Europoseł PiS Maciej Wąsik "ujawnił" unijne rozporządzenie, które tajne nie jest, i na jego podstawie stworzył tezy, które nie są prawdą. Sprawa dotyczy paktu migracyjnego, który wzbudza ogromne emocje wśród Polaków. Pokazane w unijnym dokumencie liczby znaczą co innego, niż podał europoseł. Wyjaśniamy.
Po tym, jak premier Donald Tusk 4 lutego 2025 roku oświadczył, że "Polska nie będzie implementowała żadnego paktu migracyjnego ani żadnego zapisu tego typu projektów, które miałyby doprowadzić do przymusowego przyjmowania przez Polskę migrantów" politycy opozycji nie ustają w wysiłkach, by przekonywać opinię publiczną, jakoby ów pakt już jednak wszedł w życie. Weryfikowaliśmy już manipulację szerzoną przez polityków PiS, że "Tusk dogadał się z Scholzem" na przesyłanie migrantów z Niemiec do Polski; nieprawdę posła Michała Moskala, jakoby "pakt migracyjny wchodzi w fazę realizacji"; fałszywy przekaz polityków Konfederacji na temat Centrów Integracji Cudzoziemców.
Kolejny w tym gronie jest europoseł PiS Maciej Wąsik. 11 lutego napisał w serwisie X: "Tusk twierdzi, że nie wdroży paktu migracyjnego? To teraz posłuchajcie". Po czym wypunktował osiem tez mających być dowodem na to, że ma rację. Wśród nich były: "Polska będzie odpowiedzialna za 5,2 procent przyszłych nielegalnych migrantów, którzy pojawią się w Europie"; "Włosi, Węgrzy, Hiszpanie i Polacy będą obarczeni najwyższymi kwotami przyszłych migrantów. Te cztery kraje będą miały obowiązek absorbcji w przyszłości prawie 70 procent migrantów z całej Europy"; "A ile wniosków będą musiały rozpatrzyć Niemcy? Zaledwie 1870". Na potwierdzenie opublikował treść decyzji wykonawczej Komisji Europejskiej z 5 sierpnia 2024 roku.
W dokumencie opublikowanym przez Wąsika, w rubryce pt. "Odpowiednia zdolność przeprowadzania procedur granicznych", wpisano przy Polsce liczbę 1564, a w rubryce pt. "Maksymalna liczba wniosków, które państwo członkowskie jest zobowiązane rozpatrzyć rocznie w ramach procedury granicznej" przy Polsce wpisano: 3128 od czerwca 2026 do czerwca 2027 i 4692 od czerwca do października 2027.
Wpis Wąsika wyświetlono ponad 25 tysięcy razy. Niektórzy komentujący wyrażali oburzenie: "I teraz dopiero o tym się dowiadujemy?! Ilu europosłów polskich jest w PE?", "Wbrew UE za własne pieniądze bronimy granicy UE, a w zamian dostajemy benefity w postaci zalewu migrantów"; " I co? Łyso Wam, że olaliście referendum?" - pisali.
Tezy z posta Macieja Wąsika nagłaśniały prawicowe media, alarmując w tytułach: "Fatalne skutki paktu migracyjnego dla Polski. Wąsik ujawnia" (dorzeczy.pl); "Sypie się narracja Tuska o pakcie migracyjnym. Europoseł PiS: to teraz posłuchajcie. Wyliczył kilka punktów! (niezalezna.pl); "Straszne skutki paktu migracyjnego dla Polski! Wąsik ujawnia" (wpolityce.pl).
Wygląda na to, że cytujący Wąsika nie przeczytali jednak pokazanego przez europosła dokumentu - bo ani nie jest on tajny, więc trudno mówić o "ujawnieniu" czegoś; ani nie przeczy temu, co zapowiada polski rząd; zaś podane w nim liczby znaczą co innego, niż podaje europoseł - i w dodatku są dla Polski pozytywne.
Podstawowa manipulacja: procedura azylowa to nie mechanizm solidarności
Żeby zrozumieć, co opublikował Maciej Wąsik, trzeba przypomnieć, że unijny pakt migracyjny składa się z dziesięciu dokumentów: dziewięciu rozporządzeń i jednej dyrektywy. W Polsce w kontekście paktu najczęściej mówi się o jednym rozporządzeniu dotyczącym zarządzania migracją i azylem (z 14 maja 2022 roku), bo to ono wprowadza trzy mechanizmy pomocy krajom poddanym presji migracyjnej. Właśnie te mechanizmy solidarnościowe - relokacja, wkłady finansowe lub wsparcie techniczne - są w Polsce często utożsamiane z całym paktem migracyjnym. Niesłusznie - zestaw przyjętych dokumentów reguluje bowiem znacznie więcej spraw: od unowocześnienia unijnej bazy odcisków palców do wprowadzenia nowych procedur azylowych.
Decyzja wykonawcza Komisji Europejskiej, którą opublikował europoseł Maciej Wąsik, nie dotyczy rozporządzenia wprowadzającego mechanizmy solidarnościowe, tylko innego: poświęconego wspólnej unijnej procedurze azylowej (Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2024/1348 z dnia 14 maja 2024 r. w sprawie ustanowienia wspólnej procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową w Unii). Dlatego wymienione w pokazanych dokumentach liczby nie odnoszą się do liczby migrantów czy kwot finansowych wynikających z mechanizmów solidarnościowych.
Dane te wskazują maksymalną liczbę wniosków, jaką dany kraj może rozpatrzyć w ramach przyspieszonej procedury azylowej. W obowiązującej obecnie standardowej procedurze, gdy migrant na przejściu granicznym lub po przekroczeniu granicy zechce wnioskować o ochronę międzynarodową (np. azyl), strażnik graniczny musi przyjąć jego wniosek, zawieźć go do otwartego lub strzeżonego (zamkniętego) ośrodka dla uchodźców na terenie kraju, a tam migrant oczekuje na wydanie decyzji w jego sprawie.
Natomiast wspomniane rozporządzenie wprowadza przyspieszoną tzw. procedurę graniczną, w ramach której dla wybranych kategorii osób strażnicy graniczni mogą szybko ocenić, czy wnioski o azyl nie są "bezzasadne lub niedopuszczalne". Na czas tej przyspieszonej oceny migrant nie może jednak wjechać na terytorium państwa - właśnie tej procedury dotyczą dokumenty i liczby pokazane przez Macieja Wąsika.
Ale tego poseł nie wyjaśnia, pisząc o "kwotach przyszłych migrantów", zaś czytelnik niemający odpowiedniej wiedzy uwierzy, że chodzi o migrantów relokowanych w ramach paktu.
Fałszywe tezy Macieja Wąsika
Wracając do wypunktowanych przez europosła tez, skupmy się na tych dotyczących "diabelskich wyliczeń" KE co do liczby migrantów:
1) "Polska będzie odpowiedzialna za 5,2 procent przyszłych nielegalnych migrantów, którzy pojawią się w Europie"
To nieprawda. Wymienione w dokumencie liczby 3128 i 4692 nie oznaczają, że za tylu "przyszłych nielegalnych migrantów" będzie odpowiedzialna Polska. Oznaczają, że tyle maksymalnie wniosków w przyspieszonej procedurze Polska będzie mogła rozpatrzyć w dwóch okresach między czerwcem 2026 a październikiem 2027 roku. Jeśli ten limit by się wyczerpał, Straż Graniczna będzie musiała przyjmować wnioski w zwykłej procedurze, która jest dłuższa i wymaga przewiezienia wnioskującego migranta do ośrodka dla cudzoziemców na terenie kraju.
Dlatego Mateusz Krępa z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Konkret24 podkreśla, że - wbrew temu, co twierdzi Maciej Wąsik - "im ta liczba jest wyższa, to w pewnym sensie jest to wygodniejsze dla państwa, bo utrudnia ewentualną krytykę rozpatrywania wniosków w tym trybie przyspieszonym, a nie w zwykłej procedurze".
Ekspert zauważa jednak, że choć procedura jest szybsza, problemy może stwarzać zasada "niewpuszczania na terytorium państwa" - bo nie wiadomo jeszcze, gdzie tacy migranci mieliby przebywać. - Mowa jest o różnych przestrzeniach nazywanych "poza terytorium", takich strefach tranzytowych. Z tym że to trochę fikcja, bo to mogą być na przykład ośrodki zlokalizowane blisko granicy - komentuje ekspert. Kolejnym problemem jest większe obciążenie osób obsługujących wnioski azylowe, które będą miały mniej czasu na podjęcie decyzji. - Dlatego też ostatecznie trudno stwierdzić, co jest dla państwa korzystne: procedura zwykła czy przyspieszona. Zależy, jakie ma zasoby i czy chce wpuszczać na swoje terytorium - dodaje.
Mateusz Krępa potwierdza: - Te liczby (z posta Wąsika) nie oznaczają, że tyle osób będziemy musieli przyjąć. Tu w ogóle nie zajmujemy się rozporządzeniem o mechanizmach solidarnościowych. Jedna z głównych różnic jest taka, że mechanizmy dotyczą osób, które już znajdują się w jakimś kraju członkowskim, zaś liczby wymienione w opublikowanej decyzji mogą dotyczyć migrantów, którzy dopiero przyjadą na granicę zewnętrzną Unii Europejskiej.
2) "Włosi, Węgrzy, Hiszpanie i Polacy będą obarczeni najwyższymi kwotami przyszłych migrantów. Te cztery kraje będą miały obowiązek absorbcji w przyszłości prawie 70 proc. migrantów z całej Europy"
To również nieprawda - ponieważ liczby z pokazanego dokumentu to nie "kwoty przyszłych migrantów", którymi "obarczane będą państwa", tylko maksymalna liczba wniosków azylowych, które będzie można rozpatrzyć w przyspieszonej procedurze.
W tym kontekście Mateusz Krępa z UW przypomina, że te liczby "są obliczane na podstawie tego, co dzieje się i działo się w ostatnich latach". Pod uwagę wzięto dane o nielegalnych przekroczeniach granicy i odmowie wjazdu z ostatnich trzech lat. Im było ich więcej, tym większą pulę wniosków do rozpatrzenia w przyspieszonej procedurze otrzymuje dane państwo. - Więc jeżeli tyle osób przyjeżdża głównie do tych czterech krajów, to Unia po prostu założyła, że te cztery kraje mają być przygotowane na podobne liczby w przyszłości i przyznała im odpowiednie limity - tłumaczy Mateusz Krępa.
3) "A ile wniosków będą musiały rozpatrzyć Niemcy? Zaledwie 1870"
To kolejna manipulacja. Bo Niemcy nie będą musiały rozpatrzyć "zaledwie 1870" wniosków o ochronę międzynarodową - tylko dokładnie tyle, ile złożą u nich migranci. Ta liczba jest jeszcze nieznana, ponieważ zależy od przyszłych ruchów migracyjnych. Podana w dokumentach liczba 1870 oznacza tylko, że tyle wniosków w okresie od czerwca 2026 do października 2027 roku niemieckie służby graniczne mogą rozpatrzyć w przyspieszonej procedurze granicznej. - Po wyczerpaniu limitu państwo nadal musi przyjmować wnioski, ale nie jest już zobowiązane stosowaniem przyspieszonego trybu: ma więcej czasu na decyzję i może kwaterować migrantów, gdzie chce - wyjaśnia Mateusz Krępa.
Natomiast co do mechanizmów solidarnościowych opisanych w innym rozporządzeniu paktu migracyjnego, to ich rozmiary - czyli tzw. wkłady solidarnościowe - Komisja Europejska będzie oceniać co roku w październiku. W tym roku państwa członkowskie do początku czerwca zobowiązane są przesłać odpowiednie dane do Brukseli. To, na co dokładnie będzie zwracać uwagę Komisja Europejska przy określaniu wkładów solidarnościowych i decydowaniu, które kraje są pod presją migracyjną, wyjaśnialiśmy w Konkret24.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Pakt migracyjny a Polska. Kiedy Komisja Europejska zdecyduje
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: TERESA SUAREZ/EPA/PAP