Coraz częściej w politycznych dyskusjach pada stwierdzenie, że nie da się rozwiązać problemów z wymiarem sprawiedliwości bez resetu konstytucyjnego. Z tym że co innego rozumie pod tym określeniem Konfederacja, co innego prezes PSL, a nad czym innym debatują senatorowie koalicji rządzącej. Eksperci tłumaczą podstawy prawne i zwracają uwagę na tak zwany moment konstytucyjny.
Projekt ustawy praworządnościowej, który 9 października 2025 roku przedstawił minister sprawiedliwości Waldemar Żurek, budzi skrajne opinie - rządzący uważają, że rozwiąże to problem polskiego sądownictwa, a opozycja nie zostawia na nim suchej nitki. Również pierwsze głosy z obozu prezydenckiego wskazują na to, że Karol Nawrocki takich zmian nie podpisze. W tej sytuacji coraz częściej w publicznych dyskusjach o tym, jak uzdrowić wymiar sprawiedliwości, pada określenie "reset konstytucyjny".
Tak na przykład 11 października w "Śniadaniu w Trójce" poseł Konfederacji Stanisław Tyszka, pytany o projekt ministra Żurka, stwierdził: "Konfederacja od dawna powtarza, że doszliśmy do takiego etapu pewnego dualizmu prawnego, że tylko mocna wola polityczna i reset konstytucyjny pozwoli nam z tego wyjść. (…) Ta ustawa [Żurka] to nie jest krok w tym kierunku". Po czym dodał, że "coraz więcej ludzi mówi o resecie". "Wicepremier Kosiniak-Kamysz ostatnio powiedział też, że jest za tym resetem. Jak się rozmawia z ludźmi na spokojnie, z ekspertami, to oni przyznają Konfederacji rację: tak, trzeba dążyć do resetu konstytucyjnego" - mówił poseł Tyszka.
Rzeczywiście, Konfederacja od dawna forsuje ten pomysł. Oficjalnie zgłosiła go w styczniu 2024 roku, zaś na początku października tego roku wicemarszałek Krzysztof Bosak w "Expressie Biedrzyckiej" przekonywał: "Reset konstytucyjny, czyli zamknięcie tego bałaganu poprzez przyjęcie pakietu poprawek do konstytucji, jest jedynym zgodnym z zasadami praworządności sposobem wybrnięcia z tej sytuacji".
Prawdą jest też, że w lutym 2024 roku szef MON i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany na konferencji o rozwiązanie problemu z Trybunałem Konstytucyjnym, odpowiedział, że w tej sprawie potrzebny jest "reset konstytucyjny". A 4 października 2025 na konferencji w Poznaniu Kosiniak-Kamysz tak odniósł się do rozporządzenia ministra sprawiedliwości nowelizującego regulamin urzędowania sądów: "Tylko zmiana Trybunału Konstytucyjnego, nowy rozdział w ustawie zasadniczej, w konstytucji, o Trybunale Konstytucyjnym zmieni sytuację wymiaru sprawiedliwości".
Również były prezydent Bronisław Komorowski wypowiedział się pozytywnie o pomyśle resetu. "To bardzo dobra idea" - ocenił koncepcję Konfederacji w wywiadzie w Polskim Radiu 24 w lutym 2024 roku. "Wprowadzenie jej w życie niewątpliwie byłoby korzystne dla Polski, bo oznaczałoby ustabilizowanie systemu wymiaru sprawiedliwości i fundamentu demokracji, jakim jest Trybunał Konstytucyjny. Ale praktycznie będzie to bardzo trudne do osiągnięcia, bo polski parlament jest skonfliktowany" - stwierdził.
To, co kryje się pod pojęciem "reset konstytucyjny" i jakie warunki musiałyby zostać spełnione, wyjaśniamy z pomocą ekspertów.
Reset konstytucyjny: co to jest?
I tu od razu pojawia się problem. Bo jak tłumaczą prawnicy, sformułowanie "reset konstytucyjny" jest wyłącznie potoczne, nie zostało zdefiniowane prawnie. Wbrew pierwszym przychodzącym na myśl skojarzeniom, nie chodzi tu ani o napisanie konstytucji na nowo, ani o zmianę ustroju w państwie.
Reset konstytucyjny, o którym coraz częściej się mówi, miałby oznaczać zmianę konstytucji jedynie w niektórych obszarach - dokładnie w tych, które dotyczą organów związanych z sądownictwem. Taka koncepcja resetu konstytucyjnego ma być odpowiedzią na trwający od kilku lat kryzys wymiaru sprawiedliwości związany z upolitycznieniem organów sądownictwa przez poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy. O resecie zazwyczaj mówi się wtedy, gdy planuje się dokonać na nowo obsady jakiegoś organu związanego z sądownictwem. Do tego odnosi się słowo "reset". Natomiast "konstytucyjny" dlatego, że miałby nastąpić na mocy zmiany konstytucji.
CZYTAJ W KONKRET24: Demontaż wymiaru sprawiedliwości w Polsce. "Kamienie milowe"
Dwie koncepcje. Reset głównych organów vs reset samego Trybunału Konstytucyjnego
W dyskusjach, jakie teraz się toczą w przestrzeni publicznej, mowa jest o co najmniej dwóch koncepcjach takiego resetu.
Pierwsza to pomysł Konfederacji. Ta partia już w styczniu 2024 roku pisała: "Trzeba wprowadzić reset konstytucyjny poprzez poprawki do Konstytucji, które wyzerowałaby składy najważniejszych organów sądownictwa (w tym Krajowej Rady Sądownictwa, Sądu Najwyższego oraz Trybunału Konstytucyjnego) i wspólnie zostałyby wybrane na nowo”.
Propozycja Konfederacji ograniczyła się jednak do sformułowania postulatów i prowadzenia rozmów. Nie przedstawiono żadnego projektu ustawy dotyczącej naprawy wymiaru sprawiedliwości.
Ale temat wprowadzenia poprawek do ustawy zasadniczej od jakiegoś czasu pojawia się także w wypowiedziach polityków koalicji rządzącej. Oni są o krok dalej - w Senacie trwają bowiem prace nad projektem ustawy o zmianie konstytucji, choć trzeba zaznaczyć, że jest to wciąż bardzo wstępny etap prac, a projekt nie trafił jeszcze pod obrady Sejmu. Właśnie do tego projektu w swojej wypowiedzi odwoływał się najprawdopodobniej wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz. Zmiana, o której mowa w tym projekcie, miałaby dotyczyć jednak wyłącznie Trybunału Konstytucyjnego.
Źródło kryzysu tkwi w Trybunale Konstytucyjnym
Przypomnijmy, że kryzys w Trybunale Konstytucyjnym rozpoczął się w 2015 roku. Tuż po wygranych wyborach większość sejmowa PiS zmieniła ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i uchwaliła nieważność wyboru pięciu sędziów TK przez poprzedni Sejm. Na ich miejsce powołano trzy inne osoby: Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego. Cioch i Morawski zmarli w 2017 roku, na ich miejsca Sejm wybrał Jarosława Wyrembaka i Justyna Piskorskiego. To właśnie tych sędziów określa się mianem dublerów.
Z powodu oporu prezydenta Andrzeja Dudy zasiadający w Trybunale Konstytucyjnym tzw. sędziowie dublerzy nie zostali odsunięci od orzekania. Po wyborach 15 października 2023 roku - w marcu 2024 - Sejm przyjął niewywołującą skutków prawnych uchwałę, w której zaapelował do tych sędziów o ustąpienie ze stanowisk. We wrześniu 2024 roku przegłosowano dwie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, które miały odsunąć sędziów dublerów, ale w październiku 2024 prezydent Duda skierował oba dokumenty do TK. Ten natomiast - orzekając de facto we własnej sprawie - w lipcu 2025 roku uznał obie ustawy za niezgodne z Konstytucją RP.
Obecnie w trybunale zasiada jeszcze dwóch sędziów dublerów, którzy nie przeszli w stan spoczynku. To Jarosław Wyrembak i Justyn Piskorski; ich kadencje kończą się we wrześniu 2026 i styczniu 2027.
Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Bogdana Święczkowskiego wprawdzie wydaje wyroki, ale rząd nie publikuje ich w dzienniku urzędowym od marca 2024 roku, kiedy przyjął uchwałę stwierdzającą, że obecny skład TK jest "niezdolny do wykonywania zadań". Ponadto nowa większość sejmowa nie uzupełnia składu trybunału, przez co obecnie brakuje w nim czterech sędziów.
- Trybunał Konstytucyjny miał być pierwszym bezpiecznikiem, jeżeli chodzi o nienaruszanie konstytucji i dbanie o porządek konstytucyjny w państwie, a okazał się tak naprawdę najsłabszym ogniwem, jeżeli chodzi o wszystkie organy sądownicze, ponieważ jako pierwszy został zneutralizowany, a następnie przejęty przez polityków - komentuje dr Marcin Krzemiński z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Autorzy senackiej koncepcji resetu konstytucyjnego postulują w związku z tym całkowity reset obecnego składu TK i ukształtowanie nowego składu według innych zasad, zgodnie z którymi sędziów miałby wybierać Sejm większością kwalifikowaną 3/5 głosów. "Jeżeli jednak wyboru tego nie uda się dokonać w terminie 2 miesięcy od wejścia w życie ustawy konstytucyjnej, wówczas Sejm dokonuje wyboru 15 sędziów bezwzględną większością głosów. Zastosowanie dotychczasowej większości bezwzględnej w tym miejscu podyktowane jest koniecznością skutecznego wprowadzenia niezbędnych zmian w funkcjonowaniu Trybunału. Zastosowanie wyłącznie większości 3/5, w szczególności w warunkach aktualnego kryzysu politycznego, mogłoby bowiem doprowadzić do długotrwałego braku możliwości wyboru nowego składu Trybunału Konstytucyjnego" - czytamy w projekcie ustawy o zmianie Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej.
Obecnie większość kwalifikowana nie jest wymagana, co oznacza, że 15 sędziów TK może samodzielnie wybrać ta strona, która ma w Sejmie większość, bez porozumienia się w tej sprawie z opozycją. Jak tłumaczy dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, właśnie takie zasady wyboru sędziów stwarzają pole do upolitycznienia tej instytucji. Problem dotyczy tego, że wyboru dokonuje wyłącznie jedna izba parlamentu (Sejm), nie ma również regulacji w postaci np. konkursów na kandydatów czy komisji oceniającej.
- Dlatego reset konstytucyjny w trybunale powinien być powiązany z reformą zasad postępowania wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego - uważa ekspert.
Negatywna opinia Komisji Weneckiej
Niestety, senacki projekt okazał się niedoskonały już na wczesnym etapie prac i otrzymał negatywną opinię Komisji Weneckiej. Uznała, że nie zachodzą żadne nadzwyczajne przypadki uzasadniające wygaszenie kadencji legalnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Bo - przypomnijmy - reset dotyczyłby zarówno sędziów wybranych nielegalnie, jak i tych powołanych zgodnie z procedurą.
Jak tłumaczy dr Marcin Szwed, standardy międzynarodowe są takie, że nieusuwalność sędziów należy chronić i zdaniem Komisji Weneckiej nawet większością 2/3 nie powinniśmy ingerować w kadencję sędziów. - Ja zawsze byłem zwolennikiem, żeby tę kompetencję rozproszyć na kilka organów: Sejm, Senat, prezydenta - dodaje dr Szwed. Wyjaśnia, że właśnie z uwagi na europejskie standardy zapowiadany reset konstytucyjny w trybunale powinien być ściśle powiązany z reformą zasad wyboru sędziów TK. Tylko ulepszenie procedury wyboru sędziów mogłoby wystarczająco uzasadnić konieczność ich zmiany.
Resetu konstytucyjnego w tym rozumieniu do tej pory w Polsce nie było. Doktor Marcin Szwed tłumaczy, że nie jest to bowiem to samo, co zmiana konstytucji - która jest pojęciem szerokim i może dotyczyć różnych aspektów, np. zwiększenia liczby posłów. Wówczas nie byłby to reset, tylko jakaś zmiana - np. zasad prawa wyborczego. Natomiast reset konstytucyjny, o którym mowa w ostatnich dyskusjach, odnosi się wyłącznie do takiej zmiany konstytucji, która miałaby umożliwić nową obsadę organów związanych z sądownictwem - i takiego właśnie resetu dotychczas w Polsce po 1989 roku nie było.
Podstawy prawne? Konstytucja. Warunki? Poczucie konieczności zmian
Żeby do resetu konstytucyjnego mogło w ogóle dojść, spełnione musiałyby zostać określone warunki. Jak tłumaczy dr Marcin Krzemiński, od strony prawnej opisuje to artykuł 235 Konstytucji RP. W par. 4 stanowi on:
Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów
- Taka zmiana musi zostać uchwalona najpierw przez Sejm większością 2/3 głosów, później przez Senat większością bezwzględną. Natomiast patrząc z socjologicznego punktu widzenia, wszystko wskazuje na to, że musiałby nadejść tak zwany moment konstytucyjny. Czyli że w społeczeństwie musiałoby powstać powszechne poczucie, że należy dokonać zmiany konstytucji - mówi dr Marcin Krzemiński z UJ. - Wydaje mi się, że takie ogólne odczucie, że coś z tym Trybunałem Konstytucyjnym trzeba zrobić, już jest - więc ten jeden element być może właśnie zaistniał. Natomiast co do drugiego elementu obawiam się, że siły polityczne nie są zgodne co do kierunku zmiany przepisów dotyczących Trybunału Konstytucyjnego - stwierdza.
Wątpliwość co do politycznego konsensusu w tej sprawie podziela dr Marcin Szwed z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Do uzyskania takiej większości potrzeba nie tylko zgody koalicji rządzącej czy nawet Konfederacji, ale także PiS musiałoby się do takiego porozumienia włączyć. Prace nad taką ustawą o zmianie konstytucji trwają w Senacie, ale na razie nic nie wskazuje na to, żeby udało się osiągnąć ponadpartyjne porozumienie - mówi ekspert.
Choć sprawa jest skomplikowana z uwagi na obecny układ sił politycznych, to zdaniem niektórych ekspertów reset konstytucyjny powinien mimo wszystko obejmować więcej organów wymiaru sprawiedliwości niż sam tylko Trybunał Konstytucyjny. Włączenie do tego planu Sądu Najwyższego oraz KRS postuluje prof. Maciej Gutowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu: - Trybunał powinien mieć fundamentalne znaczenie i fatalnie się stało, że go już nie ma, jednak serce wymiaru sprawiedliwości jest w całym sądownictwie i to trzeba naprawić. Wadliwość na poziomie KRS promieniuje na cały system, a Sąd Najwyższy jest sądem ostatniej instancji, z istotnymi kompetencjami ustrojowymi - konkluduje ekspert.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: piosi / Shutterstock.com