Czy praca domowa "ma związek z wykształceniem dziecka"? Posłowie się spierają, my analizujemy badania

Źródło:
Konkret24
Szykuje się rewolucja w szkołach podstawowych. Dotyczy zadawania prac domowych
Szykuje się rewolucja w szkołach podstawowych. Dotyczy zadawania prac domowychKatarzyna Górniak/Fakty TVN
wideo 2/5
Szykuje się rewolucja w szkołach podstawowych. Dotyczy zadawania prac domowychKatarzyna Górniak/Fakty TVN

Czy są jakieś badania, które pokazują, że prace domowe mają znaczenie w edukacji szkolnej dziecka? Według posła Koalicji Obywatelskiej Zbigniewa Konwińskiego nie ma badań, które by to pokazywały. Według posła Konfederacji Grzegorza Płaczka są potwierdzenia, że "prace domowe wpływają pozytywnie na proces nauczania". Sprawdziliśmy więc, kto ma rację.

Sprawa odrabiania zadań domowych zaistniała w dyskusji politycznej po tym, jak w premier Donald Tusk 19 stycznia opublikował w mediach społecznościowych nagranie, ogłaszając, że od kwietnia tego roku rząd wprowadza nowe zasady dotyczące prac domowych w szkołach podstawowych. "W klasach od jeden do trzy żadnych prac domowych. No, chyba że czasami jakiś wierszyk" - mówił Tusk. "Od cztery do osiem klasy - prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania" - dodał. Obietnica "Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych" jest bowiem jednym ze "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów" ogłoszonych przez Koalicję Obywatelską przed wyborami parlamentarnymi 15 października 2023 roku.

Tego samego dnia ministra edukacji Barbara Nowacka potwierdziła w rozmowie z wp.pl, że resort pracuje nad rozporządzeniem w tej sprawie - wejdzie w życie na początku kwietnia i obejmie brak prac domowych w szkołach podstawowych. "Zajmujemy się dzisiaj szkołą podstawową, bo tam jest dzisiaj najgorzej. W klasach jeden-trzy wyklejanki, wycinanki, które po nocach robią rodzice, a później nadmiar rzeczy do nauczenia się, zapamiętania, również w domu, kosztem czasu wolnego" - mówiła ministra. Dodała, że uczenie się wiersza nie jest pracą domową. "To, co jest potrzebne, to odejście od obowiązkowych i ocenianych prac domowych" - stwierdziła.

Posłowie: "nie ma żadnych badań" vs "metaanalizy badań jasno wskazują"

21 stycznia zniesienie obowiązkowych prac domowych w podstawówkach było tematem dyskusji polityków w programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News. Pomysł krytykował były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który mówił: "Wyobrażacie sobie państwo dzisiaj sytuację, w której syn, który przychodzi ze szkoły do domu, mówi mamie, że nie będzie się uczył, bo jest zakaz prac domowych. Wyobrażacie to sobie? Wpływacie w tym momencie na to również, jak się wychowuje dzieci poza zajęciami lekcyjnymi. (...) Dzisiaj wprowadzenie zakazu prac domowych i tylko dla chętnych... to wielu młodych ludzi będzie mówiło: 'mamo, ja nie muszę odrabiać prac domowych, bo Tusk mi wprowadził zakaz prac domowych'. No tak będzie i to niestety nie jest dobre dla wychowania dzieci".

Odpowiedział mu szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński: "Pan minister miesza dwie rzeczy. Miesza kwestię uczenia się, przygotowywania się do zajęć w domu, a zadaną pracę pisemną, pracę domową w klasach cztery-osiem". Gdy Przemysław Czarnek wtrącił, że "to jest to samo", Konwiński kontynuował: "Nie, to nie jest to samo. Najwidoczniej to było jakieś nieporozumienie, że pan był ministrem, skoro pan mówi, że to jest to samo. I proszę mi pokazać jakiekolwiek badania, dane, które by wskazywały, że praca domowa ma związek z kwestiami edukacji, z wykształceniem dziecka".

Na to zareagował prowadzący program Bogdan Rymanowski i zapytał: "A tu, przed tą decyzją były jakieś analizy, były jakieś badania?". Zbigniew Konwiński odpowiedział:

Nie ma żadnych badań, które by pokazywały, że praca domowa ma jakiekolwiek tutaj znaczenie.

Temat badań dotyczących prac domowych poruszał już wcześniej na platformie X poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek, który wyraził inny pogląd niż poseł KO. 20 stycznia napisał: "Metaanalizy badań jasno wskazują, iż prace domowe wpływają pozytywnie na proces nauczania, pod warunkiem, że: służą uczniom jako powtórka materiału; pozwalają nauczycielom sprawdzać postępy nauki uczniów" (pisownia oryginalna).

Publiczna dyskusja o sensie zniesienia prac domowych toczyła się też w kolejnych dniach. 23 stycznia tę kwestię doprecyzowywała w Polskim Radiu 24 wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. "Zacznijmy od tego, że nie ma zakazu. Model jest taki, że chcemy, żeby tylko w klasach jeden-trzy nie można było zadawać prac, ale bardzo konkretnego rodzaju, czyli prac pisemnych lub prac manualnych. (...) Tam oczywiście można w dalszym ciągu poprosić dziecko, żeby nauczyło się wierszyka czy poćwiczyło tabliczkę mnożenia. (...) W przypadku klas cztery-osiem to zasada jest taka, że prace domowe mają być nieobowiązkowe i nieoceniane" - tłumaczyła. Dodała, że nie chodzi o przeczytanie lektury lub wiersza. Wiceministra powołała się na badania dotyczące prac domowych. "Mamy problem w polskiej szkole polegający na tym, że nauczyciele zadają tak dużo prac domowych i to jest badanie, które pokazuje bardzo jednoznacznie, gdzie jednym z elementów jest 'nie mogę zdążyć, zrealizować materiału, w związku z tym muszę zadać pracę domową'. Kolejnym powodem jest na przykład tradycja" - mówiła Lubnauer.

Czy i jakie istnieją więc badania dotyczące wpływu prac domowych na rezultaty uczniów na różnych etapach edukacji oraz co pokazują ich wyniki? Sprawdziliśmy.

Czytaj więcej w tvn24.pl: "Dom to nie filia szkoły", ale dorośli przyzwyczaili się do zadań domowych dla dzieci

Badania: w podstawówkach "efekt odrabiania prac domowych jest znikomy lub zerowy"

Jak się okazuje, badań o wpływie prac domowych na wyniki uczniów przeprowadzono na tyle dużo, że w sieci dostępne są już ich metaanalizy - czyli przekrojowe prace, których autorzy próbowali wyciągnąć ogólne wnioski na podstawie kilku lub kilkudziesięciu badań. Takie analizy prowadzi m.in. brytyjska fundacja edukacyjna Education Endowment Foundation (EEF). Na potrzeby analizy opublikowanej w sierpniu 2021 roku prześwietlono 43 badania naukowe, które jednak - jak zastrzega fundacja - nie były randomizowanymi badaniami kontrolowanymi, co stwarza ryzyko, że "na wyniki miały wpływ nieznane czynniki, które nie są częścią badań".

To na wyniki metaanaliz EEF powołuje się np. Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), który przytoczył je w swoim raporcie z 2017 roku pt. "Zadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań". Stwierdzono w nim:

Badania pokazują, że na poziomie szkół podstawowych prace domowe nie przynoszą spodziewanych korzyści w postaci poprawy efektów nauczania w kluczowych przedmiotach. Dla starszych uczniów (gimnazja, szkoły średnie) prace domowe przynoszą efekty w postaci poprawy wyników uczniów.

Podobne wnioski, również oparte na szerokiej literaturze naukowej, przedstawiły dr Aleksandra Jasińska-Maciążek i Joanna Stelmach z Ostrołęckiego obserwatorium oświatowego w swojej pracy pt. "Pomóż mi zrobić to samodzielnie - czyli o pracach domowych" opublikowanej w 2023 roku. Opierając się nie tylko na metaanalizach EEF, lecz również na pracach naukowców ze Stanów Zjednoczonych i Turcji, stwierdziły:

Badania dość spójnie potwierdzają fakt, że większą korzyść z prac domowych uzyskują uczniowie starsi. W przypadku uczniów szkół podstawowych, szczególnie młodszych klas, efekt odrabiania prac domowych jest znikomy lub zerowy.

Badaczki piszą: "Wyjaśnienia tej prawidłowości upatruje się w tym, że młodsi uczniowie nie mają tak efektywnych strategii uczenia się i zarządzania uwagą jak ich starsi koledzy. Ponadto nauczyciele młodszych klas, zdając sobie z tego sprawę, mogą częściej zadawać prace domowe w innych celach niż bezpośrednio związane z poprawą osiągnięć, np. po to, by rozwijać umiejętność samodzielnej nauki czy systematycznej pracy".

Jeszcze inne tezy co do tego, dlaczego prace domowe zadawane w szkołach podstawowych przynoszą gorsze rezultaty, stawia Paul Hopkins z brytyjskiego Uniwersytetu w Hull. W artykule na eksperckim na portalu naukowym The Conversation potwierdza:

Dostępne metabadania - badania, które łączą i analizują wyniki wielu badań - sugerują, że prace domowe przynoszą niewielki lub żaden pozytywny wpływ na osiągnięcia w nauce dzieci w szkołach podstawowych. 

Po czym dodaje, powołując się na badania doktora Harrisa Coopera z amerykańskiego Duke University: "Główną przyczyną wydaje się być niemożność odrobienia przez dzieci prac domowych bez wsparcia ze strony nauczycieli i szkoły. Niektóre badania sugerują, że uczniom szkół podstawowych brakuje umiejętności samodzielnej nauki potrzebnej do odrabiania prac domowych i nie potrafią się na niej skupić".

Paul Hopkins zaznacza jednocześnie, cytując inne badania dra Coopera, iż "możliwe jest jednak, że zadawanie prac domowych dzieciom w szkole podstawowej przynosi korzyści, których nie da się łatwo zmierzyć, takie jak rozwijanie odpowiedzialności i umiejętności samodzielnego rozwiązywania problemów". "Może również pomóc dzieciom rozwinąć nawyki, które będą przydatne w późniejszym życiu szkolnym" - dodaje.

Kompleksowe badania na temat prac domowych w szkołach podstawowych prowadził także polski zespół naukowców z Instytutu Badań Edukacyjnych (nadzorowany przez MEN) pod redakcją prof. Romana Dolaty. Badania były prowadzone na uczniach klas szóstych, a ich wyniki zostały opublikowane w 2015 roku. W podsumowaniu naukowcy stwierdzili:

Wyniki badania powinny zainspirować refleksję nauczycieli pracujących w szkołach podstawowych. Ponieważ ani większa częstotliwość zadawania prac domowych, ani szacowany czas potrzebny uczniom na ich odrobienie nie przekładają się na większą efektywność nauczania (a w przypadku języka polskiego jest wręcz odwrotnie).

Badacze podkreślają, że "mniejsza ilość prac domowych lub rzadsze ich zadawanie może przyczynić się do zwiększenia ich efektywności w kontekście osiągnięć edukacyjnych uczniów".

"Ważniejsza jest jakość zadań domowych niż ich ilość"

Uwaga przedstawicieli Instytutu Badań Edukacyjnych, którą można sprowadzić do tezy "mniej znaczy lepiej", pojawia się w wynikach większości prac badawczych, które przytoczyliśmy. Ich autorzy piszą wręcz, że zbyt duża ilość prac domowych może mieć negatywny wpływ na wyniki uczniów. Na przykład badaczki z Ostrołęckiego obserwatorium oświatowego, powołując się na badania dra Harrisa Coopera, stwierdzają:

Adekwatna do wieku ilość pracy domowej może wspierać uczenie się, ale za dużo może mieć negatywne skutki. (...) W przypadku uczniów szkół średnich osiągnięcia poprawiają się do momentu, gdy uczniowie spędzają nad pracą domową około dwóch godzin dziennie. Dłuższy czas jest powiązany z niższymi osiągnięciami.

Badaczki zweryfikowały te tezy we własnych badaniach przeprowadzonych na uczniach klas ósmych ze szkół podstawowych w Ostrołęce. Ich badanie "nie potwierdziło, by w Ostrołęce większa ilość prac domowych (w obecnej formie) przekładała się na wyższe osiągnięcia uczniów". Ustalono m.in., że "częstotliwość zadawania prac domowych nie jest w żadnym stopniu powiązana z wynikami nauczania mierzonymi egzaminem ósmoklasisty".

Podobne wnioski wyciągnęli naukowcy z Instytutu Badań Edukacyjnych w wyniku badań przeprowadzonych wśród szóstoklasistów. Stwierdzili:

Choć praca domowa ma generalnie pozytywny wpływ na osiągnięcia uczniów, niekoniecznie chodzi o to, by odrabiali oni jak najwięcej zadań. Wręcz przeciwnie, im więcej czasu dzieci poświęcają na odrabianie lekcji, tym mniejszy jest przyrost ich wiedzy w zakresie umiejętności matematycznych, pisania i czytania.

Również Związek Nauczycielstwa Polskiego w swojej analizie pisze: "Badania sugerują, że ważniejsza jest jakość zadań domowych niż ich ilość".

Jaka jest więc optymalna częstotliwość prac domowych? Badaczki z Ostrołęckiego obserwatorium oświatowego piszą o maksymalnie dwóch godzinach dziennie, powołując się na badania dra Coopera. Metaanaliza przeprowadzona przez Education Endowment Foundation wykazała natomiast, że najlepsze wyniki uzyskiwano w tych szkołach, gdzie zadania domowe z określonego przedmiotu zadawano dwa razy w tygodniu. Analitycy fundacji potwierdzają, że:

Jakość zadań wydaje się być ważniejsza niż ilość pracy wymaganej od ucznia. Istnieją dowody na to, że wpływ praz domowych maleje wraz ze wzrostem ilości czasu, jaki uczniowie na nie poświęcają.

Ważna jest samodzielność, kontynuacja prac na lekcji i sprawdzanie zadań

W przeanalizowanych przez nas badaniach i metaanalizach są też inne wnioski na temat prac domowych:

1. "Odrabianie prac domowych ma szansę przełożyć się na wzrost poziomu osiągnięć przede wszystkim wtedy, gdy są one przez ucznia odrabiane samodzielnie" (Roman Dolata i in., "Szkolne pytania. Wyniki badań nad efektywnością nauczania w klasach IV-VI"). 2. "Aby praca domowa mogła być skuteczna, konieczne jest, żeby była dobrze zaprojektowana oraz wykonana przez ucznia lub uczennicę samodzielnie. Do historii powinny przejść prace domowe zadawane jako element szkolnej rutyny (zadaję coś, bo praca domowa musi być) lub zadawanie do domu zadań, na które nie starczyło czasu na lekcji" (dr Aleksandra Jasińska-Maciążek i Joanna Stelmach, "Pomóż mi zrobić to samodzielnie - czyli o pracach domowych"). 3. "Najefektywniejsze wydają się zadania domowe, które stanowią kontynuację pracy na lekcji, mają jasno określony cel, są na odpowiednim poziomie, stymulują samodzielną pracę ucznia i są potem odpowiednio z nim omawiane" (ZNP, "Zadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań"). 4. "Prace domowe mają sens tylko wówczas, gdy każda z nich zostanie dokładnie sprawdzona i wykorzystana do przekazania uczniom przydatnych informacji" (ZNP, "Zadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań").

A wracając do tez posłów Konwińskiego i Płaczka: - pierwszy o tyle nie miał racji, mówiąc, że "nie ma żadnych badań, które by pokazywały, że praca domowa ma jakiekolwiek znaczenie" - bo badania jako takie istnieją, choć potwierdzają, że w przypadku uczniów klas młodszych efekt prac domowych na edukację jest znikomy; - drugi, pisząc o metaanalizach badań, miał rację tylko co do uczniów starszych klas podstawówek, bo według badań to w ich przypadku prace domowe pozytywnie wpływają na proces nauki.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24