Czy praca domowa "ma związek z wykształceniem dziecka"? Posłowie się spierają, my analizujemy badania

Źródło:
Konkret24
Szykuje się rewolucja w szkołach podstawowych. Dotyczy zadawania prac domowych
Szykuje się rewolucja w szkołach podstawowych. Dotyczy zadawania prac domowychKatarzyna Górniak/Fakty TVN
wideo 2/5
Szykuje się rewolucja w szkołach podstawowych. Dotyczy zadawania prac domowychKatarzyna Górniak/Fakty TVN

Czy są jakieś badania, które pokazują, że prace domowe mają znaczenie w edukacji szkolnej dziecka? Według posła Koalicji Obywatelskiej Zbigniewa Konwińskiego nie ma badań, które by to pokazywały. Według posła Konfederacji Grzegorza Płaczka są potwierdzenia, że "prace domowe wpływają pozytywnie na proces nauczania". Sprawdziliśmy więc, kto ma rację.

Sprawa odrabiania zadań domowych zaistniała w dyskusji politycznej po tym, jak w premier Donald Tusk 19 stycznia opublikował w mediach społecznościowych nagranie, ogłaszając, że od kwietnia tego roku rząd wprowadza nowe zasady dotyczące prac domowych w szkołach podstawowych. "W klasach od jeden do trzy żadnych prac domowych. No, chyba że czasami jakiś wierszyk" - mówił Tusk. "Od cztery do osiem klasy - prace domowe tylko dla chętnych i bez oceniania" - dodał. Obietnica "Zlikwidujemy prace domowe w szkołach podstawowych" jest bowiem jednym ze "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów" ogłoszonych przez Koalicję Obywatelską przed wyborami parlamentarnymi 15 października 2023 roku.

Tego samego dnia ministra edukacji Barbara Nowacka potwierdziła w rozmowie z wp.pl, że resort pracuje nad rozporządzeniem w tej sprawie - wejdzie w życie na początku kwietnia i obejmie brak prac domowych w szkołach podstawowych. "Zajmujemy się dzisiaj szkołą podstawową, bo tam jest dzisiaj najgorzej. W klasach jeden-trzy wyklejanki, wycinanki, które po nocach robią rodzice, a później nadmiar rzeczy do nauczenia się, zapamiętania, również w domu, kosztem czasu wolnego" - mówiła ministra. Dodała, że uczenie się wiersza nie jest pracą domową. "To, co jest potrzebne, to odejście od obowiązkowych i ocenianych prac domowych" - stwierdziła.

Posłowie: "nie ma żadnych badań" vs "metaanalizy badań jasno wskazują"

21 stycznia zniesienie obowiązkowych prac domowych w podstawówkach było tematem dyskusji polityków w programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News. Pomysł krytykował były minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który mówił: "Wyobrażacie sobie państwo dzisiaj sytuację, w której syn, który przychodzi ze szkoły do domu, mówi mamie, że nie będzie się uczył, bo jest zakaz prac domowych. Wyobrażacie to sobie? Wpływacie w tym momencie na to również, jak się wychowuje dzieci poza zajęciami lekcyjnymi. (...) Dzisiaj wprowadzenie zakazu prac domowych i tylko dla chętnych... to wielu młodych ludzi będzie mówiło: 'mamo, ja nie muszę odrabiać prac domowych, bo Tusk mi wprowadził zakaz prac domowych'. No tak będzie i to niestety nie jest dobre dla wychowania dzieci".

Odpowiedział mu szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński: "Pan minister miesza dwie rzeczy. Miesza kwestię uczenia się, przygotowywania się do zajęć w domu, a zadaną pracę pisemną, pracę domową w klasach cztery-osiem". Gdy Przemysław Czarnek wtrącił, że "to jest to samo", Konwiński kontynuował: "Nie, to nie jest to samo. Najwidoczniej to było jakieś nieporozumienie, że pan był ministrem, skoro pan mówi, że to jest to samo. I proszę mi pokazać jakiekolwiek badania, dane, które by wskazywały, że praca domowa ma związek z kwestiami edukacji, z wykształceniem dziecka".

Na to zareagował prowadzący program Bogdan Rymanowski i zapytał: "A tu, przed tą decyzją były jakieś analizy, były jakieś badania?". Zbigniew Konwiński odpowiedział:

Nie ma żadnych badań, które by pokazywały, że praca domowa ma jakiekolwiek tutaj znaczenie.

Temat badań dotyczących prac domowych poruszał już wcześniej na platformie X poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek, który wyraził inny pogląd niż poseł KO. 20 stycznia napisał: "Metaanalizy badań jasno wskazują, iż prace domowe wpływają pozytywnie na proces nauczania, pod warunkiem, że: służą uczniom jako powtórka materiału; pozwalają nauczycielom sprawdzać postępy nauki uczniów" (pisownia oryginalna).

Publiczna dyskusja o sensie zniesienia prac domowych toczyła się też w kolejnych dniach. 23 stycznia tę kwestię doprecyzowywała w Polskim Radiu 24 wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. "Zacznijmy od tego, że nie ma zakazu. Model jest taki, że chcemy, żeby tylko w klasach jeden-trzy nie można było zadawać prac, ale bardzo konkretnego rodzaju, czyli prac pisemnych lub prac manualnych. (...) Tam oczywiście można w dalszym ciągu poprosić dziecko, żeby nauczyło się wierszyka czy poćwiczyło tabliczkę mnożenia. (...) W przypadku klas cztery-osiem to zasada jest taka, że prace domowe mają być nieobowiązkowe i nieoceniane" - tłumaczyła. Dodała, że nie chodzi o przeczytanie lektury lub wiersza. Wiceministra powołała się na badania dotyczące prac domowych. "Mamy problem w polskiej szkole polegający na tym, że nauczyciele zadają tak dużo prac domowych i to jest badanie, które pokazuje bardzo jednoznacznie, gdzie jednym z elementów jest 'nie mogę zdążyć, zrealizować materiału, w związku z tym muszę zadać pracę domową'. Kolejnym powodem jest na przykład tradycja" - mówiła Lubnauer.

Czy i jakie istnieją więc badania dotyczące wpływu prac domowych na rezultaty uczniów na różnych etapach edukacji oraz co pokazują ich wyniki? Sprawdziliśmy.

Czytaj więcej w tvn24.pl: "Dom to nie filia szkoły", ale dorośli przyzwyczaili się do zadań domowych dla dzieci

Badania: w podstawówkach "efekt odrabiania prac domowych jest znikomy lub zerowy"

Jak się okazuje, badań o wpływie prac domowych na wyniki uczniów przeprowadzono na tyle dużo, że w sieci dostępne są już ich metaanalizy - czyli przekrojowe prace, których autorzy próbowali wyciągnąć ogólne wnioski na podstawie kilku lub kilkudziesięciu badań. Takie analizy prowadzi m.in. brytyjska fundacja edukacyjna Education Endowment Foundation (EEF). Na potrzeby analizy opublikowanej w sierpniu 2021 roku prześwietlono 43 badania naukowe, które jednak - jak zastrzega fundacja - nie były randomizowanymi badaniami kontrolowanymi, co stwarza ryzyko, że "na wyniki miały wpływ nieznane czynniki, które nie są częścią badań".

To na wyniki metaanaliz EEF powołuje się np. Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), który przytoczył je w swoim raporcie z 2017 roku pt. "Zadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań". Stwierdzono w nim:

Badania pokazują, że na poziomie szkół podstawowych prace domowe nie przynoszą spodziewanych korzyści w postaci poprawy efektów nauczania w kluczowych przedmiotach. Dla starszych uczniów (gimnazja, szkoły średnie) prace domowe przynoszą efekty w postaci poprawy wyników uczniów.

Podobne wnioski, również oparte na szerokiej literaturze naukowej, przedstawiły dr Aleksandra Jasińska-Maciążek i Joanna Stelmach z Ostrołęckiego obserwatorium oświatowego w swojej pracy pt. "Pomóż mi zrobić to samodzielnie - czyli o pracach domowych" opublikowanej w 2023 roku. Opierając się nie tylko na metaanalizach EEF, lecz również na pracach naukowców ze Stanów Zjednoczonych i Turcji, stwierdziły:

Badania dość spójnie potwierdzają fakt, że większą korzyść z prac domowych uzyskują uczniowie starsi. W przypadku uczniów szkół podstawowych, szczególnie młodszych klas, efekt odrabiania prac domowych jest znikomy lub zerowy.

Badaczki piszą: "Wyjaśnienia tej prawidłowości upatruje się w tym, że młodsi uczniowie nie mają tak efektywnych strategii uczenia się i zarządzania uwagą jak ich starsi koledzy. Ponadto nauczyciele młodszych klas, zdając sobie z tego sprawę, mogą częściej zadawać prace domowe w innych celach niż bezpośrednio związane z poprawą osiągnięć, np. po to, by rozwijać umiejętność samodzielnej nauki czy systematycznej pracy".

Jeszcze inne tezy co do tego, dlaczego prace domowe zadawane w szkołach podstawowych przynoszą gorsze rezultaty, stawia Paul Hopkins z brytyjskiego Uniwersytetu w Hull. W artykule na eksperckim na portalu naukowym The Conversation potwierdza:

Dostępne metabadania - badania, które łączą i analizują wyniki wielu badań - sugerują, że prace domowe przynoszą niewielki lub żaden pozytywny wpływ na osiągnięcia w nauce dzieci w szkołach podstawowych. 

Po czym dodaje, powołując się na badania doktora Harrisa Coopera z amerykańskiego Duke University: "Główną przyczyną wydaje się być niemożność odrobienia przez dzieci prac domowych bez wsparcia ze strony nauczycieli i szkoły. Niektóre badania sugerują, że uczniom szkół podstawowych brakuje umiejętności samodzielnej nauki potrzebnej do odrabiania prac domowych i nie potrafią się na niej skupić".

Paul Hopkins zaznacza jednocześnie, cytując inne badania dra Coopera, iż "możliwe jest jednak, że zadawanie prac domowych dzieciom w szkole podstawowej przynosi korzyści, których nie da się łatwo zmierzyć, takie jak rozwijanie odpowiedzialności i umiejętności samodzielnego rozwiązywania problemów". "Może również pomóc dzieciom rozwinąć nawyki, które będą przydatne w późniejszym życiu szkolnym" - dodaje.

Kompleksowe badania na temat prac domowych w szkołach podstawowych prowadził także polski zespół naukowców z Instytutu Badań Edukacyjnych (nadzorowany przez MEN) pod redakcją prof. Romana Dolaty. Badania były prowadzone na uczniach klas szóstych, a ich wyniki zostały opublikowane w 2015 roku. W podsumowaniu naukowcy stwierdzili:

Wyniki badania powinny zainspirować refleksję nauczycieli pracujących w szkołach podstawowych. Ponieważ ani większa częstotliwość zadawania prac domowych, ani szacowany czas potrzebny uczniom na ich odrobienie nie przekładają się na większą efektywność nauczania (a w przypadku języka polskiego jest wręcz odwrotnie).

Badacze podkreślają, że "mniejsza ilość prac domowych lub rzadsze ich zadawanie może przyczynić się do zwiększenia ich efektywności w kontekście osiągnięć edukacyjnych uczniów".

"Ważniejsza jest jakość zadań domowych niż ich ilość"

Uwaga przedstawicieli Instytutu Badań Edukacyjnych, którą można sprowadzić do tezy "mniej znaczy lepiej", pojawia się w wynikach większości prac badawczych, które przytoczyliśmy. Ich autorzy piszą wręcz, że zbyt duża ilość prac domowych może mieć negatywny wpływ na wyniki uczniów. Na przykład badaczki z Ostrołęckiego obserwatorium oświatowego, powołując się na badania dra Harrisa Coopera, stwierdzają:

Adekwatna do wieku ilość pracy domowej może wspierać uczenie się, ale za dużo może mieć negatywne skutki. (...) W przypadku uczniów szkół średnich osiągnięcia poprawiają się do momentu, gdy uczniowie spędzają nad pracą domową około dwóch godzin dziennie. Dłuższy czas jest powiązany z niższymi osiągnięciami.

Badaczki zweryfikowały te tezy we własnych badaniach przeprowadzonych na uczniach klas ósmych ze szkół podstawowych w Ostrołęce. Ich badanie "nie potwierdziło, by w Ostrołęce większa ilość prac domowych (w obecnej formie) przekładała się na wyższe osiągnięcia uczniów". Ustalono m.in., że "częstotliwość zadawania prac domowych nie jest w żadnym stopniu powiązana z wynikami nauczania mierzonymi egzaminem ósmoklasisty".

Podobne wnioski wyciągnęli naukowcy z Instytutu Badań Edukacyjnych w wyniku badań przeprowadzonych wśród szóstoklasistów. Stwierdzili:

Choć praca domowa ma generalnie pozytywny wpływ na osiągnięcia uczniów, niekoniecznie chodzi o to, by odrabiali oni jak najwięcej zadań. Wręcz przeciwnie, im więcej czasu dzieci poświęcają na odrabianie lekcji, tym mniejszy jest przyrost ich wiedzy w zakresie umiejętności matematycznych, pisania i czytania.

Również Związek Nauczycielstwa Polskiego w swojej analizie pisze: "Badania sugerują, że ważniejsza jest jakość zadań domowych niż ich ilość".

Jaka jest więc optymalna częstotliwość prac domowych? Badaczki z Ostrołęckiego obserwatorium oświatowego piszą o maksymalnie dwóch godzinach dziennie, powołując się na badania dra Coopera. Metaanaliza przeprowadzona przez Education Endowment Foundation wykazała natomiast, że najlepsze wyniki uzyskiwano w tych szkołach, gdzie zadania domowe z określonego przedmiotu zadawano dwa razy w tygodniu. Analitycy fundacji potwierdzają, że:

Jakość zadań wydaje się być ważniejsza niż ilość pracy wymaganej od ucznia. Istnieją dowody na to, że wpływ praz domowych maleje wraz ze wzrostem ilości czasu, jaki uczniowie na nie poświęcają.

Ważna jest samodzielność, kontynuacja prac na lekcji i sprawdzanie zadań

W przeanalizowanych przez nas badaniach i metaanalizach są też inne wnioski na temat prac domowych:

1. "Odrabianie prac domowych ma szansę przełożyć się na wzrost poziomu osiągnięć przede wszystkim wtedy, gdy są one przez ucznia odrabiane samodzielnie" (Roman Dolata i in., "Szkolne pytania. Wyniki badań nad efektywnością nauczania w klasach IV-VI"). 2. "Aby praca domowa mogła być skuteczna, konieczne jest, żeby była dobrze zaprojektowana oraz wykonana przez ucznia lub uczennicę samodzielnie. Do historii powinny przejść prace domowe zadawane jako element szkolnej rutyny (zadaję coś, bo praca domowa musi być) lub zadawanie do domu zadań, na które nie starczyło czasu na lekcji" (dr Aleksandra Jasińska-Maciążek i Joanna Stelmach, "Pomóż mi zrobić to samodzielnie - czyli o pracach domowych"). 3. "Najefektywniejsze wydają się zadania domowe, które stanowią kontynuację pracy na lekcji, mają jasno określony cel, są na odpowiednim poziomie, stymulują samodzielną pracę ucznia i są potem odpowiednio z nim omawiane" (ZNP, "Zadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań"). 4. "Prace domowe mają sens tylko wówczas, gdy każda z nich zostanie dokładnie sprawdzona i wykorzystana do przekazania uczniom przydatnych informacji" (ZNP, "Zadawać czy nie? Prace domowe w świetle badań").

A wracając do tez posłów Konwińskiego i Płaczka: - pierwszy o tyle nie miał racji, mówiąc, że "nie ma żadnych badań, które by pokazywały, że praca domowa ma jakiekolwiek znaczenie" - bo badania jako takie istnieją, choć potwierdzają, że w przypadku uczniów klas młodszych efekt prac domowych na edukację jest znikomy; - drugi, pisząc o metaanalizach badań, miał rację tylko co do uczniów starszych klas podstawówek, bo według badań to w ich przypadku prace domowe pozytywnie wpływają na proces nauki.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24