Wicepremier Radosław Sikorski postanowił pokazać, jak skutecznie obecny rząd walczy z inflacją i opublikował na swoim koncie zestawienie dwóch wartości poziomów inflacji. Jedna dotyczy czasów Zjednoczonej Prawicy, druga - tego roku. Tylko że ta prezentacja jest manipulacją.
Jak podał Główny Urząd Statystyczny, inflacja w lipcu 2025 roku wyniosła 3,1 proc. rok do roku. W porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,3 proc. Dzień przed podaniem tej wiadomości wicepremier, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski opublikował na platformie X grafikę zatytułowaną "Inflacja w Polsce". Przy zdjęciu byłego premiera Mateusza Morawieckiego widać wartość 18,4 proc. i datę "luty 2023 r."; przy zdjęciu Donalda Tuska jest wartość 3,4 proc. i data "2025 r.". Odbiorca ma więc sam wyciągnąć wniosek - a sugerują go kolory i wielkości wartości procentowych: przy Morawieckim czcionka jest mniejsza i czerwona, przy Tuska - większa i zielona. Wygląda więc, jakby minister chciał pokazać, że za poprzedniego rządu inflacja była tak wysoka, a teraz tak spadła.
31 lipca post ministra Sikorskiego miał już niemal 430 tysięcy wyświetleń i ponad tysiąc podań dalej. Jednak niektórzy internauci od razu zauważyli, że takie zestawienie może wprowadzać w błąd. "I Pan jest wicepremierem z taka tania manipulacja? Czemu Pan nie wspomni, że w styczniu 2024 jak przejęliście rządy to inflacja wynosiła koło 4%?"; "Panie ministrze, ten wpis naprawdę niewiele ma wspólnego z powagą państwowego urzędu - a już na pewno nie przystoi komuś, kto uważa samego siebie za intelektualistę"; "Jest Pan zbyt inteligentnym czlowiekiem żeby puszczać w obieg takie manipulacje" - pisali na przykład (pisownia postów oryginalna).
Czego dotyczą te uwagi? Przekazu, który głoszą politycy rządzącej koalicji od jakiegoś czasu - czyli z jak rzekomo wysokiego poziomu inflacji za rządów Zjednoczonej Prawicy udało się zejść obecnemu rządowi. Mówił tak np. premier Tusk, gdy 20 maja gościł w "Pytaniu dnia" w TVP Info. "My po półtora roku - wiecie - jednak zjechaliśmy z 18 procent inflacji do inflacji 5-procentowej, 4-procentowej" - przekonywał. Już wówczas zwracaliśmy uwagę, że premier wprowadza w błąd.
Bo ani w chwili wyborów do Sejmu i Senatu - czyli w październiku 2023 roku - ani gdy powstał koalicyjny rząd (w grudniu 2023), inflacja nie wynosiła już 18 proc. Wskaźnik cen zaczął spadać dużo wcześniej.
Gdy Zjednoczona Prawica przejmowała władzę, inflacja była niska, pojawiało się nawet zjawisko odwrotne - deflacja. Spadek cen trwał przez większość 2016 roku. Kolejne lata tych rządów to już była wysoka, sięgająca kilkunastu procent inflacja. Jeszcze w styczniu i lutym 2022 roku inflacja była jednocyfrowa, wynosiła odpowiednio 9,4 i 8,4 proc. Ale w marcu tego samego roku wzrosła do 11 proc., a w październiku 2022 roku nawet do 17,9 proc. I w lutym 2023 roku - jak pokazał na grafice minister Sikorski - inflacja wyniosła rzeczywiście 18,4 proc. Była to rekordowa wartość za poprzednich rządów.
Lecz tego poziomu inflacji obecny rząd nie przejął. Bo w październiku 2023 roku wskaźnik cen towarów i usług wynosił 6,6 proc., a gdy Tusk został premierem - w grudniu 2023 roku - spadł do 6,4 proc. Najniższą inflację za rządów obecnej koalicji odnotowano wiosną 2024 roku, w marcu wyniosła 2 proc., a w kolejnych miesiącach odpowiednio 2,4 proc., 2,5 proc., 2,6 proc. W kwietniu 2025 roku inflacja wynosiła 4,3 proc., w maju - 4 proc., w czerwcu - 4,1 proc., a w lipcu - 3,1 proc.
W dodatku inflację z lutego 2023 roku wicepremier Sikorski zestawił z wartością 3,4 proc. - co odpowiada danym z czerwca 2025 roku, tylko że to inflacja bazowa, po wyłączeniu cen żywności i energii. Średnia (CPI) była wyższa.
Zatem minister Sikorski dokonał nieadekwatnego i szczególnie wybiórczego porównania. Jego ilustracja wprowadza w błąd. A jeden z komentujących post wicepremiera zauważył też: "Wysoka inflacja w latach 2021–2023 była zjawiskiem globalnym, napędzanym pandemią, zaburzeniami łańcuchów dostaw, wojną na Ukrainie oraz wzrostem cen energii. Podobnie jej spadek to również zjawisko globalne, wynikające z działań banków centralnych i stabilizacji sytuacji makroekonomicznej".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP