"Bezczelna i prymitywna manipulacja", "ty sobie z dezinformacji i fejków zrobiłeś sposób na życie" - piszą internauci oburzeni postem Konrada Berkowicza. Dotyczył migrantów, fałszywie sugerując, że wdrażany już jest pakt migracyjny. Lecz nie tylko ten poseł tak postępuje. I nie był to raczej wypadek przy pracy. Ekspert wyjaśnia dlaczego.
Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz 24 lipca 2025 roku opublikował zdjęcie kilku osób - większość o ciemnej karnacji - wsiadających do minibusa na uliczce jakiegoś miasta. I skomentował - na podstawie samej tylko fotografii - że są to migranci sprowadzeni do Polski przez rząd Donalda Tuska w ramach unijnego paktu migracyjnego. "Ząbkowice Śląskie. Kolejny transport imigrantów. Rząd już wdraża Pakt Migracyjny" - napisał poseł, mimo że osoby ze zdjęcia mają na sobie kamizelki odblaskowe z napisami (nieczytelnymi), które mogą świadczyć, iż są to pracownicy którejś z lokalnych firm.
Poseł postąpił więc wobec znanego schematu, który stosują też inni posłowie Konfederacji oraz głównie politycy PiS. Oni także wrzucali zdjęcia przypadkowych osób innego koloru skóry z komentarzami o "sprowadzaniu migrantów", "transporcie migrantów" czy "realizacji paktu migracyjnego". I również wpis Berkowicza szybko zdobył popularność w sieci. W ciągu kilku dni wyświetliło go ponad 157 tysięcy osób w serwisie X, a ponad tysiąc podało dalej. Kolejne tysiące wyświetleń ma jego taki sam post na Facebooku, a udostępnień jest ponad tysiąc.
CZYTAJ W KONKRET24: "Zalewają internet". Jak politycy skoordynowali akcję ze zdjęciami czarnoskórych osób
Internauci w komentarzach podzieleni: wierzący kontra oburzeni
Co ciekawe, ton komentarzy pod tym samym wpisem w serwisie X i na Facebooku był jednak inny. Na Facebooku można głównie czytać krytykę pod adresem rządu, który rzekomo ma pozwalać na takie "transporty migrantów" do polskich miast: "Tylko zdrajca może na to pozwalać. To nie jest dla Polski dobre więc wniosek jest jeden: My Polacy nie mamy nic do powiedzenia bo liczy sie to co unia i Berlin każe. Dla mnie to jawne zdradzanie Polski i Polaków"; "Jeszcze trochę i my Polacy będziemy mniejszością narodową w Polsce. Do sklepu będziemy chodzić w grupie - ze strachu. Dziecko puścić gdzieś samemu, też będzie strach"; "Niemcy prowadzą szeroką akcję dywersyjną przerzucając nam nieznane elementy na terytorium kraju"; "Czas by ten rząd rozwiązać" (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Natomiast w serwisie X wielu użytkowników pisało pod postem posła Konfederacji o "dezinformacji i manipulacji" ze strony Konrada Berkowicza. "Kondzio, ale pracownicy normalnie na Śląsku mieszkają i transport po nich przyjeżdża"; "Bezczelna i prymitywna manipulacja"; "Tak, w środku miasta wysadzili nielegalnych imigrantów"; "Ty sobie z dezinformacji i fejków zrobiłeś sposób na życie"; "Czy Ty się nie pomyliłeś przy nazwisku? Powinieneś mieć Fejkowicz" - komentowali internauci.
Niektórzy pytali, czy takimi działaniami posła nie mogłyby się zająć organy ścigania. "Może jednak Prokuratura Krajowa zajęłaby się jakością treści pana posła?"; "Za te wasze fikcyjne, kłamliwe fotki powinni was karać grzywną"; "Czy Konrad Berkowicz może zostać skazany za fake newsy, które rozpowszechnia na X w tym roku?" - sugerowali.
Urząd miasta: "od lat zatrudniani są obcokrajowcy pochodzący z różnych stron świata"
Jak się można było spodziewać, zdjęcie wrzucone do sieci przez Berkowicza nie przedstawia jakiejś nowej, wyjątkowej sytuacji. Przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Ząbkowicach Śląskich, któremu przesłaliśmy post posła Konfederacji, odpowiedział nam, że "informacja zawarta w poście jest niezgodna z prawdą i może wprowadzać opinię publiczną w błąd".
Marcin Kulaczenko z Urzędu Miejskiego zasugerował, że osoby widoczne na zdjęciu są legalnie zatrudnione w jednej z firm działających w tamtejszej gminie lub powiecie. "W wielu firmach działających na terenie Polski, w tym również w Powiecie Ząbkowickim i Gminie Ząbkowice Śląskie, od lat zatrudniani są obcokrajowcy pochodzący z różnych stron świata" - informuje Kulaczenko. "Najczęściej wykonują oni prace fizyczne, które w wielu przypadkach mają kluczowe znaczenie dla funkcjonowania przedsiębiorstw, w których są zatrudnieni" - dodaje. I jednoznacznie zastrzega:
W związku z opublikowanym w mediach społecznościowych wpisem Pana Posła Konrada Berkowicza informujemy, że na terenie Gminy Ząbkowice Śląskie nie są prowadzone żadne działania związane z wdrażaniem tzw. Paktu Migracyjnego.
Ta odpowiedź nie dziwi, bo - jak kilkukrotnie informowaliśmy w Konkret24 - unijny pakt migracyjny wejdzie w życie dopiero w połowie 2026 roku, a ponadto nieprawdą jest, że Polska będzie zmuszona przyjmować w jego ramach jakichkolwiek migrantów. Nie powstrzymuje to jednak Konrada Berkowicza w przekonywaniu za pośrednictwem mediów społecznościowych, że każdy widziany teraz na ulicy obcokrajowiec o ciemnej karnacji to "nielegalny imigrant" czy dowód na to, że "rząd już wdraża pakt migracyjny".
Poseł Matecki, czyli ten sam mechanizm dezinformacji
Zresztą ten sam schemat dezinformacji na temat migrantów w Polsce stosuje od dawna poseł PiS Dariusz Matecki - w ostatnich dniach znowu było o nim głośno z tego powodu. 26 lipca poseł opublikował wpis na platformie X o treści: "Pod dworcem PKS w Szczecinie powstała wioska inżynierów. Godz. 5:40, 26 lipca 2025". I załączył trzy zdjęcia - niewyraźne - na których widać kilka osób siedzących na trawie. Wpis opatrzył hasztagiem MasowaMigracja.
Tym razem jednak szybko zareagowała policja w Szczecinie, odpowiadając Mateckiemu w komentarzu: "Osoby, które znajdowały się we wskazanym miejscu i czasie, zostały wylegitymowane przez policjantów. Są to Obywatele Rzeczypospolitej Polskiej". Do dyskusji, jaka wybuchła pod postem Mateckiego, włączył się Jacek Dobrzyński, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. "Znowu rozsiewa pan fake newsy" - zwrócił się do Mateckiego i powołał na informację szczecińskiej policji: "To perfidne kłamstwo sugerowane przez pana, że jest to jakaś 'masowa migracja', tam odpoczywali rdzenni Polacy z dziada pradziada. Mimo, że policja szybko to swoim wpisem wyjaśniła, to pana kumple to matactwo nadal rozpowszechniają".
Poseł PiS pozostał głuchy na wezwania do przeprosin i usunięcia posta. 28 lipca wpis na profilu posła Mateckiego wciąż widniał. Do tego czasu wygenerował ponad 107 tysięcy wyświetleń, a ponad 300 razy podano go dalej.
Następców nie brakuje
Czym skutkuje takie obserwowane od dawna postępowanie polityków znanych w mediach społecznościowych? Między innymi tym, że szybko znajdują się następcy stosujący ten sam schemat: opisywanie wymyślonej sytuacji w celu podburzania Polaków i wzbudzania strachu, nieuzasadnione sugestie na temat migrantów czy np. Niemiec (w ramach trwającej dezinformacji o "germanizacji Polski"). Przykładem post anonimowego internauty z 21 lipca opublikowany w serwisie X, którego treść brzmiała: "W Zgorzelcu niemiecki funkcjonariusz wyciągnął z kabury broń do wolontariusza Ruchu Obrony Granic". Do 28 lipca wygenerował ponad 200 tysięcy wyświetleń, podano go dalej ponad 2 tysiące razy. Wywołał komentarze typu: "Do nachodźcy by tak nie zrobił. To tylko pokazuje jakie miejsce w hierarchii wartości zajmuje Polak"; "Puszczają im nerwy, to znaczy że dobrą robotę robi ROG; "To nie tylko incydent, to symbol. Symbol obcej arogancji i bezkarności, która zaczyna rozlewać się po naszej granicy..."; "Korzeni nie oszukasz ! Te same zachowania co w 1939 roku" - itp. Co świadczy o tym, że wielu uwierzyło w informację, która nie ma potwierdzenia.
Jak sprawdziliśmy, żadne wiarygodne źródło nie informowało o takim incydencie. Nadkomisarz Agnieszka Goguł, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Zgorzelcu, na pytanie Konkret24 dotyczące treści tego posta, odpisała 25 lipca: "Informuję, że Komenda Powiatowa Policji w Zgorzelcu nie otrzymała zgłoszenia o opisanej przez Pana sytuacji".
Skuteczne narzędzie polityków. Cele są dwa
Jaki cel chcą osiągnąć posłowie Berkowicz czy Matecki, publikując nieprawdziwe treści jako komentarz do specjalnie dobranych zdjęć? Sebastian Drobczyński, konsultant polityczny oraz ekspert ds. wizerunku i komunikacji kryzysowej, w rozmowie z Konkret24 wymienia dwa: budowanie emocji i skupianie uwagi na sobie.
- W mojej ocenie to jest po prostu narzędzie wykorzystywane przez polityka ku budowie własnej rozpoznawalności - tłumaczy Sebastian Drobczyński. - To jest podpięcie się pod mocno emocjonalny temat - lecz nie przez przypadek, ponieważ ludzie w pewnych grupach, w pewnych bańkach informacyjnych, skupiają się właśnie na takiej tematyce. Czy to jest nieprawda, półprawda, prawda i tak dalej - to już pozostawiam specjalistom od etyki. Oni pewnie skrytykowaliby takie zachowanie, ale z mojego punktu widzenia narzędzia mają być skuteczne, a to narzędzie jest skuteczne, bo jest zauważalne - tłumaczy ekspert, odnosząc się do skuteczności w marketingu politycznym.
Zapytaliśmy - idąc za sugestiami komentujących wpisy Berkowicza czy Mateckiego - co można zrobić z takimi przypadkami. Sebastian Drobczyński nie ma tutaj złudzeń: - Jedyne, co możemy zrobić z perspektywy mediów, to jest oczywiście zdefiniowanie tego typu działań i mówienie, że tego typu działania są nieprawdziwe, fałszywe i tak dalej. Ale na pytanie, czy w rzeczywistości takie posty muszą istnieć w obecnej przestrzeni internetowej, odpowiedź brzmi: mają do tego prawo. Już dwadzieścia kilka lat temu mówili mędrcy naukowi - z nauk politycznych, socjologii, politologii i etyki - że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje mogą mieć działania w internecie. Nic z tym jednak nie zrobiono, nie stworzono żadnego prawa dotyczącego prawdy i nieprawdy w internecie czy nawet algorytmów mogących to rozpoznać. Dlatego to, co widzimy dzisiaj, może istnieć w sieci, bo autorzy pozostają bezkarni - stwierdza Drobczyński.
A komentując fakt, że politycy tylko rozzuchwalają swoim postępowaniem innych - jak np. autora posta o "niemieckim funkcjonariuszu, który wyciągnął z kabury broń do wolontariusza Ruchu Obrony Granic" w Zgorzelcu - ekspert dodaje: - Tutaj zadziałał podobny schemat i może zostać osiągnięty podobny efekt. Za dwie godziny nikt nie będzie wchodził w dyskurs, czy to jest prawdziwe, czy nieprawdziwe. Wszyscy będą opowiadać o tym, co się wydarzyło w Zgorzelcu między innymi właśnie dlatego, że już wcześniej silnymi, emocjonalnymi przekazami wytworzono odpowiednio środowisko do tego typu działań.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gągulski/PAP