Tusz z długopisów w lokalach wyborczych można usunąć za pomocą zapalniczki - sugerują internauci, pokazując jako "dowód" pewne nagranie. Zalecają, by na wybory zabrać własny długopis. Uwaga: to jedna z odsłon dezinformacji o planowanym fałszerstwie wyborczym. Wyjaśniamy.
Na ostatniej prostej przed pierwszą turą wyborów prezydenckich w sieci zaczęły się pojawiać wpisy, których autorzy rzekomo mają ostrzegać przed potencjalnymi oszustwami wyborczymi. Sugerują, że zbliżające się wybory mogą zostać sfałszowane. Elementem tego przekazu jest nagranie z nieokreślonego lokalu wyborczego: oglądamy, jak autor wideo najpierw pisze coś na kartce długopisem udostępnionym przez komisję wyborczą, a następnie pokazuje, że takie zaznaczenie da się usunąć za pomocą zapalniczki - wystarczy podgrzać papier, a pod wpływem temperatury znika pismo. Oburzony idzie pokazać to członkiniom komisji wyborczej, rozmawiając z nimi częściowo po kazachsku, a częściowo po rosyjsku.
W polskich mediach społecznościowych, m.in. w serwisie X, to nagranie opublikowano na anonimowym koncie 3 maja 2025 roku z podpisem: "Weź długopis na wybory". Filmik wyświetlono ponad 200 tysięcy razy. Niektórzy internauci zapewniali, że zawsze biorą własny długopis do lokalu wyborczego; inni przekonywali, że wideo jest dowodem na to, jak łatwo sfałszować wybory. "Znikający długopis, niewinny patent na wałek"; "Znikopis!! he he cwaniaki"; "Jak łatwo sfałszować wybory. Niech każdy zobaczy" - pisali w komentarzach (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Część komentujących - osoby, które w przeszłości pracowały w komisjach wyborczych - podważała możliwość takiej manipulacji przy wyborach. "Byłem w wielu komisjach. Nikt takiej głupoty nie robi i nigdy nie robił. Ludzie przestańcie. Za pare stówek mam podpalić lokal wyborczy?"; "Zdajecie sobie sprawę, że w takich komisjach siedzą ludzie o różnych poglądach, którzy jakby chcieli coś fałszować, to mogliby to zrobić na miliony różnych sposób, które byłyby prostsze od tego?"; "Byłem w wielu komisjach wyborczych jest to bzdura. Zwykle długopisy sie dostaje nowe zapakowane" - dzielili się swoimi wspomnieniami.
Wyjaśniamy, jaka historia stoi za tym nagraniem i dlaczego nie jest dowodem, że wybory mogą zostać w ten sposób sfałszowane.
Stara sprawa z Kazachstanu
Już po samym języku, w jakim rozmawiają bohaterowie nagrania, można się domyślić, że nie pochodzi ono z Polski. Potwierdzają to symbole państwowe widoczne w lokalu wyborczym: flaga Kazachstanu i godło tego kraju powieszone na ścianę oraz naklejone na urnę wyborczą. Samo nagranie nie jest nowe. Publikowali je już w 2019 roku także polscy internauci, podpisując: "Tak wyglądały wybory w Kazachstanie".
Jak ustaliły w tamtym czasie kazachskie media, wideo powstało 9 czerwca 2019 roku we wsi Kainazar na południu Kazachstanu podczas wyborów prezydenckich. Nagrał je jeden z obserwatorów wyborczych, a Centralna Komisja Wyborcza potwierdziła później, że filmik jest autentyczny, ale od razu po jego otrzymaniu od autora na miejsce została wysłana policja i sprawa została wyjaśniona. Okazało się, że za zakup długopisów odpowiedzialna była jedna z członkiń komisji, która zeznała, że nie zdawała sobie sprawy, że kupiła długopisy ze znikającym tuszem. Przedstawiciele Centralnej Komisji Wyborczej dodali jednak, że ostatecznie z tego lokalu wyborczego nie dotarło do nich żadne zgłoszenie o nieprawidłowościach.
W Polsce proces jest transparentny, ale długopis można przynieść
Czy jednak zgodnie z przekazem rozsyłanym obecnie w mediach społecznościowych na najbliższe wybory należy zabierać własny długopis w obawie przed fałszerstwami? Zapytaliśmy Krajowe Biuro Wyborcze, kto jest odpowiedzialny za dostarczenie długopisów do lokalu wyborczego. W odpowiedzi rzecznik KBW Marcin Chmielnicki przekazał, że "wyposażenie lokali wyborczych, w tym również w niezbędne artykuły biurowe, jest zadaniem gminy". Nie ma jednak oficjalnych wytycznych dotyczących długopisów, dlatego nic nie stoi na przeszkodzie, aby zabrać do lokalu wyborczego własny.
W kontekście rozsyłanego nagrania należy jednak podkreślić to, co pisali w komentarzach niektórzy internauci. W komisjach wyborczych pracują osoby wyznaczone przez różne komitety wyborcze, co sprzyja wzajemnej kontroli i większej transparentności działań. Ponadto komitety mogą delegować do poszczególnych lokali wyborczych swoich mężów zaufania, którzy obserwują prace komisji i mogą zgłaszać swoje zastrzeżenia.
Przypomnijmy również, że jakiekolwiek nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów są przestępstwem opisanym w polskim Kodeksie karnym. Za "niszczenie, uszkadzanie, ukrywanie, przerabianie lub podrabianie protokołów lub inne dokumenty wyborcze" oraz "dopuszczanie się nadużycia lub dopuszczanie do nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów" grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Z powodu wspomnianej wcześniej reprezentacji różnych komitetów w komisjach wyborczych można zakładać, że takie nieprawidłowości byłyby zgłaszane organom ścigania.
Kto w związku z (...) wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej (...): 1) sporządza listę kandydujących lub głosujących, z pominięciem uprawnionych lub wpisaniem nieuprawnionych, 2) używa podstępu celem nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych, 3) niszczy, uszkadza, ukrywa, przerabia lub podrabia protokoły lub inne dokumenty wyborcze albo referendalne, 4) dopuszcza się nadużycia lub dopuszcza do nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów, 5) odstępuje innej osobie przed zakończeniem głosowania niewykorzystaną kartę do głosowania lub pozyskuje od innej osoby w celu wykorzystania w głosowaniu niewykorzystaną kartę do głosowania, 6) dopuszcza się nadużycia w sporządzaniu list z podpisami obywateli zgłaszających kandydatów w wyborach lub inicjujących referendum - podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Podsumowując: zamieszczanie tego typu materiałów w sieci, sugerujących planowane fałszerstwa ze strony komisji wyborczych, można uznać za dezinformację. Takie działanie ma nasilać podejrzenia co do wiarygodności i przejrzystości procesu wyborczego.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: x.com