Trendy 2020 w dezinformacji. Nie tylko infodemia

Nowości w dezinformacji w 2020 roku

Dezinformację w 2020 roku zdominował temat koronawirusa. Nowym zjawiskiem była infodemia, powstało nowe podłoże dla teorii spiskowych, a niektórzy naukowcy stali się źródłem fake newsów. Z drugiej strony, platformy społecznościowe reagowały na fake newsy zdecydowanie.

Jak każde nowe zjawisko, tak i pandemia COVID-19 w minionym roku przyczyniła się do rozwoju dezinformacji i powstania nowych trendów w jej obszarze. Ten potencjał dodatkowo wzmocnił fakt, że epidemia SARS-CoV-2 była pierwszym tak istotnym i globalnym wydarzeniem w czasach szerokiego dostępu do internetu.

To musiało skutkować ogromną falą fake newsów. Tę skalę podkreśliła Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), wprowadzając na opisanie tego, co się dzieje na rynku informacji, nowy termin: infodemia. Jednak w sferach dezinformacji niezwiązanej z koronawirusem w 2020 roku również wiele się działo.

Dezinformacja w sprawie koronawirusa. "Musimy korzystać z tych źródeł, które mają dobrą markę"
Dezinformacja w sprawie koronawirusa. "Musimy korzystać z tych źródeł, które mają dobrą markę"Fakty o Świecie TVN24 BiS

Infodemia: trzy etapy

Termin "infodemia" powstał z połączenia słów "informacja" i "epidemia". Pojawił się w lutowym raporcie WHO dotyczącym koronawirusa. "Wybuchowi epidemii 2019-nCoV (taką nazwę pierwotnie miał koronawirus SARS-CoV-2 – red.) i reakcji na nią towarzyszyła masowa 'infodemia' - nadmiar informacji - niektórych dokładnych, a niektórych nie, utrudniających ludziom znalezienie wiarygodnych źródeł i wiarygodnych wskazówek, gdy ich potrzebują" – pisali eksperci WHO.

We wrześniu WHO opublikowała odezwę do państw członkowskich, w której apelowała o "opracowanie i wdrożenie planów działania w celu zarządzania infodemią poprzez promowanie rozpowszechniania dokładnych informacji". WHO poszerzyła definicję infodemii - to: "nadmiar informacji, zarówno online jak i offline. Obejmuje celowe próby rozpowszechniania błędnych informacji w celu osłabienia reakcji służby zdrowia publicznego i promowania alternatywnych pomysłów danych grup lub osób".

WHO podkreśliła, że infodemia zagraża zdolności krajów do powstrzymania pandemii, a zarządzanie nią jest kluczowym elementem kontrolowania pandemii COVID-19.

Hatalska: Mamy do czynienia z pandemią w świecie fizycznym i infodemią w świecie online
Hatalska: Mamy do czynienia z pandemią w świecie fizycznym i infodemią w świecie onlinetvn24

Jak analizowaliśmy w Konkret24, infodemię można podzielić na trzy etapy. Pierwszy to były plotki i niepotwierdzone porady dotyczące zapobiegania zakażeniu i leczenia koronawirusa. Internet zalały opisy "cudownych, sprawdzonych kuracji" (np. amantadyną, witaminą C) i porady, jak zapobiegać infekcji (np. jedząc czosnek, pijąc duże ilości alkoholu, płucząc gardło płynem do przepłukiwania ust czy pijąc duże ilości wody).

Potem przyszedł czas na rzekomo "naukowe" lub naukowo brzmiące teorie podważające skuteczność testów na koronawirusa i sposobów leczenia - m.in. o tym, że patyczek do wymazów uszkadza barierę krew-mózg, a osoby z grupą krwi A są bardziej narażone na COVID-19. W sieci zaczęły się pojawiać twierdzenia o koronawirusie mające wynikać z ustaleń lub wystąpień naukowców czy wywiady z nimi. Roiło się w nich od naukowych terminów, co miało wzmacniać wiarygodność przekazów.

Na przykład w godzinnym nagraniu na YouTube prof. dr. hab. Roman Zieliński i dr Kornelia Polok twierdzili m.in. że metoda PCR nie nadaje się do diagnozowania obecności koronawirusa, test genetyczny nie wykrywa RNA, a "ta tak zwana pandemia nie ma racji bytu". Komentując ten wywiad, prof. dr. hab. Michał Witt, dyrektor Instytutu Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk, ocenił, że "mamy tu do czynienia z pomieszaniem różnych wątków". "W tej narracji jest wiele elementów zgodnych z wiedzą medyczną, ale interpretowanych w swoisty sposób" - powiedział.

fałsz

Grafika mająca pokazywać, jak testy na koronawirusa uszkadzają barierę krew-mózgfacebook

"Tak zwana pandemia" to kolejny etap infodemii - obejmuje rozpowszechnianie tez, że pandemia została zaplanowana (bo wirus powstał w laboratorium) w konkretnym celu (np. depopulacji świata). Przykładem jest opisywany przez nas film "Plandemic". W rozsiewanych masowo fake newsach przekonywano internautów, że w szpitalach tak naprawdę leżą aktorzy lub statyści, a "fałszywa pandemia" jest mistyfikacją mającą sprzyjać bliżej nieokreślonemu szerszemu celowi.

Gdy na rynku pojawiły się szczepionki na COVID-19, rozpoczęła się nowa odsłona infodemii - trwająca do teraz. W niej szczególnie aktywne są ruchy antyszczepionkowe, którym COVID-19 dał jakby drugie życie. Jest to o tyle niebezpieczna faza infodemii, że źródłem nieprawdziwych informacji na temat szczepionek i ich rzekomej szkodliwości są m.in. lekarze. W grudniu to zjawisko przybrało tak dużą skalę, że właściwie można je uznać za osobny trend w dezinformacji w 2020 roku.

Źródła dezinformacji: naukowcy

Podstawowym sposobem walki z nieprawdziwymi informacjami jest weryfikacja źródeł. To oczywiste, że wiedza medyczna pochodząca od lekarza z tytułem naukowym jest bardziej wiarygodna od wpisu anonimowego użytkownika mediów społecznościowych. Ta zasada została jednak podważona w 2020 roku przez niebezpieczne zjawisko, jakim zaczęła być dezinformacja tworzona przez samych naukowców. Trend ten łączy się ze wspomnianą wyżej nową fazą infodemii.

W Polsce przykładem takiej dezinformacji jest "Apel lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19". W dokumencie podważono bezpieczeństwo szczepionek na COVID-19, posługując się wieloma nieprawdziwymi tezami - np. że szczepionki mRNA mogą zmienić ludzki kod genetyczny.

Borkowski: Słyszę głosy, że nie możemy się szczepić bo nam się zmieni genom. To jest bzdura
Borkowski: Słyszę głosy, że nie możemy się szczepić bo nam się zmieni genom. To jest bzduratvn24

Pod apelem pojawiły się nazwiska 64 osób, spośród których 29 posiada tytuły naukowe, a pozostałe - tytuły lekarza medycyny lub lekarza dentysty. Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja nazwał list "manipulacją mającą na celu dezinformację i podważanie osiągnięć medycyny".

Próbą uwiarygodnienia nieprawdziwych tez przez wykorzystanie osób z tytułami naukowymi był też "List otwarty polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia do polskich władz oraz mediów", który krążył w internecie w październiku. Mimo sugestii o "polskich lekarzach" pod treścią listu podpisała się jedynie dr Dorota Sienkiewicz. Ze względu na antyszczepionkowe poglądy już wcześniej od jej tez odciął się jej macierzysty Uniwersytet Medyczny w Białymstoku.

Niektórzy naukowcy pojawiają się w wielu materiałach przekazujących nieprawdę o epidemii. Należy do nich wymieniona wyżej para naukowców: prof. dr. hab. Roman Zieliński i dr Kornelia Polok.

Za granicą trend dezinformacji szerzonej przez naukowców też jest widoczny. W Konkret24 opisywaliśmy jeden z filmów rozpowszechnianych w mediach społecznościowych przez World Doctors Alliance powielający wiele fałszywych teorii i manipulacji związanych z COVID-19.

WDA to "niezależny sojusz non-profit lekarzy, pielęgniarek, pracowników służby zdrowia i personelu na całym świecie, którzy połączyli się w związku z koniecznością odpowiedzi na wyzwania COVID-19". Jednym z tych wyzwań są obostrzenia epidemiczne - członkowie WDA je krytykują. Na stronie internetowej publikują znane w środowiskach koronasceptyków tezy kwestionujące zasadność szczepień czy testów PCR.

W filmie będącym częścią kampanii World Doctors Alliance swoje opinie prezentują 34 osoby. W większości powtarzają te same fałszywe tezyfacebook

Innym przykładem jest krążący w sieci 27-minutowy film, w którym ponad 30 osób wypowiada się na temat pandemii i szczepionek na koronawirusa. Każda podpisana jest imieniem i nazwiskiem, przedstawia się jako fachowiec, niektórzy opisują swoją naukową karierę. Wszyscy jednak przekazują informacje o pandemii i szczepionkach, które są niepotwierdzone bądź fałszywe.

Fake newsy w komunikatorach: "źródło" w instytucji państwowej

Niespotykanym w poprzednich latach trendem było powoływanie się w 2020 roku w fake newsach na kogoś w instytucjach państwowych. Było to zauważalne zwłaszcza w pierwszych miesiącach epidemii w Polsce – w marcu i kwietniu – gdy ogłaszano kolejne obostrzenia. W sieci pełno było nieoficjalnych informacji, których "źródłem" mieli być np. "kolega z MSWiA" lub "wujek z ABW".

Do takich fake newsów należał ten o planowanym zamknięciu Warszawy. Rozszedł się tak szeroko, że zaprzeczali mu nawet przedstawiciele rządu. Na Twitterze premier Mateusz Morawiecki i rzecznik rządu Piotr Muller odnieśli się do anonimowych źródeł, z których miały pochodzić sensacyjne wieści. "Przypominam, że JEDYNYMI kanałami, które stanowią oficjalne źródło informacji o decyzjach rządu, są strony z domeny .gov.pl" – napisał premier. "Apelujemy o korzystanie z informacji z oficjalnych źródeł instytucji publicznych" – dodał rzecznik rządu.

Znaczną część tego typu fejków rozsyłano za pomocą komunikatorów typu Messenger lub WhatsApp. Miało to wzmocnić wrażenie tajności, ale też wzmóc poczucie strachu u odbiorców. "Przestańcie przesyłać sobie wiadomości o tym, co wam w tajemnicy powiedział siostra/brat/kolega/szwagier z ABW/MSZ/MSWiA/BOR na temat epidemii" – zaapelował 13 marca na Twitterze dziennikarz Szymon Jadczak z tvn24.pl.

Poza rzekomym zamknięciem Warszawy w komunikatorach rozsyłano informacje o planowanym wyprowadzeniu wojska na ulice, zamknięciu granic województw, wprowadzeniu stanu wyjątkowego, opryskiwaniu miast itp.

O niebezpieczeństwie, jakie powodują fake newsy na temat koronawirusa, mówiła w TVN24 Beata Biel z Konkret24
O niebezpieczeństwie, jakie powodują fake newsy na temat koronawirusa, mówiła w TVN24 Beata Biel z Konkret24 tvn24

Dezinformacja Kremla: stosunki polsko-litewskie

W minionym roku nadal wykorzystywano w dezinformacji tematy militarne i dotyczące bezpieczeństwa. Aktywni byli m.in. Rosjanie. Unijny portal zajmujący się walką z dezinformacją EUvsDisinfo poinformował, że w 2020 roku dodał do swojej bazy prokremlowskich przekazów dezinformacyjnych ponad 3 tys. nowych przykładów.

Mocnym trendem dotyczącym Polski były treści dotyczące relacji polsko-litewskich. Przekazy mające destabilizować stosunki między oboma państwami wschodniej flanki NATO pojawiły się już wcześniej, jednak w ubiegłym roku był to jeden z głównych tematów dezinformacji zbieżnej z rosyjską polityką informacyjną.

W Konkret24 opisywaliśmy m.in. fake newsy o zatrzymaniu przez ABW litewskiego oficera podejrzanego o szpiegostwo, o rzekomym aresztowaniu Polaków podejrzewanych o terroryzm na Litwie, o rzekomym zatrzymaniu na granicy polsko-litewskiej sekretarza Ambasady RP w Wilnie, który oprócz broni i narkotyków miał przewozić także "literaturę radykalną i ekstremistyczną dla obywateli polskich prowadzących ekstremistyczne działania na terenie Litwy".

Częściej niż w poprzednich latach wykorzystywano w tym celu przejęte konta polityków. Wspominany już tekst o Polakach oskarżonych o terroryzm na Litwie pojawił się na profilach posłów PiS: Joanny Borowiak i Arkadiusza Czartoryskiego.

Wpisy zawierające nieprawdziwe informacje na kontach polityków PiSFacebook/Twitter

Kamil Basaj, założyciel Disinfo Digest (centrum badań i przeciwdziałania manipulacji środowiskiem informacyjnym) w rozmowie z Konkret24 oceniał, że mocniejsze skupienie na relacjach polsko-litewskich można porównać do próby destabilizacji stosunków polsko-ukraińskich z poprzednich lat. Efektem takich akcji ma być – zdaniem Basaja – postrzeganie administracji odpowiedzialnej za bezpieczeństwo Litwy i Polski jako potencjalnie sobie nieprzychylnych. – Wszystko po to, aby podważyć zaufanie do wzajemnych relacji i wzajemnych deklaracji bezpieczeństwa, do współpracy sojuszniczej – wyjaśniał ekspert.

Reakcja właścicieli platform społecznościowych

Dezinformacja dotycząca zdrowia może kosztować życie. W 2020 roku mieliśmy tego przykłady - zgony spowodowane fałszywymi kuracjami polecanymi w sieci. Skalę tego zjawiska opisano w opublikowanym w październiku badaniu naukowców z Amerykańskiego Towarzystwa Medycyny Tropikalnej i Higieny (ASTMH). Około 800 osób zmarło po spożyciu alkoholu o wysokim stężeniu. Według rozsyłanej w komunikatorach wiadomości miał on dezynfekować i chronić przed koronawirusem. Poza ofiarami kolejne 5,8 tys. osób po skorzystaniu z tej porady trafiło do szpitala. Fake news doprowadził też do ślepoty ponad 60 osób, które spożyły metanol. W sierpniu w południowym Teksasie co najmniej 46 osób wypiło wybielacz po tym, jak taką kurację na koronawirusa polecił prezydent USA Donald Trump.

Między innymi takie skutki rozpowszechnianie fake newsów skłoniły właścicieli platform społecznościowych do reakcji. Innymi niosącymi ze sobą niebezpieczeństwo były rosnąca fala hejtu i treści o charakterze skrajnie nacjonalistycznym.

Facebook, Twitter, Google czy Instagram w czasie epidemii promowały wpisy i konta oficjalnych źródeł informacji - np. WHO, unijnego ECDC czy krajowych ministerstw zdrowia. Facebook i Google uruchomiły specjalne zakładki, centra informacji z aktualnymi danymi i zaleceniami dotyczącymi koronawirusa pochodzącymi ze zweryfikowanych źródeł. Wielu użytkowników Facebooka czy Twittera w Polsce natknęło się w 2020 roku na oznaczenia "fałszywe informacje". To rozwiązanie zostało ogłoszone już w 2019 roku, ale dopiero w czasie pandemii zastosowano je na szeroką skalę.

Przykład oznaczonej przez Facebooka nieprawdziwej grafiki o testach PCRfacebook

Wybory prezydenckie w USA zapisały się w historii dezinformacji tym, że Twitter regularnie oznaczał wpisy Donalda Trumpa ostrzeżeniami: "sprawdź fakty", "edytowane multimedia", "to twierdzenie o oszustwach wyborczych jest kwestionowane". Prezydent USA oskarżył właściciela Twittera, że ingeruje w wybory, lecz serwis nie zmienił polityki.

Wartą odnotowania zmianą dotycząca Twittera jest rozpoczęcie oznaczania kont państwowych mediów, organów władzy czy urzędników państwowych jako "powiązanych lub kontrolowanych przez państwo". Na razie takie oznaczenia widnieją tylko wobec pięciu państw: Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Chin, Francji i Rosji. Już wcześniej to rozwiązanie wprowadził YouTube.

Wpis kanału RT (wcześniej Russia Today) oznaczonego jako medium związane z państwemTwitter

Czy fact-checking ma sens?

Choć walka z fake newsami wydaje się być skazana na porażkę wobec szybkości ich rozchodzenia się w sieci, to kilka opublikowanych w 2020 roku badań dotyczących fact-checkingu daje nadzieję, że ta działalność ma sens.

W maju naukowcy paryskich uczelni opublikowali wyniki swoich badań prowadzonych podczas wyborów do europarlamentu w 2019 roku. Ogólny wniosek był następujący: "weryfikacja faktów ogranicza rozpowszechnianie fałszywych wiadomości w sieciach społecznościowych".

Do podobnych wniosków doszli we wrześniu naukowcy z Wielkiej Brytanii, Holandii i Polski. Stwierdzili, że rozprzestrzenianie zaprzeczeń i wyjaśnień nieprawdziwych informacji przez portale fact-checkingowe redukuje skalę dezinformacji wokół konkretnych zagadnień związanych z COVID-19.

Natomiast najnowsze i najszersze, opublikowane w grudniu badanie naukowców z dwóch amerykańskich uniwersytetów pokazuje, że mimo niedoskonałości systemu oznaczania nieprawdziwych informacji w mediach społecznościowych, takie działania pomagają zwalczać dezinformację w sieci.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24