Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych generują posty z informacją, jakoby niemiecka polityk AfD została skazana za udostępnienie statystyk dotyczących napaści na tle seksualnym popełnianych przez afgańskich imigrantów. Przekaz ten rozpowszechnia między innymi poseł Konfederacji. Ale to nieprawda. Wyrok niemieckiego sądu dotyczył czego innego.
Poseł Konfederacji i "jedynka" partii na małopolskiej liście w wyborach do Parlamentu Europejskiego Konrad Berkowicz napisał 13 maja na swoim profilu na platformie X: "Czy można zostać ukaranym za wyrażenie własnego zdania? Otóż można". I dalej: "Niemiecka polityk, Maria Kaiser została skazana za opublikowanie - uwaga - prawdziwych statystyk, że imigranci częściej popełniają przestępstwa. A podobno żyjemy w świecie wolności słowa - w Unii Europejskiej...". Do posta dołączył zdjęcie przewodniczącej AfD w Rotenburgu (Dolna Saksonia) 27-letniej Marie-Thérèse Kaiser.
Pod postem, który ma ponad 28 tysięcy wyświetleń, zwolennicy Berkowicza dyskutowali z osobami, które zarzucały mu kłamstwo. "Nie ciężko jest zauważyć, że z dnia na dzień wolność słowa kończy się coraz bardziej tam gdzie zaczyna się powszechnie przyjęta poprawność polityczna"; "To są te demokratyczne wartości o których mówi centrolew"; "Smutna rzeczywistość, Cenzura cenzura cenzura i niewolnictwo" - pisali ci pierwsi, na co drudzy odpowiadali: "Wy na serio macie swoich wyborców za idiotow"; "Jako że jest pan politykiem to nie będę prostował tego kłamstwa. wszak konkurenci polityczni robią to samo. Choć nie powiem liczyłem na konfederację jako nową jakość w polityce. No cóż jak zwykle, okazało się że polityka i uczciwość nie chodzą parami"; "Nawet się nie wysiliłeś, żeby sprawdzić czy to prawda, tylko od razu łyknąłeś jak pelikan, jak na prawdziwego prawusia przystało"; "konfiarz podaje fejka nowe nie znałem" (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Podobne wpisy krążyły także – oprócz niemieckiej – w angielskojęzycznej sieci. Jeden z użytkowników informował: "Niemiecka polityk partii AFD Marie-Thérèse Kaiser została skazana i ukarana grzywną w wysokości ponad 6000 dolarów. Przestępstwo? Opublikowanie statystyk pokazujących, że afgańscy imigranci nieproporcjonalnie częściej dopuszczają się napaści na tle seksualnym w Niemczech". Ten wpis miał ponad 66 mln wyświetleń.
Post ten udostępnił właściciel platformy X, założyciel i dyrektor generalny Tesli Elon Musk. "Chcecie powiedzieć, że nałożono tę karę za powtarzanie precyzyjnych statystyk rządowych? Czy w jej słowach było coś nieprecyzyjnego?" - napisał. Jego wpis z kolei wyświetlono ponad 61 mln razy.
Czego naprawdę dotyczył wyrok niemieckiego sądu? Zapadł w tym miesiącu.
O czym zdecydował niemiecki sąd
A dokładnie: w poniedziałek, 6 maja, gdy w sprawie polityczki decydował Sąd Krajowy w Verden (Dolna Saksonia). Chodziło o przestępstwo z paragrafu 130 niemieckiego Kodeksu karnego - a ten paragraf mówi o podżeganiu do nienawiści. W przypadku Kaiser chodziło o podżeganie do nienawiści względem obywateli Afganistanu. Niemieckie prawo stanowi, że osobom nawołującym do nienawiści lub naruszającym godność określonej grupy osób lub osoby poprzez znieważenie lub zniesławienie grozi kara grzywny lub pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Rozprawa z 6 maja była skutkiem odwołania od wyroku Sądu Okręgowego w Rotenburgu. Sąd w Verden utrzymał karę w wysokości 6 tys. euro. Sama oskarżona poinformowała w mediach społecznościowych, że to kwota, która odpowiada stu stawkom dziennym po 60 euro - a to oznacza, że polityczka będzie miała wpis do dokumentów o karalności. Kaiser zapowiedziała złożenie apelacji od wyroku, który nie jest prawomocny.
Dopytywana w komentarzach o powód skazania, Kaiser wcale nie podawała, że to z powodu opublikowania przez nią oficjalnych statystyk, tylko odpowiedziała: "Zostałam niesłusznie skazana za nazwanie wszystkich Afgańczyków zbiorowymi gwałcicielami. Sądu nie interesowało nic innego".
Sąd rzeczywiście zwrócił na to uwagę. Niemiecki portal informacyjny Kreiszeitung opisał, że chodzi o publikację z sierpnia 2021 roku (czyli krótko przed wyborami parlamentarnymi, które odbyły się w Niemczech 26 września 2021 roku), w którym Kaiser odpowiedziała na oświadczenie burmistrza Hamburga Petera Tschentschera, pisząc (w usuniętym już poście): "Uchodźcy z Afganistanu; Burmistrz SPD Hamburga za 'niebiurokratycznym' przyjęciem; Kultura powitania dla gwałtu zbiorowego?".
Nawiązała do tego, że włodarz Hamburga w sierpniu 2021 roku, po przejęciu przez talibów kontroli nad afgańskim Kabulem, gdy ze stolicy próbowało wydostać się setki obywateli, pisał w serwisie X, że "rozwój (wydarzeń) w Afganistanie jest dramatyczny". Zaproponował przy tym, że Hamburg przyjmie 200 uchodźców z tego kraju. Dzień później dziennik "Die Welt" relacjonował apele burmistrza do polityków o szybkie przyjęcie z Afganistanu m.in. osób zatrudnionych w organizacji pomocowej Towarzystwo Współpracy Międzynarodowej czy personelu współpracującego z siłami zbrojnymi. Dziennik podał, że przeciwni takim działaniom byli politycy AfD.
O jakie statystyki chodzi
Niemiecka polityk w czasie dyskusji o migrantach z Afganistanu faktycznie przytoczyła statystyki dotyczące napaści na tle seksualnym, jednak - jak zauważył portal fackt-checkingowy Leadstories.com - zrobiła to w innym poście, a nie w tym, którego dotyczy wyrok.
Wpis, o którym wspomniał Berkowicz i inni rozpowszechniający teorię, jakoby Kaiser została skazana za udostępnienie statystyk, jest nadal dostępny w sieci. Polityczka - udostępniając wspomniany wyżej artykuł z "Die Welt" - nie wspomniała w nim już o Afgańczykach, tylko zapytała: "Kultura powitalna Hamburga dla gwałtów zbiorowych?". Do wpisu dołączyła informacje dziennika "Hamburger Abendblatt" z 8 czerwca 2021 roku, według których "jeden na trzech mieszkańców Hamburga ma zagraniczne korzenie (...)". Do wpisu dołączyła także screeny z dziennika "Bild" z 31 lipca 2021 roku z przytoczonymi danymi z z Federalnego Urzędu Kryminalnego (Bundeskriminalamt, BKA), według których w 2020 roku w Niemczech odnotowano 704 przypadki gwałtów zbiorowych, a co drugi podejrzany nie miał obywatelstwa Niemiec. "Bild" wymienił, że podejrzani mężczyźni często pochodzili z krajów islamskich: Afganistanu, Syrii i Iraku. Zaznaczył jednak, że w 2018 roku 6 proc. podejrzanych stanowili Afgańczycy, którzy stanowią 0,3 proc. populacji Niemiec.
Źródło: Konkret24