Od początku 2025 roku internet zalewa fala doniesień o tym, że Unia Europejska chce zakazać bawełnianych ubrań lub bawełny jako tkaniny. Jako podstawę informacji wymienia się dwie europejskie dyrektywy. Tylko że one żadnych zakazów nie wprowadzają, a cały ten przekaz jest fake newsem zbudowanym na insynuacjach.
Informacje o rzekomych planach UE dotyczących bawełny i ubrań bawełnianych można znaleźć zarówno we wpisach w mediach społecznościowych, jak i w artykułach niektórych serwisów. W polskich socialach dużą popularność zdobył post Pawła Usiądka, polityka Konfederacji, który 7 stycznia napisał w serwisie X i na Facebooku: "Unia Europejska chce zakazać bawełnianych ubrań! Unijne przepisy środowiskowe prowadzą do kuriozalnej sytuacji, w której naturalne i zdrowe dla naszego organizmu tkaniny mogą zostać wyparte przez tkaniny syntetyczne. Niechybnie wzrosną też ceny odzieży".
Polityk informuje, że ma to być skutek unijnych dyrektyw CSDDD oraz CSRD. "Bawełna to materiał wykorzystywany od tysięcy lat, który zdobył popularność na całym świecie. Jak widać, nie przetrwa ten materiał w Unii Europejskiej, która na nowo próbuje definiować, co jest naturalne, a co nie" - zakończył wpis Usiądek. Ten post na Twitterze wyświetlono ponad 200 tys. razy, a treść kopiowano do kolejnych wpisów.
W internecie są całe artykuły na temat rzekomego zakazu lub wycofania bawełny w Unii Europejskiej. Przykładowe tytuły: "Koniec z bawełną w odzieży. UE wkrótce zakaże produkcji ubrań z tego materiału (Polskiobserwator.de, 3 stycznia 2025), "Unia Europejska chce zakazać ubrań z bawełny! Zniknie ze sklepow?" (Fashionbiznes.pl, 4 stycznia 2025), "Koniec bawełnianych ciuchów? Unia Europejska szykuje zakaz" (Boop.pl, 7 stycznia 2025), "Eurokomuniści chcą zakazać bawełnianych ubrań" (Magnapolonia.org, 10 stycznia 2025). Serwis Fashionbiznes.pl zmienił potem tytuł tekstu na: "Czy Unia Europejska chce zakazu bawełny? Oto oficjalne stanowisko", lecz jego poprzednia wersja zachowała się na portalu Onet, który udostępnia artykuły z Fashionbiznes.pl.
Piszą po niemiecku, hiszpańsku, rosyjsku...
Jak prześledziliśmy, temat ten przeniknął do polskiego internetu z zagranicznych stron i komunikatorów. 27 grudnia 2024 roku na niemieckim portalu Fashionunited.de opublikowano tekst "Zakaz stosowania bawełny w Europie do 2030 roku? Przyszłość materiałów o obiegu zamkniętym". Taki przekaz jest też m.in. w hiszpańskojęzycznym artykule Huffingtonpost.es z 30 grudnia 2024 roku czy w czeskojęzycznym artykule na stronie Necenzurovanapravda.cz z 5 stycznia 2025 roku.
Na polsko-niemieckim portalu Polskiobserwator.de tekst pt. "Koniec z bawełną w odzieży. UE wkrótce zakaże produkcji ubrań z tego materiału" pojawił się 3 stycznia. Natomiast rosyjski portal Eadaily.com - znany z powielania różnych tez rosyjskiej dezinformacji - 10 stycznia podał informację o zakazie bawełny w UE, powołując się na serwis polskiego dwutygodnika "Najwyższy Czas".
Nie jest to prawdziwy przekaz. Wyjaśniamy.
Dyrektywy bez zakazów stosowania bawełny
Najpierw wyjaśnijmy, czym są dyrektywy CSDDD i CSRD. Pierwsza to dyrektywa w sprawie należytej staranności przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (ang. Corporate Sustainability Due Diligence Directive), druga to dyrektywa ws. sprawozdawczości przedsiębiorstw w zakresie zrównoważonego rozwoju (ang. Corporate Sustainability Reporting Directive). W dużym skrócie obie nakładają na przedsiębiorstwa obowiązek raportowania ustandaryzowanych, wspólnych dla całej Unii Europejskiej danych na temat zrównoważonego rozwoju. Polega to na tym, że firmy w swoich sprawozdaniach poza danymi finansowymi będą miały przedstawiać informacje na temat kwestii środowiskowych (np. źródła pozyskiwanych materiałów), praw człowieka (np. niewykorzystywania materiałów pochodzących z niewolniczej pracy) czy ładu korporacyjnego (np. sposobu zarządzania).
Jeśli chodzi o kwestie środowiskowe, to - jak wyjaśniono na stronach Komisji Europejskiej - "dyrektywa zobowiązuje duże przedsiębiorstwa do podjęcia działań ograniczających skutki zmian klimatycznych" poprzez obowiązek określenia i raportowania, "czy ich własna działalność gospodarcza oraz działalność ich spółek zależnych i partnerów biznesowych szkodzi prawom człowieka i środowisku". A jeśli takie zagrożenie istnieje, "należy mu zapobiegać, ograniczać je lub wziąć za nie odpowiedzialność".
Co istotne: w żadnej z tych dyrektyw ani razu nie pada słowo "bawełna". Nie zawierają zakazów dotyczących jakichś kategorii produktów ani szczegółowych wymagań w zakresie recyklingu. Tymczasem np. w artykule portalu fashionunited.de - który jako jeden z pierwszych poruszył temat rzekomego zakazu bawełny - napisano, że bawełna nie spełnia europejskich celów właśnie dotyczących recyklingu. Ponadto do produkcji bawełny zużywa się bardzo dużo wody i środków chemicznych, które negatywnie wpływają na glebę. Choć to prawda, nie wiadomo, kto i dlaczego połączył te fakty akurat z dyrektywami o sprawozdawczości w zakresie zrównoważonego rozwoju. One przewidują jedynie nakładanie kar za błędne raportowanie dotyczące wpływu przedsiębiorstw na ludzi i środowisko, a nie za stosowanie jakichkolwiek materiałów czy surowców.
Fałszywa teza o zakazie bawełny nie ma więc zaczepienia w unijnych dokumentach wymienianych przez autorów tych doniesień.
Komisja Europejska zaprzecza
Dlatego w reakcji na rozprzestrzeniającą się fałszywą narrację Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce 8 stycznia na swoich kontach w mediach społecznościowych zapewniło: "Unia Europejska nie planuje zakazać bawełny". "Nie ma żadnego obowiązującego prawodawstwa unijnego zakazującego bawełny, ani nie ma też planów wprowadzenia takiego zakazu w przyszłości" - napisano w komunikacie. "W ramach Strategii UE na rzecz zrównoważonych wyrobów włókienniczych chcemy zwiększyć obieg zamknięty i zrównoważony rozwój zarówno tekstyliów wykonanych z bawełny, jak i wszelkich innych wyrobów tekstylnych, które są wprowadzane na europejski rynek" - wyjaśniono.
Czym jest wspomniana w komunikacie Strategia UE na rzecz zrównoważonych wyrobów włókienniczych w obiegu zamkniętym? Otóż jej głównym założeniem jest, "aby do 2030 roku wyroby włókiennicze wprowadzane na rynek UE były trwałe i nadające się do recyklingu, w znacznym stopniu wykonane z włókien wtórnych, wolne od substancji niebezpiecznych i produkowane z poszanowaniem praw socjalnych i środowiska". Obieg zamknięty ma natomiast polegać na tym, by jak najwięcej ubrań nadawało się do ponownego użycia, a także żeby rozwijać usługi wypożyczania, naprawy czy zwrotu zakupionych ubrań.
W rezolucji w tej sprawie, którą Parlament Europejski przyjął 1 czerwca 2023 roku, odnośnie do bawełny zapisano jedynie, że "jej uprawa wiąże się z nadmiernym zużyciem wody, co szkodzi glebie, a także ze stosowaniem pestycydów, co ma szkodliwy wpływ na rolników i środowisko". Rezolucja nie ma jednak mocy prawnej, więc taki zapis nie oznacza, że Unia Europejska dąży do zakazania bawełny.
W jeszcze innym komunikacie, wydanym 8 stycznia przez Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Austrii, unijni urzędnicy podkreślają, że celem procedowanych przepisów nie jest likwidacja danych wyrobów włókienniczych, a rozwijanie gospodarki w obiegu zamkniętym, czyli produkowanie ubrań lepszej jakości, które będzie się dało wykorzystywać jak najdłużej. Przypomniano, że ważną zmianą w tym kontekście jest wprowadzenie od 1 stycznia 2025 roku selektywnego zbierania odpadów tekstylnych. W Polsce w większości gmin od początku roku należy dostarczać je do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (PSZOK).
Te zmiany wprowadzono jednak na podstawie innego unijnego dokumentu: nowelizacji dyrektywy w sprawie odpadów. Lecz - podsumowując - zarówno w niej, jak i w dyrektywach CSDDD oraz CSRD nie wprowadza się i nie planuje wprowadzić zakazu używania bawełny lub ubrań bawełnianych.
Źródło: Konkret24