Duda: "zawsze zwycięskie ugrupowanie albo miało z góry koalicję, albo większość". Nie zawsze

Źródło:
Konkret24
Prezydent: mamy dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera
Prezydent: mamy dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premieraTVN24
wideo 2/5
Prezydent: mamy dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premieraTVN24

Andrzej Duda stwierdził, że zawsze zwycięskie w wyborach ugrupowanie albo miało większość, albo miało "z góry koalicję", więc nie było wątpliwości przy desygnowaniu premiera. A teraz według niego "jest to sytuacja nowa". Prezydent się myli: od 1991 roku na dziewięć wyborów parlamentarnych w czterech przypadkach desygnowano premiera, zanim koalicje się ostatecznie zawiązały.

Artykuł po raz pierwszy opublikowano 30 października 2023 roku. Prezydencki minister i szef Gabinetu Prezydenta RP Marcin Mastalerek zapowiedział 6 listopada w serwisie X, że "prezydent Andrzej Duda podjął już decyzję ws. tzw. pierwszego kroku", czyli tego, kogo desygnować na premiera. Decyzję Andrzej Duda ogłosi wieczorem w telewizyjnym orędziu.

Po dwóch dniach konsultacji z przedstawicielami ugrupowań, które w wyborach dostały się do Sejmu, prezydent Andrzej Duda 27 października podsumował te rozmowy na konferencji prasowej. "Mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera. Mamy dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną, i które mają swojego kandydata na premiera" - oświadczył prezydent. Przekazał, że kandydatem PiS jest Mateusz Morawiecki, a wspólnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy jest Donald Tusk.

Następnie Andrzej Duda stwierdził: "Wszyscy wiedzą o tym, że obyczaj był taki do tej pory, że tą tekę premierowską od prezydenta otrzymywał kandydat zgłoszony przez zwycięskie ugrupowania". Po czym dodał:

No, ale też zawsze było tak, że to zwycięskie ugrupowanie albo miało z góry koalicję i nikt inny nie twierdził, że ma kandydata, który będzie miał większość, albo po prostu miało większość, jak to miało miejsce w roku 2015 czy w 2019, tak zwaną większość samodzielną.

"Dzisiaj jest inaczej. Pierwszy raz mamy taką sytuację, żeby przed tym tak zwanym pierwszym krokiem konstytucyjnym taki był stan. Jest to sytuacja nowa" - uznał prezydent.

Andrzej Duda nie ma jednak racji. Obecna sytuacja po wyborach 15 października nie jest nowa: nie po raz pierwszy bowiem w historii III RP przed decyzją prezydenta o desygnowaniu premiera zwycięska partia nie ma samodzielnej większości, a zwycięskie ugrupowanie trzech partii "z góry koalicji" (czyli formalnej umowy koalicyjnej). Przypominamy, jak postępowali w takich sytuacjach poprzedni prezydenci.

Pierwszy krok konstytucyjny

Przypomnijmy, czym jest "tak zwany pierwszy krok konstytucyjny". Konstytucja RP przewiduje trzy kroki wybrania nowego rządu po wyborach. W pierwszym to prezydent desygnuje prezesa Rady Ministrów. Desygnowany premier kompletuje rząd i przedstawia jego skład prezydentowi. Następnie prezydent powołuje premiera i pozostałych członków rządu w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu. Wówczas szef rządu w ciągu kolejnych 14 dni przedstawia Sejmowi program działania jego rządu. Wygłasza expose i zwraca się z wnioskiem o udzielenie nowej Radzie Ministrów wotum zaufania. Do tego właśnie potrzebna jest większość w Sejmie, ponieważ w głosowaniu nad wnioskiem o wotum zaufania liczba głosów "za" musi być większa od liczby głosów "przeciw" i wstrzymujących się, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów (tzw. większość bezwzględna).

Większość pozwalająca wyrazić lub odrzucić wotum zaufania dla nowego rządu to 231 posłów. W nowym Sejmie koalicja KO-Trzecia Droga-Nowa Lewica będzie miała 248 mandatów, podczas gdy Prawo i Sprawiedliwość - 194, a Konfederacja - 18.

Jeśli sejmowa większość odrzuci rząd z premierem desygnowanym przez prezydenta w pierwszym kroku konstytucyjnym, inicjatywa przechodzi do Sejmu. Nowego kandydata musi zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Tak wybrany kandydat na premiera również wygłasza expose i potrzebuje bezwzględnej większości w głosowaniu nad wotum zaufania, żeby zostać zatwierdzonym jako nowy premier nowego rządu. Prezydent nie może odmówić powołania i zaprzysiężenia tak wybranej Rady Ministrów.

Jako że jesteśmy jeszcze przed pierwszym krokiem, to do prezydenta należy decyzja, komu powierzy misję stworzenia rządu i uzyskania dla niego większości w Sejmie. Zdaniem Andrzeja Dudy obecna sytuacja jest bezprecedensowa - przypominamy więc dwie takie same z przeszłości - po wyborach w 1991 i 2005 roku - i jak wówczas postąpił prezydent.

Wybory w 1991 roku: zwycięska partia nie ma samodzielnej większości

W pierwszych całkowicie wolnych wyborach parlamentarnych 27 października 1991 roku nie było jeszcze progu wyborczego i do Sejmu dostały się aż 24 ugrupowania, z których siedem wprowadziło tylko jednego posła (dane za: Antoni Dudek, "Historia polityczna Polski 1989-2015"). Takie rozdrobnienie spowodowało, że żadna partia nie miała samodzielnej większości.

Więcej niż 40 mandatów zdobyły kolejno: Unia Demokratyczna (62), Sojusz Lewicy Demokratycznej (60), Konfederacja Polski Niepodległej (51), Wyborcza Akcja Katolicka (50), Polskie Stronnictwo Ludowe (50) i Porozumienie Obywatelskie Centrum (44).

Wbrew słowom prezydenta Dudy zwycięskie ugrupowanie - czyli Unia Demokratyczna - nie miała jednak "z góry koalicji". Potwierdzają to trzy wydarzenia opisane przez prof. Antoniego Dudka w książce "Historia polityczna Polski 1989-2015". Mianowicie po wyborach, "wobec braku wyraźnego zwycięzcy", na czele rządu chciał stanąć sam prezydent Lech Wałęsa. Pierwszym politykiem przyjętym przez Wałęsę po wyborach był Jacek Kuroń ze zwycięskiej Unii Demokratycznej. On jednak nie przedstawił pomysłu żadnej koalicji, a jedynie wysłuchał propozycji prezydenta, w której Wałęsa miałby zostać premierem, a Kuroń wicepremierem.

Profesor Dudek wspomina, że Kuroń nie tylko odrzucił tę ofertę, ale 3 listopada 1991 kierownictwo UD zadeklarowało, że rezygnuje z tworzenia większościowej koalicji i przedstawiło listę 11 warunków polityki gospodarczej, które miały stanowić podstawę programu przyszłego rządu z udziałem UD. Mimo to 8 listopada prezydent Wałęsa - jeszcze przed pierwszym posiedzeniem Sejmu (odbyło się 25 listopada) - zakulisowo zaproponował stworzenie nowego rządu prof. Bronisławowi Geremkowi z UD, a ten mimo wcześniejszej deklaracji kierownictwa partii postanowił poszukać większości. Rozmowy zakończyły się fiaskiem i Geremek zrezygnował po pięciu dniach. Tak więc zwycięska Unia Demokratyczna w 1991 roku nie miała ani samodzielnej większości (i w takiej sytuacji jest teraz PiS), ani zaplanowanej z góry koalicji, którą mogłaby przedstawić prezydentowi Wałęsie, co obala tezę Andrzeja Dudy.

Ostatecznie prezydent Lech Wałęsa desygnował na premiera Jana Olszewskiego z Porozumienia Centrum. Poparło go 250 posłów, a członkowie Unii Demokratycznej, mimo uzyskania największej liczby głosów w wyborach, znaleźli się w opozycji.

Wybory w 1993 i 1997 roku: jest koalicja, jest premier z koalicji

Dwa lata później w wyniku przedterminowych wyborów z 19 września 1993 roku najwięcej głosów i mandatów poselskich zdobyły Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe. Rozmowy koalicyjne zaczęły się już dwa dni po wyborach - 21 września - a zakończyły się 13 października podpisaniem umowy koalicyjnej. Na jej mocy kandydatem na premiera obu partii został ówczesny prezes PSL Waldemar Pawlak. A więc polityk spoza zwycięskiego ugrupowania. I to jemu pięć dni później, 18 października, prezydent Lech Wałęsa powierzył misję utworzenia rządu.

Podobnie było cztery lata później, gdy wybory parlamentarne z 21 września 1997 roku wygrała Akcja Wyborcza Solidarność, a drugi wynik miała Unia Wolności. Rozmowy na temat utworzenia przez te ugrupowania wspólnego rządu rozpoczęły się 24 września, koalicja została potwierdzona 17 października i tego samego dnia prezydent Aleksander Kwaśniewski desygnował Jerzego Buzka na premiera.

Można więc stwierdzić, że w obu tych przypadkach została zrealizowana zasada, że prezydent powołuje premiera, za którym stoi koalicja potwierdzona zawarciem formalnej umowy.

Wybory w 2001, 2005 i 2007 roku: najpierw premier, potem koalicja

Inaczej jednak było po wyborach 23 września 2001 roku. Wygrała je koalicja SLD-Unia Pracy - zdobyła 216 mandatów poselskich, co nie wystarczało do samodzielnego sprawowania władzy. Jak pisze prof. Antoni Dudek w swojej książce, prezydent Aleksander Kwaśniewski sugerował "samodzielne tworzenie mniejszościowego rządu, w konkretnych sprawach zabiegającego o poparcie innych ugrupowań".

Lider zwycięskiego sojuszu Leszek Miller, po fiasku rozmów z Platformą Obywatelską w sprawie poparcia, 4 października 2001 roku został desygnowany przez Aleksandra Kwaśniewskiego na premiera i dopiero wtedy rozpoczął rozmowy o koalicji z PSL. Umowa koalicyjna została podpisana 9 października. Tak więc w momencie desygnowania Leszek Miller nie miał ani większości do rządzenia, ani "z góry koalicji".

Podobnie było, gdy premierem został Kazimierz Marcinkiewicz po wyborach 25 września 2005 roku. Wygrało je Prawo i Sprawiedliwość, uzyskując w Sejmie 155 mandatów; druga była Platforma Obywatelska - 133 mandaty. Po wyborach miała powstać koalicja PO-PiS, lecz sposób prowadzenia rozmów o jej zawarciu - jak pisze prof. Dudek - "nie wróżył powodzenia". 27 września 2005 roku Jarosław Kaczyński ogłosił, że kandydatem PiS na premiera jest Kazimierz Marcinkiewicz, co PO uznała za krok mający ułatwić zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego w wyborach na prezydenta. Bo równocześnie z rozmowami koalicyjnymi toczyła się kampania w wyborach prezydenckich - 23 października 2005 roku wygrał Lech Kaczyński.

Kazimierz Marcinkiewicz został desygnowany przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na szefa rządu już 19 października, gdy toczyły się jeszcze rozmowy o utworzeniu koalicji PO-PiS. A więc w momencie desygnowania nie stała za nim żadna koalicja dająca większość do rządzenia. Ta powstała dopiero 5 maja 2006 roku, gdy do koalicji PiS i Samoobrony dołączyła Liga Polskich Rodzin.

A czy za Donaldem Tuskiem w momencie gdy prezydent Lech Kaczyński powierzał mu tekę premiera po wygranych przez PO wyborach w 2007 roku, stała już gotowa koalicja? Formalnie nie. Wybory 21 października 2007 roku wygrała PO, zdobywając 209 mandatów w Sejmie. Do rządzenia potrzebny był koalicjant. Wybór padł na PSL, deklarację o zawarciu koalicji rządowej między PO a PSL liderzy obu partii podpisali 23 listopada – dwa tygodnie po tym, jak 9 listopada prezydent Lech Kaczyński powierzył Donaldowi Tuskowi misję utworzenia rządu.

W kolejnych wyborach: w 2011, 2015 i 2019 roku prezydenci desygnowali na premierów osoby z tych ugrupowań, które w wyniku wyborów miały albo koalicyjną, albo samodzielną większość do rządzenia.

Podsumowując: prezydent Andrzej Duda myli się, mówiąc, że "zawsze zwycięskie ugrupowanie miało z góry koalicję".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Niektórzy politycy PSL twierdzą, że złożony projekt ustawy o związkach partnerskich de facto zrównuje tę instytucję z małżeństwem. Wskazują trzy elementy: zawieranie związków partnerskich w urzędach stanu cywilnego, piecza nad dziećmi z poprzednich relacji i możliwość przyjmowania nazwiska partnera. Jednak nie mają racji - różnice są istotne.

Ustawa o związkach partnerskich jest "małżeńskopodobna"? Trzy fałszywe argumenty

Ustawa o związkach partnerskich jest "małżeńskopodobna"? Trzy fałszywe argumenty

Źródło:
Konkret24

Posłanka PSL Urszula Pasławska stwierdziła w telewizyjnym wywiadzie, że polowania z noktowizorami dotyczą tylko działań "związanych z ASF-em" - sugerując, że obejmują one tylko dziki. Przyjrzeliśmy się przepisom. Prawo pozwala na znacznie więcej.

Polowania z noktowizorami tylko w celu zwalczania ASF? Nie tylko

Polowania z noktowizorami tylko w celu zwalczania ASF? Nie tylko

Źródło:
Konkret24

Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek przypomniał w TVN24, że wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zobowiązał Polskę, by wprowadziła możliwość zawierania formalnych związków osób tej samej płci. "To jest obowiązek państwa i ten obowiązek powinien być wykonany" - mówił. Objaśniamy, o co chodziło w tamtym orzeczeniu i co z niego wynika.

RPO o związkach partnerskich: jest orzeczenie i istnieje obowiązek państwa. O jaki wyrok chodzi i co oznacza?

RPO o związkach partnerskich: jest orzeczenie i istnieje obowiązek państwa. O jaki wyrok chodzi i co oznacza?

Źródło:
Konkret24

Krytycy propozycji zawieszenia prawa do azylu w Polsce argumentują, że wówczas białoruscy opozycjoniści nie będą mogli znaleźć u nas schronienia. W odpowiedzi na to wiceministra rodziny Aleksandra Gajewska twierdzi, że w ostatnich latach wniosków o azyl "od tych prześladowanych przez reżim było zero". Sprawdziliśmy.

Azyl w Polsce. "Zero wniosków" od obywateli Białorusi? Ministra Gajewska się myli

Azyl w Polsce. "Zero wniosków" od obywateli Białorusi? Ministra Gajewska się myli

Źródło:
Konkret24

W kolejnym szczycie fali zachorowań i tuż przed rozpoczęciem szczepień przeciw nowym wariantom COVID-19 wróciły fałszywe przekazy o pandemii. W rozpowszechnianych teoriach spiskowych "bohaterem" jest znowu Światowe Forum Ekonomiczne, a w szczepionkach tym razem rzekomo wykryto "nanoboty".

"Test publicznego posłuszeństwa" i "nanoboty" w szczepionkach. Wirus wrócił, teorie spiskowe też

"Test publicznego posłuszeństwa" i "nanoboty" w szczepionkach. Wirus wrócił, teorie spiskowe też

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka poinformowała na Facebooku, że "właściciel polskiej marki Sokołów ogłosił zwolnienia 500 pracowników". Wpis wywołał falę krytyki - wielu komentujących uznało, że redukcje dotyczą Polaków i obwiniło za tę sytuację polski rząd. Tylko że posłanka PiS swoim enigmatycznym postem wprowadza opinię publiczną w błąd.

Lichocka: "właściciel polskiej marki ogłosił zwolnienia". Czego posłanka nie napisała?

Lichocka: "właściciel polskiej marki ogłosił zwolnienia". Czego posłanka nie napisała?

Źródło:
Konkret24

Od kilku dni politycy koalicji rządzącej spierają się publicznie o prawny status projektu ustawy o związkach partnerskich. Ministra z Lewicy Katarzyna Kotula twierdzi, że to projekt rządowy, a politycy PSL zaprzeczają. Ekspert: osoby chcące zawrzeć związek partnerski stają się "podmiotem politycznej gry".

Projekt ustawy o związkach partnerskich: rządowy czy nie? To "polityczna gra"

Projekt ustawy o związkach partnerskich: rządowy czy nie? To "polityczna gra"

Źródło:
Konkret24

Węgrzy obchodzą 68. rocznicę wybuchu powstania przeciwko reżimowi komunistycznemu. Jednak w sieci pojawił się doniesienia, że w tym roku na Węgrzech nie będzie państwowych obchodów upamiętniających to wydarzenie. "Oni juz kochaja Putina", "Skąd to info? Co to za brednie?" - pisali internauci w reakcji. Jak sprawdziliśmy, zaplanowano państwowe obchody tego święta.

Nie będzie państwowych obchodów powstania węgierskiego 1956 roku? To nieprawda

Nie będzie państwowych obchodów powstania węgierskiego 1956 roku? To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Minister Marcin Mastalerek przekonywał w TVN24, że prezydent Andrzej Duda ogłaszał inwestycje takie jak elektrownie atomowe czy CPK "i dążył do tego, żeby były one zrobione". Przeanalizowaliśmy archiwum wypowiedzi głowy państwa na te tematy - wystąpień ogłaszających te inwestycje, o których mówił Mastalerek, nie znaleźliśmy.

Mastalerek: "prezydent ogłaszał" CPK i elektrownie atomowe. Niezupełnie

Mastalerek: "prezydent ogłaszał" CPK i elektrownie atomowe. Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Temat migracji stał się ostatnio politycznym tematem numer jeden. Zapowiedź premiera Donalda Tuska o zawieszeniu prawa do azylu, przyjęcie przez rząd strategii migracyjnej, zwrot w polityce unijnej w tej kwestii. Sprawdzamy, jakie teraz obowiązują w Polsce przepisy w kwestii azylu i ile w ostatnich latach było wniosków o objęcie tym rodzajem ochrony.

Prawo do azylu. Jakie teraz obowiązują przepisy, ile było wniosków w ostatnich latach

Prawo do azylu. Jakie teraz obowiązują przepisy, ile było wniosków w ostatnich latach

Źródło:
Konkret24

W lokalu w centrum Warszawy ma powstać nowy meczet - pisał Sebastian Kaleta z Prawa i Sprawiedliwości. "Muzułmanie dostaną MDM za grosze!" - straszył z kolei Witold Tumanowicz z Konfederacji. Nieruchomość w centrum miasta miał zostać bowiem wynajęta muzułmańskiej fundacji. Według polityków to element akcji przyjmowania w kraju migrantów. Okazuje się jednak, że sprawa wynajmu lokalu nie jest wcale rozstrzygnięta, a wpisy posłużyły do rozsiewania antyimigranckich i antymuzułmańskich przekazów.

"Ratusz wynajmie część słynnego MDM pod meczet". Jak prawicowi politycy rozkręcili antymuzułmańską akcję

"Ratusz wynajmie część słynnego MDM pod meczet". Jak prawicowi politycy rozkręcili antymuzułmańską akcję

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu z mediów społecznościowych miejsca na uczelniach medycznych zostały "pozajmowane przez obcokrajowców, którym studia opłaca polski podatnik". Wyjaśniamy, co to się zgadza.

Obcokrajowcy "zajmują miejsca na uczelniach medycznych", a płaci "polski podatnik"? Dwie nieprawdy

Obcokrajowcy "zajmują miejsca na uczelniach medycznych", a płaci "polski podatnik"? Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Polski "najemnik" rzekomo zaatakował ukraińskich żołnierzy w trakcie dyskusji o Wołyniu i ludobójstwie tamże. Przestrzegamy przed rosyjskim przekazem propagandowym.

Polski najemnik zaatakował ukraińskich żołnierzy "w związku ze sporem" o Wołyń? To fejk

Polski najemnik zaatakował ukraińskich żołnierzy "w związku ze sporem" o Wołyń? To fejk

Źródło:
Konkret24

We wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych sędzia Kamil Zaradkiewicz, powołany do Sądu Najwyższego w wadliwej procedurze, sugeruje, że niedawna opinia Komisji Weneckiej wpłynęła na sposób podpisywania sędziów z udziałem neo-KRS na antenie TVN i TVN24. Tyle że sam manipuluje.

Jeden sędzia, dwa podpisy pod zdjęciami. "Manipulacja na najwyższym poziomie"

Jeden sędzia, dwa podpisy pod zdjęciami. "Manipulacja na najwyższym poziomie"

Źródło:
Konkret24

Politycy obecnej opozycji straszą, że powstające Centra Integracji Cudzoziemców posłużą do wdrożenia paktu migracyjnego i relokacji migrantów do Polski. Tyle że pomysł na 49 placówek powstał i był rozwijany za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości, wtedy też otwierano centra pilotażowe. Wyjaśniamy, skąd wziął się plan ich utworzenia, na jakim jest etapie i dlaczego wiele tez na temat centrów powielanych w mediach społecznościowych nie jest prawdziwych.

Centra Integracji Cudzoziemców to "realizacja paktu migracyjnego"? Nie, to kontynuacja pomysłu PiS

Centra Integracji Cudzoziemców to "realizacja paktu migracyjnego"? Nie, to kontynuacja pomysłu PiS

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych powróciły pytania związane ze wspólnymi patrolami polskiej i niemieckiej policji w Szczecinie. Internauci twierdzą, że takie kontrole nie powinny mieć miejsca. Tłumaczymy zasady współpracy polskich i niemieckich służb.

"Polski i niemiecki policjant w niemieckim radiowozie na terenie Polski. Dlaczego tak jest?" Wyjaśniamy

"Polski i niemiecki policjant w niemieckim radiowozie na terenie Polski. Dlaczego tak jest?" Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych krąży przekaz, że dopiero niedawno COVID-19 wpisano na listę chorób zakaźnych, a to z kolei rzekomo sprawia, że działania państwa w pandemii nie miały podstaw. Dowodem jest zrzut ekranu ze strony Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Wyjaśniamy.

COVID-19 chorobą zakaźną "4,5 roku po ogłoszeniu stanu epidemii"? Nieprawda

COVID-19 chorobą zakaźną "4,5 roku po ogłoszeniu stanu epidemii"? Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Donald Tusk zapowiedział, że częścią rządowej strategii migracyjnej będzie "czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu". Premier przywołał rozwiązania przyjęte w Finlandii. Wyjaśniamy, co dokładnie tam wprowadzono.

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych kilka tygodni po przejściu powodzi krąży zdjęcie rzekomo pokazujące zapłakaną kilkuletnią dziewczynkę ze szczeniakiem, rzekomą ofiarę kataklizmu. Zdjęciu najczęściej towarzyszy przekaz, że ofiary powodzi nie otrzymują pomocy. Ale zdjęcie nie jest autentyczne, wykorzystywano je też już wcześniej. Wyjaśniamy.

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Źródło:
Konkret24

Nagranie, na którym jakoby migrant zepchnął dziecko z peronu, oburzyło internautów i stało się okazją do wyrażania nienawiści wobec obcych. Okazuje się jednak, że zdarzenie nie ma nic wspólnego z imigrantami. Wyjaśniamy, co na nim widać i gdzie zostało nagrane.

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

Źródło:
Konkret24

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24