Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.
Prezydent Karol Nawrocki zawetował nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. "Ustawa o pomocy obywatelom Ukrainy nie dokonuje tej korekty, wokół której toczyła się debata publiczna. (...) Uznaję, że 800 plus powinno przynależeć tylko tym Ukraińcom, którzy podejmują się wysiłku pracy w Polsce" - mówił prezydent, który uzasadniał swoje weto. Nowelizację uchwalił na początku sierpnia 2025 roku Sejm. Zakładała między innymi przedłużenie ochrony tymczasowej, której Polska udziela Ukraińcom uciekającym przed wojną, do marca 2026 roku.
Z kolei w ostatnich dniach niektórzy użytkownicy mediów społecznościowych starali się przekonać Polaków, że pomoc udzielana Ukrainie i Ukraińcom przebywającym w Polsce jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu i pogarsza sytuację gospodarczą oraz warunki życia obywateli. Taki cel miał wpis zamieszczony na anonimowym koncie w serwisie X 17 sierpnia 2025 roku. Jego autor napisał: "Liczba Polaków żyjących poniżej granicy ubóstwa to ok. 2 miliony; przekroczyła 5% populacji. Na 'pomoc' Ukrainie Polska przeznaczyła 6,7% PKB w ciągu 3 lat. Partie, które tego dokonują mają >60% poparcia. Tfu" (pisownia oryginalna - red.).
Ta dana o pomocy Ukrainie jako procencie polskiego PKB już wcześniej krążyła po mediach społecznościowych. Zamieścił ją m.in. 16 sierpnia ekonomista dr Tomasz Wyłuda. "Najnowsze dane na temat pomocy dla Ukrainy i uchodźców z Ukrainy od początku wojny - jako procent PKB" - napisał i podał wartość 6,7 proc. PKB Polski, zaprezentował potwierdzający to wykres i źródło - Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii. To niemiecki think tank, który gromadzi dane o pomocy udzielanej Ukrainie przez różne państwa od początku wojny.
Pod tymi wpisami pojawiło się dużo komentarzy internautów oburzonych takimi wydatkami w sytuacji, gdy rzekomo polski deficyt budżetowy jest wyższy niż ukraiński. "Nie dziwne że mamy większy deficyt niż Ukraina"; "To już nie jest pomoc, tylko pełne utrzymywanie drugiego państwa"; "My mamy większy deficyt od Ukrainy, a oni historycznie powiększyli swoje rezerwy finansowe" - pisali. Przekaz o Polsce zadłużonej bardziej niż Ukraina to manipulacja rozpowszechniana na początku sierpnia 2025 roku, głównie przez polityków Konfederacji.
Dla wielu osób jednak wszystko składało się w całość po tym, jak przeczytali, że Polska wydaje rzekomo prawie 7 proc. PKB na Ukrainę. Wielu komentujących zauważało, że to więcej niż roczne wydatki na ochronę zdrowia czy armię. "Nieciekawie to wygląda. To taki roczny budżet Polski na służbę zdrowia"; "Czyli w ponad 6 procentach naszego PKB utrzymujemy obce panstwo?"; "Lepiej te 6,7 procenta PKB przeznaczyć dodatkowo na polskie siły zbrojne, będzie w sumie 11,7 procenta na armię" - komentowali.
Tylko że te dane wcale nie pokazują, że Polska wydaje 6,7 proc. PKB na Ukrainę rocznie lub "w ciągu trzech lat".
Dwa procent na pomoc przez trzy lata
Rzeczywiście te dane pochodzą z instytutu w Kilonii. Jego analitycy obliczyli, że Polska od lutego 2022 roku - czyli od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę - do czerwca 2025 roku na szeroko pojętą pomoc dla Ukrainy przeznaczyła niemal 40 mld euro (dokładnie 39,72 mld). Na tę kwotę składa się jednak prawie 35 mld euro kosztów związanych z utrzymaniem uchodźców w Polsce, a pozostałe 5 mld euro to łącznie koszty pomocy militarnej, finansowej i humanitarnej. To obala tezę niektórych internautów twierdzących, że "utrzymujemy obce państwo".
Skupmy się teraz na polskim PKB. Od 2022 do 2024 roku nominalnie wyniosło ono ok. 2,1 biliona euro (dane Banku Światowego przeliczone z dolarów na euro według obecnego kursu). Przeznaczone w tym czasie 40 mld euro na pomoc Ukrainie to więc 1,9 proc. PKB. Skąd więc wzięło się 6,7 proc. PKB?
Jak zaznaczono w tytule wykresu udostępnionego m.in. przez Tomasza Wyłudę, pomoc jest na nim przedstawiona jako procent PKB, ale... dla 2021 roku. W Polsce wyniosło ono wtedy nominalnie ok. 595 mld euro, dlatego pomoc dla Ukrainy z ostatnich trzech lat (40 mld euro) zestawiona z PKB dla jednego roku, w dodatku sprzed inwazji Rosji na Ukrainę, wynosi właśnie 6,7 proc. Instytut w Kilonii stosuje taką metodę obliczeń, aby wyeliminować różnice między PKB różnych krajów w różnych latach, ale trzeba przyznać, że może ona wprowadzać w błąd, jeśli nie przytoczy się całej metodologii.
Ukraińcy więcej wnieśli do gospodarki
Mówiąc o kosztach poniesionych przez Polskę na pomoc Ukraińcom, warto jednak zestawiać je z korzyściami, które zyskał polski budżet przez pracę obywateli tego kraju. Te korzyści postarali się oszacować analitycy z firmy Deloitte, którzy w raporcie z czerwca 2025 roku ocenili, że Ukraińcy w Polsce doprowadzili do podwyższenia polskiego PKB kolejno: w 2022 roku o 1,5 proc., w 2023 roku o 2,3 proc., a w 2024 roku o 2,7 proc.
Eksperci Deloitte dodali, że tylko w 2024 roku Ukraińcy wypracowali dodatkowe 99 mld zł dla polskiego PKB. Przeliczając podane przez nich procenty z 2022 roku i 2023 roku na wartości nominalne, można oszacować, że łączny wkład Ukraińców do polskiego PKB w latach 2022-2024 roku wyniósł około 230 mld zł, czyli ok. 54 mld euro. Nawet biorąc pod uwagę, że to szacunkowe obliczenia, można jednoznacznie stwierdzić, że ukraińscy pracownicy wnieśli do polskiego budżetu więcej (ok. 54 mld euro), niż stanowiła wartość pomocy dla nich i ich kraju w tym samym czasie (ok. 40 mld euro). Samo zestawianie wartości tej pomocy z takimi informacjami jak stopień ubóstwa w Polsce - tak jak zrobił to jeden z internautów - jest wyłącznie manipulacją mającą na celu podsycanie antyukraińskich nastrojów.
Ubóstwo rosło dwa lata temu, teraz spada
Skupiając się natomiast na danych o stopniu ubóstwa w Polsce, wymienionych przez jednego z internautów, w nich również znalazło się kilka nieścisłości. Autor wpisu stwierdził: "Liczba Polaków żyjących poniżej granicy ubóstwa to ok. 2 miliony; przekroczyła 5% populacji".
Internauta słusznie stwierdził, że ta liczba przekroczyła pięć procent populacji Polski, ale nie dodał, że nie stało się to w ostatnim roku a między 2022 i 2023 rokiem. Według danych GUS w 2022 roku skrajnym ubóstwem było zagrożonych 4,6 proc. Polaków, podczas gdy w 2023 roku ten odsetek wzrósł aż do 6,6 proc. Od tego czasu nastąpił spadek, ponieważ w 2024 roku skrajne ubóstwo groziło 5,2 proc. Polaków.
Gwałtowny wzrost zagrożenia skrajnym ubóstwem w Polsce w 2023 roku był natomiast spowodowany wewnętrznymi czynnikami ekonomicznymi, a nie przyjazdem ukraińskich uchodźców do Polski. W raporcie Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu jasno wskazano przyczyny pogorszenia sytuacji między 2022 a 2023 rokiem. Były to: galopująca inflacja, stagnacja gospodarcza i brak skutecznej waloryzacji świadczeń społecznych. "Wzrost cen przy jednoczesnym braku realnego wzrostu płac i świadczeń spowodował, że coraz więcej osób balansuje na granicy minimum i osuwa się w ubóstwo skrajne" - podsumowano.
To kolejny dowód na to, że łączenie tych danych z wysokością pomocy udzielanej Ukrainie jest pozbawioną podstaw manipulacją.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP