Seria wpisów w serwisie X wywołała dyskusję o tym, że Donald Tusk i jego rząd zatrzymują inwestycję w Centralny Port Komunikacyjny, by skorzystały na tym Niemcy. Niemiecki przewoźnik towarowy ogłosił bowiem rozbudowę portu cargo we Frankfurcie nad Menem. Wyjaśniamy, dlaczego tej inwestycji i budowy CPK nie należy porównywać.
Gorącą dyskusję i falę fałszywych przekazów na temat Centralnego Portu Komunikacyjnego wywołały wpisy opublikowane w sobotę, 7 września 2024 roku, w serwisie X na profilu NowyŚwiat24, który należy do portalu o tej samej nazwie. "Chłodnym i analitycznym okiem o Polsce, Europie, geopolityce i gospodarce. Opisujemy też ważne publikacje z prasy zagranicznej" - czytamy w opisie konta.
"Niemcy właśnie ogłosili, że do 2030 r., wybudują we Frankfurcie największy i najnowocześniejszy w Europie lotniczy port przeładunkowy. Lufthansa Cargo zainwestuje w niemieckie CPK co najmniej 600 mln €. Całkowita powierzchnia to 330 tys. m2, czyli 46 stadionów piłkarskich" - czytamy w popularnym poście rozpoczynającym wątek (wytłuszczenie od redakcji, pisownia wszystkich postów oryginalna). Wpis wyświetlono jak dotąd ponad dwa miliony razy, polubiło go ponad dwa tysiące użytkowników serwisu, udostępniło ponad tysiąc.
W tym samym wątku czytamy: "Ashwin Bhat, szef Lufthansa Cargo: 'Ta inwestycja wzmacnia rolę lotniska we Frankfurcie jako centralnego węzła cargo w Europie. W czasach globalnych napięć, chcemy innowacyjnych rozwiązań, które spełnią potrzeby nasze, naszych klientów i potrzeby niemieckiego społeczeństwa'. I dalej: wnosimy znaczący wkład w wydajność transportu lotniczego w sercu Europy, umożliwiając tym samym globalny ruch dla naszej gospodarki. Jest to możliwe tylko dzięki nowoczesnej infrastrukturze. Chcemy też tworzyć atrakcyjne miejsca pracy dla kolejnych pokoleń".
"To teraz już wiecie, dlaczego Lufthansa Cargo uruchamia nowe połączenia z Polski do Frankfurtu. I wiecie też, dlaczego Maciej Lasek i Donald Tusk na czerwcowej konferencji o CPK, ani razu nie wspomnieli o roli cargo. A mieliśmy zarobić do 2060 roku, 200 mld zł z samych ceł i VAT" - podsumowano. W ostatnim wpisie w wątku podano link do komunikatu prasowego Lufthansy Cargo. Firma ta specjalizuje się w transporcie ładunków i jest spółką zależną Lufthansy, niemieckiego narodowego przewoźnika lotniczego.
Polska prawica: już wiecie, "dlaczego Tusk od początku tak żarliwie sabotował projekt CPK u nas"
Przekaz o tym, że "Lufthansa Cargo zainwestuje w niemieckie CPK" błyskawicznie podchwyciła polska prawica. Potraktowała go jak newsa i wykorzystała do oskarżania premiera Donalda Tuska, jakoby ten podejmując decyzję w sprawie okrojenia projektu CPK, działał na rzecz interesu niemieckiego.
"I teraz jest już jasne, dlaczego Niemcy i Ursula von der Leyen tak bardzo chcieli, by Donald Tusk został premierem" - 7 września napisał w serwisie X były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Do wpisu dołączył link do tekstu portalu DoRzeczy.pl z tego samego dnia pt. "Niemcy wybudują swój 'CPK'. 'Znów zarobią kosztem Polaków'".
Tego samego dnia Waldemar Buda, były wiceminister inwestycji i rozwoju, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, udostępnił link do tego samego artykułu DoRzeczy.pl. W poście stwierdził: "Trzeba będzie stworzyć coś na wzór Trybunału w Norymberdze albo rozliczeń po wojnie w Jugosławii, żeby rozliczyć tę zdradę narodową".
"Okazuje się, że Niemcy mają mieć swoje CPK i to już za 6 lat. To już wiecie dlaczego Tusk od początku tak żarliwie sabotował projekt CPK u nas. Nikt tak nie dbał o niemieckie interesy w Polsce jak premier (teoretycznie) polskiego rządu" - stwierdziła 8 września na X europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik. Na koniec tak oceniła postawę premiera Polski: "Jego uległość wobec Niemiec nie ma sobie równych, a cierpią na tym polscy obywatele".
Tego samego dnia sprawę skomentował Sławomir Mentzen, polityk Konfederacji, który 31 sierpnia ogłosił start w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. "CPK jednak powstanie! I to do 2030 roku. Niestety we Frankfurcie, gdzie Lufthansa właśnie ogłosiła budowę największego i najnowocześniejszego w Europie lotniczego portu przeładunkowego. U nas jak zwykle się nie da. Wyjaśniło się, dlaczego Tusk opóźnia CPK jak może" - napisał 7 września.
Mentzenowi ironicznie odpowiedział Roman Giertych, poseł Koalicji Obywatelskiej. "I to za kwotę tylko 600 milionów euro! Czyli Niemcy potrafią! Pomylił Pan budowę lotniska z rozbudową magazynów. Lotnisko we Frankfurcie istnieje i jest największym lotniskiem cargo w Europie. My musimy dopiero takie wybudować, ale jeżeli będziemy mieli prezydenta, który myli budowę lotniska z budową magazynów to nie mamy szans" - wyjaśniał.
W przekaz uwierzyło wielu użytkowników serwisu X. "ME GA LO MA NIA !!!!!!!! Dla Ciebie Polaku jest Modlin i święte słowa prezesa Ryanair"; "O, zmiana narracji! Już nie 'po co nam CPK jak jest lotnisko w Berlinie', tylko teraz 'po co nam CPK jak jest lotnisko w Berlinie i rozbuduje się we Frankfurcie'. Jest POstęp. Silni razem z Niemcami" - pisali.
Lasek: "Jedyne, co się zgadza, to że jest inwestycja we Frankfurcie"
Szybko pojawiły się zarzuty, że krążący przekaz wprowadza w błąd. "Potrafiący czytać ze zrozumieniem dostrzegają subtelną różnicę pomiędzy rozbudową istniejącej infrastruktury za kwotę 2,6 mld PLN na koszt linii lotniczej od budowy od podstaw na ściernisku za kwotę kilkadziesiąt razy większa z publicznych pieniędzy"; "Nie 'wybudują', tylko 'rozbudują'; "CARGO Frankfurt konkuruje z Paryżem, Amsterdamem, Liege, Lipsk-Halle i poza unią Londyn i Stambuł. PiSowskie CPK to taką 100x większą porażka niż ten kanał sueski dla kajaków za prawie 3mld i zero przeładowanych kg w Elblągu.. Od g***oburzy na tiktoku Polska się nie rozwinie" - pisali internauci (cenzura przekleństwa od redakcji).
Z manipulacyjnym przekazem w obszernym wpisie rozprawił się jeden z użytkowników X, Tomasz Janusz. "A więc zacznijmy od końca - we Frankfurcie nie powstanie żaden nowy port lotniczy. Zostanie rozbudowany istniejący. Kwota inwestycji to 600 milionów Euro (troszkę ponad 2,5 miliarda zł). Termin oddania został wyznaczony na 2030 rok" - wyjaśnił. Tu powołał się na tekst niemieckiego portalu o lotnictwie Areo International, który opiera się na komunikacie prasowym Lufthansy Cargo. "We Frankfurcie już teraz przewoźnik ma swój hub i wszyscy 'eksperci' lotniczy, którzy podają newsa NowegoŚwiatu24 świadomie okłamują swoich odbiorców..." - ocenił Tomasz Janusz.
W poniedziałek, 9 września, o dyskusję wokół inwestycji we Frankfurcie w radiu Tok FM pytany był Maciej Lasek, pełnomocnik rządu ds. CPK i wiceminister infrastruktury. "To jest typowe dla PiS-u, że ich komentarze są takie jak Radio Erewań. Jedyne, co się zgadza, to że jest inwestycja we Frankfurcie, który jest chyba największym portem europejskim, gdzie Lufthansa Cargo ma swoją bazę i będzie ją rozwijać. A ta informacja jest znana od 2014 roku" - odparł Lasek (cyt. za: Money.pl).
I dodał: "To pokazuje, że osoby, które nie mają absolutnie żadnej wiedzy [na dany temat], nie powinny zabierać głosu. Lotnisko we Frankfurcie już dziś ma znacznie większe przeładunki towarów niż te przewidywane w projekcie CPK na 2040 roku".
Wyjaśniamy więc, o co chodzi z inwestycją w port towarowy we Frankfurcie.
Rozbudowa istniejącego centrum przeładunkowego, a nie budowa "niemieckiego CPK"
Lufthansa Cargo 6 września opublikowała na swojej stronie komunikat prasowy zatytułowany "Lufthansa Cargo inwestuje w przyszłość transportu lotniczego na lotnisku we Frankfurcie".
I już na początku komunikatu wyjaśnia, na czym będzie polegać warta 600 mln euro inwestycja: "Lufthansa Cargo gruntownie zmodernizuje swoje centrum przeładunkowe na lotnisku we Frankfurcie do 2030 roku" (pogrubienia od redakcji).
Projekt określony jako Lufthansa Cargo Center zakłada więc głównie modernizację już istniejącej infrastruktury lotniska we Frankfurcie, z której korzysta Lufthansa Cargo. Dodatkowo do 2030 roku operator planuje wybudować kilka nowych budynków, w tym magazyn wysokiego składowania. Firma zapewnia, że prace nie przerwą bieżącej działalności lotniska, ponieważ będą prowadzone etapami.
"Lufthansa Cargo Center (LCC) we Frankfurcie, którego udział w globalnym przepływie ładunków w Lufthansa Cargo wynosi około 80 procent, ma kluczowe znaczenie dla stabilności operacyjnej firmy. LCC działa w obecnej formie od 1982 roku jako część lotniska we Frankfurcie i jako centralny port dla Lufthansa Cargo" - przekazało nam w poniedziałek, 9 września, biuro prasowe Lufthansa Cargo.
Dalej wyjaśniło: "Projekt 'LCCevo' rozpoczął się w 2017 roku. Oznacza on 'ewolucję' i modernizację LCC w celu długoterminowego pozycjonowania obiektu i zapewnienia naszym klientom optymalnej obsługi na kolejne dziesięciolecia. Projekt jest realizowany wyłącznie w odpowiedzi na nasze potrzeby i nadal umożliwia globalną działalność naszym klientom".
Przypomnijmy: pierwsza koncepcja budowy w Polsce Centralnego Portu Komunikacyjnego powstała w latach 70. Współczesne plany i działania to efekt prac rządu Zjednoczonej Prawicy. W 2017 rząd Mateusza Morawieckiego powołał pełnomocnika ds. CPK, Mikołaja Wilda. Rok później ustawą powołano spółkę Skarbu Państwa, czyli Centralny Port Komunikacyjny.
Skala "zupełnie nieporównywalna do tego, co mamy w Polsce"
Liczby dotyczące bieżącej działalności lotniska we Frankfurcie są imponujące już teraz, jeszcze przed planowaną modernizacją. Lotnisko to obsłużyło w 2023 roku najwięcej ładunków w Europie: prawie 1,83 miliona ton. Drugie największe lotnisko cargo w Europie to Paryż-Charles de Gaulle z 1,81 mln ton ładunków. Jak wylicza Łukasz Malinowski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, to 18 razy więcej niż największe w Polsce warszawskie Lotnisko im. F. Chopina (103,5 tys. ton w 2023 roku). - A pamiętajmy, że Frankfurt to nie jest jedyne duże lotnisko zajmujące się cargo w Niemczech. Dużo bliżej mamy jeszcze lotnisko w Lipsku, które w zeszłym roku przeładowało prawie 1,4 miliona ton. Oba [porty] to jest europejska czołówka - tłumaczy w rozmowie z Konkret24. I dodaje:
Skala, w jakiej obsługiwane jest lotnicze cargo w Niemczech, jest zupełnie nieporównywalna do tego, co mamy w Polsce. Sam Frankfurt obsługuje 1,8 miliona ton w ciągu roku, czyli dziewięć razy więcej niż wszystkie polskie lotniska. A to i tak w sytuacji, kiedy od kilku lat mamy ponadprzeciętną skalę przewozów wojskowych na lotnisku w Rzeszowie. Frankfurt i Lipsk już teraz, przed rozbudową Frankfurtu, obsługują rocznie 16 razy więcej przeładunków niż polskie porty.
Już wcześniej Łukasz Malinowski pisał w serwisie X, że - patrząc na liczby dotyczące towarowych przewozów lotniczych w Polsce i Niemczech - porównywanie rozbudowy lotniska we Frankfurcie z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego "nie ma sensu". "To nie jest budowa nowego lotniska, a rozbudowa największego hub cargo w Europie działającego od wielu lat. Jakaś paranoja" - napisał, dodając dane o największych lotniskach cargo w Europie.
Ekspert o rozbudowie: "naturalna kolej rzeczy"
W rozmowie z Konkret24 ekspert wyjaśnia, że za rozwój lotniska we Frankfurcie, jak i całego lotniczego cargo w Niemczech, odpowiada m.in. oddzielny krajowy operator takich przewozów, którego nie ma m.in. w Polsce. - W ramach grupy Lufthansa działa osobny podmiot - Lufthansa Cargo - który zajmuje się wyłącznie przewozem towarów i ma samoloty przystosowane tylko do tego celu - mówi Łukasz Malinowski. - Polski LOT nie ma takiego podmiotu, nie ma takich samolotów i przewozy cargo realizuje na pokładach samolotów pasażerskich. A we Frankfurcie to właśnie Lufthansa Cargo chce modernizować i rozbudowywać terminale towarowe na lotnisku - dodaje.
Jednocześnie Malinowski potwierdza, że pomysł rozbudowy towarowej części lotniska we Frankfurcie był już podnoszony od jakiegoś czasu i "nie będzie budowanie wszystkiego od zera, bo znaczna część tych prac to będą prace modernizacyjne już istniejących elementów lotniska". I komentuje:
Nie oszukujmy się: przy tej skali przewozów, jeśli chce się pozyskać jeszcze więcej klientów, to trzeba się nie tylko rozrastać, nie tylko mieć większe zaplecze magazynowe, ale warto też bardzo intensywnie inwestować we wszystko to, co jest niezbędne do sprawnej obsługi ładunków tu i teraz
- Więc takie inwestycje przy dużych lotniskach są w miarę nieustannie prowadzone. Jeśli Lufthansa chce być konkurencyjna na rynku globalnym, to musi inwestować, musi uczynić to swoje zaplecze jak najbardziej efektywnym. To jest naturalna kolei rzeczy i kontynuowanie rozwoju zgodnie ze strategią przewoźnika - wyjaśnia.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Markus Mainka/Shutterstock