"Przyczyną suszy są wały przeciwpowodziowe: woda, miast rozlać się i wsiąknąć w ziemię, odprowadzana jest do morza" - poinformował na Twitterze poseł Janusz Korwin-Mikke. Część komentujących internautów się z nim zgodziła. Eksperci w dziedzinie hydrologii - nie. Lecz działania człowieka takie jak budowanie wałów przeciwpowodziowych przyczyniają się do pogłębiania zjawiska suszy.
Eksperci alarmują, że tegoroczna susza w Polsce może być największa od stu lat. Wpisując się w dyskusję na ten temat, poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke napisał 26 kwietnia na Twitterze: "Przyczyną suszy są wały przeciwpowodziowe: woda, miast rozlać się i wsiąknąć w ziemię, odprowadzana jest do morza. Ale nic z tym nie da się zrobić: lobby budowniczych wałów (oraz ludzi, którzy postawili swoje domy na terenach zalewowych) jest zbyt silne. Rządzi głupota i interes".
Tweet ten polubiło 720 użytkowników, ponad 200 komentowało, ponad 80 podało dalej.
Zdjęcie, które poseł załączył do wpisu, zostało zrobione na wrocławskim osiedlu Kozanów w lipcu 1997 roku podczas powodzi tysiąclecia. Prawie 23 lata temu w wyniku tej powodzi zginęło w Polsce 56 osób, a szkody, jakie spowodowała, oszacowano na ok. 3,5 mld dolarów - podał portal TVN Meteo. Powódź tysiąclecia dotknęła nie tylko południową i zachodnią Polskę, lecz także Czechy, wschodnie Niemcy, północno-zachodnią Słowację i wschodnią Austrię.
Podzielone zdania internautów
Wpis posła Korwin-Mikkego skomentowało wielu internautów. Niektórzy przyznawali mu rację: "Rzadko się z nim zgadzam, ale tym razem ma racje"; "Wyjątkowo się z Panem zgadzam. Pamiętam z lat 60 wokół mojej rodzinnej wsi duże, podmokłe tereny, na które nie dało się wejść przez cały rok suchą stopą. Potem była melioracja i dziś tam jest pustynia, a ludziom w wiosce wysychają studnie".
Inni zwracali uwagę, że problem suszy jest bardziej złożony: "To prawda, ale też melioracja pól i intensywna uprawa zbóż... problem suszy w Polsce ma początki w drugiej połowie XIX wieku"; "Nie do końca Pan ma rację"; "Niestety, ale główną przyczyną suszy jest zmiana rocznej sumy opadów oraz brak zbiorników, które by magazynowały wodę po deszczu. Wały przeciwpowodziowe to może 10 proc. całego problemu"; "Problem niestety nie jest taki prosty, a łatwych rozwiązań nie ma"; "Uzupełnieniem wałów są zbiorniki retencyjne i kanały melioracyjne. Dzięki temu i susza i powódź nie są groźne".
"A ma Pan dowód?" - dopytywał jeden z użytkowników Twittera.
Korwin-Mikke pyta w Sejmie
Na piątym posiedzeniu Sejmu 13 lutego br. poseł Janusz Korwin-Mikke zadał pytanie podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej (MGMiŻŚ) Annie Moskwie: "Przepraszam, ja mam takie pytanie. Czy przypadkiem przyczyną suszy nie są wały przeciwpowodziowe, dzięki czemu ta woda od razu, zamiast się wylać, rozlać na ziemi, spływa do morza? Czy wały nie są przyczyną suszy?".
Nie uzyskał jednoznacznej odpowiedzi. "Dosyć śmiała teza, panie pośle" – stwierdziła podsekretarz stanu Anna Moskwa. "Zgodzę się rzeczywiście z panem posłem, że były w przeszłości inwestycje przeciwpowodziowe, które te stosunki wodne mogą zaburzać – tu mówię o zbiorniku Wilkówka, o Jamnie – ale nie ma akurat tej strony, która mogłaby więcej na ten temat powiedzieć, bo pan poseł Gawłowski jest teraz w drugiej Izbie, a pewnie ma dużo większą wiedzę na temat tych inwestycji niż ja" - odpowiedziała.
"Susza to zjawisko wywołane długim okresem bez opadów atmosferycznych"
Zapytaliśmy ekspertów, czy teza zawarta w twitterowym wpisie i sejmowym pytaniu posła Konfederacji jest prawdziwa.
- Wały przeciwpowodziowe to ziemne budowle chroniące przed powodzią, czyli zalewaniem przez wezbraną rzekę terenów zalewowych - tłumaczy prof. Artur Magnuszewski z Zakładu Hydrologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Nie wpływają one na ruch wody podziemnej w dolinie rzeki, gdzie zachodzi drenaż warstw wodonośnych przez rzekę lub ich zasilanie w czasie wezbrania. Woda gruntowa może swobodnie przepływać pod stopą wałów - stwierdza hydrolog.
- Susza to zjawisko wywołane długim okresem bez opadów atmosferycznych, co prowadzi do wyczerpywania się zasobów wód gruntowych, a następnie obniżeniem przepływu w rzekach. Jest to zjawisko, które wynika z ujemnego bilansu wodnego, czyli różnicy między sumą opadów i parowania - wyjaśnia prof. Magnuszewski. - Susza obejmuje powierzchnię zlewni i nie zależy od tego, czy na rzece, którą zasila zlewnia, są wały przeciwpowodziowe, czy też ich brak - zaznacza prof. Artur Magnuszewski.
Jak dodaje profesor UW, w kronikach historycznych są doniesienia o katastrofalnych suszach, które powodowały ogromne straty w rolnictwie - a budowa wałów przeciwpowodziowych w postaci ciągłego systemu zabezpieczeń zaczęła się na dużą skalę dopiero w XIX wieku.
"Nie, wały przeciwpowodziowe nie są przyczyną suszy w Polsce"
- Nie, wały przeciwpowodziowe nie są przyczyną suszy w Polsce - mówi Konkret24 Sergiusz Kieruzel, rzecznik Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie (PGW WP). Zaznacza, że wałów przeciwpowodziowych w Polsce mamy niecałe 9 tys. km, natomiast rzek ponad 100 tys. km.
Powodzie i susze zawsze występowały na terenie naszego kraju, zauważa Kieruzel. - Były lata suche i bardziej mokre. Jednak obecnie wzmaga się dotkliwość zjawisk suszowych - stwierdza rzecznik Wód Polskich. Jak mówi, przyczyną trwającej suszy jest kompilacja wielu zjawisk.
- Po pierwsze wydłużają się okresy lat z mniejszą sumą opadów. Od siedmiu lat śniegu jest bardzo mało, a w ostatnich trzech latach pokrywy w Polsce centralnej nie było wcale. Po drugie, notujemy zmianę struktury opadów - wylicza rzecznik Wód Polskich. - Bezśnieżne zimy zastępują nawalne opady w miesiącach wiosenno-letnich. Śnieg powoli topniejąc, zasila na dłuższy czas glebę w wilgoć. Nie zastąpią tego ulewy, które nie przenikają wystarczająco do ziemi, tylko szybko spływają między innymi z pól do rzek, często powodując podtopienia i lokalne powodzie - opisuje.
Wzrost średnich temperatur jest równie przyczyną wysychania gleby i wiosennej suszy na terenach rolnych i leśnych, wskazuje Sergiusz Kieruzel.
Działania człowieka pogłębiają stan suszy
Natomiast dr Sebastian Szklarek, autor bloga Świat Wody i adiunkt w Europejskim Regionalnym Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk w Łodzi, tłumaczy problem szerzej: że wały powodziowe pogłębiają suszę, ale nie są jej przyczyną.
- Generalnie z większością się zgadzam (wypowiedzi Korwin-Mikkego - przyp red.). Błąd jest w początku wypowiedzi. Przyczyną suszy zawsze jest deficyt opadów, bo to jest zjawisko naturalne - zaznacza dr Szklarek. - Działania człowieka pogłębiają stan suszy. Tak, wały powodziowe pogłębiają zjawisko suszy, bo są one elementem regulacji rzek, która przyczynia się do szybkiego odpływu wody, a ten jednocześnie sprzyja erozji dna rzek - wyjaśnia dr Szklarek.
Jak tłumaczy autor bloga Świat Wody, erozja dna powoduje, że rzeka coraz bardziej wcina się w grunt i w okresach suszy wyciąga wody podziemne z okolicy, osuszając ją. - Gdyby rzeka płynęła naturalnie meandrami, a wały nie ograniczały jej przestrzeni, w czasie wysokich przepływów woda ma gdzie się rozlać, odtwarzając lokalne zasoby wód podziemnych - tłumaczy dr Sebastian Szklarek.
Według dr. Szklarka w przeszłości popełniono błąd, że ludzie z zabudową podeszli za blisko rzek, zajmując tereny, na których się rozlewała. - Ich regulacja w celach przeciwpowodziowych spowodowała większą częstotliwość zjawisk skrajnych wysokich i niskich poziomów wody, czyli powodzi i susz - stwierdza. - Długofalowym przeciwdziałaniem powodzi i suszy byłoby przesiedlenie ludności. W małych miejscowościach byłoby to łatwiejsze, ale w przypadku Wrocławia czy Warszawy jakoś sobie tego nie wyobrażam - dodaje.
Susza w Polsce
Tegoroczny kwiecień w wielu regionach kraju przyniósł bardzo małe opady deszczu - poinformował portal TVN Meteo. W Rzeszowie w minionym miesiącu spadło około jednej trzeciej średniej miesięcznej sumy opadów. We Wrocławiu, Mikołajkach, Elblągu i Kielcach odnotowano jedną dziesiątą średniej miesięcznej sumy opadów. Najgorzej sytuacja wyglądała w kwietniu w Warszawie i Lublinie - spadła zaledwie jedna setna, czyli 1 proc. tego, co powinno spaść w ciągu całego miesiąca.
W tym roku suma opadów jest mniejsza niż w tym samym okresie 2019 roku - informuje rzecznik Wód Polskich, Sergiusz Kieruze. - W pasie Polski środkowej od województwa lubuskiego, przez Wielkopolskę, Kujawy, województwo łódzkie, północne Mazowsze, Podlasie, zachodnie województwo lubelskie sumy opadów za zimę 2019/2020 stanowiły jednie 40-60 procent normy wieloletniej. Wyjątkowo suchy był marzec: 40 procent opadów normy 30-letniej, a na to nakładają się wysokie temperatury, które wzmagają parowanie i pogłębiają zjawisko suszy - tłumaczy rzecznik Wód Polskich.
Letnie miesiące upłyną w tym roku pod znakiem suszy, przyznał w rozmowie dla portalu TVN Warszawa rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarski Wodnej (IMGW) hydrolog Grzegorz Walijewski. "Prognozy hydrologiczne dla całej Polski nie są optymistyczne. Jest to jedna z najgorszych sytuacji w historii pomiarów hydrologicznych w kraju, które robione są od ponad stu lat. Czterdzieści dwie stacje mierzące przepływ wód w rzekach na 500 istniejących w Polsce odnotowały stan poniżej normy. W zeszłym roku było ich około dziesięciu" - wskazał Walijewski.
Monitoring zjawisk suszowych prowadzą we współpracy IMGW i Wody Polskie, a materiały publikowane są w serwisie Stop suszy 2020.
Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; Zdjęcie: PAP/Kalbar, Twitter