"Pochowano mnie żywcem". Wystawa w Warszawie w trybach rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Ustawiona w centrum Warszawy artystyczna instalacja "Aleja bohaterów" z sylwetkami ukraińskich żołnierzy oburzyła niektórych - co szybko wykorzystała rosyjska propaganda. Największe rosyjskie media przeinaczają przekaz, próbując wzmocnić podziały między Polakami i Ukraińcami. Jednak twórcami instalacji są Polak i Ukrainka.

Krótkie, sześciosekundowe nagranie rozchodzi się na polskojęzycznych kontach na platformie X od 25 października, komentarze do niego powielają styl prorosyjskiej propagandy. Filmik ma przestawiać wystawę zorganizowaną w Warszawie. Widać małą uliczkę i trzy banery na stojakach na chodniku. Są na nich zdjęcia jednej ukraińskiej żołnierki i dwóch żołnierzy. Obok widać jakby daty narodzin i śmierci. Tłem każdej fotografii są barwy Ukrainy. Na każdej jest także ukraiński herb oraz hasła: "Sława bohaterom!"; "Zostań bohaterką!"; "Zostań bohaterem!". Co istotne - i budzi komentarze - to fakt, że w miejscach twarzy wojskowych wycięto otwory wielkości głowy. Tak jak się to robi w popularnych miejscach, gdzie turyści mogą się fotografować, wkładając swoją twarz w przygotowany obrazek.

Artystyczną instalację "Aleja bohaterów" komentowano i krytykowano na kontach znanych z prorosyjskich treściX

Na polskojęzycznych profilach, które są znane z rozpowszechniania rosyjskiej propagandy, tak komentowano wideo z wystawy: "W Warszawie ustawiono stojaki z wizerunkami zastrzelonych ukraińskich żołnierzy z twarzami wyciętymi do zdjęć i podpisem 'Bądź bohaterem'. Daty urodzenia i śmierci podane są pod fotografiami. Przekonają kogoś aby dał się zastrzelić?"; "W Warszawie ustawiono stoiska z wizerunkami zabitych banderowców z ukraińskich sił zbrojnych z wyciętymi twarzami, aby można było wsadzić swoją twarz i zrobić zdjęcie. Ja już nic nie rozumiem - to peremoga (z ukraińskiego: zwycięstwo - red.) czy zdrada?" (pisownia postów oryginalna).

Pod wpisami z nagraniem - oprócz zwykłych głosów oburzenia tego typu sztuką artystyczną - jest pełno antyukraińskich komentarzy pisanych po polsku. "Jeszcze w Polsce wystawka Ukraińskich żołnierzy, masakra co za Polskie głupie rządy a Polacy dalej to akceptują"; "Dostali to na co zasłużyli"; "Cóz za głupole. To nie nasza wojna, nic nas to nie obchodzi. Dla nas wazne aby nam Polakom zyło sie dobrze"; "Polacy oddali swój kraj"; "Ukropolin" - brzmią przykładowe.

Sprawdziliśmy autentyczność nagrania i czy taka wystawa stoi w Warszawie.

Wystawa ma "skłaniać do refleksji nad estetyzacją heroizmu i procesem jego banalizacji". Oburzenie Ukraińców

Wideo rzeczywiście przedstawia instalację artystyczną wystawioną w centrum stolicy - podczas dwóch wieczorów 24 i 25 października 2024 roku. Trzy stojaki z wyciętymi otworami na głowy ustawiono przy nowo otwartej ulicy Fangora, tuż przy gmachu Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które zostało hucznie otwarte wieczorem 25 października. Już tego dnia w sieci zaczęły krążyć zdjęcia owej artystycznej instalacji oraz uśmiechniętych osób, które wkładały głowy w wycięte otwory plansz, robiąc sobie zdjęcia. A na powstałym kilka dni temu instagramowym profilu "Pracownia otwartych kryzysów" - jak można się domyślić prowadzonym przez twórców instalacji - zamieszczono obszerną informację o tej wystawie, z zaproszeniem do dyskusji.

Czytamy tam: "Banery, gdzie w miejscach twarzy widniejących tam sylwetek zostały umieszczone wycięte otwory, odwołują się do estetyki pomników, lecz jej interaktywna forma nadaje całości ambiwalentny ton. Ten zabieg skłania do refleksji nad estetyzacją heroizmu i procesem jego banalizacji – wszechobecność wizualnych symboli wojny, niczym reklamy, sprawia, że stają się one codziennością, stopniowo tracąc swą pierwotną, emocjonalną moc. Akt włożenia twarzy w wycięcie to gest dwuznaczny i prowokacyjny. Hasło 'Zostań bohaterem/ką!' sugeruje łatwość przypisania sobie heroicznej roli, a jednocześnie stawia pytanie o autentyczność takiej postawy. Praca krytycznie odnosi się również do społecznej i medialnej eksploatacji heroizmu, wskazując, jak ulega on instrumentacji i podporządkowaniu określonym narracjom. Choć osadzona w specyficznym kontekście wojny w Ukrainie, 'Aleja bohaterów' dotyka uniwersalnych kwestii związanych z konstrukcją pamięci zbiorowej i jej reprezentacją. Projekt stawia kluczowe pytania o sposoby tworzenia i percepcji narracji heroicznych, posługując się językiem prowokacyjnego performance'u , wytrąca z warszawskiej strefy komfortu, tworzy doświadczenie, że Polacy mogą być następni, zadaje niewygodne pytania, by badać istotę pamięci, tożsamości i współczesnego rozumienia heroizmu" - brzmi wyjaśnienie zamysłu tego projektu.

"Projekt stawia pytania o sposoby tworzenia i percepcji narracji heroicznych, posługując się językiem prowokacyjnego performance'u, wytrąca z warszawskiej strefy komfortu" - wyjaśniają autorzy wystawyInstagram/Pracownia otwartych kryzysów

Jednak z komentarzy pod tym wpisem, a także z tych publikowanych w innych komunikatorach, wynika, że instalacja spotkała się jednak z krytyką ze strony Ukraińców. To przykłady opinii takich internautów (tłum. red.): "To podłość i kpina z Ukraińców"; "Nie wolno żartować ze śmierci"; Wstyd!!! (...) Dla mnie to jakaś wyśmiewająca żołnierzy ukraińskich rosyjska propaganda"; "Naśmiewacie się z ukraińskich bohaterów!"; "Śmierć ludzi, którzy poszli walczyć za swój kraj, to nie igraszki. (...) Proszę usunąć to z ulic Warszawy".

Część ukraińskich internautów zwracała uwagę, że - wbrew deklaracji organizatorów - fotografie nie zostały stworzone komputerowo. "To nie są zdjęcia stworzone przez grafików komputerowych, ale prawdziwi ludzie. Dziewczyna na banerze żyje"; "Ci ludzie wciąż walczą, a tworzenie ich fałszywych dat śmierci jest dodatkowo ogromnie niepokojące. Mogłeś zadać swoje pytania używając nieprawdziwych zdjęć". Domagano się ujawnienia autora czy organizatora wystawy.

Jewgienija Emerald, odnosząca sukcesy bizneswoman, która po wybuchu wojny zamieniła żakiet na żołnierski mundur, rozpoznała się na jednym ze zdjęć. W instagramowym wpisie krytykuje instalację: "Wciąż żyję, ale postanowili pochować mnie żywcem". Nie kryje irytacji z powodu uśmiechniętych ludzi robiącymi sobie zdjęcia przy stojakach. Lecz jednocześnie wyjaśnia, że ideą instalacji było "oswojenie śmierci i zwrócenie uwagi Polski na wojnę w Ukrainie".

Jewgienija Emerald, która rozpoznała się na jednej z fotografii na stojakach, była poirytowana faktem, że uśmiechnięci ludzie robili sobie tam zdjęciaInstagram

Po tej krytyce instalacja zniknęła, ale temat zdążyła już podchwycić rosyjska propaganda.

Rosyjska propaganda wykorzystuje sytuację. Podgrzewa podziały

Jednak krytyka instalacji artystycznej w Warszawie, w tym post Emerald, nie umknęły uwadze rosyjskich mediów. O sprawie piszą duże rosyjskie serwisy, szczególnie znane z szerzenia kremlowskiej dezinformacji. Państwowa agencja RIA Novosti w depeszy z 28 października przekazała, że "chętni mogli 'przymierzyć' wizerunek żołnierza Sił Zbrojnych Ukrainy", pod którym widniały daty urodzenia i śmierci. Przytoczyła treść wpisu Jewgienii Emerald wraz z jej uwagą, że "postanowiono ją pochować żywcem".  Już w tej depeszy widać, w jaki sposób Rosjanie rozdmuchają całą historię. Według ich relacji była ukraińska żołnierka miała "skarżyć się, że w Polsce naśmiewają się z ukraińskich żołnierzy" - nic takiego nie napisała. Nie informują, że sama Emerald tłumaczyła, jaka była idea instalacji. Nie ma nic o zamiarze autorów wystawy; nic o tym, że to sztuka prowokacyjnego performance.

Rosyjska propaganda szybko wykorzystała warszawską instalację do swoich celów, nie podając wszystkich faktów

Natomiast są komentarze przekonujące, że ta wystawa jest dowodem na rosnące podziały między Polską a Ukrainą, że ośmiesza ukraińskich żołnierzy. Rosyjskie media przy tej okazji piszą o stosunkach polsko-ukraińskich. W depeszy RIA Novosti przypomniano, że w Polsce tworzy się Legion Ukraiński, ale chętnych do zasilenia go "jest 20 razy mniej, niż oczekiwała Warszawa". Dziennik "Izwiestia" nawiązuje do Wołynia: w tekście o wystawie przypomina, że "w lipcu do polskiego sądu ze strony ukraińskiej wpłynęła odmowa przeprowadzenia ekshumacji ofiar tragedii na Wołyniu", a "władze Ukrainy oskarżano o utrudnianie tego procesu w Polsce". Tylko że pominięto październikowy komunikat ukraińskiego IPN z zapowiedzią, że w 2025 roku planowane są poszukiwania szczątków ofiar w obwodzie rówieńskim na Wołyniu. Natomiast portal Lenta.ru na zakończenie artykułu o zlikwidowanej wystawie przypomina, że "już wcześniej ukraińska dziennikarka Alena Babakowa skarżyła się na Polaków za ich stosunek do uchodźców z Ukrainy". Portal pisze, że jej zdaniem Polacy "nie pozwalają się im integrować z polskim społeczeństwem, a Ukraińcy "często są przez nich traktowani podejrzliwie". 

Rosjanie nagłaśniają historię warszawskiej instalacji także za pomocą swoich anglojęzycznych kanałów. Rosyjski portal Eadaily.com - znany z rozpowszechniania prokremlowskiej dezinformacji - opublikował dwa anglojęzyczne artykuły na ten temat. W tytule jednego czytamy: "W Warszawie kpią z zabitych żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy".

Autorami instalacji Polak i Ukrainka. Twórca tłumaczy i przeprasza

Po krytyce wystawy na profilu "Pracowni otwartych kryzysów" dwukrotnie pojawiły się przeprosiny (jedne po ukraińsku); informacja, że instalacja została usunięta oraz zapewnienie, że już nie będzie pokazywana.

Również w rozmowie z Konkret24 Janek Zamoyski - to on wraz ze znaną rzeźbiarką i malarką ukraińską Zahanną Kadyrową jest twórcą instalacji - wyraża żal, że ich praca została mylnie zinterpretowana przez część odbiorców. Podkreśla, że ukraińskie środowiska artystyczne rozumieją przekaz tej instalacji. 46-letni Zamoyski to współtwórca galerii Czułość - powstałej w 2010 roku warszawskiej grupy artystycznej skupiającej najciekawszych młodych, międzynarodowych artystów zajmujących się problematyką sztuki współczesnej.

- Absolutnie nie spodziewaliśmy się takich konsekwencji i reakcji, zwłaszcza ze strony środowisk ukraińskich. Tym bardziej, że nasza praca skierowana była do publiczności polskiej, zmęczonej wojną i coraz częściej odwracającej głowę od tematu wojny w Ukrainie. Jestem tym szczególnie poruszony - przyznaje skonfudowany Zamoyski. Przekonuje, że wydźwięk instalacji miał być jak najbardziej proukraiński. - Okazało się jednak, że jest ogromna różnica między konceptem a doświadczeniem. Ta sprawa zaczęła żyć własnym życiem - przyznaje. Informuje, że stał się obiektem hejtu, dostaje nawet pogróżki.

Zamoyski przyznaje, że zdawał sobie sprawę, iż taka instalacja jest na granicy dobrego smaku i prowokuje, lecz prowadząc stałe konsultacje z ukraińskimi artystami oraz współpracując z Zhanną Kadyrową, uznał, iż rolą artysty jest poruszanie trudnych tematów, a sam wydźwięk pracy jest budujący, nie konfliktujący, chociaż wymaga przepracowania trudnego procesu poznawczego. - Instalacja dotykała uniwersalnych kwestii związanych z heroizmem i jego reprezentacją w przestrzeni publicznej. Projekt stawiał kluczowe pytania o sposoby tworzenia i percepcji tych narracji, posługując się językiem prowokacyjnego performance'u. Naszym zamiarem było wytrącenie widzów z warszawskiej strefy komfortu. Zwrócenie uwagi na wojenne tragedie od trzech lat nieprzerwanie dotykające narodu ukraińskiego. Sprowokowanie namiastki tego doświadczenia dla Polaków. Zasugerowanie, że przecież mogą być następni i  postawienie niewygodnych pytań, by badać istotę pamięci, tożsamości i współczesnego rozumienia heroizmu - wyjaśnia artysta. Nie spodziewał się, że ludzie rzeczywiście będą wkładać głowy w wycięte otwory, choć zapewnia, że na kilkanaście tysięcy osób, które przeszło obok tych nośników, zaledwie kilkadziesiąt osób się na to zdecydowało. - Zdecydowała większość oglądała instalację w skupieniu i zadumie - wspomina Zamoyski.  - Najważniejsze jest teraz, by spróbować przekierować tę dyskusję na prawdziwy sens instalacji, zamiast powielać mylne wrażenie, podkręcać traumy i tworzyć podziały polityczne. Zarówno ja, jak i Zhanna Kadyrowa mamy dużo doświadczeń w realnym wsparciu Ukrainy w walce z rosyjskim agresorem. Nasza akcja ma pracować dla sprawy ukraińskiej. Pytanie, jak zmienić fake newsy, które wokół niej powstały? - zastanawia się Zamoyski. Na koniec przyznaje, że w instalacji wykorzystał autentyczne postaci żołnierki i żołnierzy ukraińskich, zmieniając je nieco ingerencją graficzną. - Wydawało mi się, że jeżeli przerobię te postaci, czyli nie pokażę twarzy, a tylko sylwetki i mundury, nie będą rozpoznawalne. Narzędzia Google jednak bez problemu sobie z tym poradziły. To był mój błąd. Powinienem wygenerować te postaci w całości komputerowo - mówi artysta w rozmowie z Konkret24. Rozmawiał już z osobami, które rozpoznały swoich krewnych i bardzo je przepraszał. - Dostałem pozytywną odpowiedź i przyjęcie przeprosin w formie nagrania - stwierdza.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, stwierdziła, że dla jej partii istotna jest objęcie funkcji wicepremiera w planowanej rekonstrukcji rządu, bo "wicepremier może więcej niż minister". A co na to akty prawne?

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Źródło:
Konkret24

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki zamieścił wykres, który miał pokazywać, jak bardzo za rządów PiS rosły dochody budżetu państwa, gdy podczas rządów PO-PSL i obecnej koalicji wzrosty nie są tak znaczące. Ekonomiści tłumaczą, co były premier pomija.

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Wobec trwającej dyskusji prezydent Andrzej Duda miał zachęcać do ponownego przeliczenia głosów w wyborach - tak wynika z cytatu rozsyłanego obecnie w mediach społecznościowych. Pokazujemy, kiedy prezydent wypowiedział te słowa i jak dokładnie brzmiały.

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

W sieci rozpowszechniany jest przekaz, jakoby biskup Jerzy Mazur miał potępić zgwałcone kobiety, które zażyły tabletkę "dzień po". Nie ma dowodów, że duchowny wypowiedział słowa, które mu się przypisuje. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem tego cytatu.

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego wynika, że liczba zarejestrowanych protestów wyborczych rośnie z dnia na dzień. Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24

Według europosłanki KO Marty Wcisło możemy się pochwalić najniższą inflacją w Europie. Ale według europosła PiS Michała Dworczyka Polska ma jeden z najgorszych wyników w UE. Kto ma rację? Dane pokazują, jak narracje polityków z dwóch obozów rozjeżdżają się z rzeczywistością.

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Źródło:
Konkret24