Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.
Informację, że Rafał Trzaskowski miał zdecydować o postawieniu w centrum Warszawy instalacji w postaci tęczy zaczęli na początku lipca nagłaśniać politycy Konfederacji. Taka tęcza już kiedyś stała na warszawskim Placu Zbawiciela jako symbol społeczności LGBT+, była przedmiotem sporów i ataków, wielokrotnie ją podpalano.
"Patrzcie na to! Rafał Trzaskowski przez całą kampanię próbował wmówić Polakom, że wcale nie jest 'tęczowym Rafałem', a chwilę po wyborach w Warszawie przywraca... tęczę na pl. Zbawiciela I to za astronomiczną sumę 700 tysięcy złotych!" - czytamy w poście, który 5 lipca opublikowano na koncie Konfederacji na platformie X (pisownia wszystkich postów oryginalna). We wpisie załączono ilustrację, na której widać tęczową konstrukcję, zdjęcie Trzaskowskiego i hasło: "Nowa inwestycja Trzaskowskiego! Tęcza za 700 tysięcy zł!".
Tylko ten jeden post wygenerował aż pół miliona wyświetleń. Część internautów, oburzona informacją, jakoby Trzaskowski miał zdecydować o przeznaczeniu 700 tys. zł na tęczę, pisała np.: "Nie mogli za te pieniądze np. posadzić drzew, wybudować podjazdy dla osób niepełnosprawnych, ułatwienia dla osób niewidomych? Wszyscy dobrze wiemy że czy tego chcę czy nie ta tęcza będzie regularnie niszczona. Pieniądze w błoto"; "I dlatego przegrał wybory... Niech dalej bawi się w tęczę"; "No a gdyby był prezydentem Polski to by wybudował tęczę na całą Polskę".
O tym, że Rafał Trzaskowski "przywraca tęczę", pisali też posłowie Konfederacji na swoich kontach. "Trzaskowski stawia tęczę w Warszawie, żeby zrobić Polakom na złość za wybory prezydenckie. Polacy zrobią jemu i jego partii na złość już w najbliższych wyborach parlamentarnych" - ogłosił 4 lipca na X poseł Konrad Berkowicz. Jego post wyświetlono ponad 60 tys. razy. Podobny wpis opublikował dzień wcześniej sekretarz Konfederacji Krzysztof Rzońca. "Tęczowy Trzaskowski to prawdziwy ekspert od marnowania publicznych pieniędzy. Za co on i jego koledzy postawiliby 'tęczę' za 700 tysięcy w centrum Warszawy, gdybyśmy obniżyli podatki?" - ironizował.
Na rzekomą decyzję Trzaskowskiego oburzali się także anonimowi internauci. Jeden z wpisów na ten temat wygenerował aż 200 tys. wyświetleń. "Ludzie a nie Tęcza!!! Trzaskowski zamiast 700 tys. zł. na tęczę nienawiści daj poszkodowanym ludziom w pożarze w Ząbkach" - napisał jego autor, nawiązując do tragicznego pożaru z 3 lipca w podwarszawskiej miejscowości.
O istotnej kwestii dotyczącej planowanej w Warszawie instalacji ani posłowie Konfederacji, ani anonimowi internauci nie wspominają: kto stoi za decyzją w sprawie tęczy.
Zadecydowali warszawiacy
Otóż o tym, że instalacja tęczy znowu stanie w centrum Warszawy, zdecydowali... sami warszawiacy. Albowiem "Nowa Tęcza na Placu Zbawiciela" to projekt, który został złożony w ramach budżetu obywatelskiego stolicy na 2026 rok. Budżet partycypacyjny, nazywany inaczej właśnie obywatelskim, to demokratyczna metoda umożliwiająca mieszkańcom współuczestniczenie w decydowaniu o sposobie wydatkowania części środków z budżetu ich miasta lub gminy. Polega ona na prowadzeniu dyskusji i konsultacji, a następnie głosowaniu na temat tego, jak najlepiej przeznaczyć wydzieloną część budżetu. W ramach warszawskiej odsłony każdy mieszkaniec może zgłosić swój projekt lub zagłosować. Nie trzeba być ani zameldowanym w stolicy, ani pełnoletnim.
Tegoroczna edycja rozpoczęła się 7 stycznia. Przez następne dwa tygodnie warszawiacy mogli zgłaszać swoje projekty, na które głosy oddawano od 1 do 15 czerwca. 1 lipca ogłoszono wyniki głosowania. Jednym z projektów, który wygrał, jest właśnie postawienie tęczowej instalacji na Placu Zbawiciela. "Warszawa jest dla wszystkich! Ustawmy Łuk LGBT+ na Placu Zbawiciela, i w czerwcu wywieśmy flagi tęczowe we wszystkich dzielnicach Warszawy" - napisał jego autor, Linus Lewandowski. Koszt projektu rzeczywiście oszacowano na 700 tys. zł. "Nowa Tęcza na Placu Zbawiciela" jest jednym z 551 wybranych projektów; otrzymał 6811 głosów.
Tak więc twierdzenia, że o tęczy zdecydował prezydent Trzaskowskiego, to kłamstwo. Zwracali na to uwagę niektórzy internauci w komentarzach: "Podręcznikowy przykład świadomej manipulacji, dezinformacji i cynicznego wykorzystywania emocji społecznych do celów politycznych"; "Nie Trzaskowski tylko obywatele którzy wybrali ją w budżecie obywatelskim. Obywatele decydują na co idą ich pieniądze ale nieee, konfederaści mają tu więcej do powiedzenia"; "Przecież to mieszkańcy wybrali ten projekt w budżecie obywatelskim. Trzaskowski nie miał tutaj nic do gadania".
Budżet obywatelski Warszawy na 2026 rok wynosi ponad 120 mln zł. Jego wysokość ustalana jest przez władze miasta i została ogłoszona w informacji prezydenta m.st. Warszawy o kwocie i harmonogramie z dnia 9 grudnia 2024 roku.
Na co jeszcze władze miasta mają wpływ? Projekty Warszawiaków mogą być poddane weryfikacji i urząd miasta może je odrzucić, ale chodzi tutaj o kwestie formalne, np. liczba osób zgłaszających projekt czy jego zgodność z prawem. Jeżeli projekt nie spełnia któregoś z wymogów określonych w uchwale rady miasta m.st. Warszawy, władze miasta mogą nie dopuścić go do głosowania, a autor odrzuconego projektu ma prawo odwołać się od tej decyzji u prezydenta miasta.
Czy władze samorządowe - w tym prezydent miasta - mogą nie uznawać lub zmieniać projekty, które mieszkańcy wybrali w głosowaniu? Zapytaliśmy o to Centrum Komunikacji Społecznej koordynujące inicjatywę budżetu obywatelskiego w Warszawie. Ewa Kolankiewicz z tego centrum w odpowiedzi dla Konkret24 wyjaśnia, że "mechanizm przeprowadzania budżetu obywatelskiego reguluje ustawa o samorządzie gminnym" i że "zadania wybrane w ramach budżetu obywatelskiego zostają uwzględnione w uchwale budżetowej gminy". "Rada gminy w toku prac nad projektem uchwały budżetowej nie może usuwać lub zmieniać w stopniu istotnym zadań wybranych w ramach budżetu obywatelskiego'" - tłumaczy. Tak więc ustawa zabrania władzom miasta ingerencji w dokonane przez mieszkańców decyzje.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock