Na kilku prawicowych polskich portalach można było przeczytać artykuły oparte na rzekomym tweecie Donalda Trumpa, który miał napisać, że "Niemcy oszukiwali Stany Zjednoczone przez lata". Taki wpis rzeczywiście istnieje, ale pochodzi z satyrycznego konta nienależącego do prezydenta USA. Dwa z portali już usunęły teksty, ale na jednym z nich ciągle można przeczytać taką wiadomość. Podobnie w mediach społecznościowych.
Wyrażanie swoich poglądów za pomocą Twittera jest charakterystyczne dla prezydenta USA Donalda Trumpa od początku jego kadencji. Taki sposób komunikowania się ze światem spowodował, że media często publikują artykuły oparte właśnie na jego wpisach.
Ten schemat zastosowali autorzy trzech tekstów, które pojawiły się na prawicowych portalach: wpolityce.pl, dorzeczy.pl i telewizjarepublika.pl.
Na podstawie rzekomego wpisu prezydenta Stanów Zjednoczonych portale te donosiły w niedzielę, że Trump "skrytykował działania Berlina", "nie szczędził ostrych słów pod adresem Niemiec" oraz "wskazywał, że działania Niemiec charakteryzuje hipokryzja".
@realDonaldtrodi
Artykuły opierały się na wpisie twitterowego profilu podszywającego się pod Donalda Trumpa, który rzekomo miał krytykować niemiecki rząd.
"Niemcy nie mogą mieć na swojej ziemi więcej niż 50 tysięcy WIELKICH żołnierzy amerykańskich i jednocześnie przyjmować rosyjski gaz. To kolejny przykład tego, jak nasi sojusznicy oszukiwali nas przez lata. Razem z moją prezydenturą ten czas się skończył. Muszą wybrać, do której strony należą!! #NordStream2", mia napisać amerykański prezydent (tłumaczenie za portalem telewizjarepublika).
fałsz
Niedługo po opublikowaniu tekstów, internauci zaczęli zwracać uwagę redakcjom, że oparły się one na wpisie z fałszywego konta. "Z okazji Świąt zrobiłem wykres, taki research, żebyście mieli przykład na przyszłość", napisał dziennikarz Marcin Tyc, dołączając do swojego wpisu zrzuty ekranu, które wskazywały, że wpis pochodzi z satyrycznego konta, podszywającego się pod prezydenta USA.
Mimo sugestii o nieautentyczności profilu, tekst był widoczny na wPolityce przez co najmniej pół godziny. Później, podobnie jak na portalu "Do Rzeczy", został usunięty z serwisu. Nadal można jednak doniesienia na temat rzekomego wpisu Donalda Trumpa przeczytać na portalu Telewizji Republika.
Sama informacja nie znikła z sieci także między innymi za sprawą Twittera, gdzie niektórzy użytkownicy dzielili się tekstami portali, nie wiedząc o prawdziwym źródle ich newsa. Mimo że link do wPolityce jest już nieaktywny, we wpisach nadal można przeczytać, że "Trump zarzuca Niemcom oszustwo! Prezydent wytknął gaz z Rosji".
Bez niebieskiego znaczka
Na stronie Telewizji Republika tweet został osadzony w tekście jako zrzut ekranu, dzięki czemu szybko można zorientować się, że mamy do czynienia z fałszywym kontem. Mimo że nazwa i zdjęcie są identyczne jak w przypadku prawdziwego profilu amerykańskiego prezydenta, różni je nick. Ten satyrycznego konta to @realDonaldtrodi, a prezydenta USA - @realDonaldTrump. Konto podszywające się pod Trumpa nie ma także niebieskiego znaczka "konta zweryfikowanego", które posiada oficjalny profil prezydenta.
Jak słusznie zauważył w swoich wpisach Marcin Tyc, twórcy nieoficjalnego konta w nazwie podszywają się pod prezydenta, ale już w opisie profilu nie ukrywają, że powstał on w celach humorystycznych. Na taki charakter konta wskazuje też zdecydowana większość publikowanych tam treści. Są to zwykle memy, z których część dodatkowo przedstawia prezydenta USA w niekorzystnym świetle.
Jeszcze inną wskazówką pokazującą, że tweetów konta @realDonaldtrodi nie można brać na poważnie, jest fakt, że duża część z nich powstaje w języku tureckim, którego nie używa Trump. Dodatkowo jako lokalizację wpisano "Not in the White House" (z ang. "Nie w Białym Domu"), a samo konto śledzi 19 tysięcy użytkowników, podczas gdy oficjalny profil prezydenta posiada 67,9 milionów obserwujących.
Trump a Nord Stream 2
Poruszony przez autora lub autorów satyrycznego wpisu temat stosunku prezydenta USA do gazociągu Nord Stream 2 nie był jednak wybrany zupełnie przypadkowo.
Najprawdopodobniej ma związek z podpisaną przez Donalda Trumpa w piątek ustawą o budżecie Pentagonu na 2020 rok. W dokumencie wpisano m.in. sankcje wobec firm zaangażowanych w budowę tego właśnie gazociągu. Jednym z obostrzeń jest zakaz wjazdu na terytorium Stanów Zjednoczonych. W konsultacji z resortem finansów, Departament Stanu USA ma 60 dni na przedstawienie Kongresowi listy podmiotów, które obejmą sankcje.
Gazociąg Nord Stream 2 umożliwi przesyłanie rosyjskiego gazu po dnie Bałtyku bezpośrednio z Rosji do Niemiec z ominięciem terytoriów m.in. Polski i Ukrainy.
Budowie gazociągu przeciwne są zarówno Polska, jak i Ukraina. Administracja Trumpa, podobnie jak jego poprzednika - Baracka Obamy - również sprzeciwia się budowie gazociągu, podkreślając, że zwiększy on uzależnienie gospodarcze i polityczne Europy od Rosji. Niemcy twierdzą natomiast, że potrzebują rosyjskiego gazu, ponieważ są w trakcie likwidacji elektrowni węglowych i jądrowych. Waszyngton jako alternatywę oferuje dostawy swojego skroplonego gazu ziemnego (LNG).
Wykorzystanie kontekstu współczesnych wydarzeń w stworzeniu satyrycznego wpisu miało uwiarygodnić jego treść i zwiększyć szanse na zainteresowanie i interakcje ze strony odbiorców. Jak pokazują przykłady zarówno z Polski, jak i zagranicy, ta strategia okazała się skuteczna.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, TVN24BiS.pl; Zdjęcie tytułowe: Michael Kappeler/PAP