Na Twitterze pojawił się wpis podpisany nazwiskiem Dominiki Wielowieyskiej. Bardziej uważni użytkownicy serwisu bez trudu wychwycili, że jego autorką wcale nie jest dziennikarka "Gazety Wyborczej". Tweet zamieszczono na koncie, które tymczasowo zmieniło nazwę użytkownika. Podobnie wykorzystano nazwisko Marcina Gortata. Wielu komentujących, krytykujących treść wpisu, było jednak przekonanych, że uczestniczy w dyskusji właśnie ze sportowcem.
Na Twitterze w czwartek wieczorem pojawił się wpis rzekomo autorstwa dziennikarki "Gazety Wyborczej" Dominiki Wielowieyskiej.
fałsz
Można w nim przeczytać: "Pilne! Most pontonowy na Wiśle zbudowany nielegalnie? Gazeta wyborcza dotarła do tajnych informacji, z których wynika że partia rządząca nie czekała na wymagane pozwolenia! W Warszawie łamanie prawa to sytuacja bez precedensu" (pisownia oryginalna). Dołączony był do niego link do artykułu w portalu Fakt. Tweet odnosił się do mostu wybudowanego na potrzeby tymczasowego rurociągu mającego odprowadzać ścieki z warszawskiej oczyszczalni Czajka.
Nie były to jednak słowa dziennikarki "Gazety Wyborczej". Wpis pojawił się bowiem na prowadzonym pod pseudonimem koncie publikującym treści związane z aktualnymi wydarzeniami politycznymi. W czwartek jego oryginalna nazwa -"caryca" / @daguuniaa - została tymczasowo zmieniona na "Dominika Wielowieyska". Podmieniono również zdjęcie profilowe na to wykorzystywane na prawdziwym koncie dziennikarki.
Nabrani na "carycę"
Tweet, który obecnie można zobaczyć już pod przywróconą prawdziwą nazwą użytkownika, został polubiony z ponad 500 kont i podany dalej 175 razy. Wielu komentujących wpis wydawało się nieświadomych uczestniczenia w dyskusji nie z Dominiką Wielowieyską, a z anonimową internautką.
"Czy obłęd GW kiedyś się skończy?", "Według tej funkcjonariuszki GW łamanie prawa w Warszawie to sytuacja bez precedensu. Ta wredna baba (!) puka w dno od spodu!", "Na Czerskiej, tylko pluć potraficie" - pisali internauci (pisownia oryginalna).
Sama autorka tweeta również brała udział w dyskusji wcielając się w rolę dziennikarki "Gazety Wyborczej". "Wszystko pokażemy w jutrzejszym wydaniu", "Sprzedaż naszej gazety spada" - pisała. Niektórzy internauci zwracali jednak uwagę komentującym, z kim w rzeczywistości dyskutują.
W piątek internautka, już jako "caryca", zamieściła na Twitterze nowy wpis i oświadczyła, że jej tweet należy traktować jako "satyryczny". Próbowaliśmy skontaktować się z nią przez wiadomość prywatną, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
"Zdarzały się gorsze rzeczy"
- Problem polega na tym, że dla kogoś to jest dowcip, a dla osób, które nie zwracają uwagi na nazwy użytkownika, wydaje się to prawdziwe - mówi w rozmowie z Konkret24 Dominika Wielowieyska i zwraca uwagę, że wiele osób powiela fałszywe treści bez ich weryfikacji.
Wielowiejska podkreśla, że często odnajduje w sieci przykłady przypisywanych jej fałszywych wypowiedzi. - Zdarzały się gorsze rzeczy, robiono screeny z moimi wypowiedziami obraźliwymi wobec elektoratu PiS i podpisywano moim nazwiskiem - mówi dziennikarka. - Ta rzecz wydawała się jeszcze groźniejsza, bo od wielu miesięcy powraca i wielu ludzi w nią wierzy - dodaje.
Dziennikarka podkreśla, że założyła profil na Twitterze z powodu istnienia fałszywego konta wykorzystującego jej nazwisko. Osoba prowadząca fałszywe konto komentowała wypowiedzi polityków. - Właśnie wtedy podjęłam decyzję o założeniu swojego profilu - mówi Wielowieyska.
Zgłaszanie fałszywych tożsamości
Podszywanie się pod inną osobę na Twitterze jest niezgodne z zasadami Twittera. Kradzież tożsamości można zgłosić administracji portalu. Po wejściu na fałszywy profil należy kliknąć w symbol trzech kropek i z rozwijalnego menu wybrać "zgłoś". W podobny sposób można zgłaszać naruszenia w przypadku pojedynczych tweetów.
Szczegółowe informacje o zgłaszaniu naruszeń można znaleźć na stronach Twittera. Warto pamiętać, że fałszywą tożsamość można zgłaszać również bez zakładania własnego konta na portalu.
Jak jednak sprawdzić, czy dany profil jest fałszywy? Zazwyczaj wystarczy wejść na profil danej osoby, sprawdzić jego opis, a także treści jakie dana osoba wcześniej publikowała. Należy także sprawdzić, czy nazwa profilu na Twitterze jest zgodna z nazwą konta. W przypadku fałszywego profilu Dominiki Wielowieyskiej, mimo że post wyświetlał się jako napisany przez dziennikarkę, w nazwie konta miał słowo @daguuniaa. Warto także nazwę danego użytkownika wprowadzić do wyszukiwarki portalu społecznościowego, by zobaczyć istniejące konta.
W piątek podobną metodę wprowadzania użytkowników w błąd wykorzystano przy fałszywym koncie Marcina Gortata, tak naprawdę należącym do użytkownika @RNiedzielan.
fałsz
W maju w Konkret24 opisywaliśmy raport Państwowego Instytutu Badawczego NASK o dezinformacji w sieci. Wynika z niego, że ponad 37 proc. polskich internautów nie sprawdza wiarygodności otrzymywanych informacji. W badaniu, którego wyniki przedstawiono w raporcie - 8,3 proc. ankietowanych przyznało, że zauważyło istnienie fałszywych kont internetowych.
Podszycie się pod znaną dziennikarkę i sportowca stanowi szkodę dla ich wizerunku i wiarygodności. Warto jednak pamiętać, że fałszywe profile mogą także potencjalnie kolportować niebezpieczne, dezinformacyjne treści (np. na temat zdrowia, bezpieczeństwa publicznego), szczególnie jeśli podszywają się pod wpływowe postaci życia publicznego lub instytucje państwowe.
Na Konkret24 ostrzegaliśmy już zarówno o fałszywych kontach m.in. ukraińskiego prezydenta-elekta Wołodymyra Zełenskiego, jak i polskich ministerstw czy Państwowej Komisji Wyborczej.
Autor: kjab / Źródło: Konkret24; zdjęcie: COSTFOTO/PAP/EPA
Źródło zdjęcia głównego: tvn24