Plotki, które przyniosły śmierć

KONKRET-Lincz8-16.jpgFacebook

W Indiach, Brazylii, Meksyku, na Sri Lance w atmosferze fałszywych oskarżeń o porywanie dzieci mordowani są niewinni ludzie. Wszystko ma zaczynać się od nieprawdziwej informacji, która rodzi się w sieci i rozprzestrzenia za pomocą internetowych komunikatorów.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Na początku listopada zachodnie media opisały historię linczu dokonanego pod koniec sierpnia na dwóch obywatelach Meksyku przez lokalną społeczność w Acatlan, który zakończył się ich śmiercią przez spalenie. Ofiary posądzono o porywanie dzieci. Choć sprawa ta może budzić najbardziej złowrogie historyczne skojarzenia, cała sytuacja miała też niezwykle aktualne tło - wiele wskazuje, że istotną rolę mogła mieć w niej aplikacja WhatsApp jako przekaźnik plotek.

Lincz

Wczesnym popołudniem 29 sierpnia w 30-tysięcznym Acatlan w centralnym Meksyku przed komisariatem policji zaczął zbierać się tłum. W szczytowym momencie miał osiągnąć liczebność ponad stu osób - liczbę rzadko widywaną w tej miejscowości. W tłumie były i kobiety i mężczyźni, osoby w różnym wieku.

Do małego aresztu przetransportowano dwóch mężczyzn . Gromadzący oskarżali ich o krzywdzenie dzieci. Starania policji, by sprostować to nieporozumienie i dotrzeć z informacją, że są to sprawcy co najwyżej drobnych wykroczeń, spełzły na niczym. Tłum w tłumaczenia nie wierzył, stawał się coraz bardziej głośny i agresywny.

Tłum w Acatlan próbuje wyrwać drzwi posterunku policjifacebook

W pewnym momencie uczestnicy zbiegowiska wykręcili drzwi wejściowe do policyjnego aresztu i wyciągnęli z niego dwójkę mężczyzn. Rzucono ich na schody przy wejściu, zaczęto kopać, a w końcu podpalono. Całe zdarzenie było obfotografowywane i filmowane przez uczestniczących w zgromadzeniu ludzi. Bili brawo. Spalone zwłoki mężczyzn przez dwie godziny leżały w centrum miasteczka, zanim przyjechali prokuratorzy.

Tłum wywleka mężczyzn z posterunku. Są bici, obwiązani linamistopklatka z Facebooka

Dziś już wiadomo, że wyobrażenie o tym, że mężczyźni są porywaczami dzieci, tłum wyrobił sobie na podstawie wiadomości rozsyłanych za pośrednictwem aplikacji WhatsApp. Był podjudzany dodatkowo przez jednego z mieszkańców miasteczka, który w relacji live w mediach społecznościowych nawoływał lokalną społeczność do przyjścia na plac, by "pomogła z porywaczami, którzy tu są", oraz przez osobę znaną policji jako Manuel, który bił na alarm w ratuszowe dzwony. Kolejny z mężczyzn przez megafon wzywał mieszkańców do zrzutki na benzynę, by móc mężczyzn podpalić, a potem te pieniądze zbierał.

Fałszywe wiadomości

"Miejmy się na baczności - plaga porywaczy dzieci pojawiła się w kraju" - wiadomość o takiej treści krążyła wśród mieszkańców Acatlan przed zdarzeniem. Inne prywatne wiadomości rozsyłane przez WhatsApp do członków lokalnej społeczności brzmiały: "Wygląda na to, że ci kryminaliści są zaangażowani w handel organami. W ostatnich dniach, dzieci w wieku czterech, ośmiu i 14 lat zaginęły, a część z nich została odnaleziona martwa ze śladami pozbawienia organów wewnętrznych. Ich brzuchy były otwarte i puste".

Dlatego, gdy ktoś zauważył obcych mężczyzn pod szkołą podstawową w okolicy, szybko przylepiono Ricardo i Alberto łatkę porywaczy, o których donoszono w prywatnych wiadomościach.

Spaleni

Młodszy z zamordowanych, Ricardo Flores miał 21 lat. Dorastał tuż pod miasteczkiem, ale ostatnimi czasy przeniósł się 250 km na północ, by studiować prawo. Chciał bronić ludzi. Jego 43-letni wuj, Alberto, mieszkał w małej miejscowości pod Acatlan. Był rolnikiem. Obydwaj zostali zatrzymani w związku z "naruszaniem porządku", po tym jak w drodze po materiały budowlane do wykończenia studni u kuzynostwa zaczepili ich mieszkańcy Acatlan. Nie było żadnych dowodów na popełnienie przez nich jakiegokolwiek przestępstwa.

Tłum podpala mężczyzn i filmuje scenęstopklatka z Facebooka

Rodzice zamordowanego Ricarda, który tego dnia odwiedzał kuzynów w Acatlan, dawno wyprowadzili się do Stanów Zjednoczonych, by zapewnić jemu i jego bratu utrzymanie. To powszechna praktyka w tych stronach. Wychowywała go babcia, a rodzice utrzymywali z dziećmi kontakt za pomocą mediów społecznościowych. Tych samych, za pośrednictwem których przyszło matce Ricarda na koniec zobaczyć na żywo morderstwo dokonywane na jej synu, bo ktoś przesłał jej link. "Proszę nie róbcie im krzywdy, nie zabijajcie ich, oni nie są porywaczami", napisała w komentarzu pod toczącą się relacją. Nic więcej nie mogła zrobić.

Sprawcy

Policja potwierdza, że nie ma żadnych dowodów, że zamordowani mężczyźni dopuścili się jakiegokolwiek przestępstwa. Zostali przewiezieni na posterunek w związku z "naruszeniem porządku", po tym, jak zaatakował ich tłum.

Jak informuje BBC, zarzuty za podżeganie do przestępstwa postawiono pięciu osobom, a czterem za morderstwo. Zatrzymano zaledwie dwie osoby, pozostałe są poszukiwane - zaraz po morderstwie uciekły z Acatlan.

Co znamienne dla szerszego zjawiska: z uwagi na charakterystykę działania WhatsApp, autorów pierwotnych wiadomości nie udało się zidentyfikować.

Nie tylko Acatlan

Dzień później w oddalonym o 250 km mieście San Martin Tilcajete miała miejsce próba linczu na siedmiu malarzach, także mylnie posądzonych o porwania dzieci, ale policji udało się ją udaremnić. Tego samego dnia, w innym meksykańskim mieście Tula miał miejsce lincz według prawie identycznego scenariusza jak w Acatlan: dwóch niewinnych mężczyzn zostało oskarżonych o porywanie dzieci. Zostali spaleni żywcem.

W następnym miesiącu dokonano morderstw według podobnego mechanizmu w Ekwadorze i Kolumbii. Znane są przypadki takich spraw z Brazylii, Sri Lanki czy Nigerii.

Typowy "scenariusz" linczu wyglądał tak:

w lokalnej społeczności w rozwijającym się kraju zaczyna rozprzestrzeniać się plotka na temat pojawienia się porywaczy dzieci. Rozchodzi się ona za pośrednictwem aplikacji WhatsApp: w prywatnych rozmowach, ale i - w mniejszym stopniu - w grupach funkcjonujących w tym komunikatorze. Ze względu na jego specyfikę, nie jest znany ich pierwotny autor. Informacje nie są poddawane weryfikacji, bardzo często przekazują sobie je dalej osoby bliskie. W pewnym momencie w małej miejscowości pojawia się przyjezdny. Czasem to wystarczy, a czasem musi wejść w kontakt z dziećmi. Lokalna społeczność informuje się w błyskawicznym tempie o jego przybyciu i niedługo później dokonuje linczu. Nierzadko śmiertelnego w skutkach.

Największy rozmiar osiągnęło to zjawisko w Indiach.

Indie

W czerwcu dwóch mężczyzn z Guwahati, jadących samochodem we wschodnio-północnym stanie Assam, spytało o drogę, w konsekwencji czego zostało pobitych na śmierć przez tłum. Ten miał być powodowany wieściami niosącymi się po WhatsAppie w prywatnych wiadomościach na temat pojawienia się w okolicy porywaczy dzieci.

Miesiąc wcześniej, także w Indiach w atmosferze strachu przed rzekomymi porwaniami zamordowano siedem osób. Po jednym z linczów, w Bangalore, w którym zabito przyjezdnego kijami do krykieta, uprzednio wiążąc go liną, pewien miejscowy miał pokazać reporterowi BBC filmik, który był załączany do owych wprowadzających panikę w mieście wiadomości.

Nagranie do straszenia

Przedstawiał on dwóch mężczyzn na motocyklu, podjeżdżających do grupki dzieci i porywających jedno z nich. Tak ilustrowane wiadomości, często przekazywane sobie przez członków rodziny, w połączeniu z tym, że temat podłapywały lokalne media uwiarygadniając je, wprowadzały atmosferę strachu przed, wydawało się, realnym zagrożeniem.

Nagranie okazało się być nie tylko nieautentycznym zapisem porwania, ale i nie indyjskim, a pakistańskim, w dodatku z 2016 roku. Nie dokumentowało porwania, a było zamówione przez jeden z państwowych urzędów w Karaczi właśnie po to, by zwrócić uwagę na problem porwań i wyczulić na nie opiekunów dzieci. Przypominało nagranie z kamery przemysłowej.

Wersja wykorzystywana do straszenia lokalnych społeczności w Indiach została skrócona o końcowy fragment, pokazujący bezpieczny powrót rzekomo porwanego dziecka i informację, że jest to kampania społeczna.

Czasem lepiej nie oferować czekoladek

Drugim charakterystycznym "scenariuszem" linczów w Indiach było to, że przyjezdny zagadywał do dzieci, czasem oferował im coś słodkiego. Taka historia przydarzyła się Mohammadowi Azamowi, który w lipcu 2018 r. wracając do swojego miasta od przyjaciół zatrzymał się i zaoferował napotkanym po drodze dzieciom czekoladki. Na jego nieszczęście jednemu z nich sytuacja ta się nie spodobała i zaczęło płakać.

Zaalarmowani dorośli połączyli podróżnych z doniesieniami na temat porywaczy dzieci i zdecydowali, że dokonają samosądu. Mężczyźnie udało się uciec z miejscowości, jednak w najbliższej czekał już na niego poinformowany poprzez WhatsApp tłum. Podobny los spotkał w tym samym miesiącu pięć osób w Maharashtrze. Wyszły z autokaru i zagadnęły do dziecka, prawdopodobnie w okolicach supermarketu. Uznano, że mogą być porywaczami, o których alarmował krążący filmik.

Pod koniec czerwca zginęła wynajęta przez władze osoba, która miała dementować plotki na temat porywaczy. Sukanta Chakraborty, który jeździł po stanie Tripura z megafonem i przestrzegał przed fałszywymi doniesieniami, został zabity w Kalacharze kijami i cegłami.

WhatsApp i inne elementy

Większość materiałów w anglojęzycznej prasie, w tym w Indiach, wskazuje wprost na pewne podobieństwo łączące wszystkie te historie, a zaznaczmy że było ich więcej. Według Guardiana przez rok do lipca 2018 r. mogło to być 30 przypadków morderstw w samych tylko Indiach wskutek "kampanii" przeprowadzanej w prywatnych wiadomościach za pośrednictwem aplikacji WhatsApp. Jej inicjatorzy nie są jednak znani.

W linczu w Acatlan uczestniczyły kobiety i mężczyźnistopklatka z Facebooka

WhatsApp jest bardzo prostym i popularnym komunikatorem, należącym do Facebooka. Według firmy badawczej Apptopia na świecie co miesiąc korzysta z niego ponad 1,5 miliarda użytkowników. Między czerwcem a sierpniem tego roku, korzystali oni z aplikacji przez w sumie 85 miliardów godzin. W samych Indiach jest to ponad 200 milionów użytkowników.

WhatsApp to komunikator wyjątkowo prywatny. W dyskusji na temat źródeł omawianego zjawiska i warunków pozwalających na jego rozmiar, dziennikarze i eksperci zwracają uwagę przeważnie na to, że WhatsApp jest komunikatorem szyfrującym wiadomości metodą "end-to-end". W uproszczeniu ten sposób porozumiewania się polega na tym, że wiadomość widzi tylko jej nadawca i odbiorca, przez co dostawca usługi nie ma możliwości przekazania władzom informacji, które pomogłyby w zidentyfikowaniu podżegaczy posługujących się tym systemem (w przeciwieństwie np. do tradycyjnych smsów). Osoby takie pozostają właściwie anonimowe.

Charakterystycznym elementem wspomnianych historii było również to, że owe niesprawdzone, powodujące panikę wiadomości bardzo często wysyłali do siebie bliscy. Powodowało to w swojej masie wrażenie, jakoby były one przez zaufane osoby "autoryzowane", przez co nie dociekano wiarygodności źródła plotki.

Zmiany

Z uwagi na dopatrywanie się w samym medium winnego sytuacji, władze Facebooka, będącego właścicielem WhatsApp, wprowadziły kilka modyfikacji działania aplikacji:

* wycofano funkcję "quick forward", która pozwalała na szybkie przekazanie dalej np. obrazka,

* wiadomości przekazywane dalej są oznaczane,

* liczba grup, do których może być przekazywana wiadomość, została ograniczona do 20 na świecie, a do pięciu w Indiach.

Nie zdecydowano się jednak zmienić architektury samej aplikacji (mimo że prosił o to m.in. rząd Indii) - wiadomości pozostają w obrębie komunikatora nieodczytywalne dla osób trzecich.

Zniuansowany obraz

O ile rola komunikatorów jak WhatsApp w szybkim rozprzestrzenianiu się plotek jest właściwie niepodważalna, część ekspertów zwraca uwagę, że nie mniej ważne jest to, na jaki grunt plotka padała. Nie każde bowiem społeczeństwo posługujące się WhatsAppem, po otrzymaniu podobnych wiadomości, ulegnie ich przekazowi.

Jak zauważa Yaso Cordova, badaczka nowych technologii współpracująca m.in. z Uniwersytetem Harvarda, problem z morderstwami, do których podżega się za pośrednictwem aplikacji takich jak WhatsApp, dotyczy państw rozwijających się o konkretnej charakterystyce społecznej i ekonomicznej - Brazylii, Meksyku czy Indii, a nie np. społeczeństw równie intensywnie używających tego komunikatora, ale rozwiniętych - jak w Hiszpanii czy Włoszech, gdzie nikt z powodu "fake newsów" nie morduje kijami przyjezdnych w trybie samosądu.

Dziennikarz technologiczny Alexis C. Madrigal z The Atlantic zwraca natomiast uwagę, że choć w ostatnich dwóch latach obserwuje się dużą liczbę morderstw z użyciem WhatsApp jako przekaźnika informacji i ogólnie tzw. przemocy wspólnotowej (ang. communal violence), w latach 2008, 2009 czy 2013 było podobnych przestępstw w Indiach więcej. WhatsApp istnieje od 2009 roku, a jego popularność rosła dopiero w latach późniejszych, co każe poddawać w wątpliwość przyjęcie prostej zależność liczby linczów od pojawienia się nowej technologii.

I choć niepubliczność tego, co się na WhatsAppie dzieje, ma tę konsekwencję, że fałszywe, stanowiące przestępstwo treści, mogą się po komunikatorze rozchodzić bez wiedzy służb i w sposób błyskawiczny docierać do dużej liczby osób, tak nie różni się on jakościowo od wiadomości tekstowych znanych od wielu lat z telefonów komórkowych. Madrigal podaje przykład rozruchów po wyborach w Kenii w 2007, które w dużej mierze były organizowane za pośrednictwem SMS-ów.

Legendy

Wiara w ponure legendy o porywaczach dzieci budzi w Polsce szczególnie złe skojarzenia. Jak zwraca uwagę w swoim tekście dr hab Marcin Napiórkowski, u źródeł pogromu kieleckiego leżała wszakże niepokojąco podobna plotka: miało zostać porwane i przetrzymywane w piwnicy przez Żydów dziecko.

Tego typu legendy mają swoje typowe cechy i pojawiają się w pewnych warunkach we właściwie wszystkich społeczeństwach, pełniąc różne funkcje i mając różne konsekwencje. Poza strasznym mitem Żydów krzywdzących dzieci, który znany jest z historii wielu społeczeństw zachodnich, znamy też PRL-owską legendę czarnej wołgi, która przebierała do czasów najnowszych przeróżne wariacje - od czarnego BMW po białego busa, który porywa dzieci i w którym wycinane są im nerki.

Nieodzownym elementem każdej takiej historii było właśnie dziecko, ewentualnie kobieta, jako osoby otaczane przez społeczeństwa szczególną troską z uwagi na swoją wrażliwość i bezbronność.

We wszystkich tych historiach - i historycznych, i współczesnych - typowym elementem jest też mityczny obcy, przed którym odczuwa się lęk. W przypadku zdecydowanej większości linczów, ofiarami byli przyjezdni. W Indiach mogło to nawet wiązać się z mitem, opowiadanym dzieciom w celach wychowawczych od lat - związanym z legendą o xopadhora. Mówi on wprost o obcym z długimi włosami, który nie należy do lokalnej społeczności, przybywa z zewnątrz i porywa dzieci. Ta legenda miała dzieci przyuczać do ostrożności względem obcych. Najwyraźniej, nie nauczyła dorosłych do ostrożności wobec niej samej.

Ze względu na drastyczność nagrań z Acatlan, publikujemy jedynie z nich stopklatki.

Autor: Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; BBC, The Guardian, The Atlantic; zdjęcia: zrzuty ekranu z FB i Youtube

Źródło zdjęcia głównego: Facebook

Pozostałe wiadomości

Nie wszystko, co mówili kandydaci podczas kończącej się kampanii przed pierwszą turą wyborów, było zgodne z prawdą. I nie tylko o pomyłki tu chodzi, lecz o całe narracje zbudowane na błędnych tezach. 

10 tematów kampanii opartych na fałszu. Warto wiedzieć

10 tematów kampanii opartych na fałszu. Warto wiedzieć

Źródło:
Konkret24

Węgierskie wojsko przemieszcza się w stronę granicy z Ukrainą - informują internauci, a jako "dowód" publikują nagranie kolumny ciężkiego sprzętu wojskowego jadącej przez jakieś miasto. To klasyczna rosyjska dezinformacja, której celem jest potęgowanie napięć między Węgrami a Ukrainą, ale także wzbudzanie niepokoju obywateli innych państw.

"Węgierskie czołgi przy granicy z Ukrainą"? Co pokazuje mapa

"Węgierskie czołgi przy granicy z Ukrainą"? Co pokazuje mapa

Źródło:
Konkret24

Startujący w wyborach prezydenckich Marek Jakubiak liczy na duże poparcie wśród Polonii, zwłaszcza amerykańskiej. Przekonuje, że w 2023 roku "chyba największe z prawicy dostał poparcie" w wyborach do Sejmu w Stanach Zjednoczonych. Tyle że to nieprawda.

Jakubiak chwali się wsparciem Polonii w USA, ale nie ma racji

Jakubiak chwali się wsparciem Polonii w USA, ale nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Po jednej z ostatnich blokad trasy S8 w Warszawie organizowanych przez aktywistów Ostatniego Pokolenia w sieci zaczęło krążyć zdjęcie mężczyzny, który rzekomo uczestniczył w proteście. Internauci twierdzili, że to Wojtek - jeden z aktywistów klimatycznych, którzy przykleili się do asfaltu. Mylili się.

Wojtek z Ostatniego Pokolenia? Inny znany aktywista

Wojtek z Ostatniego Pokolenia? Inny znany aktywista

Źródło:
Konkret24

Wybory już za trzy dni, więc zwolennicy poszczególnych kandydatów nasilają w mediach społecznościowych swoje wsparcie dla nich - niejednokrotnie publikując fake newsy. Tak właśnie jest z plakatem zachęcającym do głosowania na Karola Nawrockiego.

"Patrioci za Nawrockim". A kto jest na zdjęciu?

"Patrioci za Nawrockim". A kto jest na zdjęciu?

Źródło:
Konkret24

Na trzy dni przed wyborami prezydenckimi internauci pokazują w mediach społecznościowych otrzymywane SMS-y mające zachęcać do głosowania na Rafała Trzaskowskiego. Sztab kandydata zaprzecza i nazywa to "masową akcją dezinformacji wyborczej". Ostrzegamy przed oszustami.

"Agitacja wyborcza PO"? Nie, uwaga na oszustów

"Agitacja wyborcza PO"? Nie, uwaga na oszustów

Źródło:
Konkret24

Administracja Trumpa nie wprowadzi jednak ograniczeń eksportu chipów stosowanych w systemach sztucznej inteligencji. Miały dotyczyć sporej grupy krajów, w tym Polski. Politycy PiS twierdzą, że to "sukces" niedawnej wizyty Karola Nawrockiego w USA. Fakty, które przeanalizowaliśmy, nie potwierdzają tej tezy.

USA znoszą restrykcje na chipy AI, PiS ogłasza "sukces Nawrockiego". Jak było naprawdę?

USA znoszą restrykcje na chipy AI, PiS ogłasza "sukces Nawrockiego". Jak było naprawdę?

Źródło:
Konkret24

Rozsyłając nagranie, na którym kongresmen prezentuje wejście do tajemniczego tunelu pod amerykańskim Kapitolem, internauci twierdzą, że był on wykorzystywany przez siatkę pedofili. Oto jak poglądowy filmik połączono ze znaną teorią spiskową.

Siatka pedofili i tunel pod Kapitolem? Co pokazuje kongresmen

Siatka pedofili i tunel pod Kapitolem? Co pokazuje kongresmen

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci krąży nagranie z przekazem, jakoby władze Holandii zniosły pomoc socjalną dla Ukraińców. To miało wywołać protesty ukraińskich uchodźców na holenderskich ulicach. Ten przekaz jednak niewiele ma to wspólnego z prawdą.

Ukraińcy protestują "po odcięciu socjalu"? Co to za marsz

Ukraińcy protestują "po odcięciu socjalu"? Co to za marsz

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń generuje nagranie, które jakoby pokazuje, jak papież Leon XIV "sprytnie uniknął" flagi społeczności LGBT+, którą powiewał jeden z wiernych. Tyle że to wcale nie była "flaga dumy".

Papież "odwraca się" od flagi LGBT? To inna flaga

Papież "odwraca się" od flagi LGBT? To inna flaga

Źródło:
Konkret24

Były pytania o mieszkania - te budowane i te przejmowane. Było o Zielonym Ładzie, migrantach czy stosunku do Ukrainy. Ostatnia przed pierwszą turą wyborów debata prezydencka pokazała, że wciąż warto sprawdzać, co mówią wyborcom kandydaci. I tym razem padały - jak to określił jeden z uczestników - "fake newsy, półprawdy, a często ordynarne kłamstwa".

Ostatnia debata prezydencka. "Fake newsy, półprawdy, kłamstwa"

Ostatnia debata prezydencka. "Fake newsy, półprawdy, kłamstwa"

Źródło:
Konkret24

Wrócił, czy nie wrócił? Spór o losy znaku Polski Walczącej, który niegdyś wysiał w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, na moment rozgrzał ostatnią prezydencką debatę. Kandydaci Marek Jakubiak i Szymon Hołownia przedstawiali odmienne wersje wydarzeń. Więc sprawdziliśmy.

Usunięty znak Polski Walczącej. Kto ma rację: Jakubiak czy Hołownia?

Usunięty znak Polski Walczącej. Kto ma rację: Jakubiak czy Hołownia?

Źródło:
Konkret24

Tusz z długopisów w lokalach wyborczych można usunąć za pomocą zapalniczki - sugerują internauci, pokazując jako "dowód" pewne nagranie. Zalecają, by na wybory zabrać własny długopis. Uwaga: to jedna z odsłon dezinformacji o planowanym fałszerstwie wyborczym. Wyjaśniamy.

"Weź długopis na wybory"? Uwaga: dezinformacja

"Weź długopis na wybory"? Uwaga: dezinformacja

Źródło:
Konkret24

Ostatnia debata prezydencka przed wyborami, która odbędzie się 12 maja, wywołuje dodatkowe emocje z powodu przekazu polityków PiS. W mediach społecznościowych sugerują, jakoby losowanie kolejności wypowiedzi zostało ustawione na korzyść kandydata KO Rafała Trzaskowskiego. Podobnie mówili na porannej konferencji prasowej. To nieprawda.

PiS o "skandalicznym losowaniu" kolejności w debacie. Bezpodstawny zarzut

PiS o "skandalicznym losowaniu" kolejności w debacie. Bezpodstawny zarzut

Źródło:
Konkret24

Paczuszka z białym narkotykiem i łyżeczka do jego zażywania - to według internautów miało leżeć na stole, przy którym w pociągu do Kijowa spotkali się Emmanuel Macron, Friedrich Merz i Keir Starmer. Przestrzegamy, to prorosyjska dezinformacja.

Macron, Merz, Starmer w pociągu. Co ukryto przed kamerami?

Macron, Merz, Starmer w pociągu. Co ukryto przed kamerami?

Źródło:
Konkret24

Internauci z oburzeniem komentują rzekomy nowy zakup Wołodymyra Zełenskiego - ma to być willa na Florydzie warta 20 milionów dolarów. Twierdzą, że zapłacono za nią środkami przekazanymi Ukrainie na walkę z Rosją. To nieprawda, kolejny fake news prorosyjskiej propagandy.

Willa Zełenskiego na Florydzie? To nie jego

Willa Zełenskiego na Florydzie? To nie jego

Źródło:
Konkret24

Podczas ostatniej telewizyjnej debaty prezydenckiej marszałek Sejmu Szymon Hołownia oznajmił, że w Sejmie nie ma projektu ustawy o asystencji osobistej. W sieci oburzyli się politycy PiS, twierdząc, że projekt jest już od dawna, tylko został zamrożony. Wyjaśniamy, o co chodzi.

Hołownia asystencji osób z niepełnosprawnościami: projektu nie mamy w Sejmie. Opozycja: jest. Tłumaczymy

Hołownia asystencji osób z niepełnosprawnościami: projektu nie mamy w Sejmie. Opozycja: jest. Tłumaczymy

Źródło:
Konkret24

Masz swoje hipotezy, dobierasz do nich pasujące ci zdarzenia, podkręcasz emocje - i teoria gotowa. To nic, że nieprawdziwa, byle znalazła zwolenników. Tak się właśnie stało z blackoutem w Hiszpanii i Portugalii. Przeciwnicy zielonej energii obarczyli winą Europejski Zielony Ład, a politycy stali się pasem transmisyjnym tej nowej teorii spiskowej. Zadział efekt potwierdzenia.

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski w kampanii prezydenckiej wielokrotnie odwoływał się do swoich doświadczeń i sukcesów jako prezydenta Warszawy. Chwalił się 14 tysiącami mieszkań - raz były "wybudowane", raz "oddane", a innym razem "nowe". Kandydat ze swoich wypowiedzi tłumaczy się brakiem precyzji. Wyjaśniamy, ile mieszkań komunalnych powstało w Warszawie za kadencji polityka KO.

Trzaskowski i 14 tysięcy mieszkań w Warszawie. O jakie lokale chodzi

Trzaskowski i 14 tysięcy mieszkań w Warszawie. O jakie lokale chodzi

Źródło:
Konkret24

Do tegorocznej parady w Dzień Zwycięstwa w Moskwie rosyjskie wojsko miało się przygotowywać, ćwicząc na czołgach "wypożyczonych w Kazachstanie" - twierdzą internauci, pokazując jako "dowód" pewnie nagranie. To, co na nim widać, przeczy jednak ich tezie.

Czołgi "wypożyczone z Kazachstanu" na paradzie w Moskwie?

Czołgi "wypożyczone z Kazachstanu" na paradzie w Moskwie?

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki "zachęcił wszystkich kontrkandydatów" w wyborach prezydenckich do opublikowania oświadczeń majątkowych. Tylko że większość z nich to zrobiła, są publicznie dostępne. Jeden z kandydatów nie deklaruje własności żadnego mieszkania czy domu, inni mają po kilka mieszkań. Co jeszcze wiemy?

Po kilka mieszkań, działki, akcje, obrazy. Oświadczenia majątkowe kandydatów na prezydenta

Po kilka mieszkań, działki, akcje, obrazy. Oświadczenia majątkowe kandydatów na prezydenta

Źródło:
Konkret24

Szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka broni Andrzeja Dudy jako strażnika konstytucji. Według niej "nie było żadnego wyborów sędziów dublerów". Przypominamy więc, jak w 2015 roku wybrano sędziów do Trybunału Konstytucyjnego.

Nieprawda minister Paprockiej. Dotyczy sędziów dublerów

Nieprawda minister Paprockiej. Dotyczy sędziów dublerów

Źródło:
Konkret24

Kilka godzin po tragedii na Uniwersytecie Warszawskim w mediach społecznościowych zaczęła krążyć informacja, jakoby sprawcą ataku był Ukrainiec. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem takich pogłosek, nie są prawdziwe.

Tragedia na uniwersytecie. Dezinformacja o sprawcy

Tragedia na uniwersytecie. Dezinformacja o sprawcy

Źródło:
Konkret24

Niedługo po ataku Indii na Pakistan zaczęto rozpowszechniać w sieci nagrania mające przedstawiać moment ataku. Jak często bywa w przypadku konfliktów zbrojnych, nie wszystkie publikowane teraz nagrania są aktualne. Przestrzegamy.

Indie bombardują Pakistan? To inne zdarzenie

Indie bombardują Pakistan? To inne zdarzenie

Źródło:
Konkret24

Jedni straszą hordami migrantów; drudzy twierdzą, że Polska jest wyłączona z lokowania migrantów. Jedni alarmują, że pakt migracyjny już działa; drudzy uspokajają, że nie wejdzie w życie. Wyborca może odnieść wrażenie, że Unia Europejska właśnie decyduje w sprawie paktu migracyjnego - nic bardziej mylnego. To kampanijna gra. Ekspert tłumaczy, dlaczego się opłaca.

Pakt migracyjny w ogniu kampanii. Faulują obie strony

Pakt migracyjny w ogniu kampanii. Faulują obie strony

Źródło:
TVN24+

Spór o referendum w sprawie prawa aborcyjnego był jednym z gorętszych momentów debaty Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat. Marszałek Sejmu przekonywał, że w obecnej sytuacji "optymalne będzie referendum". Wyjaśniamy, dlaczego samo referendum nie przesądzi o zmianie prawa. 

Hołownia o prawie do aborcji: niech "naród zdecyduje". To tak nie działa

Hołownia o prawie do aborcji: niech "naród zdecyduje". To tak nie działa

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci generuje nagranie z fragmentem przemówienia Donalda Tuska w Holandii. Na jego podstawie internauci twierdzą, że polski premier o wybuch drugiej wojny światowej obwinił... Polskę. Lecz Tusk powiedział coś innego.

Tusk o "polskim ataku na Westerplatte"? Skąd taka wersja

Tusk o "polskim ataku na Westerplatte"? Skąd taka wersja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy masowo ruszyli po polskie obywatelstwo" - ogłosił na nagraniu europoseł Konfederacji Marcin Sypniewski. Według niego w 2024 roku 40 tysięcy z nich dostało polski paszport. Nieprawda, o wiele mniej.

40 tysięcy Ukraińców z polskim paszportem w ciągu roku? Polityk Konfederacji zmyśla

40 tysięcy Ukraińców z polskim paszportem w ciągu roku? Polityk Konfederacji zmyśla

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki, odpowiadając na pytania dotyczące swoich mieszkań, zapewnił, że "nie ma nic do ukrycia". Mówił, że opublikuje swoje oświadczenie majątkowe, jeśli tylko będzie taka możliwość prawna. Tylko że zdaniem ekspertów już może to zrobić. Oto dlaczego zależy to od samego prezesa IPN.

Nawrocki o ujawnieniu oświadczenia majątkowego: "jeśli będzie możliwość prawna". Przecież jest

Nawrocki o ujawnieniu oświadczenia majątkowego: "jeśli będzie możliwość prawna". Przecież jest

Źródło:
Konkret24

Czy premier kiedykolwiek zapowiadał, że będzie obchodził polskie prawo? Tak w kontekście dyskusji o przestrzeganiu konstytucji twierdzą posłowie PiS Zbigniew Bogucki i Michał Wójcik. Tylko że manipulują głośną już wypowiedzią Donalda Tuska.

Politycy PiS: Tusk zapowiadał "łamanie prawa". Manipulują cytatem

Politycy PiS: Tusk zapowiadał "łamanie prawa". Manipulują cytatem

Źródło:
Konkret24

Pożar kościoła, do którego doszło w Walii, wywołał kolejną falę antyimigranckich komentarzy - także w polskiej sieci. Powodem jest stworzony na bazie tego wydarzenia fake news, jakoby ogień podłożyło dwoje Pakistańczyków. Policja jednak zaprzecza.

Pożar kościoła w Walii. Internauci winią migrantów, policja dementuje 

Pożar kościoła w Walii. Internauci winią migrantów, policja dementuje 

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą dwa niemal identyczne zdjęcia z uroczystości w ogrodzie Białego Domu. Na jednym z nich wśród gości widać Karola Nawrockiego, na drugim - w tym samym miejscu stoi zupełnie inny, nieznany mężczyzna. Sprawdziliśmy, które z tych zdjęć jest autentyczne, a które jest przeróbką.

Nawrocki w Białym Domu. "Które zdjęcie jest prawdziwe"?

Nawrocki w Białym Domu. "Które zdjęcie jest prawdziwe"?

Źródło:
Konkret24

Pismo jednego z polskich dowódców wojskowych ma być dowodem, że Polska wyśle "korpus interwencyjny" na Ukrainę - tak twierdzą posłowie Roman Fritz i Konrad Berkowicz. Dowództwo operacyjne zaprzecza tym informacjom i pisze o "pożywce dla rosyjskich ośrodków propagandowych".

Posłowie dezinformują o polskich żołnierzach na Ukrainie. Wyjaśniamy

Posłowie dezinformują o polskich żołnierzach na Ukrainie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Temat bykowego, czyli podatku dla osób bezdzietnych, wrócił w publicznej debacie za sprawą petycji, która trafiła do Sejmu. Ten pomysł forsuje również kandydujący na prezydenta Marek Jakubiak. Jako wzór wskazuje Niemcy. Porównanie jest niewłaściwe, a ekspert tłumaczy, dlaczego bykowe kłóci się z konstytucją.

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Źródło:
TVN24+