Plotki, które przyniosły śmierć

KONKRET-Lincz8-16.jpgFacebook

W Indiach, Brazylii, Meksyku, na Sri Lance w atmosferze fałszywych oskarżeń o porywanie dzieci mordowani są niewinni ludzie. Wszystko ma zaczynać się od nieprawdziwej informacji, która rodzi się w sieci i rozprzestrzenia za pomocą internetowych komunikatorów.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Na początku listopada zachodnie media opisały historię linczu dokonanego pod koniec sierpnia na dwóch obywatelach Meksyku przez lokalną społeczność w Acatlan, który zakończył się ich śmiercią przez spalenie. Ofiary posądzono o porywanie dzieci. Choć sprawa ta może budzić najbardziej złowrogie historyczne skojarzenia, cała sytuacja miała też niezwykle aktualne tło - wiele wskazuje, że istotną rolę mogła mieć w niej aplikacja WhatsApp jako przekaźnik plotek.

Lincz

Wczesnym popołudniem 29 sierpnia w 30-tysięcznym Acatlan w centralnym Meksyku przed komisariatem policji zaczął zbierać się tłum. W szczytowym momencie miał osiągnąć liczebność ponad stu osób - liczbę rzadko widywaną w tej miejscowości. W tłumie były i kobiety i mężczyźni, osoby w różnym wieku.

Do małego aresztu przetransportowano dwóch mężczyzn . Gromadzący oskarżali ich o krzywdzenie dzieci. Starania policji, by sprostować to nieporozumienie i dotrzeć z informacją, że są to sprawcy co najwyżej drobnych wykroczeń, spełzły na niczym. Tłum w tłumaczenia nie wierzył, stawał się coraz bardziej głośny i agresywny.

Tłum w Acatlan próbuje wyrwać drzwi posterunku policjifacebook

W pewnym momencie uczestnicy zbiegowiska wykręcili drzwi wejściowe do policyjnego aresztu i wyciągnęli z niego dwójkę mężczyzn. Rzucono ich na schody przy wejściu, zaczęto kopać, a w końcu podpalono. Całe zdarzenie było obfotografowywane i filmowane przez uczestniczących w zgromadzeniu ludzi. Bili brawo. Spalone zwłoki mężczyzn przez dwie godziny leżały w centrum miasteczka, zanim przyjechali prokuratorzy.

Tłum wywleka mężczyzn z posterunku. Są bici, obwiązani linamistopklatka z Facebooka

Dziś już wiadomo, że wyobrażenie o tym, że mężczyźni są porywaczami dzieci, tłum wyrobił sobie na podstawie wiadomości rozsyłanych za pośrednictwem aplikacji WhatsApp. Był podjudzany dodatkowo przez jednego z mieszkańców miasteczka, który w relacji live w mediach społecznościowych nawoływał lokalną społeczność do przyjścia na plac, by "pomogła z porywaczami, którzy tu są", oraz przez osobę znaną policji jako Manuel, który bił na alarm w ratuszowe dzwony. Kolejny z mężczyzn przez megafon wzywał mieszkańców do zrzutki na benzynę, by móc mężczyzn podpalić, a potem te pieniądze zbierał.

Fałszywe wiadomości

"Miejmy się na baczności - plaga porywaczy dzieci pojawiła się w kraju" - wiadomość o takiej treści krążyła wśród mieszkańców Acatlan przed zdarzeniem. Inne prywatne wiadomości rozsyłane przez WhatsApp do członków lokalnej społeczności brzmiały: "Wygląda na to, że ci kryminaliści są zaangażowani w handel organami. W ostatnich dniach, dzieci w wieku czterech, ośmiu i 14 lat zaginęły, a część z nich została odnaleziona martwa ze śladami pozbawienia organów wewnętrznych. Ich brzuchy były otwarte i puste".

Dlatego, gdy ktoś zauważył obcych mężczyzn pod szkołą podstawową w okolicy, szybko przylepiono Ricardo i Alberto łatkę porywaczy, o których donoszono w prywatnych wiadomościach.

Spaleni

Młodszy z zamordowanych, Ricardo Flores miał 21 lat. Dorastał tuż pod miasteczkiem, ale ostatnimi czasy przeniósł się 250 km na północ, by studiować prawo. Chciał bronić ludzi. Jego 43-letni wuj, Alberto, mieszkał w małej miejscowości pod Acatlan. Był rolnikiem. Obydwaj zostali zatrzymani w związku z "naruszaniem porządku", po tym jak w drodze po materiały budowlane do wykończenia studni u kuzynostwa zaczepili ich mieszkańcy Acatlan. Nie było żadnych dowodów na popełnienie przez nich jakiegokolwiek przestępstwa.

Tłum podpala mężczyzn i filmuje scenęstopklatka z Facebooka

Rodzice zamordowanego Ricarda, który tego dnia odwiedzał kuzynów w Acatlan, dawno wyprowadzili się do Stanów Zjednoczonych, by zapewnić jemu i jego bratu utrzymanie. To powszechna praktyka w tych stronach. Wychowywała go babcia, a rodzice utrzymywali z dziećmi kontakt za pomocą mediów społecznościowych. Tych samych, za pośrednictwem których przyszło matce Ricarda na koniec zobaczyć na żywo morderstwo dokonywane na jej synu, bo ktoś przesłał jej link. "Proszę nie róbcie im krzywdy, nie zabijajcie ich, oni nie są porywaczami", napisała w komentarzu pod toczącą się relacją. Nic więcej nie mogła zrobić.

Sprawcy

Policja potwierdza, że nie ma żadnych dowodów, że zamordowani mężczyźni dopuścili się jakiegokolwiek przestępstwa. Zostali przewiezieni na posterunek w związku z "naruszeniem porządku", po tym, jak zaatakował ich tłum.

Jak informuje BBC, zarzuty za podżeganie do przestępstwa postawiono pięciu osobom, a czterem za morderstwo. Zatrzymano zaledwie dwie osoby, pozostałe są poszukiwane - zaraz po morderstwie uciekły z Acatlan.

Co znamienne dla szerszego zjawiska: z uwagi na charakterystykę działania WhatsApp, autorów pierwotnych wiadomości nie udało się zidentyfikować.

Nie tylko Acatlan

Dzień później w oddalonym o 250 km mieście San Martin Tilcajete miała miejsce próba linczu na siedmiu malarzach, także mylnie posądzonych o porwania dzieci, ale policji udało się ją udaremnić. Tego samego dnia, w innym meksykańskim mieście Tula miał miejsce lincz według prawie identycznego scenariusza jak w Acatlan: dwóch niewinnych mężczyzn zostało oskarżonych o porywanie dzieci. Zostali spaleni żywcem.

W następnym miesiącu dokonano morderstw według podobnego mechanizmu w Ekwadorze i Kolumbii. Znane są przypadki takich spraw z Brazylii, Sri Lanki czy Nigerii.

Typowy "scenariusz" linczu wyglądał tak:

w lokalnej społeczności w rozwijającym się kraju zaczyna rozprzestrzeniać się plotka na temat pojawienia się porywaczy dzieci. Rozchodzi się ona za pośrednictwem aplikacji WhatsApp: w prywatnych rozmowach, ale i - w mniejszym stopniu - w grupach funkcjonujących w tym komunikatorze. Ze względu na jego specyfikę, nie jest znany ich pierwotny autor. Informacje nie są poddawane weryfikacji, bardzo często przekazują sobie je dalej osoby bliskie. W pewnym momencie w małej miejscowości pojawia się przyjezdny. Czasem to wystarczy, a czasem musi wejść w kontakt z dziećmi. Lokalna społeczność informuje się w błyskawicznym tempie o jego przybyciu i niedługo później dokonuje linczu. Nierzadko śmiertelnego w skutkach.

Największy rozmiar osiągnęło to zjawisko w Indiach.

Indie

W czerwcu dwóch mężczyzn z Guwahati, jadących samochodem we wschodnio-północnym stanie Assam, spytało o drogę, w konsekwencji czego zostało pobitych na śmierć przez tłum. Ten miał być powodowany wieściami niosącymi się po WhatsAppie w prywatnych wiadomościach na temat pojawienia się w okolicy porywaczy dzieci.

Miesiąc wcześniej, także w Indiach w atmosferze strachu przed rzekomymi porwaniami zamordowano siedem osób. Po jednym z linczów, w Bangalore, w którym zabito przyjezdnego kijami do krykieta, uprzednio wiążąc go liną, pewien miejscowy miał pokazać reporterowi BBC filmik, który był załączany do owych wprowadzających panikę w mieście wiadomości.

Nagranie do straszenia

Przedstawiał on dwóch mężczyzn na motocyklu, podjeżdżających do grupki dzieci i porywających jedno z nich. Tak ilustrowane wiadomości, często przekazywane sobie przez członków rodziny, w połączeniu z tym, że temat podłapywały lokalne media uwiarygadniając je, wprowadzały atmosferę strachu przed, wydawało się, realnym zagrożeniem.

Nagranie okazało się być nie tylko nieautentycznym zapisem porwania, ale i nie indyjskim, a pakistańskim, w dodatku z 2016 roku. Nie dokumentowało porwania, a było zamówione przez jeden z państwowych urzędów w Karaczi właśnie po to, by zwrócić uwagę na problem porwań i wyczulić na nie opiekunów dzieci. Przypominało nagranie z kamery przemysłowej.

Wersja wykorzystywana do straszenia lokalnych społeczności w Indiach została skrócona o końcowy fragment, pokazujący bezpieczny powrót rzekomo porwanego dziecka i informację, że jest to kampania społeczna.

Czasem lepiej nie oferować czekoladek

Drugim charakterystycznym "scenariuszem" linczów w Indiach było to, że przyjezdny zagadywał do dzieci, czasem oferował im coś słodkiego. Taka historia przydarzyła się Mohammadowi Azamowi, który w lipcu 2018 r. wracając do swojego miasta od przyjaciół zatrzymał się i zaoferował napotkanym po drodze dzieciom czekoladki. Na jego nieszczęście jednemu z nich sytuacja ta się nie spodobała i zaczęło płakać.

Zaalarmowani dorośli połączyli podróżnych z doniesieniami na temat porywaczy dzieci i zdecydowali, że dokonają samosądu. Mężczyźnie udało się uciec z miejscowości, jednak w najbliższej czekał już na niego poinformowany poprzez WhatsApp tłum. Podobny los spotkał w tym samym miesiącu pięć osób w Maharashtrze. Wyszły z autokaru i zagadnęły do dziecka, prawdopodobnie w okolicach supermarketu. Uznano, że mogą być porywaczami, o których alarmował krążący filmik.

Pod koniec czerwca zginęła wynajęta przez władze osoba, która miała dementować plotki na temat porywaczy. Sukanta Chakraborty, który jeździł po stanie Tripura z megafonem i przestrzegał przed fałszywymi doniesieniami, został zabity w Kalacharze kijami i cegłami.

WhatsApp i inne elementy

Większość materiałów w anglojęzycznej prasie, w tym w Indiach, wskazuje wprost na pewne podobieństwo łączące wszystkie te historie, a zaznaczmy że było ich więcej. Według Guardiana przez rok do lipca 2018 r. mogło to być 30 przypadków morderstw w samych tylko Indiach wskutek "kampanii" przeprowadzanej w prywatnych wiadomościach za pośrednictwem aplikacji WhatsApp. Jej inicjatorzy nie są jednak znani.

W linczu w Acatlan uczestniczyły kobiety i mężczyźnistopklatka z Facebooka

WhatsApp jest bardzo prostym i popularnym komunikatorem, należącym do Facebooka. Według firmy badawczej Apptopia na świecie co miesiąc korzysta z niego ponad 1,5 miliarda użytkowników. Między czerwcem a sierpniem tego roku, korzystali oni z aplikacji przez w sumie 85 miliardów godzin. W samych Indiach jest to ponad 200 milionów użytkowników.

WhatsApp to komunikator wyjątkowo prywatny. W dyskusji na temat źródeł omawianego zjawiska i warunków pozwalających na jego rozmiar, dziennikarze i eksperci zwracają uwagę przeważnie na to, że WhatsApp jest komunikatorem szyfrującym wiadomości metodą "end-to-end". W uproszczeniu ten sposób porozumiewania się polega na tym, że wiadomość widzi tylko jej nadawca i odbiorca, przez co dostawca usługi nie ma możliwości przekazania władzom informacji, które pomogłyby w zidentyfikowaniu podżegaczy posługujących się tym systemem (w przeciwieństwie np. do tradycyjnych smsów). Osoby takie pozostają właściwie anonimowe.

Charakterystycznym elementem wspomnianych historii było również to, że owe niesprawdzone, powodujące panikę wiadomości bardzo często wysyłali do siebie bliscy. Powodowało to w swojej masie wrażenie, jakoby były one przez zaufane osoby "autoryzowane", przez co nie dociekano wiarygodności źródła plotki.

Zmiany

Z uwagi na dopatrywanie się w samym medium winnego sytuacji, władze Facebooka, będącego właścicielem WhatsApp, wprowadziły kilka modyfikacji działania aplikacji:

* wycofano funkcję "quick forward", która pozwalała na szybkie przekazanie dalej np. obrazka,

* wiadomości przekazywane dalej są oznaczane,

* liczba grup, do których może być przekazywana wiadomość, została ograniczona do 20 na świecie, a do pięciu w Indiach.

Nie zdecydowano się jednak zmienić architektury samej aplikacji (mimo że prosił o to m.in. rząd Indii) - wiadomości pozostają w obrębie komunikatora nieodczytywalne dla osób trzecich.

Zniuansowany obraz

O ile rola komunikatorów jak WhatsApp w szybkim rozprzestrzenianiu się plotek jest właściwie niepodważalna, część ekspertów zwraca uwagę, że nie mniej ważne jest to, na jaki grunt plotka padała. Nie każde bowiem społeczeństwo posługujące się WhatsAppem, po otrzymaniu podobnych wiadomości, ulegnie ich przekazowi.

Jak zauważa Yaso Cordova, badaczka nowych technologii współpracująca m.in. z Uniwersytetem Harvarda, problem z morderstwami, do których podżega się za pośrednictwem aplikacji takich jak WhatsApp, dotyczy państw rozwijających się o konkretnej charakterystyce społecznej i ekonomicznej - Brazylii, Meksyku czy Indii, a nie np. społeczeństw równie intensywnie używających tego komunikatora, ale rozwiniętych - jak w Hiszpanii czy Włoszech, gdzie nikt z powodu "fake newsów" nie morduje kijami przyjezdnych w trybie samosądu.

Dziennikarz technologiczny Alexis C. Madrigal z The Atlantic zwraca natomiast uwagę, że choć w ostatnich dwóch latach obserwuje się dużą liczbę morderstw z użyciem WhatsApp jako przekaźnika informacji i ogólnie tzw. przemocy wspólnotowej (ang. communal violence), w latach 2008, 2009 czy 2013 było podobnych przestępstw w Indiach więcej. WhatsApp istnieje od 2009 roku, a jego popularność rosła dopiero w latach późniejszych, co każe poddawać w wątpliwość przyjęcie prostej zależność liczby linczów od pojawienia się nowej technologii.

I choć niepubliczność tego, co się na WhatsAppie dzieje, ma tę konsekwencję, że fałszywe, stanowiące przestępstwo treści, mogą się po komunikatorze rozchodzić bez wiedzy służb i w sposób błyskawiczny docierać do dużej liczby osób, tak nie różni się on jakościowo od wiadomości tekstowych znanych od wielu lat z telefonów komórkowych. Madrigal podaje przykład rozruchów po wyborach w Kenii w 2007, które w dużej mierze były organizowane za pośrednictwem SMS-ów.

Legendy

Wiara w ponure legendy o porywaczach dzieci budzi w Polsce szczególnie złe skojarzenia. Jak zwraca uwagę w swoim tekście dr hab Marcin Napiórkowski, u źródeł pogromu kieleckiego leżała wszakże niepokojąco podobna plotka: miało zostać porwane i przetrzymywane w piwnicy przez Żydów dziecko.

Tego typu legendy mają swoje typowe cechy i pojawiają się w pewnych warunkach we właściwie wszystkich społeczeństwach, pełniąc różne funkcje i mając różne konsekwencje. Poza strasznym mitem Żydów krzywdzących dzieci, który znany jest z historii wielu społeczeństw zachodnich, znamy też PRL-owską legendę czarnej wołgi, która przebierała do czasów najnowszych przeróżne wariacje - od czarnego BMW po białego busa, który porywa dzieci i w którym wycinane są im nerki.

Nieodzownym elementem każdej takiej historii było właśnie dziecko, ewentualnie kobieta, jako osoby otaczane przez społeczeństwa szczególną troską z uwagi na swoją wrażliwość i bezbronność.

We wszystkich tych historiach - i historycznych, i współczesnych - typowym elementem jest też mityczny obcy, przed którym odczuwa się lęk. W przypadku zdecydowanej większości linczów, ofiarami byli przyjezdni. W Indiach mogło to nawet wiązać się z mitem, opowiadanym dzieciom w celach wychowawczych od lat - związanym z legendą o xopadhora. Mówi on wprost o obcym z długimi włosami, który nie należy do lokalnej społeczności, przybywa z zewnątrz i porywa dzieci. Ta legenda miała dzieci przyuczać do ostrożności względem obcych. Najwyraźniej, nie nauczyła dorosłych do ostrożności wobec niej samej.

Ze względu na drastyczność nagrań z Acatlan, publikujemy jedynie z nich stopklatki.

Autor: Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; BBC, The Guardian, The Atlantic; zdjęcia: zrzuty ekranu z FB i Youtube

Źródło zdjęcia głównego: Facebook

Pozostałe wiadomości

Czy polski rząd rozważa wprowadzenie kolejnego świadczenia - Ślub Plus? Według krążącego w sieci przekazu za samo zawarcie małżeństwa para miałaby otrzymać 40 tysięcy złotych. Miałyby też być dodatki za dzieci. Rzeczywiście, taki pomysł pojawił się w dyskusji publicznej, ale rząd nie ma z tym nic wspólnego.

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Źródło:
Konkret24

Oburzeni internauci twierdzą, że polski rząd rzekomo sponsoruje Ukraińcom kupno mieszkań - całkowicie opłaca dla nich kredyty mieszkaniowe. W ten sposób jakoby sfinansowano już pięć tysięcy lokali. W tym przekazie jest jednak dużo manipulacji.

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Czy Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii uznał, że "chrześcijańskie nauczanie religii w szkołach publicznych jest niezgodne z prawem"? Takie informacje można wyczytać w sieci, lecz wyrok ten jest błędnie interpretowany, a budowana na nim narracja - manipulacją.

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

Źródło:
Konkret24

Neutralne pod względem płci – takie mają być od 24 grudnia 2025 roku wszystkie ogłoszenia o pracę. Jedni kpią, wymyślając feminatywy od męskich zawodów, inni jednak już zmieniają regulaminy wynagrodzeń. Wchodząca w życie nowelizacja Kodeksu pracy rodzi jednak więcej pytań, niż daje odpowiedzi.

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

Źródło:
TVN24+

Podczas gdy prezydent Karol Nawrocki wetuje kolejne ustawy i odrzuca wnioski rządu, przedstawiciele jego kancelarii i jego zwolennicy tłumaczą, że korzysta tylko ze swoich prerogatyw. Konstytucjonaliści tłumaczą, że prerogatywy prezydenta to nie są "boskie uprawnienia", a głowa państwa też podlega kontroli.

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Źródło:
Konkret24

Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego twierdzi, że wszystkie 13 prezydenckich projektów ustaw ugrzęzło w tak zwanej sejmowej zamrażarce. Czy ma rację?

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Globalny popyt na leki GLP-1 - takie jak Ozempic, Wegovy czy Mounjaro - stworzył okazję dla cyberprzestępców, którzy zarabiają teraz na desperacji osób walczących z otyłością. Kampania "cudownych kropli" niewiadomego pochodzenia, do złudzenia przypominających popularne dziś lekarstwa, objęła już kilka krajów Europy. Wszystko w niej jest fałszywe: od lekarzy po wsparcie instytucji, których wiarygodność się wykorzystuje.

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

Źródło:
TVN24+

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24