Użytkownicy Facebooka rozpowszechniają internetowy łańcuszek. Według rozsyłanego przekazu zawartą w łańcuszku treść trzeba skopiować na swój profil, by nie zezwolić Facebookowi na używanie swoich zdjęć. Przestrzegamy: to nieprawda.
"Nie zezwalam Facebookowi na obciążanie 4,99 USD miesięcznie na moje konto; wszystkie moje zdjęcia są moją własnością, a nie Facebook!!!" - tak zaczyna się post będący internetowym łańcuszkiem, który od 12 listopada masowo publikują użytkownicy Facebooka (pisownia oryginalna). Dalej czytamy: "Facebook Meta jest teraz podmiotem publicznym. Wszyscy członkowie muszą opublikować taką notatkę. Jeśli nie opublikujesz oświadczenia chociaż raz, technicznie zrozumie się, że zezwalasz na używanie swoich zdjęć, a także informacji zawartych w aktualizacjach statusu profilu. Niniejszym nie daję Facebooka Meta mojego uzwolnienia na korzystanie". Następnie łańcuszek instruuje, jak należy skopiować tę wiadomość na swój profil. Jest ponaglenie, że trzeba to zrobić jak najszybciej, bo "termin mija dzisiaj".
Podobnie jak wiele innych internetowych łańcuszków, również ten powiela nieprawdziwe informacje. Z regulaminu Facebooka wynika bowiem, że to internauci pozostają właścicielami udostępnianych na swoich profilach treści. Akceptując regulamin, użytkownicy zezwalają platformie na wykorzystanie ich na potrzeby serwisu. Udostępnienie łańcuszka na swoim profilu nic nie zmienia.
Facebook wciąż darmowy, ale tylko z personalizowanymi reklamami
W ostatnich dniach Facebook rzeczywiście wyświetlał (i wciąż wyświetla) użytkownikom okienko z informacją o wprowadzaniu opłat. Internauci mogą zdecydować: albo zostają przy dotychczasowych warunkach korzystania z konta (personalizowane reklamy), albo wybierają subskrypcję. W drugiej opcji reklamy się nie wyświetlają, a informacje zebrane przez Metę o użytkowniku nie są wykorzystywane na potrzeby reklam. Zapowiedź wprowadzenia opłat, a także zapowiedź wysyłania komunikatu w ich sprawie już 30 października ogłosił właściciel platformy Meta. Jak tłumaczono, powodem zmian jest konieczność dostosowania działalności do przepisów europejskich.
Miesięczna opłata dla użytkowników mieszkających w krajach Unii Europejskiej, Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii będzie wynosiła 9,99 euro (około 44,50 zł). Cena dotyczy użytkowników komputerów stacjonarnych. Więcej, bo 12,99 euro miesięcznie, zapłacą użytkownicy urządzeń mobilnych, z systemami iOS i Android - równowartość ok. 58 zł.
Regulamin Facebooka: "użytkownik zachowuje prawa własności intelektualnej"
Prawdopodobnie właśnie komunikaty Facebooka skłoniły twórców internetowego łańcuszka do nagłośnienia go w ostatnich dniach. Lecz wprowadzaniu opłat nie towarzyszą zmiany regulaminu Facebooka i jego zapisów dotyczących wykorzystania materiałów użytkowników. W punkcie trzecim regulaminu czytamy: "Użytkownik zachowuje prawa własności intelektualnej (prawa autorskie lub prawo do znaków towarowych) do wszelkich treści, które tworzy lub udostępnia na Facebooku lub w innych Produktach firm Meta, z których korzysta. Żadne postanowienie niniejszego Regulaminu nie pozbawia użytkownika praw do jego własnych treści".
Dalej w regulaminie Facebook zaznacza, że na potrzeby dostarczania swoich usług potrzebuje licencji użytkowników na korzystanie z ich treści. "Użytkownik udziela nam licencji niewyłącznej, przenoszalnej, obejmującej prawo do udzielania sublicencji, bezpłatnej i globalnej do korzystania, wykorzystywania, rozpowszechniania, modyfikowania, uruchamiania, zwielokrotniania, publicznego odtwarzanie lub wyświetlania, tłumaczenia i wykonywanie praw zależnych (zgodnie z wybranymi przez użytkownika ustawieniami prywatności i aplikacji)" - czytamy. Podkreślono, że użytkownik w każdym momencie może usunąć swoje treści z Facebooka. "Niniejsza licencja wygaśnie wraz z usunięciem treści użytkownika z naszych systemów" - zaznaczono.
12 stycznia 2024 roku regulamin Facebooka zostanie zaktualizowany, ale jego zapisy dotyczące praw autorskich brzmią podobnie.
"Tzw. łańcuszki na Facebooku to nic nowego, dlatego smutno się patrzy, jak nawet poważne i wykształcone osoby wciąż się na nie łapią" - komentuje Piotr Konieczny, specjalista ds. bezpieczeństwa, założyciel serwisu Niebezpiecznik.pl. Jego zdaniem przeklejanie tego czy podobnych łańcuszków jest wyłącznie dowodem na to, jak łatwo można ludźmi manipulować i jak bardzo są podatni na dezinformację.
Powrót łańcuszka o "Statucie Rzymskim"
Internetowy łańcuszek to wariacja podobnej informacji, która lawinowo rozprzestrzeniała się na Facebooku na początku 2019 roku. Zgodnie z treścią ówczesnego łańcuszka 20 stycznia 2019 roku "wszystko staje się publiczne", a skuteczną obronę przed przekazaniem Facebookowi praw do zamieszczanych w serwisie treści jest opublikowanie odpowiedniego oświadczenia woli na swoim facebookowym profilu. W Konkret24 tłumaczyliśmy wtedy, że skopiowanie oświadczenia na swój profil nic nie zmienia.
Zwracaliśmy też uwagę, że najważniejszą kwestią w przypadku takich oświadczeń jest pytanie, czy oświadczenie woli opublikowane na naszej tablicy na Facebooku jest w jakikolwiek sposób wiążące dla serwisu. W Polsce decyduje o tym krajowe prawodawstwo (a nie na przykład wspomniany w tekście Statut Rzymski), a konkretnie Kodeks cywilny. W art. 61 § 2 tego dokumentu można przeczytać, że "oświadczenie woli wyrażone w postaci elektronicznej jest złożone innej osobie z chwilą, gdy wprowadzono je do środka komunikacji elektronicznej w taki sposób, żeby osoba ta mogła zapoznać się z jego treścią". Czy ten przepis działa w przypadku wpisu na Facebooku, który musiałby przeczytać administrator serwisu? Jest to bardzo wątpliwe.
Nawet jednak jeśli do takiej sytuacji by doszło, takie oświadczenie nie może zmienić statusu naszych treści w serwisie, ponieważ ta kwestia została unormowana już wcześniej. Zgodziliśmy się na akceptację odpowiednich przepisów Regulaminu Facebooka przy zakładaniu konta.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/Facebook