Po oznaczeniu na Instagramie zdjęcia kolorowych gór jako fałszu, w sieci pojawiły się artykuły sugerujące, że przez nowe rozwiązania stosowane na platformie wszystkie retuszowane zdjęcia oraz prace artystyczne będą automatycznie w ten sposób ukrywane przed użytkownikami. Przedstawiciele serwisu wyjaśniają, że ich niezależni weryfikatorzy sprawdzają wszystkie zgłoszone materiały i to od nich zależy, co zostanie zakwalifikowane jako nieprawda. Niedawno wdrożony system prowadzi jednak do różnych nieporozumień.
Widok jest niesamowity. W dolnej części na płaskiej skale stoi mężczyzna, przed którym rozpościera się krajobraz kolorowych gór. Podpis pyta: "Czy wolałbyś być teraz tutaj?".
Wszystkie osoby, które natknęły się na takie zdjęcie zamieszczone w serwisie Instagram, w pierwszym momencie mogły jednak przeczytać wyłącznie sam opis, ponieważ grafika została zasłonięta. Przykrywał ją napis: "Fałszywa informacja. Zweryfikowane przez niezależnych weryfikatorów".
Użytkownikowi dano wybór: mógł odsłonić grafikę, która ciągle byłaby na dole oznaczona jako fałszywa, lub poznać szczegóły werdyktu fact-checkerów, który doprowadził do zakrycia zdjęcia.
Sytuacja ta doprowadziła do różnych domysłów odnośnie tego, jaki los czeka cyfrową sztukę graficzną z założenia prezentującą abstrakcyjne, wymyślone obrazy.
"Czy to nie trochę za daleko"
Jeden z pierwszych głosów zwracających uwagę na zjawisko zakrywania z założenia abstrakcyjnej sztuki należał do amerykańskiego fotografa Toby'ego Harrimana, który na swoim facebookowym koncie zamieścił zrzuty ekranu ze zdjęciem kolorowych gór i skomentował: "Wygląda na to, że Instagram i Facebook [właściciel Instagrama - red.] zaczną oznaczać fałszywe zdjęcia/sztukę cyfrową. [...] To ciekawe, zastanawiam się, czy to nie trochę za daleko. [...] Mam ogromny szacunek dla sztuki cyfrowej i nie chcę musieć przeklikiwać się przez przeszkody, aby ją zobaczyć".
Po jego wpisie temat podchwyciły branżowe media amerykańskie, a za nimi również portale w innych krajach, w tym w Polsce. "Instagram zaczyna ukrywać wyretuszowane zdjęcia. Będą traktowane one jak fake news" - informował tytuł artykułu na stronie hiro.pl. "Instagram będzie usuwał wyretuszowane zdjęcia" - podał vogue.pl. "Kontrola to kolejny etap walki z rozpowszechnianiem fałszywych informacji" - napisano w tekście drugiego z portali. O sprawie pisali też internauci, także żartując, że nowa polityka Instagrama może działać także na niekorzyść prywatnych osób retuszujących swój wygląd na zdjęciach.
Toby Harriman 16 stycznia edytował jednak swój oryginalny wpis, dodając do niego stanowisko samego Instagrama w tej sprawie.
"Nie ukrywamy treści, ponieważ są przerobione"
Fotograf zacytował komentarz rzecznika serwisu, którego ten udzielił portalowi Hypebeast. Przedstawiciel Instagrama zapewnił, że sztuka cyfrowa nie jest zakrywana automatycznie tylko z tego powodu, że nie jest prawdziwym zdjęciem. Aby doszło do ukrycia fotografii zamieszczonej w serwisie, współpracujący z Instagramem niezależni weryfikatorzy muszą uznać, że została ona rzeczywiście komputerowo zmanipulowana i z tego powodu może wprowadzać w błąd.
Nie ukrywamy treści, ponieważ są przerobione. Stosujemy etykietę, kiedy tak ocenią weryfikatorzy. rzecznik Instagrama
Po dyskusjach, jakie wywołało w sieci zakrycie grafiki z kolorowymi górami, weryfikatorzy zmienili jednak jego klasyfikację. "Po ponownym zapoznaniu się z tą treścią, weryfikatorzy zmienili swoją opinię, więc nie jest już fotografia zasłonięta etykietą ani na Instagramie, ani na Facebooku", dodał przedstawiciel platformy.
O wyjaśnienie tej kwestii poprosiliśmy także polskie biuro prasowe Facebooka i Instagrama. W odpowiedzi przedstawiciele biura przesłali informację o działaniu systemu weryfikacji zdjęć na Instagramie.
"Instagram ogłosił rozpoczęcie współpracy z niezależnymi weryfikatorami informacji w USA w grudniu ubiegłego roku", wyjaśniło biuro i przesłało link do szczegółów tej operacji.
Na stronie można przeczytać, że w przypadku zakwalifikowana danej grafiki lub zdjęcia jako fałszywego, Instagram ogranicza zasięgi ich dotarcia do odbiorców oraz usuwa je ze zbierających różne zdjęcia zakładek Eksploruj i Hashtagi. Dodatkowo zakrywa etykietą "Fałszywa informacja", która wywołała wiele komentarzy przy zdjęciu kolorowych gór.
Z takich deklaracji wynika, że klasyfikowane jako nieprawdziwe retuszowane zdjęcia rzeczywiście będą mogły być zakrywane przed użytkownikami Instagrama. Nie będzie się to odbywało automatycznie, a zdjęcia nie będą "usuwane" z platformy, jak sugerowały niektóre media, ale nic nie wskazuje na to, żeby Facebook miał w najbliższym czasie zmienić swoją politykę w tej kwestii. Wiele zależy także od indywidualnych decyzji samych weryfikatorów.
Treści do weryfikacji może zgłosić każdy użytkownik Instagrama. W tym celu w menu przy poszczególnych zdjęciach należy wybrać funkcję "Zgłoś", następnie "Zawartość jest niestosowna", a przy pytaniu o powody zgłaszania postu - "Fałszywe informacje".
Zweryfikowani weryfikujący
Co istotne, konkretne zdjęcie zweryfikowane jako nieprawdziwe na jednym koncie, jest od razu wyszukiwane na innych. Służy do tego zautomatyzowany algorytm, który przeszukuje całe zasoby Instagrama i zakrywa wszystkie miejsca, gdzie opublikowano fałszywą treść.
Ta sama zasada działa także w sytuacji, w której dana treść negatywnie przeszła weryfikację na Facebooku. Automatycznie zostaje ona również wyszukana i zakryta na Instagramie.
Taki system również prowadzi jednak do kuriozalnych nieporozumień. Swoje własne konta w serwisie Instagram posiadają mianowicie również platformy fact-checkingowe, które publikują nieprawdziwe zdjęcia z informacją, że została ona zmanipulowana.
Algorytm nie czyta opisów i nie analizuje ich przesłania, więc po znalezieniu nieprawdziwego zdjęcia z automatu klasyfikuje je jako fałsz i zakrywa.
Przykładem może być grafika obrazująca skalę pożarów w Australii. Jako że wbrew wielu twierdzeniom nie było to zdjęcie satelitarne, a wykonana w 3D wizualizacja obejmująca miesięczne zmiany terytorium pożarów, weryfikatorzy zakwalifikowali ją jako "fałsz". Z tego powodu zakrywająca etykieta pojawiła się przy tym zdjęciu także na profilu amerykańskiego portalu fact-checkingowego Snopes, który w swoim wpisie tłumaczył, że nie jest to zdjęcie satelitarne..
Mimo informacji portalu, że wyjaśnia tę kwestię z przedstawicielami Facebooka, wizualizacja australijskich pożarów na koncie Snopesa nadal jest "schowana" za ostrzegającą etykietą.
O tym, dlaczego grafika z pożarami mogła wprowadzać w błąd, pisaliśmy szczegółowo na Konkret24.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie tytułowe: Shutterstock/Facebook
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/Facebook