Szczepienia przeciw COVID-19 to eksperyment naukowy, szczepionki nie przeszły wszystkich faz badań klinicznych, WHO nie zaleca szczepienia dzieci - takie między innymi fałszywe tezy zawiera skierowany do pedagogów list Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Wyjaśniamy manipulacje w tym dokumencie.
Udostępniany przez tysiące użytkowników Facebooka list opublikowany przez Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców (PSNLiN) przedstawia argumenty na to, że nie ma podstaw do szczepienia przeciw COVID-19 "nieletnich uczniów w wieku od 12. do 15. roku życia". Dostępny online list jest datowany na 24 czerwca i został zaadresowany do: "Dyrekcji, Grona Pedagogicznego, Rady Rodziców".
W jednym z facebookowych wpisów stowarzyszenia jest informacja, że stowarzyszenie wysłało 50 tys. takich listów "do Dyrektorów, Pedagogów i Rad Rodziców w szkołach, przedszkolach i placówkach oświatowych".
Pod koniec czerwca stowarzyszenie kilka razy udostępniło ten list na swoim facebookowym profilu. Zachęcało rodziców do pobrania dokumentu. "Dajemy Wam oręż do walki z ...... byście mogli się ochronić przed ....." - brzmiał jeden z postów na tym profilu. Wszystkie tam opublikowane i promujące list wpisy szybko stawały się popularne - jeden udostępniło 5,6 tys. użytkowników, drugi miał 3,1 tys. udostępnień, kolejny - 1,4 tys. Facebook oznaczył te posty adnotacją: "częściowo fałszywe informacje".
"Rzetelne informacje oparte na faktach medycznych, a nie przekazie dnia od sponsorów"
W komentarzach wielu internautów chwaliło inicjatywę wysyłania takiego listu: "Szanuję Waszą pracę i odwagę. Informujcie, działajcie, pokazujcie innym wybór. Nie walczcie bo ta jest ich próbą wciągania Was, nas w kołowrót niskich wibracji"; "i to rzetelne informacje oparte na faktach medycznych, a nie przekazie dnia od sponsorów"; "List bardzo merytoryczny. Mam nadzieję, że dyrektorzy szkół, pedagodzy i nauczyciele podejdą do sprawy zdroworozsądkowo i nie będzie z ich strony nacisku.Bardzo dobrze, że w tym ,piśmie zostali poinformowani co im grozi za agitację ,jak nie zdrowy rozsądek to strach przed karą będzie hamulcem w tej paranoi" (pisownia postów oryginalna).
Przeanalizowaliśmy treść listu i przyjrzeliśmy się osobom związanym z Polskim Stowarzyszeniem Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Okazuje się, że w piśmie zawarto nieaktualne lub wprowadzające w błąd informacje na temat szczepień przeciw COVID-19. Natomiast niektóre osoby związane ze stowarzyszeniem, które przypisuje sobie autorstwo listu, w przeszłości dezinformowały na temat szczepień przeciw COVID-19 lub znane są z kontrowersyjnych wypowiedzi na temat szczepionek czy podważania w ogóle zasadności szczepień.
Kierownictwo stowarzyszenia: znani sceptycy szczepień
Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców zarejestrowano w Krajowym Rejestrze Sądowym 21 maja 2021 roku. W imieniu stowarzyszenia list do pedagogów mieli podpisać: dr. n. med. Dorota Sienkiewicz - prezes i lek. med. Piotr Rossudowski - wiceprezes. Do pisma dostępnego online wklejono podpisy i pieczątki obu osób.
Doktor Dorota Sienkiewicz jest pediatrą, pracownikiem Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. W środowisku naukowym od lat budzi kontrowersje swoimi prywatnymi opiniami na temat szczepionek. W 2018 roku portal medyczny Polityka Zdrowotna podał, że podczas połączonego posiedzenia sejmowych Komisji Zdrowia oraz Polityki Społecznej i Rodziny dr Sienkiewicz powiedziała, że jej zdaniem preparaty stosowane do immunizacji w ramach programu szczepień ochronnych nie są bezpieczne i według jej wiedzy zawierają glin i aluminium. Była jedną z sygnatariuszy dwóch dokumentów dezinformujących na temat pandemii: "Listu otwartego polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia" oraz "Apelu lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19". Oba dokumenty zweryfikowaliśmy w Konkret24 w listopadzie i grudniu 2020.
Ortopeda Piotr Rossudowski zasłynął tym, że publicznie twierdził, iż z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że dwa razy więcej osób umiera po szczepieniu przeciw COVID-19 w porównaniu z grupą nieszczepionych. Twierdzenie jest fałszywe, co wyjaśniał portal fact-checkingowy Demagog.org. Manipulacje wokół danych resortu zdrowia opisywaliśmy też w Konkret24.
Według KRS drugim wiceprezesem stowarzyszenia jest dr Katarzyna Bross-Grafin von Walderdorff, którą w lutym 2019 roku Naczelny Sąd Lekarski ukarał naganą w związku z jej wypowiedziami podważającymi zasadność prowadzenia szczepień. O sprawie informowały "Fakty" TVN. Sąd lekarski uznał, że swoimi wypowiedziami lekarka nie pomagała pacjentom, lecz szkodziła. Była jedną z osób, które poparły wprowadzający w błąd "Apel lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19", którego tezy zweryfikowaliśmy na Konkret24 w grudniu 2020 roku.
Co warto zaznaczyć, relacje z konferencji stowarzyszenia, która odbyła się 10 czerwca, zostały usunięte z Facebooka. W jednym z postów opublikowanych przez stowarzyszenie pokazano, że przyczyną usunięcia nagrań z Facebooka było "naruszenie standardów społeczności w zakresie dezinformacji mogącej stanowić fizyczne zagrożenie".
Nie, WHO nie uważa, że dzieci nie powinny być szczepione
Autorzy listu przekonują w nim przede wszystkim o tym, że nie ma potrzeby szczepienia dzieci i młodzieży. "Małoletni nie muszą być uodparniani przeciwko COVID-19, ponieważ nie są oni zagrożeni tą chorobą" - piszą, twierdząc, że dzieci zakażone SARS-CoV-2 przechodzą chorobę lekko. Obszerną część dokumentu zajmują wątpliwości, jakie u autorów listu budzą przedstawione przez producentów szczepionek charakterystyki produktu leczniczego. "Jest zbyt wiele ważnych pytań, na które producenci sami nie potrafią odpowiedzieć" - konkludują. Przedstawiamy tezy z listu stowarzyszenia, które nie odpowiadają prawdzie i stanowi obecnej wiedzy.
I tak: w liście zacytowano fragment artykułu "Wskazówki dla społeczeństwa dotyczące COVID-19: zaszczepienie się" opublikowanego na stronie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Tak o nim napisano: "Na stronie WHO można znaleźć rekomendacje: 'na chwilę obecną dzieci nie powinny być szczepione'. 'Nie ma jeszcze wystarczających dowodów na stosowanie szczepionek przeciw COVID-19 u dzieci, aby sformułować w tej sprawie zalecenia. Dzieci i młodzież mają tendencję do łagodniejszych chorób w porównaniu do dorosłych'". Powołanie się na międzynarodową organizację, która wspiera proces szczepień przeciw COVID-19 i monitoruje ich przebieg, miało wzmocnić przekaz podważający zasadności szczepień przeciw COVID-19 wśród dzieci i młodzieży.
Tylko że przytoczone w liście fragmenty pochodzą ze starej wersji artykułu WHO. Został zaktualizowany 22 czerwca, dwa dni przed datą widoczną na liście. Jakie jest obecnie stanowisko WHO na temat szczepień dzieci i młodzieży? Oto obszerniejszy fragment zaktualizowanego artykułu:
"Dzieci i młodzież zwykle chorują łagodniej niż dorośli, więc o ile nie należą do grupy zwiększonego ryzyka wystąpienia ciężkiego przebiegu COVID-19, szczepienie ich jest mniej pilne niż osób starszych, osób z przewlekłymi schorzeniami i pracowników służby zdrowia. Potrzeba więcej danych na temat stosowania różnych szczepionek przeciwko COVID-19 u dzieci, aby można było sformułować ogólne zalecenia dotyczące szczepienia dzieci przeciwko COVID-19. Działająca w WHO Strategiczna Grupa Doradcza Ekspertów ds. Szczepień (SAGE) stwierdziła, że szczepionka firmy Pfizer/BionTech jest odpowiednia do stosowania u osób w wieku 12 lat i starszych. Dzieciom w wieku od 12 do 15 lat, które są w grupie wysokiego ryzyka, można zaproponować tę szczepionkę obok innych grup priorytetowych do zaszczepienia. Badania nad szczepionką dla dzieci są w toku i WHO będzie aktualizować swoje zalecenia, gdy dowody lub sytuacja epidemiologiczna będą uzasadniać zmianę polityki".
Fałszywy przekaz o tym, że WHO zmieniła swoje zalecenia i teraz odradza szczepienie dzieci i młodzieży, od jakiegoś czasu krąży w różnych wersjach na Facebooku i Twitterze. W tekście opublikowanym w Konkret24 24 czerwca zdementowaliśmy to twierdzenie i wyjaśniliśmy, jakie były jego źródła.
Nieprawdą jest, że szczepionki nie przeszły wszystkich wymaganych faz badań klinicznych
Kolejny argument w omawianym liście stowarzyszenia brzmi: "dostępne szczepionki przeciwko COVID-19 nie mają jeszcze ukończonej III z IV faz badań klinicznych". Autorzy, przypominając, że u zaszczepionych dorosłych zdarzały się często niepożądane odczyny poszczepienne, piszą: " Wobec powyższego nie ma żadnego sensu podawanie dzieciom nieprzebadanych preparatów, o których już teraz wiadomo, że powodują wiele ciężkich działań niepożądanych".
Tymczasem szczepionki, zanim wprowadzono je do ogólnodostępnego użytku, przeszły wszystkie wymagane badania kliniczne I, II i III fazy - o czym informuje Europejska Agencja Leków (EMA). To unijna agencja zapewniająca ocenę naukową, nadzór i monitorowanie bezpieczeństwa produktów leczniczych stosowanych u ludzi i do celów weterynaryjnych w UE.
Trzy fazy badań klinicznych wykazały skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek przeciw COVID-19. Wykazały również, że korzyści z ich stosowania przeważają nad jakimkolwiek ryzykiem.
Ponadto należy podkreślić, że szczepionki przeciw COVID-19 obowiązywały te same procedury i wymagania, co inne szczepionki i leki. Ich szybkie wytworzenie i dopuszczenie do użycia wynikało z wyjątkowych okoliczności pandemii. Ponieważ stanowi zagrożenie dla zdrowia publicznego na całym świecie, naukowcy dostali większe środki finansowe (w tym od państw), napotykając na mniej przeszkód biurokratycznych przy ich pozyskiwaniu niż w przypadku pracy nad innymi szczepionkami. Mogli więc pracować w szybszym tempie.
Zresztą naukowcy nie zaczynali prac nad szczepionką od zera w 2020 roku, gdy dowiedzieli się o nowym koronawirusie SARS-CoV-2. Wirusy z tej rodziny już dwukrotnie w ciągu ostatnich 20 lat przenosiły się ze zwierząt na ludzi i już wtedy pracowano nad szczepionkami przeciw takim wirusom. Wątpliwości dotyczące szybkiego tempa powstania szczepionek przeciw COVID-19 wyjaśnialiśmy także w lutym tego roku.
Dlaczego kontynuowana jest faza III i twa faza IV badań klinicznych szczepionek COVID-19
Szczepionki przeciw COVID-19 zostały warunkowo dopuszczone do obrotu ze względu na trwającą pandemię, by móc szybko reagować na zagrożenie dla zdrowia publicznego. "Warunkowe pozwolenie na dopuszczenie szczepionki do obrotu oznacza bardziej szczegółowy nadzór nad bezpieczeństwem i skutecznością szczepionek w porównaniu do nadzoru prowadzonego dla innych szczepionek" - wyjaśnia na swojej stronie Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny. Dalej informuje, że badania kliniczne III fazy są jednak cały czas kontynuowane, by ocenić takie parametry jak np. czas utrzymywania się ochrony poszczepiennej. "Przykładowo szczepionka Comirnaty została warunkowo dopuszczona do obrotu na podstawie okresowej oceny badań klinicznych 3 fazy rozpoczętych w sierpniu 2020 roku. Szczepionka została dopuszczona do obrotu, ale badania kliniczne będą zgodnie z wyjściowym planem prowadzone przez 24 miesiące" - czytamy na stronie NIZP-PZH.
IV faza badań klinicznych to tak zwane badania porejestracyjne i prowadzone są przez cały czas obecności szczepionki na rynku - wyjaśnia w kolejnym materiale NIZP-PZH. Badania IV fazy pozwalają na ocenę skuteczności szczepionki w odniesieniu do dużych populacji i w długim okresie. NIZP-PZH informuje, że wszystkie szczepionki stosowane w Programie Szczepień Ochronnych objęte są badaniami IV fazy. W 2021 roku w Programie Szczepień Ochronnych stosowane są szczepionki m.in. przeciw gruźlicy, rotawirusom, odrze, śwince i różyczce (MMR), ospie wietrznej czy kleszczowemu zapaleniu mózgu.
Nie, szczepienia na COVID-19 nie są eksperymentem medycznym
Na podstawie - jak wykazaliśmy wyżej - zmanipulowanego twierdzenia w liście napisano, że promowanie szczepień u dzieci jest "w istocie zachęcaniem, a w pewnych okolicznościach może być zmuszaniem do uczestnictwa w eksperymencie medycznym, co jest niedopuszczalne".
Teza, że szczepienia przeciw COVID-19 są eksperymentem medycznym, nie jest nowa. Zweryfikowaliśmy ją w Konkret24 w połowie maja. Temu, że szczepienie jest eksperymentem medycznym, zaprzeczają Ministerstwo Zdrowia, Rzecznik Praw Pacjenta oraz Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
"Twierdzenie, że w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 prowadzi się eksperymenty medyczne z zastosowaniem podawanych szczepionek, jest nieuzasadnione i pozbawione podstaw prawnych" - skomentowało krążące fake newsy biuro prasowe ministerstwa zdrowia. "Szczepionki przeciwko COVID-19 są opracowywane zgodnie z tymi samymi wymogami dotyczącymi jakości, bezpieczeństwa i skuteczności, jak w przypadku innych produktów leczniczych. Procedury rejestracyjne zostały skrócone do minimum, ale badania wykonywano według najwyższych standardów bezpieczeństwa, podobnie jak w przypadku innych szczepionek. Wydanie pozwolenia oznacza zatem, iż jakość, bezpieczeństwo i skuteczność takiego produktu leczniczego została udowodniona na podstawie odpowiednich badań klinicznych, przedklinicznych i chemiczno-farmaceutycznych" - informował resort.
Podobnie stwierdził Rzecznik Praw Pacjenta, Bartłomiej Chmielowiec. W oświadczeniu dostępnym na stronie gov.pl czytamy: "Szczepienia ochronne przeciwko COVID-19 realizowane w ramach Narodowego Programu Szczepień absolutnie nie stanowią eksperymentu medycznego. Łączenie czy też utożsamianie warunkowego dopuszczenia do obrotu produktu leczniczego z eksperymentem medycznym jest całkowicie bezpodstawne. Być może wynika ono z fragmentarycznego odczytania obowiązujących przepisów prawa albo nieprawidłowego rozumienia obu terminów".
W liście PSNLiN przytoczono też prawne definicje eksperymentu medycznego. My o aspekt prawny także pytaliśmy ministerstwo zdrowia. Wyjaśniło, że podawanie w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19 zarejestrowanych w ww. trybie szczepionek nie jest ani eksperymentem medycznym, ani badaniem klinicznym w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 5 grudnia 1996 roku o zawodzie lekarza i lekarza dentysty oraz ustawy z dnia 6 września 2001 roku Prawo farmaceutyczne.
Potwierdza również stanowisko Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych opublikowane przez Polską Agencję Prasową 29 kwietnia br.
Warto podkreślić, że nie jesteśmy zmuszani do przyjęcia szczepionki COVID-19 - co sugerują autorzy listu. W Polsce szczepienia przeciw COVID-19 są dobrowolne. O tym, czy dziecko w wieku 12-17 lat przyjmie szczepionkę przeciw COVID-19, decyduje rodzic lub opiekun prawny. Obecnie w Polsce osoby między 12. a 17. rokiem życia mogą się szczepić preparatem formy Pfizer (Comirnaty). Zgodnie z aktualną charakterystyką produktu leczniczego mogą go przyjmować osoby w wieku 12 lat i starsze.
Przeprowadzono badania kilku szczepionek w grupie 12-17 lat
Autorzy listu stwierdzają, że "nie ma podstaw do szczepienia małoletnich, zwłaszcza, że szczepienie dzieci obarczone jest wysokim ryzykiem z uwagi na nieukończone badania kliniczne i brak badań na tej grupie wiekowej". Nie jest to zgodne z prawdą.
Jak wspomnieliśmy, preparat firmy Pfizer (Comirnaty) mogą przyjmować osoby w wieku 12 lat i starsze. Pfizer przeprowadził badania potwierdzające bezpieczeństwo stosowania Comirnaty u młodzieży w wieku od 12 do 15 lat. Ich wyniki opublikowano 31 marca 2021 roku. Na ich podstawie amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Europejska Agencja Leków (EMA) rozszerzyły grupę wiekową, dla której przeznaczona jest ta szczepionka.
Pfizer prowadzi też badania nad bezpieczeństwem i skutecznością swojej szczepionki przeciw COVID-19 u niemowląt od 6. miesiąca życia.
Obecnie Pfizer jest jedynym preparatem przeciw COVID-19 zatwierdzonym do użycia w grupie wiekowej 12-17 lat. Badania swojej szczepionki z tej grupie prowadziła też firma Moderna. Potwierdziły, że preparat jest bezpieczny i skuteczny u osób w wieku 12-17 lat - informował Reuters. Natomiast podobne badanie z udziałem dzieci i młodzieży wstrzymała w kwietniu br. firma AstraZeneca - badacze czekają na więcej danych dotyczących rzadkich przypadków zakrzepów krwi, które zaobserwowano u dorosłych. Z kolei w kwietniu Johnson & Johnson ogłosił rozszerzenie badań klinicznych swojej jednodawkowej szczepionki o młodzież w wieku 12-17 lat.
Nieprawdą jest, że korzyści z zaszczepienia młodzieży są małe
"Spodziewane korzyści ze szczepienia małoletnich są nikłe, natomiast ryzyko duże, co bezwzględnie uniemożliwia przeprowadzenie eksperymentu" - czytamy dalej w liście.
O korzyściach ze szczepień nastolatków przeciw COVID-19 informuje m.in. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego - Państwowy Zakład Higieny w materiale z 21 czerwca. Tłumaczy, że szczepienia młodzieży to zapewnienie jej bezpośredniej ochrony przez zachorowaniem. "W pierwszej kolejności ochrony wymagają nastolatki z chorobami towarzyszącymi, takimi jak choroby serca, cukrzyca, nadciśnienie, choroby nerek, otyłość ze względu na wysokie ryzyko ciężkiego przebiegu choroby COVID-19. Ogólnie w populacji nastolatków zdecydowanie rzadziej obserwujemy ciężki przebieg choroby COVID-19, jednak zachorowania występują" - wyjaśnia NIZP-PZH.
Drugim aspektem jest ochrona pośrednia: zaszczepieni nastolatkowie chronią osoby z najbliższego otoczenia, w tym członków rodziny i nauczycieli, przez ewentualnym zakażeniem. Im więcej zaszczepionych, tym większe szanse na zbudowanie odporności stadnej przeciw COVID-19. Szczepiąc się, ograniczamy transmisję wirusa, a tym samym zmniejszamy ryzyko pojawienia się nowych niebezpiecznych wariantów.
Zaszczepienie się młodzieży to również szansa na powrót do normalności - bezpieczny powrót do szkoły (gdzie również występowały ogniska koronawirusa), do aktywności i interakcji społecznych, jakie znała sprzed pandemii.
Nie, szczepionki przeciw COVID-19 - ani żadne inne - nie powodują niepłodności
W liście jest też akapit o brzmieniu: "Całkowicie nieznane są długofalowe skutki podania tych preparatów - niezwykle istotna kwestia w przypadku populacji dziecięcej, przed którą życie dopiero się zaczyna. Podejrzewa się, że obecnie używane preparaty mogą w przyszłości wywoływać choroby neurodegeneracyjne (prionowe), autoimmunologiczne oraz choroby nowotworowe. Nie wiadomo też jak będą one wpływać na płodność zaszczepionych dzieci. Producenci nie prowadzili badań także w tym kierunku i otwarcie zaznaczają to w ulotkach swoich produktów. Czy więc polskie dzieci po szczepieniu tymi preparatami będą miały własne dzieci?".
Fraza "podejrzewa się" dotycząca przyszłości ma na celu wzbudzenie strachu. W świetle wiedzy medycznej i danych, jakimi dysponuje Europejska Agencja Leków, nie ma dowodów na racjonalność takich podejrzeń. A kwestia tego, czy szczepionki powodują bezpłodność, jest dyskutowana, odkąd szczepienia ruszyły.
Przypominamy więc: rządowa agencja Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) informuje, że zaszczepienie się na COVID-19 jest bezpieczne dla kobiet, które chciałyby w przyszłości urodzić dziecko. "Obecnie nie ma dowodów na to, że szczepionka COVID-19 powoduje jakiekolwiek problemy z zajściem w ciążę, włączając w to rozwój łożyska. Ponadto nie ma dowodów na to, że problemy z płodnością są skutkiem ubocznym jakiejkolwiek szczepionki, w tym szczepionki COVID-19" - wyjaśnia CDC w artykule zaktualizowanym 23 czerwca tego roku. Do 28 czerwca ponad 5,1 tys. zaszczepionych na COVID-19 amerykanek zaszło w ciążę - wynika z dobrowolnego rejestru prowadzonego przez CDC.
Co więcej, zrecenzowany już artykuł naukowy opublikowany 17 czerwca w Journal of the American Medical Association obala twierdzenia o związku między przyjęciem szczepionki COVID-19 a bezpłodnością u mężczyzn - zwócił uwagę amerykański portal FactCheck.org. Autorzy artykułu, naukowcy z University of Miami, przebadali nasienie 45 ochotników. "W tym badaniu parametrów nasienia przed i po podaniu dwóch dawek szczepionki COVID-19 mRNA nie stwierdzono znaczącego zmniejszenia żadnego parametru nasienia w małej kohorcie zdrowych mężczyzn. Ponieważ szczepionki zawierają mRNA, a nie żywego wirusa, jest mało prawdopodobne, aby szczepionka miała wpływ na parametry nasienia" - czytamy w artykule.
Naukowcy z Izraela poinformowali w kwietniu o podobnych wynikach swojego badania (przeprowadzone z udziałem 43 ochotników), ale to nie zostało jeszcze zrecenzowane. Oznacza to, że są to pierwsze i nie zawsze odpowiednio potwierdzone wnioski z badań.
Fałszywe tezy z listu Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców zweryfikowała również redakcja fact-checkingowa Demagog.org.
Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock