"Apel lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19" - tezy bez potwierdzenia

"Apel lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19" - tezy nie mające potwierdzeniaShutterstock

Naczelna Izba Lekarska bada okoliczności powstania "Apelu lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19". Prezes NIL uznał jego treść za manipulację mającą na celu dezinformację. Eksperci, którzy na prośbę Konkret24 przeanalizowali treść apelu, oceniają, że tezy w nim zawarte nie mają podstaw w aktualnej nauce i świadczą o braku fachowej wiedzy autorów pisma. Wiele z tych twierdzeń o koronawirusie było już dementowanych.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzej Matyja uznał "Apel lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19" za manipulację mającą na celu dezinformację i podważanie osiągnięć medycyny. NIL poinformowała Konkret24, że samorząd lekarski bada już okoliczności powstania tekstu.

Chodzi o popularny w sieci "Apel lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19" skierowany do prezydenta, premiera i ministra zdrowia, wystosowany 30 listopada. Opublikowano go na stronie apelnaukowcowilekarzy.pl i na stronie petycjeonline.pl. Autorzy wyrażają "zaniepokojenie perspektywą masowych szczepień na koronawirusa SARS-CoV-2 szczepionkami, które nie zostały właściwie zbadane"; apelują, by szczepienia były dobrowolne. Przytaczają jednak argumenty, które budzą wątpliwości i straszą konsekwencjami przyjęcia szczepionek.

Prof. Zajkowska: warunkiem dopuszczenia tych szczepionek jest możliwość wygenerowania odporności co najmniej na 6 miesięcy
Prof. Zajkowska: warunkiem dopuszczenia tych szczepionek jest możliwość wygenerowania odporności co najmniej na 6 miesięcytvn24

Apel adresowany jest do prezydenta, premiera, ministra zdrowia oraz prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Poinformowały o nim 30 listopada m.in. portale DoRzeczy.pl, Tysol.pl i wPolityce.pl, a 2 grudnia skrót jego treści podała Polska Agencja Prasowa.

14 grudnia pod apelem widniały 64 nazwiska; obok nazwisk 29 osób są tytuły naukowe, przy innych - tytuły lekarza medycyny lub lekarza dentysty. Jak sprawdził serwis fakenews.pl, wśród sygnatariuszy są też m.in. filozof, literaturoznawca, profesor nauk społecznych, fizyk. Jeśli chodzi o osoby z wykształceniem medycznym, są m.in. interniści, anestezjolodzy, pediatrzy, psycholodzy, homeopaci.

Szczepienia w Polsce będą dobrowolne i darmowe

Postulat o dobrowolności szczepień zawarty w apelu jest już nieuzasadniony, bo rząd zapowiedział dobrowolność szczepień na COVID-19. "Szczepionka będzie dobrowolna i darmowa dla wszystkich, którzy będą chcieli się zaszczepić" - oświadczył premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej 2 grudnia. Ta sama deklaracja padła 8 grudnia na wspólnej konferencji premiera, ministra zdrowia Adama Niedzielskiego i szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka, gdy przedstawiano projekt strategii szczepień przeciwko COVID-19. "Przy pracach (nad projektem - red.) przyświecały nam trzy ważne hasła: wiedza, bezpieczeństwo i dobrowolność" - mówił minister zdrowia.

Niedzielski: szczepienia zaczniemy w szpitalach
Niedzielski: szczepienia zaczniemy w szpitalachtvn24

Konkret24 poprosił trzech ekspertów o analizę twierdzeń zawartych w apelu. Konsultacji udzielili nam: epidemiolog prof. Maria Gańczak z Katedry Chorób Zakaźnych w Uniwersytecie Zielonogórskim; prof. Joanna Zajkowska podlaski wojewódzki konsultant do spraw epidemiologii z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku; prof. Krzysztof Pyrć wirusolog z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Według nich tezy zawarte w apelu nie znajdują podstaw w aktualnej nauce i świadczą o braku fachowej wiedzy autorów pisma. Przedstawiamy argumenty przytoczone przez autorów apelu oraz wyjaśnienia, jakie udało się nam uzyskać.

Argument o braku badań nie ma podstaw

Z apelu: "Szczepionki na koronawirusa nie zostały właściwie zbadane i [ich] zastosowanie może doprowadzić do nieoczekiwanych zmian zarówno na poziomie komórkowym, w tym zmian szlaków sygnałowych i zmiany ekspresji genów".

Profesor Joanna Zajkowska wyjaśnia: "Konstrukcja szczepionki opierająca się o wprowadzanie mRNA jest platformą, nad którą badania trwają od co najmniej 10 lat. Poprzedzone badaniami laboratoryjnymi, na poziomie komórkowym na zwierzętach oraz badaniami klinicznymi na ludziach. Dlatego argument o braku badań nie ma podstaw".

I tłumaczy: "Idea szczepienia naśladuje naturalne mechanizmy immunologiczne. To wirus wkleja się do naszego materiału DNA po to, aby nasza komórka produkowała kolejne kopie wirusa, na bazie wytworzonego mRNA dla całego wirusa. Idea tej platformy polega na ominięciu etapu zakażenia komórki w postaci integracji materiału genetycznego wirusa z naszym materiałem genetycznym, aby wyprodukować mRNA - poprzez podanie gotowego mRNA, który jest zapisem tylko cząstki wirusa (białka kolca). Zatem jest to dużo bardziej bezpieczne w porównaniu do zakażenia wirusem, nawet w postaciach bardzo łagodnych". Profesor Zajkowska dodaje, że "nieoczekiwane zmiany" to określenie ogólne, niesprecyzowane, a więc nie jest to żaden konkretny argument.

O fałszywych przekazach, bardzo chętnie rozpowszechnianych, jakoby szczepionka na COVID-19 miała wpływ na ludzkie DNA, informowaliśmy już w Konkret24. W szczepionkach mRNA (z ang. messenger RNA - przekaźnikowy RNA) wykorzystuje się krótki odcinek RNA, który zawiera informacje o syntezie białka S koronawirusa. Właśnie to białko jest odpowiedzialne za zakażanie. Taka krótka informacja genetyczna wystarczy naszemu organizmowi do wytworzenia przeciwciał chroniących przed zakażeniem SARS-CoV-2. RNA różni się do DNA, ponieważ ma postać jednej nici, podczas gdy DNA dwóch.

"Wstrzyknięcie RNA człowiekowi nie robi nic z DNA ludzkiej komórki" - tłumaczył w BBC profesor Jeffrey Almond z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Cytowany na stronie brytyjskiego nadawcy rzecznik prasowy firmy Pfizer Andrew Widger powiedział, że szczepionka firmy "nie zmienia sekwencji DNA ludzkiego ciała". Dostarcza ona ciału jedynie instrukcji budowania odporności.

Europejska Agencja Leków nie złagodziła zaleceń

Z apelu: "Pośpiesznie wprowadzane na rynek szczepionki przeciw wirusowi SARS-CoV-2 nie zostały dotąd należycie zbadane, ich badania kliniczne zostały oparte o wyjątkowo łagodne zalecenia Europejskiej Agencji Leków".

Europejska Agencja Leków (EMA) to agencja Unii Europejskiej zapewniająca ocenę naukową, nadzór i monitorowanie bezpieczeństwa produktów leczniczych stosowanych u ludzi i zwierząt na terenie wspólnoty. Do głównych zadań EMA należy dopuszczanie do obrotu produktów leczniczych w UE i ich kontrolowanie. Przedsiębiorstwa farmaceutyczne składają do EMA wnioski o pozwolenie na dopuszczenie do obrotu danego produktu leczniczego, także szczepionek na COVID-19.

Szczepionki COVID-19 muszą być zatwierdzone według tych samych standardów, które stosuje się wobec wszystkich leków w UE - informuje EMA na swojej stronie internetowej. Tam też przedstawia proces opracowywania, oceny i monitorowania szczepionek na COVID-19 przez EMA. Szczepionki COVID-19 mogą być zatwierdzane i stosowane tylko wtedy, gdy spełniają wszystkie wymagania dotyczące jakości, bezpieczeństwa i skuteczności określone w prawie farmaceutycznym UE.

Firmy BioNTech/Pfizer i Moderna wystąpiły z wnioskiem o awaryjne - ze względu na trwającą już kilka miesięcy pandemię - dopuszczenie ich szczepionek do użytku na terenie UE. Dyrektor EMA Emer Cooke w rozmowie z włoskim dziennikiem "La Repubblica" zapowiedziała, że agencja zakończy analizę danych o szczepionce Pfizer do 29 grudnia, w przypadku szczepionki Moderny ta procedura ma potrwać do 12 stycznia.

"Problem tkwi generalnie w głowie, w tym, że nie chcemy się szczepić"
"Problem tkwi generalnie w głowie, w tym, że nie chcemy się szczepić"tvn24

Włoski dziennik podał też, że Rosja i Chiny nie wystąpiły do EMA o zezwolenie na dystrybucję szczepionki na terenie Unii. "Na razie nie starały się o zezwolenie na swoje szczepionki. Jeśli to zrobią, przeanalizujemy dane" - oświadczyła Emer Cooke.

Przetestowano 20-40 tys. osób, znacząca część z grupy ryzyka

Z apelu: "Przeprowadzono próby kliniczne na stosunkowo niewielkiej grupie osób". "W testowanych grupach nie uwzględniono też wystarczającej liczby osób z grup ryzyka".

Testy szczepionek, które mają szanse na uzyskanie niezbędnych akceptacji, by trafić do komercjalnego obrotu, przeprowadzono z udziałem tysięcy osób. Znacząca część z nich należy grup ryzyka ciężkiego przejścia COVID-19 ze względu na wiek czy choroby współistniejące.

Firma farmaceutyczna Moderna badała dwie opracowane przez siebie szczepionki na COVID-19 mRNA-1273 i COVE. W badaniach klinicznych szczepionki mRNA-1273 wzięło udział 30 tys. osób - informuje producent. Ponad 8 tys. z tych osób ma przewlekłe schorzenia. Szczepionkę COVE także przyjęło ponad 30 tys. ochotników. Grupa wysokiego ryzyka ciężkiego przejścia COVID-19 stanowiła 42 proc. wszystkich uczestników badania.

Szczepionka Pfizer/BioNTech w fazie badań klinicznych została podana ponad 43,6 tys. ochotnikom - poinformował producent. 45 proc. uczestników badania stanowiły osoby w wieku 56-85 lat.

Brytyjska szczepionka opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego i firmę AstraZeneca w ramach badań została podana łącznie ponad 23,8 tys. ochotnikom w Brazylii, RPA i Wielkiej Brytanii. W badaniach wzięło udział ponad 2,9 tys. osób w wieku 56 lat i więcej (12,2 proc. wszystkich uczestników) oraz ponad 2,8 tys. osób z chorobami współistniejącymi. Jak zapowiada Uniwersytet Oksfordzki, dalsze badania są prowadzone w Stanach Zjednoczonych, Kenii, Japonii i Indiach. Do końca roku ma w nich wziąć udział do 60 tys. uczestników.

Dla porównania: w testach nad szczepionką Fluad Tetra na grypę sezonową wzięło udział łącznie 10 644 osób między 6. a 72. rokiem życia - informuje raport oceniający tę szczepionkę opublikowany przez EMA w marcu tego. Szczepionka została pozytywnie oceniona przez EMA.

Za to w badaniach klinicznych nad szczepionką na grypę Flucelvax Tetra wzięło udział ponad 2,6 tys. osób. Ponad 1,3 tys. miało co najmniej 65 lat. Szczepionka została dopuszczona do użycia przez EMA w 2018 roku, pozwolenie wydano ponownie dwa lata później.

Pandemia COVID-19 zwiększa liczbę zgonów - przy innych chorobach nie było takiej presji czasu

Z apelu: "Aby w pełni ocenić skuteczność szczepionki i możliwość powikłań, potrzebny jest okres co najmniej kilku lat rzetelnych badań".

- Ewentualne objawy niepożądane będą występować w krótkim okresie po szczepieniu i to niezależnie od rodzaju szczepionki. Może być to nieprawidłowa odpowiedź immunologiczna organizmu. Jeśli taka zachodzi, pojawia się bardzo szybko - wyjaśnia prof. Krzysztof Pyrć. Dodaje, że nawet jeśli pojawią się jakieś efekty niepożądane, to u niewielkiego odsetka ludzi – co widać po wielkości przebadanej grupy.

- Natomiast wiemy, że zakażenie wirusem SARS-CoV-2 grozi takim objawem niepożądanym jak śmierć. Grozi też powikłaniami, które mogą na trwałe uszkodzić nasz organizm. Mówię nie tylko o osobach starszych z chorobami współistniejącymi, ale i o dzieciach, u których może wystąpić choroba podobna do choroby Kawasaki; o osobach młodych, które mają powikłania układu oddechowego czy zwłóknienie płuc - tłumaczy wirusolog.

- Mamy kilka szczepionek sprawdzonych na kilkudziesięciu tysiącach osób. Na razie dysponujemy tylko doniesieniami prasowymi na temat dwóch głównych graczy - zaznacza prof. Krzysztof Pyrć. - Jedyna recenzowana praca, która się do tej pory ukazała, stosunkowo niedawno, dotyczy szczepionki Oksford/AstraZeneca. W przypadku Pfizera i Moderny te informacje są do ujawnienia, a wszystkie i tak będą podlegały ocenie przez Europejską Agencję Leków. I ocenie EMA należy zaufać - przekonuje wirusolog.

Natomiast prof. Maria Gańczak w przesłanej nam analizie tak komentuje powyższą tezę z omawianego apelu: "Oczywiście, aby w pełni ocenić skuteczność szczepionki i możliwość powikłań, potrzebny jest okres kilku lat badań. Obydwie firmy, zarówno firmy Pfizer/BioNTech, jak i Moderna zaplanowały badania nad skutecznością i bezpieczeństwem szczepionek na dwa lata. W przypadku innych chorób zwalczanych przez szczepienia – nie miały i nadal nie mają one charakteru pandemii, zatem podczas prac nad [tamtymi] szczepionkami nie istniała presja czasu i pilna potrzeba dostarczenia skutecznego preparatu w obliczu dramatycznie rosnącej liczby zakażeń i zgonów".

Szczepionka na świńską grypę: powody skutków ubocznych niewyjaśnione

Z apelu: "Pandemia 'świńskiej grypy' jest dobrym przykładem, że niedostatecznie zbadane szczepionki wywołują więcej szkód niż korzyści. Przypadki narkolepsji czy innych trwałych uszkodzeń były stosunkowo częste po podaniu niesprawdzonych szczepionek na świńską grypę, a rządy niektórych państw (np. Szwecji) do dzisiaj wypłacają odszkodowanie ich ofiarom".

Autorzy apelu przypominają sprawę szczepionki Pandemrix (opracowana przez GlaxoSmithKline, GSK) dopuszczonej do użycia w Unii Europejskiej w 2009 roku. Na przełomie 2009 i 2010 roku, gdy wybuchła świńska grypa wywołana wirusem H1N1, tę szczepionkę otrzymało ok. 30 mln ludzi w 47 krajach - informuje portal DW.com.

Prawdą jest, że niektóre zaszczepione nią osoby zachorowały na narkopleksję, chorobę powodującą nadmierną senność. W 2010 roku szwedzka agencja ds. wyrobów medycznych zbadała pierwsze przypadki narkolepsji u dzieci w wieku 12-16 lat, które zaszczepiono Pandemriksem. Objawy właściwe dla narkolepsji wystąpiły od jednego do dwóch miesięcy po szczepieniu - czytamy w komunikacie agencji z sierpnia 2010 roku.

Szwedzkie Towarzystwo Ubezpieczeń Farmaceutycznych zatwierdziło dotychczas 440 z 702 roszczeń z tytułu narkolepsji związanych z Pandemriksem, wypłacając w sumie 100 mln koron (9,8 mln euro) odszkodowania - informował w listopadzie tego roku portal France24.

Pozwolenie na dopuszczenie do obrotu produktu Pandemrix wygasło w 2016 roku w wyniku decyzji producenta o nieskładaniu wniosku o jego przedłużenie - czytamy na stronie internetowej EMA.

Nie znaleźliśmy potwierdzenia, że powodem skutków ubocznych szczepionki Pandemrix było jej niedostateczne przebadanie. Natomiast producent tłumaczył, że badanie Systematic Observational Method for Narcolepsy and Influenza Immunization Assessment (SOMNIA) przeprowadzono w 2018 roku w krajach takich jak Wielka Brytania, Holandia czy Tajwan. Nie wykazało związków przyczynowo-skutkowych między podaniem szczepionki a narkolepsją. Na Tajwanie okazało się, że w przypadku zachorowań na świńską grypę narkolepsja zdarzała się częściej niż po szczepionce. Profesor Wendy Barclay z Imperial College London komentowała, że ​​adiuwant w szczepionce Pandemrix mógł odegrać pewną rolę w reakcji krzyżowej między częściami wirusa H1N1 a ludzkimi białkami kontrolującymi sen. "Nadal nie wiemy, czy tak było, czy nie" - powiedziała prof. Barclay Reutersowi.

Korzyści ze szczepień są znane, a ujemne reakcje zostały upublicznione

Z apelu: "Tymczasem brak jest rzetelnej informacji oraz dowodów o spodziewanych korzyściach wynikających ze szczepień i grożących osobom zaszczepionym ujemnych skutkach oraz prawdopodobieństwie ich powstania".

- To jest kolejna bzdura - stwierdza prof. Krzysztof Pyrć. - Rzetelna informacja i dowody pochodzą z badań klinicznych i te będą oceniane przez EMA. Zgodnie z deklaracjami w przypadku Pfizera i Moderny szczepionki wykazały skuteczność na poziomie powyżej 90 procent. Skuteczność szczepionki Oksford/AstraZeneca jest niższa i wynosi około 60 procent. Nie można mówić, że nie wiemy, jakie są spodziewane korzyści szczepienia. Jeżeli ktoś tak twierdzi, nie ma podstawowej wiedzy z zakresu i medycyny, i nauk biologicznych. Oczywiście pojawiają się słuszne pytania, jak długo się ta odporność utrzyma, ale to jest bardziej kwestia: czy potrzebne będzie doszczepienie w kolejnych latach - wyjaśnia wirusolog.

Jak zauważa prof. Pyrć, obecnie większość informacji o szczepionkach pochodzi od ich producentów. Do 10 grudnia dostępny był tylko jeden recenzowany artykuł naukowy analizujący badania szczepionki na COVID-19. Dotyczy szczepionki przygotowanej przez Uniwersytet Oksfordzki we współpracy z firmą AstraZeneca. Artykuł opublikowano 8 grudnia czasopiśmie naukowym "The Lancet". Potwierdza analizę opublikowaną przez firmę AstraZeneca w listopadzie, pokazującą, że szczepionka jest bezpieczna i ma ogólną skuteczność wynoszącą 70 proc. w ochronie przed objawowym zakażeniem COVID-19.

Od 9 grudnia brytyjski Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i Wyrobów Medycznych (Medicines & Healthcare products Regulatory Agency, MHRA) rekomenduje, by nie podawać szczepionki Pfizer/BioNTech alergikom - informował serwis BBC News. Zalecenie wprowadzono po tym, jak we wtorek 8 grudnia u dwójki pracowników brytyjskiej służby zdrowia (NHS) po zaszczepieniu szczepionką Pfizer/BioNTech wystąpiły reakcje alergiczne. Profesor Stephen Powis, dyrektor medyczny NHS w Anglii, powiedział, że obie osoby dochodzą do siebie.

Prof. Peter Openshaw, ekspert w dziedzinie immunologii w Imperial College London, skomentował tę sytuację dla BBC News: "Fakt, że tak szybko dowiedzieliśmy się o tych dwóch reakcjach alergicznych i że organ regulacyjny podjął w związku z tym działania mające na celu wydanie zaleceń zapobiegawczych, pokazuje, że ten system monitorowania działa dobrze".

Najczęstsze niepożądane reakcje na szczepionkę mRNA-1273 Moderny obejmowały: ból w miejscu wstrzyknięcia, zmęczenie, bóle mięśni, bóle stawów, bóle głowy oraz rumień lub zaczerwienienie w miejscu wstrzyknięcia. Po podaniu drugiej dawki tej szczepionki częstość występowania i nasilenie niepożądanych działań wzrosło - czytamy w komunikacie opublikowanym przez producenta 30 listopada.

Szczepionki mRNA są oparte na nowej technologii, uznawanej za bezpieczną

Z apelu: "Szczepionki oparte o mRNA nie były wcześniej dopuszczane do obrotu na rynku, a więc ich długoletnie skutki uboczne nie są znane".

- W tym momencie są to pierwsze szczepionki w tej klasie, które mają szansę trafić do obrotu. Natomiast prace nad szczepionkami na bazie mRNA trwały od wielu lat. W ostatnich latach były badania kliniczne szczepionek wykorzystujących mRNA i one wyszły pozytywnie. Po prostu nie doszło do fazy ich komercjalizacji - tłumaczy prof. Krzysztof Pyrć.

"Szczepionki są z nami od ponad 200 lat; pierwszego szczepienia przeciw ospie dokonał Jenner w 1796 roku. Od tego czasu dzięki szczepieniom uratowano życie milionom ludzi, eradykowano (całkowicie zwalczono - red.) ospę, jesteśmy blisko eradykacji polio. Każda z dopuszczonych do użytku szczepionek była na początku swego stosowania szczepionką 'nową'. Mimo podnoszonych przez gremia antyszczepionkowe argumentów, brak jest dowodów naukowych na odległe uboczne skutki dotychczas stosowanych szczepionek" - wyjaśnia z kolei epidemiolog prof. Maria Gańczak.

"Szczepionki mRNA są oparte na nowej technologii, należy zatem – jak w przypadku każdej nowo wprowadzanej na rynek szczepionki – monitorować je długofalowo pod kątem bezpieczeństwa. W świetle aktualnej wiedzy technologia jest uznawana za bezpieczną" - dodaje prof. Gańczak.

Przy czym należy pamiętać, że monitoring dotyczy wszystkich szczepionek, ale podczas pandemii koronawirusa działania te odbywają się na większą skalę - podkreśla EMA.

Plan nadzoru nad bezpieczeństwem stosowania szczepionek COVID-19 określa sposób, w jaki EMA i właściwe organy krajowe w państwach członkowskich UE identyfikują i oceniają wszelkie nowe informacje, które pojawiają się szybko - w tym wszelkie sygnały dotyczące bezpieczeństwa, które są istotne dla bilansu korzyści i ryzyka wynikających ze stosowania tych szczepionek. Plan zapewnia również organom regulacyjnym możliwość podjęcia odpowiednich działań i poinformowania o nich społeczeństwa tak szybko, jak to możliwe - wyjaśnia na swojej stronie EMA.

Szczepionka na bazie mRNA nie może zmienić ludzkiego DNA

Z apelu: "Nowe szczepionki proponowane nam przez Pfizer, Modernę i inne korporacje są stworzone na bazie mRNA - kwasu nukleinowego, który służy do syntezy białka. Nie są to tradycyjne szczepionki, ale substancje mogące w komórkach ludzkich prowadzić do modyfikacji ekspresji genów".

Tak, szczepionkę Pfizer i BioNTech oraz jedną z dwóch szczepionek Moderny stworzono na bazie mRNA. Jak podkreślają eksperci, dalsze sugestie autorów, że taka szczepionka może powodować zmiany genetyczne, nie znajdują potwierdzenia w sprawdzonej naukowej wiedzy.

- To jest kompletna bzdura. To nie jest DNA a mRNA, czyli to jest cząsteczka, która przekazuje informacje z jądra komórkowego do cytoplazmy. mRNA samo w sobie nie ma możliwości identyfikacji DNA i nawet nie dostaje się do jądra komórkowego. Dlatego nie wyobrażam sobie nawet, na jakiej zasadzie mRNA mogłoby zadziałać w sposób, jaki sugerują autorzy tezy - wyjaśnia prof. Krzysztof Pyrć. I dodaje: - Są jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze, mRNA w szczepionce to jest to samo mRNA, które przychodzi do nas z wirusem i jeżeli się zakażamy, to też to mRNA mamy w swoich komórkach. Po drugie, mRNA jest kwasem nukleinowym, który jest bardzo nietrwały, w związku z czym po dostaniu się do organizmu przez szczepionkę ulegnie zniszczeniu w dosyć krótkim czasie.

Borkowski: Słyszę głosy, że nie możemy się szczepić bo nam się zmieni genom. To jest bzdura
Borkowski: Słyszę głosy, że nie możemy się szczepić bo nam się zmieni genom. To jest bzduratvn24

BBC News we współpracy z naukowcami obaliła podobne krążące w mediach społecznościowych stwierdzenie, że szczepionka na bazie mRNA może zmienić ludzkie DNA. "Wstrzyknięcie RNA do człowieka nie robi nic z DNA ludzkiej komórki" - oświadczył w BBC profesor Jeffrey Almond z Uniwersytetu Oksfordzkiego. Wstrzyknięcie RNA działa tak, że skłania organizm do produkcji białka, które jest obecne na powierzchni koronawirusa. Następnie układ odpornościowy uczy się rozpoznawać i wytwarzać przeciwciała przeciwko temu białku, wyjaśniła redakcja.

Nauka potwierdza, że wprowadzony mRNA nie reaguje z RNA wirusa

Z apelu: "Wprowadzony mRNA może reagować z RNA wirusów i bakterii w naszym organizmie".

- Nie wiem, jak się do tego odnieść. To apel pisany przez naukowców i lekarzy, jak się przedstawiają. W mojej ocenie autorzy stawianych w nich tez są albo niedouczeni i nie mają wiedzy, albo są po prostu oszustami i świadomie wprowadzają w błąd odbiorców. Można ich nazwać szkodnikami. Pytanie, jak ktoś, kto pisze coś takiego, może nadal mieć możliwość wykonywania zawodu czy to naukowca, czy to lekarza - komentuje prof. Krzysztof Pyrć.

Żadna ze szczepionek nie zmniejsza odporności na inne choroby

Z apelu: "Zagrożeniem dla człowieka jest więc to, że osoby zaszczepione będą mniej odporne na inne choroby".

"To absurd. Nie ma naukowych podstaw, by twierdzić, że osoby zaszczepione będą mniej odporne na inne choroby. Żadna z dotychczasowych szczepionek nie powoduje zmniejszenia odporności na inne choroby u zaszczepionych osób" - tłumaczy epidemiolog profesor Maria Gańczak.

Inicjator apelu - "Prezydent in spe Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Królestwa Polskiego"

"Składając podpis, uprawniam Stowarzyszenie 'Wolne Wybory', ul. Marszałkowska 58, 00-545 Warszawa do przekazania go osobom decyzyjnym w przedmiotowej sprawie" - czytamy na stronie petycjeonline.pl nad formularzem pozwalającym na podpisanie apelu.

Próbowaliśmy znaleźć stowarzyszenie "Wolne Wybory" w Krajowym Rejestrze Sądowym dostępnym online. Na 10 grudnia 2020 roku nie znaleźliśmy zarejestrowanego stowarzyszenia o tej nazwie. Natomiast według strony internetowej stowarzyszenia "Wolne Wybory" to ruch polityczny, którego inicjatorem jest prof. Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz - zarazem pierwszy sygnatariusz opisywanego apelu. Odręczny podpis osoby posługującej się tym nazwiskiem jako jedyny jest na skanach apelu.

Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz to filozof i myśliciel polityczny, pracownik Uniwersytetu Opolskiego, a także były wiceprezydent Gdańska (w latach 1991-1992). Jak informował m. in. portal Onet.pl, w sierpniu tego roku w serwisie YouTube pojawiło się nagranie z udziałem profesora. W wygłoszonym przemówieniu ogłosił się "Prezydentem in spe Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Królestwa Polskiego".

"Jesteśmy przeciw fałszywej pandemii, obowiązkowym szczepieniom, zabójczej technologii 5G, szkodliwej żywności GMO, zależności naszego rządu od obcych interesów, postępującego zniewolenia społeczeństwa, niekompetencji ministrów" - czytamy w poście z 23 listopada opisującym inicjatywę "Wolne Wybory", który pojawił się na facebookowej stronie profesora.

Część sygnatariuszy już wcześniej kwestionowała pandemię

Część sygnatariuszy w przeszłości głosiło poglądy i tezy podważające zasadność szczepień lub niezgodne z dostępną wtedy wiedzą na temat COVID-19 i pandemii. Apel poparła m.in. dr Katarzyna Bross-Walderdorff, którą w lutym 2019 roku Naczelny Sąd Lekarski ukarał naganą w związku z jej wypowiedziami podważającymi zasadność prowadzenia szczepień. O sprawie informowały "Fakty" TVN. Sąd lekarski uznał, że swoimi wypowiedziami lekarka nie pomagała pacjentom, lecz szkodziła.

Apel poparła także dr Dorota Sienkiewicz, która zgodnie z treścią szerzącego wiele nieprawdziwych informacji o pandemii "Listu otwartego polskich lekarzy, naukowców i pracowników służby zdrowia" jest jego współautorką. O liście pisaliśmy w listopadzie - i zweryfikowaliśmy zawarte w nim wprowadzające w błąd tezy. W środowisku naukowym dr Sienkiewicz budzi kontrowersje swoimi prywatnymi opiniami na temat szczepionek. Na przykład w 2018 roku portal medyczny Polityka Zdrowotna podał, że podczas połączonego posiedzenia sejmowych Komisji Zdrowia oraz Polityki Społecznej i Rodziny dr Sienkiewicz powiedziała, że jej zdaniem preparaty stosowane do immunizacji w ramach programu szczepień ochronnych nie są bezpieczne i według jej wiedzy zawierają glin i aluminium.

Podobne tezy sprawdzaliśmy w maju br. Jak wyjaśniała nam dr Aneta Nitsch-Osuch z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, bezpieczna zawartość związków glinu (czyli aluminium - przyp. red.) w szczepionce wynosi wynosi 1,25 mg/dawkę, podczas gdy dostępne na rynku szczepionki zawierają dwu-, czterokrotnie niższe dawki tej substancji.

Wśród sygnatariuszy apelu jest prof. dr hab. Roman Zieliński i prof. dr hab. Kornelia Polok, w przeszłości związani m.in. z Uniwersytetem Szczecińskim i Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W sierpniu br. w serwisie YouTube pojawiło się nagranie z rozmowy z ich udziałem. Przekonywali w niej, że testy na koronawirusa są nieskuteczne i kwestionowali zagrożenie związane z pandemią. Jak sprawdziła redakcja Konkret24, wiele argumentów, które przedstawili w rozmowie, wprowadzało w błąd.

Pod listem podpisał się także prof. Ryszard Rutkowski - autor listu otwartego do ministra zdrowia "Pytam w imieniu zdezorientowanych", który ukazał się na portalu DoRzeczy.pl we wrześniu. Według prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, jak czytamy na stronie NRL, "treść listu prof. Rutkowskiego zawiera informacje, które podważają podstawy wiedzy o metodach zapobiegania szerzeniu się epidemii koronawirusa i mogą być odczytane jako nawoływanie społeczeństwa nie tylko do postaw antyzdrowotnych i niezgodnych z zaleceniami przyjmowanymi w Polsce i wielu innych krajach, ale także do łamania obowiązujących przepisów prawa".

Podpis profesora jest, zgody nie było

Na początku pod "Apelem lekarzy i naukowców przeciw szczepieniom COVID-19" było 66 nazwisk - jedno pojawiło tam się dwukrotnie, inne zamieszczono bez zgody zainteresowanego.

Oświadczenie w tej sprawie wydał 6 grudnia prof. Marek Krzystanek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Jak podkreślił, jest zwolennikiem szczepień dobrowolnych, ale z treścią listu otwartego i zawartymi w nim opiniami na temat szkodliwości szczepionki się nie zgadza. "Autorzy listu otwartego zwrócili się do mnie o zgodę na umieszczenie moich danych pod listem. Po zapoznaniu się z listem uznałem, że nie zgadzam się z wyrażonymi w nim opiniami na temat szkodliwości szczepionki oraz tego, że nie została ona przebadana na wystarczającej grupie osób" - wyjaśnia prof. Krzystanek. Dodaje, że jako lekarz i naukowiec uznaje bezcenną wartość, jaką niosą ze sobą szczepionki chroniące przed chorobami zakaźnymi.

Pierwotna wersja prezentacji sygnatariuszy apelu - jeszcze z prof. Markiem Krzystankiem ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, który potem wycofał swój podpis, oraz zdjęciem prof. Andrzeja Zielińskiego zamiast prof. Romana Zielińskiego apelnaukowcowilekarzy.pl

Jego nazwisko zniknęło z listy nazwisk popierających apel - ale tylko w jego cyfrowej wersji. Nadal widnieje na skanach apelu, które są dostępne na stronie apelnaukowcowilekarzy.pl.

Na grafice ze zdjęciami części naukowców i lekarzy popierających apel nad nazwiskiem wspomnianego prof. Romana Zielińskiego przez jakiś czas znajdowała się fotografia innego naukowca o tym samym nazwisku - prof. Andrzeja Zielińskiego, byłego krajowego konsultanta ds. epidemiologii, znanego popularyzatora szczepień. Potem zdjęcie zmieniono. Wersja strony ze zdjęciem prof. Andrzeja Zielińskiego zachowała się na archive.vn.

Apelem zajął się Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej

Na apel zareagowała Naczelna Izba Lekarska (NIL). "Do samorządu lekarskiego docierają sygnały, że nie wszyscy podpisani pod krążącym w mediach apelem do Prezydenta RP w sprawie szczepień na COVID-19 znali końcową wersję pisma i tym samym nie zgadzają się z zawartymi w nim postulatami. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej otrzymał informacje od osób wskazanych jako popierające ten apel, że nigdy nie poparłyby go w takiej treści, jaka ostatecznie została upubliczniona" - czytamy w opublikowanym przez NIL oświadczeniu.

"W opinii Prezesa NRL jest to kolejna manipulacja, uderzająca w dobre imię medyków, mająca na celu dezinformację i podważanie ówczesnych osiągnięć medycyny oraz zaufania do personelu medycznego" - informuje NIL.

Jak przekazał redakcji Konkret24 rzecznik NIL Rafał Hołubicki, samorząd lekarski bada sprawę apelu. "Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej zajmuje się tą sprawą od ubiegłego czwartku (3 grudnia - red.), gromadząc informacje w tej sprawie" - poinformował Rafał Hołubicki. O postępach działań w tej sprawie NIL ma informować na bieżąco na swojej stronie.

Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; zdjęcie: zdjęcie: Shutterstock/apelnaukowcowilekarzy.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24

Według posłanki PiS Marleny Maląg proponowane przez obecny rząd "babciowe" oznacza likwidację programu wprowadzonego przez rząd Zjednoczonej Prawicy. "Znów oszukali?", "będą zabierać?" - pytała była minister rodziny. To manipulacja. Wyjaśniamy, czy rodzice rzeczywiście stracą na nowym świadczeniu.

Maląg: "babciowe" oznacza likwidację rodzinnego kapitału opiekuńczego. Co pominęła była minister?

Maląg: "babciowe" oznacza likwidację rodzinnego kapitału opiekuńczego. Co pominęła była minister?

Źródło:
Konkret24

Sugerując się tekstami niektórych serwisów internetowych, polscy internauci gratulują Słowakom, że "odrzucili pakt migracyjny" i piszą, że rząd Donalda Tuska powinien zrobić to samo. Sęk w tym, że Słowacja nic nie odrzuciła, a Polska - i Węgry - przyjmują takie samo stanowisko. Wyjaśniamy, na czym polega rozpowszechniany w internecie manipulacyjny przekaz.

Słowacja "odrzuca unijny pakt migracyjny, a Polska?" Uproszczenie i manipulacja

Słowacja "odrzuca unijny pakt migracyjny, a Polska?" Uproszczenie i manipulacja

Źródło:
Konkret24

Salon kosmetyczny z eksperymentalną terapią odchudzającą komarami jakoby działał w Gdańsku. Uchodźczyni z Ukrainy, która go prowadziła, miała na tym zarobić ponad milion złotych - wynika z rzekomego materiału stacji Euronews. Rozpowszechniają go w sieci prorosyjskie konta. Jest sfabrykowany.

Terapia odchudzająca komarami, fałszywe dokumenty i Ukrainka z milionem złotych. Nic tu nie jest prawdą

Terapia odchudzająca komarami, fałszywe dokumenty i Ukrainka z milionem złotych. Nic tu nie jest prawdą

Źródło:
Konkret24

W 2023 roku pierwszy raz od trzech lat spadła liczba osób, wobec których zarządzono kontrolę operacyjną. Wśród nich były też inwigilowane Pegasusem. Cały czas jest to jednak więcej niż przed objęciem rządów przez Zjednoczoną Prawicę.

Nie tylko Pegasus. Ile osób służby inwigilowały w 2023 roku?

Nie tylko Pegasus. Ile osób służby inwigilowały w 2023 roku?

Źródło:
Konkret24