Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz stwierdził, że "za czasów Platformy dzietność była równie niska albo jeszcze niższa", a "dzieci rodziło się jeszcze mniej" niż teraz. Sprawdziliśmy, co na to dane.
Dzietność i liczba urodzeń w Polsce były jednymi z tematów dyskusji w "Kawie na ławę" w TVN24 6 listopada. Temat wywołała głośna wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego z Ełku dzień wcześniej. Prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że dzieci w Polsce rodzi się mało, ponieważ młode kobiety nadużywają alkoholu i piją tyle samo, co mężczyźni. Jak wyjaśniliśmy w Konkret24 - prezes całkowicie nie miał racji.
W telewizyjnej dyskucji głos zabrał m.in. wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz. W wymianie zdań z posłanką Kamilą Gasiuk-Pihowicz z Koalicji Obywatelskiej oznajmił, że "za czasów Platformy dzietność była równie niska albo jeszcze niższa". Chwilę później dodał: "Ale za waszych rządów tych dzieci rodziło się jeszcze mniej, pani poseł. To się boją czy się nie boją [rodzić dzieci]?". Kamila Gasiuk-Pihowicz odpowiedziała, że to nie jest prawda.
Kto ma rację? Z danych wynika, że Marcin Przydacz w jednej sprawie ma rację, ale w drugiej nie.
Współczynnik dzietności w Polsce: rósł i spadał za każdych rządów
Mówiąc o dzietności, mamy na myśli współczynnik dzietności (ang. total fertility rate, TFR). To pojęcie stosowane w demografii oznacza liczbę dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (15–49 lat). Tak definiuje go Główny Urząd Statystyczny (GUS).
Jeżeli współczynnik dzietności wynosi w kraju między 2,10 a 2,15, to można mówić, że występuje tak zwana prosta zastępowalność pokoleń.
Współczynnik dzietności liczony jest przez GUS i Eurostat nieco innymi metodami (stąd różne, ale zbliżone do siebie wartości). Najnowsze dane GUS obejmują 2021 rok, a Eurostatu 2020. Wykres poniżej przedstawia współczynnik dzietności w Polsce w latach 2000-2021 według GUS. Jak widać, rósł i malał falami. W 2000 roku wynosił 1,367 i spadał do 2004 roku (1,227). W kolejnych latach rósł - aż do 2009 roku, gdy osiągnął 1,398. Później znowu był spadek - w 2013 roku współczynnik dzietności spadł do 1,256. W kolejnych latach rósł powoli, najwyższy skok osiągnął na przełomie lat 2016 i 2017. Wzrósł z 1,357 do 1,453. Jednak od tamtego czasu nastąpił ponownie wyraźny spadek. W 2021 współczynnik wynosił już tylko 1,32.
Platforma Obywatelska rządziła Polską przez osiem lat (w koalicji z Polskim Stronnictwem Ludowym). Doszła do władzy w październiku 2007 roku, wygrywając przedterminowe wybory parlamentarne. Przy władzy utrzymała się do jesieni 2015 roku. Na początku rządów PO współczynnik dzietności wynosił 1,39 (2008 rok), a pod koniec - 1,289 (2015 rok). Dzietność w Polsce za rządów PO bywała niższa niż za rządów Zjednoczonej Prawicy. W latach 2011-2015 utrzymywała się poniżej 1,3 - najniższa była w 2013 roku i wynosiła 1,256. Po 2015 roku już nie spadła do takiego poziomu. Jednak jeśli utrzyma się obecny trend, współczynnik może spaść do podobnego poziomu jak z czasów PO.
Między 2015 a 2017 rokiem współczynnik dzietności w Polsce wzrósł z 1,289 do 1,453. To początek trwających do dziś rządów Zjednoczonej Prawicy (przypomnijmy, że w kwietniu 2016 roku uruchomiono program "Rodzina 500 plus"). Był to jednak krótkotrwały wzrost.
Od 2018 roku współczynnik dzietności spada z roku na rok. W 2018 wynosił 2018 1,435, rok później 1,419, w 2020 - 1,378, a w 2021 - 1,320. Oznacza to, że w Polsce w 2021 roku na tysiąc kobiet w wieku rozrodczym urodziło się średnio 1 320 dzieci. W ciągu ostatnich dwóch dekad współczynnik dzietności był najwyższy w 2017 roku, czyli za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Wiceminister Przydacz nie mylił się, mówiąc, że "za czasów Platformy dzietność była równie niska albo jeszcze niższa". Lecz wartość tego współczynnika obecnie nie napawa optymizmem.
Dzietność w Unii Europejskiej: Polska siódma od końca
Według danych Eurostatu współczynnik dzietności w Polsce w 2020 roku wynosił 1,39 i był jednym z najniższych w Unii Europejskiej. Najwyższy miała Francja – 1,83; Rumunia – 1,8; Czechy – 1,71; Dania -1,68 i Szwecja - 1,67.
Polska była w 2020 roku siódmym krajem z najniższym współczynnikiem dzietności w UE. Niższy miały tylko Malta - 1,13; Hiszpania - 1,19; Włochy - 1,24; Luksemburg i Cypr - po 1,36; Finlandia - 1,37. Średnia unijna wyniosła 1,50. Współczynnik dzietności spada w UE od 2016 roku - wtedy wynosił 1,57.
Liczba urodzeń w Polsce spada od 2017 roku
Na wykresie poniżej przedstawiamy liczbę urodzeń żywych w Polsce w latach 2000-2021. Widać dwie fale wzrostu. Pierwsza to lata 2004-2009, gdy liczba urodzeń wzrosła z 356,1 do 417,6 tys. Potem spadała - do 369,6 tys. w 2013 roku. Kolejny wzrost osiągnął szczyt w 2017 roku, gdy w Polsce urodziło się prawie 402 tys. dzieci. Od tego czasu liczba urodzeń spada już z roku na rok. W 2020 urodziło się 355,3 tys. dzieci, a w 2021 roku - 331,5 tys.
Jak policzyliśmy, średnio za rządów PO-PSL (lata 2008-2015) rodziło się rocznie 391 763. Łącznie w tym czasie urodziło się 3,1 mln dzieci. To więcej niż za czasów Zjednoczonej prawicy - ta wynosi 372 365 (w latach 2016-2021) łącznie to 2,2 mln dzieci. Pamiętajmy, jednak że tu liczymy o jeden rok mniej.
To w latach rządów PO-PSL rodziło się najwięcej dzieci w analizowanym przez nas okresie. Rekord padł w 2009 roku (417,6 tys.). W latach 2008-2010 liczba urodzeń utrzymywała się powyżej 400 tys. Za rządów Zjednoczonej Prawicy tę granicę przekroczono tylko 2017 roku (402 tys.).
Tak więc wiceminister Przydacz nie ma racji, twierdząc, że za rządów PO rodziło się mniej dzieci niż za obecnych rządów.
Źródło: Konkret24