Marszałek Senatu miał na Twitterze odwołać orędzie, a główny doradca premiera ds. COVID-19 miał poprzez Twittera zachwalać obowiązkowe testy doodbytnicze na COVID-19. Oba profile były fałszywe. Ostrzegamy, jak nie dać się nabrać.
Wpisy na twitterowych kontach, których autorami mieli być marszałek Senatu Tomasz Grodzki i główny doradca premiera do spraw COVID-19 prof. Andrzej Horban, wzbudziły w poniedziałek i wtorek (22 i 23 marca) dyskusje i komentarze internautów.
"Polacy nie szanują mojej osoby, jestem trzecim w tym kraju, szargacie moje dobre imię, Ziobro nasyła na mnie swoich siepaczy, w proteście przeciwko nękaniu mnie orędzia nie będzie, odwołuję. Macie karę, nie godniście" - zrzut ekranu z takim postem rzekomo wysłanym z konta marszałka Senatu przekazywali sobie internauci.
Treść nawiązywała do informacji z 22 marca o wystąpieniu przez szczecińską prokuraturę regionalną do Senatu o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności marszałka Grodzkiego. Wniosek - jak wyjaśniono w oświadczeniu - dotyczył "podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich w czasie, gdy Tomasz Grodzki był dyrektorem Specjalistycznego Szpitala w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej".
"Jeśli to nie fejk, gościu mnie rozwalił"
"No to żeście narobili jaj, Marszałek nam się obraził, strzelił focha i orędzia nie będzie, nie jesteśmy godni i Grodzki nas ukarał" - brzmiał komentarz na jednym z twitterowych profili, gdzie 22 marca opublikowano zrzut ekranu z wpisem. Miał ponad 200 polubień. Taki sam screen znaleźliśmy też na innym twitterowym koncie. Tam pojawił się z komentarzem: "Padłem. Jeśli to nie fejk, gościu mnie rozwalił".
Słowa rzekomo napisane przez Grodzkiego na Twitterze stały się dla internautów okazją do kpin i żartów. "Orędzia nie będzie, Co za ulga"; "Biedni my"; "I jak teraz będziemy żyć?"; "On to naprawdę napisał? O mój Boże"; "Za kogo ty się człowieku podejrzany za łapówkarstwo uważasz! Wstydu nie masz draniu" - komentowali.
"Obowiązkowe testy doodbytnicze"
Mniej więcej w tym samym czasie uwagę internautów zwróciły również twitterowe wpisy na koncie, które miał założyć główny doradca premiera ds. COVID-19 prof. Andrzej Horban. W kilkunastu postach, jakie opublikowano tylko 23 marca, miał między innymi wyrażać poparcie dla zamknięcia kościołów z uwagi na pandemię COVID-19, dla wysłania wojska na ulicę czy przywrócenia godzin dla seniorów. Miał też zalecać wprowadzenie obowiązków testów doodbytniczych na COVID-19.
"Podczas dzisiejszej narady zarekomenduję przywrócenie tak zwanych godzin dla seniorów, które pozwolą zmniejszyć współczynnik transmisji wirusa z osób młodszych na starsze" - brzmiał jeden z wpisów. "Zgadzam się z doktorem Sutkowskim, że polskie ulice powinny być pilnowane przez wojsko. Nie chodzi tu o zastraszanie Polaków, tylko o utrzymanie dyscypliny w trakcie lockdownu" - głosił inny. A kolejny: "Podczas najbliższego posiedzenia Rady Medycznej będę zalecał wprowadzenie obowiązkowych testów doodbytniczych, które pozwalają na znacznie skuteczniejsze wykrywanie zakażeń COVID-19".
fałsz
Profil miał sprawiać wrażenie świeżo założonego i prowadzonego na poważnie. "Witam państwa serdecznie na moim mikroblogu. Myślę, że internet znacznie usprawni komunikację z Polakami, a komunikacja jest w trakcie pandemii jedną z najważniejszych rzeczy" - brzmiał rzekomo powitalny wpis opublikowany 23 marca. Zdjęciem profilowym była fotografia prof. Horbana. W opisie konta można było przeczytać: "Profesor nauk medycznych, lekarz, szef Rady Medycznej przy Prezesie Rady Ministrów". 23 marca profil ten miał ponad 2 tys. obserwujących.
Oba konta fejkowe. Jak się nie dać nabrać?
Zarówno opisane tu konto Tomasza Grodzkiego jak i prof. Andrzeja Horbana nie są autentyczne.
Marszałek Senatu ma konto na Twitterze - ale nazywa się ono "@profGrodzki". Tymczasem profil podszywający się pod polityka nazywa się "@profGrodzkl". Ponieważ nie mogą istnieć dwa konta o takiej samej nazwie, częstym zabiegiem stosowanym przez osoby zakładające fejkowe profile jest nazwanie ich w ten sposób, że od oryginału różnią się tylko jedną literą. W przypadku fejkowego profilu marszałka Grodzkiego w nazwie użytkownika zamiast "i" jest "l".
O tym, że twitterowe konto o nazwie AndrzejHorban nie jest prowadzone przez doradcę premiera, poinformowano 23 marca na rządowym profilu SzczepimySię: "!Ważna informacja! Ktoś podszywa się na Twitterze pod Prof. Andrzeja Horbana. Prosimy o wsparcie i zgłaszanie tego konta. Informacje, przekazywane przez to konto nie pochodzą od Profesora Horbana". Potem informacje taką przekazano na twitterowym profilu Centrum Informacyjnego Rządu. "Informujemy, że prof. Andrzej Horban nie posiada konta na Twitterze, w związku z czym konto @AndrzejHorban nie jest prawdziwym kontem Profesora" - napisano.
Uważni internauci sami mogli nabrać podejrzeń co do autentyczności konta prof. Horbana. 23 marca został tam opublikowany wpis powitalny, ale - co łatwo sprawdzić pod opisem profilu - konto zostało założone w czerwcu 2019 roku. To znaczy, że wcześniej miało po prostu inną nazwę.
Żaden z opisywanych tu fałszywych profili 23 marca po południu nie był już aktywny na Twitterze.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: PAP/EPA