Najdroższe wybory od lat. W tym 11 milionów złotych na referendum

Źródło:
Konkret24
Wybory samorządowe 2024. Ile kart do głosowania dostaniemy?
Wybory samorządowe 2024. Ile kart do głosowania dostaniemy?TVN24
wideo 2/4
Wybory samorządowe 2024. Ile kart do głosowania dostaniemy?TVN24

Wybory do Sejmu i Senatu w 2023 roku były najdroższe ze wszystkich wyborów powszechnych od 2005 roku i dwa razy droższe niż wybory cztery lata wcześniej. Referendum, które wtedy równocześnie przeprowadzono, było kilka razy droższe, niż zapowiadali politycy Zjednoczonej Prawicy.

Jak podała Państwowa Komisja Wyborcza (PKW), na organizację i przeprowadzenie tych wyborów z budżetu państwa wydano 355 842 080 zł. To najwyższa kwota wydatków od wyborów parlamentarnych z 2005 roku. Do tego trzeba doliczyć koszt referendum, przeprowadzonego razem z głosowaniem do Sejmu i Senatu - 10 786 095 zł. W sumie więc pójście do urn 15 października 2023 roku pochłonęło 366 628 175 zł.

W ciągu pięciu miesięcy od dnia wyborów PKW ma obowiązek opublikowania informacji o wydatkach z budżetu państwa poniesionych na przygotowanie i przeprowadzenie wyborów: prezydenckich, do Sejmu i Senatu, do Parlamentu Europejskiego i wyborów samorządowych. Informacja o kosztach wyborów z 15 października 2023 roku pojawiła się na stronach PKW w połowie marca.

Najwięcej na diety dla komisji

O wielkości kosztów poniesionych na organizacje i przeprowadzenie głosowania i referendum w 2023 roku w największym stopniu decydują trzy kategorie wydatków: diety członków komisji, funkcjonowanie lokali wyborczych, druk i transport kart do głosowania.

Niemal połowa (46 proc.) wszystkich wydatków na wybory i referendum w 2023 roku poszła na diety dla członków obwodowych komisji wyborczych – 163,9 mln zł; do tego należy doliczyć diety dla mężów zaufania – 9,5 mln zł oraz ponad 15 mln zł na wynagrodzenie urzędników wyborczych.

Na samą działalność obwodowych komisji wyborczych (m.in. wydatki kancelaryjne oraz związane z użytkowaniem lokalu, uzupełnienie wyposażenia lokali wyborczych, obsługę informatyczną itp.) wydano prawie 83 mln zł (23 proc. wszystkich kosztów), a 18,5 mln zł wydano na zorganizowanie lokali w nowych obwodach głosowania (5 proc. ogółu wydatków).

Druk i transport kart do głosowania w wyborach i referendum pochłonął w sumie 27 mln zł (7 proc. wszystkich kosztów głosowania).

Najwięcej od 19 lat

Koszt organizacji ubiegłorocznych wyborów był najwyższy od 2005 roku, kiedy na wybory parlamentarne wydano nieco ponad 80 mln zł. W kolejnych wyborach – w 2007 roku i w 2011 – koszty nie przekroczyły 100 mln zł. W 2011 wynikało to m.in. z mniejszych wydatków na diety dla członków komisji wyborczych, których powołano mniej niż we wcześniejszych wyborach.

Wydatki na wybory w 2015 roku wzrosły, bo o blisko dwa tysiące zwiększyła się liczba obwodowych komisji wyborczych, co z kolei podwyższyło wydatki na ich obsługę i na diety członków. Ten ostatni rodzaj wydatków w wyborach w 2019 roku przekroczył poziom 49 proc. wszystkich kosztów organizacji wyborów do Sejmu i Senatu. Wzrost wydatków na wybory w 2019 roku wynikał z podwyższenia wysokości diet dla członków komisji wyborczych, drugim powodem wzrostu kosztów było przeznaczenie 8,2 mln zł na pensje dla urzędników wyborczych.

Rosnące koszty wyborów to nie tylko efekt wzrostu cen różnego rodzaju usług (druku kart, obwieszczeń, usług telekomunikacyjnych itp.), ale to także skutek zmian legislacyjnych, czyli nowelizacji Kodeksu wyborczego. I tak w 2019 roku, po jego nowelizacji, powołano w samorządach urzędników wyborczych, którzy zajmują się techniczno-administracyjną stroną przygotowań do wyborów. Na ich płace w 2019 wydano 8,2 mln zł, a w 2023 roku – już 15 mln zł. Wprowadzono np. obowiązek dostarczania do skrzynek pocztowych druków z informacjami o terminie wyborów, godzinach głosowania, sposobie głosowania oraz warunkach ważności głosu w danych wyborach. Takie druki w wyborach do Sejmu i Senatu w wyborach w 2019 roku kosztowały prawie 2 mln zł. Po krytyce ze strony PKW ten przepis usunięto z kodeksu w styczniu 2023 roku.

W 2019 roku zmieniono przepis dotyczący składu obwodowych komisji – mogły one liczyć od 4 do 12 osób (wcześniej od 4 do 8). W efekcie w wyborach do Sejmu i Senatu w 2019 roku było 234 445 członków komisji, o 4792 więcej niż w 2015 roku, natomiast w 2023 roku - 262 525 osób w komisjach - 28 080 więcej niż w 2019 roku. Szły za tym większe wydatki na diety (ich wysokość też się zwiększała ze względu na inflację) – w 2019 poszło na nie 86,1 mln zł, a w 2023 – 163,9 mln zł.

W nowelizacji Kodeksu wyborczego ze stycznia 2023 roku zwiększono liczbę obwodów głosowania, co skutkowało tym, że w wyborach parlamentarnych w 2023 roku utworzono 31 497 obwodowych komisji wyborczych, o ponad 4 tys. więcej niż cztery lata wcześniej. Organizacja nowych lokali wyborczych w 2023 roku kosztowała 18,5 mln zł.

Rosną też wydatki na wybory samorządowe

Te same mechanizmy, co przy wyborach parlamentarnych dotyczą też wydatków na organizację i głosowanie w wyborach samorządowych. W 2006 roku pochłonęły one 118 mln zł, cztery lata później wydano nieco mniej, bo 115,6 mln zł. W 2014 koszty wyborów samorządowych wzrosły do 238 mln zł, a w 2018 – wyniosły już prawie 332,6 mln zł.

Dwukrotny, w porównaniu do 2010 roku, wzrost wydatków na wybory samorządowe w 2014 roku to efekt wprowadzenia do Kodeksu wyborczego z 2011 roku zasady wyboru w okręgach jednomandatowych radnych w gminach, powiatach i w sejmikach wojewódzkich. W związku z tym wzrosły wydatki na druk kart do głosowania – wtedy wydano 53,5 mln zł. Tak wysokie koszty druku kart mogły też wynikać z tego, że karty do głosowania miały formę książeczki, a nie jednego arkusza. Powołano również większą liczbę obwodowych komisji wyborczych, a PKW podniosła diety dla członków komisji.

Cztery lata później – w wyborach samorządowych w 2018 roku – wydatki na druk kart do głosowania zmalały, bo wyniosły 34,3 mln zł, ale za to wzrosły wydatki na diety dla członków obwodowych komisji z 91,5 mln zł do 151,9 mln zł. A to dlatego, że obowiązywał wówczas przepis znowelizowanego Kodeksu wyborczego o dwóch komisjach obwodowych: do przeprowadzenia głosowania w obwodzie oraz do ustalenia wyników głosowania. Mieliśmy wówczas ponad 415 tys. członków tych komisji, którym trzeba było wypłacić diety. Ostatecznie z tego przepisu zrezygnowano po uchwaleniu nowelizacji Kodeksu wyborczego w styczniu 2023 roku.

W budżecie na 2024 rok na organizację wyborów samorządowych zaplanowano kwotę 817,6 mln zł, ale przy założeniu, że dojdzie do ponownego (II tura) głosowania na wójtów, burmistrzów i prezydentów we wszystkich obwodach. Zaplanowano m.in. wydatki na zwiększenie zryczałtowanych diet dla członków komisji, na diety dla mężów zaufania, a także z tytułu wzrostu cen papieru i usług drukarskich - tłumaczyła szefowa Krajowego Biura Wyborczego (KBW) Magdalena Pietrzak na posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich (ona opiniuje budżet KBW).

Najtańsze wybory – europejskie

Dwa miesiące po wyborach samorządowych znów odbędą się wybory – 9 czerwca będziemy wybierać posłów do Parlamentu Europejskiego. Na organizację tych wyborów, zgodnie z szacunkami Krajowego Biura Wyborczego, zabezpieczono w budżecie 395 mln zł, a te wydatki – jak mówiła szefowa KBW Magdalena Pietrzak - obejmują m.in. zwiększenie diet dla członków komisji, mężów zaufania, wzrost cen usług i przechowywanie archiwów.

Byłby to znaczący wzrost, bo na poprzednie wybory europejskie w 2019 roku z budżetu państwa wydano 158,3 mln zł; pierwsze w historii wybory polskich posłów do Parlamentu Europejskiego w 2004 roku, tuż po wejściu Polski do Unii Europejskiej, kosztowały 65,1 mln zł.

Ile na wybory prezydenckie?

Można założyć, że również znacząco wzrosną koszty wyborów prezydenckich w 2025 roku. Na wybory prezydenta w 2020 roku wydano 304,5 mln zł, ponad 157 mln zł więcej niż pięć lat wcześniej. Ten wzrost wynikał nie tylko z konieczności poniesienia kosztów zabezpieczeń pandemicznych, związanych z koronawirusem, ale także obejmował wydatki na organizację wyborów, które miały się odbyć 10 maja 2020 roku, ale głosowanie ostatecznie odwołano.

Wybory prezydenckie w 2020 roku były najdroższymi od 2005 roku. Wtedy wydano ponad 111,4 mln zł, pięć lat później – niecałe 5 mln mniej, ponad 106 mln zł. Wybory prezydenckie w 2015 roku kosztowały już jednak ponad 147,4 mln zł. Od lat największą pozycją w tych wydatkach są koszty diet dla członków obwodowych komisji wyborczych. W 2005 roku wyniosły ponad 60 mln zł, w 2015 - ponad 72 mln, w tym roku – już ponad 155 mln zł. Wiąże się to z ponad 100-proc. podwyżką diet - ze 160 do 350 zł - jaką wprowadzono w 2019 roku.

Rosną również koszty funkcjonowania obwodów wyborczych – od ponad 10 mln zł w 2015 roku do ponad 47 mln zł w 2020 roku. W 2005 roku druk i transport kart do głosowania pochłonął nieco ponad 1 mln zł - w 2020 roku koszty druku i transportu wzrosły 9-krotnie do 9,3 mln zł.

Ile na referenda?

Dane PKW pokazują, że przeprowadzone w 2023 roku razem z wyborami parlamentarnymi referendum ogólnokrajowe kosztowało 10,8 mln zł. Zadano w nim cztery pytania dotyczące wyprzedaży majątku państwowego podmiotom zagranicznym, podniesienia wieku emerytalnego, likwidacji bariery na granicy z Białorusią, unijnego mechanizmu relokacji migrantów. Referendum nie poszło po myśli rządzącej wtedy Zjednoczonej Prawicy. Choć większość osób zagłosowała tak, jak oczekiwali (cztery razy "nie"), to frekwencja wyniosła tylko 40,91 proc. A to sprawiło, że wyniki nie są wiążące (byłyby, gdyby frekwencja wyniosła ponad 50 proc.). Tymczasem frekwencja w wyborach parlamentarnych była rekordowa: 74,38 proc.

Najwięcej z tej kwoty wydano na druk kart do głosowania - 4,1 mln zł oraz 3,3 mln zł na "działalność komisarzy wyborczych i delegatur KBW". Nie było osobnych komisji wyborczych do spraw referendum, te same komisje zajmowały się jednocześnie wyborami, jak i referendum, więc koszty ich działania (m.in. 163,9 mln zł na diety dla członków obwodowych komisji wyborczych) zostały zakwalifikowane do wydatków na przeprowadzenie wyborów.

Dla porównania na przeprowadzone 6 września 2015 roku referendum w sprawie m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych (nie było wiążące) wydano 71,6 mln zł, w tym m.in. 31,3 mln zł na diety dla członków komisji obwodowych, 9,2 mln zł na obsługę tychże komisji, 5,5 mln zł na transport, łączność, oznaczenie lokali, diety podróżne i koszty przejazdów członków obwodowych komisji wyborczych, 1,2 mln na druk i transport kart do głosowania.

Przed ubiegłorocznym referendum politycy obozu Zjednoczonej Prawicy przekonywali, że koszt jego przeprowadzenia wraz z wyborami do Sejmu i Senatu nie będzie znaczący, że będzie to kilka milionów złotych. Szef Partii Republikańskiej i eurodeputowany PiS Adam Bielan przekonywał na kilka miesięcy przed głosowaniem: "w przypadku referendum zorganizowanego w dniu wyborów parlamentarnych ten koszt [referendum] to jest kilka milionów złotych" - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" 22 czerwca 2023 roku. Z kolei anonimowy polityk PiS, który wypowiadał się w artykule "Dziennika Gazety Prawnej" z połowy czerwca 2023, mówił: "Jedynym kosztem referendum w dniu wyborów jest wydruk dodatkowej karty. Szacuje się, że druk kart to koszt raptem 3-4 mln zł". O podobnej kwocie wspominał ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker. "W przypadku, gdy referendum odbywa się w dniu wyborów parlamentarnych jedynym znaczącym kosztem organizacji referendum jest druk dodatkowych kart referendalnych czyli ok. 3 mln zł" - pisał w serwisie X na początku lipca 2023.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24