PiS o rozliczaniu tarcz antycovidowych. Podwójna manipulacja

Źródło:
Konkret24
Borys (prezes PFR) o rozliczeniu subwencji z tarczy PFR 2.0 (materiał z 2022)
Borys (prezes PFR) o rozliczeniu subwencji z tarczy PFR 2.0 (materiał z 2022)TVN24
wideo 2/2
Borys (prezes PFR) o rozliczeniu subwencji z tarczy PFR 2.0 (materiał z 2022)TVN24

Rząd "znowu oszukał, tym razem przedsiębiorców" - taką tezę stawia Prawo i Sprawiedliwość, porównując stałe programy socjalne z pieniędzmi przyznawanymi w ramach tarcz antycovidowych. W tym przekazie manipulacja jest podwójna. Wyjaśniamy, dlaczego niektórzy przedsiębiorcy muszą zwrócić środki z tarcz antycovidowych.

24 lipca na profilu Prawa i Sprawiedliwości opublikowano post, w którym zaalarmowano: "Znowu oszukali! Tym razem przedsiębiorców…". Do wpisu dołączono grafikę, na której napisano: "Pamiętacie jak mówili, że nic do dane nie będzie zabrane? Znowu oszukali! Wojewódzkie Urzędy Pracy żądają od przedsiębiorców zwrotu pieniędzy przyznanych w ramach tarczy antycovidowej!".

Partia jako źródło tej informacji podaje Ogólnopolską Federację Małych i Średnich Przedsiębiorstw. W jednym z komunikatów powiadomiła ona: "Wojewódzkie Urzędy Pracy żądają od przedsiębiorców zwrotu przyznanego im wcześniej wsparcia" w ramach przeciwdziałania skutkom pandemii w 2020 i 2021 roku.

Post na profilu PiS wygenerował ponad 10 tys. wyświetleń, wzbudzając oburzenie większości komentujących - ale bynajmniej nie na obecny rząd, tylko... na PiS. Internauci przypominali: "Ale przecież o tym, że przedsiębiorcy będą zwracać kasę było wiadomo od początku. Zdaje się, że tak napisaliście ustawy? Złodzieje! Oszuści!"; "Tak żądały już w 2022 i 2023 roku - kto wtedy rządził?"; "Serio??? Efekty Waszychvrzadow przypisujecie następcom?"; "Przecież tak było w warunkach tych dotacji"; "Ale to wy daliście firmom nie spełniającym warunków więc logiczne, że muszą teraz oddać, ja nic nie brałem, bo się nie łapałem na te wasze tarcze, a ci co naciągali rzeczywistość dostawali więc teraz przyszedł czas zwrotu i słusznie, bo niby czemu nie, uczciwi jak ja mają tracić?"; "To chyba oczywiste, że jeśli ktoś wziął państwowe pieniądze, choć mu się nie należały, to powinien je zwrócić. Chyba tam u Was komuś nieźle przygrzało w czerep, by próbować zbijać kapitał polityczny na obronie zwykłego złodziejstwa" (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).

Bo rzeczywiście w swoim przekazie PiS pewną informację pominął. A ponadto zmanipulował.

Manipulacja pierwsza: porównywanie nieporównywalnego

Zanim przejdziemy do tezy, że "Wojewódzkie Urzędy Pracy żądają od przedsiębiorców zwrotu pieniędzy przyznanych w ramach tarczy antycovidowej", zwróćmy uwagę, z czym to zdanie porównano: z hasłem "nic co dane, nie będzie zabrane". To słowa wypowiedziane przez Donalda Tuska 19 czerwca 2023 roku, na wiecu w Kłodzku na Dolnym Śląsku. Przewodniczącego Platformy Obywatelskiej pytano wtedy między innymi o programy społeczne, które wprowadził rząd Zjednoczonej Prawicy. Tusk zadeklarował, że "nic co dane, nie zostanie zabrane".

"To nie jest z mojej strony oferta wyborcza, tylko oczywista konstatacja. Można się zgadzać z niektórym decyzjami, z innymi nie, że za mało dla takiej czy innej grupy, czy wszyscy mają mieć 500 czy 800 plus, ale jeśli władza już zdecydowała się na taką, a nie inną decyzję, która zmienia życie rodzinne, to nie po to się wygrywa wybory, aby demolować życie zwykłych ludzi" - mówił Tusk. Podkreślał, że trzeba zrobić wszystko, by starczyło pieniędzy na "to, co było już dane i żeby myśleć o kolejny krokach w sposób racjonalny i odpowiedzialny - tak by nie rujnować sytuacji materialnej całej ojczyzny".

Słowa Tuska dotyczyły więc programów socjalnych - takich jak 500 czy 800 plus. Zaś PiS porównał te stałe świadczenia z jednorazowymi środkami wypłacanymi przedsiębiorstwom po ogłoszeniu przez rząd lockdownu podczas pandemii COVID-19.

Przypomnijmy: tarcze antycovidowe były świadczeniem opartym na doraźnej pomocy, którego wypłata była możliwa dzięki uchwalonym przez Sejm tzw. ustawom covidowym (niemal wszystkie zawarte tam przepisy zawierają sformułowanie "w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii, ogłoszonego z powodu COVID-19" - ale część jest pozbawiona członu "z powodu COVID-19"). Tymczasem programy socjalne - do których nawiązywał Tusk - są stałe, dodatkowo przy 800 plus na przykład nie ma kryterium dochodowego. Zaś tarcze antycovidowe były skierowane jedynie do konkretnej grupy przedsiębiorców.

Manipulacja druga: kontrole przyznanej pomocy ruszyły za rządów Zjednoczonej Prawicy

Programy socjalne zostały w przekazie PiS zestawione z faktem, że wojewódzkie urzędy pracy "żądają od przedsiębiorców zwrotu pieniędzy przyznanych w ramach tarczy antycovidowej". Otóż tym programem pomocowym w 2021 roku kierował Polski Fundusz Rozwoju (PFR) - system instytucji rozwoju udzielających wsparcia finansowego i doradczego dla przedsiębiorców, samorządów, osób fizycznych, inwestujących na rzecz zrównoważonego rozwoju gospodarczego Polski. Celem tarcz 1.0 i 2.0, które były częścią tarczy antykryzysowej, była pomoc dla firm i pracowników w okresie pandemii COVID-19.

Tarcza antykryzysowaMaciej Zieliński, Adam Ziemienowicz/PAP

PiS pomija w swoim przekazie fakt, że o tym, iż "przedsiębiorcy, którzy otrzymali pomoc z Tarcz Antykryzysowych, zwłaszcza świadczenie postojowe, mogą spodziewać się weryfikacji i decyzji ZUS nakazujących zwrot otrzymanych pieniędzy", można było przeczytać już 28 września 2023 roku np. w portalu prawo.pl. "W każdym oddziale Zakładu powstały specgrupy pracowników, którzy ręcznie weryfikują udzieloną pomoc. Z informacji Prawo.pl wynika, że w wielu przypadkach pomoc otrzymały firmy, które nie powinny" - wyjaśniono. Czyli jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy weryfikowano, kto powinien zwrócić niesłusznie pobrane środki. Rzecznik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) Paweł Żebrowski informował wtedy dziennikarzy prawo.pl, że w ramach Tarcz Antykryzysowych złożono 3,8 mln wniosków o świadczenie postojowe, a kwota wypłat wyniosła 6,4 mld zł; z kolei liczba spraw o dodatkowe zasiłki opiekuńcze wyniosła 1,6 mln, a wypłacona kwota to 1,1 mld zł. Według ZUS do 31 lipca 2023 roku przeprowadzono 6,2 tys. kontroli płatników składek w zakresie weryfikacji wniosków o świadczenia postojowe oraz 17,1 tys. kontroli płatników składek w zakresie weryfikacji wniosków o zwolnienie z obowiązku opłacania należności z tytułu składek. 

Informacje, że firmy, które skorzystały z tarcz antycovidowych, mają zwrócić Polskiemu Funduszowi Rozwoju (PFR) łącznie 500 mln zł, podał w maju 2024 roku "Puls Biznesu". Ale ten proces już trwał. "Dotychczas wezwaliśmy do zwrotu ponad tysiąc firm. Będziemy również wzywać kolejne podmioty, choć nie powinno być ich więcej niż kilkaset. Przedsiębiorcy otrzymają te informacje najpewniej do jesieni" – przekazał cytowany przez "PB" Bartosz Marczuk, ówczesny wiceprezes PFR odpowiedzialny za wdrożenie antycovidowych tarcz. "Firmy, które prosimy o zwrot pomocy, otrzymały negatywną rekomendację służb i instytucji współpracujących z PFR przy realizacji programów rządowych, na czele z CBA (Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - red.)" – wyjaśnił Marczuk. Przedsiębiorstwa, które dostają takie wezwania, mają 14 dni na zwrot środków, po tym czasie PFR wszczyna proces windykacji.

Z informacji "PB" wynikało, że wnioski otrzymało 1,3 tys. firm, które mają zwrócić 500 mln zł. PFR miał wysłać jeszcze ok. 700 żądań zwrotu pieniędzy. Łącznie - jak przekazał "PB" - będzie to dotyczyć ok. 2 tys. z 355 tys. małych i średnich firm, które skorzystały z dwóch tarcz PFR (1.0 i 2.0) w latach 2020 i 2021, czyli niecałe 0,6 proc. "Puls Biznesu" podał, że kilkadziesiąt firm już zgodziło się z decyzją i poprosiło o rozłożenie płatności na raty (maksymalnie 24).

24 maja Marczuk poinformował, że "subwencje z tarcz antycovidowych będzie musiało oddać kolejne kilkaset firm". Zaznaczył, że PFR nie zna powodów, dla których służby zarekomendowały zwrot subwencji. - Podporządkowujemy się decyzjom służb, które poinformowały nas, że istnieje ryzyko nadużyć, między innymi mogących zagrażać bezpieczeństwu ekonomicznemu państwa - wyjaśnił. W ramach neutralizacji skutków pandemii COVID-19 dla gospodarki PFR wypłacił firmom ok. 74 mld zł. Z tego 28 mld zł ma - jak powiedział Marczuk - "wrócić do Funduszu". Jak dodał, dotychczas firmy oddały już niemal 25 mld zł.

Sprawa dotyczy "marginalnej liczby firm"

18 maja Radosław Żuk, doradca podatkowy z Kancelarii Żuk Pośpiech, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" - komentując tę sytuację - ocenił, że "wsparcie finansowe przyznawane przez PFR w trakcie pandemii uratowało sporą część przedsiębiorców przed likwidacją działalności gospodarczej. Jednakże na skutek niejasnych przepisów, błędów wykładni przepisów czy też zwykłych pomyłek coraz częściej kontrole przyznanej pomocy finansowej kończą się koniecznością zwrotu subwencji PFR".

19 lipca "Puls Biznesu" aktualizował, że Polski Fundusz Rozwoju wciąż rozlicza się z firmami, które dostały w pandemii pomoc z tarczy 1.0 i 2.0. "Z programu 1.0 4391 firm dostało decyzje wzywające do zwrotu całości wsparcia, to 1 proc. beneficjentów. 1237 z tych firm miało negatywną rekomendację CBA. W przypadku programu 2.0 wezwania do zwrotu całości dotacji dostało 1265 firm, czyli 3 proc. beneficjentów. 271 z nich miało negatywną rekomendację CBA" - przekazał najnowsze informacje Marczuk. "Cały czas pracujemy nad wezwaniami wynikającymi z naszego programu antyfraudowego, w którym weryfikujemy firmy z ZUS i MF. Spodziewam się, że jeszcze około 500 firm może dostać wezwania w lipcu-sierpniu. Czekamy też, aż CBA zweryfikuje ponad 400 firm. W tym przypadku dostaną wezwania w sierpniu-wrześniu. Łącznie będzie to jeszcze około 900 przedsiębiorców, a liczba wezwanych do zwrotu pożyczki urośnie do 6,5 tys. To już jednak właściwie koniec procesu, który dotyczy marginalnej liczby firm, bo 1,8 proc. z 355 tys. beneficjentów tarcz 1.0 i 2.0" - doprecyzował Bartosz Marczuk. Dziennik zwrócił uwagę, że sporo firm nie dyskutuje z PFR i oddaje pieniądze.

NIK w 2023 roku: nie było mechanizmów kontroli. "Wsparcie otrzymały także i te firmy, które nie wymagały pomocy"

O nieprawidłowościach, które doprowadziły firmy do zwrotu otrzymanych środków, mówili 7 grudnia 2023 roku kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli. Ustalili, że "realizując trzy rządowe programy, część zadań dotyczących ustalenia zakresu udzielanej pomocy Polski Fundusz Rozwoju wykonał w sposób niezgodny z uchwałami rządu i decyzją Komisji Europejskiej". 

"W regulaminie Tarczy 1.0 przedstawianym mikro, małym i średnim przedsiębiorcom spółka sformułowała niejasne warunki ubiegania się o wsparcie w kwestiach dla przedsiębiorców kluczowych - ustalenia ich statusu i wartości należnych subwencji. W nieuprawniony sposób zawęziła również krąg odbiorców, którym oferowała wsparcie i uściśliła procedurę, dzięki której mogła odmówić wypłaty pomocy lub jej umorzenia bez podania przyczyny, w przypadku zidentyfikowania ryzyka przez CBA i KAS (Krajową Administracją Skarbową - red.)" - napisano w komunikacie.

NIK podała, że w latach 2020-2021 powiatowe (340) i wojewódzkie urzędy pracy (16) wypłaciły przedsiębiorcom w ramach instrumentów objętych kontrolą NIK w sumie 34,1 mld zł.

"Z pierwszych narzędzi wsparcia, za opracowanie których odpowiadała ówczesna Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, przedsiębiorcy mogli skorzystać od 1 kwietnia 2020 r. Po zmianach przepisów wprowadzonych w maju, powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy oferowały pomoc na podstawie uproszczonych procedur w oparciu o oświadczenia przedsiębiorców składanych pod odpowiedzialnością karną. Zastosowanie takich nadzwyczajnych środków uzasadniało wprowadzenie szczególnych mechanizmów kontroli, tak by pomoc nie była udzielana w zbyt szerokim zakresie i by była przeznaczona wyłącznie dla uprawnionych przedsiębiorców. Takich mechanizmów minister jednak nie wprowadziła, nie skorzystała także z przepisów, na podstawie których mogła przeprowadzać kontrole w urzędach pracy" - opisano.

Izba poinformowała, że "w przypadku pierwszych form pomocy oferowanych przez urzędy pracy, minister umożliwiła natomiast wykazanie przez przedsiębiorcę spadku obrotów w ciągu 30 bądź 60 następujących po sobie dni w porównaniu z analogicznym wcześniejszym okresem". "Wskazane dni nie musiały pokrywać się z miesiącami kalendarzowymi, co uniemożliwiało weryfikację prawdziwości oświadczeń złożonych przez przedsiębiorców we wniosku o wsparcie. Nie tylko dlatego, że urzędy pracy nie miały dostępu do danych źródłowych, ale także dlatego, że nie miały obowiązku weryfikacji danych dotyczących spadku obrotów wskazanych w oświadczeniach. Co więcej, przepisy nie wymagały udowadniania przez ubiegającego się o rządowe wsparcie przedsiębiorcy, że spadek obrotów jego firmy był wyłącznie następstwem pandemii" - czytamy w komunikacie.

"W przypadku większości przedsiębiorców skuteczna weryfikacja informacji podanych przez nich w oświadczeniach byłaby możliwa jedynie podczas bezpośrednich kontroli, ale skala działań i założenie, by wsparcie dotarło do przedsiębiorców jak najszybciej, nie pozwalały kontrolować firm w momencie rozpatrywania wniosków" - wyjaśniono dalej.

NIK wypunktowała, że "przede wszystkim jednak na etapie projektowania form pomocy ówczesna Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie powiązała kluczowych kryteriów udzielania wsparcia, czyli spadku obrotów i przychodów przedsiębiorcy z jego sytuacją w chwili składania wniosku o udzielenie pomocy". A to oznacza - jak przedstawiła Najwyższa Izba Kontroli - "że w 2021 r. przedsiębiorca, którego działalność nie była zagrożona lub który osiągał bardzo dobre wyniki ekonomiczne mógł złożyć wniosek i otrzymać pomoc, wskazując spadki obrotów w 2020 r., czyli rok wcześniej".

Podano, że w takiej sytuacji znalazło się czterech spośród 20 skontrolowanych przez NIK przedsiębiorców, którzy otrzymali w sumie 16,3 mln zł pomocy. "Wszyscy wykazywali zysk na koniec 2020 r., a u jednego z nich zysk netto na koniec I półrocza 2021 r. wzrósł o 971,5 proc. w stosunku do analogicznego okresu 2020 r." - zauważono.

Izba dla przykładu opisała, że zidentyfikowała przypadek przedsiębiorcy, który złożył w Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Warszawie cztery wnioski: dwa w 2020 roku oraz dwa w 2021 roku i na ich podstawie uzyskał około 96 mln zł na ochronę miejsc pracy. "We wszystkich wnioskach wskazywał na spadek obrotów w 2020 r. o nieco więcej niż 25 proc., czyli poziomu wymaganego do uzyskania wsparcia. Tymczasem w sprawozdaniu z działalności za ten rok podał, że jego firma nie odczuła istotnie skutków pandemii – prowadzone przez niego sklepy nie zostały zamknięte w wyniku wprowadzonych obostrzeń, dostawy miały charakter ciągły, a na kolejne 12 miesięcy przedsiębiorca nie przewidywał pogorszenia swojej sytuacji ekonomiczno-finansowej" - podano.

Jak wynika zatem z analizy NIK, to brak wymogów dokumentowania spadku obrotów lub przychodów oraz brak narzędzi, dzięki którym urzędy pracy mogłyby weryfikować informacje podawane przez przedsiębiorców, sprawiły, że wsparcie otrzymały także i te firmy, które z uwagi na swoją sytuację ekonomiczno-finansową nie wymagały pomocy lub te, którym wsparcie się nie należało.

Zatem nie jest prawdą sugestia w przekazie PiS, że wojewódzkie urzędy pracy ot tak sobie "żądają zwrotu pieniędzy" przyznawanych w ramach tarcz antycovidowych - czyli że rząd "zabiera, co było dane". Bo w przypadku środków z tarcz pieniądze muszą zwrócić tylko te firmy, które je bezzasadnie otrzymały.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock, X.com

Pozostałe wiadomości

"Przerzut nielegalnych imigrantów" z Niemiec do Polski, "Niemcy imigrantów odwożą do Polski" - takie informacje krążą w polskim internecie, a politycy opozycji je powielają. Chodzi o pewne zdarzenie na polsko-niemieckim przejściu granicznym, które posłużyło do zbudowania tej fałszywej narracji.

"Niemieckie służby przekazują migranta do Polski". Wyjaśnienie zaskakuje

"Niemieckie służby przekazują migranta do Polski". Wyjaśnienie zaskakuje

Źródło:
Konkret24

Decyzje amerykańskiej administracji odbijają się szerokim echem wśród internautów, także polskich. Na ich podstawach często powstają fałszywe przekazy. Tym razem ich ofiarą padła zwolniona urzędniczka amerykańskiego resortu rolnictwa. W tle są zarzuty wobec poprzedniej władzy, ceny jajek, inflacja i ptasia grypa.

Aresztowana "agentka deep state" winna wysokim cenom jaj? Nowy przykład amerykańskiej dezinformacji

Aresztowana "agentka deep state" winna wysokim cenom jaj? Nowy przykład amerykańskiej dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Popularny w sieci ratownik medyczny Damian Garlicki został społecznym asystentem posła Konfederacji Grzegorza Płaczka. Treści, które ów asystent publikuje na swoich profilach społecznościowych, propagują rosyjskie tezy o wojnie w Ukrainie i antyukraińską narrację. A ponadto spiskowe teorie antyszczepionkowe niezgodne z faktami i nauką.

Nie tylko Bucza. Jak asystent polskiego posła sieje rosyjską dezinformację

Nie tylko Bucza. Jak asystent polskiego posła sieje rosyjską dezinformację

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Maciej Wąsik "ujawnił" unijne rozporządzenie, które tajne nie jest, i na jego podstawie stworzył tezy, które nie są prawdą. Sprawa dotyczy paktu migracyjnego, który wzbudza ogromne emocje wśród Polaków. Pokazane w unijnym dokumencie liczby znaczą co innego, niż podał europoseł. Wyjaśniamy.

Wąsik "ujawnia straszne skutki" paktu migracyjnego. I trzy razy mija się z prawdą

Wąsik "ujawnia straszne skutki" paktu migracyjnego. I trzy razy mija się z prawdą

Źródło:
Konkret24

Polityczna akcja prezesa Trybunału Konstytucyjnego z oskarżeniem rządzących o rzekomy "zamach stanu" w Polsce okazała się "politycznym złotem" dla rosyjskiej dezinformacji. Według kremlowskich mediów premier Donald Tusk został postawiony w stan oskarżenia, poparł to prezydent Andrzej Duda, lecz rząd wyprowadzi niedługo wojsko na ulice.

Jak Kreml wykorzystał akcję Święczkowskiego z "zamachem stanu"

Jak Kreml wykorzystał akcję Święczkowskiego z "zamachem stanu"

Źródło:
Konkret24

Scarlett Johansson, Steven Spielberg, Woody Allen, Lenny Kravitz czy Adam Sander - to niektóre z gwiazd, które miały wziąć udział w rzekomej akcji amerykańskich celebrytów wymierzonej w Kanyego Westa. Problem w tym, że nigdy nie wystąpili w filmie, który w sieci generuje setki tysięcy odsłon.

Zuckerberg, Spielberg, Kravitz "odpowiadają antysemicie" Westowi? Nie wierzcie

Zuckerberg, Spielberg, Kravitz "odpowiadają antysemicie" Westowi? Nie wierzcie

Źródło:
Konkret24

W internecie krąży coraz więcej dezinformujących treści na temat polskich rezerw złota. Jedni piszą, że wcale nie należą one do Polski. Inni - że nie wiadomo, gdzie są przechowywane. Jeszcze inni - że polskie złoto należy do całej Unii Europejskiej. Sprawdziliśmy.

Polskie rezerwy złota. "Nie należą tylko do Polski"? Gdzie są przechowywane?

Polskie rezerwy złota. "Nie należą tylko do Polski"? Gdzie są przechowywane?

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy resort zdrowia zaleca szczepienia na HPV, przeciwnicy szczepionek twierdzą, że nie ma on dokumentacji potwierdzającej skuteczność i bezpieczeństwo preparatu. Dowodem ma być fragment pisma rozpowszechnianego między innymi przez posła Konfederacji Konrada Berkowicza. Polityk sieje fałszywy przekaz. Eksperci przestrzegają i wyjaśniają.

Berkowicz zniechęca do szczepień na HPV. "Pan poseł nie ma wiedzy"

Berkowicz zniechęca do szczepień na HPV. "Pan poseł nie ma wiedzy"

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego przekazu kanclerz Niemiec Olaf Scholz rzekomo "kazał Tuskowi przyjmować niechcianych migrantów w Polsce", a polski premier się na to rzekomo zgodził. Ma chodzić nawet o 200 tysięcy cudzoziemców przesłanych z Niemiec do Polski. To fałszywa, zmanipulowana interpretacja fragmentu debaty przedwyborczej w Niemczech, którą w Polsce nagłaśniają politycy opozycji.

"Scholz wsypał Tuska". Podwójna manipulacja w polskiej narracji o debacie w Niemczech

"Scholz wsypał Tuska". Podwójna manipulacja w polskiej narracji o debacie w Niemczech

Źródło:
Konkret24

"To szaleństwo. Proces za polubienie wpisu!" - tak Elon Musk skomentował fragment wywiadu z Patrykiem Jakim. Polski europoseł opowiadał, za co grożą mu trzy lata więzienia. Przedstawił jednak swoją wersję, a my przypominamy, o co naprawdę chodzi w tym procesie.

Musk komentuje wywiad Jakiego: "to szaleństwo". Na co skarżył się europoseł

Musk komentuje wywiad Jakiego: "to szaleństwo". Na co skarżył się europoseł

Źródło:
Konkret24

Według posła Michała Moskala i innych polityków PiS "pakt migracyjny wchodzi w fazę realizacji", a "państwowe instytucje mają być przygotowane na przyjęcie rzesz nielegalnych imigrantów". Dowodzić tego ma pismo, którego kopię Moskal opublikował w mediach społecznościowych. A to aktualizacja dokumentu, którego przyjęcie wymusza ustawa przyjęta... za pierwszych rządów PiS.

"Sekretny" plan Tuska. Poseł Moskal manipuluje opinią publiczną

"Sekretny" plan Tuska. Poseł Moskal manipuluje opinią publiczną

Źródło:
Konkret24

Rachunki za energię niższe o jedną trzecią - taką obietnicę złożył wyborcom Karol Nawrocki, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Wyjaśniamy, dlaczego prezydent RP ma "marginalny wpływ" na ceny energii - zarówno na świecie, jak i w Polsce.

Nawrocki: prąd będzie tańszy o 33 procent. Ale nie prezydent o tym decyduje

Nawrocki: prąd będzie tańszy o 33 procent. Ale nie prezydent o tym decyduje

Źródło:
Konkret24

Zapowiedzi rządu o "reakcji na przestępczość zorganizowaną cudzoziemców" wykorzystuje kandydat KO na prezydenta Rafał Trzaskowski, przywołując w swoich wystąpieniach liczbę "deportowanych" z Polski w 2024 roku. Jeszcze inną liczbę - jako "wydalonych Gruzinów" - podaje minister Katarzyna Lubnauer. Co to za statystyki?

1082 czy 2589 cudzoziemców "wydalonych z Polski"? Dużo więcej

1082 czy 2589 cudzoziemców "wydalonych z Polski"? Dużo więcej

Źródło:
Konkret24

Profesor Andrzej Zybertowicz stwierdził, że Komisja Europejska - decydując o ewentualnym zwolnieniu Polski z obowiązku przyjmowania migrantów - będzie uwzględniała obecną liczbę ukraińskich uchodźców w naszym kraju. Sprawdziliśmy, co stanowią unijne dokumenty w tej sprawie.

Pakt migracyjny a Polska. Kiedy Komisja Europejska zdecyduje

Pakt migracyjny a Polska. Kiedy Komisja Europejska zdecyduje

Źródło:
Konkret24

Angelina Jolie miała dostać 20 milionów dolarów, Sean Penn – 5 milionów, a Orlando Bloom – 8 milionów za to, że pojechali na Ukrainę robić promocję Zełenskiemu - taka narracja rozpowszechniana jest w internecie. Wyjazdy miały być finansowane przez amerykańską agencję pomocową USAID. Pojawienie się tej historii nieprzypadkowo zbiega się w czasie z ostatnimi decyzjami Donalda Trumpa. Zmyślony przekaz jest tworem rosyjskiej dezinformacji i ma konkretny cel.

Gwiazdy Hollywood i miliony dolarów "za fotkę z Zełenskim". Jak Kreml sieje zwątpienie

Gwiazdy Hollywood i miliony dolarów "za fotkę z Zełenskim". Jak Kreml sieje zwątpienie

Źródło:
Konkret24

Jak to jest z dostępem członków sejmowej komisji ds. Pegasusa do najtajniejszych informacji? Wobec dyskusji na ten temat pomiędzy politykami - sprawdziliśmy. Okazuje się, że rzeczywiście nie wszyscy mogą czytać akta z klauzulą "ściśle tajne".

"Dostępu nie mają"? Członkowie komisji do spraw Pegasusa a tajne materiały

"Dostępu nie mają"? Członkowie komisji do spraw Pegasusa a tajne materiały

Źródło:
Konkret24

Brak przesłanek prawnych do twierdzenia, że w Polsce doszło do zamachu stanu - oceniają eksperci, komentując zawiadomienie do prokuratury złożone przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego. A raczej: do konkretnego prokuratora. Bo kto, przez kogo i w jakiej sprawie uruchomił tę akcję, dużo mówi o jej drugim, politycznym dnie.

"Zamach stanu" według Święczkowskiego. Eksperci: polityczny performance

"Zamach stanu" według Święczkowskiego. Eksperci: polityczny performance

Źródło:
Konkret24

Coraz częściej politycy opozycji, ale też prawicowe media i internauci alarmują, że po wyborach prezydenckich w Polsce możliwy jest "wariant rumuński" - jeśli zwycięzca "nie spodoba się Brukseli". Na temat wydarzeń w Rumunii krąży wiele manipulacji, wszystkiego nie ujawniono, dlatego łatwo ten casus wykorzystywać w fałszywych przekazach. Wyjaśniamy, co na razie ustalono w sprawie wpływu na wybory w Rumunii.

"Scenariusz rumuński". O co chodzi i czego nie wiemy

"Scenariusz rumuński". O co chodzi i czego nie wiemy

Źródło:
Konkret24

- Nie wiem, jak Rosjanie mogą wpływać na wybory poprzez Twittera czy Facebooka - stwierdził w radiowym wywiadzie kandydujący na prezydenta poseł Marek Jakubiak. To częsta postawa tych, którzy lekceważą skuteczność odziaływania kanałów Putina. Przedstawiamy pięć głównych stosowanych w rosyjskiej dezinformacji metod wpływania na poglądy wyborców.

"Nie wiem, jak Rosjanie mogą wpływać na wybory". To możesz być łatwym celem

"Nie wiem, jak Rosjanie mogą wpływać na wybory". To możesz być łatwym celem

Źródło:
Konkret24

"Niech sprawdzi konta swoich kolegów, część na pewno tam znajdzie" - reagują internauci na rozpowszechniany w mediach społecznościowych przekaz, jakoby prezydent Wołodymyr Zełenski sprzeniewierzył pieniądze przekazane przez USA na pomoc walczącej Ukrainie. Ta narracja powstała w wyniku zmanipulowania wypowiedzi Zełenskiego i jest podbijana w sieci przez prokremlowskie kanały.

"Gdzie się podziało 200 miliardów na armię". Zmanipulowane słowa Zełenskiego

"Gdzie się podziało 200 miliardów na armię". Zmanipulowane słowa Zełenskiego

Źródło:
Konkret24

Jak w końcu będzie z kominkami opalanymi drewnem? W mediach społecznościowych internauci nie zostawiają suchej nitki na propozycjach rzekomych nowych przepisów, alarmując, że w całym kraju zacznie obowiązywać zakaz używania kominków na drewno. Jednak są już kolejne propozycje zmian w programie "Czyste powietrze", a Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uspokaja.

"Koniec domowych kominków"? Co się zmieniło

"Koniec domowych kominków"? Co się zmieniło

Źródło:
Konkret24

Akcje, petycje, plakaty, fałszywe informacje - politycy Konfederacji, ale też Karol Nawrocki oraz rzesza internautów dezinformują na temat Centrów Integracji Cudzoziemców. Alarmują, że to "ośrodki dla nielegalnych imigrantów", że powstają "z pieniędzy podatników", że to realizacja paktu migracyjnego. To wszystko nieprawda.

Centra Integracji Cudzoziemców dla "nielegalnych imigrantów"? Wielostopniowa manipulacja

Centra Integracji Cudzoziemców dla "nielegalnych imigrantów"? Wielostopniowa manipulacja

Źródło:
Konkret24

Internauci donoszą, że środki, które mogłyby pójść na wsparcie ofiar powodzi w Polsce, zostały przeznaczone na budowę ośrodka dla migrantów. Sprawdziliśmy, o jaki budynek chodzi.

"Ośrodek dla nielegalsów" zamiast pieniędzy dla powodzian? Wyjaśniamy

"Ośrodek dla nielegalsów" zamiast pieniędzy dla powodzian? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Przekaz o tym, że szkocki rząd rzekomo rozważa wprowadzenie zakazu posiadania kotów, wywołał sporo zamieszania w brytyjskich mediach. Stamtąd dotarł do polskich internautów. Jednak raport, który jakoby miał rekomendować taki zakaz, nigdzie o nim nie wspomina.

Będzie zakaz posiadania kotów w Szkocji? O co chodzi z "ryzykiem dla dzikiej przyrody"

Będzie zakaz posiadania kotów w Szkocji? O co chodzi z "ryzykiem dla dzikiej przyrody"

Źródło:
Konkret24

Według polityków opozycji Komisja Europejska poinformowała poprzez swojego komisarza, że "Polska nie będzie zwolniona z mechanizmu solidarności" w ramach paktu migracyjnego. "Tusk blagował!", "Polacy ograni przez Tuska", "Tusk okłamuje Polaków" - alarmują politycy i część serwisów informacyjnych. Ale unijny komisarz wcale tak nie napisał.

"Polacy ograni przez Tuska"? Co napisał komisarz o pakcie migracyjnym

"Polacy ograni przez Tuska"? Co napisał komisarz o pakcie migracyjnym

Źródło:
Konkret24

Administracja Donalda Trumpa wykorzystała katastrofę lotniczą w Waszyngtonie, by walczyć z polityką inkluzywności w amerykańskiej armii. A wypowiedzi prezydenta dały początek fałszywej teorii, jakoby za wypadek odpowiadała transpłciowa kobieta, która rzekomo siedziała za sterami wojskowego śmigłowca.

"Transpłciowa pilotka" Black Hawka. Jak Trump rozkręcił fałszywą teorię o katastrofie lotniczej

"Transpłciowa pilotka" Black Hawka. Jak Trump rozkręcił fałszywą teorię o katastrofie lotniczej

Źródło:
Konkret24