Wrocław, dzieci z Ukrainy i "ciężka sytuacja na oddziałach pediatrycznych"? To fałsz


Tekst lokalnego serwisu o rzekomo "ciężkiej sytuacji na oddziałach pediatrycznych we wrocławskich szpitalach", której powodem mają być dzieci z Ukrainy, wzbudził wiele negatywnych komentarzy w sieci. Według naszych ustaleń przekazuje nieprawdę. Wyjaśniamy, dlaczego nie jest wiarygodny.

Jeden z czytelników przysłał do Konkret24 link do tekstu opublikowanego 15 marca na stronie 24wroclaw.pl, komentując: "Link do tego artykułu był wrzucany na Demotywatorach przez dziwne antyszczepionkowo-prorosyjskie konto. Artykuł nosi znamiona dezinformacji, nie ma w nim szczegółów umożliwiających weryfikację informacji w nim zawartych. Na tej stronie wcześniej był banner 'Pilne' informujący o postawieniu rosyjskiej broni jądrowej w stan gotowości".

Tytuł artykułu, na który zwrócił uwagę czytelnik, brzmi: "Fala uchodźców z Ukrainy jedną z przyczyn ciężkiej sytuacji na oddziałach pediatrycznych we wrocławskich szpitalach". Opisano w nim dwie historie mające świadczyć o tym, że jest tak, jak podaje tytuł. Pierwsza dotyczy pięcioletniej dziewczynki, której miano odmówić przyjęcia na oddział pediatryczny wrocławskiego szpitala. "Lekarz w rozmowie z ojcem zasugerował, że łóżka szpitalne są zajęte z powodu nadprogramowej ilości pacjentów z Ukrainy" - czytamy. Drugą historię opowiedzieć miała "pani Kasia" - jak twierdzi, była świadkiem awantury na SOR szpitala wywołanej tym, że lekarz miał przyjmować w pierwszej kolejności pacjentów z Ukrainy.

Tekst budujący poczucie zagrożenia z powodu przyjmowania w Polsce ukraińskich uchodźców 24wroclaw.pl

Według narzędzia CrowdTangle artykuł ten tylko na Facebooku miał zasięg ponad 130 tys. użytkowników. Rzeczywiście wygląda jak przykład antyukraińskiej narracji. Nie wiemy, czy to było celem autora/autorów, ale taki jest efekt.

Otrzymane przez Konkret24 wyjaśnienia ze szpitali nie potwierdzają, by we wrocławskich szpitalach była "ciężka sytuacja na oddziałach pediatrycznych" z powodu ukraińskich dzieci.

Reakcje internautów: "stop ukraincom!!!", "nasze dzieci są odstawione na boczny tor"

Tekst wywołał emocjonalne komentarze internautów. "Stop ukraincom!!!"; "My będziemy zdychać, bo teraz Ukraińcy najważniejsi"; "Jeb@ć ukraincow!" - można przeczytać pod tekstem (pisownia oryginalna). Na facebookowym profilu serwisu 24wroclaw.pl było podobnie: "Nasze dzieci są odstawione na boczny tor"; "To było do przewidzenia. Polak we własnym kraju już zaczyna być obywatelem 2 kategorii"; "I to wszystko za nasze pieniądze..".

Niektórzy czytelnicy mieli wątpliwości co do tezy przedstawionej w tekście. "A konkretnie, który to szpital, pani "redaktor"?"; "Nie podano który szpital. Poza tym są pogotowia ratunkowe w których również moga pomóc i gdy to konieczne zabrać dziecko do odpowiedniego szpitala"; "Komu zależy na tym abyśmy się źle do nich nastawili ? Domyślcie się sami"; "Uważajcie kto pisze te artykuły, zazwyczaj mają wywołać zament w społeczeństwie PL" - pisali uważni czytelnicy tekstu. Gdy jedna z użytkowniczek Facebooka napisała: "Czy to jest zweryfikowane ze szpitalem? Bo dziwn trafem nie podano nawet nazwy szpitala… typowy propagandowy fejk dezyinformacyjny" - odpowiedział jej administrator profilu: "oczywiście, że zostało to zweryfikowane. Zaistniała sytuacją nie wydarzyła się z 'winy' szpitala więc nie ma konieczności podawania jego nazwy".

"Kolejnym celem dezinformacji w sieci jest budowanie wśród Polaków wrogiego nastawienia do uchodźców z Ukrainy"
"Kolejnym celem dezinformacji w sieci jest budowanie wśród Polaków wrogiego nastawienia do uchodźców z Ukrainy"TVN24, Czarno na białym

Generalnie tekst ma wiele elementów, które cechują przekazy dezinformacji. Są to:

1. Anonimowy autor

Nie wiemy, kto napisał tekst. Podpis brzmi: "redaktorzy". A to właśnie autor podpisany imieniem i nazwiskiem uwiarygodnia tekst. Brak nazwiska autora, szczególnie w tekstach o tak wrażliwej tematyce budzi wątpliwości.

2. Nieznany szpital(e), bezimienny rzecznik i stanowisko redakcji

Z artykułu nie wiadomo, w którym wrocławskim szpitalu lub szpitalach doszło do dwóch opisanych zdarzeń. Czytamy tylko, że redakcja rozmawiała z rzecznikiem szpitala, w którym udzielono doraźnej pomocy dziewczynce. Nie podano jego imienia i nazwiska. W mailu do redakcji serwisu 24wroclaw.pl zapytaliśmy, o który szpital chodzi i dlaczego nie podano tej informacji w jego treści. 5 kwietnia otrzymaliśmy odpowiedź redakcji portalu 24wrocław.pl, którą przytaczamy w całości: "Artykuł powstał na bazie zgłoszenia od jednego z czytelników. Został zweryfikowany (zresztą jak zawsze) z rzecznikiem placówki, której dotyczył temat. Nazwa szpitala specjalnie pozostała do naszej wiadomości, aby uniknąć nagonki na dyrekcję, która niewiele może zrobić w sytuacji braku miejsc w placówce. Oczywiście mamy dowody potwierdzające naszą wiarygodność, wiec uważamy sprawę za zamkniętą".

3. Źródło: "pani Kasia"

Redakcja miała rozmawiać "z wieloma zaniepokojonymi rodzicami i pacjentami SOR". Cytuje anonimowego ojca pięcioletniej dziewczynki i "panią Kasię". W dezinformacji podaje się często jako źródła rzekomych wiadomości anonimowe osoby: sąsiadkę, znajomego, koleżankę, czy nawet panią Kasię.

4. Brak faktów i ustaleń, wniosek bez potwierdzenia

Z artykułu wiemy, że do rzekomej odmowy przyjęcia dziewczynki do szpitala doszło "w nocy z niedzieli na poniedziałek". Ponieważ opublikowano go 15 marca, prawdopodobnie była to noc z 12 na 13 marca. Za to do sytuacji, której świadkiem miała być pani Kasia, miało dość "w przeciągu ostatnich 2 tygodni".

"Postanowiliśmy więc zbadać temat" - czytamy w leadzie tekstu. Lecz z treści nie dowiemy się, czy i co zrobiono. Przytoczono tylko jedną daną: "W dniu zdarzenia do szpitala, o którym mowa udało się 48 małych pacjentów. Na oddział pediatryczny przyjęto 18 z nich. Wśród wspomnianych 18 osób, tylko ostatniej doby znalazło się 8 obywateli Ukrainy". I na tej podstawie autorzy wnioskują: "Śmiało, można więc powiedzieć, że oblężenie wrocławskiej placówki zwiększyło się o połowę". Na to dowodów nie ma.

"Ponoć w pierwszej kolejności przyjmowani są obywatele z Ukrainy" - miała powiedzieć redakcji "pani Kasia". W tekście nie ma dowodu potwierdzającego te słowa. Nie ma stanowiska instytucji, która takie zalecenie mogłaby wydać.

5. Budowanie nastroju strachu

Autorzy straszą pytaniem w leadzie: "Czy ktoś jeszcze czuwa nad zdrowiem i bezpieczeństwem naszych dzieci?". Użyto sformułowań-bezpieczników - czyli niejednoznacznych, dających autorom margines bezpieczeństwa, jeśli nie mieliby racji, np.: "Lekarz w rozmowie z ojcem zasugerował" albo "fala uchodźców z Ukrainy jedną z przyczyn ciężkiej sytuacji...". Anonimowy czytelnik ma mówić: "Obawiam się, że to dopiero początek naszych problemów".

6. Generalizacje i spekulacje

Na dwóch rzekomych przykładach zastosowano zabieg generalizowania co do sytuacji we wrocławskich oddziałach pediatrycznych. Widać to we fragmencie: "Niestety lekarz w rozmowie z rodzicami zasugerował, że w związku z ogromnym obciążeniem oddziału pediatrycznego dziewczynka nie zostanie przyjęta do szpitala. Co gorsze identycznej sytuacji należy się spodziewać w pozostałych wrocławskich szpitalach". Dlaczego? Nie wiadomo.

"Od czasu rozpoczęcia konfliktu w Ukrainie nie odnotowano sytuacji braku miejsc dla pacjentów pediatrycznych"

Skontaktowaliśmy się z czterema szpitalami we Wrocławiu mającymi oddziały pediatryczne. Są to: Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. J. Gromkowskiego, Szpital Specjalistyczny im. A. Falkiewicza we Wrocławiu i Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu Ośrodek Badawczo-Rozwojowy. Zapytaliśmy, czy od początku wojny w Ukrainie mieli lub mają problem z brakiem miejsc na oddziale pediatrycznym, a jeśli tak, to czy powodem jest duża liczba dzieci z Ukrainy. Chcieliśmy również wiedzieć, czy w tych placówkach obowiązują lub obowiązywały wytyczne, aby w pierwszej kolejności przyjmować pacjentów będących obywatelami Ukrainy. Trzy szpitale odpowiedziały już na nasze pytania.

"Dziś na 1600 łózek w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przebywa obecnie 33 uchodźców, w tym 18 dzieci. Pacjentów przyjmujemy według stanu zdrowia - nie narodowości" - poinformowała 1 kwietnia Monika Kowalska, rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

"Przyjęcia pacjentów w Oddziale Pediatryczno-Reumatologicznym naszego Szpitala odbywają się w sposób nieprzerwany, na bieżąco. Od czasu rozpoczęcia konfliktu w Ukrainie nie odnotowano sytuacji braku miejsc dla pacjentów pediatrycznych" - to odpowiedź przysłana 1 kwietnia przez Małgorzatę Kosidło, kierownik Działu Certyfikacji i Akredytacji w Szpitalu Specjalistycznym im. A. Falkiewicza. "W Szpitalu nie obowiązywały i nie obowiązują w tej chwili wytyczne dotyczące przyjmowania w pierwszej kolejności pacjentów będących obywatelami Ukrainy. Pacjenci z Ukrainy przyjmowani są do Szpitala na tych samych zasadach i mają równy dostęp do świadczeń zdrowotnych, co obywatele Polski. Jedyne kryterium dotyczące decyzji o przyjęciu do Szpitala stanowią względy medyczne i stan zdrowia pacjenta" - wyjaśnia.

Rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego Anna Poznańska informuje, że w ostatnich tygodniach w placówce nie było sytuacji, aby dziecko, które w ocenie lekarza powinno być hospitalizowane, nie zostało przyjęte na oddział. "Obecnie występuje wzmożona, sezonowa zachorowalność dzieci. W ostatnich tygodniach zdarzyło się, że mieliśmy pełne obłożenie na oddziałach pediatrycznych i z tego powodu kilku małych pacjentów nie mogliśmy przyjąć. Wówczas jednak zawsze nasze służby znajdowały miejsce w innym szpitalu i naszym transportem z odpowiednią opieką przewoziliśmy dzieci na umówione miejsce w innym szpitalu. Podkreślić jednak należy, że nie zdarzyło się, aby dziecko, które w ocenie lekarza powinno być hospitalizowane, nie zostało przyjęte do szpitala" - przekazuje rzeczniczka w mailu z 2 kwietnia. Dodaje przy tym, że pełne obłożenie nie było i nie jest spowodowane obecnością dzieci z Ukrainy. "Od czasu wybuchu tragicznej wojny w Ukrainie mali pacjenci z Ukrainy stanowią około dwóch procent dzieci przyjmowanych na oddziały pediatryczne naszego Szpitala" - wyjaśnia.

Anna Poznańska zaprzecza, by pacjentów z Ukrainy przyjmowano w pierwszej kolejności. "Lekarz decyduje o hospitalizacji na podstawie stanu zdrowia pacjenta, tylko i wyłącznie" - stwierdza.

Pytania wysłaliśmy też do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. 1 kwietnia na pytanie: "czy w ostatnich tygodniach docierały do Państwa informacje o braku miejsc na oddziałach pediatrycznych we wrocławskich szpitalach oraz że powodem może być duża liczba pacjentów będących uchodźcami z Ukrainy" - odpowiedź biura prasowe brzmi: "Nie". Tak samo odpowiedziało na pytanie, czy placówki ochrony zdrowia podlegające wojewodzie otrzymały wytyczne, by w pierwszej kolejności przyjmować pacjentów będących obywatelami Ukrainy.

Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; Zdjęcie: Łukasz Gągulski/PAP

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24