Tłumacząc decyzję o konieczności wprowadzenia stanu wyjątkowego przy granicy z Białorusią, rząd Morawieckiego wskazywał na sąsiadów. "Odpowiedniki stanu wyjątkowego obowiązują już na Litwie i Łotwie" - brzmi rządowa narracja. Jednak z porównania wprowadzonych tam i w Polsce ograniczeń wynika, że nasze są najbardziej restrykcyjne.
Prezydent Andrzej Duda zdecydował 2 września o wprowadzeniu w Polsce 30-dniowego stanu wyjątkowego. Tego samego dnia rozporządzenie prezydenta opublikowano w Dzienniku Ustaw. Stan wyjątkowy obowiązuje na trzykilometrowym pasie wzdłuż granicy z Białorusią i obejmuje 183 miejscowości w województwach podlaskim i lubelskim.
O wprowadzenie stanu wyjątkowego na tym obszarze rząd Mateusza Morawieckiego zwrócił się 31 sierpnia do prezydenta RP. Wniosek tłumaczył sytuacją na granicy z Białorusią, przez którą do Polski usiłuje się nielegalnie przedostać coraz więcej imigrantów. Uchwałę rządu uzasadniono "wyjątkowym charakterem oraz nadzwyczajną skalą presji migracyjnej na granicy polsko-białoruskiej, które mają swoje źródło w zamierzonych i zaplanowanych działaniach służb białoruskich, ukierunkowanych na destabilizację sytuacji na granicy z Polską oraz innymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej, tj. Litwą i Łotwą".
Jako istotny argument za wprowadzeniem stanu wyjątkowego w Polsce rządzący politycy wskazywali decyzje rządów Litwy i Łotwy. Jak jednak sprawdziliśmy, oba kraje zastosowały różne zasady i ograniczenia - odmienne od tych, które zarządził polski prezydent. Wprowadzone przez niego ograniczenia swobód obywatelskich są najbardziej restrykcyjne.
Narracja rządowa: bo na Litwie i Łotwie już jest stan wyjątkowy
Politycy rządzącej większości twierdzili, że decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego była nieuchronna. "Litwa i Łotwa także wprowadziły już takie rozporządzenia" – mówił premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej, ogłaszając decyzję rządu.
"Przyspieszyły ją zbliżające się manewry Zapad-21 armii rosyjskiej i białoruskiej tuż przy polskiej granicy. Mamy informacje od białoruskich opozycjonistów, że Aleksander Łukaszenka tylko czeka na okazję do prowokacji" – mówił w Polskim Radiu 31 sierpnia po ogłoszeniu decyzji rządu wicerzecznik PiS Radosław Fogiel. Jak dodał: "odpowiedniki stanu wyjątkowego obowiązują już na Litwie i Łotwie".
Ten przekaz podawali dalej inni politycy PiS. "Od szeregu tygodni stany wyjątkowe obowiązują na Litwie i Łotwie w pasie nadgranicznym" – mówił 1 września w "Sygnałach Dnia" Polskiego Radia wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz.
Przy czym politycy używają nieprecyzyjnych określeń. Od 2 lipca na całej Litwie obowiązuje stan sytuacji ekstremalnej (nadzwyczajnej), a na Łotwie 11 sierpnia wprowadzono stan nadzwyczajny, który ma obowiązywać jedynie w trzech gminach graniczących z Białorusią.
Polska: "żadnych happeningów, żadnych wycieczek"
"Konieczne jest zapewnienie pełnej skuteczności działań podejmowanych przez Straż Graniczną, a także Wojsko Polskie" – stwierdził polski rząd, przedstawiając w swojej uchwale propozycje ograniczeń, jakie mają być wprowadzone na obszarze obowiązywania stanu wyjątkowego. "Żadnych wycieczek, żadnych happeningów, żadnych manifestacji w pasie granicznym nie będzie można organizować" - powiedział na konferencji prasowej 31 sierpnia minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
"Dla mnie jest oczywiste, że chodzi o wprowadzenie zapory dla dziennikarzy, publiczności, informacji, co się dzieje na granicy" - tak decyzję rządu ocenił 1 września w programie "Rozmowa Piaseckiego" w TVN24 Wojciech Hermeliński, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem nie ma wystarczających podstaw prawnych do wprowadzenia teraz w Polsce stanu wyjątkowego.
Szczegóły ograniczeń - decyzja prezydenta
Zgodnie z ustawą o stanie wyjątkowym to prezydent na wniosek rządu wprowadza taki stan i w rozporządzeniu określa "przyczyny wprowadzenia, czas trwania i obszar, na jakim wprowadza się stan wyjątkowy, oraz, w zakresie dopuszczonym niniejszą ustawą, rodzaje ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela". We wniosku do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego rząd zaproponował następujące ograniczenia swobód obywatelskich:
zawieszenie prawa do organizowania i przeprowadzania zgromadzeń, imprez masowych oraz prowadzonych w ramach działalności kulturalnej imprez artystycznych i rozrywkowych, niebędących imprezami masowymi;
wprowadzenieobowiązku posiadania przy sobie dowodu osobistego lub innego dokumentu stwierdzającego tożsamość przez osoby, które ukończyły 18 lat, przebywające w miejscach publicznych, a w przypadku osób uczących się, które nie ukończyły 18 lat – legitymacji szkolnej;
wprowadzenie ograniczenia prawa posiadania broni palnej, amunicji i materiałów wybuchowych oraz innych rodzajów broni poprzez wprowadzenie zakazu ich noszenia, w związku z ochroną granicy państwowej oraz zapobieganiem i przeciwdziałaniem nielegalnej migracji.
Andrzej Duda poszerzył ten katalog o kolejne ograniczenia:
zakaz przebywania w ustalonym czasie w oznaczonych miejscach, obiektach i obszarach;
zakaz utrwalania za pomocą środków technicznych wyglądu lub innych cech określonych miejsc, obiektów lub obszarów;
ograniczenie dostępu do informacji publicznej dotyczącej czynności prowadzonych na obszarze objętym stanem wyjątkowym w związku z ochroną granicy państwowej oraz zapobieganiem i przeciwdziałaniem nielegalnej migracji.
Ostatnie dwa ograniczenia - a więc zakaz relacjonowania wydarzeń na obszarze stanu wyjątkowego i ograniczenie dostępu do informacji publicznej - potwierdzają opinię sędziego Hermelińskiego, że chodzi o "zaporę dla dziennikarzy".
Tymczasem według ustawy o stanie wyjątkowym wprowadzane ograniczenia muszą jednak uwzględniać podstawowy warunek:
Rodzaje ograniczeń wolności i praw człowieka i obywatela (…) powinny odpowiadać charakterowi oraz intensywności zagrożeń stanowiących przyczyny wprowadzenia stanu wyjątkowego, a także zapewniać skuteczne przywrócenie normalnego funkcjonowania państwa. art. 15 ust.2 ustawy o stanie wyjątkowym
Wprowadzenie stanu wyjątkowego, zdaniem sędziego Wojciecha Hermelińskiego, musi uwzględniać zasadę proporcjonalności. "Nie można zaczynać od najsurowszych środków. Trzeba zaczynać od najłagodniejszych, które najmniej ingerują w prawa obywatelskie" - mówił w TVN24.
Porównanie wprowadzonych w Polsce ograniczeń z tymi, które obowiązują na Litwie i Łotwie, pokazuje, że spośród tych trzech państw prezydent Andrzej Duda zastosował najsurowsze środki.
Litwa: stopień niżej niż stan wyjątkowy
Pierwsza po nadzwyczajne środki prawne sięgnęła Litwa. 2 lipca rząd postanowił "ogłosić stan sytuacji ekstremalnej/nadzwyczajnej w całym kraju z powodu masowego napływu cudzoziemców". Odpowiedzialną za realizację decyzji rządu jest minister spraw wewnętrznych Agne Bilotaite. W decyzji rządu nie określono okresu obowiązywania stanu sytuacji ekstremalnej ani szczegółowych postanowień związanych z realizacją tego stanu.
Podstawą prawną decyzji rządu jest ustawa o ochronie ludności Republiki Litewskiej z 15 grudnia 1998 roku. Zawiera definicję sytuacji nadzwyczajnej: "oznacza sytuację wynikającą ze zdarzenia nadzwyczajnego, które może spowodować nagłe i poważne zagrożenie dla życia lub zdrowia ludności, mienia, środowiska lub śmierci, obrażeń lub innych szkód wyrządzonych ludności". Przepisy tej ustawy mają na celu "pomoc ludności, państwowym i samorządowym instytucjom i zakładom, innym instytucjom i podmiotom gospodarczym w sytuacji zagrożenia lub wystąpienia sytuacji nadzwyczajnych, w celu uniknięcia lub poniesienia jak najmniejszej szkody, zachowania powagi, zachowania życia, zdrowia, mienia i ochrony środowiska; zapewnienie optymalnego wykorzystania zasobów materialnych instytucji i placówek państwowych i komunalnych, innych placówek i podmiotów gospodarczych w przypadku zagrożenia lub wystąpienia sytuacji nadzwyczajnych".
Z analizy przepisów litewskiej ustawy o ochronie ludności wynika, że dotyczy ona raczej sytuacji kryzysowych, niezwiązanych z bezpośrednim zagrożeniem bezpieczeństwa państwa. W informatorze dla podróżujących na Litwę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych opisuje stan sytuacji ekstremalnej jako odpowiednik polskiego stanu klęski żywiołowej - o stopień niżej niż stan wyjątkowy, który musi zatwierdzać parlament. O wprowadzenie stanu wyjątkowego na Litwie wnioskowała 27 lipca litewska minister spraw wewnętrznych - ale jej propozycja nie zyskała poparcia w rządzie.
W art. 8 litewskiej ustawy o ochronie ludności zapisano, że "w toku działań ratowniczych, poszukiwawczych i awaryjnych, likwidacji zdarzenia, sytuacji awaryjnej i usuwania jej skutków swoboda przemieszczania się, nienaruszalność mienia może być czasowo ograniczona w przypadkach i trybach określonych w tej i innych ustawach, a w przypadku stanu wyjątkowego - także swoboda działalności gospodarczej, świadczenie usług publicznych i administracyjnych".
"W szczególnych przypadkach wojsko może zatrzymywać osoby cywilne, może rekwirować majątek osób cywilnych na potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa publicznego" - mówił 1 września w "Faktach" TVN Robert Klonowski, dziennikarz "Kuriera Wileńskiego".
W wykazach prac legislacyjnych rządu i parlamentu Litwy nie odnaleźliśmy aktów prawnych dotyczących ograniczania praw obywatelskich. Są natomiast decyzje dotyczące np. przeznaczenia pewnych nieruchomości na ośrodki dla nielegalnych migrantów czy przetargów na zakupy drutu kolczastego do grodzenia granicy.
Kinga Dudzińska-Raś z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, pytana w TVN24, czy w jakiś sposób ograniczono działalność mediów na terenach przygranicznych na Litwie i Łotwie, odpowiedziała, że "na Litwie od 2 bądź 3 sierpnia dziennikarze mają zakaz kontroli i patrolowania granic". W rozmowie z Konkret24 uściśliła, że te ograniczenia mają charakter uznaniowy, nie wynikają ze szczególnych aktów prawnych. Litewska straż graniczna - wyjaśnia ekspertka - powołuje się jedynie na stan sytuacji ekstremalnej i wprowadza dla dziennikarzy przepustki na wjazd do strefy nadgranicznej.
Łotwa: jak straż graniczna ma postępować z imigrantami
Rząd łotewski decyzję o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego (w angielskim tłumaczeniu rozporządzenia: emergency situation) podjął 10 sierpnia. Nadzwyczajne środki prawne mają obowiązywać do 10 listopada na obszarze trzech gmin graniczących z Białorusią: lucyńskiej, krasławskiej, dyneburskiej oraz na terenie miasta Dyneburg. Dotyczą przede wszystkim zwiększenia kompetencji straży granicznej, policji i wojska oraz sposobów postępowania z osobami nielegalnie przekraczającymi granicę łotewsko-białoruską. Takie osoby mają być natychmiast cofane na Białoruś, a wojsko, policja i straż graniczna "podejmują niezbędne środki w celu zapewnienia, że osoba ta zastosuje się do tego nakazu".
Jak napisano w rozporządzeniu, łotewska straż graniczna "ma prawo użyć siły fizycznej i specjalnych środków w celu natychmiastowego powrotu tej osoby do kraju, z którego nielegalnie przekroczyła granicę państwową". Na obszarze, na którym obowiązuje stan nadzwyczajny, straż graniczna nie będzie przyjmować wniosków o objęcie cudzoziemców ochroną międzynarodową, wojsko ma wspomóc straż graniczną w organizowaniu ośrodków dla zatrzymywanych nielegalnych migrantów.
W tekście tego rozporządzenia nie ma przepisów dotyczących ograniczenia np. w przemieszczaniu się obywateli czy zakazu zgromadzeń na obszarze, na którym obowiązuje stan nadzwyczajny - co znalazło się w rozporządzeniu polskiego prezydenta.
Rozporządzenie o wprowadzeniu stanu wyjątkowego polski prezydent przedstawia Sejmowi w ciągu 48 godzin od jego podpisania. Według zapowiedzi Ryszarda Terleckiego, wicemarszałka Sejmu z PiS, posłowie mieliby się tym zająć w poniedziałek, 6 września.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: PAP/EPA