Przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie godzinne exposé. Sprawdziliśmy istotne tezy i dane z tego wystąpienia - nie wszystkie się potwierdzają, niekiedy brak kontekstu powodował, że premier wprowadzał w błąd.
Sejm wyraził 11 czerwca 2025 roku wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska. W głosowaniu brało udział 453 posłów. Za było 243, przeciw 210. Nikt się nie wstrzymał. Podczas wygłoszonego wcześniej exposé premier przedstawił sytuację polityczną, w jakiej rządowa koalicja znalazła się po wygranych przez Karola Nawrockiego wyborach prezydenckich. Podkreślał, że w związku z wyborczym rozstrzygnięciem 1 czerwca wyzwania są "większe, niż oczekiwaliśmy". "Nie ma trzęsienia ziemi, ale nazwijmy rzecz po imieniu: czeka nas dwa i pół roku bardzo ciężkiej, poważnej pracy w warunkach, które nie zmienią się na lepsze" - powiedział. W wystąpieniu mówił o głównych zadaniach jego rządu, ale wiele miejsca poświęcił też działaniom poprzedniego rządu Zjednoczonej Prawicy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kluczowe punkty exposé Tuska
Donald Tusk prezentował, co do tej pory jego rząd zrobił m.in. w kwestiach bezpieczeństwa, solidarności społecznej, polityki międzynarodowej (w tym relacjach z Ukrainą), inwestycji czy w sprawie rozliczeń działań poprzedników. Chwalił się sukcesami. Podawał szereg danych statystycznych dotyczących wydatków państwa i gospodarki, m.in. dotyczących obronności, pomocy społecznej, inflacji, płac, bezrobocia czy inwestycji. Sprawdziliśmy istotne tezy i dane. Wiele było zgodnych z prawdą, lecz nie wszystkie.
Wzrost wydatków na polską armię "o 67 procent"? Tusk sam siebie sprostował
Mówiąc o tym, jak wzrosły wydatki na obronność, premier pytał: "Jak myślicie, o ile wzrosły wydatki, czyli realnie wydane pieniądze na obronę polskiego terytorium, polskiej granicy, na polską armię? Jak myślicie, sześć procent? A może myślicie, że 16 procent więcej wydaliśmy na obronę?". I sam odpowiedział: "Nie. Wydaliśmy w ciągu jednego roku - 2024 do 2023 - więcej na obronę na polską armię o 67 procent".
Dane o wydatkach na obronność za ostatnie lata przedstawił w Sejmie w grudniu 2024 minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie potwierdzają one jednak słów Donalda Tuska. W 2023, ostatnim roku rządów Zjednoczonej Prawicy, Polska wydała na obronność 111,2 mld zł. W 2024 roku wydatki zaplanowano na 153 mld zł, ale Maciej Miłosz z "Rzeczpospolitej" - który w serwisie X zareagował od razu na słowa Tuska z Sejmu - ocenił, że realnie w zeszłym roku wydano ok. 140 mld zł. Taką analizę przeprowadził bowiem w "Rz" w sierpniu 2024 roku - wtedy oszacował, że mimo założeń Polska na zbrojenia realnie wyda 140-150 mld zł. Do dziś nie znamy ostatecznej kwoty, ponieważ Najwyższa Izba Kontroli nie opublikowała wciąż analizy wykonania budżetu państwa za 2024 rok. Gdyby przyjąć wydatki w 2024 roku na poziomie 140 mld zł, byłby to wzrost o niecałe 26 proc., natomiast gdyby zrealizowano wydatki zaplanowane – o 37,6 proc.
Skąd premier mógł wziąć wartość 67 proc.? W ustawie budżetowej na 2025 rok zapisano rekordowe wydatki na obronność: 186,6 mld zł. Dopiero gdyby się udało zrealizować to założenie, wówczas wzrost między 2023 a 2025 rokiem wyniósłby 67 proc.
I rzeczywiście. Reagując na krytykę, odpowiadając kilka godzin później na pytania posłów, premier oświadczył: "Chciałem sprostować, bo podałem nieprecyzyjną daną, jeśli chodzi o rok, mówiąc o wzroście nakładów na zbrojenia. Nie chodziło o rok 2024, podałem błędnie rok 2024, chodziło o rok 2025. Wzrost w porównaniu do ostatniego roku PiS-u o 67 procent na zbrojenia, na armię, na obronność. Ten wzrost o 67 procent to jest wzrost w porównaniu do aktualnego roku i za to przejęzyczenie przepraszam".
"Setki tysięcy wydanych wiz w mechanizmie korupcyjnym"? Brak dowodów
Donald Tusk zapowiedział, że w 2025 roku zostanie wydanych o 50 proc. mniej wiz dla migrantów z państw Afryki i Azji. Po czym wrócił do afery wizowej, krytykując działania poprzedników. "Mówimy o setkach tysięcy wydanych wiz w mechanizmie korupcyjnym, kompletnego braku wyobraźni. To, co działo się przez ostatnie lata rządu PiS-u - setki tysięcy wydanych wiz. I to był najprostszy w Europie całej, najprostszy sposób, w jaki mogli się migranci dostać do Europy".
Przekaz o wydanych z naruszeniem prawa setkach tysięcy wiz często się pojawia w wypowiedziach polityków Platformy Obywatelskiej, od kiedy za rządów Zjednoczonej Prawicy wybuchła afera wizowa. Była jednym z najważniejszych tematów trwającej w 2023 roku kampanii wyborczej. Media ujawniły wtedy, że za pieniądze przyspieszano procedury wizowe w przypadku imigrantów z Afryki i Azji Południowo-Wschodniej. Pisano o straganach, na których w krajach afrykańskich można było kupić dokumenty wydawane przez polskie ambasady. Na skutek afery stanowisko stracił - dzień po wizycie agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego w resorcie spraw zagranicznych - sekretarz stanu Piotr Wawrzyk. Potem prokuratura postawiła mu zarzuty przekroczenia uprawień. Zarzuty ma też jego były bliski współpracownik Edgar K. Łącznie: 11 osób.
CZYTAJ WIĘCEJ: Cudzoziemcy w Polsce: pozwolenia na pracę, wizy pracownicze, pozwolenia na pobyt. Czym się to różni
Na razie jednak przekaz o "setkach tysięcy wydanych bezprawnie wiz" nie ma oparcia w żadnych publicznych dowodach. By zbadać aferę wizową, powołano sejmową komisję śledczą. Ustaliła ona wprawdzie, że od 12 listopada 2019 roku do 20 listopada 2023 roku wydano 376 761 wiz Schengen - ale nie stwierdziła, w ilu przypadkach doszło do naruszenia procedur.
O takich przypadkach - a tym bardziej o mechanizmie korupcyjnym - nie informowała też Najwyższa Izba Kontroli. W opublikowanym w październiku 2024 roku raporcie podała, że w latach 2018-2023 obywatelom 76 państw muzułmańskich i Afryki wydano 366 551 wiz (5,9 proc. wiz ogółem). Nie napisała, że złamano przy tym prawo.
Prowadząca śledztwo w sprawie afery wizowej Prokuratura Krajowa ustaliła, że Edgar K. pomógł uzyskać wizy co najmniej 358 osobom. W kwietniu 2025 roku poinformowała o zarzutach dla dwóch kolejnych osób i o złożonych przez sejmową komisję śledczą oraz NIK zawiadomieniach. "Po dołączeniu powyższych zawiadomień śledztwo obejmie także okoliczności ubiegania się o kilka tysięcy kolejnych wiz, co oznacza, że śledztwo obejmie okoliczności ubiegania się o kilka tysięcy kolejnych wiz" - poinformowano.
O 800 plus: "A kto to zrobił? Nasz rząd". Manipulacja
Mówiąc o świadczeniach społecznych, Donald Tusk wymieniał 500 plus i 800 plus. Najpierw porównał, że "w pierwszym roku rządów PiS-u kiedy obowiązywało 500 plus", państwo przeznaczyło na to 16 mld zł. A w 2024 roku decyzjami jego rządu "do polskich rodzin z tytułu programu 800 plus" trafiło już 62 mld zł. I mówił dalej: "Pamiętam jak dziś - jakby Jarosław Kaczyński tu siedział, to bym przypomniał - kiedy PiS mówił: zróbmy 800 plus. To było dokładnie dwa lata temu w czerwcu. Ja powiedziałem: no to zrób, zróbmy to razem, natychmiast. Nie. Oni powiedzieli o tym, że należy to zrobić. A kto to zrobił? Kto tak zorganizował pracę państwa, że było to możliwe? Nasz rząd". Po czym znowu porównał 62 mld zł z 16 mld zł.
W tej wypowiedzi premier jednak manipulował. Pierwszy raz, gdy porównał wypłaty w pierwszym roku funkcjonowania świadczenia 500 plus z wypłatami zwaloryzowanego świadczenia w 2024 roku. Program Rodzina 500 plus, czyli comiesięczne świadczenie na dziecko, został wprowadzony przez rząd Zjednoczonej Prawicy 1 kwietnia 2016 roku. Początkowo 500 zł przysługiwało tylko na drugie i kolejne dziecko, ale od 1 lipca 2019 roku (tuż przed wyborami parlamentarnymi), rząd rozszerzył program także na pierwsze dziecko. A potem kwota świadczenia wzrosła - od 1 stycznia 2024 roku - z 500 do 800 zł. Dlatego porównywanie wydatków w 2016 z tymi z 2024 roku wprowadza w błąd.
No i trzeba pamiętać o historii waloryzacji tego świadczenia. Na konwencji programowej PiS w Warszawie 14 maja 2023 roku prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział waloryzację programu z 500 do 800 zł. Dzień później na spotkaniu przedwyborczym w Krakowie Donald Tusk odniósł się do tej zapowiedzi i rzeczywiście zaproponował, żeby waloryzację wprowadzić jeszcze przed wyborami do parlamentu: od 1 czerwca 2023 roku. "Jeśli Jarosław Kaczyński chce pomoc polskim rodzinom, a nie uprawiać wyborczą grę, to możemy to zrobić wspólnie w Sejmie, tak, by ta waloryzacja stała się faktem na Dzień Dziecka, a nie na sylwestra" - mówił Tusk.
Na te słowa zareagowała ówczesna minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg: "Rząd nie przychyli się do zastosowania Donalda Tuska i nie wprowadzi korzyści 800 plus już od 1 czerwca" - mówiła w RMF FM. Argumentowała, że 1 stycznia 2024 roku jest "najbardziej optymalny", bo "tak mamy zaplanowane w planie budżetowym".
Sama zwaloryzowana wersja programu, czyli 800 plus, nie jest efektem rządu Donalda Tuska, tylko rządu Mateusza Morawieckiego: 29 czerwca 2023 roku do Sejmu wpłynął rządowy projekt ustawy waloryzujący wysokość świadczenia; 7 lipca Sejm uchwalił projekt; 2 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę - która zaczęła obowiązywać od 1 stycznia 2024 roku. Obecny rząd powołano 13 grudnia 2023 roku – i prawdą jest tylko, że "tak zorganizował pracę państwa", że świadczenie 800 plus jest wypłacane.
O realizacji CPK: "przymusowe, brutalne wywłaszczenia". Nieprawda
Premier Tusk krytykował poprzedników za realizację wielkich, rozwojowych projektów. Kpił: "Ile oni mówili o rozwoju. Ile oni mówili o CPK, o elektrowni jądrowej, o fabryce samochodów elektrycznych". A wśród zarzutów odnośnie do budowy CPK wymienił m.in. "przymusowe, brutalne wywłaszczenia".
Na te słowa od razu zareagowała posłanka Pola Matysiak z partii Razem, która razem z posłem PiS i byłym pełnomocnikiem rządu ds. CPK Marcinem Horałą powołała w czerwcu 2024 roku ruch społeczny "Tak dla Rozwoju" wspierający powstanie CPK. Z mównicy sejmowej zwróciła uwagę premierowi, że przecież "działał Program Dobrowolnych Nabyć". "Tak dobry, że zarząd spółki teraz, przy obecnym pełnomocniku, uruchomił ten program ponownie" - stwierdziła.
I rzeczywiście. Wcześniej i obecnie grunty pod CPK są wykupywane wyłącznie w ramach rozpoczętego przez poprzedni rząd Programu Dobrowolnych Nabyć. Właścicielom oferuje się 140 proc. wartości rynkowej budynków i 120 proc. wartości gruntu, zgodnie z wyceną dokonaną przez rzeczoznawcę. Przysługuje też m.in. sfinansowanie i zorganizowanie przez spółkę CPK przeprowadzki całego majątku, całkowite pokrycie kosztów obsługi prawnej transakcji oraz dla zainteresowanych - konsultacje, kursy i szkolenia zawodowe. Pierwsze odsłona programu to lata 2020-2023. W czasie rządów obecnej koalicji program wznowiono. W maju 2025 roku pełnomocnik rządu ds. CPK Maciej Lasek mówił Polskiej Agencji Prasowej, że w jego ramach wykupiono prawie 95 proc. wszystkich zamieszkanych nieruchomości na terenie przyszłego lotniska. Natomiast Biuro Prasowe CKP poinformowało nas 11 czerwca: "W PDN dla lotniska przeprowadzono już ponad 500 transakcji i zakupiono 1 990 działek o łącznej powierzchni ponad 1892 ha. Do Programu Dobrowolnych Nabyć na terenie Lotniska CPK zgłoszonych jest 95 proc. budynków mieszkalnych i 88 proc. gruntów".
Program Dobrowolnych Nabyć zostanie zakończony z chwilą uprawomocnienia się decyzji lokalizacyjnej lotniska. Wówczas spółka CPK stanie się właścicielem gruntu i nastąpi proces przymusowego wywłaszczania. A to prawdopodobnie przypadnie na czas, gdy Donald Tusk będzie premierem - na razie to nie nastąpiło. Decyzję lokalizacyjną wydał wprawdzie w styczniu 2025 roku wojewoda mazowiecki, lecz cały czas trwa rozpatrywanie odwołań. Od maja 2025 roku rząd pracuje nad nowelizacją ustawy o CPK, dzięki której właściciele wywłaszczonych nieruchomości będą mogli dostać do 85. proc. odszkodowania jeszcze przed przeprowadzką. Nie znaleźliśmy informacji o choćby jednym przymusowym wywłaszczeniu pod budowę CPK.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem budowa lotniska CPK na terenie gmin Baranów, Wiskitki i Teresin ma rozpocząć się w 2026 roku W 2031 roku port lotniczy ma uzyskać niezbędne certyfikacje, a w 2032 ma zostać oddany do użytku.
Wyższy zasiłek pogrzebowy? Jeszcze nie wypłacany
Premier Donald Tusk mówił o transferach socjalnych. "Myśmy razem podejmowali decyzję, jak dzielić pieniądze Polaków, ale pamiętaliśmy dobrze o tym, kto najbardziej jest poszkodowany" - stwierdził. Wymienił m.in. osoby z niepełnosprawnościami i ich rodziny czy wdowy/wdowców". I dalej mówił: "To jest oczywiście babciowe, to jest radykalne podniesienie zasiłku pogrzebowego. Nie jest [to] wesoły temat, ale też przecież to było bardzo oczekiwane".
Z kontekstu wypowiedzi wynika, jakby podwyższony zasiłek pogrzebowy już wliczał się do wydatków socjalnych. To nieprawda - przepisy podwyższające to świadczenie jeszcze nie weszły w życie. Rząd faktycznie uchwalił podniesienie zasiłku pogrzebowego z 4 do 7 tys. zł. 9 kwietnia 2025 roku w Sejmie pojawił się rządowy projekt nowelizacji w tej sprawie; ustawę uchwalono 9 maja; prezydent podpisał ją 30 maja. Zgodnie z nowelizacją (art. 14.) wyższe świadczenie zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2026 roku.
Porównanie inflacji za poprzedniego rządu i obecnego. Manipulacja
Premier mówił też: "W 2023 - mówię cały czas o ostatnim roku rządów PiS-u - w lutym inflacja wynosiła 18,4 procent. 18,4 procent. My dzisiaj mamy 4,1. I będzie lepiej. Ta inflacja dalej będzie spadała. A inflacja znaczy drożyzna, przecież dobrze pamiętamy". Prawdą jest, że w lutym 2023 roku inflacja w Polsce wynosiła rekordowe 18,4 proc. względem analogicznego miesiąca poprzedniego roku. Potwierdzają to dane Głównego Urzędu statystycznego. Jednak ważne jest, czego premier Tusk nie powiedział, a co pokazują statystyki. Wysoka lutowa inflacja w 2023 roku zaczęła bowiem gwałtownie spadać jeszcze przed objęciem władzy przez rząd Tuska, czyli za Zjednoczonej Prawicy. W kwietniu 2023 roku inflacja wyniosła 14,7 proc.; w sierpniu - 10,1 proc, a w grudniu - gdy PiS stracił władzę - już tylko 6,2 proc.
Stopa bezrobocia, poziom inwestycji. Tu dane potwierdzają trend
Wymieniając osiągnięcia swojego rządu, Donald Tusk podawał wiele danych i porównań z innymi krajami Unii Europejskiej. "To jest naprawdę duża rzecz (...), żeby w tym samym czasie, równolegle, w kilkanaście miesięcy, startując z bardzo trudnego punktu z rozwalonym państwem, z niedziałającymi albo skorumpowanymi strukturami państwa, żeby równocześnie uzyskać największy wzrost w Europie, jedną z najniższych w Europie stóp bezrobocia, jeden z największych w Europie wzrost płac realnych i wzrost poziomu inwestycji". Donald Tusk miał rację, mówiąc o "jednej z najniższych stóp bezrobocia w Europie". Według Eurostatu w kwietniu 2025 roku bezrobocie w Polsce wyniosło 3,3 proc. - był to trzeci najniższy poziom, po Malcie i Czechach (po 2,7 proc.).
Premier wymienił też w tym samym zdaniu "wzrost poziomu inwestycji" - choć nie dodał, że ten miałby być jednym z największych w Europie. Wyjaśnijmy: inwestycje można mierzyć na różne sposoby, jednym z nich jest analiza tzw. nakładów brutto na środki trwałe. Mówiąc prościej: to środki przeznaczane przez producentów na inwestycje w nowe maszyny, budynki czy pojazdy, które będą użytkowane przez nich ponad rok. Najnowsze - choć wciąż szacunkowe dane na ten temat - GUS opublikował 2 czerwca 2025 roku. Wynika z nich, że nakłady inwestycyjne w pierwszym kwartale 2025 roku były o 6,3 proc. wyższe niż w pierwszym kwartale 2024 roku. Jednak jeszcze jest za wcześnie, by móc porównywać takie dane z danymi innych krajów Unii Europejskiej.
W czołówce UE pod względem transferów socjalnych? Rzeczywiście wysoko
Potem Tusk stwierdził: "Transfery - a więc ta bezpośrednia pomoc państwa dla tych, którzy tej pomocy potrzebują w różnej sytuacji - osiągnęły w Polsce taki udział w PKB, że jesteśmy dzisiaj w czołówce Unii Europejskiej. Jesteśmy wyraźnie powyżej średniej państw Unii Europejskiej, jeśli chodzi o udział pomocy społecznej (...)". Według danych Eurostatu Polska wydała w 2024 roku 17,1 proc. PKB na gotówkowe transfery socjalne. To rzeczywiście więcej niż średnia unijna - 16,4 proc. Wydatki te obejmują m.in. 800 plus, 300 plus, tzw. babciowe, emerytury (także 13. i 14.) oraz renty wdowie. Więcej na transfery wydały w 2024 roku: Włochy - 20,3 proc. PKB; Austria - 20,2 proc. PKB; Francja - 19,2 proc. PKB; Finlandia - 18,9 proc. PKB; Belgia - 17,8 proc. PKB. Tyle samo co Polska wydała Słowacja. Według prognoz Ministerstwa Finansów te transfery w 2025 roku mają wynieść 17,6 proc. naszego PKB.
Realny wzrost płac: poziom zbliżony do podanego
Tusk mówił też: "Ludzie zawsze będą chcieli - i słusznie to rozumiem - zarabiać więcej, niż zarabiają, ale warto wreszcie uświadomić sobie, że dzięki niższej inflacji i podwyżkom, i niskiemu bezrobociu realny wzrost płac wyniósł 9,7 procent - 10 procent w 2024 roku. I to był najwyższy wzrost płac w historii ostatnich 25 lat".
Jak wyjaśnia GUS, realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia to iloraz wskaźnika dynamiki przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia nominalnego brutto oraz wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych dla gospodarstw domowych pracowników, pomnożony przez sto. GUS udostępnia dane o zmianach w zakresie przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń brutto tylko w ujęciu rocznym. 11 lutego 2025 roku prezes GUS ogłosił, że realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w 2024 roku w stosunku do 2023 wyniósł 9,5 proc. Jest to więc nieco mniej, niż podał w expose Donald Tusk (9,7), ale poziom zbliżony.
Sprawdziliśmy archiwalne komunikaty GUS na ten temat, które są dostępne na stronie urzędu (ale tylko do 2007 roku włącznie). Wynika z nich, że realny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w 2024 roku jest najwyższy od co najmniej 18 lat. By jednak móc sprawdzić tezę Tuska o najwyższym realnym wzroście płac w ostatnich 25 latach, poprosiliśmy GUS o dane za lata 2000-2006.
Natomiast z danych za lata 2007-2024 wynika, że realne wynagrodzenia w Polsce rosły, ale tempo zmian było zróżnicowane. Największe wzrosty odnotowano w 2024 roku (9,5 proc.) oraz w latach 2007 (6,3 proc.) i 2008 (6 proc.). Zdarzyły się jednak dwa momenty realnego spadku płac: w 2012 roku, gdy wynagrodzenia obniżyły się o 0,1 proc., oraz w 2022 roku, kiedy spadek wyniósł aż 2,1 proc. W ostatnich latach trend był zmienny, ale rok 2024 przyniósł silne odbicie.
Aktualizacja
Już po publikacji tekstu, 12 czerwca, Główny Urząd Statystyczny przekazał nam dane zbiorcze o realnym wzroście wynagrodzeń od 1989 roku. W tym zestawieniu dane do 2023 roku są już ostateczne, więc mogą się nieco różnić od wstępnych szacunków, które co roku w komunikatach ogłasza prezes GUS. Urząd podkreśla, że dane za 2024 rok są wstępne i mogą ulec zmianie.
To szersze czasowo zestawienie potwierdza słowa premiera Donalda Tuska, że realny wzrost płac w 2024 roku był najwyższy od 25 lat. Na wykresie poniżej pokazujemy statystyki za lata 2000-2024.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/PAP