Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Źródło:
Konkret24
PKW: Karol Nawrocki wygrywa wybory prezydenckie
PKW: Karol Nawrocki wygrywa wybory prezydenckieTVN24
wideo 2/5
PKW: Karol Nawrocki wygrywa wybory prezydenckieTVN24

Dyskusja o aplikacji do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania rozgrzała internet w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Politycy PiS alarmowali, że korzystanie z niej przez członków komisji wyborczych pozwoli uniknąć sfałszowania wyborów. Cała ta akcja wygląda jednak na wyborczą dezinformację.

Ogromne zamieszanie w mediach społecznościowych - ale także dyskusje poza nimi - wywołała w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich 1 czerwca aplikacja do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania. Według osób promujących ją miała powstać, by zapobiegać fałszerstwom wyborczym. Do sprawdzenia dokumentów przy jej pomocy namawiali politycy opozycji. Alarmowali - podobnie zresztą jak podczas pierwszej tury 18 maja - że wybory mogą być sfałszowane. W mediach społecznościowych posty na ten temat publikowali internauci i politycy wspierający Karola Nawrockiego, kandydata PiS.

Na to odpowiadali inni internauci, informując, że aplikacja nie jest autoryzowana przez Państwową Komisję Wyborczą i że nikt nie może z tego powodu wydać karty do głosowania. Ostrzegali, że aplikacja jest wręcz nielegalna, "niewiadomego" pochodzenia. "Nieautoryzowana aplikacja, która wyciąga dane od nieświadomych wyborców" - pisali na przykład.

Instrukcja: "nie wydawać karty do głosowania", "zawiadamiać policję"

Sprawa dotyczyła zaświadczeń o prawie do głosowania, które można pobrać, gdy się nie wie, gdzie się będzie przebywać w dniu wyborów. Dzięki takiemu dokumentowi można potem oddać głos w dowolnym miejscu w Polsce i za granicą. W wyborach prezydenckich otrzymuje się jeden taki dokument na jedną turę.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wybory prezydenckie 2025. Twoje interaktywne centrum wyborcze. Pokazujemy kto i jak głosował

Politycy opozycji alarmowali w sieci, że takie zaświadczenia można łatwo podrobić (skserować czy kupić podrobiony hologram), więc rzekomo można też głosować w wielu komisjach wyborczych tego samego dnia. Apelowali, by członkowie komisji sprawdzali numery zaświadczeń, z którymi przychodzą do lokali wyborcy - po to, by wychwycić podrobione dokumenty. I kierowali do aplikacji znajdującej się na stronie internetowej Stowarzyszenia RKW – Ruchu Kontroli Wyborów – Ruchu Kontroli Władzy.

Organizacja ta powstała w 2015 roku. Jest kojarzona z PiS. Jej działania wspierają politycy tej partii. Marcin Dybowski, prezes organizacji, to działacz opozycji z czasów PRL. Studiował historię. Prowadzi w Komorowie "księgarnię patriotyczną". Na kilka dni przed pierwszą turą wyborów Dybowski było gościem w "Magazynie Anity Gargas". Prezentował, jak łatwo jest skserować zaświadczenie na kolorowej drukarce i pokazywał zwoje hologramów, które kupił na jednej z popularnych platform zakupowych.

Aplikacja do weryfikowania zaświadczeń o prawie do głosowania stworzona przez Stowarzyszenie RKW

Aplikacja już nie jest aktywna. Działała w ten sposób, że członek komisji wprowadzał do niej numer zaświadczenia wyborcy wraz ze swoim numerem telefonu. Gdy zaświadczenie zostało już wykorzystane w lokalu wyborczym, pojawiał się numer telefonu do innego członka komisji, który ten numer zaświadczenia wprowadził.

Organizacja na swojej stronie napisała szczegółową instrukcję, jak korzystać z aplikacji. Powielali ją później w mediach społecznościowych m.in. parlamentarzyści PiS Dariusz Matecki i Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. W instrukcji czytamy, że w przypadku wykrycia ponownego głosowania z zaświadczeniem o sprawdzanym numerze nie należy wydawać karty do głosowania, tylko w celu potwierdzenia zadzwonić do członka komisji, który jako pierwszy ten numer wprowadził. "Jeśli telefonicznie potwierdzimy, że głosowano już w innej komisji wyborczej na zaświadczenie o identycznym numerze, to absolutnie NIE wydajemy karty do głosowania tylko informujemy osobę, która przedłożyła nam te zaświadczenie, o 'uzasadnionym podejrzeniu ponownego głosowania na te same zaświadczenie" - instruowało Stowarzyszenie RKW (pisownia oryginalna) i zalecało powiadomienie o tym stosownych organów, w tym policji.

1,5 miliona wyświetleń ma wpis posła PiS Zbigniewa Ziobry, w którym 1 czerwca podał adres strony z instrukcją, pisząc: "Apel do wszystkich członków komisji wyborczych!!" (pisownia oryginalna).

Na jedno zaświadczenie nie można głosować kilka razy

W Konkret24 wyjaśnialiśmy, że nie jest prawdą, iż ze skserowanym zaświadczeniem można podróżować po różnych komisjach i głosować. Po wydaniu takiego dokumentu, jeszcze przed dniem głosowania, wyborca zostaje skreślony ze spisu wyborców w swojej pierwotnej komisji i dopisany tam, gdzie zagłosuje.

Oczywiście, członkowie komisji wyborczej mają obowiązek sprawdzać, czy przedkładane przez wyborcę w lokalu zaświadczenie jest oryginalne. A łatwo to poznać, ponieważ dokumenty mają specjalny hologram (w tym roku z nadrukiem "PRP 2025") i są rejestrowane w Centralnym Rejestrze Wyborców. Komisja jest zobowiązana do odebrania dokumentu od wyborcy, można się więc nim posłużyć tylko raz. Każda gmina ma obowiązek rozliczenia się ze wszystkich otrzymanych hologramów zabezpieczających zaświadczenia. 

CZYTAJ WIĘCEJ: Obcięta karta, kserowanie zaświadczeń, fałszywe zdjęcia. Wyborcza dezinformacja

Gdyby jednak ktoś podrobił taki dokument i się nim posłużył, grozi mu za to do trzech lat więzienia.

Zgodnie z wytycznymi PKW wydanymi przed pierwszą turą wyborów, gdy wyborca przedstawia zaświadczenie o prawie do głosowania, członek komisji sprawdza jego ważność, odbiera je od wyborcy, dołącza do spisu, a następnie wydaje kartę do głosowania. "W razie wątpliwości należy skontaktować się z urzędem gminy" - zaznacza PKW.

Poważne incydenty. Odmowa wydania karty

W dniu drugiej tury wyborów internauci relacjonowali, jak działa aplikacja Stowarzyszenia RKW. Temat rozgrzał sieć, wielu było zdezorientowanych, niektórzy próbowali tłumaczyć, że temat "sprawdzania poprzez aplikację" to wyborcza dezinformacja.

Na przykład Katarzyna Sadło, publicystka znana w sieci pod pseudonimem Kataryna, pisała na platformie X, że wprowadziła swój numer zaświadczenia, a potem zrobiła to drugi raz. "Za drugim razem pokazało, że już zagłosowałam. Jeśli trafię na komisję korzystającą z tej aplikacji biedny członek komisji, który uwierzył byłemu ministrowi sprawiedliwości sprowadzi policję" - skwitowała. W serwisie X pojawił się filmik, na którym widać, jak po wpisaniu popularnego wulgaryzmu w polu numeru zaświadczenia wyskoczył czerwony monit, że zaświadczenie o tym numerze zostało już wpisane do aplikacji.

Były jednak też poważne incydenty. W sieci krążyło zdjęcie zaświadczenia o wzięciu udziału w głosowaniu z odręczną adnotacją jednej z członkiń komisji wyborczej w Pruszczu Gdańskim o tym, że numer dokumentu "nie przeszedł weryfikacji w aplikacji testnr.org. Istnieje podejrzenie ponownego użycia zaświadczenia. Sytuację wpisano do protokołu".

Jak informował z kolei Bartosz Bartkowiak, reporter TVN24, do jednej z komisji w Szczecinie przyjechała policja. "Jeden z członków komisji wpisywał dane głosującej do prywatnej aplikacji i nie chciał wydać karty do głosowania" - informował w serwisie X. Tą głosującą była Zuzanna Jeleniewska, szczecińska radna Koalicji Obywatelskiej. Tak o tej sytuacji opowiadała reporterowi TVN24: "Niestety członek komisji w momencie, kiedy przedłożyłam mu swoje zaświadczenie, zaczął spisywać moje dane osobowe do telefonu. Zapytałam się pana, co robi i gdzie moje dane następnie się znajdą. Pan powiedział, że to jest aplikacja, do której oni muszą wpisywać dane osobowe po to, żeby sprawdzić, czy ja już wcześniej z tego zaświadczenia nie skorzystałam. Tutaj pani przewodnicząca również potwierdziła, że do tej aplikacji muszę te dane osobowe wpisać. Ja się temu stanowczo sprzeciwiłam. I teraz pytanie również my zadajemy: co zrobi z tym Państwowa Komisja Wyborcza i gdzie teraz moje dane osobowe, mój PESEL i mój adres zamieszkania się znajdzie".

Jeden z członków komisji nie chciał wydać karty radnej KO
Jeden z członków komisji nie chciał wydać karty radnej KOTVN24

Krajowe Biuro Wyborcze: "nieautoryzowane oprogramowanie"

Jednak już wcześniej - przed 1 czerwca - pojawiały się podobne doniesienia. Dzień po pierwszej turze wyborów 18 maja młoda internautka poinformowała w sieci, że w jednej z warszawskich komisji odmówiono jej prawa do głosowania. Na TikToku relacjonowała, że głosowała poza swoim miejscem zameldowania, a przedstawicielom komisji przedstawiła zaświadczenie o prawie do głosowania. Opowiadała, że członek komisji wziął jej zaświadczenie i "zaczął wpisywać jego numer i inne dane w jakiś system w swoim telefonie komórkowym". Potem zapytał kobietę, czy już tego dnia otrzymała informację, że już ktoś zagłosował z zaświadczeniem o identycznym numerze i jednocześnie stwierdził, że nie ma ona możliwości oddania głosu. 

Wówczas, po nagłośnieniu przez młodą kobietę tej historii, do sprawy odniosło się Krajowe Biuro Wyborcze. Skrytykowało działania członka komisji, a aplikację, z której skorzystał, nazwało "nieautoryzowaną".

Przemysław Niewiadomski, dyrektor Krajowego Biura Wyborczego Delegatury w Warszawie, w odpowiedzi przesłanej 21 maja portalowi tvn24.pl potwierdził, że w całym zajściu chodziło o aplikację Stowarzyszenia RKW, która jest nieautoryzowana: "Członek komisji, który odmówił wydania karty do głosowania, korzystał z nieautoryzowanego oprogramowania i nie miał prawa odmówić wydania karty do głosowania na tej podstawie". Niewiadomski dodał również: "Jednocześnie uprzejmie informuję, że Krajowe Biuro Wyborcze nie udostępniało Obwodowym Komisjom Wyborczym żadnej aplikacji, do której wprowadzane by były w dniu wyborów okazywane zaświadczenia". Dyrektor wyjaśniał także, że jakiekolwiek nadużycia związane z zaświadczeniami są niemożliwe ze względu na procedury.

CZYTAJ WIĘCEJ: Wpisali dane do "aplikacji" i odmówili stewardessie głosowania. "Ze łzami w oczach wyszłam"

Temat rzekomych oszustw wyborczych z użyciem zaświadczeń wrócił w dniu drugiej tury wyborów. Wtedy odniosła się do tego także PKW.

PKW: można spisywać numery zaświadczeń, nie można nie wydawać kart

1 czerwca na pierwszej konferencji PKW pracownik portalu niezalezna.pl i "Gazety Polskiej Codziennie" przytoczył fragment jakiegoś dokumentu, z którego wynika, że członkowie komisji nie mogą w ogóle spisywać numerów zaświadczeń i poprosił o komentarz członków PKW. Chodziło o dokument z 27 maja 2025 roku podpisany przez komisarz wyborczą z Gdańska, sędzię Sądu Apelacyjnego Julię Kuciel. Były cytowane przez media jej wytyczne, w których wskazywała, że członkowie komisji i mężowie zaufania nie są uprawnieni do spisywania numerów zaświadczenia i innych znajdujących się na nich danych, a także nie mają prawa do ich weryfikacji za pomocą żadnych aplikacji. 

Rafał Tkacz, szef Krajowego Biura Wyborczego, odpowiedział: "Bezpośrednio Państwowa Komisja Wyborcza nie wydawała komunikatu w tej sprawie (...). Natomiast nie ma oczywiście żadnego zakazu, aby członkowie komisji zapisywali sobie numery wydanych zaświadczeń o prawie do głosowania". Po chwili dodał: "Więc jeśli chodzi o zapisywanie sobie na kartce numerów zaświadczeń, nie widzę w tym żadnego problemu". Nie powiedział jednak nic o samej aplikacji. Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak powiedział kilka chwil później, że wydane w Gdańsku wytyczne będą "przedmiotem analizy przez Państwową Komisję Wyborczą".

Do sprawy powrócono na kolejnej konferencji prasowej. Sędzia Marciniak powiedział wówczas, że PKW interweniowała w sprawie wytycznych sędzi Kuciel i że zapisywanie numerów zaświadczeń nie jest zabronione. Dodał jednak: "Najważniejsze proszę państwa jest to, żeby czy mąż zaufania, czy członek obwodowej komisji wyborczej nawet jak ma wątpliwości co do autentyczności zaświadczenia, ale to nie są [wątpliwości] dotyczące hologramu, numeru - to wyborca powinien otrzymać kartę do głosowania. Ewentualnie tego typu zastrzeżenia powinny się znaleźć - czy na skutek wskazania członka obwodowej komisji wyborczej, czy męża zaufania - w protokole z wyników głosowania. I to ewentualnie może być później podstawą do dalszych czynności".

Na następnej konferencji prasowej o osoby głosujące przy pomocy zaświadczeń pytał były radny PiS i były członek PKW Dariusz Lasocki. "Może być tak, że to samo zaświadczenie może być użyte kilka razy, bo oczywiście zdarza się tak, że nie zostaje odebrane. Być może incydentalnie, ale takie sytuacje się zdarzają" - twierdził. Utrzymywał, że wyborcy mogą także korzystać z kserokopii swoich zaświadczeń, by zagłosować kilka razy. Wtedy Ryszard Balicki, członek PKW, odpowiedział, że cała dyskusja o rzekomych nadużyciach obywateli, którzy z zaświadczeń korzystają, jest niekorzystna dla społeczeństwa. "Ja mam wrażenie, że staramy się w tym momencie społeczeństwu wmówić, że (…) instytucja zaświadczeń uprawniających do głosowania w wybranej komisji wyborczej jest jakimś elementem kryminogennym. To jest działanie złe, bo w ten sposób obniżamy zaufanie do procesu wyborczego i zaufanie również do organów wyborczych" - przestrzegał.

Balicki tłumaczył także, dlaczego nie można zagłosować kilkakrotnie, posługując się skserowanym zaświadczeniem. "Jeżeli również w tej chwili wmawiamy obywatelom, że można skserować zaświadczenie i głosować kilkakrotnie - to jest nieprawda. Nie kseruje się hologramu" - oświadczył. To samo podkreślał na platformie X w odpowiedzi na wpis Zbigniewa Ziobry. "Szanowni Państwo. Każda osoba posiadająca zaświadczenie potwierdzające jej prawo do głosowania MUSI dostać kartę wyborczą. Zaświadczenia są opatrzone hologramem i zostają w komisji" - napisał (pisownia oryginalna).

Podczas żadnej z konferencji w dniu drugiej tury wyborów przedstawiciele PKW i KBW nie oceniali aplikacji Stowarzyszenia RKW ani zasadności jej użycia. 2 czerwca zapytaliśmy biuro prasowe PKW, czy spłynęły do nich jakieś skargi związane z odmową wydania karty do głosowania w wyniku powołania się na aplikację, ale do publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

PKW: zaświadczeń wydanych więcej niż wykorzystanych

- Zamysł jest nawet dobry, ale to niepotrzebne mnożenie bytów i lepiej, jakby to wszystko było autoryzowane przez PKW - komentuje pomysł ze sprawdzaniem numeru zaświadczenia dr Anna Frydrych-Depka, specjalizująca się w prawie wyborczym, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jej zdaniem wystarczy wyposażyć wszystkie komisje w autoryzowane i odpowiednio zabezpieczone tablety z dostępem do Centralnego Rejestru Wyborców. - Wystarczyłoby tylko dodać tam taką funkcjonalność, żeby było widać, iż dane zaświadczenie zostało już wykorzystane - podpowiada ekspertka.

A na publikowane w sieci podejrzenia o rzekome masowe fałszerstwa na podstawie zaświadczeń o prawie do głosowania odpowiada krótko: - Nikt nigdy nie udowodnił, że takie rzeczy dzieją się na masową skalę. Jeśli już, są to jakieś marginalne przypadki, niemające wpływu na wynik. No i przecież PKW podaje, że zaświadczeń wykorzystanych jest mniej niż pobranych.

Po drugiej turze wyborów sędzia Sylwester Marciniak rzeczywiście poinformował, że liczba wydanych zaświadczeń o prawie do głosowania wyniosła 571 999. A liczba wyborców, którzy na podstawie takiego zaświadczenia oddali głos, to 531 446.

Jak dowiedział się w resorcie cyfryzacji portal money.pl, sprawę opisanej tu aplikacji NASK zgłosił do ABW i PKW już kilka dni temu. "Jak dotąd w kraju był jakiś incydent w Gdańsku, gdzie nie chciano wydać osobie karty do głosowania w oparciu o dane z tej aplikacji. W następstwie tamtejsza komisarz wyborcza wydała wytyczne, by tego nie sprawdzać przy użyciu zewnętrznej aplikacji. Na pewno aplikacja nie jest podpięta do żadnych rządowych rejestrów wyborczych" - mówił anonimowo rozmówca dziennikarzy z Ministerstwa Cyfryzacji.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: PAP

Pozostałe wiadomości

Jedni przekonują: im dajemy pieniądze, a nasz deficyt rośnie. Inni straszą: tysiące kolejnych forsują granice. Kolejni alarmują: to taki sam wróg jak Niemcy czy Putin. W ostatnich tygodniach migranci z Ukrainy są w Polsce znowu na celowniku. Jak to się stało, że antyukraińskie przekazy znane głównie w kręgach skrajnej prawicy wdarły się ostatnio do mainstreamu? Powodów jest kilka.

Będą "destabilizować Polskę". Ukraińcy znowu na celowniku

Będą "destabilizować Polskę". Ukraińcy znowu na celowniku

Źródło:
TVN24+

Czy zawetowanie przez prezydenta Karola Nawrockiego ustawy o środkach ochrony roślin spowoduje, że wszyscy będą musieli już od 2026 roku obsługiwać elektroniczny system rejestru? Powstał spór, zapytaliśmy więc Komisję Europejską.

Prezydent zawetował ustawę. Pomógł rolnikom czy nie? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Prezydent zawetował ustawę. Pomógł rolnikom czy nie? Mamy odpowiedź Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Członek organizacji paramilitarnej związanej z Grzegorzem Braunem alarmuje w sieci, że rząd Donalda Tuska zakazał policjantom noszenia na mundurach naszywek z polską flagą. Nagranie jest szeroko komentowane Wyjaśniamy, czego jego autor nie wie.

"Tuskoland" zakazał flagi na mundurze? Policja wyjaśnia

"Tuskoland" zakazał flagi na mundurze? Policja wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

Po tym, jak w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych Donald Tusk pokazał dane o "tym, co zostaje w portfelu każdego dnia", w sieci pojawiły się głosy, że przedstawił stare statystyki. Według europosła PiS Tusk "sam się zaorał", bo przypisał sobie osiągnięcia rządu Zjednoczonej Prawicy. Skąd więc pochodzą liczby zaprezentowane przez premiera?

"Tusk sam się zaorał"? Jakie dane pokazał

"Tusk sam się zaorał"? Jakie dane pokazał

Źródło:
Konkret24

Podwyżki pensji nauczycieli pozostają kością niezgody między Ministerstwem Edukacji Narodowej a Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. W tej sprawie głos zabrał były minister edukacji Przemysław Czarnek. Utrzymuje, że za czasów Zjednoczonej Prawicy wynagrodzenie początkującego nauczyciela wzrosło o 100 procent. Rzeczywistość jest inna.

"100 procent więcej dla młodych nauczycieli"? Jak rosły ich pensje

"100 procent więcej dla młodych nauczycieli"? Jak rosły ich pensje

Źródło:
Konkret24

"Jawna prowokacja" - grzmi opozycja, pokazując, jak rzekomo w Berlinie rząd Niemiec upamiętnił rocznicę napaści na Polskę. Tylko że politycy posługują się manipulacyjnym kadrem prawicowej telewizji i powielają jej przekaz. Fałszywy.

Rząd Niemiec "w krótkich spodniach upamiętnił" rocznicę? Tak to wyglądało  

Rząd Niemiec "w krótkich spodniach upamiętnił" rocznicę? Tak to wyglądało  

Źródło:
Konkret24

Zaostrza się spór kompetencyjny o prowadzenie polityki zagranicznej między rządem a prezydentem. Tym razem chodzi nie tylko o osobne wizyty szefa MSZ i prezydenta w USA, ale także o "stanowisko rządu RP", które otrzymał Karol Nawrocki. O co tu chodzi? Wyjaśniamy.

"Notatka" czy "instrukcja" MSZ dla prezydenta? Kwestia "dogadania się dwóch ośrodków"

"Notatka" czy "instrukcja" MSZ dla prezydenta? Kwestia "dogadania się dwóch ośrodków"

Źródło:
Konkret24

Tysiące stron akt rzekomo dowodzą, że ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski wraz ze współpracownikami stworzył sieć służącą do prania pieniędzy, by kupować luksusowe domy w Europie. Jednak nikt nie pokazał ani jednej z tych stron. Oto jak zbudowano tę nieprawdopodobną historię.

"Imperium Zełenskiego", pranie pieniędzy, luksusowe domy. Co to za historia

"Imperium Zełenskiego", pranie pieniędzy, luksusowe domy. Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Niespodziewanie bohaterem dyskusji o cenach prądu została... limuzyna Karola Nawrockiego. Rządzący utrzymują, że prezydent wybrał sobie nowe luksusowe auto. Opozycja, że ten samochód kupiono dla Rafała Trzaskowskiego. W tle jest maybach Andrzeja Dudy i - jakby chaosu było mało - limuzyna Donalda Tuska. Ile w tym wszystkim jest prawdy?

"Bestia" Nawrockiego i maybach Dudy. A może jednak odwrotnie?

"Bestia" Nawrockiego i maybach Dudy. A może jednak odwrotnie?

Źródło:
Konkret24

Wśród przywilejów dla górników jest ponoć i taki, że po ślubie mogą dostać 100 tysięcy złotych pożyczki "na start", a po pięciu latach pracy w kopalni dług ten zostaje umorzony. Sprawdziliśmy - taki przepis istnieje. Ale nie obowiązuje, choć wyjaśnienia powodów są różne.

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Pomimo że są tak daleko, to miga. Dziadostwo" - mówi kobieta na nagraniu mającym pokazywać, jakie problemy mają właściciele domów stojących niedaleko wiatraków. Film notuje miliony wyświetleń w sieci i budzi skrajne komentarze. Uspokajamy: to efekt bardzo rzadki i nie wpływa negatywnie na zdrowie.

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

Źródło:
Konkret24

Polscy pogranicznicy mają rzekomo zmuszać Ukraińców na granicy do rozbierania się aż do bielizny, bo szukają banderowskich tatuaży. To dezinformacja generowana przez rosyjską propagandę, ale wykorzystująca bieżące wydarzenia w Polsce.

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Źródło:
Konkret24

Przeciwnicy farm wiatrowych triumfują: oto rolnik wziął sprawy w swoje ręce i zwalił wiatrak postawiony na jego terenie. Nagranie robi furorę w sieci, a rolnik opisywany jest jako bohater. Nieważne, że nie zgadzają się ani wskazywany kraj, ani podawane powody zdarzenia. Gdy obraz odpowiada emocjom i pasuje do przekazu - szczególnie politycznego - prawda przegrywa.

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Źródło:
TVN24+

"Najtańsza ze wszystkich" jest energia produkowana z węgla z kopalni "Bogdanka" - uważa poseł Radosław Fogiel. Jedną sprawą jest jednak koszt wydobycia surowca, a zupełnie inną - koszt wytworzenia z niego energii.

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Źródło:
Konkret24

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24