Często w sytuacji strzelanin czy zamachów terrorystycznych, w mediach społecznościowych zaczynają krążyć zdjęcia rzekomych sprawców, które zamieszczają internauci. W początkowej fazie pościgu za sprawcą strzelaniny w szpitalu w Ostrawie to jednak policja opublikowała zdjęcie mężczyzny, który nie był za nią odpowiedzialny. Był jej świadkiem. Jeszcze w czasie obławy czescy funkcjonariusze pokazali drugą fotografię, tym razem rzeczywistego napastnika. W wyniku strzelaniny zginęło sześć osób.
We wtorek po godzinie 7 rano w poczekalni jednego z oddziałów szpitala uniwersyteckiego w czeskiej Ostrawie doszło do tragedii. Napastnik otworzył ogień do znajdujących się tam ludzi. Jak relacjonowali świadkowie, celował prosto w głowy lub w klatki piersiowe. Sześć osób zginęło na miejscu, trzy zostały ranne.
Mężczyzna uciekł z miejsca zdarzenia. Na miejsce przyjechał specjalna jednostka policji. Zorganizowano obławę.
Po trzech godzinach odnaleziono samochód - w środku znajdowało się ciało mężczyzny z raną postrzałową głowy. Jak się potem okazało był to 42-letni sprawca. Popełnił samobójstwo.
Policja publikuje zdjęcie i ostrzega
Gdy napastnik zbiegł ze szpitala, czeska policja rozpoczęła pościg. Szybko ustaliła kolor, markę i numery rejestracyjne auta, którym uciekł.
Opublikowała również w mediach społecznościowych zdjęcie człowieka, którego podejrzewała o dokonanie ataku. Widać na nim mężczyznę z wysokim czołem, ubranego w czerwoną kurtkę.
fałsz
Z uwagi na dynamiczną sytuację i trwający pościg, zdjęcie błyskawicznie obiegło internet. Fotografię pokazywały też stacje telewizyjne. Służby ostrzegały, że napastnik może być uzbrojony i bardzo niebezpieczny. Ewakuowały pacjentów i personel z części szpitala, a także mieszkańców z okolicznych domów.
Jednak po pewnym czasie - jeszcze w czasie trwania obławy - okazało się, że mężczyzna na zdjęciu nie jest sprawcą. Czeska policja przekazała na Twitterze że "to ważny świadek zdarzenia, ale w tej chwili pracujemy nad inną wersją i szukamy innej osoby".
Funkcjonariusze opublikowali wówczas zdjęcie innego mężczyzny, różniącego się wyglądem od tego, którego zdjęcie pokazano wcześniej.
Po zakończeniu obławy i odnalezieniu jego ciała, potwierdzono, że to on był napastnikiem.
Czeska policja usunęła ze swoich mediów społecznościowych zarówno zdjęcie, które opublikowała jako pierwsze, jak i rzeczywistą fotografię napastnika. "Z uwagi na to, że sprawca został schwytany, usunęliśmy jego zdjęcia. Dziękujemy za zrozumienie" - przekazali na Twitterze funkcjonariusze.
Policja: świadkowie na niego wskazywali
Zapytaliśmy policję w Ostrawie, jak to się stało, że opublikowała zdjęcie świadka jako mężczyzny, którego poszukiwała.
"Początkowo z powodu swojego zachowania i ubioru (czerwona kurtka - red.) był wskazywany przez świadków, jako sprawca strzelaniny. Opublikowaliśmy jego zdjęcie z prośbą o pomoc w jego ujęciu, ponieważ napastnik był na wolności i stwarzał realne zagrożenie dla życia i zdrowia okolicznych mieszkańców" - odpowiedziała nam major Pavla Jirouszkowa, rzeczniczka lokalnej policji.
"Gdy tylko zidentyfikowaliśmy rzeczywistego sprawcę, usunęliśmy ze swoich serwerów poprzednio opublikowane zdjęcie" - dodała.
"Szkoda, że mieliście wpadkę ze zdjęciem napastnika" - skomentował po zakończeniu akcji jeden z internautów.
Zdjęcie świadka strzelaniny nadal można znaleźć na licznych stronach internetowych i we wpisach na portalach społecznościowych, gdzie nadal opisywany jest jako poszukiwany sprawca.
Kondolencje dla rodzin
Po tragedii prezydent Czech Milos Zeman przekazał swoje kondolencje. Podziękował również przedstawicielom służb, lekarzom oraz wszystkim, którzy pomagali ofiarom zdarzenia. Na miejsce przyleciał czeski premier Andrej Babisz.
Była to najtragiczniejsza w skutkach strzelanina w Czechach od 2015 roku. Wówczas w restauracji w mieście Uhersky Brod mężczyzna zastrzelił osiem osób.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: LUKAS KABON/PAP/EPA, Twitter