Holenderski geolog rzekomo przewidział poniedziałkowe trzęsienie ziemi, które zabiło tysiące osób w Turcji i Syrii. Tymczasem eksperci tłumaczą, że nie ma naukowych metod, które pozwalałyby na takie prognozy.
W poniedziałek 6 stycznia nad ranem południowo-wschodnią Turcję i północną Syrię nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie ok. 7,8. W jego wyniku zawaliły się liczne budynki, grzebiąc pod gruzami setki śpiących ludzi. Dobę po głównym wstrząsie, tureckie i syryjskie służby przekazały w nocnych komunikatach, że zginęło co najmniej cztery tysiące osób. Te statystyki mogą wzrosnąć.
Tymczasem 6 i 7 lutego niektóre zagraniczne media oraz część polskich redakcji, podało informację o tym, że poniedziałkowe trzęsienie ziemi "przewidział" holenderski geolog, Frank Hoogerbeets.
"Geolog z Niderlandów przewidział trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Napisał o tym na Twitterze" napisała w swojej depeszy Polska Agencja Prasowa. Powieliły ją inne media: TVP Info, serwis "Dziennika Gazety Prawnej", Interia.pl i Polsat News, serwis Nauka w Polsce.
Jak sprawdziliśmy, z zagranicznych mediów o "przewidywaniach" Holendra nie informowały renomowane agencje informacyjne i duże wiarygodne redakcje. Za to te informacje opublikowały m.in. turecki Ntv.com.tr, "The Premium Times" z Nigerii oraz pakistański "The News International".
"Przewidywania" oparte o "krytyczną geometrię planetarną"?
Hoogerbeets na Twitterze przedstawia się jako badacz Solar System Geometry Survey (SSGEOS). Sama organizacja twierdzi, że jest "instytutem badawczym zajmującym się monitorowaniem geometrii pomiędzy ciałami niebieskimi związanej z aktywnością sejsmiczną".
Holender swoimi "przewidywaniami" podzielił się na Twitterze 3 lutego, czyli na trzy dni przed trzęsieniem ziemi w Turcji i Syrii. "Prędzej czy później dojdzie do ~M 7.5 trzęsienia ziemi w tym regionie (południowo-centralna Turcja, Jordania, Syria, Liban)". Do wpisu załączył mapę regionu zachodniej Azji nad Morzem Śródziemnym, gdzie leży Turcja i Syria. Czerwonymi okręgami zaznaczono na niej dwa miejsca: jednym małym okręgiem okolice miasta Balikesir w zachodniej Turcji, a większymi okręgami okolice miasta Osmaniye przy granicy Turcji z Syrią.
Jego tweet szybko stał się bardzo popularny - do 7 lutego wyświetlono go ponad 47 mln razy, polubiło go ponad 170 tys. użytkowników Twittera, a ponad 68 tys. podało dalej.
"Moje serce łączy się z wszystkimi, którzy ucierpieli w wyniku silnego trzęsienia ziemi w centralnej Turcji" - Hoogerbeets zatweetował 6 lutego. W dalszej części wpisu krótko wyjaśnia metodologię, na podstawie której miał przewidzieć zdarzenie. "Jak stwierdziłem wcześniej, prędzej czy później doszłoby do tego w tym regionie, podobnie jak w latach 115 i 526. Te trzęsienia ziemi są zawsze poprzedzone krytyczną geometrią planetarną, taką jak mieliśmy w dniach 4-5 lutego".
Do tego wpisu administracja Twittera dodała informację kontekstową (notatkę). Te są pisane przez użytkowników i to społeczność platformy decyduje, czy są pomocne. "Nie ma naukowych podstaw, by przewidzieć trzęsienia ziemi. Zawsze istnieje szansa wystąpienia trzęsień ziemi w miejscach z aktywnymi uskokami, ale konkretne prognozy nie sprawdzają się lepiej niż te losowe. Twierdzenia o korelacji z ułożeniem planet zostały obalone" - czytamy w notatce umieszczonej przez Twittera przy wpisie Holendra. W notatce zalinkowano do wiarygodnych naukowych źródeł m.in. materiałów Amerykańskiej Służby Geologicznej (United States Geological Survey, USGS), ośrodka badawczego Pacific Northwest Seismic Network (PNSN), który monitoruje aktywność trzęsień ziemi i wulkanów na północno-zachodnim Pacyfiku oraz portal Science in the News Uniwersytetu Harvarda.
Co więcej, naukowcy kwestionują zarówno ważność "przewidywania" Holendra, jak i wątpliwe podstawy stosowanej przez niego metodologii.
Przewidywania trzęsień ziemi na podstawie pozycji planet?
Redakcja amerykańskiego magazynu "Newsweek" po tym, jak opisała popularne wpisy Hoogerbeets, zasięgnęła opinii innych ekspertów. Według nich "przewidywania" Holendra nie są poparte nauką.
"Po trzęsieniu ziemi widzimy wielu ludzi twierdzących, że je przewidzieli, pomimo długiej serii wcześniejszych niepowodzeń" - przekazał "Newsweekowi" Ilan Kelman, profesor Instytutu Ograniczania Zagrożeń i Klęsk Żywiołowych z University College w Londynie.
"Ogólnie rzecz biorąc, możemy przewidzieć, gdzie spodziewane są trzęsienia ziemi, ponieważ dobrze poradziliśmy sobie z mapowaniem linii uskoków, ale nie możemy przewidzieć, kiedy wystąpią - zwłaszcza nie z dużym wyprzedzeniem. Niektóre sygnały tuż przed wstrząsami są nadal badane, aby być może dać nam krótkie wyprzedzenie. Żaden z nich nie został potwierdzony" - kontynuował.
"Ponieważ nie mogę znaleźć recenzowanych publikacji naukowych dotyczących tej rzekomej metody przewidywania, zalecam ostrożność w przyjmowaniu jej jako poważnej metody, przy jednoczesnym kontynuowaniu badań wzdłuż wielu linii" - wyjaśnił Kelman.
"Prognoza powinna określać czas, miejsce i wielkość. 'Prędzej czy później' nie określa czasu. Więc [Hoogerbeets] nie przewidział trzęsienia" - powiedział "Newsweekowi" Roger Musson, geolog z ponad 35-letnim doświadczeniem w sejsmologii, który wcześniej pracował dla Brytyjskiej Służby Geologicznej (British Geological Survey) jako szef ds. zagrożeń sejsmicznych i archiwów.
W 2018 roku Hoogerbeets już raz zasłynął w mediach głównego nurtu podobną prognozą opartą o "geometrię planetarną". Wtedy ta została obalona przez ekspertów, w tym australijskiego sejsmologa profesora Bryana Gaenslera, który powiedział "Daily Mail", że "ułożenie planet nie ma żadnego wpływu na trzęsienia ziemi". Jak dodał "samolot ma większe przyciąganie grawitacyjne [niż planety]".
Trzęsienie ziemi da się przewidzieć? Nie ma wiarygodnej naukowej metody
Chociaż geolodzy wiedzą dużo o ogromnych siłach, które leżą w płytach tektonicznych głęboko pod powierzchnią ziemi, nie można przewidzieć trzęsienia ziemi z taką samą łatwością, z jaką meteorolodzy publikują prognozy pogody.
Czy można skutecznie przewidzieć trzęsienia ziemi? "Ani USGS, ani żaden inny naukowiec nigdy nie przewidzieli dużego trzęsienia ziemi. Nie wiemy jak [je przewidzieć] i nie spodziewamy się, że w najbliższej przyszłości będziemy wiedzieć jak. Naukowcy USGS mogą jedynie obliczyć prawdopodobieństwo wystąpienia znaczącego trzęsienia ziemi na określonym obszarze w ciągu określonej liczby lat" - odpowiadają naukowcy z USGS.
Dalej zauważają, że niektórzy twierdzą, że potrafią przewidzieć trzęsienia ziemi, ale te twierdzenia są fałszywe. "Przewidywania (przez osoby niezajmujące się nauką) zwykle zaczynają krążyć w mediach społecznościowych, gdy dzieje się coś, co jest uważane za zapowiedź trzęsienia ziemi w najbliższej przyszłości" - dodaje USGS. Tak zwanym prekursorem jest często np. rój małych trzęsień ziemi, większa zawartość radonu w wodzie, czy nietypowe zachowanie zwierząt, ale niestety, większość takich prekursorów często występuje bez następstwa trzęsienia ziemi, więc prawdziwa prognoza nie jest możliwa" - tłumaczą geolodzy.
"Ze względu na niszczycielski potencjał, istnieje duże zainteresowanie przewidywaniem miejsca i czasu wystąpienia dużych trzęsień ziemi. Chociaż wiele wiadomo o miejscach, w których trzęsienia ziemi są prawdopodobne, obecnie nie ma niezawodnego sposobu na przewidzenie dni lub miesięcy, w których zdarzenie wystąpi w konkretnej lokalizacji" - wyjaśnia Pacific Northwest Seismic Network (PNSN) ośrodek badawczy prowadzony przez Uniwersytet w Waszyngtonie i Uniwersytet w Oregonie, którego celem jest monitoring aktywność trzęsień ziemi i wulkanów na północno-zachodnim Pacyfiku.
Dlaczego trzęsienia ziemi są trudne do przewidzenia? Na to pytanie odpowiedziało też Europejska Unia Nauk o Ziemi (European Geosciences Union, EGU): "Generowanie trzęsień ziemi to bardzo złożony proces zachodzący głęboko w skorupie ziemskiej. Siła i czas wystąpienia dużego trzęsienia ziemi zależy od różnych czynników, takich jak wielkość odcinka uskoku i wielkość nagromadzonych tam naprężeń. Ich pomiar jest sam w sobie wyczynem inżynierskim, ponieważ wymaga wiercenia w ziemi na odległość kilku kilometrów. Ponadto naukowcy nie wiedzą dokładnie, jak duże naprężenia są potrzebne do przerwania uskoku. Jednak po zgromadzeniu wystarczającej ilości naprężeń, nawet trzęsienie ziemi o niewielkiej sile może przekształcić się w kaskadę lub wywołać duże wstrząsy".
EGU zaważa, że możliwa strategia przewidywania trzęsień ziemi polegałaby na znalezieniu "diagnostycznego czynnika poprzedzającego". Takim czynnikiem "powinien być obserwowalny sygnał", taki jak deformacja gruntu, anomalna emisja gazu radonowego z wnętrza Ziemi lub dziwne zachowanie zwierząt, wykryte przed wystąpieniem jakichkolwiek wstrząsów. "Ten sygnał diagnostyczny wskazuje wtedy - z dużym prawdopodobieństwem i silną istotnością statystyczną - gdzie, kiedy i z jaką siłą wystąpi trzęsienie ziemi. Jednak ta strategia przewidywania trzęsień ziemi nie zapewniła jeszcze skutecznego i statystycznie stabilnego schematu przewidywania. Międzynarodowa Komisja ds. Prognozowania Trzęsień Ziemi dla Ochrony Ludności przeanalizowała w 2011 roku szereg proponowanych prekursorów i stwierdziła, że żaden z nich nie oferuje wiarygodnej metody wykrywania nadchodzącego trzęsienia ziemi" - wyjaśnia organizacja.
Przewidzieć trzęsienie ziemi. "Pierwsza osoba, która to zrobi, dostanie nagrodę Nobla"
"Trzęsień ziemi nie możemy przewidzieć. To znaczy nie możemy powiedzieć, że ono wystąpi jutro czy pojutrze o zadanej godzinie. Natomiast wiemy, że jesteśmy w regionie, który jest regionem sejsmicznym, który jest na styku płyt tektonicznych i w tym rejonie występują trzęsienia ziemi. Więc właściwie to umiejscowienie w przestrzeni mówi, że jest to region sejsmiczny i te trzęsienia ziemi występują, natomiast przewidzieć jako tako ich się nie da" – mówiła 7 lutego w TVN24 dr inż. Anna Kwietniak z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Tego samego zdania był dr hab. Mariusz Majdański z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, który 7 lutego gościł w porannym paśmie Radia 357. Zapytany o to, czy nie jesteśmy w stanie przewidzieć takich katastrof jak w Turcji i Syrii, odpowiedział: "Oczywiście, to jest naturalne trzęsienie ziemi, którego nie sposób przewidzieć. Możemy powiedzieć mniej więcej, które rejony będą zagrożone czy takie trzęsienia mogą występować, czy historycznie występują. Natomiast przewidzenie takiego zjawiska jest niemożliwe".
Gdy prowadzący rozmowę przytoczył "przewidywania", które Holender kilka dni temu opublikował na Twitterze, dr Majdański odparł: "Bardzo byśmy chcieli [przewidywać trzęsienia ziemi]. Wielu sejsmologów na całym świecie próbuje to zrobić. Pierwsza osoba, która to zrobi, dostanie nagrodę Nobla, bez wątpienia i uratuje mnóstwo istnień. My wiemy, w których rejonach trzęsienia ziemi występują, możemy określić prawdopodobieństwo występowania w jakimś okresie. Natomiast podanie konkretnej daty, czasu, godziny jest nierealne. Wiele ludzi próbowało, wiele ludzi strzela, ktoś trafi - statystycznie. Natomiast nie ma dowodów naukowych na to, żeby można było takie zjawisko przewidzieć". Dopytywany potwierdził, że mieliśmy w przypadku Holendra i jego wpisu mieliśmy do czynienia ze zbiegiem okoliczności.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com