Czyja wina? Tuska? Hübner? Nie, to Traktat

Parlament EuropejskiShutterstock

Politycy PiS zarzucają Donaldowi Tuskowi i Danucie Hübner doprowadzenie do niekorzystnego dla Polski podziału miejsc w Europarlamencie. Chodzi o miejsca rozdzielone pomiędzy państwa członkowskie w związku z planowanym Brexitem. Zarzuty te trudno jednak uznać za uzasadnione.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Mosiński wyraził na Twitterze opinię o podziale mandatów w Parlamencie Europejskim, które zostaną zwolnione przez posłów z Wielkiej Brytanii.

- "Siłę" Tuska pokazuje rozdział mandatów po Brytyjczykach – napisał poseł. "Hiszpania otrzymała 5 mandatów czyli tyle co Francja. Polska 1 mandat tyle ile Estonia. Gwoli ścisłości szefową Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego jest Danuta Hübner", dodał.

"Sługi i podnóżki"

Tweet posła Mosińskiego można zatem odczytać jako krytykę Donalda Tuska i Danuty Hübner, którzy mieliby odpowiadać za niekorzystny dla Polski podział mandatów w nowej kadencji Europarlamentu, w którym nie byłoby przedstawicieli Wielkiej Brytanii. Warto odnotować, że podobne oskarżenie wobec Danuty Hübner, pojawiło się w wywiadzie Ryszarda Czarneckiego dla serwisu wpolityce.pl.

"Pani europoseł Danuta Hübner jako przewodnicząca AFCO – Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego przeforsowała – nie przedstawiając żadnej alternatywy – taki podział mandatów po Brytyjczykach, który przyznał Hiszpanii, a więc krajowi absolutnie porównywalnego z Polską w wymiarze ludnościowym, demograficznym aż 5 mandatów więcej niż dotąd – a nam zaledwie jeden. Madryt dostał więc tyle, co wielka Francja - drugi co do wielkości kraj w UE-też 5 więcej, a my tyle co sympatyczna, ale maleńka Estonia – też jeden więcej. PO i Koalicja Europejska mówiące jakie to mają wpływy w Unii w ten sposób w praktyce pokazały, co potrafią, co mogą", mówił Czarnecki.

Fałszywa sugestia

Wśród komentarzy pod wpisem posła Mosińskiego, oprócz dominującej krytyki wobec Koalicji Obywatelskiej, znalazło się także sporo głosów sugerujących, że we wpisie posła kryje się manipulacja.

Jan Mosiński - dyskusja na TwitterzeTwitter | Twitter

"A mówi Panu coś zasada degresywnej proporcjonalności? Należałoby też sprawdzić, że zmniejszono liczbę posłów unijnych i dlaczego", "Nieładnie tak szerzyć propagandę i szczuć ludzi. Może wyjaśni Pan, jak rozdzielane są mandaty? Nie? Czemu? Bo to nie na rękę?" – można przeczytać w komentarzach.

Były to wątpliwości podnoszone słusznie.

Europarlament w prawie Unii Europejskiej

Posłowie do Parlamentu Europejskiego wybierani są na pięcioletnią kadencję. Prawo unijne nie precyzuje liczby miejsc, które przysługują poszczególnym państwom członkowskim. Decyzje są podejmowane na szczeblu politycznym w parlamencie i w Radzie Europejskiej.

Podstawowe zasady reguluje Art. 14, ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej. Ustala on maksymalną liczbę parlamentarzystów na 751. Minimalną reprezentację kraju członkowskiego ustala na sześciu posłów, maksymalną na dziewięćdziesiąt sześć.

W skład Parlamentu Europejskiego wchodzą przedstawiciele obywateli Unii. Ich liczba nie przekracza siedmiuset pięćdziesięciu, nie licząc przewodniczącego. Reprezentacja obywateli ma charakter degresywnie proporcjonalny, z minimalnym progiem sześciu członków na Państwo Członkowskie. Żadnemu Państwu Członkowskiemu nie można przyznać więcej niż dziewięćdziesiąt sześć miejsc. Art. 14, ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej

Skład Parlamentu Europejskiego kadencji 2019-2024

W Parlamencie Europejskim kończącej się kadencji zasiada 751 posłów. W decyzji Rady Europejskiej z 28 czerwca 2018 r. zatwierdzono nowy, obowiązujący w kadencji 2019-2024 podział mandatów wśród europosłów wybieranych do Parlamentu w poszczególnych państwach członkowskich.

Zgodnie z nią, liczbę europosłów zredukowano do 705. Spośród 73 brytyjskich mandatów, 27 rozdysponowano pomiędzy poszczególne państwa członkowskie z intencją sprawiedliwszego rozkładu mandatów. Pozostałe 46 mandatów zachowano do ewentualnego wykorzystania w przyszłości.

W decyzji uwzględniono jednak także scenariusz, w którym Wielka Brytania wzięłaby udział w wyborach w 2019 r. i "nadal było państwem członkowskim Unii na początku kadencji parlamentarnej 2019–2024". W takim przypadku, podział mandatów byłby taki, jak według zasad obowiązujących do tej pory.

Jeśli jednak dojdzie do brexitu i Brytyjczycy nie będą wybierali europarlamentarzystów, w nowym podziale Polska zyska jeden mandat więcej w stosunku do poprzedniej kadencji PE. Według nowego rozdania w Polsce wybieranych ma być 52 europosłów.

Największymi beneficjentami zmiany są Francja i Hiszpania, które zyskały po pięciu nowych przedstawicieli. Włochy i Holandia zyskały trzech nowych posłów, Irlandia – dwóch, Polska, Rumunia, Szwecja, Austria, Dania, Słowacja, Finlandia, Chorwacja, Estonia – właśnie po jednym. Pozostałe państwa nie zmieniły liczebności swojej reprezentacji w PE.

prawda

Rozdanie miejsc w Euparlamencie
Rozdanie miejsc w EuparlamencieRozdanie miejsc w EuparlamencieEuroparlament | Europarlament

Polska i Hiszpania – sprawiedliwy podział?

- Zyskanie przez Polskę dodatkowego mandatu oraz oczywiście zmniejszenie się populacji spowodowały, że według nowych zasad na jednego eurodeputowanego będzie przypadało średnio mniej Polaków niż w 2014 – mówi dr Błażej Choroś z Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego.

Według obliczeń dr Chorosia będzie to 730 tys. osób w 2019 w stosunku do 755 tys. w 2014 r. W przypadku Hiszpanii będzie to odpowiednio 789 tys. wobec 864 tys. pięć lat wcześniej.

- W poprzednim rozdaniu zarówno Hiszpania, jak i Francja były nieco poszkodowane względem większych państw – mówi Błażej Choroś. – Na przykład w większych Włoszech na jednego posła przypadało 817 tys. obywateli, a w mniejszej Hiszpanii 864 tys. – wyjaśnia. W przypadku Francji i Niemiec reprezentacja wynosiła odpowiednio 886 tys. i 838 tys.

Czemu były "poszkodowane"? Z racji zasady rozdzielania mandatów jaką jest

degresywna proporcjonalność.

Decyzja Rady Europejskiej z czerwca 2018 r. mówi, że zasadę tę określa się następująco: "stosunek liczby ludności poszczególnych państw członkowskich do liczby posiadanych miejsc przed zaokrągleniem do liczb całkowitych różni się w zależności od ich liczby ludności, tak aby każdy członek Parlamentu Europejskiego z państwa członkowskiego o większej liczbie ludności reprezentował większą liczbę obywateli niż członek Parlamentu Europejskiego z państwa członkowskiego o mniejszej liczbie ludności oraz aby zagwarantować, że im większa liczba ludności państwa członkowskiego, do tym większej liczby miejsc w Parlamencie Europejskim jest ono uprawnione".

Przydział mandatów odbywa się w sposób odzwierciedlający zmiany demograficzne w państwach członkowskich. Zasada degresywnej proporcjonalności, o której mowa w art. 14 ust. 2 akapit pierwszy Traktatu o Unii Europejskiej oznacza, że - jak można przeczytać na stronie Europarlamentu - "łączna liczba mandatów przydzielana jest wedle liczby ludności danego państwa członkowskiego, lecz państwa członkowskie o większej liczbie ludności zgadzają się być niedostatecznie reprezentowane w celu faworyzowania większej reprezentacji mniej zaludnionych krajów UE". Zasada ta nie została jednak zdefiniowana na poziomie regulacji traktatowych. Jak pisze dr hab. Dominik Siekulicki z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, zasada degresywnej proporcjonalności "jest rozwiązaniem nietypowym dla organów parlamentarnych".

W przeciwieństwie do proporcjonalności, wymagana przez Traktaty degresywna proporcjonalność nie daje zatem jednej odpowiedzi, jak się do niej stosować, a dopuszcza nieskończoną liczbę opcji wyboru swojego konkretnego rozumienia (w pewnych granicach). Choć ustalona jest traktatowa minimalna (sześć) i maksymalna (96) liczba mandatów, jakie mogą przypaść państwom w wyborach, a sposobów zaokrąglania wyników wymienia się trzy, problematycznym jest, m.in. zdaniem ekspertów, wybór schematu rozdzielania, jako ostatniej składowej sposobu wyliczania interesującej, końcowej liczby mandatów.

Co w praktyce oznacza zasada degresywnej proporcjonalności?

Ogólnie rzecz ujmując - że liczba mieszkańców przypadających na jednego europosła w Europarlamencie powinna raczej rosnąć wraz z populacją kolejnych, większych badanych państw. Można powiedzieć potocznie, że obywatele większych krajów powinni mieć zgodnie z tą zasadą mniejszą "siłę" w wyborach do Europarlamentu. Z kolei bardziej matematycznie można by to ująć tak, że wynik dzielenia liczby mieszkańców mniejszego państwa przez liczbę jego reprezentantów powinien być mniejszy/równy wynikowi dzielenia liczby mieszkańców państwa większego przez liczbę jego reprezentantów. Czyli patrząc z innego punktu widzenia: stosunek liczby mandatów większego państwa do mniejszego powinien być mniejszy/równy stosunkowi liczby obywateli większego kraju do mniejszego.

By wyrobić sobie własne zdanie na temat degresywnej proporcjonalności, warto przyjrzeć się konkretnym liczbom, o których zdecydowała Rada Europejska.

Czyżby sprawiedliwiej?

Mandaty do Parlamentu Europejskiego w 2014 i 2019 rokuKonkret 24

Ustanowiony w decyzji z 2013 r. podział mandatów miejscami nie był degresywnie proporcjonalny. Liczba mandatów przypadających Niemcom dzielona przez tę dla Francuzów wyniosła 1,29, natomiast liczba ludności Niemiec w stosunku do liczby ludności Francji wynosiła 1,22. Liczba ludności przypadającej na jednego europosła była w mniej ludnej Francji większa niż ta w Niemczech.

Dopiero podział przyjęty w 2018 r. odpowiada w przypadku pięciu analizowanych państw ściślej znaczeniu pojęcia "degresywnej proporcjonalności". Wyraźnie jest to dostrzeżone w ogólniejszym komunikacie na stronie europarlamentu:

"Niektóre, albo wszystkie 46 miejsc, które pozostaną w zapasie, mogą zostać rozdane nowym państwom dołączającym do UE, albo pozostać pustymi, zmniejszając wielkość Parlamentu Europejskiego. Pozostałych 27 miejsc będzie rozdystrybuowanych pomiędzy 14 państw członkowskich, które są delikatnie niedoreprezentowane" (pogrubienie autora).

Wina Tuska?

Zdaniem politologa z Uniwersytetu Opolskiego nowy rozdział miejsc w Parlamencie Europejskim jest korzystny dla Polski. - Zwiększamy liczbę mandatów, a rozważania o tym, czy wynegocjowanie jednego albo dwóch mandatów więcej byłoby możliwe mają charakter czysto teoretyczny – mówi Błażej Choroś i zaznacza, że liczba głosów w niewielkim stopniu przekłada się na faktyczne znaczenie Polski w procesie decyzyjnym w UE.

- Tutaj od kilku miejsc w parlamencie znacznie bardziej liczy się umiejętność budowania sojuszy i przede wszystkim odpowiednie przygotowanie aparatu krajowego do uczestniczenia w procesie tworzenia regulacji europejskich od bardzo wczesnego etapu – dodaje ekspert.

- Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej nie bierze bezpośredniego udziału w podejmowaniu decyzji (o podziale mandatów - red.) – wskazuje Choroś. Ekspert podkreśla również, że przewodniczący Rady nie reprezentuje Polski w posiedzeniach. - W posiedzeniu Rady Europejskiej w podejmowaniu omawianej decyzji brał udział premier Mateusz Morawiecki – zauważa.

Wina Hübner?

Danuta Hübner była jednym ze sprawozdawców, który przedstawiał Parlamentowi Europejskiemu wyniki prac komisji Spraw Konstytucyjnych, która opracowała projekt zmian. - Rola posła sprawozdawcy jest bardzo ważna, bowiem to on kieruje pracami nad projektem i przygotowuje projekt stanowiska – mówi Błażej Choroś. Politolog wskazuje jednak, że sprawozdawca nie pracuje samodzielnie. Oprócz drugiego posła sprawozdawcy są również tzw. "cienie" z innych grup politycznych.

Ostatecznie propozycja nowego podziału miejsc została przegłosowana na posiedzeniu plenarnym przez wszystkich posłów. Wniosek przyjęto 566 głosami "za", przy 94 głosach "przeciw" oraz przy 31 głosach wstrzymujących się.

W głosowaniu 13 czerwca 2018 Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), w której działają posłowie Prawa i Sprawiedliwości, była przeciwna propozycji Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z dyscypliną zagłosowało ośmiu polskich europarlamentarzystów ECR, ośmiu wstrzymało się od głosu. Nieobecni w dniu głosowania byli Ryszard Czarnecki i Ryszard Legutko.

- Zmiany demograficzne ostatnich lat wymagały dostosowań w rozdziale mandatów. Aby nie odbierać mandatów żadnemu państwu, w którym miały miejsce niekorzystne, jak w Polsce, zmiany demograficzne, zdecydowaliśmy wykorzystać pewną liczbę miejsc zwalnianych przez odchodzących Brytyjczyków - tłumaczy Konkret24 Danuta Hübner. - Udało się to przegłosować w Komisji Spraw Konstytucyjnych, mimo iż przeciwko byli przedstawiciele grupy politycznej, do której należy PiS.

Mieli oni złożyć w tej sprawie po przegranym przez nich głosowaniu tzw. "opinię mniejszości".

- Moja walka w tej sytuacji o zwiększenie liczby mandatów dla Polski zakończyła się sukcesem dzięki poparciu innych grup. Była bardzo trudna, ponieważ nie były spełnione formalne kryteria demograficzne. W Polsce systematycznie zmniejsza się liczba ludności - dodaje.

Danuta Hübner zwraca też uwagę na różnice w populacji Polski i przywoływanej Hiszpanii. - Porównywanie Polski i Hiszpanii pozbawione jest jakiegokolwiek sensu, ponieważ Hiszpania ma prawie 9 mln obywateli więcej niż Polska. Pragnę również poinformować, iż Pan Czarnecki ani nikt z PiS, nie złożył żadnej konstruktywnej poprawki w tym procesie legislacyjnym z wyjątkiem owego negatywnego protestu ich grupy politycznej - dodaje.

Autor: Krzysztof Jabłonowski, Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; zdjęcie tytułowe: Shutterstock/Twitter

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Dla Polski ma to być "finisz wyjścia z okołorosyjskiej organizacji". Chodzi o obecność naszego kraju w Intersputniku. Historia ta sięga lat 70. ubiegłego wieku.

Ta umowa sięgała czasów PRL. Dopiero teraz została wypowiedziana

Ta umowa sięgała czasów PRL. Dopiero teraz została wypowiedziana

Źródło:
Konkret24

Rozmowa znanego dziennikarza Bogdana Romanowskiego z doktorem Piotrem Witczakiem oburzyła niektórych naukowców. Dlaczego? Bo Witczak wygłaszał w programie tezy niezgodne z aktualną wiedzą naukową. Co więcej, jego działalność Rzecznik Praw Pacjenta już dawno zgłosił do prokuratury.

Autyzm, polio i zawiadomienie do prokuratury o leczeniu bez uprawnień. Witczak u Rymanowskiego

Autyzm, polio i zawiadomienie do prokuratury o leczeniu bez uprawnień. Witczak u Rymanowskiego

Źródło:
Konkret24

Nie dość, że trwa już spór co do legalności tej izby Sądu Najwyższego, która miałaby stwierdzić ważność wyborów prezydenckich, na horyzoncie pojawia się kolejny: czy SN w ogóle musi tę ważność potwierdzić. Wyjaśniamy, w czym rzecz.

Wybory prezydenckie. Jaka jest rola Sądu Najwyższego? Znów różne zdania

Wybory prezydenckie. Jaka jest rola Sądu Najwyższego? Znów różne zdania

Źródło:
Konkret24

"Serio jest taki przepis?" - pytają internauci, komentując popularne w sieci zdjęcie z informacją o rzekomym nowym obowiązku dla kierowców. Chodzi o wożenie zapasu płynu do spryskiwaczy. Tłumaczymy więc, czy i kiedy jego brak może skutkować mandatem.

Mandat za brak płynu do spryskiwaczy? Wyjaśniamy

Mandat za brak płynu do spryskiwaczy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Strzelali do siebie z balkonów przy użyciu fajerwerków - tak rzekomo miała wyglądać noc sylwestrowa w jednej z miejscowości w Niemczech. Ma tego dowodzić rozpowszechniane teraz w sieci wideo. Rzeczywiście, to jest "wojna na fajerwerki", ale nie ma nic wspólnego ani z sylwestrem, ani z Niemcami.

Sylwester "w nowoczesnych Niemczech"? Gdzie była ta bitwa na fajerwerki

Sylwester "w nowoczesnych Niemczech"? Gdzie była ta bitwa na fajerwerki

Źródło:
Konkret24

"Dwoje Niemców i jeden Francuz" - ironizują internauci, komentując rozpowszechniane w sieci zdjęcie Donalda Tuska z Angelą Merkel i Emanuelem Macronem. A wszystko z powodu - ich zdaniem - braku polskiej flagi na stole. Tylko że jej tam nie powinno być.

"Czego brakuje na tym zdjęciu?". Niczego

"Czego brakuje na tym zdjęciu?". Niczego

Źródło:
Konkret24

Rosja doprowadziła do perfekcji mechanizmy dezinformacji, a tanie narzędzia wyzwoliły potęgę sztucznej inteligencji. Ofiarami tych zjawisk w 2024 roku stali się zarówno poszczególni obywatele, jak i całe demokracje. Na nowego, aktywnego gracza, jeśli chodzi o dezinformację wymierzoną w Polskę, wyrósł Mińsk.

Dezinformacja w 2024 roku. Trzy niebezpieczne zjawiska. Nowy aktywny gracz

Dezinformacja w 2024 roku. Trzy niebezpieczne zjawiska. Nowy aktywny gracz

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu "norwescy marynarze odmówili ratowania Rosjan" po zatonięciu rosyjskiego statku na Morzu Śródziemnym. Sprawdziliśmy, skąd wziął się ten przekaz, jak wyglądała akcja ratunkowa i jak na oskarżenia odpowiada właściciel norweskiego statku.

Norwescy marynarze "odmówili ratowania Rosjan"? Jak było z tą akcją

Norwescy marynarze "odmówili ratowania Rosjan"? Jak było z tą akcją

Źródło:
Konkret24

W polskich miastach rzekomo pojawiły się przy drogach billboardy z wizerunkiem Stepana Bandery i "życzeniami od Polaków". Internauci alarmują, że to ''skandal'' i ''poniżenie'' dla naszego kraju. W rzeczywistości takie billboardy zawisły w innym kraju, a rozpowszechniane w sieci zdjęcia to fotomontaż.

"Polska składa życzenia Banderze"? Te plakaty są inne, nie w Polsce

"Polska składa życzenia Banderze"? Te plakaty są inne, nie w Polsce

Źródło:
Konkret24

Można dziś stworzyć nieprawdopodobną informację związaną z polityką i podać ją w wiarygodnej formie, a odbiorcy uwierzą. Dlaczego tak się dzieje? - To mały piksel skomplikowanego obrazu - wyjaśnia ekspert.

"Tusk wydał dekret". Dlaczego wierzymy? "Twórcy fejków zauważyli zależność"

"Tusk wydał dekret". Dlaczego wierzymy? "Twórcy fejków zauważyli zależność"

Źródło:
Konkret24

Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki zaprzeczył, że skrytykował inicjatywę marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia przez Sąd Najwyższy ważności wyboru prezydenta w 2025 roku. Przypominamy więc, co o niej mówił.

Rzepecki twierdzi, że nie skrytykował ''ustawy incydentalnej''. Sprawdzamy

Rzepecki twierdzi, że nie skrytykował ''ustawy incydentalnej''. Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki - podobnie jak politycy tej partii - utrzymuje, że Polska może jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny. Lecz eksperci prawa europejskiego przypominają, że "jednostronne działanie państwa członkowskiego nie ma żadnej skuteczności". Z kolei niestosowanie przepisów paktu może wywołać konsekwencje. Wyjaśniamy.

Nawrocki: "jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny". To możliwe?

Nawrocki: "jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny". To możliwe?

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń wygenerowało nagranie, na którym rzekomo widać interwencję niemieckiej policji w polskim mieście przygranicznym. Do takiej akcji rzeczywiście doszło w ostatnich dniach, jednak nie w Polsce.

Akcja niemieckiej policji w "przygranicznym mieście" w Polsce? Skąd ten film

Akcja niemieckiej policji w "przygranicznym mieście" w Polsce? Skąd ten film

Źródło:
Konkret24

Do polskiej sieci społecznościowej przeniknął pod koniec roku przekaz, jakoby kraje NATO celowo miały przekazać Ukrainie krew zakażoną HIV i wirusem zapalenia wątroby. Narrację tę suflują dwie siatki propagandowe Kremla, które mają pomocników wśród polskich internautów. Historia jest zmyślona.

NATO, skażona krew i Ukraina. Siatki kont Kremla znowu aktywne

NATO, skażona krew i Ukraina. Siatki kont Kremla znowu aktywne

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz zaapelował do prezydenta, by ten nie podpisywał ustawy budżetowej i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Następnie poseł przedstawił, jak wtedy "doprowadzić do zerwania Sejmu" i przyspieszonych wyborów. Tylko że polskie prawo takiego scenariusza nie przewiduje.

Berkowicz: "to doprowadzi do zerwania Sejmu". Eksperci studzą emocje

Berkowicz: "to doprowadzi do zerwania Sejmu". Eksperci studzą emocje

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Piotr Uściński przekonuje, że inny poseł PiS - Łukasz Mejza - miał się zrzec immunitetu tylko dlatego, że "pomylił liczbę metrów kwadratowych swojego domu czy mieszkania" w oświadczeniu majątkowym. A prawda jest taka, że zarzutów wobec Mejzy prokuratura ma aż 11. Przypominamy.

Mejza stracił immunitet, bo "pomylił liczbę metrów kwadratowych"? No nie

Mejza stracił immunitet, bo "pomylił liczbę metrów kwadratowych"? No nie

Źródło:
Konkret24, "Gazeta Wyborcza"

Czy "0,6 książki" przeczytanej w roku to dużo czy mało? - zastanawiają się internauci, przytaczając wartość podawaną w najnowszej kampanii promującej czytelnictwo w Polsce. Dyskusja w sieci jest poważna. Tymczasem wskaźnik "0,6 książki rocznie" - już nie. Autorzy kampanii tłumaczą, że chodziło o to, by "zainteresować tematem".

Polak czyta "0,6 książki rocznie"? Statystyki w "konwencji absurdu"

Polak czyta "0,6 książki rocznie"? Statystyki w "konwencji absurdu"

Źródło:
Konkret24

Uznany aktor Denzel Washington z powodu niechęci do "kultury woke" miał rzekomo odrzucić rolę filmową, za którą miał dostać 200 milionów dolarów. Nieprawdopodobne? Owszem, bo to fake news.

Denzel Washington, rola za 200 milionów dolarów i "kultura woke". Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W polskich mediach społecznościowych rozchodzi się przekaz, z którego wynika, że Rosjanie przebywający w Czechach nie mogą już otrzymać czeskiego obywatelstwa. Nie jest to prawdą, choć Czesi rzeczywiście pracują nad zaostrzeniem przepisów. Wyjaśniamy.

Obywatelstwo czeskie już nie dla Rosjan? Niezupełnie

Obywatelstwo czeskie już nie dla Rosjan? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Marcin Romanowski otrzymał azyl na Węgrzech, co utrudni Polsce wyegzekwowanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Eksperci wyjaśniają, czy i jakie kroki prawne może podjąć polskie państwo, korzystając z członkostwa naszego i Węgier w Unii Europejskiej.

Marcin Romanowski z azylem na Węgrzech. Co może państwo polskie?

Marcin Romanowski z azylem na Węgrzech. Co może państwo polskie?

Źródło:
Konkret24

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Coraz szersze kręgi w mediach społecznościowych zatacza informacja, jakoby wiceprezes Wód Polskich był synem słynnego ekonomisty prof. Leszka Balcerowicza. To fake news.

"Syn Balcerowicza jakąś figurą w Wodach Polskich?". To nie ten Balcerowicz

"Syn Balcerowicza jakąś figurą w Wodach Polskich?". To nie ten Balcerowicz

Źródło:
Konkret24