Pomagał w kampanii Patryka Jakiego. Ile zarobił?


Ponad 146 tysięcy złotych zarobił w ubiegłym roku Dariusz Matecki. Dziś szczeciński radny, w czasie tak zwanej prekampanii samorządowej w Warszawie promował w sieci wiceministra sprawiedliwości, będąc jednocześnie pracownikiem tego resortu. Z ujawnionego oświadczenia majątkowego wynika, że zarobił tam kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ile dokładnie? Matecki odmówił Konkretowi24 odpowiedzi na to pytanie.

Dariusz Matecki określa siebie w mediach społecznościowych jako "politycznie zaangażowanego blogera/vlogera". Jest bardzo aktywny w internecie. Publikuje filmy na Twitterze, YouTube i Facebooku. W ostatnich wyborach samorządowych zdobył 1227 głosów i został szczecińskim radnym. We wtorek na stronie urzędu pojawiły się oświadczenia majątkowe radnych, w tym Mateckiego, w których ujawnili swoje dochody z 2018 roku.

Z oświadczenia Mateckiego wynika, że zarobił w sumie w zeszłym roku ponad 146 tys. zł.

Prawie 67 tys. zł (brutto) zarobił w ramach umowy o pracę, 78 tys. zł (brutto) tytułem "innej działalności" i 708 zł (netto) jako radny. Udało mu się zgromadzić 21,8 tys. zł oszczędności. Nie ma żadnych nieruchomości i nie pracuje w żadnej spółce. Matecki ma ponad 32 tysiące akcji Tauronu, których wartość oszacował na 76 tys. zł.

"Resort nie jest prywatną własnością PiS"

O Mateckim zrobił się głośno w sierpniu zeszłego roku, gdy internauci, a potem dziennikarze zauważyli, że mężczyzna bardzo aktywny w sieci, publikujący tam filmy relacjonujące tak zwaną prekampanię startującego wówczas na stanowisko prezydenta Warszawy wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, ma tak samo na imię i nazwisko, jak osoba publikująca informacje na stronie tego resortu.

Wówczas Matecki skupił na sobie zainteresowanie wszystkich zaangażowanych w tak zwaną prekampanię samorządową w Warszawie. Pomimo lawiny pytań zarówno ze strony dziennikarzy, jak i posłów opozycji Matecki długo nie odpowiadał na pytanie, czy w czasie gdy publikował filmy zachęcające do głosowania na Jakiego, był jednocześnie pracownikiem ministerstwa. Nigdzie w sieci nie informował o tym swoich widzów i czytelników.

Z analizy, którą na Twitterze 6 sierpnia opublikował użytkownik Socialowa Sowa wynikało, że to właśnie Matecki odpowiadał za kreowanie bardzo dużego ruchu w sieci wokół kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy.

Jeden z ówczesnych kontrkandydatów na fotel prezydenta Jan Śpiewak napisał w mediach społecznościowych: "Matecki może robić to (wspierać Jakiego w kampanii - red.) prywatnie i nieodpłatnie, ale na takie działania potrzeba dużo wolnego czasu i środków finansowych. W związku z tym, pozostaje pytanie, czy robi to nieodpłatnie, a jeśli nie, to kto wszystko finansuje".

Zatrudniony, ale na urlopie

Dopiero po ponad tygodniu najpierw resort, a potem sam Matecki potwierdzili, że Matecki został zatrudniony w ministerstwie w efekcie jego uczestnictwa w projekcie Pracowni Liderów Prawa (PLP).

- To inicjatywa, w ramach której najlepsi absolwenci studiów prawniczych poznają praktyczną stronę tworzenia i stosowania prawa. Najlepiej oceniani uczestnicy PLP mają możliwość odbycia między innymi stażu czy nawiązania współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości - poinformował rzecznik resortu Jan Kanthak w połowie sierpnia.

Zaznaczył, że Matecki ostatni raz wykonywał pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości w maju 2018 r. - Od tego czasu do momentu zakończenia współpracy z resortem (3 sierpnia - red.) przebywał na urlopie na swój wniosek - wyjaśnił Kanthak.

Na uwagi, że na stronie ministerstwa można znaleźć komunikat z czerwca wraz z informacją "Wprowadzenie: Dariusz Matecki" dodał, że był on efektem prośby przełożonego. Miał on około godziny 22 poprosić urlopowanego stażystę o pomoc.

- Pan Matecki nigdy nie był w okresie zatrudnienia współpracownikiem ministra Jakiego, ani podległych mu departamentów - zapewniał także rzecznik MS. Zaznaczył też, że "resort nie ma prawnej możliwości wpływania na aktywność pracowników, stażystów czy współpracowników na prywatnych profilach w mediach społecznościowych. Nigdy też nie pyta pracowników czy stażystów MS o ich poglądy, byłoby to pogwałceniem praw człowieka".

Z opublikowanej we wrześniu na Twitterze odpowiedzi resortu sprawiedliwości na pytania jednego z internautów, wynika, że Matecki był zatrudniony w ministerstwie sprawiedliwości między 12 czerwca 2017 roku a 3 sierpnia 2018 roku. Umowa została zatem rozwiązana tuż przed tym, jak zrobiło się o nim głośno.

Rafał Drzewiecki, dyrektor biura komunikacji i promocji informował w tym piśmie, że obecny szczeciński radny pracował w ministerstwie na stanowisku sekretarza. Do jego obowiązków należało między innymi: organizowanie i koordynowanie działalności informacyjnej i promocyjnej urzędu.

W opublikowanym w sierpniu wywiadzie dla Wirtualnej Polski sam zainteresowany stwierdził, że pracował dla resortu sprawiedliwości i potwierdził fakt zakończenia współpracy. "Nie zwolniono mnie, zdecydowałem, że na czas kampanii wycofam się z resortu. Nie chciałem, żeby media uderzały w Patryka Jakiego z tego powodu, że prowadzę swoją działalność" - powiedział.

"Wspierałem Jakiego z własnej woli"

W rozmowie z Konkret24 Matecki mówi, że żałuje głównie tego, że od razu nie zgłaszał na policję "zniewag i kłamstw, które się wówczas pojawiały".

- Rozkręciłem media społecznościowe Ministerstwa Sprawiedliwości, zwiększyłem liczbę polubień i obserwujących o kilka tysięcy, zweryfikowałem profile, robiłem transmisje na żywo, zajmowałem się grafikami - podkreśla i stwierdza, że "prywatna firma policzyłaby za to sobie znacznie więcej".

- Patrykowi Jakiemu nie pomagałem w godzinach pracy, nie byłem od niego w jakikolwiek sposób zależny w resorcie. Wspierałem go z własnej woli, za pośrednictwem moich prywatnych środków przekazu - twierdzi Matecki.

Nadal wiele pytań

Matecki kluczy, gdy pytamy go o podanie konkretnej sumy, którą zarobił w zeszłym roku w resorcie. - Miałem 3850 zł netto miesięcznej podstawy (powyżej 5 tys. zł brutto - red.) plus dodatki m.in. za pracę w weekendy - ujawnia i podkreśla, że w oświadczeniu majątkowym podał pełną zarobioną w resorcie kwotę. Gdy dopytujemy czy stanowiła ona całość 66 tys zł (brutto), wskazanych jako przychód w oświadczeniu, stwierdza, że jedynie 70-80 procent. Pozostała część pochodzi, jak twierdzi, z innej umowy o pracę.

- Dochody mam rozbite na prace na etacie oraz pozostałe, które zupełnie nie są związane z czymkolwiek rządowym. To głównie pieniądze z reklam rozliczane ryczałtowo. Reklam, które nie pochodzą od podmiotów jakkolwiek związanych z polityką - zaznacza. - Wpisałem wszystko do czego jestem zobowiązany. W tym trzynastkę, przychód z reklam na youtubie. Wliczyłem nawet sprzedaż jakiegoś serwisu internetowego - podkreśla.

Zrzuty ekranu z Twittera Dariusza Mateckiego

Odmawia dokładnego określenia skąd pochodziła kwota pozyskana tytułem "innej działalności" oraz z drugiej z umów o pracę. - Z przepisów nie wynika, że muszę to zrobić - stwierdza.

Takie stanowisko krytykuje Wojciech Dorżynkiewicz, radny sejmiku zachodniopomorskiego (Koalicja Obywatelska). W rozmowie z Konkretem24 stwierdza, że Matecki "nie chce dopuścić do tego, aby wyszło na jaw ile zarabiał w resorcie". - Brak wpisania pracodawcy w oświadczeniu majątkowym jest na to kolejnym dowodem. Jasnym jest, że pan Matecki powinien przyznać się, ile zarabiał w publicznych instytucjach - podkreśla.

Rafał Miszczuk, dyrektor biura szczecińskiej rady miasta, przyznaje jednak rację radnemu Prawa i Sprawiedliwości. W rozmowie z Konkret24 zwraca uwagę, że w oświadczenia majątkowe zgodnie z przepisami wpisuje się jedynie dochód i formę zatrudnienia. - Nie ma wymogu określenia miejsca pracy. Urzędy Skarbowe (również one sprawdzają oświadczenia majątkowe radnych - red.) nigdy nam na to nie zwracały uwagi - dodaje.

Po co oświadczenia?

Grażyna Kopińska, ekspertka Forum Idei Fundacji Batorego zauważa, że osoby publiczne różnie wypełniają oświadczenia majątkowe. Jedne bardzo szczegółowo, inne - lakonicznie.

Gdy pytamy o to, czy radni mają obowiązek dokładnego określenia źródeł swoich dochodów, osiągniętych przed objęciem mandatu, stwierdza, że "trudno tego od nich wymagać, ponieważ w przepisach nie ma takiego obowiązku, a dodatkowo przecież byli wówczas osobami prywatnymi". Uważa jednak, że należy się zastanowić nad zmianą przepisów, jeśli chodzi o dokładne ujawnienie źródeł aktualnych dochodów radnych.

Oświadczenie majątkowe zawiera informacje o dochodach osiąganych z tytułu zatrudnienia lub innej działalności zarobkowej lub zajęć, z podaniem kwot uzyskiwanych z każdego tytułu. ustawa o samorządzie gminnym

W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy fundacji e-Państwo. - Ani ustawa o samorządzie gminnym, ani oświadczenie nie mówi wprost o źródłach dochodów oprócz obecnego zatrudnienia. Tylko o tytułach - mówi w rozmowie z Konkret24. Podkreśla, że ideą składania oświadczeń majątkowych nie jest jedynie jawność tego, kto ile ma majątku, ale czy i w jaki sposób go pomnożył oraz to, czy nie ma konfliktu interesów. - A do tego trzeba poznać pracodawcę osoby publicznej. Również byłego - podkreśla ekspert.

Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24, tvnwarszawa; zdjęcie: Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta

Pozostałe wiadomości

Unijni sędziowie stawiają się ponad polskim systemem konstytucyjnym, Trybunał Sprawiedliwości "zakazał Polsce powoływania się na swoją konstytucję" - tak politycy PiS przedstawiają wyrok TSUE dotyczący Trybunału Konstytucyjnego. Grzmią, że to próba odebrania Polsce suwerenności. Konstytucjonaliści tłumaczą: to nieprawda.

Politycy PiS: TSUE "zakazał powoływać się na konstytucję". Nieprawda

Politycy PiS: TSUE "zakazał powoływać się na konstytucję". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

"Zatrważające", "jedzenie cię zatruwa" - zaniepokojeni internauci komentują doniesienia o rzekomej szkodliwości papieru do pieczenia. Ekspertka uspokaja i wyjaśnia, czy i kiedy takie zagrożenie występuje.

"Papier do pieczenia może być toksyczny"? Ile w tym prawdy

"Papier do pieczenia może być toksyczny"? Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

Do budynku urzędu wchodzi mężczyzna, a wraz z nim krowa, lama i kozy. Film pokazujący taką scenę krąży w sieci z wyjaśnieniem, że to rolnik, który z powodu umowy Unii Europejskiej z Mercosur nie daje już rady płacić podatków. Po pierwsze, ta umowa jeszcze nie obowiązuje. Po drugie..., rzeczywiście, coś takiego się wydarzyło, ale nie teraz.

"Przyszedł do urzędu skarbowego zapłacić podatki zwierzętami". Co to za historia

"Przyszedł do urzędu skarbowego zapłacić podatki zwierzętami". Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń generują w polskiej sieci nagrania pokazujące protesty rolników we Francji - te prawdziwe i te fałszywe. Tak szerokie zastosowanie sztucznej inteligencji do tworzenia fake newsów na bazie prawdziwego wydarzenia spowodowało, że internauci już sami nie wiedzą, co jest prawdą, a co fałszem. I nawet w dobrej wierze dezinformują - też z pomocą AI.

"Tego w mediach nie zobaczycie". Rzeczywiście, coś tu śmierdzi

"Tego w mediach nie zobaczycie". Rzeczywiście, coś tu śmierdzi

Źródło:
Konkret24

"Chrześcijańskie szczucie na bliźniego" - komentują jedni. A inni wierzą i podają tę informację dalej. Chodzi o nagranie polityka Konfederacji Korony Polskiej, w którym insynuuje on, że w jednej z gdyńskich szkół zabroniono klasowej wigilii ze względu na uczniów z Ukrainy. Sam nic nie wie, nie sprawdził - ale mówi.

"Wigilii w szkole nie organizować". Świąteczna "szczuj-narracja" polityka prawicy

"Wigilii w szkole nie organizować". Świąteczna "szczuj-narracja" polityka prawicy

Źródło:
Konkret24

"Niemądra decyzja", minister "przekroczył swoje uprawienia", "samodzielnie nie może przekazać takiej kwoty" - grzmią politycy opozycji, krytykując decyzję ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o przeznaczeniu 100 milionów dolarów na zakup amerykańskiego sprzętu dla Ukrainy. I dywagują, z jakich funduszy pójdzie ta pomoc. MSZ odpowiedział nam na to pytanie.

Sikorski: "dam 100 milionów dolarów Ukrainie". Z czego? Mamy odpowiedź MSZ

Sikorski: "dam 100 milionów dolarów Ukrainie". Z czego? Mamy odpowiedź MSZ

Źródło:
Konkret24

"To już jawna okupacja" - piszą internauci, oburzeni rzekomym planem pilnowania polskich granic przez niemieckie wojsko. O tym "skandalu" poinformował Robert Bąkiewicz. Lecz to żaden skandal, tylko zwykły fake news.

Bąkiewicz: "niemieckie wojsko ma pilnować polskich granic". Nie, nie po to przyjadą

Bąkiewicz: "niemieckie wojsko ma pilnować polskich granic". Nie, nie po to przyjadą

Źródło:
Konkret24

Roztrzęsiony rolnik żali się do kamery: "Nie mamy już nic. Traktują nas jak śmieci". A potem oglądamy, jak policja rekwiruje jakieś bydło. Ta przejmująca scena ma przedstawiać trwające we Francji protesty rolników. Wydaje się rzeczywista - lecz nie jest.

"Policja konfiskuje bydło rolnikowi". Ale nie temu i nie te krowy

"Policja konfiskuje bydło rolnikowi". Ale nie temu i nie te krowy

Źródło:
Konkret24

"Jest dość stary, ale nie zdawałam sobie sprawy, że był obecny przy narodzinach Jezusa" - tak internauci kpią z okładki książki o narodzinach Jezusa, na której znalazł się Donald Trump. Prezydent USA ma też być rzekomo lektorem tej historii. Wielu komentujących wątpi jednak, czy taka publikacja istnieje: "Serio? To jest naprawdę?".

"Narodziny Jezusa" według Trumpa? Skąd prezydent w stajence

"Narodziny Jezusa" według Trumpa? Skąd prezydent w stajence

Źródło:
Konkret24

"Całe narody nie wyginęły", mimo że wcale nie muszą się szczepić - przekonują ci, którzy walczą z obowiązkowymi szczepieniami w Polsce. Także polscy politycy. Rzeczywiście, inne europejskie narody jakoś nie wyginęły, choć większość szczepień u nich jest dobrowolna. Paradoks - czy jednak jest coś, o czym antyszczepionkowcy wam nie mówią?

"Szczepienia dobrowolne". Brzmi dobrze, gdy chcą tobą manipulować

"Szczepienia dobrowolne". Brzmi dobrze, gdy chcą tobą manipulować

Źródło:
TVN24+

Izraelski paszport Wołodymyra Zełenskiego mieli znaleźć funkcjonariusze ukraińskiej agencji antykorupcyjnej - taki przekaz rozpowszechniany jest w ostatnich dniach w polskiej sieci. To zbudowana na fałszywkach narracja, której celem jest zdyskredytowanie prezydenta Ukrainy.

Zełenski i "odkryta kolekcja paszportów". O co im tym razem chodzi

Zełenski i "odkryta kolekcja paszportów". O co im tym razem chodzi

Źródło:
Konrket24

Ta historia wydaje się nieprawdopodobna. Ale dla tych, do których ją wymyślono, może być przekonująca - bo potwierdzi ich przekonania. Połączenie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Billa Cosby'ego i Jeffreya Epsteina nie jest przypadkowe w tej kolejnej odsłonie rosyjskiej dezinformacji.

Bill Cosby, Zełenski i rezydencja w Nowym Jorku. Jak oni to połączyli

Bill Cosby, Zełenski i rezydencja w Nowym Jorku. Jak oni to połączyli

Źródło:
Konkret24

Dyskusja o ubogiej dekoracji choinki w Londynie rozgrzewa internet - nie pierwszy raz. Teraz powodem stało się nagranie na polskim profilu. Dominuje teza, że taki wygląd choinki jest efektem napływu muzułmanów do miasta czy nawet pochodzenia burmistrza Londynu. Internauci nie znają bądź celowo nie wspominają o niemal 80-letniej tradycji.

"Upadek Londynu"? Polityka z choinką w tle

"Upadek Londynu"? Polityka z choinką w tle

Źródło:
Konkret24

Ponad setka osób z postawionymi zarzutami, lecz aktów oskarżenia nieco ponad 30, a wyroków skazujących tylko kilka - po dwóch latach rządu Donalda Tuska najgłośniejsze afery Zjednoczonej Prawicy wciąż nie zostały rozliczone. Choć prace wymiaru sprawiedliwości przyspieszyły, byli rządzący skutecznie sypią piasek w tryby, a Polacy niecierpliwią się coraz bardziej. Oto jak wygląda stan rozliczeń.

Półmetek rządu Tuska. Jak idą rozliczenia afer Zjednoczonej Prawicy?

Półmetek rządu Tuska. Jak idą rozliczenia afer Zjednoczonej Prawicy?

Źródło:
TVN24+

W kampanii wyborczej Donald Tusk zapowiadał - w razie wygranej - odchudzenie rządu. Nie udało się. Z kolei tegoroczna rekonstrukcja jego gabinetu miała być wręcz "systemową zmianą". Na półmetku kadencji sprawdzamy, co zostało z tych obietnic.

Rząd Tuska miał być mniejszy i tańszy. No to policzyliśmy

Rząd Tuska miał być mniejszy i tańszy. No to policzyliśmy

Źródło:
TVN24+

Nagranie parowej lokomotywy w Kijowie krąży w sieci jako dowód, że problemy z dostawami energii przygniatają walczącą Ukrainę. Promuje to rosyjska propaganda, a internauci rozpowszechniają. Otóż parowozy rzeczywiście wyjechały na tory w Kijowie, lecz powód był inny.

W Kijowie brakuje prądu, więc wyciągnęli parowozy? Co to jest Magic Express  

W Kijowie brakuje prądu, więc wyciągnęli parowozy? Co to jest Magic Express  

Źródło:
Konkret24

"Zachód upada", "Europa staje się skansenem", my dyskutujemy o nakrętkach do plastikowych butelek, a Chiny otwierają kolejny wiadukt dla superszybkich pociągów. Gdzieś już to czytaliście? Zapewne nie raz, nawet niektórzy polscy politycy wchodzą w tę narrację. A partia Xi Jinpinga tylko zaciera ręce. Nie tylko ona.

"Ultranowoczesny kraj". Jak wpadliśmy w paszczę chińskiego smoka propagandy

"Ultranowoczesny kraj". Jak wpadliśmy w paszczę chińskiego smoka propagandy

Źródło:
TVN24+

Zgoda Komisji Europejskiej na wsparcie budowy elektrowni jądrowej z polskiego budżetu uruchomiła wśród polityków PiS narrację, że Polska "nisko upadła". Kpią, że skoro musimy pytać Brukselę o zgodę na wydanie własnych pieniędzy, to "tak właśnie wygląda suwerenność Polski w praktyce". O istotnej rzeczy nie informują.

Teraz twierdzą: "nisko upadliśmy". A jak było, gdy rządzili?

Teraz twierdzą: "nisko upadliśmy". A jak było, gdy rządzili?

Źródło:
Konkret24

Władze Chersonia szykują się do ucieczki, wysyłają już swoje rodziny do Polski - tak ma wynikać z posiedzenia rady miasta, z którego zapis rzekomo wyciekł do sieci. Nagranie rzeczywiście istnieje, lecz reszta to rosyjska fałszywka. Jej główne cele są trzy.

"Trzeba się zbierać, dokumenty do kominka". Radni nie wyłączyli mikrofonu?

"Trzeba się zbierać, dokumenty do kominka". Radni nie wyłączyli mikrofonu?

Źródło:
Konkret24

Elon Musk - wspierany przez czołowych amerykańskich polityków - bije na alarm i oskarża Komisję Europejską o próbę cenzurowania platformy X. Za cenzurę uznał bowiem nałożoną na serwis przez Brukselę dotkliwą karę. Wyjaśniamy, dlaczego X ją otrzymał i co naprawdę leży u podstaw takiej decyzji KE.

Musk oskarża Unię o cenzurę. Oto za co naprawdę go ukarano

Musk oskarża Unię o cenzurę. Oto za co naprawdę go ukarano

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie z Lublina ma być rzekomym dowodem na niedawne spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Grzegorzem Braunem. Obraz ten wpisuje się w debatę o ewentualnej koalicji PiS z Konfederacją Korony Polskiej - lecz wielu internautów ostrzega, że nie jest prawdziwy. Analiza za pomocą narzędzi do weryfikacji materiałów AI nie pozostawia wątpliwości.

Kaczyński spotkał się z Braunem? "Ot, niespodzianka"

Kaczyński spotkał się z Braunem? "Ot, niespodzianka"

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń generuje w mediach społecznościowych nagranie, w którym ojciec i brat irlandzkiego nauczyciela opowiadają, że dostał on wyrok dożywocia za odmowę używania wobec uczniów wskazanych zaimków. W całej tej historii zgadza się tylko to, że nauczyciel w Irlandii trafił do więzienia.

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Na bożonarodzeniowym jarmarku we Francji zamachowiec rzekomo wjechał autem w tłum i zabił 10 osób - takie informacje krążą w sieci. Informację podał też Elon Musk. Ale nie jest ona prawdziwa. Wyjaśniamy, co się stało i gdzie.

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Źródło:
Konkret24

Doniesienia, jakoby w Szwajcarii zakazano mammografii, znów pojawiły się w polskiej sieci. Przekaz ma zniechęcić kobiety do udziału w badaniach wykrywających raka piersi, strasząc ich rzekomą szkodliwością. Przestrzegamy przed tym fake newsem.

Szwajcaria zakazuje, w Kanadzie i Włoszech też już nie robią? O co chodzi z mammografią

Szwajcaria zakazuje, w Kanadzie i Włoszech też już nie robią? O co chodzi z mammografią

Źródło:
Konkret24