Według wiceministry edukacji to Prawo i Sprawiedliwość tak wyznaczyło datę wyborów samorządowych, by zdemobilizować młodych i wpłynąć na frekwencję. Tyle że to nieprawda.
Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała we wtorek, 9 kwietnia, oficjalne wyniki wyborów samorządowych. W skali kraju najwięcej mandatów w sejmikach wojewódzkich zdobyło Prawo i Sprawiedliwość (239), a druga była Koalicja Obywatelska (210). Jeśli chodzi jednak o poszczególne sejmiki, to w dziewięciu najwyższe poparcie uzyskała KO, a PiS wygrał w siedmiu pozostałych. Politycy KO wejdą jednak prawdopodobnie w układy z innymi siłami: przede wszystkim z Trzecią Drogą, która uzyskała 82 mandaty, a także z Lewicą, której udało się objąć tylko siedem mandatów, co sprawi, że obecna koalicja rządząca w Polsce będzie sprawować władzę w większości sejmików.
Po wyborach dużo mówi się o niskiej frekwencji wśród młodych. Z danych sondażowych Ipsos wynika, że w lokalach wyborczych pojawiło się 38,6 proc. uprawnionych do głosowania w wieku 18-29 lat. W tej grupie to lepszy wynik niż w poprzednich wyborach samorządowych w 2018 roku (wtedy 34,8 proc.), ale i tak młodych do urn poszło najmniej ze wszystkich grup wiekowych.
Do obu tych kwestii odniosła się dzień po wyborach 8 kwietnia w Radiu Zet Joanna Mucha - posłanka klubu Polska 2050-Trzecia Droga i wiceministra edukacji w rządzie Donalda Tuska. Prowadząca rozmowę Beata Lubecka zapytała, czy zwycięstwo PiS w skali całej Polski "to nie jest taki sygnał dla was, że wyborcy pokazali, że nie są zadowoleni z waszych dotychczasowych rządów, że za mało robicie, że za wolne jest tempo tych zmian, realizacji tych wielu obietnic, które padły w kampanii wyborczej?" Joanna Mucha odpowiedziała, że jest bardzo daleka od tego, żeby nie brać poważnie tych wyników. "Uważam, że jako rządzący musimy wziąć je bardzo głęboko pod uwagę i zastanowić się, co jest powodem" - komentowała wiceministra, po czym dodała:
Joanna Mucha: Ale też uważam, że za jakąś część tych wyników odpowiada PiS, ale w inny sposób, niż o tym myślimy. Mówię tutaj o wyznaczeniu daty tych wyborów. Ja sobie zdałam sprawę z tego wczoraj, kiedy szłam na wybory z moim synem i wypytywałam go o jego znajomych, jego kolegów. Jeden nie przyjeżdża, dlatego że... Młodzi ludzie zameldowani z rodzicami bardzo często, bo jeszcze nie mają swojego miejsca... Beata Lubecka: Mieszkają gdzie indziej zapewne. Studiują w innych miastach, więc nie przyjechali. Joanna Mucha: Nie przyjechali dlatego, że tydzień wcześniej byli u swoich rodziców na Świętach (Wielkanocnych - red). I to nie jest tak, że to są dzieci, które stać na to, żeby przyjechać tydzień po tygodniu dwa razy. Beata Lubecka: Czyli pani stawia tezę, że Prawo i Sprawiedliwość celowo wybrało takie terminy, że wiedziało, że to zdemobilizuje młody elektorat, który można podejrzewać, że zagłosuje w wyborach parlamentarnych (zapewne chodził o samorządowe - red.) na koalicję rządzącą teraz? Joanna Mucha: Absolutnie tak, stawiam taką tezę. (...) W naszym otoczeniu, w Polsce, wybrano taką datą, żeby pomóc określonej partii.
W dalszej części Joanna Mucha mówiła jeszcze, że podobna sytuacja będzie dotyczyć wyborów do Parlamentu Europejskiego, które zaplanowano na 9 czerwca 2024, "czyli tydzień po tym długim weekendzie związanym z Bożym Ciałem". Dodała jednak, że "o ile jeśli chodzi o 9 czerwca, to nie jest to w żaden sposób sterowane przez byłą partię rządzącą, o tyle jestem przekonana o tym, że ta konkretna wczorajsza data była wyznaczona absolutnie celowo i z premedytacją".
Wyjaśniamy jednak, dlaczego teza, że to PiS "absolutnie celowo i premedytacją" wyznaczył datę wyborów samorządowych, nie trzyma się faktów.
Datę wyborów samorządowych wyznaczył nowy premier
Zgodnie z art. 371 ust. 2 Kodeksu wyborczego to Prezes Rady Ministrów wyznacza datę wyborów samorządowych. W tym celu wydaje rozporządzenie publikowane w Dzienniku Ustaw.
Wbrew słowom Joanny Muchy to jednak nie premier z rządu PiS odpowiadał za wyznaczenie daty ostatnich wyborów samorządowych, ponieważ decyzję w tej sprawie podjął już premier Donald Tusk. Ogłosił to na konferencji prasowej 15 stycznia 2024, na której mówił:
Podjąłem dzisiaj decyzję o wydaniu rozporządzenia. Formalnie prześlemy ją do Państwowej Komisji Wyborczej wraz z kalendarzem wyborczym, ale decyzja zapadła. Wybory samorządowe odbędą się w dniach 7 i 21 kwietnia.
Samo rozporządzenie podpisane przez Donalda Tuska zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw 29 stycznia 2024. W jego ustępie 2 zapisano: "Datę wyborów, o których mowa w § 1, wyznacza się na niedzielę 7 kwietnia 2024 r.".
PiS przesunął możliwe daty wyborów
Należy jednak wspomnieć, że PiS rzeczywiście wpłynął na termin, w którym odbyły się tegoroczne wybory samorządowe. Według standardowego kalendarza wyborczego wypadały one mianowicie jesienią 2023 roku. Było to związane z tym, że w 2018 roku wydłużono kadencję samorządów z czterech do pięciu lat, a ostatnie wybory samorządowe odbyły się 21 października 2018 roku.
We wrześniu 2022 roku posłowie PiS złożyli jednak w Sejmie projekt ustawy przedłużającej kadencję samorządów o kolejne pół roku - do 30 kwietnia 2024. Ustawodawcy tłumaczyli, że miało to zapobiec kolizji terminów wyborów parlamentarnych i samorządowych, ale politycy opozycji twierdzili, że prawdziwym celem było uniknięcie sytuacji, w której słaby wynik PiS w wyborach samorządowych wpłynąłby negatywnie na wynik wyborów do Sejmu i Senatu.
Sejm przyjął ustawę 29 września 2022 głosami posłów PiS, Kukiz'15, koła Polskie Sprawy, dwóch posłów niezrzeszonych i jednego posła Koalicji Polskiej. Na początku listopada 2022 posłowie odrzucili jeszcze senackie weto, a 22 listopada 2022 ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda.
Tym samym decyzją PiS wybory samorządowe musiały się odbyć w dzień wolny od pracy nie wcześniej niż 31 marca 2024 i nie później niż 23 kwietnia 2024. O dokładnej dacie zadecydował już jednak premier Donald Tusk.
Źródło: Konkret24