W mediach społecznościowych użytkownicy zamieszczali zdjęcia kart do głosowania w wyborach do sejmiku mazowieckiego, które wyglądały na uszkodzone - nie można było wybrać kandydatów dwóch komitetów, w tym PiS. Tyle że błędy wykryto przed dniem głosowania. Były też karty pogięte, które również wycofano. Internauci dziwili się także, że nie wszystkie komitety miały swoje loga przy nazwach i nazwiskach wystawianych kandydatów. Tłumaczymy, dlaczego tak było.
W mediach społecznościowych od soboty, 6 kwietnia krążyły zdjęcia przedstawiające kartę do głosowania w wyborach do Sejmiku Województwa Mazowieckiego w okręgu wyborczym nr 1 (obejmującym warszawskie dzielnice: Mokotów, Ochotę, Śródmieście, Ursynów, Wilanów). W lewym dolnym rogu karty widać stempel wojewódzkiej komisji wyborczej, nie ma stempla obwodowej komisji wyborczej.
Co było nie tak z tą kartą? Wygląda tak, jakby przycięto ją i głosujący nie mógłby postawić krzyżyka w okienku przy nazwiskach kandydatów dwóch list: Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców. Karta była pozbawiona lewego marginesu i kratek przy nazwiskach kandydatów, w których stawia się znak "x" - wyglądały na odcięte. Za to na prawym brzegu karty widać okienka, które powinny znaleźć się na innej karcie obok nazwisk kandydatów z tych dwóch list. Podobnie ucięto instrukcję do głosowania, którą umieszczono w lewym dolnym rogu karty.
"Oho.. Karty już trafiły nie takie jak należy.." - pisała tego samego dnia jedna z użytkowniczek serwisu X publikując to samo zdjęcie (pisownia wszystkich wpisów oryginalna). Ta fotografia wraz z inną, przedstawiającą podobnie wyglądającą kartę, tym razem służącą do głosowania w wyborach do sejmiku w okręgu nr 3, opublikował ubiegający się o reelekcję warszawski radny z PiS Filip Frąckowiak (więcej o tej karcie w dalszej części tekstu - red.). "W całej Warszawie takie karty do głosowania!!! Tu przypadki z Wawra i Ochoty" - ostrzegał w poście. Do tej pory ten wpis wyświetlono 243 tys. razy.
Wpis Frąckowiaka udostępnił m.in. Sebastian Kaleta, poseł PiS i członek Suwerennej Polski. "Coraz więcej przypadków kart wydrukowanych w taki sposób, w którym wyborca nie może zagłosowac na PiS w wyborach do sejmiku. Taka karta jest nieważna, żądajcie od swoich komisji wydania prawidłowych. Piszcie proszę w DM (wiadomościach bezpośrednich - red.) jeśli w Waszych komisjach jest podobna sytuacja z informacją jaka to komisja oraz zdjęciem karty" - radził polityk.
Do odkrytych w sobotę wadliwych kart, dzień później odniosła się przewodnicząca Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak. "Wczoraj już była taka informacja, która się gdzieś tam pojawiała, również w mediach w Warszawie. Była taka sytuacja, że jedna z kart do sejmiku była źle przycięta. Nawet nie [źle] wydrukowana, tylko była źle wycięta. Ponieważ to są duże, duże płachty tych kart, w związku z tym jedna partia okazało się - jedna paczka, pięćset sztuk - została źle przycięta" - mówiła na konferencji prasowej PKW.
Pietrzak podkreśliła, że w tym przypadku zadziałały wszystkie procedury. "Komisja obwodowa w momencie kiedy otrzymuje karty w przeddzień głosowania, ma obowiązek sprawdzenia nie tylko liczby tych kart, które otrzymała, ale również i treści" - wyjaśniła. "I tutaj - tak jak mówię - zostały od razu poinformowane koordynator wyznaczony w Warszawie dla danej dzielnicy i przekazał informację dalej. Te karty zostały wycofane i zarządzono dodruk nowych kart" - dodała. Kart źle przyciętych nie wydawano głosującym.
Wybory samorządowe 2024. Kto wygrał, kto przegrał, gdzie będzie II tura? Śledź relację na żywo.
Jak wspomnieliśmy, Frąckowiak w swoim poście opublikował jeszcze jedno zdjęcie z podobnie wyglądającą kartą. To drugie zdjęcie przedstawia kartę do głosowania w wyborach do Sejmiku Województwa Mazowieckiego z okręgu wyborczego nr 3 w Warszawie (obejmuje dzielnice: Białołęka, Rembertów, Targówek, Wawer, Wesoła, Praga Północ, Praga Południe). Karta została ostemplowana przez wojewódzką i obwodową komisję wyborczą w dzielnicy Wawer (nr 536). Ta karta wygląda na przyciętą po lewej stronie - nie ma na niej okienek, do postawienia krzyżyka przy dwóch komitetach wyborczych - PiS i Bezpartyjnych Samorządowców, ucięta jest też instrukcja do głosowania umieszczona u dołu karty.
O karcie w niedzielę pisał w serwisie X m.in. Paweł Lisiecki, były poseł PiS, lider partyjnej listy do sejmiku właśnie w okręgu nr 3. "Karta wyborcza podstemplowana przez Obwodową Komisję Wyborczą w Warszawie. Nie można zagłosować na kandydatów dwóch Komitetów Wyborczych. Zgadnijcie Państwo których!" - komentował. Post wyświetlono 93 tys. razy.
"Wawer. Wadliwie wydrukowane karty zostały podstemplowane" - napisał na X Marcin Dobski, dziennikarz Salon24.pl. Jego post z tym samym zdjęciem wyświetlono 89 tys. razy.
Jak poinformował Konkret24 Marcin Chmielnicki, rzecznik PKW widoczne tym zdjęciu karty są z lewej strony zagięte wzdłuż (a nie przycięte, jakby mogło się wydawać). Nie widać więc kratek do postawienia znaku X przy kandydatach komitetów PiS i Bezpartyjnych Samorządowców. - Zauważyli to członkowie komisji już po ostemplowaniu kart. Zostały one odłożone na bok, ponieważ zgodnie z wytycznymi karty wyborcze nie mogą być pogięte. Nie zostało nikomu wydane - zapewnił nas rzecznik PKW. Dodał, że jeden z mężów zaufania zrobił zdjęcie kart i opublikował w sieci. Nie potrafił powiedzieć, ile było takich zagiętych kart w tej komisji.
Rzecznik PKW do sprawy zdjęcia odniósł się w odpowiedzi na popularny post Dobskiego w serwisie X. "Szanowny Panie Redaktorze, uprzejmie informuję, że na zdjęciach znajdują się karty wycofane oraz uszkodzone, ponieważ posiadają zagniecenia. Zostało to zauważone przed otwarciem lokalu, a zdjęcie zostało wykonane i udostępnione bezpodstawnie przez męża zaufania. Ponadto komisje obwodowe zostały już w dniu wczorajszym pouczone o konieczności stosowania się do wytycznych Państwowej Komisji Wyborczej i weryfikowania poprawności wszystkich kart na różnym etapie procesu wyborczego" - wyjaśnił Marcin Chmielnicki.
Brak loga komitetu. "Kolejne wybory zmanipulowane"
Duże zasięgi miały też wpisy internautów, którzy informowali, że na kartach do głosowania jest jedynie logo Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Koalicji Obywatelskiej - serce. Jedna z internautek na zdjęciu takiej karty - w wyborach na wójta podwarszawskiej gminy Raszyn - to serce wzięła w czerwone kółko, dodała czerwoną strzałkę i zapytała dosadnie: "Co to kuwa ma być????", oznaczając Państwową Komisję Wyborczą. Jej wpis ma niemal 340 tys. odsłon. "Niektórzy napisali, że na ich listach wyborczych było jedynie logo PiS" - napisała w kolejnym wpisie.
W mediach społecznościowych krąży też zdjęcie karty w wyborach prezydenckich w Gliwicach, na którym tylko przy nazwisku Katarzyny Kuczyńskiej-Budki widać logo komitetu Koalicji Obywatelskiej. "Dlaczego jej nazwisko jest oznaczone pustym sercem?" - pyta jeden z internautów.
Dla części internautów pojawienie się kart tylko z logiem komitetu KO było manipulacją. "Kolejne wybory zmanipulowane, które to już z rzędu..."; "Znak orientacyjny dla lemingów... Kolejne przegięcie!"; "Trzeba zgłosić do PKW"; "Takie tam 'bezstronne' wskazanie"; Być może to błąd w druku" - pisali w sieci. Część internautów informowała z kolei, że na wydanych im kartach były loga różnych komitetów. "Co to ma być, tylko dwie partie w Polsce mają swoje logo? Albo wszyscy, albo nikt. A tak sobie rządzący gębę wycierają tą tfudemokracją, równymi szansami itd.... Wybory do powtórzenia!" - napisano na profilu Wolnosc.tv. Do wpisu dołączono zdjęcie karty z kandydatami na prezydenta Warszawy. Widać jedynie logo Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość i logo Koalicyjnego Komitetu Wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Ten wpis skomentował Ryszard Balicki, konstytucjonalista i członek Państwowej Komisji Wyborczej: "No cóż, jeżeli pełnomocnik wyborczy nie potrafi wypełnić zgłoszenia...".
Sprawdziliśmy, o co chodzi.
"Wyłączna decyzja komitetu"
Art. 93 Kodeksu wyborczego określa wzorzec symbolu graficznego komitetu, czyli logo. Logo komitetu wyborczego partii może być takie samo jak partii, a w przypadku komitetu koalicyjnego może składać się z symboli graficznych partii politycznych tworzących koalicję lub ze znaku tylko jednego z ugrupowań.
Przypomnijmy, że w niedzielnych wyborach samorządowych wybieraliśmy radnych gmin (oraz dzielnic Warszawy), powiatów, sejmików, a także wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W zależności od miejsca zamieszkania wyborcy otrzymali trzy lub cztery karty. Większości obywateli rozdane zostały cztery karty.
W Kodeksie wyborczym określono, że przy zgłaszaniu kandydatów na radnych wszystkich szczebli oraz wójtów, burmistrzów i prezydentów komitety wyborcze mają możliwość dołączenia swojego loga, które następnie jest umieszczane na kartach do głosowania. Przepisy mówią, że jest to fakultatywne. Przykładowo art. 479. par. 1. pkt 2 a mówi o tym, że w zgłoszeniu kandydata na wójta (burmistrza, prezydenta) podaje się m.in. "fakultatywnie symbol graficzny komitetu wyborczego w formie papierowej oraz elektronicznej".
Natomiast w art. 40 par. 3a pkt 2 Kodeksu wyborczego jest informacja o tym, że na kartach umieszcza się m.in. obok nazw kandydatów z danego komitetu, jego symbol graficzny.
- To wyłączna decyzja komitetu, czy chce by jego logo było na kartach wyborczych - podsumowuje Marcin Chmielnicki, rzecznik PKW. Jeśli chodzi o Warszawę i kandydatów na prezydenta, tylko komitety: koalicyjny Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości dołączyły swoje loga. Pozostałe cztery nie.
W 2020 roku PKW proponowała szereg zmian w Kodeksie wyborczym, w tym rezygnację z możliwości umieszczania log komitetów. Argumentowała wówczas, że są czarno-białe, a ich rozmiar powoduje, że nie są czytelne. Ponadto PKW zwracała wówczas uwagę, że ze względu na to, iż załączanie logo jest fakultatywne, powoduje to wyróżnianie się niektórych komitetów wyborczych lub kandydatów. Co więcej, według PKW regulacje dotyczące symboli graficznych były niewystarczające. Miały one prowadzić do prób nadużyć w określaniu przez komitety wyborcze wzorców symboli graficznych.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Kaczmarczyk/PAP