Patryk Jaki o Funduszu Sprawiedliwości. Manipulacje byłego wiceministra Ziobry

Źródło:
Konkret24
Były dyrektor o jednej z "najpilniej strzeżonych tajemnic" Funduszu Sprawiedliwości
Były dyrektor o jednej z "najpilniej strzeżonych tajemnic" Funduszu SprawiedliwościTVN24
wideo 2/6
Były dyrektor o jednej z "najpilniej strzeżonych tajemnic" Funduszu SprawiedliwościTVN24

Patryk Jaki w radiowym wywiadzie bronił wydawania środków z Funduszu Sprawiedliwości, a także partyjnych kolegów, którzy nim kierowali. Europoseł na różne sposoby próbował usprawiedliwić nieprawidłowości z tym związane: przedstawiał zagadnienia wycinkowo, bagatelizował rzeczywiste zarzuty, nazywał postępowania ministrów "sprawowaniem władzy publicznej". Wyjaśniamy manipulacyjne tezy, którymi się posłużył.

Sprawa nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości (FS) wróciła do debaty publicznej po tym, jak Tomasz Mraz - były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości - 22 maja wziął udział w posiedzeniu parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS. Mraz jest jednym z podejrzanych w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości i jest określany jako "główny świadek" w tej sprawie, który "sypie ziobrystów". Jego adwokatem jest Roman Giertych, szef tego parlamentarnego zespołu.

Na posiedzeniu zespołu Mraz mówił o tym, że konkursy na dotacje z Funduszu były przeprowadzane w "nierzetelny sposób" i to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro był "głównym decydentem", który wydawał polecenia, kto ma zwyciężyć. Mraz wspominał też o dofinansowaniu z Funduszu mediów sprzyjających poprzedniemu obozowi władzy oraz że rządzący politycy z pieniędzy Funduszu "kupowali głosy, kupowali przychylność swoich [wyborców], w swoich okręgach wyborczych".

Taśmy z wiceministrem i komentarz Jakiego: "zwykła zemsta"

Na konferencji prasowej zwołanej 23 maja przez polityków Suwerennej Polski poseł Jan Kanthak stwierdził, że "Mraz jest marionetką w rękach polityków Platformy Obywatelskiej, którzy próbują wykorzystywać tego typu insynuacje na potrzeby kampanii wyborczej". Zapewnił, że nie ma żadnych przesłanek, by formułować zarzuty dotyczące Funduszu Sprawiedliwości, a "sprawa się na pewno obroni przed sądem, jeśli prokuratora będzie chciała ją tam skierować". Sama Suwerenna Polska w oświadczeniu napisała natomiast: "Giertych dał pokaz swoich gangsterskich metod. Z pomocą zastraszonego 'sygnalisty' dokonał linczu na chorym Zbigniewie Ziobro i współpracownikach ministra".

Tego samego dnia - 23 maja - na jaw wyszły także nowe fakty: portal Onet poinformował, że Tomasz Mraz przez niemal dwa lata nagrywał kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości za rządów Zbigniewa Ziobry i zgromadził około 50 godzin nagrań. Ich fragmenty opublikował sam portal i Telewizja Polska. Z przytoczonego przez Onet fragmentu wynika, że ówczesny prokurator regionalny w Warszawie Jakub Romelczyk w rozmowie z Marcinem Romanowskim de facto przesądza, iż prokuratura odmówi wszczęcia śledztwa w sprawie zawiadomienia złożonego przez posła KO Witolda Zembaczyńskiego, dotyczącego dotacji z Funduszu Sprawiedliwości dla Fundacji Ex Bono. Zembaczyński napisał w serwisie X 24 maja: "Nagranie [polityków] Suwerennej Polski z prokuratorem na telefon ujawnione przez Kamila Dziubkę (dziennikarz Onetu - red.) jest prawdziwe. Wykonano polecenie Marcina Romanowskiego i utopiono moje zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Zbigniewa Ziobrę w sprawie fundacji Ex Bono".

Nagrania opublikowane przez TVP mogą natomiast świadczyć o nieprawidłowościach w samym wydawaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, ponieważ Marcin Romanowski mówi na nich: "Szef chce, żeby w piątek odpalić ten konkurs. (...) Teraz pytanie? Recław, Pospieszalski, Lisicki, Rydzyk i Prawicowy Feminizm. Da się to zrobić w jednym?" W dalszej części stwierdza, że "może potrzebujemy listka figowego do tego konkursu" i dodaje, że może to być "coś po prostu, do czego nikt się nie przyczepi, uzasadni cały ten konkurs i będziemy mieli taki główny punkt narracyjny".

W kolejnym fragmencie nagrań ujawnionym przez TVP 24 maja Mraz mówi wprost o nieprawidłowościach w wydawaniu środków przez Fundację Profeto. "Ja nie wiem, ile powiedział ci ksiądz Profeto, ale oni w grudniu zafakturowali wykonanie robót" - powiedział Mraz. "I on mi mówi, że jak coś będzie nie tak, to szef zapewni osłonę... Nie wiem, tutaj jest oszustwo i jest poświadczenie nieprawdy, a KAS (Krajowa Administracja Skarbowa - red.) zrobił zdjęcia" - kontynuował Mraz. Na to Romanowski odpowiada: "Słuchaj, to nie jest na szczęście na razie nasz problem. Podobno, jak patrzyłem, do końca kwietnia wszystko będzie zrobione. (…) Nawet jeżeli trafi to do nas w przyszłym tygodniu, za dwa tygodnie, zanim podejmiemy jakieś realne działania, no to i tak przyjdziemy, to wszystko będzie zrobione". Mraz mówi też, że "środki, które miały być wydane w grudniu, zostały wydane w grudniu, ale nie zostało zrealizowane to. Są przeniesione płatności na drugi rok - to chyba jest bańka. Ta bańka powinna być do zwrotu". I wyjaśnia, że "wydatkowali go niezgodnie z umową".

Przypomnijmy: środki z nadzorowanego przez resort sprawiedliwości Funduszu Sprawiedliwości miały trafiać na wsparcie ofiar przestępstw i ich bliskich oraz przeciwdziałanie przyczynom przestępczości. W czasie rządów Zjednoczonej Prawicy, kiedy resortem sprawiedliwości kierował Zbigniew Ziobro, zmieniono jednak zasady ich przydzielania, a w rezultacie przeznaczano je m.in. na Pegasusa, kościelną Fundację Profeto, która zajmowała się mediami, czy na organizacje ojca Tadeusza Rydzyka. Sam Fundusz nadzorowało dwóch wiceministrów: Michał Woś i Marcin Romanowski. To właśnie ich domy - wraz z domami Zbigniewa Ziobry i innego polityka Suwerennej Polski Dariusza Mateckiego - przeszukiwały służby w związku z aferą Funduszu Sprawiedliwości.

Pytany o tę sprawę na antenie Radia Zet były wiceminister sprawiedliwości (w latach 2015-2019) i tymczasowo kierujący Suwerenną Polską (w związku z chorobą Zbigniewa Ziobry) europoseł Patryk Jaki bronił działań ministerstwa. Twierdził, że wszystko odbywało się zgodnie z przyjętymi wcześniej zasadami wydatkowania środków, a całą sprawę nazwał "zwykłą zemstą" Romana Giertycha.

W swoich wypowiedziach i tłumaczeniach Patryk Jaki jednak manipulował: przedstawiał zagadnienia wycinkowo, bagatelizował rzeczywiste zarzuty, nazywał postępowania ministrów "sprawowaniem władzy publicznej". Nawet druzgocący dla ministerstwa raport NIK z września 2021 roku wymieniał jako dokument, który rzekomo potwierdzał słuszność działań resortu Ziobry. Wyjaśniamy główne manipulacyjne tezy byłego wiceministra.

Teza 1: ludzie powierzyli ministrowi zadania redystrybucji środków

Patryk Jaki mówił o Funduszu Sprawiedliwości, że to "ludzie powierzyli ministrowi zadania redystrybucji środków". I bronił swojego byłego przełożonego: "Oczywiście, można powiedzieć, że czasem robił to subiektywnie, jak różne samorządy - w Warszawie dostają głównie lewicowe organizacje - natomiast on miał od początku do końca do tego prawo".

To manipulacja, ponieważ Fundusz Sprawiedliwości to fundusz celowy, a więc redystrybucja środków przez ministra powinna się odbywać na cele określone w Kodeksie karnym wykonawczym. Są to przede wszystkim "pomoc osobom pokrzywdzonym przestępstwem oraz osobom im najbliższym" oraz pomoc postpenitencjarna dla byłych więźniów.

Tymczasem Najwyższa Izba Kontroli w swoim miażdżącym dla resortu sprawiedliwości raporcie z 2021 roku stwierdziła wprost, że "w badanym okresie Fundusz Sprawiedliwości stracił charakter funduszu celowego", ponieważ gospodarka finansowa FS nie odpowiadała "zasadom funkcjonowania funduszy celowych, które powinny służyć realizacji wyodrębnionych i konkretnie zdefiniowanych zadań państwowych". Tym samym działania ministra sprawiedliwości i znacznej części beneficjentów dotacji "skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych". Zdaniem NIK łączna wartość środków wydanych "niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 milionów złotych".

Jako przykład niecelowego wydatkowania środków podano m.in. przekazanie prawie 900 tys. zł dla Fundacji Mamy i Taty na produkcję i emisję spotu reklamowego "Małżeństwo. Droga naszego życia". Zdaniem kontrolerów nie zawierał on treści, "które nawiązywałyby do problematyki przeciwdziałania przestępczości", czyli celu postawionego przed funduszem.

Wyjaśnijmy też odniesienie Jakiego do Warszawy. Europoseł nawiązywał tu do manipulacji, którą wyjaśnialiśmy już w 2023 roku, o tym, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski rozdawał środki samorządowe głównie lewicowym organizacjom. Tym argumentem bronił się ówczesny minister edukacji Przemysław Czarnek, gdy wybuchła afera willa plus. Podnosił go też prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Teza 2: to jest normalne sprawowanie władzy publicznej

Głównym argumentem Patryka Jakiego na obronę działań ministerstwa w sprawie Funduszu Sprawiedliwości było stwierdzenie, iż "to jest normalnie sprawowanie władzy publicznej: decydowanie, do kogo idą środki". Były wiceminister twierdził, że w aferze funduszu "oskarża się ludzi za to, że sprawują władzę państwową". "Jeszcze raz chcę powiedzieć: to jest tak, że minister miał prawo decydowania od początku do końca, jaki podmiot… jaki jest cel danego konkursu i kto ostatecznie otrzyma środki. To jest sprawowanie władzy państwowej. Komuś się to może podobać albo i nie, ale tak to wygląda" - przekonywał Jaki.

To kolejna manipulacja, ponieważ mimo że minister wykonywał swoje ustawowe obowiązki, wydatkując pieniądze z funduszu, to w art. 7 Konstytucji RP zapisano, iż "organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa". NIK w swoim raporcie stwierdził natomiast, że "brak precyzyjnego, normatywnego określenia zadań Funduszu" oraz stanowisko ministra sprawiedliwości "dotyczące możliwości dowolnego kształtowania jego kosztów" pozostawały w rażącej sprzeczności z nadrzędną zasadą wynikającą z art. 29 ustawy o finansach publicznych, który dotyczy zasad funkcjonowania funduszy celowych.

Przypomnijmy także, że zgodnie z informacjami Prokuratury Krajowej zarzuty w sprawie Funduszu Sprawiedliwości postawiono już siedmiu osobom, w tym czterem byłym lub obecnym urzędnikom Ministerstwa Sprawiedliwości.

Ciężko więc zgodzić się z tezą, że "sprawowaniem władzy publicznej" było "niegospodarne i niecelowe wydawanie środków publicznych", co stwierdziła NIK, w dodatku częściowo na organizacje powiązane z rządzącymi.

Teza 3: na to wskazuje nawet Najwyższa Izba Kontroli

Mówiąc o prawie wiceministra sprawiedliwości do decydowania o przeznaczeniu środków z FS, Patryk Jaki zapewniał, że "na to wskazuje nawet Najwyższa Izba Kontroli". Na potwierdzenie swojej tezy dodał: "Ja przeczytam fragment tego raportu, gdzie (prezes NIK Marian - red.) Banaś się skarżył, że finalna decyzja o udzieleniu dofinansowania organizacjom pozarządowym każdorazowo należała do Dysponenta, któremu, w rozporządzeniu w sprawie Funduszu, przyznano uprawnienia do dyskrecjonalnego i nietransparentnego, ich zdaniem, zmieniania wyników otwartych konkursów". "Czyli minister decydował o wszystkim" - dodał.

Warto zauważyć, że już nawet w przytoczonym przez Jakiego fragmencie raportu NIK jest mowa o "nietransparentnym zmienianiu wyników otwartych konkursów". W rzeczywistości zacytowane przez Jakiego zdanie jest częścią zarzutu, jaki kontrolerzy NIK mieli do ministra sprawiedliwości i rozdzielania pieniędzy FS przez niego. W całości ta część raportu brzmi: "Brak ograniczeń w dysponowaniu środkami publicznymi dotyczył również mechanizmów wyboru podmiotów będących beneficjentami Funduszu. Finalna decyzja o udzieleniu dofinansowania organizacjom pozarządowym każdorazowo należała do Dysponenta, któremu, w rozporządzeniu w sprawie Funduszu, przyznano uprawnienia do dyskrecjonalnego (pozostawionego komuś do decyzji, podejmowanie tychże w sposób nieskrepowany przepisami - red.) i nietransparentnego (niewymagającego żadnego uzasadnienia) zmieniania wyników otwartych konkursów ofert. Dodatkowo, wbrew wnioskom z wcześniejszych kontroli NIK oraz wbrew stanowisku zawartemu w zakupionych przez Ministerstwo opiniach prawnych, w całym badanym okresie, Dysponent nadużywał szczególnego, tzw. pozanaborowego trybu udzielania dofinansowania jednostkom SFP, co skutkowało arbitralnym wyłanianiem znacznej części beneficjentów środków publicznych" (pogrubienie od redakcji).

NIK może więc i wskazał, że "minister decydował o wszystkim", ale ocenił to jako nadużycie, a nie usprawiedliwiał w ten sposób działań ministra. Te nietransparentne działania ministra przy rozdysponowaniu środków, opisane przez NIK w cytowanym przez Jakiego zdaniu, skutkowały natomiast "licznymi (...) przypadkami udzielania dotacji w sposób niecelowy, (...), w tym na zadania niezwiązane z celami Funduszu Sprawiedliwości".

Teza 4: dowody w tej sprawie były takie, że ksiądz miał rzekomo mieć źle napisany statut i w związku z tym formalnie nie wypełniał tych warunków

Prowadzący rozmowę Bogdan Romanowski zapytał Jakiego, czy sąd aresztowałby te trzy osoby, gdyby nie miał wystarczających dowodów. Ten odpowiedział: "Ale każdy może zobaczyć, jakie były dowody w tej sprawie. Dowody w tej sprawie były takie, że ksiądz miał rzekomo mieć źle napisany statut i w związku z tym formalnie nie wypełniał tych warunków. No przecież to jest jakiś absurd".

Podobnie jak polityk Suwerennej Polski argumentował w niedawnym wywiadzie w "Gościu Niedzielnym" reprezentujący księdza Michała O. mecenas Krzysztof Wąsowski. "Prokuratura uważa, że w statucie Fundacji Profeto, który musiał być dołączony do oferty konkursowej, powinien być wyraźny zapis, że jej celem statutowym jest pomoc ofiarom przestępstw i pokrzywdzonym, a takiego zapisu w celach fundacji nie było" – mówi i dalej, że sprawa rozbija się o interpretację statutu fundacji.

Tymczasem według informacji Przemysława Nowaka, rzecznika Prokuratury Krajowej udzielonych pod koniec marca 2024 roku, duchowny usłyszał zarzuty dotyczące m.in. przekroczenia uprawień, poświadczenia nieprawdy, wyrządzenia szkody majątkowej. "Działając wspólnie i w porozumieniu z urzędnikami (którzy usłyszeli w tej sprawie zarzuty - red.), doprowadził do wypłaty środków (...), uzyskał środki, de facto nie mając zamiaru tego (przedsięwzięcia - red.) realizować w taki sposób, jak to przedstawiał – przekazał prokurator Nowak. Dodał, że współdziałanie Michała O. miało na celu stworzenie takiego wniosku o wypłatę środków z Funduszu Sprawiedliwości, żeby - przynajmniej na papierze - spełniał wszystkie wymagania i normy.

Tak w komunikacie o zatrzymaniach pisała sama Prokuratura Krajowa: "Wśród zatrzymanych osób jest czterech byłych lub obecnych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, w tym była Dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości (Urszula D.) oraz dwóch członków komisji konkursowej. Ponadto zarzuty przedstawiono również prezesowi jednej z fundacji, która była beneficjentem funduszu (Michałowi O.). Wyżej wskazanym osobom przedstawiono zarzuty, o to że działając wspólnie i w porozumieniu doprowadzili do udzielenia wsparcia finansowego fundacji 'Profeto', pomimo tego, że fundacja ta nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych do uzyskania dotacji. Działania podejrzanych miały polegać między innymi na poświadczaniu nieprawdy w dokumentacji co do spełniania wymogów formalnych, a nadto na zawyżaniu punktacji w zakresie realizacji wymagań i warunków merytorycznych.

Zdaniem prokuratury materiał dowodowy wskazuje, że urzędnicy byli w pełni świadomi, iż fundacja ta nie spełnia wymaganych warunków, a nadto podejmowali działania wspólnie i w porozumieniu z wnioskodawcą. Działania te skutkowały wyrządzeniem szkody w łącznej kwocie ponad 66 mln zł (suma rzeczywiście wypłacona)". W dalszej części przywoływano konkretne przepisy Kodeksu karnego: "czyny podejrzanych kwalifikowane są z art. 231 § 1 i 2 kk w zb. z art. 271 § 1 i 3 kk w zb. z art. 296 § 3 kk w zw. z art. 11 § 2 kk, a nadto w przypadku Michała O. w zw. z art. 21 § 2 kk".

Warto przypomnieć, że również Najwyższa Izba Kontroli w 2021 roku zwracała uwagę, iż fundacja ks. O. nie miała doświadczenia w realizacji zadań z zakresu pomocy pokrzywdzonym przestępstwem, a jej cele statutowe nie obejmowały takiej działalności.

"Podmiotowi temu udzielono dotacji, na lata 2020–2024, w łącznej kwocie 43 343,1 tys. zł, pomimo że nie miał on doświadczenia w realizacji zadań z zakresu pomocy pokrzywdzonym przestępstwem, a jego cele statutowe nie obejmowały takiej działalności" - napisano w raporcie NIK.

Również sami eksperci oceniający wnioski Profeto (także z prokuratorskimi zarzutami) mieli wątpliwości w zakresie doświadczenia organizacji, choć wysoko punktowali złożony wniosek, co ujawnił dziennikarz tvn24.pl Sebastian Klauziński.

"Tomasz M. (Mraz- red.) w części 'doświadczenie' przyznał Fundacji Profeto 7 na 12 możliwych punktów. Jak pisał w uzasadnieniu, Profeto 'podejmowała działania na rzecz osób pokrzywdzonych przestępstwem', w szczególności dzieci i młodzieży" - pisał Klauziński. "'Lakoniczny opis, który nie zawierał opisu skali dotychczasowych działań, został uzupełniony opisem doświadczenia członków zarządu fundacji' - napisał dalej Tomasz M. W kategorii 'zasób rzeczowy i lokalowy' Tomasz M. pisał, że 'potencjał administracyjno-biurowy jest niewystarczający do realizacji opisanego w ofercie zadania'. Mimo to w tej kategorii przyznał 3 na 4 możliwe punkty" - opisywał sposób oceniania przez Mraza.

"Druga z oceniających merytorycznie ofertę Fundacji Profeto, urzędniczka, której danych nie ujawniamy, przyznała jeszcze więcej, bo 76 punktów. Uzasadnienie poszczególnych ocen wystawianych przez Tomasza M. i urzędniczkę są często bardzo, czasem wręcz bliźniaczo podobne. W swojej ocenie urzędniczka pisze z jednej strony, że Profeto posiadała 'wieloletnie doświadczenie w podejmowaniu działań na rzecz osób pokrzywdzonych przestępstwem, w szczególności wobec dzieci i młodzieży', ale zaraz potem dodaje: 'Jednak opis doświadczenia jest lakoniczny' oraz 'oferent krótko przedstawił swoje dotychczasowe doświadczenie. Podmiot przeprowadził wiele akcji i przedsięwzięć informacyjnych, które docierały do szerokiego grona odbiorców. Nie wskazano natomiast skali oraz tematyki podjętych działań'" - pisze dziennikarz.

Teza 5: Fundusz Sprawiedliwości przekazywał największą pulę środków na straże pożarne i na szpitale

Jaki już na początku radiowej rozmowy poskarżył się, że "ścigani są ludzie z Funduszu Sprawiedliwości, posłowie za to, że lobbowali, żeby ich okręgi otrzymały wozy do straży pożarnych". Kilka minut później przekonywał, "że to normalne sprawowanie władzy publicznej, to znaczy podejmowanie decyzji, do kogo idą środki".

Na uwagę prowadzącego rozmowę Bogdana Rymanowskiego, który przypomniał, że dzień wcześniej, w tym samym radiu, poseł Konfederacji Stanisław Tyszka – jak wspomniał Rymanowski – "powiedział, że nie ma żadnych wątpliwości, że pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości były rozkradane i wykorzystywane w celach partyjnych", Jaki odparł, iż chciałby przypomnieć, na czym te cele jego zdaniem miały polegać. "To brzmi tak, jakby te środki trafiały gdzieś do nas, na jakieś prywatne konta i tak dalej, tymczasem największa część tych środków trafiała na straże pożarne" – stwierdził. Tezę, że "Fundusz Sprawiedliwości przekazywał największą pulę środków na straże pożarne i na szpitale" Jaki powtórzył kilka minut później.

Patryk Jaki pominął ujawnione przez media informacje, według których ogromne kwoty trafiały z Funduszu do powiązanych z rządem Zjednoczonej Prawicy organizacji, które nie miały żadnego doświadczenia (o tym dalej). Tak rozdawane dotacje krytykowała Najwyższa Izba Kontroli. Izba podała w cytowanym już raporcie, że jedynie 34 proc. funduszu zostało przeznaczone na swój cel, natomiast łączna wartość środków wydanych "niezgodnie z przepisami, niecelowo, niegospodarnie lub nierzetelnie wyniosła ponad 280 milionów złotych". Szczególnie głośną sprawą było przekazanie w 2017 roku z Funduszu Sprawiedliwości 25 mln zł dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego - jak się okazało, pieniądze te posłużyły do kupna oprogramowania szpiegowskiego Pegasus.

Dotacja z Funduszu Sprawiedliwości dla Fundacji Profetotvn24.pl

Faktem jest, że strumień pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości płynął do jednostek publicznych: ochotniczych straży pożarnych, szpitali i szkół, czyli obszaru, o którym wspomniał Jaki. Zwrócić tu należy uwagę, że czeki z dotacjami przywozili, zwłaszcza w czasie kampanii wyborczych, kandydaci partii ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Klucz tych dotacji nie był merytoryczny, a polityczny. Obszerne kalendarium i przebieg takich spotkań opisał przed wyborami parlamentarnymi 2023 dziennikarz tvn24.pl Piotr Szostak. Wcześniej, w kwietniu 2023 roku, na Konkret24 pisaliśmy o tym, jak politycy PiS w tzw. prekampanii rozdawali publiczne pieniądze między innymi właśnie przez odwiedzanie cieszących się powszechnym szacunkiem strażaków, którym przekazywali wozy strażackie. Niekiedy - jak wskazaliśmy - "przekazywali" nawet te, które są w tych jednostkach użytkowane już od miesięcy.

CZYTAJ TAKŻE W KONKRET24: NIK o działalności Funduszu Sprawiedliwości

Teza 6: oskarża się polityków, że lobbowali za środkami dla swoich okręgów

W innej części rozmowy polityk Suwerennej Polski odniósł się do aresztowania księdza O. "My mamy sytuację, gdzie mamy polityków Platformy oskarżanych, z ogromną ilością dowodów, oskarżanych o wielomilionowe łapówki dla siebie… oskarżanych dla siebie… A tutaj mamy księdza, który nic nie wziął dla siebie, tylko zbudował ośrodek, który stoi, każdy może go zobaczyć" - mówił. Pytany przez prowadzącego audycję, dlaczego tłumaczy się w ten sposób, że inni robią jeszcze gorsze rzeczy, Jaki odparł: "Ale to nie są złe rzeczy, no bo jakby ja rozumiem, że zarzut jest stawiany taki, że politycy naszej formacji wskazywali czy lobbowali za tym, żeby konkretna straż pożarna w ich okręgu otrzymała środki".

"Ale wie pan, dlaczego to się robiło? Po to, żeby uzyskać głosy u wyborców w okręgach, gdzie się startuje. To jest oczywista oczywistość" - dopowiedział Rymanowski. "Ja rozumiem, ale gdyby za to wsadzać do więzień, to trzeba by było wsadzić połowę Sejmu, dlatego że zazwyczaj to wygląda tak, że posłowie lobbują za środkami dla swojego okręgu" - przekonywał Jaki.

Patryk Jaki manipuluje tu, podpierając się faktem, zgodnie z którym politycy pracują w swoich regionach i lobbują za inwestycjami tam realizowanymi, jednak w tym przypadku chodzi o wydawanie pieniędzy z funduszu celowego. Przypomnijmy: od początku powstania Funduszu Sprawiedliwości jego podstawowym celem były pomoc pokrzywdzonym, ofiarom przestępstw i ich najbliższym oraz pomoc osobom zwalnianym z zakładów karnych oraz członkom ich rodzin. Fundusz co roku dysponuje setkami milionów złotych, które pochodzą m.in. z nawiązek nakładanych przez sądy na skazanych i z potrąceń od wynagrodzeń więźniów, którzy pracują w czasie odbywania wyroku (więc o tym w wyjaśnieniu manipulacyjnej tezy nr 1).

NIK w raporcie z 2021 roku zwrócił uwagę na działania, które w praktyce pozwoliły na przekazywanie pieniędzy poza pierwotny cel Funduszu. Była to, jak wspomniała Izba, przyjęta w sierpniu 2017 roku nowelizacja przepisów Kodeksu karnego wykonawczego oraz wydane we wrześniu 2021 roku przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę rozporządzenie w sprawie Funduszu, które skutkowały ustanowieniem otwartego, niezdefiniowanego w jednoznaczny sposób katalogu zadań Funduszu Sprawiedliwości. "Powstała w ten sposób możliwość finansowania z jego środków nieograniczonej kategorii działań, nawiązujących choćby w marginalnym stopniu do niedookreślonych celów Funduszu" - pisał NIK.

To, jak w ten sposób rozdawano środki z Funduszu, opisywaliśmy na początku tego roku, gdy nowe kierownictwo resortu sprawiedliwości opublikowało wykaz, z którego wynikało, że tylko w latach 2022-2023 wypłacono prawie 140 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości łącznie 40 organizacjom na stworzenie Sieci Pomocy Pokrzywdzonym na lata 2019-2025. Wśród beneficjentów były podmioty związane z politykami PiS i Suwerennej Polski. Łączna suma przyznanych dotacji sięgała 300 milionów złotych, ale kolejne wypłaty od 2024 roku wstrzymano decyzją wiceministry Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz z 27 grudnia 2023. Pieniądze, zamiast na projekty przeciwdziałające przestępczości (czyli założonego celu Funduszu Sprawiedliwości), szły np. na organizowanie konferencji z udziałem urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, promowanie Suwerennej Polski (partii Zbigniewa Ziobry, ministra sprawiedliwości w latach 2015-2023), działania ojca Tadeusza Rydzyka, na akcje religijne, dodatki do prawicowego tygodnika czy na walkę z LGBT i polonofobią.

Źródło: Konkret24

Autorka/Autor:Michał Istel, Jan Kunert, Anna Kwaśny

Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP

Pozostałe wiadomości

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24

"Deportować na front", "uciekał przed wojną" - pisali niektórzy internauci w reakcji na doniesienia o tym, że we Wrocławiu Ukrainiec rzekomo potrącił parę z dzieckiem. Do wypadku doszło w innym miejscu, a sprawca nie był obywatelem Ukrainy.

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Źródło:
Konkret24

Władze amerykańskiego stanu Teksas rzekomo zakazały wnoszenia do szkół tęczowych flag. Taki przekaz krąży w mediach społecznościowych. Tylko że pierwotna informacja zaczęła funkcjonować w oderwaniu od swojego źródła. Wyjaśniamy.

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Źródło:
Konkret24, USA Today

"W Polsce mamy obecnie cały czas rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych" - alarmował w telewizji poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawdziliśmy: rekordu tymczasowo aresztowanych nie ma, jednak to nie oznacza, że ich sytuacja jest dobra i nie ma problemu z nadużywaniem stosowania tego środka zapobiegawczego. Przedstawiamy statystyki i zapowiedzi zmian w tym zakresie.

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Źródło:
Konkret24

Były sekretarz generalny NATO rzekomo został pozwany za "podżeganie do konfliktu w Ukrainie", za co ma mu grozić kara dożywotniego więzienia. Wyjaśniamy, że Jens Stoltenberg wcale nie został "pozwany". Pokazujemy, jak wiele wątków rosyjskiej propagandy jest w tej historii.

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu transport "mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych" miał poruszać się w ostatni weekend po Iranie. Ten przekaz wsparła rosyjska machina dezinformacyjna. Okazuje się, że fotografia, której użyto, nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie. Wyjaśniamy.

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych pojawiła się historia bojkotu turnieju szachowego przez ukraińską szachistkę. Choć historia jest prawdziwa, to wydarzyła się kilka lat temu. Jednak sposób jej rozpowszechniania i profile do tego wykorzystane pokazują, że sprawa ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją. Wyjaśniamy, jak tą akcją rosyjskie i prorosyjskie konta chciały pokazać "ukraińską hipokryzję".

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Źródło:
Konkret24

Na pierwszy rzut oka krążący w sieci wykres rzeczywiście zastanawia, bo pokazuje, jak mała jest wciąż ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Dlatego krytycy tezy o globalnym ociepleniu chętnie go wykorzystują - na przykład, by podważać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Zapominają, że nie zawsze liczy się ilość, ważny jest jej efekt. Wyjaśniamy.

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Źródło:
Konkret24

Pytanie "czy Unia chce zakazać kawy?", przewija się ostatnio w wielu komentarzach w mediach społecznościowych. Poseł Konfederacji straszy nawet, że "niedługo będziemy mogli napić się co najwyżej kawy zbożowej". W tle tego manipulacyjnego przekazu jest pewna zmiana regulacji w Unii Europejskiej i chęć wykorzystania jej do wzmocnienia antyunijnych nastrojów w społeczeństwie.

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Sprawa była głośna. Premier Donald Tusk najpierw podpisał się pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy, a potem oświadczył, że wycofuje kontrasygnatę. Rozgorzał polityczny spór: czy mógł, na jakiej podstawie i jak to uchylenie kontrasygnaty się zmaterializuje. Otóż powstał taki dokument - publikujemy go w Konkret24. Lecz zdaniem prawników wątpliwości pozostały.

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci rozchodzi się rzekomy materiał telewizji Euronews opowiadający o ukraińskim tatuażyście, który miał zarazić ponad dwustu klientów w Polsce wirusem zapalenia wątroby typu C. Nagranie to rozpowszechniają u nas prorosyjskie konta. Przestrzegamy: to sfabrykowany materiał.

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Źródło:
Konkret24

"I nic nie można z tym zrobić?", "bandytyzm w powietrzu" - oburzają się internauci, komentując nagranie mające przedstawiać niebezpieczny manewr rosyjskiego myśliwca nad Bałtykiem. Owszem, do takiego zdarzenia doszło, lecz nie na europejskim niebie.

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Źródło:
Konkret24

W rozpowszechnianym w mediach społecznościowych przekazie dotyczącym migracji wybijana jest w ostatnich dniach informacja, jakoby w tym roku Niemcy odesłali do Polski już 15,5 tysiąca migrantów. W dodatku w ramach paktu migracyjnego. Ani jedna, ani druga informacja nie jest prawdą. Wyjaśniamy.

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

Źródło:
Konkret24

Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że niczego się nie obawia, korzystając z internetu. Większość wskazuje szereg zagrożeń – w tym mowę nienawiści, hejt, dezinformację. Do Sejmu wpłynął już poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże.

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Źródło:
Konkret24

"Wypłynęło nagranie Netanyahu jak opuszczał budynek przed atakiem Iranu", "To ucieczka do bunkra" - piszą internauci, pokazując biegnącego premiera Izraela. Nagranie to zostało opublikowane kilka lat temu i nie ma nic wspólnego z najnowszymi wydarzeniami w Izraelu.

Ucieczka Netanjahu do bunkra"? Nie tam biegnie premier Izraela

Ucieczka Netanjahu do bunkra"? Nie tam biegnie premier Izraela

Źródło:
Konkret24

Były minister obrony, a obecnie poseł PiS Mariusz Błaszczak ogłosił, że "rząd Tuska rozpoczął narodowy program rozbrajania Wojska Polskiego". W opublikowanym nagraniu przedstawia rzekome dowody na to. Sprawdziliśmy najistotniejsze zarzuty. Informacje otrzymane z Ministerstwa Obrony Narodowej nie potwierdzają, by Polska zrezygnowała już z czołgów K2, wyrzutni Himars czy samolotów FA-50.

Himarsy, samoloty FA-50, czołgi K2. "Zrezygnowano z kontraktów"?

Himarsy, samoloty FA-50, czołgi K2. "Zrezygnowano z kontraktów"?

Źródło:
Konkret24

Niedługo po tym, jak Iran wystrzelił pociski w stronę Izraela, w mediach społecznościowych pojawiło się wiele nagrań mających pokazywać ten atak. Dużo z nich jest autentycznych, ale trafiają się też fake newsy wykorzystywane do dezinformacji. Film pokazujący "płonący Izrael na żywo" do nich należy. Przestrzegamy przed jego rozpowszechnianiem.

"Izrael płonie"? Ten film wprowadza w błąd

"Izrael płonie"? Ten film wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24