"Projekt likwidacji państwa polskiego", "utrata suwerenności", "zmiana Polski w land niemiecki". Potężna manipulacja PiS

Źródło:
Konkret24
Kaczyński o Unii Europejskiej, która "podnosi rękę na naszą niepodległość"
Kaczyński o Unii Europejskiej, która "podnosi rękę na naszą niepodległość"TVN24
wideo 2/4
Kaczyński o Unii Europejskiej, która "podnosi rękę na naszą niepodległość"TVN24

W narracji polityków prawicy Polska już w najbliższych dniach może stracić liczne kompetencje, suwerenność, a nawet niepodległość i stać się niemieckim landem. Wszystko za sprawą głosowania w jednej z komisji Parlamentu Europejskiego. Wyjaśniamy, co stoi za tą skomplikowaną manipulacją, co tak naprawdę będzie się działo w komisji PE oraz jak wygląda proces zmian traktatowych w Unii Europejskiej.

Jedna z głównych narracji forsowanych obecnie przez polityków PiS głosi, że już w tym tygodniu w Unii Europejskiej głosowane będą zmiany traktatów europejskich, które "pozbawią państwa narodowe wszelkich uprawnień", a Polsce zabiorą kompetencje, możliwość decydowania o polityce zagranicznej czy monetarnej, suwerenność, czy nawet niepodległość.

Jeszcze przed wyborami, 5 października, prezes PiS Jarosław Kaczyński w Kazimierzy Wielkiej mówił: "W tej chwili przedłożono w Unii Europejskiej plan, by w gruncie rzeczy państwa narodowe pozbawić wszelkich uprawnień. 65 różnych dziedzin ma być przeniesionych do uprawnień Unii Europejskiej albo do tak zwanych uprawnień mieszanych, czyli w gruncie rzeczy zawsze to idzie w kierunku uprawnień Unii Europejskiej. Co to oznacza? No to oznacza, że w Polsce wszystkie wybory, łącznie z tymi parlamentarnymi czy prezydenckimi, to będzie taki teatr, bo ci ludzie będą wybrani, tylko nie będą mieli tak w gruncie rzeczy nic do gadania. Będą tylko wykonawcami decyzji, które będą zapadały gdzie indziej".

"Zmiana Polski w land niemiecki", "projekt likwidacji polskiego państwa"

Jeszcze dalej w swoich wypowiedziach poszli już po wyborach posłowie PiS Joanna Lichocka i Antoni Macierewicz. Pierwsza 17 października w Polskim Radiu 24 stwierdziła: "Na stole leży projekt zmian traktatu europejskiego, który narzuci z dnia na dzień nieomal Polsce na przykład euro i przestaniemy być samodzielni finansowo. Ma być zmiana traktatów taka, która będzie likwidowała weto i spowoduje, że największe państwa, czyli Francja i Niemcy, będą dyktować to, jaką będziemy mieć politykę monetarną, jakie będziemy mieli podatki". Natomiast Antoni Macierewicz 21 października na zjeździe klubów "Gazety Polskiej" w Spale powiedział, że "w przyszłym tygodniu będzie głosowanie w Parlamencie Europejskim o niepodległości Polski. W przyszłym tygodniu rozpocznie się działanie Unii Europejskiej wspierane przez pana Tuska, wspierane przez jego sojuszników mające doprowadzić do likwidacji niepodległości Polski".

Od kilku dni ten temat jest też szeroko dyskutowany w telewizji rządowej. Na paskach TVP Info zadaje się pytania, czy "Polska będzie niemieckim landem?", a we wpisach w mediach społecznościowych, czy "Państwo Polskie przestanie istnieć?". O "niemieckim landzie" mówił też 23 października w TVP 1 wiceminister sprawiedliwości Michał Woś: "Jeżeli Unia Europejska albo dzisiejsza opozycja, Tusk, będą chcieli grać polskim społeczeństwem i mówić, że polskie społeczeństwo ma się zgodzić na zmiany traktatów, na likwidację państwa polskiego, na zmianę Polski w jakiś land niemiecki albo w jakieś województwo w ramach wielkiego państwa, a za to dostaną sześćdziesiąt miliardów euro, to z całym szacunkiem, nikt o zdrowych zmysłach nie powinien się godzić na takie rozwiązanie".

Tę sprawę komentowali też goście TVP Info z 23 i 24 października: minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek i europoseł Patryk Jaki. Pierwszy z nich stwierdził, że "gdyby coś takiego było przyjęte w traktatach, czyli gdybyśmy w traktatach, które stanowią prawo pierwotne Unii Europejskiej, dokładnie coś takiego przyjęli, to oznacza podporządkowanie się Niemcom i Francji, głównie Niemcom w Unii Europejskiej i utratę suwerenności". Z kolei Patryk Jaki powiedział, że "wszystkie kluczowe kompetencje dla państwa polskiego zostaną przeniesione na poziom unijny. To jest de facto projekt likwidacji polskiego państwa, czyli rzeczywiście polskie państwo będzie istniało według tej formuły Neumanna z 1916 roku, że Polska może sobie istnieć, ale nie będzie miała żadnej realnej władzy. (...) To jest po prostu projekt, gdzie Niemcy w białych rękawiczkach zrealizują swoją wizję, o której zawsze marzyli. To znaczy przejmą władzę w Polsce".

Tłumaczymy więc, nad czym tak naprawdę debatują instytucje unijne i na czym polegają manipulacje polityków PiS w tym temacie.

"W traktatach nic się nie zmienia i jeszcze szybko się nie zmieni"

Po pierwsze: w środę, 25 października, pomysłów zmian traktatów nie będzie głosować Parlament Europejski, tylko Komisja Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego (AFCO). Już wcześniej, 14 września, na posiedzeniu tej komisji zaprezentowano projekt sprawozdania przygotowany przez europosłów-sprawozdawców z pięciu grup parlamentarnych. Teraz członkowie komisji zagłosują, czy przyjąć to sprawozdanie i tym samym skierować sprawę dalej: do szerszej dyskusji już między wszystkimi europosłami Parlamentu Europejskiego. Głosowanie plenarne wstępnie zaplanowano na 23 listopada.

Prof. dr hab. Robert Grzeszczak, kierownik Centrum Badań Ustroju Unii Europejskiej na Uniwersytecie Warszawskim, zapytany w rozmowie z Konkret24 o głosowanie w komisji, odpowiada, że "na ten moment w traktatach nic się nie zmienia i jeszcze szybko się nie zmieni". - Środowa dyskusja w komisji Parlamentu Europejskiego wpisuje się w szerszy proces, który trwa od kilku lat. Komisja Europejska przedstawiła już kilka lat temu scenariusze rozwoju procesów integracyjnych i wymaganych reform Unii Europejskiej. Generalnie panuje zgoda w instytucjach i większości państw członkowskich, że zmiany w traktatach założycielskich są konieczne. Propozycji jest wiele, jednak wymagają one przyjęcia, co jest skomplikowane i długotrwałe - tłumaczy.

Żeby zrozumieć ten szerszy kontekst, trzeba cofnąć się do maja 2022, kiedy zakończyła się seria debat i konsultacji pod wspólną nazwą "Konferencja w sprawie przyszłości Europy". W ramach tych dyskusji powstało 49 propozycji zmian i ponad 300 działań służących zacieśnieniu integracji europejskiej. Kierując się tymi propozycjami, 9 czerwca 2022 roku Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą do rozpoczęcia procedury reformy traktatowej.

Był to punkt wyjścia do prac w komisjach parlamentarnych. Po wydaniu opinii przez 11 komisji, odpowiedzialna za zmiany ustroju w UE Komisja Spraw Konstytucyjnych wybrała sprawozdawców, którzy przygotowali sprawozdanie komisji. To nad jego przyjęciem będą głosować 25 października europosłowie-członkowie komisji.

"Biorąc pod uwagę intensywne wstępne negocjacje i poparcie wszystkich proeuropejskich grup parlamentarnych, jest mało prawdopodobne, aby projekt upadł" - ocenia w analizie przesłanej Konkret24 prof. Karolina Borońska-Hryniewiecka z Uniwersytetu Wrocławskiego i sieci eksperckiej Team Europe Direct. "Pamiętajmy jednak, że Parlament Europejski nie jest w stanie sam przeforsować nowego traktatu reformującego i go zwyczajnie narzucić państwom członkowskim. Może on jednak poruszyć i naświetlić wszystkie niezbędne kwestie wymagające reform, wyartykułować własne priorytety i przedłożyć je Radzie, czyli państwom członkowskim do dyskusji. I tak zamierza zrobić" - dodaje.

Również korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski podkreśla jednak, że "głosowanie w parlamentarnej komisji będzie dotyczyło jedynie propozycji zmian, jakich chcieliby europosłowie, ale to nie oni decydują o zmianach traktatów UE. Procedura zmiany traktatów jest znacznie dłuższa, może potrwać latami, a głos decydujący mają rządy państw Unii oraz obywatele w referendum. Nie odbędzie się to przez głosowanie w Parlamencie Europejskim".

Politycy PiS, wypowiadając się na temat zmiany traktatów, pomijają więc co najmniej trzy kluczowe fakty: 1. Głosowanie w komisji Parlamentu Europejskiego, a nawet w samym PE, nie jest prawnie wiążące. 2. Formalna procedura zmiany traktatów jest jasno opisana w obowiązujących traktatach i wciąż nie została rozpoczęta. 3. Do zmiany traktatów konieczna jest zgoda rządów i parlamentów wszystkich krajów członkowskich, w tym Polski.

Jako jedyny z wymienionych polityków PiS Patryk Jaki zaznaczył, że propozycje zmian traktatów po przegłosowaniu przez Parlament Europejski trafią do Rady Europejskiej i parlamentów krajowych.

Niedecyzyjny Parlament Europejski

Politycy prawicy, których komentarze przytoczyliśmy na początku, dużą wagę przykładają do głosowania w komisji Parlamentu Europejskiego, podczas gdy ten nie jest podmiotem decyzyjnym w sprawie zmiany traktatów. Mówi o tym w rozmowie z Konkret24 prof. dr hab. Artur Nowak-Far z Katedry Integracji i Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie:

Jest naprawdę dziwne, że tak bardzo eksponuje się dyskusję w jednej z komisji Parlamentu Europejskiego, który żadnej decydującej roli w zmianie traktatów nie ma. Europosłowie mogą jedynie wskazać, że PE oczekuje jakichś zmian traktatowych, przez to zainicjować jakieś działanie, ale to wszystko. O tym właśnie będzie to głosowanie.

Profesor Robert Grzeszczak z UW dodaje:

Trzeba pamiętać, że to wszystko to wciąż tylko rozmowa na ten temat. W ten sposób się proceduje w instytucjach europejskich: przygotowuje się raporty, a potem się nad nimi debatuje. To nie jest podjęcie żadnych decyzji.

Prawnik dodaje, że "żeby zainicjować w ogóle procedurę zmiany traktatów, zgodnie z art. 48 Traktatu o Unii Europejskiej, to rząd każdego państwa, Parlament lub Komisja mogą przedkładać Radzie propozycje zmiany traktatów, a sprawa trafia następnie do Rady Europejskiej. A to dopiero początek długotrwałej i sformalizowanej procedury".

Wciąż nie wszczęto procedury

Wspomniana przez prof. Grzeszczaka procedura zmiany traktatów składa się z kilku etapów. Tak jak mówi prawnik, są one jasno opisane w art. 48 Traktatu o Unii Europejskiej. Najpierw rząd każdego państwa członkowskiego, Komisja Europejska lub Parlament Europejski muszą przedłożyć Radzie Unii Europejskiej propozycje zmian traktatów.

Robert Grzeszczak podkreśla, że wciąż nikt nie złożył tych propozycji, dlatego ta procedura nie została nawet rozpoczęta. W tym momencie znajdujemy się więc dopiero przed ewentualnym pierwszym etapem wieloletniego procesu. - Taka zmiana traktatów to jest proces trwający przynajmniej dwa, trzy lata w zależności od otoczenia politycznego - podpowiada prof. Grzeszczak.

Zgoda rządu, ratyfikacja parlamentu

Jeżeli Rada Europejska, czyli prezydenci lub szefowie rządów, zgodzą się na rozpatrywanie zmian w traktatach, przewodniczący Rady zwołuje konwent złożony z przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw lub rządów państw członkowskich, Parlamentu i Komisji. Konwent w drodze dyskusji przygotowuje zalecenia dla konferencji przedstawicieli rządów państw członkowskich. To dopiero ci przedstawiciele podejmują decyzję o przyjęciu zmian w traktatach. To jednak nie wszystko. Zmiany wchodzą w życie dopiero po ich ratyfikowaniu przez parlamenty wszystkich państw członkowskich. W Polsce poza przedstawicielami rządu zgodę na zmiany w traktatach musiałby więc wyrazić także Sejm i Senat.

Dlatego prof. Nowak-Far komentuje:

Więc bez jednomyślności państw członkowskich i to takiej prawdziwej jednomyślności, czyli nie tylko w głosowaniu, ale i ratyfikacji przez parlamenty narodowe, traktatów nie da się zmienić. W tym momencie żadne z państw członkowskich UE nie ma politycznej chęci na natychmiastowe, poważniejsze zmiany traktatów.

"Nie wypada straszyć obywateli"

Komentując kwestię samych dyskusji na temat zmian traktatów w instytucjach europejskich, prof. Robert Grzeszczak tłumaczy, że Parlament Europejski może zaproponować takie zmiany, ponieważ Unia potrzebuje więcej kompetencji dla skuteczniejszego działania, chociażby w zakresie bezpieczeństwa w związku z wojną w Ukrainie i postawą Węgier. - Parlament Europejski chce między innymi wdrożyć prostsze procedury podejmowania decyzji, żeby państwa nie wetowały się wzajemnie. Jako przykład można tu podać próby nakładania sankcji unijnych na Rosję, które przy wymaganej jednomyślności skutecznie mogą blokować Węgry. Więc generalnie taka reforma pewnie będzie musiała kiedyś w Unii nadejść, choć to chyba jeszcze nie ten moment - ocenia ekspert.

Prof. Karolina Borońska-Hryniewiecka zauważa, iż mimo że przewodnicząca KE Ursula von der Leyen w swoim orędziu o stanie Unii z 13 września zapowiedziała, że poprze ideę zwołania konwentu i reformę traktatu "jeśli będzie to potrzebne", to Rada Europejska jest podzielona w tej kwestii i gra na zwłokę. "Niektóre państwa, takie jak dotychczas Polska, nie mają apetytu na zmianę traktatów, mimo że temat ten jest również przedmiotem gorącej debaty w kontekście dalszego rozszerzenia" - pisze ekspertka. "Choć naiwnością byłoby oczekiwać, że Rada Europejska, która do tej pory uparcie ignorowała rosnącą presję na reformy, teraz z entuzjazmem przyjmie propozycje Parlamentu, to jednak historia pokazuje, że w przeszłości rządy krajowe również miały tendencję do ignorowania przez długi czas propozycji reform instytucjonalnych wysuwanych przez Parlament, tylko po to, by ostatecznie wdrożyć je w późniejszym czasie, pod wpływem wydarzeń zewnętrznych. A otoczenie międzynarodowe jest burzliwe, chwiejne i coraz bardziej niebezpieczne" - ocenia.

Natomiast prof. Artur Nowak-Far komentuje, że "nie wypada straszyć obywateli, że jakaś zmiana traktatowa może powodować utratę suwerenności". - To jest działanie nieodpowiedzialne. Bo jeśli obywatele przy takiej jałowej okazji słyszą, że Polska straci niepodległość, to ich to znieczuli na rzeczywiste zagrożenia, które z pewnością nie będą pochodzić z Unii Europejskiej - mówi prawnik. - W przypadku rzeczywistych problemów czy zagrożeń znieczuleni tego rodzaju propagandą obywatele będą mówić, że przecież już 'pięćdziesiąt razy straszyli, że Polska tę niepodległość straci', więc nie ma się czego bać. Oczywiście, że ktoś chce wokół tego tematu stworzyć dyskusję, ale to jest dyskusja o problemie, którego nie ma - podsumowuje.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Donald Tusk zapowiedział, że częścią rządowej strategii migracyjnej będzie "czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu". Premier przywołał rozwiązania przyjęte w Finlandii. Wyjaśniamy, co dokładnie tam wprowadzono.

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Tusk o "zawieszeniu wniosków azylowych" w Finlandii. Co jest w fińskiej ustawie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych kilka tygodni po przejściu powodzi krąży zdjęcie rzekomo pokazujące zapłakaną kilkuletnią dziewczynkę ze szczeniakiem, rzekomą ofiarę kataklizmu. Zdjęciu najczęściej towarzyszy przekaz, że ofiary powodzi nie otrzymują pomocy. Ale zdjęcie nie jest autentyczne, wykorzystywano je też już wcześniej. Wyjaśniamy.

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Zapłakana dziewczynka i powódź. Kiedy sztuczna inteligencja wywołuje łzy

Źródło:
Konkret24

Nagranie, na którym jakoby migrant zepchnął dziecko z peronu, oburzyło internautów i stało się okazją do wyrażania nienawiści wobec obcych. Okazuje się jednak, że zdarzenie nie ma nic wspólnego z imigrantami. Wyjaśniamy, co na nim widać i gdzie zostało nagrane.

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

"Ubogacacz kulturowy" spycha dziecko na tory? Co pokazuje to nagranie

Źródło:
Konkret24

Polityk PiS zarzucił minister zdrowia, że za jej rządów likwidowane są kierunki lekarskie na uczelniach. Izabela Leszczyna odpowiedziała mu, że wprowadza w błąd, ponieważ jej resort wprowadził "zerowy limit" na przyjęcia na studia. Wyjaśniamy, co oznacza "zerowy limit" i jak ma się do likwidacji kierunku.

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

PiS: kierunki lekarskie są likwidowane, minister mówi o "zerowym limicie". O co chodzi?

Źródło:
Konkret24

"Żart?", "fejk?", "serio?" - pytają internauci, dziwiąc się, że prezydent Andrzej Duda otrzymał w Mongolii tytuł doktora honoris causa. Tak, to prawda, ale to nie jest nowa informacja. A ekspert tłumaczy, że "zdarza się w praktyce dyplomatycznej". Lista - nie tylko polskich - prezydentów tak uhonorowanych jest długa.

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Andrzej Duda doktorem honoris causa w Mongolii? Tak, takich przypadków jest więcej

Źródło:
Konkret24

Amerykański instruktor F-16 jakoby zginął podczas rosyjskiego ataku na ukraińską bazę lotniczą - wynika z popularnego przekazu. Dowodem ma być rzekomy post wdowy po żołnierzu. Ten przekaz to przykład rosyjskiej dezinformacji. Oto jak powstała.

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Amerykański instruktor F-16 zginął w ukraińskiej bazie? To rosyjska dezinformacja

Źródło:
Konkret24

"Deportować na front", "uciekał przed wojną" - pisali niektórzy internauci w reakcji na doniesienia o tym, że we Wrocławiu Ukrainiec rzekomo potrącił parę z dzieckiem. Do wypadku doszło w innym miejscu, a sprawca nie był obywatelem Ukrainy.

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Ukrainiec we Wrocławiu wjechał w rodzinę na przejściu? To nawet nie jest Polska

Źródło:
Konkret24

Władze amerykańskiego stanu Teksas rzekomo zakazały wnoszenia do szkół tęczowych flag. Taki przekaz krąży w mediach społecznościowych. Tylko że pierwotna informacja zaczęła funkcjonować w oderwaniu od swojego źródła. Wyjaśniamy.

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Teksas zakazał wnoszenia tęczowych flag do szkół? Nie, to "skradziona satyra"

Źródło:
Konkret24, USA Today

"W Polsce mamy obecnie cały czas rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych" - alarmował w telewizji poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Sprawdziliśmy: rekordu tymczasowo aresztowanych nie ma, jednak to nie oznacza, że ich sytuacja jest dobra i nie ma problemu z nadużywaniem stosowania tego środka zapobiegawczego. Przedstawiamy statystyki i zapowiedzi zmian w tym zakresie.

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Wipler: mamy rekordową liczbę osób tymczasowo aresztowanych. Co pokazują dane

Źródło:
Konkret24

Były sekretarz generalny NATO rzekomo został pozwany za "podżeganie do konfliktu w Ukrainie", za co ma mu grozić kara dożywotniego więzienia. Wyjaśniamy, że Jens Stoltenberg wcale nie został "pozwany". Pokazujemy, jak wiele wątków rosyjskiej propagandy jest w tej historii.

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Byłemu szefowi NATO "grozi dożywocie"? Historia z rosyjską propagandą w tle

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu transport "mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych" miał poruszać się w ostatni weekend po Iranie. Ten przekaz wsparła rosyjska machina dezinformacyjna. Okazuje się, że fotografia, której użyto, nie ma nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami na Bliskim Wschodzie. Wyjaśniamy.

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Transport wyrzutni w Iranie? Uwaga na wprowadzające w błąd zdjęcie

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych obok nagrań pokazujących skutki ataków izraelskich na Bejrut pojawiają się też takie, które nie mają z tym nic wspólnego. Materiały prawdziwe bywają też łączone z materiałami sztucznie wygenerowanymi.

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Ogromne płomienie i kłęby dymu. "Bejrut teraz?" Nie. To coś innego

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych pojawiła się historia bojkotu turnieju szachowego przez ukraińską szachistkę. Choć historia jest prawdziwa, to wydarzyła się kilka lat temu. Jednak sposób jej rozpowszechniania i profile do tego wykorzystane pokazują, że sprawa ma wiele wspólnego z bieżącą sytuacją. Wyjaśniamy, jak tą akcją rosyjskie i prorosyjskie konta chciały pokazać "ukraińską hipokryzję".

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Ukraińska szachistka, turniej w Arabii Saudyjskiej i traktowanie kobiet. Historia z Rosją w tle

Źródło:
Konkret24

Na pierwszy rzut oka krążący w sieci wykres rzeczywiście zastanawia, bo pokazuje, jak mała jest wciąż ilość dwutlenku węgla w atmosferze. Dlatego krytycy tezy o globalnym ociepleniu chętnie go wykorzystują - na przykład, by podważać politykę klimatyczną Unii Europejskiej. Zapominają, że nie zawsze liczy się ilość, ważny jest jej efekt. Wyjaśniamy.

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Katastrofalne emisje "w rzeczywistości"? Czego ten wykres nie pokazuje

Źródło:
Konkret24

Pytanie "czy Unia chce zakazać kawy?", przewija się ostatnio w wielu komentarzach w mediach społecznościowych. Poseł Konfederacji straszy nawet, że "niedługo będziemy mogli napić się co najwyżej kawy zbożowej". W tle tego manipulacyjnego przekazu jest pewna zmiana regulacji w Unii Europejskiej i chęć wykorzystania jej do wzmocnienia antyunijnych nastrojów w społeczeństwie.

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Unia Europejska "chce zakazać kawy"? Nie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Sprawa była głośna. Premier Donald Tusk najpierw podpisał się pod postanowieniem prezydenta Andrzeja Dudy, a potem oświadczył, że wycofuje kontrasygnatę. Rozgorzał polityczny spór: czy mógł, na jakiej podstawie i jak to uchylenie kontrasygnaty się zmaterializuje. Otóż powstał taki dokument - publikujemy go w Konkret24. Lecz zdaniem prawników wątpliwości pozostały.

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Kontrasygnata Tuska rzeczywiście wycofana? Jest dokument

Źródło:
Konkret24

W polskiej sieci rozchodzi się rzekomy materiał telewizji Euronews opowiadający o ukraińskim tatuażyście, który miał zarazić ponad dwustu klientów w Polsce wirusem zapalenia wątroby typu C. Nagranie to rozpowszechniają u nas prorosyjskie konta. Przestrzegamy: to sfabrykowany materiał.

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Tatuażysta z Ukrainy "zaraził wirusem zapalenia wątroby klientów w Polsce"? Uwaga, to fałszywka

Źródło:
Konkret24

"I nic nie można z tym zrobić?", "bandytyzm w powietrzu" - oburzają się internauci, komentując nagranie mające przedstawiać niebezpieczny manewr rosyjskiego myśliwca nad Bałtykiem. Owszem, do takiego zdarzenia doszło, lecz nie na europejskim niebie.

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Tak Rosjanie "bawią się nad Bałtykiem z samolotami NATO"? Nie nad Bałtykiem

Źródło:
Konkret24

W rozpowszechnianym w mediach społecznościowych przekazie dotyczącym migracji wybijana jest w ostatnich dniach informacja, jakoby w tym roku Niemcy odesłali do Polski już 15,5 tysiąca migrantów. W dodatku w ramach paktu migracyjnego. Ani jedna, ani druga informacja nie jest prawdą. Wyjaśniamy.

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

"Niemcy przysłały nam 15,5 tysiąca migrantów" w ramach relokacji? Dwa fałsze naraz

Źródło:
Konkret24

Jedynie 4 procent Polaków deklaruje, że niczego się nie obawia, korzystając z internetu. Większość wskazuje szereg zagrożeń – w tym mowę nienawiści, hejt, dezinformację. Do Sejmu wpłynął już poselski projekt tak zwanej ustawy antyhejterskiej, który ma być pierwszą próbą walki z tym zjawiskiem. Ale jedna ustawa problemu zagrożeń w sieci oczywiście nie rozwiąże.

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Kradzież tożsamości, wyciek danych, hejt... Czego się boimy w internecie 

Źródło:
Konkret24