Interwencja wobec posłanki Gajewskiej. Jak tłumaczy się policja, a co stanowi prawo

Źródło:
Konkret24
Były podoficer KSP o interwencji wobec posłanki: czynności niewspółmierne do zagrożenia
Były podoficer KSP o interwencji wobec posłanki: czynności niewspółmierne do zagrożeniaTVN24
wideo 2/4
Były podoficer KSP o interwencji wobec posłanki: czynności niewspółmierne do zagrożeniaTVN24

Zakłócanie legalnego zgromadzenia publicznego, nielegalne użycie megafonu - takie zarzuty wobec posłanki Kingi Gajewskiej wysuwają przedstawiciele rządu, komentując wydarzenia w Otwocku. Policja przyczyny swojej interwencji uzasadnia podobnie. Jak jednak wskazują eksperci, nie ma prawnego uzasadnienia do tego, jak postąpili w Otwocku funkcjonariusze.

19 września w Parku Miejskim w Otwocku funkcjonariusze policji siłą doprowadzili i wciągnęli do radiowozu posłankę Koalicji Obywatelskiej Kingę Gajewską. Później przekonywali, że tylko doprowadzili ją do radiowozu w celu wylegitymowania. Według policji nie było mowy o zatrzymaniu posłanki. Prawnicy mają jednak wątpliwości zarówno co do wyjaśnień policji, jak i samej przyczyny interwencji.

Policjanci podejrzewali, że Gajewska zakłóciła porządek publiczny. W jaki sposób? Niedaleko miejsca, gdzie zaplanowano wiec z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, Gajewska w towarzystwie posła Pawła Zalewskiego i garstki zwolenników wykrzykiwała przez megafon hasła o imigrantach sprowadzonych w ostatnich latach do Polski. Przebieg zdarzenia zarejestrowała m.in. kamera TVN24. Ale też i w mediach społecznościowych szybko pojawiły się filmy osób, które były na miejscu i dokumentowały sytuację. Jeszcze tego samego dnia Komenda Stołeczna Policji opublikowała komunikaty na platformie X (dawniej Twitter) i jedno (pocięte na trzy części) nagranie z kamery jednego z funkcjonariuszy.

"To jest pani posłanka, co wy robicie?" Co pokazuje nagranie z interwencji policji

Na pierwszym z policyjnych nagrań słychać Gajewską mówiącą przez megafon: "250 tysięcy uchodźców i imigrantów...". Widać, jak podchodzi do niej policjant, chwyta za ramię i mówi: "Zapraszamy na boczek". Drugi policjant mówi do posłanki: "Podejrzenie wykroczenia z artykułu 51 kw., proszę o okazanie dokumentu tożsamości policjantom. Nie można używać urządzeń nagłaśniających, bo nie ma zgromadzenia zgłoszonego. Doskonale pani o tym wie, tak? Pani przejdzie z policjantami". Gajewska wygląda na zaskoczoną: "Nie, nie, nie [niezrozumiałe]. Nie nagrywajcie mnie, proszę" - mówi. "Zapraszam [niezrozumiałe] panią tutaj na bok. Będziemy legitymowali. Proszę wykonywać polecenia, dobrze? Żebym nie musiał używać siły" - mówi policjant. Gajewska milczy, po około dziesięciu sekundach policjant mówi do niej: "Proszę z nami". Dwaj funkcjonariusze zaczynają siłą prowadzić ją w kierunku radiowozu. W pewnym momencie Gajewska mówi: "Dobra, jestem posłem, zostaw [niezrozumiałe] proszę mnie nie szarpać".

Na drugim policyjnym nagraniu słychać ludzi głośno informujących policjantów, że Kinga Gajewska jest posłanką. Już przed radiowozem Gajewska mówi: "Jestem posłem, oświadczyłam to". "Dobrze, okaże pani legitymację i [niezrozumiałe] - odpowiada policjant". W tle słychać krzyk kobiety: "To jest pani posłanka, co wy robicie?". Policjanci ignorują te głosy, siłą wciągają Gajewską do radiowozu i zamykają drzwi.

Na trzecim z nagrań widać, co się dzieje w radiowozie. Gajewska tłumaczy, że chciała okazać legitymację, ale policjanci trzymali ją za ręce. Zaznacza, że kilkakrotnie powiedziała, iż jest posłanką. Jeden z policjantów przekonuje jednak, że Gajewska nie chciała się wylegitymować i nie okazała funkcjonariuszom dokumentu. Po chwili Gajewska okazuje policjantom legitymację poselską w aplikacji mObywatel i wychodzi z radiowozu.

Policja: legitymowanie i doprowadzenie, ale nie zatrzymanie

19 września Komenda Stołeczna Policji opublikowała na platformie X trzy komunikaty. Brzmiały kolejno (pogrubienia od redakcji):

1. "Policjanci, podejmując interwencje w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano". 2. "Ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli. Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji". 3. "Podkreślamy, że dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji".

Komunikaty Komendy Stołecznej Policji z 19 września 2023 roku opublikowane na platformie Xx.com

Zwróćmy uwagę: policja podkreśla, że nie zatrzymała posłanki. W ramach interwencji miano przeprowadzać jedynie "czynności legitymowania" po doprowadzeniu do radiowozu.

Następnego dnia pytany o tę interwencję w Radiu Zet minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, przekonywał, że policja działa na podstawie przepisów prawa i tak było również w przypadku posłanki Gajewskiej. Mówiąc o interwencji w Otwocku, używał tej samej terminologii, którą znamy z policyjnych wyjaśnień. "Trudno się dziwić, że policjant nie poznaje twarzy osoby dla niego anonimowej, a ta pani odmówiła wylegitymowania się. Nie została zatrzymana, tylko została doprowadzona do radiowozu w celu wylegitymowania. W momencie kiedy się wylegitymowała, że jest posłanką, w radiowozie, została wypuszczona. To cała sprawa" - tłumaczył Mariusz Kamiński.

"Zakłóca legalne zgromadzenie", "nielegalne użycie megafonu" - politycy władzy o zachowaniu posłanki

W Radiu Zet Mariusz Kamiński był pytany również o przyczynę policyjnej interwencji. Na nagraniu słychać, jak policjant poinformował Kingę Gajewską o podejrzeniu popełnienia przez nią wykroczenia z artykułu 51 Kodeksu wykroczeń. Przepis ten mówi o zakłóceniu spokoju lub porządku publicznego. Minister Kamiński przekonywał, że zadaniem policji w czasie kampanii wyborczej jest uniemożliwienie oponentom politycznym jakiejkolwiek konfrontacji fizycznej oraz zapewnienie swobody wypowiedzi. "Tu mieliśmy do czynienia z sytuacją absurdalną, że poseł przychodzi, zakłóca legalne zgromadzenie, spotkanie wyborcze swoim oponentom politycznym, używa megafonu, odmawia wylegitymowania się" - mówił Kamiński.

Podobnie 20 września w Polsat News argumentował wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa. "W tym przypadku mamy do czynienia z zakłócaniem zgromadzenia legalnego publicznego przez nielegalne użycie megafonu. No mówiąc w skrócie: coś takiego, co przeszkadza. Czy to jest coś strasznego w kampanii wyborczej? Nie. Tylko proszę nie krytykować policji za to, że próbuje egzekwować prawo" - mówił.

Czy użycie przez posłankę megafonu rzeczywiście mogło być potraktowane jako zakłócenie porządku publicznego? Czy policjanci mogli siłą doprowadzić Gajewską do radiowozu, mimo że byli informowani, że jest posłanką? Kiedy zgodnie w prawem następuje legitymowanie, kiedy zatrzymanie, a kiedy doprowadzenie? Zapytaliśmy prawników.

Zgromadzenie spontaniczne - nie trzeba zgłaszać. Jeśli niczego nie zakłóca, nie ma powodów do jego rozwiązania

Każdy obywatel zgodnie z Konstytucją RP ma prawo do wyrażania swoich poglądów i uczestniczenia w zgromadzeniach. Artykuł 54 ust. 1 konstytucji stanowi: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji". Zaś jeden z kolejnych brzmi:

Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.

Ustawa prawo o zgromadzeniach definiuje zgromadzenie jako: "zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych". Takie zgromadzenie musi być zgłoszone organowi gminy nie wcześniej niż na 30 dni i nie później niż na sześć dni przed planowaną datą zgromadzenia. 

Posłanka Kinga Gajewska była w towarzystwie posła Pawła Zalewskiego i kilkunastu czy kilkudziesięciu zwolenników opozycji. Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z prawnikami, wynika, że takie zgromadzenie można uznać za zgromadzenie spontaniczne. Jego definicję wprowadzono do ustawy Prawo o zgromadzeniach w 2015 roku. Jest to: "zgromadzenie, które odbywa się w związku z zaistniałym nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia wydarzeniem związanym ze sferą publiczną, którego odbycie w innym terminie byłoby niecelowe lub mało istotne z punktu widzenia debaty publicznej". I takiego zgromadzenie nie trzeba nigdzie zgłaszać.

- Nie ma bardziej szczegółowej definicji niż ta, o której mówi artykuł 3 ustęp 2 ustawy o zgromadzeniach (cytujemy go właśnie wyżej - red.) - mówi w rozmowie z nami dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego. - Potrzeba dwóch, trzech osób, wspólnej więzi, wspólnego celu wyrażenia stanowiska, a ich reakcja na dane wydarzenie musi być nagła, szybka - wyjaśnia.

Uczestnicy zgromadzenia spontanicznego nie mogą tylko zakłócać przebiegu zgromadzenia niespontanicznego. Jeśli tak się dzieje, policja może je wówczas rozwiązać. Może to zrobić między innymi także, gdy: jego przebieg powoduje poważne zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku publicznego; powoduje istotne zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego na drogach publicznych; jego przebieg narusza przepisy Prawa o zgromadzeniach albo przepisy karne. Jak wynika z relacji osób, które były na miejscu, aktywność posłanki Gajewskiej nie odpowiadała tym warunkom.

Nielegalne użycie megafonu? Prawo o zgromadzeniach nic o tym nie mówi. Wyroki sądów potwierdzają

Policja zakwestionowała użycie przez posłankę Gajewską megafonu. Jeden z funkcjonariuszy poinformował ją o podejrzeniu popełnienia wykroczenia z art. 51 Kodeksu wykroczeń, który mówi o zakłócaniu spokoju lub porządku publicznego:

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

W ostatnich latach pod tym pretekstem funkcjonariusze wielokrotnie podczas różnych zgromadzeń rekwirowali protestującym sprzęt nagłaśniający, na przykład podczas protestów Obywateli RP odbywających się 10. dnia każdego miesiąca w pobliżu pl. Piłsudskiego w Warszawie, gdy politycy PiS składali kwiaty przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego.

Sprzęt nagłaśniający został także odebrany w lipcu 2017 roku, gdy protestujący, a wśród nich Obywatele RP, zebrali się przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Wobec 10 osób skierowano wnioski do sądu. Policja stwierdziła, że naruszyli art. 51 Kodeksu wykroczeń. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji podkreślał wówczas w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl, że zgromadzenie spontaniczne ma prawo się odbywać, ale na określonych zasadach. "Uczestnicy takiego zgromadzenia nie mogą blokować dróg i nie mogą utrudniać ruchu, jak również nie mogą naruszać porządku publicznego" - tłumaczył Mrozek.

Protest przy Nowogrodzkiej
Protest przy NowogrodzkiejTVN24

- Ja o zakazie używania megafonów podczas niezajestrowanych zgromadzeń w ogóle nie słyszałem. Prawo o zgromadzeniach nic o tym nie mówi. Zresztą, co to za dziwne rozróżnienie? - pyta dr Kładoczny, odnosząc się do słów jednego z policjantów do posłanki Gajewskiej. Podkreśla, że zarówno na zgromadzeniach uprzednio zarejestrowanych, jak i tych spontanicznych jest oczywiste, że używa się sprzętu nagłaśniającego. - Taka jest specyfika zgromadzeń - zauważa. Jego zdaniem z natury rzeczy zgromadzenia zaburzają normalny porządek publiczny, ponieważ jest głośno, czasem jest zablokowany ruch samochodowy czy piesi nie mogą się przemieszczać. - Trudno z tego tytułu wyciągać jakieś konsekwencje prawne - dziwi się prawnik. - Gdyby podczas zgromadzeń nie można było używać megafonów, to oznaczałoby równie dobrze zakaz głośnego mówienia w czasie takich zgromadzeń czy wykrzykiwania haseł, a to byłby absurd i naruszenie naszego prawa do wolności wyrażania poglądów - uważa dr Kładoczny.

Takiego zdania są też sądy. Na przykład opisanym wyżej protestem przed siedzibą PiS zajmował się warszawski sąd rejonowy. Sprawę umorzył. W postanowieniu wydanym w styczniu 2018 roku, a opublikowanym przez OKO.press stwierdził, że zgromadzenie było spontaniczne, a protestujący działali legalnie. "Należy zaznaczyć, że żaden przepis ustawy Prawo o zgromadzeniach ani też przepisy innych ustaw nie ograniczają możliwości wykorzystywania w trakcie zgromadzeń sprzętu nagłaśniającego (...)" - pisze sąd w uzasadnieniu. Dalej tłumaczy, że z definicji zgromadzenie jako takie jest nastawione na generowanie hałasu i nie pozostaje w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego. Sąd zwraca uwagę, że sprzęt nagłaśniający jest przydatny także do utrzymywania porządku czy też ogłoszenia uczestnikom o jego rozwiązaniu. "Gdyby inaczej interpretować art. 51 par. 1 k.w. dopuszczalne byłyby jedynie tzw. marsze milczenia, a nie taka z pewnością była intencja ustawodawcy" - czytamy w uzasadnieniu sądu.

Podobnie w podobnej sprawie orzekł Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze w styczniu 2023 roku. Wyrok opisał portal Czasopismo.legeartis.org. Proces dotyczył kobiety, która w centrum miasta, podczas publicznego protestu, głośno puszczała muzykę z megafonu. Policja uznała to za wykroczenie z art. 343 ust. 1 ustawy Prawo Ochrony Środowiska w związku z art. 156 ust. 1 tej ustawy. Stanowi on: "Zabrania się używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast, terenach zabudowanych oraz na terenach przeznaczonych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe", ale w punkcie 2 dopuszcza się kilka wyjątków (m.in. okazjonalne uroczystości, legalne zgromadzenia).

Sąd uznał, że zgromadzenie, w jakim brała udział kobieta, było spontaniczne i w pełni legalne. A co za tym idzie, nie złamała prawa. Czyli zdaniem jeleniogórskiego sądu, jeśli zgromadzenie jest legalne, można w jego trakcie używać sprzętu nagłaśniającego. "Skoro żaden przepis a priori nie delegalizuje zgromadzeń spontanicznych, to oznacza, że mają one charakter zgromadzeń legalnych a co za tym idzie, dozwolone jest w trakcie ich przebiegu używanie instalacji lub urządzeń nagłaśniających" - napisał sąd w uzasadnieniu.

Natomiast Rzecznik Praw Obywatelskich w raporcie pt. "Wolność zgromadzeń w Polsce w latach 2016-2018" podkreślał: "Podejmowane przez Policję działania wobec uczestników zgromadzeń publicznych powinny być adekwatne do stwierdzonych naruszeń. Nie może zatem karać manifestantów za wyrażanie swoich poglądów w formie okrzyków, za pomocą transparentów, megafonów, jeżeli przybierają one postać pokojowego manifestowania".

Legitymowanie: "nie widzę sensu, by w celu legitymowania wciągać na siłę do radiowozu"

Komenda Główna Policji w poście stwierdziła, że wobec posłanki Gajewskiej "interwencja nie miała charakteru zatrzymania", tylko "polegała na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania".

W jednym wpisie zawarto trzy prawne terminy: zatrzymanie, doprowadzenie i legitymowanie. Te czyności różnią się znaczeniem:

Legitymowanie - czynność administracyjno-porządkowa, podczas której nie dochodzi do naruszenia godności ludzkiej ani praw człowieka. Podstawą prawną legitymowania jest ustawa o Policji, a dokładnie art. 15 ust. 1 pkt 1, który stanowi, że policjanci podczas przeprowadzania czynności operacyjno-rozpoznawczych, dochodzeniowo-śledczych i administracyjno–porządkowych mają prawo do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z lipca 2005 roku w sprawie sposobu postępowania przy wykonywaniu niektórych uprawnień policjantów, przystępując do legitymowania, każdy funkcjonariusz jest obowiązany podać swój stopień, imię i nazwisko w sposób umożliwiający odnotowanie tych danych, a także podstawę prawną i faktyczną podjęcia czynności służbowej.

Zatrzymanie - to ingerencja w konstytucyjne prawo do wolności. Polega na krótkotrwałym jej pozbawieniu, co oznacza, że zatrzymany nie może się swobodnie przemieszczać ani kontaktować z innymi osobami. Policja może zatrzymać osobę: podejrzaną o popełnienie przestępstwa czy wykroczenia: gdy nie można ustalić jej tożsamości; w celu przywrócenia bezpieczeństwa; stwarzającą w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia.

Doprowadzenie - gdyby przyjąć definicję z Zarządzenia Komendanta Głównego Policji z dnia 26 marca 2009 roku w sprawie metod i form wykonywania przez policjantów konwojów i doprowadzeń, jest to: "zespół czynności związanych z przemieszczaniem osoby pozbawionej wolności lub nietrzeźwej do siedziby jednostki organizacyjnej Policji lub innego miejsca wskazanego przepisami prawa lub określonego przez uprawniony organ". Tę definicję przytoczyła m.in. prokurator Ewa Wrzosek, komentując wyjaśnienia policji na platformie X. Jednak zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, w tym wypadku policja mogła użyć tego słowa w potocznym znaczeniu. Czyli jako doprowadzenie kogoś w jakieś miejsce w przypadku odmowy okazania dokumentu tożsamości, że osoba legitymowana może zostać doprowadzona do jednostki Policji w celu ustalenia jej tożsamości. Funkcjonariusze mogą też doprowadzić osobę do sądu czy zakładu karnego.

- Granica między legitymowaniem a zatrzymaniem jest niezwykle cienka - ocenia w rozmowie z Konkret24 dr Witold Zontek, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podkreśla, że legitymowanie ma być szybkie, sprawne i nie może polegać na jakimkolwiek pozbawieniu wolności. Nie temu przecież służy. - Nie widzę sensu, by w celu legitymowania kogoś przytrzymywać, ciągnąć, wciągać na siłę do radiowozu. Może to być przekroczenie uprawień policjantów, ponieważ gdy brak jest podstawy do przewidzianego w ustawie o policji zatrzymania, a do takowego faktycznie dochodzi, mamy do czynienia z zachowaniem bezprawnym - podkreśla ekspert.

Jako przykład podaje zatrzymywanie przez policję kierowców, którzy przekroczyli prędkość. - Zazwyczaj nikt ich nigdzie nie ciągnie. Podczas czynności siedzą w swoim aucie. A dochodzi tutaj przecież faktycznie do zatrzymania osoby popełniającej wykroczenie. Jednak do głowy nikomu nie przyjdzie stosować tak drastycznych środków jak przy "legitymowaniu" posłanki - zauważa. Przykład z polskich dróg przytoczył również w rozmowie z TVN24 adwokat Zbigniew Roman. "Wyobraźmy sobie, że ktoś jest podejrzany o przekroczenie prędkości na autostradzie i zanim uda mu się wylegitymować, jest wyciągany z samochodu i od razu wrzucany do samochodu policyjnego, trzymany za ręce" - mówił.

- Czasami trudno rozróżnić legitymowanie od zatrzymania, bo formalne legitymowanie przeradza się w zatrzymanie - przyznaje dr Kładoczny. Zaznacza, że legitymowanie powinno trwać krótko, lecz jeśli trzeba wylegitymować 150 osób, może to trwać nawet kilka godzin, a osoby jeszcze niewylegitymowane nie mogą się oddalić. - Znane są sytuacje, że policja okrążała protestujących, tworząc tak zwane kotły i bez jedzenia, picia, załatwienia się legitymowała godzinami - przypomina ekspert. Wtedy mamy do czynienia już z zatrzymaniem.

Również zdaniem dr. Kładocznego legitymowanie nie wymagania ciągnięcia kogoś czy przeprowadzania w jakieś miejsce.

Mecenas Zbigniew Roman o interwencji policji wobec posłanki Gajewskiej
Mecenas Zbigniew Roman o interwencji policji wobec posłanki Gajewskiej

Immunitet poselski: "policja powinna w inny sposób potwierdzić, że to parlamentarzysta"

W przypadku interwencji policji w Otwocku dochodzi jeszcze kolejna kwestia: Kinga Gajewska jest posłanką. Zgodnie z konstytucją posła i senatora chroni immunitet formalny. Oznacza to między innymi, że nie można go zatrzymać:

5.  Poseł nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się Marszałka Sejmu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego.

Policjanci tłumaczyli jednak, że nie wiedzieli, iż Gajewska jest posłanką. - Policjant nie jest zobowiązany do interesowania się polityką i do znajomości każdego parlamentarzysty. Jeśli jest rzeczywisty powód jego wylegitymowania, to funkcjonariusz powinien go poprosić o przedstawienie legitymacji. Jeśli jej nie przedstawia, policja powinna w inny sposób potwierdzić, że to parlamentarzysta, na przykład znajdujący się obok poseł może to poświadczyć - wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 dr Kładoczny. Przypomnijmy: z Kingą Gajewską był poseł Paweł Zalewski, który wielokrotnie informował policjantów o tym, że jest ona parlamentarzystką. Zdaniem dr. Kładocznego policja mogłaby zatrzymać Gajewską tylko w przypadku złapania jej na gorącym uczynku po popełnionym przestępstwie. A - przypomnijmy - policjant informował ją o możliwości popełnienia wykroczenia, nie przestępstwa.

Adwokat Zbigniew Roman w TVN24 zwracał uwagę, że zatrzymaniem jest każda czynność, która pozbawia lub ogranicza wolność. Według prawnika takim ograniczeniem może być również siłowe doprowadzenie do radiowozu. "Wszelkie tłumaczenia, które pojawiają się w przestrzeni publicznej mówiące o tym, że policja reagowała, aby uniknąć konfrontacji z premierem; że doszło do zakłócenia zgromadzenia publicznego; że doszło ewentualnie do zakłócenia spokoju, o tym też mówi artykuł 51 [kodeksu wykroczeń], w mojej ocenie tutaj nie miały miejsca" - komentował w TVN24 mecenas Roman. Jego zdaniem fakt, że posłanka wypowiadała się sto metrów od miejsca, gdzie występował premier, nie daje podstaw do podejrzeń, iż uniemożliwiała zgromadzenie. "Nie ma moim zdaniem podstaw właściwych do tego, że w jakikolwiek sposób zakłóca czy spokój czy wydarzenie publiczne" - zaznaczał prawnik.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Izraelski paszport Wołodymyra Zełenskiego mieli znaleźć funkcjonariusze ukraińskiej agencji antykorupcyjnej - taki przekaz rozpowszechniany jest w ostatnich dniach w polskiej sieci. To zbudowana na fałszywkach narracja, której celem jest zdyskredytowanie prezydenta Ukrainy.

Zełenski i "odkryta kolekcja paszportów". Czyli o co im tym razem chodzi

Zełenski i "odkryta kolekcja paszportów". Czyli o co im tym razem chodzi

Źródło:
Konrket24

Ta historia wydaje się nieprawdopodobna. Ale dla tych, do których ją wymyślono, może być przekonująca - bo potwierdzi ich przekonania. Połączenie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Billa Cosby'ego i Jeffreya Epsteina nie jest przypadkowe w tej kolejnej odsłonie rosyjskiej dezinformacji.

Bill Cosby, Zełenski i rezydencja w Nowym Jorku. Jak oni to połączyli

Bill Cosby, Zełenski i rezydencja w Nowym Jorku. Jak oni to połączyli

Źródło:
Konkret24

Dyskusja o ubogiej dekoracji choinki w Londynie rozgrzewa internet - nie pierwszy raz. Teraz powodem stało się nagranie na polskim profilu. Dominuje teza, że taki wygląd choinki jest efektem napływu muzułmanów do miasta czy nawet pochodzenia burmistrza Londynu. Internauci nie znają bądź celowo nie wspominają o niemal 80-letniej tradycji.

"Upadek Londynu"? Polityka z choinką w tle

"Upadek Londynu"? Polityka z choinką w tle

Źródło:
Konkret24

Ponad setka osób z postawionymi zarzutami, lecz aktów oskarżenia nieco ponad 30, a wyroków skazujących tylko kilka - po dwóch latach rządu Donalda Tuska najgłośniejsze afery Zjednoczonej Prawicy wciąż nie zostały rozliczone. Choć prace wymiaru sprawiedliwości przyspieszyły, byli rządzący skutecznie sypią piasek w tryby, a Polacy niecierpliwią się coraz bardziej. Oto jak wygląda stan rozliczeń.

Półmetek rządu Tuska. Jak idą rozliczenia afer Zjednoczonej Prawicy?

Półmetek rządu Tuska. Jak idą rozliczenia afer Zjednoczonej Prawicy?

Źródło:
TVN24+

W kampanii wyborczej Donald Tusk zapowiadał - w razie wygranej - odchudzenie rządu. Nie udało się. Z kolei tegoroczna rekonstrukcja jego gabinetu miała być wręcz "systemową zmianą". Na półmetku kadencji sprawdzamy, co zostało z tych obietnic.

Rząd Tuska miał być mniejszy i tańszy. No to policzyliśmy

Rząd Tuska miał być mniejszy i tańszy. No to policzyliśmy

Źródło:
TVN24+

Nagranie parowej lokomotywy w Kijowie krąży w sieci jako dowód, że problemy z dostawami energii przygniatają walczącą Ukrainę. Promuje to rosyjska propaganda, a internauci rozpowszechniają. Otóż parowozy rzeczywiście wyjechały na tory w Kijowie, lecz powód był inny.

W Kijowie brakuje prądu, więc wyciągnęli parowozy? Co to jest Magic Express  

W Kijowie brakuje prądu, więc wyciągnęli parowozy? Co to jest Magic Express  

Źródło:
Konkret24

"Zachód upada", "Europa staje się skansenem", my dyskutujemy o nakrętkach do plastikowych butelek, a Chiny otwierają kolejny wiadukt dla superszybkich pociągów. Gdzieś już to czytaliście? Zapewne nie raz, nawet niektórzy polscy politycy wchodzą w tę narrację. A partia Xi Jinpinga tylko zaciera ręce. Nie tylko ona.

"Ultranowoczesny kraj". Jak wpadliśmy w paszczę chińskiego smoka propagandy

"Ultranowoczesny kraj". Jak wpadliśmy w paszczę chińskiego smoka propagandy

Źródło:
TVN24+

Zgoda Komisji Europejskiej na wsparcie budowy elektrowni jądrowej z polskiego budżetu uruchomiła wśród polityków PiS narrację, że Polska "nisko upadła". Kpią, że skoro musimy pytać Brukselę o zgodę na wydanie własnych pieniędzy, to "tak właśnie wygląda suwerenność Polski w praktyce". O istotnej rzeczy nie informują.

Teraz twierdzą: "nisko upadliśmy". A jak było, gdy rządzili?

Teraz twierdzą: "nisko upadliśmy". A jak było, gdy rządzili?

Źródło:
Konkret24

Władze Chersonia szykują się do ucieczki, wysyłają już swoje rodziny do Polski - tak ma wynikać z posiedzenia rady miasta, z którego zapis rzekomo wyciekł do sieci. Nagranie rzeczywiście istnieje, lecz reszta to rosyjska fałszywka. Jej główne cele są trzy.

"Trzeba się zbierać, dokumenty do kominka". Radni nie wyłączyli mikrofonu?

"Trzeba się zbierać, dokumenty do kominka". Radni nie wyłączyli mikrofonu?

Źródło:
Konkret24

Elon Musk - wspierany przez czołowych amerykańskich polityków - bije na alarm i oskarża Komisję Europejską o próbę cenzurowania platformy X. Za cenzurę uznał bowiem nałożoną na serwis przez Brukselę dotkliwą karę. Wyjaśniamy, dlaczego X ją otrzymał i co naprawdę leży u podstaw takiej decyzji KE.

Musk oskarża Unię o cenzurę. Oto za co naprawdę go ukarano

Musk oskarża Unię o cenzurę. Oto za co naprawdę go ukarano

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie z Lublina ma być rzekomym dowodem na niedawne spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Grzegorzem Braunem. Obraz ten wpisuje się w debatę o ewentualnej koalicji PiS z Konfederacją Korony Polskiej - lecz wielu internautów ostrzega, że nie jest prawdziwy. Analiza za pomocą narzędzi do weryfikacji materiałów AI nie pozostawia wątpliwości.

Kaczyński spotkał się z Braunem? "Ot, niespodzianka"

Kaczyński spotkał się z Braunem? "Ot, niespodzianka"

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń generuje w mediach społecznościowych nagranie, w którym ojciec i brat irlandzkiego nauczyciela opowiadają, że dostał on wyrok dożywocia za odmowę używania wobec uczniów wskazanych zaimków. W całej tej historii zgadza się tylko to, że nauczyciel w Irlandii trafił do więzienia.

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Na bożonarodzeniowym jarmarku we Francji zamachowiec rzekomo wjechał autem w tłum i zabił 10 osób - takie informacje krążą w sieci. Informację podał też Elon Musk. Ale nie jest ona prawdziwa. Wyjaśniamy, co się stało i gdzie.

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji zarzucają ministrowi Waldemarowi Żurkowi, że popełnił przestępstwo. Chodzi o jego wystąpienie w Sejmie, kiedy to zacytował wypowiedź posła Krzysztofa Bosaka, która miała paść podczas tajnej części obrad. Jak tę sprawę oceniają prawnicy?

Zarzucają Żurkowi, że popełnił przestępstwo. Czy "ujawnił tajemnicę"?

Zarzucają Żurkowi, że popełnił przestępstwo. Czy "ujawnił tajemnicę"?

Źródło:
Konkret24

Doniesienia, jakoby w Szwajcarii zakazano mammografii, znów pojawiły się w polskiej sieci. Przekaz ma zniechęcić kobiety do udziału w badaniach wykrywających raka piersi, strasząc ich rzekomą szkodliwością. Przestrzegamy przed tym fake newsem.

Szwajcaria zakazuje, w Kanadzie i Włoszech też już nie robią? O co chodzi z mammografią

Szwajcaria zakazuje, w Kanadzie i Włoszech też już nie robią? O co chodzi z mammografią

Źródło:
Konkret24

Potężne demonstracje przechodziły ulicami bułgarskich miast na początku grudnia. Kłopoty tamtejszego rządu są jednak fałszywie przedstawiane jako protesty "przeciwko Brukseli", czyli Unii Europejskiej. Tak to przedstawia kremlowska propaganda.

Bułgaria "wypowiedziała posłuszeństwo". Komu naprawdę?

Bułgaria "wypowiedziała posłuszeństwo". Komu naprawdę?

Źródło:
Konkret24, PAP, Reuters

Czy polski rząd rozważa wprowadzenie kolejnego świadczenia - Ślub Plus? Według krążącego w sieci przekazu za samo zawarcie małżeństwa para miałaby otrzymać 40 tysięcy złotych. Miałyby też być dodatki za dzieci. Rzeczywiście, taki pomysł pojawił się w dyskusji publicznej, ale rząd nie ma z tym nic wspólnego.

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Nowy projekt rządu "Ślub Plus"? Ależ tu namieszali

Źródło:
Konkret24

Neutralne pod względem płci – takie mają być od 24 grudnia 2025 roku wszystkie ogłoszenia o pracę. Jedni kpią, wymyślając feminatywy od męskich zawodów, inni jednak już zmieniają regulaminy wynagrodzeń. Wchodząca w życie nowelizacja Kodeksu pracy rodzi jednak więcej pytań, niż daje odpowiedzi.

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

"A jak będzie kobieta na stanowisku betoniarza"? Idzie zmiana, PIP straszy, wytycznych nie ma

Źródło:
TVN24+

Podczas gdy prezydent Karol Nawrocki wetuje kolejne ustawy i odrzuca wnioski rządu, przedstawiciele jego kancelarii i jego zwolennicy tłumaczą, że korzysta tylko ze swoich prerogatyw. Konstytucjonaliści tłumaczą, że prerogatywy prezydenta to nie są "boskie uprawnienia", a głowa państwa też podlega kontroli.

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Źródło:
Konkret24

Oburzeni internauci twierdzą, że polski rząd rzekomo sponsoruje Ukraińcom kupno mieszkań - całkowicie opłaca dla nich kredyty mieszkaniowe. W ten sposób jakoby sfinansowano już pięć tysięcy lokali. W tym przekazie jest jednak dużo manipulacji.

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Rząd "sfinansował Ukraińcom kredyty na mieszkania". Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Czy Sąd Najwyższy w Wielkiej Brytanii uznał, że "chrześcijańskie nauczanie religii w szkołach publicznych jest niezgodne z prawem"? Takie informacje można wyczytać w sieci, lecz wyrok ten jest błędnie interpretowany, a budowana na nim narracja - manipulacją.

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

"Nauczanie religii chrześcijańskiej nielegalne"? Wyrok sądu na Wyspach, dyskusja w Polsce

Źródło:
Konkret24

Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego twierdzi, że wszystkie 13 prezydenckich projektów ustaw ugrzęzło w tak zwanej sejmowej zamrażarce. Czy ma rację?

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24