Interwencja wobec posłanki Gajewskiej. Jak tłumaczy się policja, a co stanowi prawo

Źródło:
Konkret24
Były podoficer KSP o interwencji wobec posłanki: czynności niewspółmierne do zagrożenia
Były podoficer KSP o interwencji wobec posłanki: czynności niewspółmierne do zagrożeniaTVN24
wideo 2/4
Były podoficer KSP o interwencji wobec posłanki: czynności niewspółmierne do zagrożeniaTVN24

Zakłócanie legalnego zgromadzenia publicznego, nielegalne użycie megafonu - takie zarzuty wobec posłanki Kingi Gajewskiej wysuwają przedstawiciele rządu, komentując wydarzenia w Otwocku. Policja przyczyny swojej interwencji uzasadnia podobnie. Jak jednak wskazują eksperci, nie ma prawnego uzasadnienia do tego, jak postąpili w Otwocku funkcjonariusze.

19 września w Parku Miejskim w Otwocku funkcjonariusze policji siłą doprowadzili i wciągnęli do radiowozu posłankę Koalicji Obywatelskiej Kingę Gajewską. Później przekonywali, że tylko doprowadzili ją do radiowozu w celu wylegitymowania. Według policji nie było mowy o zatrzymaniu posłanki. Prawnicy mają jednak wątpliwości zarówno co do wyjaśnień policji, jak i samej przyczyny interwencji.

Policjanci podejrzewali, że Gajewska zakłóciła porządek publiczny. W jaki sposób? Niedaleko miejsca, gdzie zaplanowano wiec z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, Gajewska w towarzystwie posła Pawła Zalewskiego i garstki zwolenników wykrzykiwała przez megafon hasła o imigrantach sprowadzonych w ostatnich latach do Polski. Przebieg zdarzenia zarejestrowała m.in. kamera TVN24. Ale też i w mediach społecznościowych szybko pojawiły się filmy osób, które były na miejscu i dokumentowały sytuację. Jeszcze tego samego dnia Komenda Stołeczna Policji opublikowała komunikaty na platformie X (dawniej Twitter) i jedno (pocięte na trzy części) nagranie z kamery jednego z funkcjonariuszy.

"To jest pani posłanka, co wy robicie?" Co pokazuje nagranie z interwencji policji

Na pierwszym z policyjnych nagrań słychać Gajewską mówiącą przez megafon: "250 tysięcy uchodźców i imigrantów...". Widać, jak podchodzi do niej policjant, chwyta za ramię i mówi: "Zapraszamy na boczek". Drugi policjant mówi do posłanki: "Podejrzenie wykroczenia z artykułu 51 kw., proszę o okazanie dokumentu tożsamości policjantom. Nie można używać urządzeń nagłaśniających, bo nie ma zgromadzenia zgłoszonego. Doskonale pani o tym wie, tak? Pani przejdzie z policjantami". Gajewska wygląda na zaskoczoną: "Nie, nie, nie [niezrozumiałe]. Nie nagrywajcie mnie, proszę" - mówi. "Zapraszam [niezrozumiałe] panią tutaj na bok. Będziemy legitymowali. Proszę wykonywać polecenia, dobrze? Żebym nie musiał używać siły" - mówi policjant. Gajewska milczy, po około dziesięciu sekundach policjant mówi do niej: "Proszę z nami". Dwaj funkcjonariusze zaczynają siłą prowadzić ją w kierunku radiowozu. W pewnym momencie Gajewska mówi: "Dobra, jestem posłem, zostaw [niezrozumiałe] proszę mnie nie szarpać".

Na drugim policyjnym nagraniu słychać ludzi głośno informujących policjantów, że Kinga Gajewska jest posłanką. Już przed radiowozem Gajewska mówi: "Jestem posłem, oświadczyłam to". "Dobrze, okaże pani legitymację i [niezrozumiałe] - odpowiada policjant". W tle słychać krzyk kobiety: "To jest pani posłanka, co wy robicie?". Policjanci ignorują te głosy, siłą wciągają Gajewską do radiowozu i zamykają drzwi.

Na trzecim z nagrań widać, co się dzieje w radiowozie. Gajewska tłumaczy, że chciała okazać legitymację, ale policjanci trzymali ją za ręce. Zaznacza, że kilkakrotnie powiedziała, iż jest posłanką. Jeden z policjantów przekonuje jednak, że Gajewska nie chciała się wylegitymować i nie okazała funkcjonariuszom dokumentu. Po chwili Gajewska okazuje policjantom legitymację poselską w aplikacji mObywatel i wychodzi z radiowozu.

Policja: legitymowanie i doprowadzenie, ale nie zatrzymanie

19 września Komenda Stołeczna Policji opublikowała na platformie X trzy komunikaty. Brzmiały kolejno (pogrubienia od redakcji):

1. "Policjanci, podejmując interwencje w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z Panią Poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano". 2. "Ta interwencja jest przedmiotem wyjaśnień Wydziału Kontroli. Podkreślamy, że policjanci nie znają wszystkich osób posiadających immunitet. Niezbędną wiedzę uzyskują dopiero po okazaniu legitymacji". 3. "Podkreślamy, że dzisiejsza interwencja nie miała charakteru zatrzymania. Polegała ona na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania. Zaprzestano czynności niezwłocznie po okazaniu legitymacji".

Komunikaty Komendy Stołecznej Policji z 19 września 2023 roku opublikowane na platformie Xx.com

Zwróćmy uwagę: policja podkreśla, że nie zatrzymała posłanki. W ramach interwencji miano przeprowadzać jedynie "czynności legitymowania" po doprowadzeniu do radiowozu.

Następnego dnia pytany o tę interwencję w Radiu Zet minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński, przekonywał, że policja działa na podstawie przepisów prawa i tak było również w przypadku posłanki Gajewskiej. Mówiąc o interwencji w Otwocku, używał tej samej terminologii, którą znamy z policyjnych wyjaśnień. "Trudno się dziwić, że policjant nie poznaje twarzy osoby dla niego anonimowej, a ta pani odmówiła wylegitymowania się. Nie została zatrzymana, tylko została doprowadzona do radiowozu w celu wylegitymowania. W momencie kiedy się wylegitymowała, że jest posłanką, w radiowozie, została wypuszczona. To cała sprawa" - tłumaczył Mariusz Kamiński.

"Zakłóca legalne zgromadzenie", "nielegalne użycie megafonu" - politycy władzy o zachowaniu posłanki

W Radiu Zet Mariusz Kamiński był pytany również o przyczynę policyjnej interwencji. Na nagraniu słychać, jak policjant poinformował Kingę Gajewską o podejrzeniu popełnienia przez nią wykroczenia z artykułu 51 Kodeksu wykroczeń. Przepis ten mówi o zakłóceniu spokoju lub porządku publicznego. Minister Kamiński przekonywał, że zadaniem policji w czasie kampanii wyborczej jest uniemożliwienie oponentom politycznym jakiejkolwiek konfrontacji fizycznej oraz zapewnienie swobody wypowiedzi. "Tu mieliśmy do czynienia z sytuacją absurdalną, że poseł przychodzi, zakłóca legalne zgromadzenie, spotkanie wyborcze swoim oponentom politycznym, używa megafonu, odmawia wylegitymowania się" - mówił Kamiński.

Podobnie 20 września w Polsat News argumentował wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa. "W tym przypadku mamy do czynienia z zakłócaniem zgromadzenia legalnego publicznego przez nielegalne użycie megafonu. No mówiąc w skrócie: coś takiego, co przeszkadza. Czy to jest coś strasznego w kampanii wyborczej? Nie. Tylko proszę nie krytykować policji za to, że próbuje egzekwować prawo" - mówił.

Czy użycie przez posłankę megafonu rzeczywiście mogło być potraktowane jako zakłócenie porządku publicznego? Czy policjanci mogli siłą doprowadzić Gajewską do radiowozu, mimo że byli informowani, że jest posłanką? Kiedy zgodnie w prawem następuje legitymowanie, kiedy zatrzymanie, a kiedy doprowadzenie? Zapytaliśmy prawników.

Zgromadzenie spontaniczne - nie trzeba zgłaszać. Jeśli niczego nie zakłóca, nie ma powodów do jego rozwiązania

Każdy obywatel zgodnie z Konstytucją RP ma prawo do wyrażania swoich poglądów i uczestniczenia w zgromadzeniach. Artykuł 54 ust. 1 konstytucji stanowi: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji". Zaś jeden z kolejnych brzmi:

Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.

Ustawa prawo o zgromadzeniach definiuje zgromadzenie jako: "zgrupowanie osób na otwartej przestrzeni dostępnej dla nieokreślonych imiennie osób w określonym miejscu w celu odbycia wspólnych obrad lub w celu wspólnego wyrażenia stanowiska w sprawach publicznych". Takie zgromadzenie musi być zgłoszone organowi gminy nie wcześniej niż na 30 dni i nie później niż na sześć dni przed planowaną datą zgromadzenia. 

Posłanka Kinga Gajewska była w towarzystwie posła Pawła Zalewskiego i kilkunastu czy kilkudziesięciu zwolenników opozycji. Z rozmów, jakie przeprowadziliśmy z prawnikami, wynika, że takie zgromadzenie można uznać za zgromadzenie spontaniczne. Jego definicję wprowadzono do ustawy Prawo o zgromadzeniach w 2015 roku. Jest to: "zgromadzenie, które odbywa się w związku z zaistniałym nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia wydarzeniem związanym ze sferą publiczną, którego odbycie w innym terminie byłoby niecelowe lub mało istotne z punktu widzenia debaty publicznej". I takiego zgromadzenie nie trzeba nigdzie zgłaszać.

- Nie ma bardziej szczegółowej definicji niż ta, o której mówi artykuł 3 ustęp 2 ustawy o zgromadzeniach (cytujemy go właśnie wyżej - red.) - mówi w rozmowie z nami dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka i z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego. - Potrzeba dwóch, trzech osób, wspólnej więzi, wspólnego celu wyrażenia stanowiska, a ich reakcja na dane wydarzenie musi być nagła, szybka - wyjaśnia.

Uczestnicy zgromadzenia spontanicznego nie mogą tylko zakłócać przebiegu zgromadzenia niespontanicznego. Jeśli tak się dzieje, policja może je wówczas rozwiązać. Może to zrobić między innymi także, gdy: jego przebieg powoduje poważne zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku publicznego; powoduje istotne zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego na drogach publicznych; jego przebieg narusza przepisy Prawa o zgromadzeniach albo przepisy karne. Jak wynika z relacji osób, które były na miejscu, aktywność posłanki Gajewskiej nie odpowiadała tym warunkom.

Nielegalne użycie megafonu? Prawo o zgromadzeniach nic o tym nie mówi. Wyroki sądów potwierdzają

Policja zakwestionowała użycie przez posłankę Gajewską megafonu. Jeden z funkcjonariuszy poinformował ją o podejrzeniu popełnienia wykroczenia z art. 51 Kodeksu wykroczeń, który mówi o zakłócaniu spokoju lub porządku publicznego:

Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.

W ostatnich latach pod tym pretekstem funkcjonariusze wielokrotnie podczas różnych zgromadzeń rekwirowali protestującym sprzęt nagłaśniający, na przykład podczas protestów Obywateli RP odbywających się 10. dnia każdego miesiąca w pobliżu pl. Piłsudskiego w Warszawie, gdy politycy PiS składali kwiaty przed pomnikiem Lecha Kaczyńskiego.

Sprzęt nagłaśniający został także odebrany w lipcu 2017 roku, gdy protestujący, a wśród nich Obywatele RP, zebrali się przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Wobec 10 osób skierowano wnioski do sądu. Policja stwierdziła, że naruszyli art. 51 Kodeksu wykroczeń. Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji podkreślał wówczas w rozmowie z portalem tvnwarszawa.pl, że zgromadzenie spontaniczne ma prawo się odbywać, ale na określonych zasadach. "Uczestnicy takiego zgromadzenia nie mogą blokować dróg i nie mogą utrudniać ruchu, jak również nie mogą naruszać porządku publicznego" - tłumaczył Mrozek.

Protest przy Nowogrodzkiej
Protest przy NowogrodzkiejTVN24

- Ja o zakazie używania megafonów podczas niezajestrowanych zgromadzeń w ogóle nie słyszałem. Prawo o zgromadzeniach nic o tym nie mówi. Zresztą, co to za dziwne rozróżnienie? - pyta dr Kładoczny, odnosząc się do słów jednego z policjantów do posłanki Gajewskiej. Podkreśla, że zarówno na zgromadzeniach uprzednio zarejestrowanych, jak i tych spontanicznych jest oczywiste, że używa się sprzętu nagłaśniającego. - Taka jest specyfika zgromadzeń - zauważa. Jego zdaniem z natury rzeczy zgromadzenia zaburzają normalny porządek publiczny, ponieważ jest głośno, czasem jest zablokowany ruch samochodowy czy piesi nie mogą się przemieszczać. - Trudno z tego tytułu wyciągać jakieś konsekwencje prawne - dziwi się prawnik. - Gdyby podczas zgromadzeń nie można było używać megafonów, to oznaczałoby równie dobrze zakaz głośnego mówienia w czasie takich zgromadzeń czy wykrzykiwania haseł, a to byłby absurd i naruszenie naszego prawa do wolności wyrażania poglądów - uważa dr Kładoczny.

Takiego zdania są też sądy. Na przykład opisanym wyżej protestem przed siedzibą PiS zajmował się warszawski sąd rejonowy. Sprawę umorzył. W postanowieniu wydanym w styczniu 2018 roku, a opublikowanym przez OKO.press stwierdził, że zgromadzenie było spontaniczne, a protestujący działali legalnie. "Należy zaznaczyć, że żaden przepis ustawy Prawo o zgromadzeniach ani też przepisy innych ustaw nie ograniczają możliwości wykorzystywania w trakcie zgromadzeń sprzętu nagłaśniającego (...)" - pisze sąd w uzasadnieniu. Dalej tłumaczy, że z definicji zgromadzenie jako takie jest nastawione na generowanie hałasu i nie pozostaje w sprzeczności z zasadami współżycia społecznego. Sąd zwraca uwagę, że sprzęt nagłaśniający jest przydatny także do utrzymywania porządku czy też ogłoszenia uczestnikom o jego rozwiązaniu. "Gdyby inaczej interpretować art. 51 par. 1 k.w. dopuszczalne byłyby jedynie tzw. marsze milczenia, a nie taka z pewnością była intencja ustawodawcy" - czytamy w uzasadnieniu sądu.

Podobnie w podobnej sprawie orzekł Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze w styczniu 2023 roku. Wyrok opisał portal Czasopismo.legeartis.org. Proces dotyczył kobiety, która w centrum miasta, podczas publicznego protestu, głośno puszczała muzykę z megafonu. Policja uznała to za wykroczenie z art. 343 ust. 1 ustawy Prawo Ochrony Środowiska w związku z art. 156 ust. 1 tej ustawy. Stanowi on: "Zabrania się używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast, terenach zabudowanych oraz na terenach przeznaczonych na cele rekreacyjno-wypoczynkowe", ale w punkcie 2 dopuszcza się kilka wyjątków (m.in. okazjonalne uroczystości, legalne zgromadzenia).

Sąd uznał, że zgromadzenie, w jakim brała udział kobieta, było spontaniczne i w pełni legalne. A co za tym idzie, nie złamała prawa. Czyli zdaniem jeleniogórskiego sądu, jeśli zgromadzenie jest legalne, można w jego trakcie używać sprzętu nagłaśniającego. "Skoro żaden przepis a priori nie delegalizuje zgromadzeń spontanicznych, to oznacza, że mają one charakter zgromadzeń legalnych a co za tym idzie, dozwolone jest w trakcie ich przebiegu używanie instalacji lub urządzeń nagłaśniających" - napisał sąd w uzasadnieniu.

Natomiast Rzecznik Praw Obywatelskich w raporcie pt. "Wolność zgromadzeń w Polsce w latach 2016-2018" podkreślał: "Podejmowane przez Policję działania wobec uczestników zgromadzeń publicznych powinny być adekwatne do stwierdzonych naruszeń. Nie może zatem karać manifestantów za wyrażanie swoich poglądów w formie okrzyków, za pomocą transparentów, megafonów, jeżeli przybierają one postać pokojowego manifestowania".

Legitymowanie: "nie widzę sensu, by w celu legitymowania wciągać na siłę do radiowozu"

Komenda Główna Policji w poście stwierdziła, że wobec posłanki Gajewskiej "interwencja nie miała charakteru zatrzymania", tylko "polegała na doprowadzeniu osoby podejrzanej o wykroczenie do radiowozu celem legitymowania".

W jednym wpisie zawarto trzy prawne terminy: zatrzymanie, doprowadzenie i legitymowanie. Te czyności różnią się znaczeniem:

Legitymowanie - czynność administracyjno-porządkowa, podczas której nie dochodzi do naruszenia godności ludzkiej ani praw człowieka. Podstawą prawną legitymowania jest ustawa o Policji, a dokładnie art. 15 ust. 1 pkt 1, który stanowi, że policjanci podczas przeprowadzania czynności operacyjno-rozpoznawczych, dochodzeniowo-śledczych i administracyjno–porządkowych mają prawo do legitymowania osób w celu ustalenia ich tożsamości. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów z lipca 2005 roku w sprawie sposobu postępowania przy wykonywaniu niektórych uprawnień policjantów, przystępując do legitymowania, każdy funkcjonariusz jest obowiązany podać swój stopień, imię i nazwisko w sposób umożliwiający odnotowanie tych danych, a także podstawę prawną i faktyczną podjęcia czynności służbowej.

Zatrzymanie - to ingerencja w konstytucyjne prawo do wolności. Polega na krótkotrwałym jej pozbawieniu, co oznacza, że zatrzymany nie może się swobodnie przemieszczać ani kontaktować z innymi osobami. Policja może zatrzymać osobę: podejrzaną o popełnienie przestępstwa czy wykroczenia: gdy nie można ustalić jej tożsamości; w celu przywrócenia bezpieczeństwa; stwarzającą w sposób oczywisty bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzkiego, a także dla mienia.

Doprowadzenie - gdyby przyjąć definicję z Zarządzenia Komendanta Głównego Policji z dnia 26 marca 2009 roku w sprawie metod i form wykonywania przez policjantów konwojów i doprowadzeń, jest to: "zespół czynności związanych z przemieszczaniem osoby pozbawionej wolności lub nietrzeźwej do siedziby jednostki organizacyjnej Policji lub innego miejsca wskazanego przepisami prawa lub określonego przez uprawniony organ". Tę definicję przytoczyła m.in. prokurator Ewa Wrzosek, komentując wyjaśnienia policji na platformie X. Jednak zdaniem prawników, z którymi rozmawialiśmy, w tym wypadku policja mogła użyć tego słowa w potocznym znaczeniu. Czyli jako doprowadzenie kogoś w jakieś miejsce w przypadku odmowy okazania dokumentu tożsamości, że osoba legitymowana może zostać doprowadzona do jednostki Policji w celu ustalenia jej tożsamości. Funkcjonariusze mogą też doprowadzić osobę do sądu czy zakładu karnego.

- Granica między legitymowaniem a zatrzymaniem jest niezwykle cienka - ocenia w rozmowie z Konkret24 dr Witold Zontek, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podkreśla, że legitymowanie ma być szybkie, sprawne i nie może polegać na jakimkolwiek pozbawieniu wolności. Nie temu przecież służy. - Nie widzę sensu, by w celu legitymowania kogoś przytrzymywać, ciągnąć, wciągać na siłę do radiowozu. Może to być przekroczenie uprawień policjantów, ponieważ gdy brak jest podstawy do przewidzianego w ustawie o policji zatrzymania, a do takowego faktycznie dochodzi, mamy do czynienia z zachowaniem bezprawnym - podkreśla ekspert.

Jako przykład podaje zatrzymywanie przez policję kierowców, którzy przekroczyli prędkość. - Zazwyczaj nikt ich nigdzie nie ciągnie. Podczas czynności siedzą w swoim aucie. A dochodzi tutaj przecież faktycznie do zatrzymania osoby popełniającej wykroczenie. Jednak do głowy nikomu nie przyjdzie stosować tak drastycznych środków jak przy "legitymowaniu" posłanki - zauważa. Przykład z polskich dróg przytoczył również w rozmowie z TVN24 adwokat Zbigniew Roman. "Wyobraźmy sobie, że ktoś jest podejrzany o przekroczenie prędkości na autostradzie i zanim uda mu się wylegitymować, jest wyciągany z samochodu i od razu wrzucany do samochodu policyjnego, trzymany za ręce" - mówił.

- Czasami trudno rozróżnić legitymowanie od zatrzymania, bo formalne legitymowanie przeradza się w zatrzymanie - przyznaje dr Kładoczny. Zaznacza, że legitymowanie powinno trwać krótko, lecz jeśli trzeba wylegitymować 150 osób, może to trwać nawet kilka godzin, a osoby jeszcze niewylegitymowane nie mogą się oddalić. - Znane są sytuacje, że policja okrążała protestujących, tworząc tak zwane kotły i bez jedzenia, picia, załatwienia się legitymowała godzinami - przypomina ekspert. Wtedy mamy do czynienia już z zatrzymaniem.

Również zdaniem dr. Kładocznego legitymowanie nie wymagania ciągnięcia kogoś czy przeprowadzania w jakieś miejsce.

Mecenas Zbigniew Roman o interwencji policji wobec posłanki Gajewskiej
Mecenas Zbigniew Roman o interwencji policji wobec posłanki Gajewskiej

Immunitet poselski: "policja powinna w inny sposób potwierdzić, że to parlamentarzysta"

W przypadku interwencji policji w Otwocku dochodzi jeszcze kolejna kwestia: Kinga Gajewska jest posłanką. Zgodnie z konstytucją posła i senatora chroni immunitet formalny. Oznacza to między innymi, że nie można go zatrzymać:

5.  Poseł nie może być zatrzymany lub aresztowany bez zgody Sejmu, z wyjątkiem ujęcia go na gorącym uczynku przestępstwa i jeżeli jego zatrzymanie jest niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania. O zatrzymaniu niezwłocznie powiadamia się Marszałka Sejmu, który może nakazać natychmiastowe zwolnienie zatrzymanego.

Policjanci tłumaczyli jednak, że nie wiedzieli, iż Gajewska jest posłanką. - Policjant nie jest zobowiązany do interesowania się polityką i do znajomości każdego parlamentarzysty. Jeśli jest rzeczywisty powód jego wylegitymowania, to funkcjonariusz powinien go poprosić o przedstawienie legitymacji. Jeśli jej nie przedstawia, policja powinna w inny sposób potwierdzić, że to parlamentarzysta, na przykład znajdujący się obok poseł może to poświadczyć - wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 dr Kładoczny. Przypomnijmy: z Kingą Gajewską był poseł Paweł Zalewski, który wielokrotnie informował policjantów o tym, że jest ona parlamentarzystką. Zdaniem dr. Kładocznego policja mogłaby zatrzymać Gajewską tylko w przypadku złapania jej na gorącym uczynku po popełnionym przestępstwie. A - przypomnijmy - policjant informował ją o możliwości popełnienia wykroczenia, nie przestępstwa.

Adwokat Zbigniew Roman w TVN24 zwracał uwagę, że zatrzymaniem jest każda czynność, która pozbawia lub ogranicza wolność. Według prawnika takim ograniczeniem może być również siłowe doprowadzenie do radiowozu. "Wszelkie tłumaczenia, które pojawiają się w przestrzeni publicznej mówiące o tym, że policja reagowała, aby uniknąć konfrontacji z premierem; że doszło do zakłócenia zgromadzenia publicznego; że doszło ewentualnie do zakłócenia spokoju, o tym też mówi artykuł 51 [kodeksu wykroczeń], w mojej ocenie tutaj nie miały miejsca" - komentował w TVN24 mecenas Roman. Jego zdaniem fakt, że posłanka wypowiadała się sto metrów od miejsca, gdzie występował premier, nie daje podstaw do podejrzeń, iż uniemożliwiała zgromadzenie. "Nie ma moim zdaniem podstaw właściwych do tego, że w jakikolwiek sposób zakłóca czy spokój czy wydarzenie publiczne" - zaznaczał prawnik.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

Na oskarżenia polityków Prawa i Sprawiedliwości o "bezprawnym odebraniu pieniędzy" przez rząd w wyniku decyzji PKW minister finansów odpowiada: w 2016 roku była "dokładnie analogiczna sytuacja". Chodzi o wstrzymanie wypłaty subwencji dla Nowoczesnej. Porównaliśmy więc oba przypadki.

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Źródło:
Konkret24

Wołodymyr Zełenski podpisuje flagę ukraińskiej jednostki wojskowej, która podczas drugiej wojny światowej mordowała Polaków - z takim przekazem krąży w mediach społecznościowym pewne nagranie. To antyukraińska dezinformacja. Tłumaczymy, jaki naprawdę moment ten film pokazuje.

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

Źródło:
Konkret24

Profesor Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta RP - podkreślając zasługi Andrzeja Dudy - utrzymuje, że przed jego prezydenturą "nie stacjonowały w Polsce amerykańskie wojska", a tarcza w Redzikowie jest pierwszą stałą bazą wojsk USA w naszym kraju. Nie umniejszając dorobku obecnego prezydenta, wyjaśniamy, dlaczego przypisywanie mu tych wszystkich zasług nie jest jednak uprawnione.

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Źródło:
Konkret24

Czy rzeczywiście w tym roku do Polski "wjechało już więcej Rosjan" niż za poprzednich rządów? Tak twierdzi posłanka PiS Anna Gembicka. Przedstawiamy więc dane.

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Źródło:
Konkret24

Opieszałość w wypłatach rządowej pomocy dla powodzian wzmocniła krytykę opozycji wobec działań ministra Marcina Kierwińskiego. Politycy PiS zarzucają, że "obsługa pełnomocnika" ma kosztować budżet 25 milionów złotych. Sprawdziliśmy, o jakie pieniądze chodzi i na co rzeczywiście mogą zostać przeznaczone.

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

Źródło:
Konkret24

Analitycy NATO sprawdzili, w których serwisach społecznościowych najłatwiej i najtaniej można kupić fałszywe zaangażowanie - polubienia, wyświetlenia, udostępnienia, komentarze. Te mogą być używane do wzmacniania treści politycznych i operacji wywierania wpływu. Badacze ocenili też, jak radzą sobie z tym platformy. Wnioski nie są zachęcające.

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych rozchodzi się nagranie prezentujące budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zniszczony przez grafficiarzy. Nie jest to autentyczne wideo.

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

Po zatrzymaniu 14 listopada 2024 roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka pojawiło się pytanie, czy politycy mogą pracować w spółkach Skarbu Państwa i w spółkach samorządowych. Wątek ten wzbudził wiele wątpliwości wśród posłów. Wyjaśniamy, co stanowią przepisy.

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Źródło:
Konkret24

Posłanka rządzącej koalicji mówi o "obstrukcji prac rządu" ze strony Andrzeja Dudy, a prezydencki minister utrzymuje, że to rządzący "żadnych ustaw nie kierują na biurko prezydenta". Kto ma rację? Sprawdziliśmy, ile ustaw Andrzej Duda dostał do podpisu i jaki był ich los.

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

Źródło:
Konkret24

Miliony odsłon w mediach społecznościowych generują wpisy z nagraniem, na którym Władimir Putin ma rzekomo mówić, że Rosja użyje broni jądrowej w przypadku masowego ataku rakietowego na jej terytorium. Nieprzypadkowo wideo to - z błędnym opisem - jest teraz rozpowszechniane przez prorosyjskie konta. Tłumaczymy, kiedy i co mówił rosyjski prezydent.

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Źródło:
Konkret24

Substancje chemiczne w wodzie powodują u dzieci homoseksualizm, fluor obniża inteligencję, wirus HIV nie jest przyczyną AIDS, a szczepionki powodują autyzm - z takich fałszywych tez słynie Robert F. Kennedy Jr. Ten wyznawca spiskowych teorii ma wkrótce zadbać o zdrowie Amerykanów. Moment ogłoszenia tej decyzji określono już "strasznym dniem dla zdrowia publicznego".

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

Źródło:
Konkret24

Czy wiceministra klimatu Urszula Zielińska mówiła o "kapsułach napędzanych energią kosmiczną" i "szlakach dla sterowców z bambusa"? Według rozpowszechnianego w sieci nagrania proponowała takie technologie jako ekologiczne rozwiązania transportowe. Brzmi niewiarygodnie - bo film nie jest wiarygodny. To przykład, jak wykorzystano sztuczną inteligencję do stworzenia fałszywki.

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

Źródło:
Konkret24

Poseł Paweł Jabłoński ma nadzieję, że Donald Trump po ponownym objęciu urzędu prezydenta USA będzie naciskał, by Niemcy przeznaczały więcej na obronność. Tylko że podane przez posła PiS dane nie są już aktualne.

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski "w Dzień Niepodległości pojechał po rogale do Poznania" - twierdzi poseł PiS Jacek Sasin. Gdy ogłosił to na swoim profilu, wielu zaprzeczało, na co on opublikował rzekomy "dowód". Co naprawdę 11 listopada robił prezydent Warszawy?

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Nagranie z tłumami muzułmanów modlących się na ulicach dużego miasta wzbudza dyskusję w mediach społecznościowych. Rozchodzi się z przekazem, że to sceny z Paryża i dowód na "islamizację Europy". W tle pojawia się krytyka polityki francuskiego rządu. Nie jest to jednak Paryż, choć rzeczywiście miasto w Europie.

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

Źródło:
Konkret24

"Sikorski i Tusk blokowali jej budowę, dopóki mogli", "zablokowali w imię resetu z Putinem" - ten fałszywy przekaz dotyczący instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce wrócił z okazji oficjalnego otwarcia bazy w Redzikowie. Od lat służy PiS jako element politycznej gry. Przypominamy, dlaczego inwestycja w Redzikowie tak się przeciągała.

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Źródło:
Konkret24

Rozpowszechniany w sieci fragment wystąpienia Donalda Trumpa ma dowodzić, że według prezydenta elekta Polska powinna płacić za zaprowadzenie pokoju w Ukrainie. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego interpretacja już nie.

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

Źródło:
Konkret24

Po przegraniu wyborów przez Kamalę Harris w sieci rozpowszechniane są fałszywe informacje mające zdyskredytować jej wynik. A w tle tej dezinformacji jest antyimigrancki przekaz - szerzony też w polskim internecie.

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

"Szokujące wyniki badań złotej medalistki"; "raport stawia sprawę jasno"; "raport medyczny poraża" - takie nagłówki o algierskiej pięściarce Imane Khelif można było czytać w polskich serwisach. Internauci pisali wprost, że "Imane Khelif jest mężczyzną" - też powołując się na rzekomy raport medyczny. Jednak brak dowodów, że "ujawniony" raport jest autentyczny, a wiele elementów tej historii się nie zgadza.

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

Źródło:
Konkret24

"Polskojęzyczny rząd postanowił zmienić słowa Roty" - oburzał się Konrad Berkowicz z Konfederacji, a poseł PiS Sebastian Kaleta pisał o "cenzurze proniemieckiej". Zdjęcie podręcznika do języka polskiego dla szkół średnich z tekstem "Roty" wywołało burzę w sieci: zamiast słowa "Niemiec" widnieje tam słowo "Krzyżak". Wyjaśniamy, skąd się wzięły różne wersje wiersza Marii Konopnickiej.

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Aktualizacja:
Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Waldemar Buda wykorzystał dyskusję o mocnych punktach kampanii Donalda Trumpa, by przypomnieć osiągnięcia rządu Zjednoczonej Prawicy - według niego "ograniczył największą biedę, w tym i wśród dzieci". Tylko że najnowsze dane pokazują zaskakującą zmianę trendu za poprzedniego rządu.

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w mediach społecznościowych - polskich i zagranicznych - generuje film prezentujący przezroczyste smartfony lub takie, które można zwijać. Sprzęt ten ma już być rzekomo produkowany w Chinach. Jednak nagranie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Po wygraniu wyborów w USA przez Donalda Trumpa w polskich mediach społecznościowych zaczęto rozpowszechniać rzekomy cytat z książki, którą napisał kiedyś J.D. Vance - teraz kandydat na wiceprezydenta. Miał to być niewybredny żart o Polakach. Jednak słowa te wcale nie pochodzą z jego książki "Elegia dla bidoków".

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

Źródło:
Konkret24

Opozycja oskarża rząd Donalda Tuska o fatalną politykę gospodarczą, której skutkiem ma być to, że wielkie międzynarodowe firmy wycofują się z planów dotyczących Polski. Jako przykłady podawane są najczęściej koncerny: Intel, Ford, Maersk, Beko. Tylko że ich decyzje mają inne podłoże. Wyjaśniamy.

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Dokąd zmierzamy jako naród?", "mogliby się zorganizować, zameldować się i przejąć władzę nad miastem" - tak internauci komentują wpis, jakoby 35 procent mieszkańców Rzeszowa stanowili Ukraińcy. Dane tego jednak nie potwierdzają, a fałszywy przekaz powstał na bazie starej informacji wyrwanej z kontekstu.

35 procent mieszkańców Rzeszowa "stanowią Ukraińcy"? Skąd ten fałszywy przekaz

35 procent mieszkańców Rzeszowa "stanowią Ukraińcy"? Skąd ten fałszywy przekaz

Źródło:
Konkret24

Antoni Macierewicz nie zrezygnował z zakupu samolotów tankujących w powietrzu, a Polska miała płacić za to, że będą one stacjonować w Holandii - twierdzi Jacek Sasin i broni decyzji rządu Zjednoczonej Prawicy. Jednak poprzedni szef MON wycofał się z programu międzynarodowego, w ramach którego latające cysterny miały stacjonować w Polsce. W rezultacie Wojsko Polskie wciąż ich nie ma.

Sasin: "nie zrezygnowaliśmy z zakupu latających cystern". Jak było naprawdę?

Sasin: "nie zrezygnowaliśmy z zakupu latających cystern". Jak było naprawdę?

Źródło:
Konkret24

Franciszkanin został aresztowany w Nowym Jorku "za modlitwę w intencji nienarodzonych dzieci" - z taką informacją rozpowszechniany jest w sieci film z momentu zatrzymania księdza przez policję. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego opis już nie.

Ksiądz "aresztowany za modlitwę"? Nie, za co innego

Ksiądz "aresztowany za modlitwę"? Nie, za co innego

Źródło:
Konkret24

Czy po próbnych eksperymentach związanych z krótszym czasem pracy Islandia zdecydowała, że "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? Internauci tak zrozumieli analizy raportu z badań na ten temat, ale to uproszczenie. Bo ani nie ma odgórnej decyzji rządu, ani krótszy czas pracy nie zawsze znaczy tam mniej dni roboczych.

Islandia już "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? To bardziej skomplikowane

Islandia już "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? To bardziej skomplikowane

Źródło:
Konkret24