Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.
Sąd Okręgowy w Warszawie 17 października 2025 roku odmówił wydania niemieckim władzom Wołodymyra Żurawlowa podejrzanego o wysadzenie Nord Stream. Ponadto uchylił obywatelowi Ukrainy areszt i nakazał niezwłoczne zwolnienie. Prowadzący sprawę sędzia Dariusz Łubowski wyjaśnił, że przedmiotem postępowania nie było ustalenie, czy ścigany dopuścił się zarzucanego mu przez stronę niemiecką czynu, a jedynie czy czyn ten może stanowić podstawę do wykonania europejskiego nakazu aresztowania.
Kilka godzin po ogłoszeniu wyroku jego fragment wykorzystał Sebastian Kaleta, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister sprawiedliwości. Otóż opublikował on na platformie X post treści: "To jest grube! Sędzia Dariusz Łubowski odmawia Niemcom wydania Ukraińca, ponieważ niemieccy sędziowie powoływani są wyłącznie przez polityków, a zatem nie spełniają standardów TSUE, jeśli chodzi o ENA! Zatem, jeśli UE ma problem z sądownictwem jakiegokolwiek państwa, niech zajmie się Niemcami" (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Na "dowód" tego, co napisał, dołączył 40-sekundowe nagranie - fragment z ogłoszenia wyroku przez sędziego Łubowskiego. W kadrze widać sędziego, choć część jego twarzy zasłania stojący przed nim monitor. Lecz wyraźnie słychać jego głos: "Miałoby to wynikać z politycznego kontekstu tej sprawy i głębokiego upolitycznienia sądów niemieckich, pełnej zależności sędziów niemieckich od władzy wykonawczej, czyli od polityków. Jako przykład całkowitego upolitycznienia niemieckiego sądownictwa obrona wskazała, że sędziowie są mianowani i awansowani w Niemczech przez polityków. Obsadzenie sądów niemieckich, a w tym przede wszystkim sądów federalnych następuje działaczami partyjnymi".
Wpis z nagraniem posła PiS wyświetlono niemal 250 tys. razy.
Internauci: "No i dał popalić!" vs. "Kaleta manipuluje!"
Pierwsze wątpliwości w tym nagraniu budzi użyte przez sędziego na początku zdania wyrażenie w trybie przypuszczającym "miałoby to wynikać" - dość nielogiczne jak na początek wywodu - a także późniejsza fraza "obrona wskazała". Już to sugeruje, że nie jest to opinia sędziego, że być może przytaczał on czyjeś argumenty, w tym wypadku prawników reprezentujących stronę obrony.
Mimo to internauci ochoczo komentowali: "To jest dopiero Sigma!!! Orka aż miło się słucha"; "Nareszcie jeden odważny i konkretne uzasadnienie"; "No, dał popalić!"; "Donald się wścieknie" - przyklaskując słowom napisanym przez posła Kaletę.
Wielu jednak krytykowało posła PiS, zarzucając mu manipulację z wykorzystaniem słów sędziego. "Aleś Ty jest kłamca, oszust i manipulator... to było jedynie powtórzenie argumentów obrony, a nie uzasadnienie wydanego wyroku"; "Panie Kaleta, Pan bredzi - Sąd referuje stanowiska stron, czyli w tym przypadku obrony a następnie stwierdził, że w tym zakresie nie mają one znaczenia. I tyle"; "Niestety nie jest to tak. Sędzia relacjonował stanowisko obrony a nie artykułował swojego przekonania. Tym bardziej nie jest to uzasadnienie orzeczenia. I Pan to doskonale wie Panie pośle. Po co takie gierki?"; "To jest grube! Kaleta manipuluje! A nie, czekaj... to jest normalne. Dzień jak co dzień" - komentowali.
"Ale on przecież tylko referuje argumenty obrony, a nie przedstawia uzasadnienia dla decyzji. Przecież Pan to doskonałe wie. Serio trzeba tez w tej sprawie manipulować?" - zauważył w odpowiedzi na posta Krzysztof Izdebski, prawnik z Fundacji imienia Stefana Batorego. Podobnie do wpisu posła Kalety odniosła się Agata Bzdyń, radczyni prawna: "Wierutnie pan kłamie - akurat tych argumentów obrony sąd nie podzielił i nie uznał, że w Niemczech sądy są powoływane politycznie co naruszałoby praworządność i godziło w rzetelność procesu. Proszę w całości sobie wysłuchać a nie manipulować opinią publiczną. To wstyd dla radcy prawnego uciekać się do takiej dezinformacji".
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, kontekst słów sędziego był inny, niż napisał poseł PiS.
"Jest to obowiązek sądu, ażeby te argumenty obrony tutaj wyartykułować"
Wideo opublikowane przez posła Kaletę to wyjęty z kontekstu fragment uzasadnienia wyroku sędziego Dariusza Łubowskiego, które 17 października wygłosił w sprawie Wołodymyra Żurawlowa. Dlaczego wyjęty z kontekstu? Bo sędzia wcale nie powoływał się na argumenty obrony, a tylko je zreferował. I co najważniejsze: natychmiast po ich zreferowaniu polski sędzia zaznaczył, że zarzuty obrony wobec niemieckiego sądownictwa i elity politycznej "nie zostały poddane ocenie w tym postępowaniu". Oznacza to, że korzystny dla obrony wyrok nie opierał się na tych argumentach.
Przedstawiamy dłuższy, trwający niemal trzy i pół minuty fragment uzasadnienia sędziego Łubowskiego. Pogrubiliśmy fragment, który wykorzystał poseł Kaleta.
"Obrona - jest to obowiązek sądu, ażeby te argumenty obrony tutaj wyartykułować - obrona podnosiła, że ewentualne wydanie ściganego do Niemiec naruszałoby wolności i prawa człowieka i obywatela ściganego. Zdaniem obrony miałoby to wynikać z politycznego kontekstu tej sprawy i głębokiego upolitycznienia sądów niemieckich, pełnej zależności sędziów niemieckich od władzy wykonawczej, czyli od polityków. Jako przykład całkowitego upolitycznienia niemieckiego sądownictwa obrona wskazała, że sędziowie są mianowani i awansowani w Niemczech przez polityków. Obsadzenie sądów niemieckich, a w tym przede wszystkim sądów federalnych następuje działaczami partyjnymi. I w końcu brak u sędziów niemieckich immunitetu materialnego. I ta ostatnia okoliczność zdaniem obrony jest najistotniejsza, albowiem w Niemczech sędziowie są karani na kary pozbawienia wolności za swoje wyroki".
Następnie sędzia Łubowski przypomniał przykład podany przez obronę: wyrok z sierpnia 2023 roku, w którym niemiecki sędzia Christian Dettmar został uznany za winnego przekroczenia uprawnień. Jego przestępstwo polegało na "przekroczeniu uprawnień poprzez wydanie wyroku znoszącego obowiązek noszenia maseczek, stosowania testów na COVID-19 w dwóch szkołach w Weimarze". Skazano go na dwa lata więzienia w zawieszeniu.
Następnie sędzia Dariusz Łubowski podał kolejny argument obrońców obywatela Ukrainy. "Obrona podniosła także kwestię głębokiej infiltracji niemieckich polityków, od których z kolei całkowicie mają być zależni sędziowie i skorumpowania przez Rosję niemieckich elit politycznych na czele z byłym kanclerzem Gerhardem Schroederem. Ta infiltracja i korupcja zdaniem obrony mogłaby doprowadzić do wydania ściganego z Niemiec do Rosji, skąd - jak z kolei podniósł ścigany - 'z Rosji żywy by nie wrócił'" - referował sędzia. Na koniec podkreślił:
W rzeczy samej sprawa ta ma niezwykle emocjonalny kontekst polityczny. A polityka nie jest domeną sądów, a [jest] polityków. I dlatego, niezależnie od poglądu sądu na ten temat, na temat zarzutów wobec niemieckiego sądownictwa i niemieckiej elity politycznej, odcinając się od wszelkich elementów politycznych, kwestie te nie zostały poddane ocenie w tym postępowaniu.
Podsumowując: poseł Kaleta nie ma racji, twierdząc, że polski sędzia "odmawia Niemcom wydania Ukraińca, ponieważ niemieccy sędziowie powoływani są wyłącznie przez polityków". W pokazanym przez polityka fragmencie uzasadnienia sędzia Dariusz Łubowski tylko referował niektóre argumenty obrony. Wpis i twierdzenie posła PiS to manipulacja wprowadzająca odbiorcę w błąd.
To nie pierwszy raz, gdy w debacie publicznej polityk PiS stosuje narrację o upolitycznieniu niemieckich sędziów. Po ten argument - traktowany nie jako zarzut, lecz jako uzasadnienie reformy sądownictwa dokonanej przez Zbigniewa Ziobrę - przez lata rządów Zjednoczonej Prawicy sięgali politycy PiS i ówczesnej Solidarnej Polski (później Suwerennej Polski). Wskazywali, że w krajach takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania proces wyboru sędziów jest bardziej upolityczniony niż teraz w Polsce. Tę tezę wykorzystywano już na początku 2017 roku, po wprowadzeniu krytykowanej nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa.
Zawiły proces powoływania sędziów w Niemczech i różnice między nim a tym, co wprowadziły u nas reformy Ziobry, opisywaliśmy w Konkret24.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP