Ośmioro kandydatów startujących w wyborach prezydenckich spotkało się na debacie w Końskich. Prześledziliśmy ich wypowiedzi dotyczące bezpieczeństwa, polityki zagranicznej i gospodarki. Prezentujemy wybrane tezy, w których politycy mówili nieprawdę lub manipulowali.
Przez niemal trzy godziny ośmioro kandydatów dyskutowało 11 kwietnia debacie w Końskich w województwie podkarpackim relacjonowanej przez TVN24, Polsat News, TVP Info i inne media. Początkowo w debacie miało wziąć udział dwóch kandydatów - Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki - ostatecznie było ich ośmioro. W miejscowej hali sportowej spotkali się: Magdalena Biejat (popierana przez Lewicę); Szymon Hołownia (Polska 2050, popierany przez PSL); Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej); Maciej Maciak; Karol Nawrocki (kandydat PiS); Joanna Senyszyn; Krzysztof Stanowski i Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska). Zmiana formuły spotkania sprawiła, że debata nie była merytoryczna, a kandydaci mówili chaotycznie, ogólnikowo, często powtarzali tezy głoszone wcześniej, które już weryfikowaliśmy w Konkret24.
Prześledziliśmy jednak dyskusję kandydatów - zarówno odpowiedzi na pytania kierowane przez prowadzących, odpowiedzi na pytania wzajemne oraz wolne, podsumowujące debatę wypowiedzi. Nie raz wprowadzali słuchaczy w błąd. Prezentujemy wybrane przykłady fałszów i manipulacji z ich strony. Artykuł w ciągu dnia - 12 kwietnia - będzie uzupełniany o kolejne przykłady nieprawd i manipulacji, które padały w trakcie debaty.
Marek Jakubiak: Niemcy przekazali Polsce 10 tys. nielegalnych migrantów - FAŁSZ
Marek Jakubiak odpowiedź na pytanie o politykę migracyjną zaczął od słów: "Granica zachodnia dzisiaj tak bardzo napierana i to, co ciekawe, przez naszych - podobno - przyjaciół niemieckich. Wczoraj (tj. 10 kwietnia - red.) policja niemiecka oświadczyła, że do Polski przekazała dziesięć tysięcy nielegalnych imigrantów, bo tak trzeba ich nazywać".
Ten nieprawdziwe twierdzenie wynika z błędnej interpretacji danych, które niemiecka policja udostępniła polskim mediom, w tym Konkret24 i portalowi Interia. Wynika z nich mianowicie, że od stycznia 2024 roku do lutego 2025 roku niemiecka straż graniczna zawróciła do Polski 10,3 tys. cudzoziemców. Zawrócenia nie są jednak tym samym co przekazania, o których mówił Marek Jakubiak. Zawracani cudzoziemcy to ci, którzy chcieli wjechać do Niemiec, ale z jakiegoś powodu niemiecka straż graniczna odmówiła im prawa wjazdu. Dlatego około połowy z tych ponad 10 tys. cudzoziemców stanowią Ukraińcy, którzy chcieli się przedostać z Polski do Niemiec, ale nie spełnili kryteriów wjazdowych do tego kraju i zostali cofnięci na granicy. Nie są to jednak "nielegalni migranci", jak mówił Marek Jakubiak.
Inną procedurą jest przekazanie, w ramach którego niemieckie służby zatrzymują osoby znajdujące się na terenie Niemiec, które nie mają prawa pobytu, a przyjechały tam z Polski lub chcą złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, a wcześniej zrobiły to w Polsce. W tej sytuacji Niemcy zwracają się do polskiej Straży Granicznej z prośbą o przekazanie migranta na granicy niemiecko-polskiej. Takich przypadków jest jednak znacznie mniej niż 10 tysięcy, o których mówił Marek Jakubiak. Według danych polskiej Straży Granicznej w 2024 roku doszło do 688 przekazań, z których najwięcej – 112 – dotyczyło obywateli Rosji.
Czytaj więcej w Konkret24: "Tysiące migrantów podrzuconych z Niemiec". Co się kryje za tą liczbą
Karol Nawrocki: Donald Tusk podpisał pakt z Putinem i Merkel – FAŁSZ
Karol Nawrocki, odpowiadając na pytanie Rafała Trzaskowskiego o zasiadanie do stołu negocjacyjnego z przywódcami Stanów Zjednoczonych, Rosji i Ukrainy, powiedział: "Europa znajduje się dzisiaj w gigantycznym kryzysie. Za to odpowiada też pana szef Donald Tusk, który podpisał pakt z Putinem razem z Angelą Merkel i pod wpływem tego paktu ośmielona milionami euro Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę".
Nie znaleźliśmy żadnych informacji o porozumieniach, umowach międzynarodowych, a nawet deklaracjach podpisanych przez Donalda Tuska, Władimira Putina i Angelę Merkel. Tych troje przywódców Polski, Rosji i Niemiec spotkało się na uroczystościach z okazji 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej we wrześniu 2009 roku, ale nie ma informacji o tym, żeby podpisali oni wtedy jakikolwiek wspólny dokument.
Sam przekaz o pakcie między Putinem a Merkel nie jest nowy: politycy PiS mówili o nim już w zeszłych latach. We wrześniu 2023 roku premier Mateusz Morawiecki stwierdził: "Tak, jak istniał pakt Ribbentrop-Mołotow (...) tak, istniał również, de facto, gazowy i surowcowy pakt Merkel-Putin. (...), a głównym wykonawcą tamtego paktu Merkel-Putin był Donald Tusk".
Przypomnijmy jednak, że w 2017 roku Tusk jako przewodniczący Rady Europejskiej w liście do Komisji Europejskiej opowiedział się przeciwko budowie gazociągu Nord Stream 2, a w 2021 roku nazwał decyzję o jego budowie "największym błędem kanclerz Angeli Merkel". W stosunku do poprzednich wypowiedzi polityków PiS Karol Nawrocki poszedł teraz o krok dalej, mówiąc, że polski premier rzekomo podpisał pakt z Angelą Merkel i Władimirem Putinem. Nie znaleźliśmy dowodów na takie twierdzenie.
Marek Jakubiak: mamy węgla na 900 lat - MANIPULACJA
Marek Jakubiak na pytanie o politykę energetyczną odpowiedział: "Węgiel jest polskim złotem. Polskim złotem dlatego, że mamy go na 900 lat". Państwowy Instytut Geologiczny – Państwowy Instytut Badawczy (PIG-PIB) w raporcie o węglu kamiennym z 2020 roku oszacował, że "przy obecnym stanie zasobów geologicznych, wydobycia i zapotrzebowania na obecnym poziomie, węgiel kamienny wystarczyłby na ponad 1000 lat". Kluczowe jest jednak zastrzeżenie, które eksperci dodali w następnych zdaniach: "Jednak wystarczalność zasobów operatywnych (możliwych do wydobycia) węgla kamiennego w Polsce jest dużo niższa i wynosi 40-50 lat w zależności od wysokości strat przy eksploatacji, a przy wykorzystaniu zasobów niezagospodarowanych – na około 100 lat". Podobnie jest z węglem brunatnym.
Z odpowiedzi PIG-PIB udzielonej portalowi Demagog na początku 2025 roku wynika, że rozpoznane zasoby węgla brunatnego mogłyby wystarczyć Polsce na 500 lat, ale po uwzględnieniu obecnie eksploatowanego złoża węgla brunatnego tego surowca może starczyć tylko na około 20 lat. Marcel Kiełtyka z tego portalu komentując słowa Jakubiaka w serwisie X, pisał: "Jest progres bo w styczniu [według Marka Jakubiaka] mieliśmy [węgla] na 9 tys lat" (pisownia oryginalna).
Wypowiedź Marka Jakubiaka uznajemy za manipulację, ponieważ nie uwzględnia ona danych o możliwych do wydobycia złożach, których wystarczalność jest zdecydowanie krótsza, niż sugerował kandydat.
Karol Nawrocki: Rafał Trzaskowski ścigał mojego szefa sztabu za to, że pokazał zdjęcie z tęczowa flaga - FAŁSZ
Karol Nawrocki, stawiając tęczową flagę na pulpicie Rafała Trzaskowskiego, stwierdził: "Ostatnio ucieka od tej symboliki. Mojego szefa sztabu, którego już wymieniał (Pawła Szefernakera – red.) ścigał za to, że pokazał zdjęcie z flagą LGBT z 'Gazety Wyborczej'".
To jednak nie Rafał Trzaskowski "ścigał" szefa sztabu Karola Nawrockiego Pawła Szefernakera, bo kroki prawne w tej sprawie podjęła redakcja "Gazety Wyborczej". Chodzi o zdjęcie prezydenta Warszawy wykonane podczas Parady Równości w 2023 roku, na którym widać go na tle tęczowej flagi. Paweł Szefernaker opublikował je w serwisie X 2 kwietnia br. i napisał: "Sztab #Nawrocki2025 zwrócił się do Agencji Wyborcza o możliwość odpłatnego użycia tego zdjęcia w naszym materiale wyborczym. Odmówiono nam możliwości zakupu tego zdjęcia. Jak myślicie, co jest z nim nie tak?". Na zdjęciu widać znak wodny, a więc pobrano je bezpośrednio ze strony Agencji Wyborcza, nie wykupując do niego praw.
Dlatego tego samego dnia zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Bartosz Wieliński przekazał w serwisie X: "Redakcja Gazety Wyborczej podejmuje kroki prawne w związku z ewidentną kradzieżą własności intelektualnej i naruszeniem prawa autorskiego, czego dopuścił się Paweł Szefernaker, poseł PiS i szef sztabu wyborczego Karola Nawrockiego". Nie ma więc żadnych dowodów na to, że to sam Rafał Trzaskowski lub jego sztab "ścigał" Szefernakera w tej sytuacji.
Rafał Trzaskowski: wreszcie ruszył atom - FAŁSZ
W bloku pytań dotyczących bezpieczeństwa, jedno z pytań brzmiało: "Jakie działania powinien podjąć prezydent, by zapewnić Polsce stabilność energetyczną?".
Rafał Trzaskowski w swojej odpowiedzi skrytykował rządy Prawa i Sprawiedliwości, zarzucając im, że specjalizowały się w "ściąganiu do Polski ruskiego węgla". Odnosząc się do obecnej sytuacji, dodał: "Dzisiaj oczywiście wreszcie ruszył atom, wreszcie mamy miliardy z KPO na to, żeby modernizować i tworzy magazyny energetyczne". Jednak w czasie przeznaczonym na odpowiedź kandydat KO nie przedstawił konkretnych dowodów na to, że w czasie rządów obecnej koalicji rzeczywiście ruszyła realizacja projektów jądrowych w Polsce. Przypomnijmy, 28 lutego na spotkaniu z wyborcami w Radomsku Trzaskowski przekonywał, że "już wbijane są pierwsze łopaty" pod budowę Elektrowni Jądrowej Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo na Pomorzu. Wówczas wyjaśnialiśmy w Konkret24, że do rozpoczęcia prac na placu budowy jeszcze daleko. Prace nad realizacją tej inwestycji trwają kilkunastu lat. Zajmuje się nimi specjalnie powołana w 2009 roku spółka Skarbu Państwa - Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ). W 2023 roku - czyli za rządów Prawa i Sprawiedliwości - do projektu dołączyło konsorcjum dwóch amerykańskich spółek jądrowych Westinghouse oraz Bechtel. Jest ono odpowiedzialne za zaprojektowanie i budowę elektrowni na Pomorzu. W maju 2023 roku wymienione spółki i PEJ podpisały umowę określającą zasady ich współpracy. Całkowity koszt inwestycji szacuje się na 192 mld zł (ok. 45 mld euro). W 2024 roku na terenie, na którym powstać ma elektrownia, prowadzone były pogłębione badania geologiczne. Prowadzono badania geologiczne pod budowę infrastruktury wodno-kanalizacyjnej elektrowni, tj. oczyszczalni ścieków. Najnowsze sprawozdanie z prac na swojej stronie internetowej spółka PEJ opublikowała 25 lutego 2025 roku. W dokumencie wprost przyznała, że prace przygotowawcze dopiero się rozpoczną, a co ważniejsze "właściwa budowa, a więc wylanie pierwszego betonu jądrowego, ma się rozpocząć w 2028 r.". 31 marca tego roku uzgodniono warunki tzw. umowy pomostowej między PEJ a konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Umowa obejmuje "obejmuje kontynuację sprecyzowanych prac projektowych, związanych m.in. z uzyskaniem niezbędnych decyzji administracyjnych, licencji i pozwoleń, jak również dalszy etap pogłębionych badań geologicznych na terenie inwestycji”. Na 2025 rok zaplanowano prace przygotowawcze - mają potrwać do 2028 roku. Równolegle PEJ zapowiada kontynuowanie działań na rzecz komplementowania niezbędnej dokumentacji, m.in. tej dotyczącej pozwoleń i zezwoleń administracyjnych, w tym zezwolenia na budowę wydawanego przez prezesa Państwowej Agencji Atomistyki.
Kto wygrał w Końskich? Słuchaj i zobacz pierwszy odcinek "Podcastu politycznego" Arlety Zalewskiej i Konrada Piaseckiego.
Rafał Trzaskowski: rząd i KO obiecały w swoim programie obniżenie składki zdrowotnej – MANIPULACJA
Podczas jednej z rund pytań wzajemnych Magdalena Biejat zapytała Rafała Trzaskowskiego, dlaczego Platforma Obywatelska poparła "szkodliwy projekt składki zdrowotnej" tylko po to "żeby bogatszym przedsiębiorcom dawać zniżki". Polityk PO odpowiedział: "Z prostej przyczyny. Dlatego, że poprzedni rząd wykończył polskich przedsiębiorców, wprowadzając tak zawiły system podatkowy". Następnie dodał: "Rząd i Koalicja Obywatelska obiecał w swoim programie, że obniży właśnie tę składkę. I bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo musimy ulżyć naszym przedsiębiorcom".
4 kwietnia Sejm przyjął nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która zmieni składkę zdrowotną dla przedsiębiorców. Już wtedy niektórzy politycy koalicji – w tym Rafał Trzaskowski - przekonywali, że ta zmiana to realizacja jednego ze 100 konkretów czy punktu umowy koalicyjnej. Wówczas wyjaśnialiśmy, że rzeczywistość wyraźnie rozmija się z wcześniejszymi deklaracjami.
Przed Polskim Ładem (program zmian podatkowych wprowadzony przez rząd Zjednoczonej Prawicy - red.), czyli do końca 2021 roku, obowiązywały jednolite zasady ustalania podstawy wymiaru składki zdrowotnej dla wszystkich przedsiębiorców. Wynosiła ona 9 proc. od dochodu, ale 7,75 proc. tej składki odliczana była od podatku.
Realizacja obietnicy ze 100 konkretów jest częściowa, gdyż obiecany w konkrecie nr 34 powrót do ryczałtowego systemu rozliczania składki zdrowotnej jest jedynie częściowy. Rządowy projekt nowelizacji zakłada wprowadzenie dwuelementowej podstawy wymiaru składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. Pierwsza część składki - zryczałtowana - będzie wynosić 9 proc. od 75 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę. Druga - procentowa - część będzie obliczana od nadwyżki dochodów powyżej 1,5-krotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia u przedsiębiorców rozliczających się skalą podatkową lub podatkiem liniowym (stawka 4,9 proc.).
Ciężko też mówić też o realizacji obietnicy z umowy koalicyjnej, w której rządzący zapowiedzieli odejście "od opresyjnego systemu podatkowo-składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej". Jak ocenia Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy firmy inFakt w analizie dla redakcji biznesowej tvn24.pl przyjęte przez Sejm zmiany w składce "mogą być korzystne pod względem finansowym dla przedsiębiorców, nadal jednak są dalekie od korzystnych regulacji obowiązujących przed rokiem 2022". "Co więcej, ich stopień komplikacji nie tylko się utrzyma, lecz wręcz wzrośnie" – dodaje ekspert.
Rafał Trzaskowski: "wreszcie jest plan" jeśli chodzi o politykę i bezpieczeństwo energetyczne - MANIPULACJA
Rafał Trzaskowski, odpowiadając na pytanie o bezpieczeństwo energetyczne, podkreślił, że wreszcie rozwijamy nie tylko atom, ale dzięki pieniądzom z KPO modernizujemy sieci przesyłowe, budujemy magazyny energii oraz inwestujemy w odnawialne źródła energii. Dodał, że przejściowo konieczne będzie również wykorzystanie gazu. "A to wszystko razem, ponieważ wreszcie jest plan i jest on wdrażany, doprowadzi do obniżenia cen energii" – stwierdził.
Do tych słów kandydata KO odniósł się w serwisie X Jakub Wiech, redaktor naczelny serwisu Energetyka24.com. "Pan @trzaskowski_ powiedział, że w energetyce 'wreszcie jest plan'. Otóż nie ma. Obecnie obowiązująca Polityka Energetyczna Polski do 2040 r. jest nieaktualna (była taka już w chwili przyjęcia w 2021 r.). Nowelizacji na razie nie ma. Na poziomie dokumentów mamy bezplan” – ocenił.
Czy w polskiej energetyce brakuje planu strategicznego? Ustawa prawo energetyczne zakłada, że polityka energetyczna państwa jest opracowywana zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju kraju (art. 15. ust. 1). Dokument ten musi zawierać trzy kluczowe elementy: 1. Ocenę realizacji polityki energetycznej państwa za poprzedni okres; 2. Część prognostyczną obejmującą okres nie krótszy niż 20 lat; 3. Program działań wykonawczych na okres czterech lat zawierający instrumenty jego realizacji. Celem polityki energetycznej jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju, zwiększenie konkurencyjności i efektywności energetycznej gospodarki oraz ochrona środowiska. Zgodnie z przepisami (art. 15 ust. 2), dokument ten opracowuje się co cztery lata, a Rada Ministrów, na wniosek ministra właściwego do spraw energii, przyjmuje politykę energetyczną państwa (art. 15a ust. 1).
Obecnie obowiązującym dokumentem strategicznym w tym zakresie jest "Polityka Energetyczna Polski do 2040 r." (PEP2040), opublikowana w obwieszczeniu z 2 marca 2021 roku przez ministra klimatu i środowiska Michała Kurtykę. Od tamtej pory minęły ponad cztery lata. W praktyce oznacza to, że obecnie brakuje zaktualizowanego planu rozwoju polskiej energetyki, mimo że jest to obowiązek ustawowy.
Artykuł uzupełniamy o kolejne przykłady nieprawd i manipulacji, które padały w trakcie debaty.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Kumorowicz