Sławomir Mentzen podczas spotkań z wyborcami w ramach kampanii prezydenckiej twierdzi, że działania klimatyczne Unii Europejskiej dążą do spadku temperatury o jeden stopień Celsjusza. Poseł wprowadza w błąd - myli spadek temperatury z ograniczeniem wzrostu średniej temperatury na świecie. Wyjaśniamy.
Trasa po Polsce Sławomira Mentzena trwa od września 2024 roku. Ostatnio poseł i kandydat Konfederacji w wyborach prezydenckich odwiedził miasta w województwie warmińsko-mazurskim. Jednym z nich była Nidzica, gdzie Mentzen przyjechał 6 lutego. Na nidzickim rynku polityk mówił m.in. o pakcie migracyjnym, cenach energii i systemie podatkowym.
Mentzen skrytykował też działania Unii Europejskiej w zakresie polityki klimatycznej. "A ten Zielony Ład, to jest tak bzdurna idea, że to trzeba jak najszybciej i w całości odrzucić - nie ma się co zastanawiać" - mówił. "To jest pomysł, że my mamy wydać biliony złotych z naszych kieszeni, biliony złotych. Nie miliony. Biliony! Na co? Na to, by było jeden stopień chłodniej. My mamy przymusowo remontować domy, mieszkania; wymieniać drzwi, okna, źródła ciepła; wymieniać samochody spalinowe na elektryczne, stacje paliw na stacje ładowania; zamykać huty, fabryki, kopalnie, elektrownie; niszczyć przemysł, niszczyć rolnictwo. Biliony złotych z naszej kieszeni. Po co? Żeby było jeden stopień chłodniej". "No kto z państwa by wyjął z kieszeni 100 tysięcy złotych, żeby za 20 lat było jeden stopień chłodniej?" - dodał po chwili.
Z kolei w Wałczu 13 lutego mówił: "Ktoś wyliczył - to nie [ktoś] z Polski, [ktoś] tam z Zachodu - że każdy Polak zapłaci za tę transformację [energetyczną] 250 tysięcy złotych; jak rodzina czteroosobowa to milion. 250 tysięcy złotych od osoby. W imię czego? Na co się mamy tak wykosztować? Żeby za 20 lat było o jeden stopień chłodniej. Naprawdę, warto w to tyle pieniędzy zainwestować. Niech ktoś z państwa pójdzie do swoich dziadków, rodziców. Powiedzcie: 'babciu mam świetną inwestycję dla babci - niech babcia wyda 250 tysięcy złotych, to w rezultacie, jako efekt tej inwestycji będzie miała babcia jeden stopień chłodniej'".
Mówienie o "jednym stopniu" to stały element wystąpień lidera Konfederacji. Podobne słowa padły m.in. na spotkaniach z wyborcami w Gnieźnie (1 lutego), czy w Przasnyszu (2 lutego).
Czytaj więcej w Konkret24: Zakażą własnych ogródków i pomp ciepła, a nakażą fotowoltaikę? Unia, klimat i fake newsy
Nie chodzi o spadek temperatury
Kandydat na prezydenta nie ma racji, gdy mówi, że celem unijnej polityki klimatycznej, Zielonego Ładu i transformacji energetycznej jest obniżenie temperatury o jeden stopień Celsjusza. Cele unijnej (i nie tylko) polityki klimatycznej zostały zawarte w tzw. porozumieniu paryskim z 2015 roku. Jego założenie nie mówi o jednym, a o 1,5 stopnia Celsjusza, a dodatkowo odnosi się do innej zmiany niż twierdzi Mentzen. Wyjaśniamy.
W grudniu 2015 roku na konferencji klimatycznej w Paryżu jej uczestnicy, a w tym Polska i inne kraje Unii Europejskiej, podpisały tzw. porozumienie paryskie. Ten międzynarodowy traktat zobowiązuje państwa do działań na rzecz walki ze zmianami klimatycznymi. Jego głównym celem jest utrzymanie wzrostu globalnych średnich temperatur na poziomie mniejszym niż dwa stopnie Celsjusza w stosunku do epoki przedindustrialnej oraz kontynuowanie wysiłków na rzecz ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 stopnia - to cel długoterminowy zaproponowany przez traktat. "Wzrost temperatury na świecie do końca stulecia nie powinien przekroczyć 1,5°C" - czytamy na stronach unijnych.
Nie chodzi więc o spadek temperatury o jeden stopień Celsjusza, jak twierdzi Mentzen, ale o zatrzymanie wzrostu średnich temperatur na poziomie nie wyższym od 1,5 stopnia Celsjusza.
Ratyfikacja porozumienia paryskiego przez UE nastąpiła 5 października 2016 roku, a 4 listopada 2016 roku weszło ono w życie. Polski Sejm ustawę ratyfikującą postanowienie paryskie uchwalił 6 października 2016 roku i tego samego dnia została ona podpisana przez Andrzeja Dudę. Co jednak istotne, pakt paryski jest porozumieniem globalnym, a nie jedynie europejskim. Europejski Zielony Ład jest formą ich realizacji.
Ekspert wyjaśnia: system klimatyczny jak ciało człowieka
O tym, na czym polega wzrost temperatury średniej, informowaliśmy już w 2022 roku. Wtedy wyjaśniał to klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, prof. Bogdan Chojnicki: - Generalnie 1,5 stopnia robi małe wrażenie, ale w zrozumieniu, jak ważna to sprawa, użyjmy prostego porównania. Normalna temperatura ciała człowieka to 36,6 stopni Celsjusza. Wyobraźmy sobie teraz, że od pewnego momentu ona wzrasta nam o te półtora stopnia. Spróbujmy normalnie funkcjonować w codziennym życiu z temperaturą 38,1 stopnia Celsjusza. Będzie trudno - mówił prof. Chojnicki. - Podobnie system klimatyczny jest w pewnym stanie równowagi. To dynamiczna równowaga, raz jest cieplej, potem trochę zimniej, ale średnia wartość temperatury atmosfery jest niezmienna. Odchylenie tego stanu o dodatkowe półtora, dwa stopnie Celsjusza to zmiana o charakterze tektonicznym, co oznacza problem dla życia całej ludzkości – tłumaczył.
Profesor Chojnicki w 2022 roku alarmował, że globalna temperatura - w porównaniu do poziomu sprzed epoki przedprzemysłowej - już wtedy była o jeden stopień wyższa.
- Dlaczego boimy się przekroczenia progu półtora stopnia? Bo nie będziemy w stanie odwrócić tej zmiany. Przyrost średniej temperatury o 1,5 stopnia na świecie to wzrost prawdopodobieństwa coraz dłuższych i dotkliwszych susz, ale także opadów nawalnych. Wzrost temperatury to intensyfikacja procesu parowania i tam, gdzie nie spadnie wystarczająco dużo deszczu, będziemy mieli coraz większe problemy z suszami. To zwiększy także prawdopodobieństwo pożarów. Kolejne fale upałów będą wyzwaniem dla osób starszych, mogą przecież zagrażać ich zdrowiu i życiu – wyjaśniał dalej prof. Chojnicki.
O tym, że granica temperatury Ziemi została przekroczona w listopadzie 2023 roku poinformowała badaczka z zarządzanej przez Komisję Europejską organizacji Copernicus Climate Change Service (C3S), dr Samantha Burgess. Poinformowała, że 17 listopada 2023 rok był pierwszym dniem, "w którym globalna temperatura była o ponad 2 stopnie Celsjusza wyższa niż w latach 1850-1900 (lub z epoki przedindustrialnej) i wynosiła 2,06 stopnia Celsjusza".
Próg nie został przekroczony na stałe, co badaczka przyznała w wywiadzie dla CNN. Stwierdziła także, że ten wynik "nie oznacza, że porozumienie paryskie zostało naruszone". Jednak dodała, że takich dni jak 17 listopada 2023 roku należy się spodziewać więcej.
Natomiast na początku 2025 roku C3S przekazało, że rok 2024 był najcieplejszym rokiem w historii pomiarów. Średnia globalna temperatura wyniosła 15,1 stopni Celsjusza. Poinformowano również, że 2024 rok był pierwszym 12-miesięcznym okresem, w którym został przekroczony symboliczny próg 1,5 stopni Celsjusza wzrostu średniej globalnej temperatury w porównaniu do czasów sprzed epoki przemysłowej. Eksperci C3S zaalarmowali także, że "szybkie i zdecydowane działania mogą jeszcze zmienić trajektorię naszego przyszłego klimatu" (tłum. red.).
Dane są alarmujące, a politycy w tym Sławomir Mentzen, ustalenia porozumienia paryskiego przedstawiają w sposób błędny tak, by podważyć istotność działań klimatycznych UE.
To nie pierwszy raz kiedy osoba publiczna błędnie interpretuje tę liczbę 1,5 st. C. W czerwcu 2022 roku o tym, że celem unijnego pakietu ustaw klimatycznych jest obniżenie "chociaż o półtora stopnia Celsujsza temperatury jeżeli chodzi o globalne ocieplenie: mówiła ówczesna europosłanka Prawa i Sprawiedliwości Beata Kempa. Jej słowa także weryfikowaliśmy w Konkret24.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Waszczuk/PAP