Fogiel: "znieśliśmy limity do specjalistów". A kolejki wzrosły. Dlaczego?

Źródło:
Konkret24
Ochrona zdrowia w umowie koalicyjnej
Ochrona zdrowia w umowie koalicyjnejTVN24
wideo 2/5
Ochrona zdrowia w umowie koalicyjnejTVN24

W dyskusji o pomysłach na skrócenie kolejek do lekarzy specjalistów poseł PiS Radosław Fogiel przypominał, że rząd Zjednoczonej Prawicy zniósł limity do lekarzy. A jego zdaniem Koalicja Obywatelska nie proponuje nic nowego, jeśli chodzi o kolejki do lekarzy. To prawda, PiS limity zniósł - ale mimo tego kolejki są jeszcze dłuższe. Eksperci wyjaśniają ten paradoks.

10 listopada liderzy trzech ugrupowań: Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy ogłosili, że podpisali umowę koalicyjną i tym samym potwierdzili, że mają w Sejmie większość 248 posłów zdolną utworzyć rząd. W umowie, której treść podano do publicznej wiadomości, poza zasadami działania koalicji i planem rozliczenia Zjednoczonej Prawicy są także 24 ustalenia programowe. To zobowiązania przyszłej koalicji rządzącej w różnych dziedzinach, m.in. bezpieczeństwa, praworządności, edukacji, praw kobiet. Jeden z punktów poświęcono reformom systemu ochrony zdrowia. "Koalicja chce zdecydowanej poprawy jakości i dostępności systemu ochrony zdrowia" - czytamy w umowie. "Podniesiemy nakłady na ochronę zdrowia. Zniesiemy limity na leczenie przez NFZ. Wprowadzimy mechanizmy oddłużania szpitali i urealnimy wycenę świadczeń zdrowotnych. Zapewnimy powszechną i dostępną pomoc psychologiczną i psychiatryczną finansowaną przez państwo. Zwiększymy rolę placówek Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Rozszerzymy uprawnienia przedstawicieli innych zawodów medycznych i niemedycznych, by usprawnić funkcjonowanie systemu. Dołożymy wszelkich starań, aby skrócić kolejki do specjalistów" - zapowiedziano.

O tym dokumencie dyskutowali politycy w programie "Śniadanie Rymanowskiego" w Polsat News 12 listopada. Poseł PiS Radosław Fogiel krytykował, że jest on "czysto publicystyczny", "pełen ogólników i pełen wodolejstwa". "Żebyśmy nie byli gołosłowni, ja zacytuję dwa fragmenty dotyczące chociażby ochrony zdrowia" - kontynuował Fogiel i zacytował fragment umowy: "Koalicja chce zdecydowanej poprawy jakości i dostępności systemu ochrony zdrowia. Dołożymy wszelkich starań, aby skrócić kolejki do specjalistów".

Po czym Fogiel dodał: "No wielka rzecz! Myślę, że pod czymś takim to wszyscy mogliby się podpisać". Na to zareagował poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Kierwiński, który stwierdził: "Wpisaliśmy skrócenie kolejek do lekarzy, bo wyście ją dwukrotnie wydłużyli. Wpisaliśmy tam na przykład zniesienie limitów, to jest konkret". Radosław Fogiel, broniąc polityki rządów PiS co do ochrony zdrowia, odrzekł: "Ale myśmy znieśli limity do lekarzy specjalistów, tak". Kierwiński na to: "Nie znieśliście i ludzie umierają w kolejkach".

I tu poseł KO nie miał racji, jeśli chodzi o limity - bo te zniesiono. Ale i poseł Fogiel niesłusznie przytoczył ten argument jako fakt na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia - bo zniesienie limitów nie skróciło kolejek do specjalistów. Eksperci tłumaczą, z czego to wynika.

Limity zniesiono w lipcu 2021. "Będziemy starali się skracać te kolejki"

Przypomnijmy: limity dotyczyły ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS). Oznaczało to, że Narodowy Fundusz Zdrowia określał górną liczbę świadczeń - np. wizyt u lekarza specjalisty - które finansował w danym roku. Gdy w danej przychodni limit się wyczerpywał, pacjenci, którzy chcieli się zarejestrować do danego specjalisty, mogli to zrobić dopiero od początku następnego roku (bądź przyjmowano zapisy dopiero na kolejny rok). To powodowało, że kolejki się wydłużały. Jedyną alternatywą pozostawało umówienie się na wizytę prywatną.

W ogłoszonym w maju 2021 roku Polskim Ładzie rząd Zjednoczonej Prawicy zapowiedział więc, że zniesie limity w zakresie finansowania przez NFZ porad lekarzy specjalistów. "Placówki medyczne mają gwarancję, że otrzymają wynagrodzenie za każde udzielone świadczenie, co jest finansową zachętą do zwiększania liczby udzielanych porad pacjentom już objętych opieką, jak i do obejmowania opieką nowych chorych. Zwiększenie liczby wykonywanych świadczeń przełoży się na poprawę dostępności do lekarzy" - zapewniano.

Zmiany weszły w życie 1 lipca 2021 roku. "Będziemy starali się rozładowywać kolejki, skracać te kolejki przede wszystkim, to mogę na początek przynajmniej obiecać" - zapowiadał premier Mateusz Morawiecki.

Rząd Zjednoczonej Prawicy zniósł więc limity na wizyty u lekarzy specjalistów w ramach AOS, a Koalicja Obywatelska w swoich "100 konkretach" zaproponowała zniesienie limitów, z tym że na leczenie szpitalne. "Dzięki czemu znacząco skróci się czas oczekiwania na konsultacje i zabiegi" - obiecano.

Zniesienie limitów do specjalistów a czas oczekiwania. Wzrósł

Dane o średnim czasie oczekiwania na wizytę u lekarzy specjalistów zbiera Fundacja Watch Health Care (Fundacja WHC). Nie są to oficjalne dane NFZ; pochodzą z ponad 1500 placówek medycznych posiadających kontrakt z funduszem, co, jak zapewniają autorzy raportu, "przekłada się na wyjątkowo wysoką precyzję i obiektywność monitorowania zmian długości oczekiwania w kolejkach".

I tak: we wrześniu 2021 roku, a więc dwa miesiące po zniesieniu limitów do specjalistów, według WHC na wizytę trzeba było czekać średnio niecałe trzy miesiące (2 miesiące i 27 dni). W listopadzie 2022 roku czas oczekiwania na wizytę u specjalisty wynosił średnio już ponad cztery miesiące (4 miesiące i 3 dni). Dwa lata później - w sierpniu 2023 roku - było to nieco mniej, ale wciąż więcej niż w 2021 roku: 3,7 miesiąca (3 miesiące i 21 dni).

Tak więc zniesienie limitów do specjalistów nie tylko nie skróciło kolejek, lecz po wprowadzeniu tej zmiany średni czas oczekiwana na wizytę wzrósł. Marcin Kierwiński w Polsat News stwierdził, że rząd PiS wydłużył kolejki dwukrotnie. Ma rację w tym, że czas oczekiwania na wizytę u specjalisty jest dłuższy niż osiem lat temu, gdy PiS obejmował władzę - choć nie dwukrotnie, tylko mniej więcej o połowę: w październiku 2015 roku wynosił 2,4 miesiąca, a w sierpniu 2023 roku - średnio 3,7 miesiąca, czyli wzrost wyniósł 54 proc.

Średni czas oczekiwania na wizytę u specjalistówKonkret24, na podstawie danych Fundacji WHC

Dlaczego kolejki wzrosły mimo braku limitów?

Przyczyny wzrostu czasu oczekiwania na wizytę u specjalisty mimo zniesienia limitów tłumaczą na prośbę Konkret24 dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia na Uczelni Łazarskiego oraz lekarz Jakub Kosikowski, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

Jak wyjaśnia dr Gałązka-Sobotka, samo zniesienie limitów nie rozwiązuje problemu, ponieważ głównym ograniczeniem jest brak zasobów ludzkich, przede wszystkim w sektorze publicznym finansowanym przez NFZ. Stwierdza:

Wciąż mimo tego, że NFZ płaci bez limitu w AOS, to zasób specjalistów, którzy mogą i chcą pracować w systemie publicznym, jest mocno ograniczony. Nadal oferta sektora publicznego jest niewystarczająco kusząca, żeby lekarz wyszedł z rynku prywatnego.

- Zresztą widać, że zaostrza się konkurencja między tymi dwoma sektorami, szczególnie w obszarze AOS. Mówi się o tym, że ceny płacone przez NFZ, czyli wynagrodzenie dla lekarza za godzinę pracy w poradni przyszpitalnej lub działającej w tak zwanej opiece otwartej, zaczynają w niektórych miejscach zbliżać się do tego, co lekarz może zarobić w sektorze prywatnym - mówi ekspertka. - Niemniej nie samo wynagrodzenie decyduje o tym, że dany specjalista chce pracować w jednym lub drugim systemie. Lekarze zwracają uwagę chociażby na biurokrację, atmosferę czy warunki pracy - wyjaśnia.

Natomiast Jakub Kosikowski powód niepowodzenia reformy widzi w samej jej konstrukcji. - Sam zamysł jest w porządku, tylko wykonanie trochę zawiodło. Chodzi o to, że limit zniesiono tylko na wizyty pierwszorazowe - mówi lekarz. I podaje przykład: - Czyli pacjenta boli kolano, idzie do lekarza rodzinnego, ten robi mu zdjęcie, coś wychodzi nie tak, więc wypisuje skierowanie do ortopedy. A ortopeda na pierwszej wizycie ogląda to zdjęcie i stwierdza, że tutaj trzeba jeszcze zrobić rezonans, więc wypisuje skierowanie na rezonans. Ale po rezonansie ortopeda będzie chciał zobaczyć wynik, a ta druga wizyta nie jest już nielimitowana. Ona już mieści się w limicie od NFZ dla danej poradni na dany rok. Więc w pewnym momencie może się okazać, że na te drugie i kolejne wizyty już nie będzie slotów albo wyczerpie się kontrakt pod koniec roku i w związku z tym ta wizyta będzie później - tłumaczy. Ponadto stwierdza:

Po tym zniesieniu limitów zwiększyła się liczba osób, które szybko dostały się do specjalisty na pierwszą wizytę i dlatego teraz trzeba więcej tych drugich i kolejnych wizyt wyznaczać. Więc po prostu te terminy się wydłużyły, bo z jednej strony, skrócono oczekiwanie na pierwsze wizyty, ale z drugiej strony, się to wszystko zakorkowało.

O zbyt dużej liczbie wizyt i "tkwieniu w Ambulatoryjnej Opiece Specjalistycznej" mówi też dr Małgorzata Gałązka-Sobotka. - Dzisiaj do przeprowadzenia niezbędnej diagnostyki lekarz często potrzebuje kilku wizyt i zwykle pod presją pacjenta podtrzymuje kontrolę nad nim przez kolejne miesiące, a nawet lata. Można powiedzieć, że w ramach jednego z najtańszych systemów ubezpieczenia zdrowotnego gwarantujemy możliwość ciągłej, nielimitowanej opieki specjalistycznej nad pacjentem i nad chorobą, która absolutnie może być kontrolowana na poziomie Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) po uzyskaniu wskazówek specjalisty - zauważa. - Nie stworzyliśmy żadnych mechanizmów racjonalizacji opieki AOS, czyli można wejść do systemu AOS i na lata w nim tkwić, mimo że dalsza kontrola pacjenta mogłaby z powodzeniem być prowadzona przez lekarza POZ - dodaje.

Jednocześnie proponuje: - Może warto rozważyć system wypisu z AOS, podobny jaki istnieje w lecznictwie szpitalnym, gdzie po zabezpieczeniu potrzeb pacjenta na dwóch, trzech czy nawet czterech wizytach takiego pacjenta wypisuje się z AOS po to, aby w to miejsce mogli wejść nowi pacjenci na pierwsze wizyty?

Eksperci radzą, jak skrócić kolejki

Pytani, czy czas oczekiwania na świadczenie bądź wizytę u lekarza specjalisty rzeczywiście dałoby się skrócić, eksperci przedstawiają swoje pomysły.

- Dla mnie realnymi narzędziami do rozwiązania problemu kolejek są: po pierwsze, standardy diagnostyczne i terapeutyczne na poziomie lekarza POZ, które określają, na jakim etapie musi być włączona opieka specjalisty, do którego zgłasza się pacjent z kompletem wyników wstępnej diagnostyki. A po drugie, stworzenie pakietów diagnostycznych w AOS na wzór istniejących już rozwiązań w endokrynologii czy reumatologii - przedstawia dr Małgorzata Gałązka-Sobotka. - Wszystko po to, by zminimalizować liczbę wizyt pacjenta u specjalisty i jak najszybciej ustalić dalszy plan leczenia - zauważa.

Natomiast rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej szansę na poprawę widzi w dalszym znoszeniu limitów i jeszcze lepszym wycenianiu niektórych świadczeń. - Gdy znosimy limity i można się dostać na NFZ, część lekarzy do tego NFZ wróci, bo nie każdy ma od rana do wieczora wypełniony gabinet prywatny, a NFZ - jaki by nie był - jest gwarancją, że ci pacjenci będą - mówi Jakub Kosikowski. - Dlatego każde usprawnienie NFZ powoduje, że lekarzy w publicznym systemie będzie więcej. To widać na przykładzie operacji zaćmy: kiedy zniesiono limity i wyceniono to na tyle dobrze, że zarabia na tym i szpital, i lekarz, nagle się okazało, że pacjenci nie muszą czekać - dodaje.

Doktor Małgorzata Gałązka-Sobotka rekomenduje też wzrost środków na profilaktykę, ponieważ w swoich badaniach widzi wzrost zapotrzebowania na świadczenia medyczne w starzejącym się społeczeństwie. - Wzrost zainteresowania usługami medycznymi jest naturalnym następstwem długu zdrowotnego i osłabienia kondycji zdrowotnej po pandemii. Nie ma wątpliwości, że ograniczenie w dostępie do usług zdrowotnych i świadome powstrzymanie się wielu osób od bieżącego nadzoru nad zdrowiem generuje dzisiaj poważne konsekwencje zdrowotne. Do tego dochodzą liczne powikłania pocovidowe - wymienia ekpertka. - To, wraz ze starzeniem się społeczeństwem, uzasadnia systematyczny wzrost zapotrzebowania na usługi zdrowotne. Tego żaden polityk nie zmieni z dnia na dzień, dopóki nie zaczniemy konsekwentnie i efektywnie inwestować w profilaktykę od najmłodszych lat, czyli nie zadbamy o to, byśmy rzeczywiście w okres dojrzałości wchodzili w zdecydowanie lepszej kondycji - rekomenduje. I dodaje:

Zniesienie limitów to jest ważny krok, ale niewystarczający. Ten, kto zakładał, że wystarczy znieść limity, nie uwzględnił złożoności procesu opieki oraz zachowań - zarówno pacjentów, jak i lekarzy. 

- Dla przykładu: dzisiaj mamy w Polsce jeden z najwyższych w Europie wskaźników kardiologów przypadających na tysiąc mieszkańców, a jednocześnie najdłuższe kolejki do kardiologów i najwięcej zgonów z powodów sercowo-naczyniowych. Czyli coś tutaj nie gra, coś tutaj nie działa. Na pewno profilaktyka, a potem sama organizacja opieki nad pacjentem kardiologicznym. Niestety niewydolność systemu zagraża tym, którzy tej konsultacji bardzo potrzebują, zagraża kapitałowi zdrowia naszego państwa - podsumowuje ekspertka.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Globalny popyt na leki GLP-1 - takie jak Ozempic, Wegovy czy Mounjaro - stworzył okazję dla cyberprzestępców, którzy zarabiają teraz na desperacji osób walczących z otyłością. Kampania "cudownych kropli" niewiadomego pochodzenia, do złudzenia przypominających popularne dziś lekarstwa, objęła już kilka krajów Europy. Wszystko w niej jest fałszywe: od lekarzy po wsparcie instytucji, których wiarygodność się wykorzystuje.

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

Źródło:
TVN24+

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24