"Jawna prowokacja" - grzmi opozycja, pokazując, jak rzekomo w Berlinie rząd Niemiec upamiętnił rocznicę napaści na Polskę. Tylko że politycy posługują się manipulacyjnym kadrem prawicowej telewizji i powielają jej przekaz. Fałszywy.
W 86. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej uroczystości odbyły się między innymi w Berlinie - przy głazie będącym tymczasowym pomnikiem upamiętniającym miliony obywateli II Rzeczpospolitej, którzy w latach 1939-1945 stali się ofiarami niemieckiej okupacji. I właśnie te uroczystości stały się tematem fake newsa czy raczej zmyślnej manipulacji, która swój początek miała w jednej z prawicowych telewizji, a następnie była rozpowszechniana przez polityków opozycji.
Przedstawiamy, jak do niej doszło oraz jak w rzeczywistości przebiegła uroczystość i dlaczego tak.
Telewizja Republika: "tak wyglądała ceremonia złożenia kwiatów"
1 września przed godziną 11 Janusz Życzkowski z Telewizji Republika opublikował na platformie zestawienie zdjęć: na jednym widać mężczyznę w koszulce, krótkich spodenkach i rękawicach ogrodniczych, który niesie wieniec przy głazie-pomniku; na drugim jest tylko oparty o kamień wieniec z wstęgami w niemieckich barwach. "Uroczyste złożenie kwiatów przy kamieniu w Berlinie. Wieniec od niemieckiego rządu" - napisał.
Kilka godzin później jego stacja pokazała nagrane przez Życzkowskiego wideo. Widać na nim tego samego mężczyznę w swobodnym stroju, który niesie wieniec, a następnie opiera go o głaz. Na pierwszym planie jest obserwujący wszystko pracownik TV Republiki. Prowadząca w studiu informowała, co widzowie zobaczyli na ekranie: "Tak wyglądał właśnie ten dzisiejszy moment. Władze niemieckiego rządu w ten sposób uczciły ten dzień. (...) Krótkie spodenki, jakieś - nie wiem - kaloszki". A potem podkreśliła: "Na niemieckim rządzie ja skupiam emocje, ponieważ ktoś to wymyślił i ktoś to tak zaaranżował. I ktoś do tego dopuścił dzisiaj".
Wieczorem w programie Telewizji Republika "Dzisiaj" wyemitowano raz jeszcze materiał Życzkowskiego, który uwzględnił w nim kadry z mężczyzną w krótkich spodenkach, co skomentował: "Tak wyglądała ceremonia złożenia kwiatów od rządu RFN przed kamieniem pamięci".
Prawica oburzona: "prosto z plaży przyszedł", "jawna prowokacja"
Informacje z Telewizji Republika od razu podchwyciły inne prawicowe media. Grzmiały o skandalu. Przekaz wywołał olbrzymie oburzenie po prawej stronie sceny politycznej. "Rząd Niemiec w krótkich spodniach 'upamiętnił' rocznicę niemieckiej napaści na Polskę w 1939 roku. Kpina" - skomentował w serwisie X europoseł Prawa i Sprawiedliwości Bogdan Rzońca. W jednym z kolejnych wpisów dodał, że to nie przypadek.
"Wysłanie robotnika w krótkich spodenkach do złożenia wieńca to jawna prowokacja. Polska dyplomacja musi wstać z kolan i odrzucić politykę stania na baczność i kłaniania się w pas" - oceniał jego kolega z ław Parlamentu Europejskiego Maciej Wąsik. "Teraz się okazuje, że wieniec od niemieckiego rządu składa ukradkiem pracownik gospodarczy. A jeszcze czternastej nie ma" - napisał inny europoseł PiS Michał Dworczyk (wpis już skasował). "Wieniec od przedstawiciela niemieckiego rządu. Prosto z plaży przyszedł" - komentował Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji. Jadwiga Wiśniewska, europosłanka PiS, opublikowała grafikę ze zdjęciem z kłaniającym się niemieckiemu kanclerzowi polskim premierem i komunikatem "Uległa polityka Tuska" i drugim, na którym została pokazana sytuacja z Berlina wraz z komunikatem "Niemiecka 'wdzięczność'". Oburzona była też posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. Pytała: "Może 'Fakt', który regularnie przyczepia się do najdrobniejszej fałdki na ubraniu prezydentowej, miałby jakieś porady dla modowe dla tego reprezentanta rządu RFN?".
MSZ reaguje: "tępa propaganda", "dezinformacja"
2 września rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński na konferencji prasowej odniósł się do rozpowszechnianego przekazu. "Chciałem zwrócić państwu uwagę na to zdjęcie, które w jednej ze stacji telewizyjnych obrazuje obchody rocznicy [wybuchu – red.] drugiej wojny światowej w Berlinie" - powiedział, prezentując fotografię z mężczyzną w krótkich spodniach niosącym wieniec. "Tym zdjęciem zilustrowano obchody rocznicy drugiej wojny światowej, stwierdzono, że tak to wygląda. Natomiast w rzeczywistości obchody wyglądają w następujący sposób" - wyjaśniał, pokazując kolejne zdjęcia: jedno z żołnierzami w galowych strojach, kolejne z przemówienia jednego z gości uroczystości. Wroński podał, że w obchodach współorganizowanych przez polską ambasadę uczestniczyli polscy i niemieccy politycy. "Myślę, że trzeba nie mieć poczucia przyzwoitości wobec tej rocznicy i wobec ofiar, żeby z czegoś takiego robić tak tępą propagandę" - ocenił rzecznik. Głos w sprawie zabrał też rzecznik rządu Adam Szłapka. "Wystarczyło sprawdzić na stronach ambasady, że to była po prostu nieprawda" - stwierdził na konferencji prasowej. "Tak, to była nieprawda, bo przekazywane informacje na ten temat były przekazywane w taki sposób jakoby to zdjęcie pochodziło z uroczystości - i to była nieprawda. I to była dezinformacja i za to, powinno się przeprosić, bo tu chodziło o to, żeby celowo wprowadzać w błąd". Natomiast Szłapka nie potrafił wytłumaczyć, skąd się wziął przekaz o tym, jakoby to były materiały z oficjalnych obchodów.
Rzeczywiście, wbrew przekazowi prawicowej stacji i polityków opozycji berlińska ceremonia wyglądała inaczej. I odbyła się o innej porze niż ta, kiedy nagrano mężczyznę z wieńcem.
Tymczasowy pomnik w Berlinie
Cała sytuacja miała miejsce w Berlinie przed odsłoniętym w połowie czerwca 2025 roku tymczasowym "Kamieniu Pamięci dla Polski 1939–1945" poświęconym ofiarom niemieckiej agresji i okupacji w Polsce. Ma on być krokiem w drodze do stworzenia w Republice Federalnej Niemiec oficjalnego miejsca pamięci. Ofiary zostały upamiętnione nie tylko napisem na pamiątkowej tablicy, ale też informacyjnymi tablicami o okupacji Polski. W trzech językach można na nich przeczytać o szczegółach, a przede wszystkim o liczbach ofiar.
Miejsce pamięci powstało na terenie po Operze Krolla, w której Adolf Hitler 1 września 1939 roku ogłosił napaść na Polskę. Ma to mieć znaczenie symboliczne. W połowie kwietnia umieszczono tam ważący prawie 30 ton głaz narzutowy z tablicą, na której widnieje napis po polsku i po niemiecku: "Polskim ofiarom nazizmu i ofiarom niemieckiej okupacji i terroru w Polsce 1939-1945". Na przeciwko jest siedziba Bundestagu, obok - Urząd Kanclerski. Kilka minut piechotą dalej jest Brama Brandenburska.
Jak to naprawdę wyglądało
Według opublikowanego wcześniej przez organizatorów obchodów programu uroczystość miała się rozpocząć - i rozpoczęła - 1 września o godzinie 16. Zwróćmy uwagę, że pracownik Republiki opublikował zdjęcie z wieńcem niesionym przez mężczyznę w krótkich spodniach przed południem, czyli kilka godzin wcześniej.
Organizatorami uroczystości byli: niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ambasada Niemiec w Polsce, Niemiecki Instytut Spraw Polskich oraz Dom Polsko-Niemiecki. Z opublikowanych przez nich w sieci po uroczystości zdjęć, jak również z nagrań obecnych tam mediów wynika, że ceremonia miała zupełnie inny przebieg, niż podała Telewizja Republika, a za nią powtarzali politycy prawicy.
Mężczyzna w krótkich spodniach był sam. W tle widać pusty podest i jakieś skrzynie. "Nagranie TV Republika pokazuje jedynie przygotowanie i przekazanie wieńca przez pracownika, co jest elementem organizacyjnym każdego wydarzenia" - wyjaśnia w odpowiedzi na pytania Konkret24 niemiecka ambasada w Polsce. Informuje, że były cztery wieńce. Od: Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów Wolframa Weimera i i Geza Andreasa von Geyra, sekretarza stanu w niemieckim MSZ (obaj byli obecni); od miasta Berlin (był burmistrz Kai Wegner), od Kraju Związkowego Branderburgia i od polskiej ambasady w Niemczech (obecny był jej kierownik Jan Tombiński).
Z relacji uzyskanych przez nas niezależnie od wszystkich czterech organizatorów wyłania się spójny obraz tego, jak przebiegały uroczystości. Otóż na kilka godzin przed ceremonią wynajęty pracownik kwiaciarni przywiózł na miejsce wieńce, które oparł o głaz. To jego widać na kadrach Republiki. Potem, na chwilę przed ceremonią, przedstawiciele organizatorów i pracownicy ambasady polskiej w Berlinie ustawili wieńce na stojakach. - Protokół zdecydował o takiej formule ze względów na gabaryty wieńców - tłumaczy nam osoba znająca szczegóły sprawy.
Podczas uroczystości przemawiał Jan Tombiński: "Jeszcze przed wschodem słońca, około godziny 4.40 rano, pierwsze bomby spadły na śpiący Wieluń. (…) Każda wojna niesie za sobą dramaty i tragedie, których pierwszymi ofiarami stają się zawsze najsłabsi. 'Nigdy więcej!' – pada po każdym konflikcie. Tylko żeby wkrótce zakrzyknąć 'Znowu!'. Od ponad 25 lat, po raz pierwszy w historii Polacy i Niemcy są sojusznikami. Rozliczenie się z ranami przeszłości tylko wzmocni naszą zdolność do wspólnego radzenia sobie z nowymi wyzwaniami".
Głos zabrał także Pełnomocnik Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów Wolfram Weimer. Podkreślał niemiecką odpowiedzialność za popełnione zbrodnie, która "nie ulega przedawnieniu". "Trwa, również za to, żeby nigdy nie powtórzyło się to, co tam się wydarzyło. Odpowiedzialność przechodzi na kolejne pokolenia Niemców, które przyjdą po nas" - mówił do zebranych. Było to kilkadziesiąt osób. Obecni byli politycy polscy i niemieccy. Była także asysta honorowa Wojska Polskiego w galowych mundurach. Jak pokazuje nagranie, które publikujemy poniżej, atmosfera podczas wydarzenia była podniosła.
Po przemówieniach politycy, w tym przedstawiciele niemieckiego rządu, podeszli do wieńców, ułożyli wstęgi, by były lepiej widoczne, a następnie pokłonili się, oddając hołd ofiarom. Potem pozostali goście składali kwiaty.
Organizatorzy: "żenująca próba robienia skandalu"
Profesor dr Peter Oliver Loew, dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich, ocenia w rozmowie z Konkret24, że cały zamieszanie z wieńcem to "żenująca próba robienia skandalu z uroczystości, która nie dała żadnego argumentu, aby skandal z niej robić". Zapewnia, że wszystko odbyło się godnie. "Poprawiono na wieńcach wstęgi, jak to się zazwyczaj robi. Był werbel asysty wojskowej" - opisuje.
Z kolei Robert Parzer, szef Domu Niemiecko-Polskiego, wyjaśnia Konkret24, że składanie wieńców w Niemczech nie zawsze wygląda tak jak w Polsce (czyli nie zawsze są np. niesione przez żołnierzy bądź samych oficjeli aż do ułożenia na miejscu). - Czasem są składane osobiście czy przy pomocy asysty wojskowej. Czasem wieńce są już na stojakach. Wówczas jedynie poprawia się na nich wstęgi, skłania głowę, oddaje hołd - tłumaczy Robert Parzer.
Sprawę komentował także w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" JanTombiński, kierownik polskiej placówki w Berlinie. Mówił o pracowniku kwiaciarni. "Ten pan przygotowywał to miejsce pod uroczystość złożenia wieńców. Po prostu układał wieńce przed odsłonięciem. Trzeba bardzo nienawidzić Polski, żeby świadomie rozpowszechniać takie kłamstwo" - ocenił.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: TVP Info, x.com