Szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz uważa, że "Daniel Obajtek zdziera z polskich kierowców". Prezes PKN Orlen ripostuje, że za obecnego rządu "paliwa w Polsce są jednymi z najtańszych w Europie". W dyskusji o cenach paliw nie ma prostej odpowiedzi - trzeba bowiem wiedzieć, co za tymi cenami stoi.
Kwestia cen paliw stała się ostatnio tematem dyskusji nie tylko w domach Polaków czy internecie, ale i w życiu politycznym. Zaostrzyła się po zorganizowanej 4 lipca przez szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza konferencji prasowej przy stacji paliw PKN Orlen na ul. Polnej w Warszawie. Szef ludowców mówił tam o - jego zdaniem - zbyt wysokich cenach surowców ustalonych przez Orlen. Przedstawił, jak mówił, uśrednione ceny paliw z czerwca 2020 i 2021 roku - po czym ocenił, że ceny w ostatnim roku wzrosły o 33 proc. Zaapelował do rządu o obniżenie akcyzy.
Tymczasem jeszcze w czasie konferencji widoczne za politykami na pylonie ceny paliw spadły, a przed stacją pojawiła się rzeczniczka PKN Orlen Joanna Zakrzewska. Tłumaczyła, że na cenę paliw wpływają: cena za baryłkę ropy i kurs dolara. "W tej chwili zbliża się on do czterech złotych, kosztuje 3,8 złotego, a wtedy (w 2012 roku - red.) za dolara trzeba było płacić nieco ponad trzy złote - stwierdziła.
Ale Kosiniak-Kamysz nie odpuścił. "Wychodzi na to, że Francuzi, Brytyjczycy czy Holendrzy nie zdzierają tak z polskich kierowców jak Daniel Obajtek" - napisał 6 lipca na Twitterze, dodając hasztag "#TaniejObajtku". Na załączonym zdjęciu pokazał pylony na stacji PKN Orlen i zagranicznych firm - ceny paliw były najwyższe na Orlenie.
Na to zareagował prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, pisząc 6 lipca na Twitterze: "Przypominam, że kiedy to Pan był w rządzie ceny paliw potrafiły przekraczać 6 zł. Dziś, mimo niekorzystnych warunków makro, paliwa w Polsce są jednymi z najtańszych w Europie. Porównując ceny do średnich zarobków, Polacy mogą dziś kupić dwa razy więcej paliwa niż za rządów PO-PSL".
Pod tweetem Daniela Obajtka internauci w komentarzach przypominali jednak, jaka była sytuacja gospodarcza w czasach rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz jak wysokie wtedy były ceny ropy. "To ja Panu przypomnę ze wtedy był kryzys na światowych rynkach"; "Ile wtedy kosztowała baryłka, a ile kosztuje teraz?"; "Pan poda jeszcze ceny hurtowe wtedy i teraz..."; "Ta argumentacja jest dla ciemnego ludu. Oni to łykają" - pisali.
2012 rok - 111,69 dolarów za baryłkę. 2021 rok - 65,56 dolarów
Ze słów ekspertów, z którymi rozmawialiśmy o porównywaniu cen paliwa w kolejnych latach - czyli: czy można je tłumaczyć rządami w danym państwie bądź zasobnością portfeli jego mieszkańców - wynika, że argumentacja prezesa Orlenu nie jest do końca słuszna. - Porównując ceny paliw z różnych okresów, nie można zapominać o cenie za baryłkę ropy Brent - wyjaśnia dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z E-petrol.pl, portalu publikującego cotygodniowe raporty o średnich cenach paliw.
Według danych portalu w 2007 roku - czyli w pierwszym roku rządów koalicji PO-PS, za baryłkę trzeba było zapłacić 72,65 dolarów. Rok później - już 98,58 dolarów. W lipcu 2008 roku ta cena skoczyła nawet do 147,5 dolarów.
W latach 2011-2014 cena za baryłkę wynosiła 110-100 dolarów. A w 2015 roku drastycznie spadła - do 53,62 dolarów.
Jak to wygląda teraz? W pierwszej połowie 2021 roku średnia cena za baryłkę wyniosła 65,56 dolarów, czyli o 43,13 dolarów mniej niż w tym roku rządów PO-PSL, w którym średnia cena za baryłkę była najwyższa.
- Przed rokiem 2015 ropa była dużo droższa niż teraz - komentuje dr Bogucki. Co do wspomnianych przez prezesa Obajtka 6 zł za litr paliwa, wyjaśnia: - Taka średnia cena (a właściwie 5,99) przed 2015 rokiem pojawiała się na stacjach raczej w odniesieniu do 98 niż najpopularniejszej 95.
- Wówczas również hurtowe ceny paliw były wyższe - zauważa Urszula Cieślak z BM Reflex, firmy pośredniczącej w handlu paliwami i analizującej zmiany na rynku. - W 2012 roku, kiedy nominalne ceny paliw na stacjach były najwyższe, ceny paliw gotowych na rynku europejskim w złotówkach były średnio wyższe o tysiąc złotych za tonę niż obecnie - dodaje.
"Paliwa w Polsce zawsze były jednymi z najtańszych w Unii Europejskiej" - mamy niższą akcyzę i opłatę paliwową
Według firmy BM Reflex średnie ceny w Polsce za litr paliwa były 1 lipca następujące:
Pb98 - 5,80 zł
Pb95 - 5,50 zł
ON - 5,41 zł
LPG - 2,31 zł
Natomiast biorąc pod uwagę średnie ceny za litr w 27 krajach Unii Europejskiej według stanu na 1 lipca, w przypadku benzyny Pb95 Polska była na 24. miejscu - z ceną 5,54 zł. Tańsze paliwo było tylko w Słowenii, Rumunii i Bułgarii. Najdroższa benzyna Pb95 była w Holandii - w przeliczeniu wyszło po 8,18 zł. Ponad 7 zł za litr trzeba było zapłacić w: Danii, Portugalii, Finlandii, Grecji, we Włoszech, Szwecji i Niemczech.
- Paliwa w Polsce zawsze były jednymi z najtańszych w Unii Europejskiej, ponieważ nasze obciążenia podatkowe są niższe w stosunku do tych obowiązujących w innych europejskich krajach - tłumaczy Urszula Cieślak.
Doktor Jakub Bogucki informuje, że teraz cena ropy znów idzie do góry. - Świat wychodzi z pandemii, rośnie transport, a tym samym zapotrzebowanie na ten surowiec. Mimo tego radzimy sobie stosunkowo dobrze z uwagi na to, że importujemy ropę ze Wschodu (głównie Rosji), której transport jest tańszy, a również dlatego, że wysokość minimalna zarówno akcyzy, jak i opłaty paliwowej ustalanej na poziomie unijnym w porównaniu do części krajów członkowskich jest niższa - tłumaczy ekspert.
W kwietniu tego roku portal Rankomat.pl sprawdził, ile litrów benzyny bezołowiowej 95 można kupić za średnią pensję netto w 28 europejskich krajach. Polska w zestawieniu zajęła 21. miejsce - z 628 litrami. Jeszcze mniej paliwa można było kupić za średnią pensję na Słowacji, Łotwie, w Chorwacji, Portugalii, Rumunii, Bułgarii i Grecji.
Najwięcej paliwa za średnią pensję w danym kraju można było zatankować w Szwajcarii - 3425 litrów. Następna w zestawieniu była Dania - 1810 litrów.
Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shuttertstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock