"Zamach stanu" według Święczkowskiego. Eksperci: polityczny performance

Źródło:
Konkret24
Święczkowski o "zamachu stanu"
Święczkowski o "zamachu stanu"TVN24
wideo 2/5
Święczkowski o "zamachu stanu"TVN24

Brak przesłanek prawnych do twierdzenia, że w Polsce doszło do zamachu stanu - oceniają eksperci, komentując zawiadomienie do prokuratury złożone przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego. A raczej: do konkretnego prokuratora. Bo kto, przez kogo i w jakiej sprawie uruchomił tę akcję, dużo mówi o jej drugim, politycznym dnie.

"Od rana polonijne fora za oceanem pełne są wiadomości 'o zamachu stanu w Polsce'. Polonia, która w większości ma dość jasne poglądy i wiedzę o kraju czerpie z takich właśnie źródeł, kolportuje informacje o 'zamachu stanu'" - alarmował 6 stycznia 2025 roku w serwisie X Paweł Żuchowski, wieloletni amerykański korespondent RMF FM. Pisząc o "takich właśnie źródłach", wskazywał m.in. na Telewizję Republika i media społecznościowe, w których fraza "zamach stanu" trendowała od 5 lutego. Tezę o "zamachu stanu" w Polsce rozpowszechniały bowiem - często w histerycznym tonie relacji - media prawicowe, które wspierały poprzedni rząd Zjednoczonej Prawicy, a obecnie opozycję.

Wszystko zaczęło się 5 lutego, kiedy to prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski poinformował na briefingu prasowym, że pod koniec stycznia podpisał liczące 60 stron zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa Rady Ministrów, ministrów, marszałka Sejmu, marszałek Senatu, posłów i senatorów koalicji rządzącej, prezesa Rządowego Centrum Legislacji, niektórych sędziów i prokuratorów. Przestępstwo miałoby polegać na tym, że osoby te "działają w zorganizowanej grupie przestępczej, i w krótkich odstępach czasu, (...), mając na celu zmianę konstytucyjnego ustroju RP oraz działając w celu osiągnięcia lub zaprzestania działalności Trybunału Konstytucyjnego oraz innych organów konstytucyjnych, w tym Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego". Prezes Święczkowski dodał, że chodzi o przestępstwo "zamachu stanu".

Wniósł o to, by śledztwo prowadził osobiście zastępca prokuratora generalnego prokurator Michał Ostrowski. - Wczoraj zostałem przesłuchany przez pana prokuratora w charakterze zawiadamiającego - mówił Święczkowski. Dodał, że 5 lutego został poinformowany przez prokuratora Ostrowskiego, że wszczęto po tym zawiadomieniu śledztwo.

Jeszcze tego samego dnia decyzję Święczkowskiego skomentował w serwisie X prezes PiS Jarosław Kaczyński: "Z satysfakcją przyjmuję inicjatywę Prezesa Trybunału Konstytucyjnego i fakt wszczęcia śledztwa przez Zastępcę Prokuratora Generalnego na podstawie zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu przestępstwa zamachu stanu" - stwierdził.

Jarosław Kaczyński o zamachu stanux.com

To sprawa bez precedensu w Polsce. Zarówno jeżeli chodzi o podstawy prawne oskarżenia rządzących o zamach stanu - których to przesłanek, co wyjaśniają eksperci, po prostu brak - jak też o niestandardowy sposób zawiadomienia prokuratury. Polityczny efekt został jednak w jakimś stopniu osiągnięty, o czym świadczy rozpowszechniana teraz w środowiskach zwolenników Prawa i Sprawiedliwości teoria o rzekomym zamachu stanu w Polsce.

Prokurator Ostrowski już przesłuchuje. Prokuratura Krajowa: to "prywatna korespondencja prokuratora"

5 lutego na stronie TK pojawiła się sentencja zawiadomienia, o którym mówił Święczkowski. Ma trzy strony. Prezes TK opisuje w ośmiu podpunktach, kiedy - jego zdaniem - doszło do złamania prawa. Dalszy ciąg pisma, ze szczegółowym uzasadnieniem, nie został podany do publicznej wiadomości. Pismo nosi datę 31 stycznia 2025 roku i jest zaadresowane do zastępcy prokuratora generalnego Marka Ostrowskiego, a nie ogólnie do Prokuratury Krajowej.

6 lutego prokurator Ostrowski wystąpił na konferencji prasowej w Krajowej Radzie Sądownictwa. "Wpłynęło do mnie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa skierowane przez prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Podjąłem w tej sprawie czynności, przesłuchałem pana prezesa w charakterze świadka, zgromadziłem dokumenty i wczoraj wydałem postanowienie o wszczęciu śledztwa z artykułu 127, 128 i 258 Kodeksu karnego" - informował. Mówił, że "chodzi o ustrojowy zamach stanu i o wpływanie groźbą bezprawną i przemocą na konstytucyjne organy państwa". Ponadto że przesłuchał już też przewodniczącą KRS Dagmarę Pawełczyk-Woicką i pierwszą prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską. Pytany, kto będzie jeszcze przesłuchiwany, odpowiedział, że "śledztwo dotyczy osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie, w tym marszałka Sejmu, pani marszałek Senatu, pana premiera, ministrów, w tym ministra sprawiedliwości, śledztwo dotyczy też sytuacji, gdzie panu prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej odbiera się jego prerogatywy, polegające na nominacji sędziowskich".

Później tego samego dnia Maciej Świrski, przewodniczący KRRiT, napisał na platformie X: "Informuję, że dziś złożyłem zeznania przed prokuratorem Michałem Ostrowskim w sprawie trwającego, moim zdaniem, od 19.12.2023 zamachu konstytucyjnego" (pisownia oryginalna).

Na konferencji w KRS prokurator Ostrowski poinformował też: "To śledztwo zostało zarejestrowane w prokuraturze. Zwróciłem się do pana prokuratora generalnego wczoraj, by nadał numer (...). Czekam na tę decyzję". 6 lutego opublikowano na stronie TK potwierdzenie wpłynięcia zawiadomienia do sekretariatu Ostrowskiego. Jest pieczęć i podpis pracownicy jego sekretariatu (potem zaczerniony). Na potwierdzeniu są dwie daty wpływu zawiadomienia: 3 i 5 lutego.

Kilka godzin później odbyła się konferencja rzeczniczki Prokuratury Krajowej Anny Adamiak. Poinformowała, że trzy dni wcześniej pracownik Trybunału Konstytucyjnego osobiście złożył w Prokuraturze Krajowej zamkniętą kopertę w sekretariacie Michała Ostrowskiego, ale: "wpłynęła nie do prokuratury, a do zastępcy prokuratora generalnego jakaś korespondencja z Trybunału Konstytucyjnego". Według rzeczniczki, ponieważ "korespondencja wpłynęła do prokuratora Michała Ostrowskiego", a on "nie posiada kompetencji (...), urządzeń do dokonywania ewidencji i rejestracji dokumentów", więc powinien ten dokument "przekazać bądź właściwej jednostce (...), bądź swojemu przełożonemu". Dlatego - stwierdziła Adamiak i podkreślała to kilka razy - ta "korespondencja jest korespondencją prywatną prokuratora Michała Ostrowskiego". Podkreśliła, że ponieważ sam prokurator generalny nie ma uprawnień do rejestracji zgłoszenia, owo zawiadomienie i tak trafiłoby do właściwej jednostki.  Przypomnijmy: przełożonym prokuratora Ostrowskiego jest Adam Bodnar, prokurator generalny, jednocześnie minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Ten dwugłos między prokuratorami Ostrowskim i Adamiak oraz sposób złożenia zawiadomienia przez Święczkowskiego wyglądają jak skutek sporu co do obsadzania stanowisk przez ministra Bodnara - przeciwko czemu protestuje część prokuratorów i sędziów obsadzonych przez poprzedniego ministra Zbigniewa Ziobrę.

O czym zawiadomił prokuraturę Święczkowski

Prezes TK w swoim piśmie zawiadamia o: (pisownia oryginalna) "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przez Prezesa Rady Ministrów, ministrów, Marszałka Sejmu, Marszałka Senatu, posłów i senatorów koalicji rządzącej, Prezesa Rządowego Centrum Legislacji, niektórych sędziów i prokuratorów oraz inne osoby, przestępstwa, polegającego na tym, że: w okresie od 13 grudnia 2023 roku do dnia złożenia niniejszego zawiadomienia, w Warszawie oraz innych miejscach Polski, osoby te, działając w zorganizowanej grupie przestępczej, w krótkich odstępach czasu, w wykonaniu z góry powziętego zamiaru, mając na celu zmianę konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej oraz działając w celu usunięcia lub zaprzestania działalności konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej Trybunału Konstytucyjnego oraz innych organów konstytucyjnych, w tym Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego podjęły, w porozumieniu z innymi osobami, działalność zmierzającą do urzeczywistnienia tychże celów przemocą oraz groźbą bezprawną, przez wyeliminowanie możliwości funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego oraz innych organów konstytucyjnych, w tym Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego w ten sposób, że m.in.:

1) doprowadziły do podważenia statusu ustrojowo-prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego oraz sędziów Sądu Najwyższego, jak również mocy prawnej orzeczeń wydawanych przez Sąd Najwyższy, w tym w szczególności przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych; 2) doprowadziły do zaprzestania publikowania przez Rządowe Centrum Legislacji orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, podważając status legalnie powołanych sędziów Trybunału; 3) doprowadziły do podjęcia uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 6 marca 2024 r. w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 w kontekście działalności Trybunału Konstytucyjnego; 4) doprowadziły do podjęcia uchwały nr 162 Rady Ministrów z dnia 18 grudnia 2024 r. w sprawie przeciwdziałania negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w obszarze sądownictwa; 5) doprowadziły do zaprzestania przedstawiania stanowisk i brania udziału w rozprawach przez obligatoryjnych uczestników postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym; 6) doprowadziły do nieobsadzenia trzech wakujących stanowisk sędziowskich w Trybunale Konstytucyjnym; 7) doprowadziły do przyjęcia ustawy budżetowej na rok 2025 (Sejm X kadencji, druk numer 687) pozbawiającej Trybunał Konstytucyjny środków finansowych na wypłatę wynagrodzeń sędziom Trybunału; 8) doprowadziły do podważenia statusu ustrojowo-prawnego Krajowej Rady Sądownictwa oraz jej członków, jak również nominacji sędziowskich podejmowanych z jej udziałem".

Bogdan Święczkowski uznał to za przestępstwa opisane w Kodeksie karnym: art. 127 ("Zamach stanu") par. 1 oraz art. 128 ("Zamach na konstytucyjny organ RP) par. 1 i 3, a także art. 65, 12 i 258 mówiące o zorganizowanej grupie przestępczej.

Zamachu stanu według polskiego prawa

Co to jest zamach stanu, opisuje wspomniany wyżej art. 127 Kodeksu karnego:

Par. 1. Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności. Par. 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w par. 1, podlega karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20.

Z kolei art. 128 kk opisuje "Zamach na konstytucyjny organ RP" - według niego ten, "kto, w celu usunięcia przemocą konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20"; "kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w par. 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5"; a "kto przemocą lub groźbą bezprawną wywiera wpływ na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".

W swoim zawiadomieniu Święczkowski wymienia więc przepisy mówiące "o prowadzeniu działalności w celu pozbawienie niepodległości, oderwaniu części obszaru lub zmiany przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej", a także o działalności zmierzającej "do usunięcia przemocą organu Rzeczypospolitej Polskiej oraz wpływaniu przemocą lub groźbą bezprawną na czynności urzędowe konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej"; ponadto przepisy, w których jest mowa o "zorganizowanej grupie przestępczej".

To zarzuty największej wagi, kojarzące się z siłowym przejęciem władzy czy wręcz pojawieniem się czołgów na ulicach - o czym już rozprawiają niektórzy politycy opozycji, a sam Święczkowski straszył 6 lutego w RMF FM, że w razie protestów Tusk wyprowadzi wojsko na ulice.

Tylko by zrozumieć, z czego wynikają takie oskarżenia, trzeba pamiętać, kim są główni twórcy tezy o "zamachu stanu", co naprawdę się wydarzyło w sprawie instytucji wspomnianych przez Święczkowskiego oraz jaka jest pozycja obecnego prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Kryzys prawny Trybunału Konstytucyjnego

To kwestia będąca sednem wydarzeń z ostatnich dni. Rząd Donalda Tuska nie uznaje bowiem Trybunału Konstytucyjnego w obecnym składzie. Od 2015 roku zasiadało w nim bowiem trzech tzw. sędziów dublerów, czyli sędziów wybranych na miejsca już obsadzone. Zdaniem rządu oznacza to, że wyroki przez nich wydane są obarczone wadą prawną. Te kwestię szczegółowo już wyjaśnialiśmy w Konkret24.

Z trzech sędziów dublerów zostało jeszcze dwóch - Justyn Piskorski (jego kadencja upływa 18 września 2026 roku) i Jarosław Wyrembak (do 30 stycznia 2027 roku). Dodatkowym problemem jest to, że być może ich głosami kandydatem na prezesa TK został w grudniu 2024 roku wybrany m.in. Święczkowski (głosowanie jest tajne), którego ostatecznie mianował prezydent. Stąd zastrzeżenia wielu ekspertów i konstytucjonalistów, że wybór następcy Julii Przyłębskiej jest prawnie wadliwy.

Politycy opozycji w czasach Zjednoczonej Prawicy - a obecnie koalicji rządzącej - jak też część prawników krytykowali i krytykują TK za upolitycznienie, uzależnienie do Prawa i Sprawiedliwości, czego skutkiem były wewnętrzne spory między sędziami i paraliż prac trybunału.

Ponadto w grudniu 2024 roku zakończyła się kadencja trójki członków Trybunału Konstytucyjnego: sędziego dublera Mariusza Muszyńskiego, a także dwojga sędziów, których wybór nie był kwestionowany - Piotra Pszczółkowskiego i Julii Przyłębskiej. Do tej pory Sejm nie wybrał ich następców (więcej o tym poniżej). Teraz mamy więc zaledwie 12 z 15 sędziów TK. "Gdybyśmy jeszcze odjęli to, że mamy dwóch sędziów dublerów, to jest de facto 11 sędziów. A jeżeli popatrzymy, że w poniedziałek jest ostatni dzień urzędowania pani sędzi Julii Przyłębskiej, to od wtorku będziemy mieć 10 sędziów, czyli właściwie Trybunału, można powiedzieć, już nie ma" – komentowała na początku grudnia 2024 roku w rozmowie z portalem tvn24.pl dr Monika Haczkowska z Polskiego Towarzystwa Prawa Konstytucyjnego.

Święczkowski: były radny PiS, poseł z listy PiS, człowiek Ziobry

Prezes TK Bogdan Święczkowski jest związany z Prawem i Sprawiedliwością, uchodzi za człowieka Zbigniewa Ziobry. Znają się co najmniej od lat 90. "Święczkowski od początku postawił na Zbigniewa Ziobrę, razem studiowali, razem zaczynali asesury prokuratorskie" - mówił w reportażu "Czarno na białym" dziennikarz "Polityki" Piotr Pytlakowski. Janusz Kaczmarek, prokurator krajowy w latach 2005-2007, wskazywał wówczas w rozmowie z dziennikarzem "Czarno na białym" Dariuszem Kubikiem, że Święczkowski "niejednokrotnie podkreślał, że w zasadzie zawdzięcza wszystko Zbigniewowi Ziobrze, a co za tym idzie, nigdy go nie zdradzi". Jak mówił, "obserwował, że są to relacje nacechowane pewnego rodzaju przyjaźnią". Kaczmarek był wówczas zastępcą Ziobry i jednocześnie przełożonym Święczkowskiego. Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Ewa Ivanova analizowała, że do Święczkowskiego "bardziej pasuje określenie 'polityk w prokuraturze' niż 'prokurator', bo pracą liniową prokuratora zajmował się w niewielkim zakresie i całą swoją właściwie karierę zawodową też zawdzięcza wpływom polityka Zbigniewa Ziobry, też Jarosława Kaczyńskiego i Lecha Kaczyńskiego".

OGLĄDAJ W TVN24 GO: "PROKURATOR I KONSTYTUCJA"

Święczkowski ukończył studia prawnicze na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, później ukończył aplikację prokuratorską. Za czasów pierwszych rządów PiS (2005-2007) początkowo był szefem biura do spraw zwalczania przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Później - od września 2006 do listopada 2007 roku - był szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W tamtym czasie doszło do samobójczej śmierci byłej minister budownictwa i byłej posłanki SLD Barbary Blidy, gdy w kwietniu 2007 roku do domu Blidów w Siemianowicach Śląskich wkroczyli funkcjonariusze ABW.

Po odejściu z funkcji szefa ABW Święczkowski wrócił na stanowisko prokuratora Prokuratury Krajowej i odszedł w stan spoczynku z chwilą likwidacji ówczesnej PK oraz rozdzielenia funkcji szefa Ministerstwa Sprawiedliwości od prokuratora generalnego i utworzenia Prokuratury Generalnej. W latach 2010-2015 Święczkowski pozostawał prokuratorem w stanie spoczynku. W tym czasie, w 2010 roku, został wybrany na radnego śląskiego sejmiku wojewódzkiego z listy PiS, choć formalnie do partii nie należał.

W 2011 roku kandydował w wyborach parlamentarnych - także z list PiS. Został wybrany w okręgu obejmującym Wałbrzych. W czasie kampanii wyborczej na jednym ze spotkań z sympatykami przekonywał: "Namawiam państwa do głosowania takiego, które pokaże, że możemy wrócić do władzy. A jedyną partią, która gwarantuje powrót do władzy prawicy niepodległościowej, jest Prawo i Sprawiedliwość". Mandatu poselskiego jednak nie objął, ponieważ nie zrzekł się funkcji prokuratora w stanie spoczynku.

Obecny prezes TK był radnym PiS i startował do Sejmu z tej listySpot Wyborczy PiS, rok 2010

Po powrocie PiS do władzy w listopadzie 2015 roku Święczkowski został wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości, którym kierował Zbigniew Ziobro, a w marcu 2016 roku (po ponownym połączeniu funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego) objął stanowisko prokuratora krajowego w randze zastępcy PG.

Według prokurator Ewy Wrzosek "okres kierowania przez Bogdana Święczkowskiego prokuraturą to jest pasmo łamania niezależności prokuratorów, ręcznego sterowania śledztwami". "To są wszystkie te najgorsze rzeczy, które sobie możemy jako prokuratorzy wyobrazić" - mówiła w materiale "Czarno na białym". To Święczkowski jako szef Prokuratury Krajowej podpisał decyzje o delegacjach kilkunastu prokuratorów krytycznych wobec ministra Ziobry - wśród nich była prokurator Wrzosek, która z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów została skierowana do Śremu w Wielkopolsce.

Święczkowski został wybrany przez Sejm na sędziego Trybunału Konstytucyjnego w lutym 2022 roku; w grudniu 2024 został prezesem TK.

Święczkowski i Ostrowski: "najbliższy współpracownik"

Dlaczego zawiadomienie Święczkowskiego trafiło akurat na biurko prokuratora Ostrowskiego? Zazwyczaj zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa składa się osobiście na dziennik podawczy danej jednostki prokuratury lub wysyła pocztą. Jest rejestrowane, a potem jest mu nadawana sygnatura.

W tym przypadku było inaczej. Pokazuje to, jak bardzo zależało Święczkowskiemu, by pismo trafiło bezpośrednio do rąk Ostrowskiego. Wnosił, by to było postępowanie własne prokuratora, czyli takie, które prokurator osobiście prowadzi, a nie jedynie nadzoruje. Potem w RMF FM tłumaczył: "Prokurator Ostrowski jest jedynym, legalnym zastępcą prokuratora generalnego (...). Osoby będące w kierownictwie Prokuratury Krajowej zostały powołane do tego kierownictwa nielegalnie".

Rzeczniczka Prokuratury Krajowej Anna Adamiak na konferencji 6 lutego stwierdziła jednak, że Ostrowski nie powinien prowadzić śledztwa z zawiadomienia "swojego kolegi". "Pan prokurator Ostrowski, nawet jeżeli ta sprawa byłaby zarejestrowana, nie mógłby prowadzić tego postępowania, ponieważ by podlegał wyłączeniu na podstawie artykułu 40 paragraf 1 Kodeksu karnego, ponieważ pan prokurator Ostrowski był najbliższym współpracownikiem pana Bogdana Święczkowskiego wówczas, kiedy [ten] był prokuratorem krajowym, a także ma z nim prywatne relacje" - wyjaśniła (chodzi zapewne o Kodeks postępowania karnego - red.).

W grudniu 2023 roku "Gazeta Wyborcza" pisała o Ostrowskim: "Ziobrysta do szpiku kości". W listopadzie 2007 roku, w czasie pierwszego rządu PiS, od ówczesnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry uzyskał on w trybie nagrodowym tytuł prokuratora prokuratury apelacyjnej na wniosek wrocławskiego prokuratora apelacyjnego. "W lipcu 2008 roku grono prokuratorów, ideowo związanych ze Zbigniewem Ziobrą, założyło Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów Ad Vocem. Michał Ostrowski został jego członkiem w 2012 r., a w 2013 roku powołano go na szefa Komisji Rewizyjnej. To właśnie Ad Vocem, którego członków inni prokuratorzy nazywali 'zakonem' albo 'hunwejbinami Ziobry', było trampoliną do jego późniejszej kariery" - informowała "GW".

W marcu 2016 roku, gdy ponownie rządził PiS, a Ziobro znów był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, Ostrowski objął stanowisko dyrektora departamentu ds. przestępczości gospodarczej w Prokuraturze Krajowej. Następnie został powołany na stanowisko prokuratora Prokuratury Krajowej. W tym czasie prokuratorem krajowym był Bogdan Święczkowski.

Prokurator Ostrowski: "zabetonowanie wpływów Ziobry"

W listopadzie 2023 roku, gdy było już jasne, że po wyborach parlamentarnych PiS nie zdoła sformować rządu, ówczesny premier Mateusz Morawiecki na wniosek Zbigniewa Ziobry powołał Michała Ostrowskiego na zastępcę prokuratora generalnego. Tak to tłumaczył serwis OKO.press: "To była tzw. nominacja last minute. Jej celem było betonowanie wpływów Ziobry w prokuraturze i uniemożliwienie rządzenia nią nowemu Ministrowi Sprawiedliwości i Prokuratorowi Generalnemu. W tym celu przed wyborami PiS znowelizował też ustawę o prokuraturze, w której wiele uprawnień ówczesnego Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry scedował na swojego Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego. Nowy Prokurator Generalny – po przegranych wyborach – miał mieć de facto funkcję czysto tytularną".

Ale po objęciu rządów przez obecną koalicję minister sprawiedliwości okazało się, że gdy Barski został w 2022 roku powołany na prokuratora krajowego, był już w stanie spoczynku, czyli na prokuratorskiej emeryturze. Dlatego w styczniu 2024 roku minister Bodnar poinformował, że Barski nie jest już prokuratorem krajowym, bo nie został prawidłowo przywrócony ze stanu spoczynku - i na jego miejsce wyznaczył w roli pełniącego obowiązki Jacka Bilewicza. Mimo że to wywołało sprzeciw prezydenta Dudy (uważa, że prokuratorem krajowym jest Barski, złożył skargę do Trybunału Konstytucyjnego, a ten nakazał wstrzymanie decyzji Bodnara) - w marcu 2024 roku Donald Tusk powołał na stanowisko prokuratura krajowego Dariusza Korneluka. Nie uznaje go obecna opozycja i część prokuratorów z nadania Ziobry.

I to właśnie prokurator Ostrowski od początku kwestionował decyzje ministra Bodnara. Razem z innymi powołanymi za Ziobry zastępcami podpisywał się pod krytycznymi wobec działań nowej władzy oświadczeniami. Wspólnie złożyli zawiadomienie, które stało się podstawą do wszczęcia przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, w tym ministra sprawiedliwości w sprawie odwołania Barskiego. W styczniu 2024 roku Ostrowski zwrócił się w oświadczeniu wideo do prokuratorów, mówiąc, że nadal prokuratorem krajowym jest Dariusz Barski. W czerwcu 2024 roku OKO.press informował, że Ostrowskiemu postawiono sześć zarzutów dyscyplinarnych za m.in. za kwestionowanie uprawnienia Prokuratora Generalnego Adama Bodnara do wydawania zarządzeń i poleceń.

Ta historia wyjaśnia, dlaczego Święczkowski złożył swoje zawiadomienie właśnie bezpośrednio do prokuratora Ostrowskiego.

Kolejne zarzuty prezesa TK także mają drugie dno. Wyjaśniamy ich kontekst.

Sporny status Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego

Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego powstała na mocy ustawy z grudnia 2017 roku o Sądzie Najwyższym. Była częścią "reform" wymiaru sprawiedliwości dokonywach przez rząd Zjednoczonej Prawicy i z tego powodu jej legalność jest podważana. W uchwale ze stycznia 2020 roku sędziowie Sądu Najwyższego stwierdzili, że izba ta jest "w całości złożona z wadliwie powołanych sędziów" przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa (zwaną potocznie neo-KRS).

W listopadzie 2021 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest "niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym przez prawo". Powtórzył to w wyroku z 23 listopada 2023 roku. 21 grudnia 2023 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzekł, że pytania skierowane do trybunału przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych "nie pochodzą od organu mającego status niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego uprzednio na mocy ustawy, jak wymaga tego prawo Unii". Chodziło o powołaną w całości przez polityków neo-KRS.

Ponieważ ta izba SN miałaby decydować o ważności wyborów prezydenckich w 2025 roku, a rządząca koalicja i gremia prawnicze uznają, że w wyniku orzeczeń TSUE nie jest ona sądem, partie obawiają się, że po wygranej ich kandydatów i zatwierdzeniu tego wyboru przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej przeciwne ugrupowania będą podważać ważność tej decyzji - a co za tym idzie: ważność wyborów i wygranej danego kandydata. Taką postawę prezentuje szczególnie PiS i to jemu zależy, by rząd uznał prawomocność owej izby SN.

Niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego

Jak wspomnieliśmy wyżej, rząd Donalda Tuska nie uznaje obecnego składu Trybunału Konstytucyjnego za zgodny z polskim prawem. Dlatego od marca 2024 roku nie publikuje jego orzeczeń. 6 marca 2024 Sejm przyjął uchwałę w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego lat 2015-2023 - stwierdził w niej, że "uwzględnienie w działalności organu władzy publicznej rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego wydanych z naruszeniem prawa może zostać uznane za naruszenie zasady legalizmu przez te organy". Zasada legalizmu wynika z art. 7 konstytucji, zgodnie z którym organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.

Sejm stwierdził też, że ze względu na uchwały sejmowe dotyczące wyboru sędziów TK podjęte z rażącym naruszeniem prawa Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego. W związku z tym orzeczenia TK z ich udziałem są dotknięte wadą prawną, a wady te dotyczą także decyzji, jakie podejmowali wcześniej Henryk Cioch i Lech Morawski, których zastąpili Piskorski i Wyrembak. Sejm uznał też, że Julia Przyłębska, która pełniła wówczas funkcję prezesa TK (zakończyła ją 9 grudnia 2024 roku), była tym stanowisku osobą nieuprawnioną i wyjaśniał powody.

Dalej w uchwale Sejm uznał, że TK w obecnym kształcie jest niezdolny do wykonywania zadań, co "wymaga ponownej kreacji sądu konstytucyjnego, zgodnie z konstytucyjnymi zasadami oraz przy uwzględnieniu głosu wszystkich sił politycznych szanujących porządek konstytucyjny". Uchwała wskazuje, że sędziowie odnowionego TK powinni być wybrani z udziałem głosu opozycji. "Ustalanie składu osobowego powinno być rozłożone w czasie tak, aby potwierdzić wolę kreacji tego organu w sposób wolny od perspektywy bieżącej kadencji Sejmu i Senatu" - głosi uchwała.

Od połowy 2024 roku Trybunał Konstytucyjny publikuje swoje wyroki na stronie internetowej.

Sporne uchwały

Oprócz uchwały z 6 marca 2024 roku, przestępstwo rządzących polegało też - według Święczkowskiego - na podjęciu uchwały nr 162 Rady Ministrów z dnia 18 grudnia 2024 roku w sprawie przeciwdziałania negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w obszarze sądownictwa. 

Główne argumenty sejmowej uchwały z marca 2024 roku opisaliśmy powyżej. "Skutkiem uchwały Sejmu RP – jako aktu wydanego bezpośrednio na podstawie art. 190 ust. 4 Konstytucji - jest wyeliminowanie uchwał Sejmu RP o wyborze sędziów TK z obrotu prawnego, co z kolei ma znaczenie z punktu widzenia prawidłowości obsadzenia składu orzekającego TK" - wyjaśniał w czerwcu 2024 roku Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Wciąż chodziło bowiem o mianowanie tzw. sędziów dublerów. PiS oczywiście się z takim stanowiskiem nie zgodził, jego posłowie złożyli wniosek o zbadanie konstytucyjności tej uchwały i w maju 2024 TK orzekł, że ta jest niezgodna z konstytucją.  

Z kolei uchwała rządu Donalda Tuska z grudnia 2024 roku została podjęta, "mając na względzie potrzebę usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego dotyczącego Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa i Sądu Najwyższego". W uchwale rząd wyraził stanowisko, że "teksty aktów wydawanych przez KRS oraz aktów wydawanych przez Sąd Najwyższy", w składach z udziałem osób wyłonionych po 2017 roku i ogłaszane w dziennikach urzędowych, "powinny zostać uzupełnione o nieingerującą w treść samego aktu adnotację". "Czyli jak się pojawi jakaś uchwała KRS o zmianie regulaminu, która ma być opublikowana, to zostanie to opatrzone adnotacją, że KRS była poddawana ocenie ze strony organów międzynarodowych i uchwały Sejmu z grudnia 2023 roku" - wyjaśniał minister Bodnar. 

Z tym także PiS się nie zgadza, a Święczkowski wykorzystał ten fakt w swojej akcji z "zamachem stanu".

Nieobsadzone wakaty w TK

Przypomnijmy: w grudniu 2024 roku upłynęły kadencje trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego: Julii Przyłębskiej (9 grudnia), Piotra Pszczółkowskiego i Mariusza Muszyńskiego (obu 3 grudnia). Już we wrześniu 2024 roku marszałek Szymon Hołownia mówił: "Zastanawiałem się, czy powinniśmy obsadzać miejsca, które za chwilę zwolnią się w Trybunale, i konkluzja ekspertów jest taka, że nie powinniśmy". "Nawet jeśliby jakimś cudem znaleźli się chętni, żeby pracować z Julią Przyłębską w Trybunale Konstytucyjnym i być tam mniejszością, nie obsadzać, nie wchodzić do tego zatrutego źródła, poczekać, aż będziemy mogli rozwiązać tę sprawę systemowo" – dodał. Pytany o dalsze losy Trybunału Konstytucyjnego, powiedział, że TK będzie musiał "w naturalny sposób zostać naprawiony po wyborach prezydenckich" w 2025 roku. 

9 listopada minął termin zgłaszania kandydatur do TK. I żaden z sejmowych klubów - w tym Prawo i Sprawiedliwość - nie zgłosił w regulaminowym terminie kandydata na uzupełnienie wakatów. "Takiej sytuacji w polskim Sejmie nigdy nie było" – informował Money.pl. Pod koniec listopada marszałek wyznaczył dodatkowy termin - 11 grudnia. Tylko Klub PiS zgłosił dwóch: prawnika Artura Kotowskiego i posła Marka Asta.

27 stycznia 2025 roku prezes TK Bogdan Święczkowski skierował pismo do marszałka Sejmu, apelując o podjęcie działań w celu obsadzenia wakatów. Dotychczas Sejm nie rozpatrzył zgłoszonych kandydatur ani nie ogłosił nowego terminu na zgłaszanie kolejnych, zatem Trybunał Konstytucyjny funkcjonuje w niepełnym składzie. 

Obcięcie budżetu TK

Jeszcze gdy trwały prace nad ustawą budżetową na 2025 rok, rząd zapowiadał cięcie budżetów 14 instytucji - w tym Trybunału Konstytucyjnego. Na początku grudnia Sejm przyjął budżet na 2025 rok, miesiąc później przyjął poprawki Senatu. Trybunał Konstytucyjny, który sam planuje swój budżet, wnioskował o 63,4 mln zł, ale w uchwalonym budżecie przewidziano o 10,8 mln mniej - z tego 10,2 mln zł dotyczy wynagrodzeń.

To oburzyło nie tylko członków TK, ale też opozycję, która grzmiała o skandalu i łamaniu konstytucji. Jej art. 178 ust. 2 stanowi bowiem, że "sędziom zapewnia się warunki pracy i wynagrodzenie odpowiadające godności urzędu oraz zakresowi ich obowiązków". W połowie stycznia prezydent Andrzej Duda wprawdzie podpisał ustawę budżetową na 2025 rok, ale przesłał część przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej - chodzi o te dotyczące cięć w budżecie TK, a także KRS.

Nieuznawana neo-KRS

Wśród ośmiu głównych zarzutów Święczkowskiego w zawiadomieniu do prokuratury o "zamachu stanu" jest też "podważanie statusu ustrojowo-prawnego Krajowej Rady Sądownictwa". Spór o neo-KRS sięga 2017 roku, kiedy to rzeczywiście doszło do złamania Konstytucji RP - ale przez rząd Zjednoczonej Prawicy. To ta ówczesna decyzja dała początek kolejnym niezgodnym z prawem działaniom ówczesnego rządu, a obecny stan prawny jest tylko jej skutkiem.

Bo według art. 187 Konstytucji RP Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 25 członków: Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, ministra sprawiedliwości, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i osoby powołanej przez prezydenta; 15 członków wybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych; czterech członków wybranych przez Sejm spośród posłów oraz dwóch członków wybranych przez Senat spośród senatorów. Tymczasem za poprzedniej władzy doszło do uchwalenia ustawy z 8 grudnia 2017 roku o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw. Tą nowelizacją PiS wprowadził zasadę wyboru 15 sędziowskich członków rady przez większość 3/5 Sejmu - podczas gdy wcześniej, zgodnie z konstytucją, wybierało ich środowisko sędziowskie. Dlatego Krajowa Rada Sądownictwa wciąż pozostaje "neo" - co wyjaśnialiśmy obszernie w Konkret24.

To PiS, zmieniając wbrew konstytucji ustawę, złamało zasadę trójpodziału władz. "Tych 15 członków, którzy powinni być wybierani przez środowisko sędziowskie, wybrał Sejm" – tłumaczyła w TVN24 prawniczka Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne Sądy". "Oni są powołani tam nielegalnie i mamy na to już szereg wyroków sądów polskich i europejskich trybunałów" - wskazywała.

Część wyroków w tej sprawie jest jednoznaczna, a inne - już nie. Wyrok jednoznaczny zapadł np. w sprawie Dariusz Gliński przeciwko RP przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Trybunał uznał, że zasiadanie w Sądzie Najwyższym osób powołanych przez neo-KRS nie gwarantuje prawa do bezstronnego sądu. Przykładami wyroków salomonowych są odpowiedzi TSUE na pytania polskich sędziów - TSUE podziela w nich obawy sędziów o niezależność KRS i prawidłowość nominacji sędziów od 2018 roku, lecz każdą sprawę każe badać indywidualnie przed polskimi sądami.

8 października 2021 roku nowa polska Krajowa Rada Sądownictwa została wykluczona z Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa. Powód: neo-KRS nie gwarantuje niezależności od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Komisja Europejska, rekomendując wszczęcie procedury ochrony praworządności w trybie art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, wezwała polskie władze m.in. do "zmiany ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, tak aby nie przerywano kadencji sędziów-członków Rady oraz zapewniono, aby nowy system gwarantował wybór sędziów-członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego".

To właśnie są powody, dla których status prawny neo-KRS jest podważany. Jednak w swoim zawiadomieniu do prokuratury Święczkowski nie wini za to rządu PiS, który dokonał owej niekonstytucyjnej zmiany.

Eksperci: "polityczny performance"

Czy zarzuty wymienione w upublicznionym przez TK fragmencie zawiadomienia Święczkowskiego spełniają wymogi, by oskarżyć rządzących o zamach stanu? Zarówno eksperci pytani o to przez Konkret24, jak i inni wypowiadający się publicznie nie potwierdzają tezy Święczkowskiego.

"Opisane w zawiadomieniu zachowania nie spełniają przesłanek zamachu stanu z art. 127 Kodeksu karnego – to raczej jakiś polityczny performance ze strony Bogdana Święczkowskiego" - pisze w analizie dla nas dr Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. "Zakładając jednak, że na chwilę potraktujemy to zawiadomienie poważnie, warto sięgnąć do art. 127 Kodeksu karnego. Przepis ten stanowi, że zamach stanu to zmiana ustroju konstytucyjnego przy użyciu przemocy. Tymczasem w żadnym z przypadków opisanych w dokumencie nie opisano działań przemocowych. Przepis ten został sformułowany z myślą o klasycznych zamachach stanu, które wiążą się z użyciem siły – na przykład interwencją wojska, siłowym przejęciem instytucji państwowych czy stosowaniem przemocy wobec przedstawicieli władzy" - wyjaśnia ekspert.

Na kwestię przemocy zwraca też uwagę dr Mateusz Radajewski, konstytucjonalista, prodziekan ds. dydaktycznych Uniwersytetu SWPS. "Zakładając nawet, że Bogdan Święczkowski ma rację co do formułowanych zarzutów dotyczących naruszania prawa, trudno jest chyba twierdzić, że działania koalicji rządzącej podejmowane są z wykorzystaniem przemocy, czyli np. siły fizycznej, akcji zbrojnej itp." - pisze w przesłanej nam opinii. I dalej: "Wydaje się więc, że wymienione w jego piśmie zarzuty należałoby raczej kwalifikować jako co najwyżej przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków (art. 231 Kodeksu karnego). Dotyczy to przede wszystkim tych zarzutów, które mają charakter skonkretyzowany (zarzuty nr 2-7), gdyż zarzuty 1 i 8 sformułowane są bardzo ogólnie i nie odnoszą się bezpośrednio do konkretnych zachowań".

Ponadto ekspert zauważa: "Bogdan Święczkowski w swoim piśmie powołuje się także na art. 128 Kodeksu karnego, w którym jest mowa m.in. o wywieraniu groźbą bezprawną wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego organu państwa. Nie jest tu więc konieczne wymagane zastosowanie przemocy, ale bez skonkretyzowania, na czym miałyby w tym wypadku polegać groźby bezprawne, trudno jest jednoznacznie odnieść się do tego zarzutu".

"Przez przemoc należy rozumieć wyłącznie siłę fizyczną, czyli żeby to przełożyć na takie obrazki: uruchomiona armia, prywatna armia, jakieś bojówki militarne. Jakakolwiek forma przemocy, która właśnie zmierza do tego, by doszło do zmiany konstytucyjnego ustroju" - tłumaczył w TVN24 Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Izby Adwokackiej. Jego zdaniem już powinno się toczyć śledztwo z artykułu 238 Kodeksu karnego mówiącego o zawiadomieniu o przestępstwie, którego nie popełniono, a prokurator Ostrowski powinien ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną.

W wypowiedzi dla Business Insider dr Kamil Stępniak z Fundacji Centrum Prawa Konstytucyjnego i Monitorowania Praworządności tak podsumował ruch prezesa TK: "Jeśli chodzi o zarzut zamachu stanu, to jest teza postawiona na wyrost. Myślę, że przeszliśmy po prostu od koncepcji ładu konstytucyjnego do koncepcji nieładu konstytucyjnego. Obecnie mamy w Polsce nieład konstytucyjny, nieporządek, który prowadzi do pewnego rodzaju chaosu i rzeczywiście uniemożliwienia działalności organom państwowym".

Natomiast konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski podsumował: "Właściwie po 1997 r., czyli od ustanowienia obowiązującej konstytucji, w mniejszym lub większym stopniu wszystkie rządy naruszały konstytucję, o czym zresztą pisałem już w 2011 r. Nikt jednak nie formułował tezy, że suma naruszeń konstytucji może oznaczać zamach stanu".

Ścigać parlamentarzystów za treść ustaw? Tusk: "akcja groteskowa"

Zdaniem dr. Witolda Zontka wszystko wskazuje więc na to, że zawiadomienie to jedynie element politycznej gry. "Jednocześnie stanowi ono kompromitację prawnika i prokuratora z wieloletnim doświadczeniem" - ocenia. I tłumaczy: "W debacie publicznej pojęcie 'zamach stanu' bywa jednak używane w szerszym, metaforycznym znaczeniu – jako określenie nagłych, nieakceptowanych przez jedną stronę sporu politycznego działań, które prowadzą do istotnych zmian w funkcjonowaniu instytucji państwowych, często omijając przyjęte procedury. W takim kontekście mówi się czasem o 'pełzającym zamachu stanu', gdy struktury konstytucyjne są stopniowo przekształcane czy pozbawiane swoich funkcji. Jednak to tylko skrót myślowy i w sensie prawnym nie jest to zamach stanu. Polski Kodeks karny nie penalizuje takich działań, chyba, że jako przekroczenie uprawnień z art. 231 Kodeksu karnego".

"Zastanawia jeszcze jedno - jeśli prezes Trybunału Konstytucyjnego rzeczywiście uznaje, że w Polsce doszło do zamachu stanu, to fakt, że przez rok zwlekał z jego zgłoszeniem właściwym organom, budzi poważne wątpliwości co do jego intencji i powagi całej sytuacji" - zauważa dr Zontek.

Z kolei dr Radajewski z konstytucyjnego punktu widzenia zwraca uwagę na kolejne kwestie: "Po pierwsze, zawiadomienie dotyczy także posłów i senatorów, a część zarzutów odnosi się wprost to podjęcia przez Sejm uchwały z 6 marca 2024 r. (zarzut nr 3), jak również uchwalenia ustawy budżetowej (zarzut nr 7). W tym kontekście warto zwrócić uwagę, że posłowie i senatorowie w zakresie sprawowania mandatu (czyli m.in. w odniesieniu do podejmowania uchwał i ustaw) są chronieni immunitetem materialnym (art. 105 ust. 1 Konstytucji), który zabezpiecza ich przed odpowiedzialnością karną i który nie może zostać uchylony. Nie można więc ścigać parlamentarzystów za treść podjętych uchwał i ustaw. Po drugie, zarzut nr 7 dotyczący "przyjęcia ustawy budżetowej na rok 2025" konsekwentnie powinien dotyczyć także Prezydenta RP, który tę ustawę podpisał, choć mógł ją skierować do TK przed jej podpisaniem. Przyczynił się on więc do jej obowiązywania w obecnym kształcie".

7 lutego akcję Bogdana Święczkowskiego skomentował w serwisie X premier Donald Tusk: "'Zamach stanu' w Polsce na czołówkach mediów tylko w Rosji, Białorusi i na Węgrzech. Sprawna kooperacja. Akcja groteskowa, a jednak na swój sposób groźna". Aktualizacja 10 lutego 2025 otrzymaliśmy odpowiedź prok. Anny Adamiak, rzeczniczki Prokuratury Krajowej na pytanie, jakie dokładnie okoliczności sprawiają, że prokurator Ostrowski nie może prowadzić postępowania z zawiadomienia prezesa Święczkowskiego. Odpowiedź cytujemy w całości: "Przepisy art. 40 i 41 kpk w swym brzmieniu odsyłają do sędziów, ale mają zastosowanie do prokuratorów. W sytuacji prok. Ostrowskiego może mieć zastosowanie art. 41 par. 1 kpk, istnienie okoliczności tego rodzaju, że mogłyby wywołać uzasadniona wątpliwość do jego bezstronności w sprawie. Prok. Ostrowski był bezpośrednim podwładnym i bardzo bliskim współpracownikiem Prezesa TK B. Świeczkowskiego, który jest w tej sprawie zawiadamiającym, ale przede wszystkim od dawna wypowiadał się publicznie, co do okoliczności wskazanych w zawiadomieniu, prezentując jednoznaczne stanowisko wspierające tezy i argumenty zawiadomienia. Może to sugerować, że o wyniku postępowania już dawno przesądził, co z kolei w sposób istotny narusza zasadę obiektywizmu i bezstronności prokuratora, jako gwarancji rzetelnego procesu na wszystkich jego etapach".

CZYTAJ W TVN24.PL: Prokurator Ostrowski zawieszony. Jest śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: PAP

Pozostałe wiadomości

Podczas gdy prezydent Karol Nawrocki wetuje kolejne ustawy i odrzuca wnioski rządu, przedstawiciele jego kancelarii i jego zwolennicy tłumaczą, że korzysta tylko ze swoich prerogatyw. Konstytucjonaliści tłumaczą, że prerogatywy prezydenta to nie są "boskie uprawnienia", a głowa państwa też podlega kontroli.

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Prerogatywy prezydenta. Czy Karol Nawrocki może się zachowywać jak "Król Słońce"?

Źródło:
Konkret24

Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego twierdzi, że wszystkie 13 prezydenckich projektów ustaw ugrzęzło w tak zwanej sejmowej zamrażarce. Czy ma rację?

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

13 projektów ustaw prezydenta. Wszystkie w "sejmowej zamrażarce"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Globalny popyt na leki GLP-1 - takie jak Ozempic, Wegovy czy Mounjaro - stworzył okazję dla cyberprzestępców, którzy zarabiają teraz na desperacji osób walczących z otyłością. Kampania "cudownych kropli" niewiadomego pochodzenia, do złudzenia przypominających popularne dziś lekarstwa, objęła już kilka krajów Europy. Wszystko w niej jest fałszywe: od lekarzy po wsparcie instytucji, których wiarygodność się wykorzystuje.

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

"Cudowne krople" na otyłość. Epidemia oszustwa: fałszywi lekarze, klonowanie tożsamości

Źródło:
TVN24+

Setki tysięcy wyświetleń i wiele komentarzy wywołuje krążące w mediach społecznościowych wideo mające pokazywać, jak "muzułmanie otaczają jarmark bożonarodzeniowy w Niemczech" i agresywnie się zachowują. Film opublikowała między innymi posłanka PiS Anita Czerwińska. I choć samo nagranie jest prawdziwe, to zbudowana na nim opowieść już nie.

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Muzułmanie "otoczyli jarmark bożonarodzeniowy"? Co pokazuje film z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Oburzenie internautów wywołują posty z nagraniem rzekomego zajścia w kieleckim kościele. Miał do niego wejść półnagi obcokrajowiec i grozić zebranym tam wiernym. Niektórych bulwersuje fakt, że media milczą o tym wydarzeniu. A milczą, bo to się nie zdarzyło.

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Somalijczyk "groził wiernym w kościele"? Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Zatrzymany za "udział w publicznym różańcu"? Dlaczego policja tak zareagowała

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+