Uznany aktor Denzel Washington z powodu niechęci do "kultury woke" miał rzekomo odrzucić rolę filmową, za którą miał dostać 200 milionów dolarów. Nieprawdopodobne? Owszem, bo to fake news.
"Denzel Washington odrzucił rolę w Disneya w wysokości 200 milionów dolarów. Ogłosił, że nie będzie uczestniczył w 'Woke Cultural'" - napisał jeden z użytkowników w serwisie X na początku grudnia (pisownia oryginalna). Wpis wygenerował ponad 140 tysięcy odsłon, prawie 700 razy podano go dalej. Autor posta dodał jeszcze z uznaniem: "Pan Aktor. Wybitny. Nie tylko na wielkim ekranie".
Lecz wpisów z podobnym przekazem było w grudniu w polskich mediach społecznościowych dużo więcej - zarówno na X, jak i na Facebooku. Jeden z postów na tej drugiej platformie zebrał ok. 45 tys. reakcji i ponad 2,3 tys. komentarzy. Udostępniono go prawie 2 tys. razy.
Pod cytowanym wyżej wpisem na X internauci komentowali z aprobatą: "Wystarczy posłuchać wywiadów z nim. Ma poukładane w głowie. Szanuje rodzinę, ma swoje zasady i wiarę"; "Podstawowa komórka społeczna to rodzina, a rodzina to kobieta i mężczyzna"; "Dość tej lewackiej ideologii, która niszczy człowieczeństwo. Wielki szacunek dla tego świetnego aktora".
Co znaczy "woke"
Na początku zdefiniujmy, co to znaczy "woke".
Jak informuje "The Economist", słowo "woke" pochodzi ze slangu czarnoskórych ze Stanów Zjednoczonych, jednak zatraciło swoje oryginalne znaczenie. Określenie "woke" - czyli "przebudzony" - pierwotnie oznaczało osobę, która jest dobrze poinformowana, jest na bieżąco, świadoma tego, co się dzieje wokół niej. Fraza "stay woke" użyta została najpierw przez piosenkarza Huddiego Williama Ledbettera, znanego jako Lead Belly. Jest on autorem piosenki "Sctottsboro Boys" opowiadającej historię dziewięciu czarnoskórych chłopców i młodych mężczyzn niesłusznie oskarżonych o zgwałcenie dwóch białych kobiet. W pierwszym procesie toczącym się w 1931 roku w Alabamie ośmiu z nich zostało skazanych na karę śmierci.
Lead Belly śpiewa o młodych mężczyznach, a także przestrzega czarnoskórą społeczność. Radzi im, by "lepiej nie spali" (w oryginale: "best stay woke") i mieli otwarte oczy, pozostawali czujni.
Słowa te następnie pojawiły się w dzienniku "New York Times", w tekście z 1962 roku autorstwa Williama Melvina Kelley'ego, afroamerykańskiego pisarza. Pisał on o slangu używanym przez czarnoskórych.
"Stay woke" zyskało popularność wraz z rozwojem ruchu Black Lives Matter, ruchu społecznego na rzecz praw osób czarnoskórych rozwijającego się w Stanach Zjednoczonych po 2013 roku, gdy uniewinniono George'a Zimmermana, członka straży sąsiedzkiej. W lutym 2012 roku, podczas patrolu, zabił on nieuzbrojonego czarnoskórego nastolatka Trayvona Martina.
Jednak wraz z rozpowszechnianiem w mediach społecznościowych określenia "woke" rozpoczął się proces zmiany znaczenia tego hasła. Poszerzony został zakres znaczeniowy. "Woke" zaczęto używać do opisu osoby świadomej kryzysów społecznych związanych z homofobią, rasizmem, seksizmem i innymi formami wykluczenia, a także na określenie osoby na te kryzysy reagującej. Ponadto słowo zyskało znaczenie polityczne - jest używane jako obelga. Jak pisze ABC News, "definicja 'woke' zmienia się w zależności od tego, kogo o nią zapytasz". "Woke", czyli świadomy i reagujący - tak rozumiane przez członków partii lewicowych i postępowych. Dla konserwatystów jest to termin zbiorczy dla wartości postępowych, które ci odbierają negatywnie. Wielu przedstawicieli prawicy mówi o "odrzucaniu ideologii woke".
Osoby określające się jako "antywoke" - politycy lub aktywiści prawicowi - to osoby przeciwstawiające się rzekomej niechęci lub nawet nienawiści do wartości tradycyjnych, którą mają żywić osoby o lewicowych poglądach.
Źródłem strona satyryczna. Agent aktora dementuje
Doniesienia o odrzuceniu roli przez Denzela Washingtona z powodu "woke culture" analizował już szereg portali. m.in. Snopes, Reuters, a w Polsce Demagog i TVP Info. Otóż źródłem internetowych wpisów jest tekst opublikowany 17 listopada w serwisie Zapon. To strona satyryczna. W opisie "o nas" umieszczono informację: "nic na tej stronie nie jest prawdziwe" (tłum. red.). Pod tekstem o amerykańskim aktorze jest również ostrzeżenie: "To nie jest prawda. To jest satyra" (tłum. red.).
Jak sprawdziliśmy w bazie who.is, serwis został zarejestrowany pod koniec sierpnia 2024 roku, ale zaczął publikować dopiero pod koniec listopada. Do tej pory opublikowano tam ponad sto tekstów. Szereg z nich to doniesienia o rzekomym odrzucaniu ról przez amerykańskie gwiazdy kina ze względu na sprzeciw wobec "woke". Publikacje tego typu nie są w sieci nowe. Latem 2023 roku internauci ekscytowali się rzekomym odrzuceniem roli przez Denzela Washingtona w projekcie filmowym o budżecie 50 milionów dolarów. A w 2024 roku tym, że Elon Musk (prezes Tesli, właściciel serwisu X), Mel Gibson (aktor i reżyser) i Mark Wahlberg (również aktor) mieli zakładać studio filmowe antywoke - co również nie było prawdą.
CZYTAJ W KONKRET24: Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą
W omawianym teraz fake newsie już sama stawka, którą miał otrzymać Denzel Washington od Disneya, jest absurdalnie wysoka. Według "Forbesa" w 2023 roku za wszystkie role, które Washington zagrał, uzyskał 24 mln dolarów. Dało mu to 10. miejsce na liście najlepiej zarabiających aktorów Hollywood. Najwięcej miał zarobić Adam Sandler - 73 mln dolarów.
Reuters poinformował, że skontaktował się z agentem amerykańskiego aktora - ten krótko stwierdził, że informacje o odrzuceniu roli za 200 mln dolarów "nie są prawdą".
Źródło: Konkret24