Krążący na Facebooku artykuł przekonuje, że nie ma "indyjskiej mutacji" wirusa SARS-CoV-2. Tak miał niby stwierdzić rząd Indii. Tymczasem władze tego kraju nie zanegowały istnienia "indyjskiego wariantu" nowego koronawirusa. Domagają się, by nie nazywać go "indyjskim".
"Indyjski rząd wyjaśnia: nie ma indyjskiej mutacji COVID-19", czytamy w tytule materiału udostępnianego przez niektórych użytkowników Facebooka. To nieprawdzie stwierdzenie. Wynika z błędnej interpretacji pisma indyjskiego ministerstwa technologii informacyjnych.
"Rząd indyjski obalił bajkę o indyjskiej mutacji Corony"
Autorzy niektórych facebookowych postów sugerowali, że tak zwany "indyjski wariant" COVID-19 nie istnieje lub, że władze Indii zaprzeczyły istnieniu tej mutacji nowego koronawirusa SARS-CoV-2.
"Uwaga!!! Wariant indyjski to kolejna ściema. Mamy na to dowody", czytamy w poście opublikowanym na facebokowej stronie "Głos Gminny" 6 czerwca br.
"Rząd indyjski obalił bajkę o indyjskiej mutacji Corony. W oficjalnym oświadczeniu rząd zwrócił się do mediów, a w szczególności do platform mediów społecznościowych o usunięcie wszelkich treści informujących o rzekomym indyjskim wariancie Corony", czytamy w poście opublikowanym 7 czerwca na stronie "Casuals-News". Udostępniło go ponad 200 użytkowników Facebooka.
fałsz
Link załączony do obu postów kieruje do materiału br. opublikowanego na blogu jednej z kancelarii prawnych. Towarzyszy mu mająca przyciągnąć uwagę grafika z napisem "z ostatniej chwili" na żółtym tle.
W datowanej na 6 czerwca notatce czytamy: "Rząd indyjski obalił bajkę o indyjskiej mutacji Corony. W oficjalnym oświadczeniu rząd zwrócił się do mediów, a w szczególności do platform mediów społecznościowych o usunięcie wszelkich treści informujących o rzekomym indyjskim wariancie Corony. 'Nawet WHO nie prowadzi w rejestrach tak zwanego wariantu indyjskiego o nazwie B.1.617', stwierdza rząd indyjski".
Posty, w których znalazł się link do tego materiału, mogły dotrzeć do ponad 307 tysięcy użytkowników Facebooka, pokazuje narzędzie Crowdtangle służące do sprawdzania popularności stron internetowych w mediach społecznościowych.
Co więcej, na stronie kancelarii opublikowano też inne nieprawdziwe informacje oraz teorie spiskowe na temat COVID-19 i pandemii. W jednym z tytułów czytamy, że "szczepienie to eksperyment medyczny". Jak sprawdziliśmy, nie ma podstaw medycznych lub prawnych do nazywania szczepień przeciw COVID-19 eksperymentem medycznym. W kolejnym dostępnym materiale kancelarii jego autor przekonuje, że "pandemia" była od lat planowana przez "masonerię".
Władze Indii nie zaprzeczają istnieniu wariantu B.1.617.2 - nie chcą, by nazywać go "indyjskim"
Indyjskie ministerstwo technologii informacyjnej rzeczywiście zwróciło się do właścicieli platform społecznościowych, prosząc je o usunięcie wszelkich treści, które informują o "indyjskim wariancie" SARS-CoV-2.
W dokumencie nie stwierdzono, że wariant nowego koronawirusa B.1.617.2 (wcześniej B.1.617) - nazywany też potocznie "wariantem indyjskim" - nie istnieje. Władze Indii apelowały o to, by nie używać sformułowania "indyjski wariant". Jak argumentowały, w żadnym z oficjalnych raportów WHO wariant B.1.617.2 nie jest tak określany.
O działaniach indyjskiego ministerstwa informowały pod koniec maja m.in. BBC News, The Guardian i agencja informacyjna Reuters.
Celem komunikatu resortu było powiedzenie "głośno i wyraźnie", że wzmianki o "wariancie indyjskim" powodują nieporozumienia i szkodzą wizerunkowi kraju, przekazało Reutersowi wysokie rangą źródło w indyjskim rządzie.
Wcześniej wprowadzające w błąd facebookowe posty na ten temat zweryfikował portal Demagog.
Warianty SARS-CoV-2 z nowymi nazwami, by uniknąć stygmatyzacji i rasizmu
Terminy geograficzne były dotąd powszechnie używane do opisania wielu innych wariantów w tym tych, które wystąpiły w Wielkiej Brytanii, Brazylii i RPA.
31 maja br. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła nowy system nazewnictwa wariantów koronawirusa. Używa on greckich liter w odniesieniu do różnych wariantów SARS-CoV-2. Nowy system ma zakończyć stygmatyzującą praktykę nazywania wariantów nazwą kraju lub regionu, w którym zostały zidentyfikowane po raz pierwszy.
Jeśli chodzi o warianty, które budzą obawy WHO mamy: B.1.1.7 (po raz pierwszy wykryty w Wielkiej Brytanii) określany teraz jako alfa, B.1.351 (RPA) to wariant beta, P.1 (Brazylia) - gamma, a B.1.617.2 (Indie) - delta.
Aktualna lista nazw wariantów SARS-CoV-2 jest dostępna na stronie WHO.
"Jest to ważny krok. Używanie nazw geograficznych może podsycać rasizm i ksenofobię. Potencjalnie zniechęca to również państwa do poszukiwania nowych wariantów, ponieważ ich znalezienie może zaszkodzić ich wizerunkowi narodowemu, jak to miało miejsce w przypadku wariantów B1617 w Indiach", wyjaśnia w artykule opublikowanym na łamach The Conversation profesor Ed Feil, naukowiec zajmujący się ewolucją mikroorganizmów na Uniwersytecie w Bath.
Co więcej, nie ma gwarancji, że nazwy geograficzne są dokładne - warianty nowego koronawirusa mogą się łatwo rozprzestrzeniać, zanim zostaną odkryte, dodaje profesor Feil.
Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Rajat Gupta/EPA/PAP