"Paranoja wyborów" w Kalifornii? Nie, tam wyborców weryfikują inaczej

Źródło:
Konkret24
Kamala Harris i Donald Trump na finiszu kampanii wyborczej
Kamala Harris i Donald Trump na finiszu kampanii wyborczejReuters/TVN24
wideo 2/3
Kamala Harris i Donald Trump na finiszu kampanii wyborczejReuters/TVN24

W czternastu stanach USA wyborcy nie muszą okazywać dokumentu tożsamości w lokalu wyborczym. Brak tego wymogu jest wykorzystywany do podważania rzetelności procesu wyborczego w Stanach Zjednoczonych. Autorzy dezinformacji uderzają głównie w Kalifornię, gdzie szansę na wygraną ma Kamala Harris. Tłumaczymy, jak wygląda tam weryfikacja wyborców.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

OGLĄDAJ: "Czas decyzji. Ameryka wybiera". Wydanie specjalne w TVN24

Przez ostatnie dni przed wyborami prezydenckimi w USA i nawet jeszcze w dniu głosowania 5 listopada w mediach społecznościowych nasilał się przekaz podważający rzetelność procesu wyborczego w Stanach Zjednoczonych. Jak informowaliśmy w Konkret24, celem tej dezinformacyjnej kampanii jest pokazanie Amerykanom - i nie tylko, bo przekaz rozchodzi się też w polskiej sieci - że system wyborczy nie działa prawidłowo, a tym samym wynik wyborów może zostać podważony. Posty dotyczyły głównie przykładów, gdy "poszkodowanym" miał być Donald Trump.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Głosował 29 razy", "głosowałem w dwóch miejscach". Dezinformacja przed wyborami

Narracja: "amerykańska demokracja okazuje się być żartem"

5 listopada szczególnie mocna w mediach społecznościowych była narracja dotycząca tego, że w niektórych stanach USA nie trzeba pokazywać przy głosowaniu żadnego dokumentu tożsamości. A to - zdaniem szerzących ów przekaz - powoduje, że te wybory są "paranoją" czy "żartem". Jako przykład podawano Kalifornię (uznawaną za stan sprzyjający Kamali Harris). Rozpowszechniano trwające ponad dwie minuty nagranie, mające przedstawiać sytuację, do jakiej doszło właśnie w komisji wyborczej w Kalifornii, gdzie można było oddać głos przed 5 listopada. Według rozpowszechniających to wideo internautów - w tym Elona Muska - nagranie jest dowodem, że nie ma żadnej weryfikacji głosujących w tym stanie.

Wideo zostało nagrane telefonem przez mężczyznę podchodzącego do młodej kobiety z komisji wyborczej. Pyta go ona o trzy pierwsze litery imienia i nazwiska. Mężczyzna podaje je, dodając jednak, że "mogą być" poprawne. Następnie kobieta pyta o adres, mężczyzna go podaje (wówczas nagranie jest wyciszone), ale znów używa słowa "może". Potem, pytany o datę urodzenia, odpowiada: "może 1995, a może nie". Następnie wdaje się w spór z innymi członkiniami komisji wyborczej. Podkreśla, że nie mogą zweryfikować żadnych podanych przez niego danych. Po czym, poproszony, składa swój podpis na tablecie - i tu nagranie się urywa.

FAŁSZ

"USA Kalifornia. Obywatel chce zagłosować, ale zanim będzie mógł zagłosować, musi się zarejestrować. Prawo stanu Kalifornia nie wymaga okazywania dowodu osobistego w celach weryfikacji. Podaje więc fikcyjne dane, a i tak otrzymuje kartę do głosowania. Te wybory to żart..." - taki komentarz do wideo dodał jeden z polskich użytkowników serwisu X w poście z 4 listopada; ten wpis ma niemal 450 tysięcy wyświetleń. "Komisja nie oczekuje żadnego dokumentu tożsamości, a on 'potwierdza' swoje słowami 'might be'. No faktycznie prawdziwa 'demokracja'" - dodał w kolejnym wpisie.

"Czyli cała Polska mogła jechać podać inne dane i głosować"; "Amerykańska demokracja okazuje się być żartem"; "Patologia i kpina ludzi wierzących w uczciwość i demokrację"; "To jest chore!"; "W Kalifornii rządzi lewactwo"; "To się w głowie nie mieści. Ta demokracja to fikcja"; "To jest farsa" - komentują internauci pod postem. "To Kalifornia. Parodia wyborów, w kraju, którego głównym towarem eksportowym na cały świat jest demokracja" - brzmi komentarz socjologa, publicysty prawicowych mediów Marcina Paladego, który również opublikował to wideo.

CZYTAJ TEŻ: Jak głosują Amerykanie

Nagranie z Glendale w Kalifornii

Najwcześniejszą wersję filmiku, do której dotarliśmy, opublikowano w niedzielę, 3 listopada, na profilu anglojęzycznego użytkownika serwisu X. Wygląda na to, że jest on autorem nagrania. Imię i nazwisko użytkownika zaczyna się od tych samych trzech liter, które podaje mężczyzna z filmiku. Jak przekonuje w poście, do takiej sytuacji miało dojść w komisji wyborczej w mieście Glendale w stanie Kalifornia.

"Kalifornia ma najbardziej skorumpowany system głosowania w USA. Kiedy dziś głosowałem w Glendale w Kalifornii, odmówiłem potwierdzenia, że moje informacje są dokładne, ale urzędnicy nadal musieli mi zaufać i wydać kartę do głosowania. Poprosiłem urzędnika wyborczego o sprawdzenie mojego dowodu tożsamości, a ona po prostu powiedziała: 'Wierzę ci na słowo - to Kalifornia'. Ten stan to absolutny żart!!! Identyfikacja wyborcy jest oczywiście niezbędna do zapewnienia bezpiecznych i weryfikowalnych wyborów. Nigdy więcej nie głosuj na Demokratów - MAGA!" - napisał w poście z nagraniem. Zachęcił do udostępniania jego posta, "aby ujawnić, jak łatwo byłoby popełnić oszustwo wyborcze w Kalifornii".

Nagranie, które stało się podstawą fałszywej narracji, opublikował najpierw anglojęzyczny użytkownik serwisu Xx.com

Ten pierwotny wpis z wideo wyświetlono już ponad 36 milionów razy. Udostępnił go m.in. Elon Musk, który otwarcie wspiera kampanię prezydencką kandydata republikanów Donalda Trumpa. "To jest totalne szaleństwo. Jedynym powodem zakazu okazania dowodu osobistego jest uczynienie oszustw wyborczych niemożliwymi do wykrycia" - skomentował właściciel platformy X.

Jednak sytuacja pokazana w komisji wyborczej w Kalifornii wcale nie jest dowodem na to, że system wyborczy jest tam podatny na oszustwa z powodu tego, iż głosujący obywatele nie okazują dokumentów tożsamości.

Wybory w Kalifornii: rejestracja i weryfikacja tożsamości wyborców

29 października 2024 roku gubernator Kalifornii Gavin Newsom podpisał nowe prawo, zgodnie z którym lokalne władze stanowe nie będą mogły już stanowić przepisów wymagających od mieszkańców okazania dowodu tożsamości w celu głosowania w wyborach. Była to odpowiedź na działania konserwatywnych lokalnych władz - wprowadzały one bowiem przepisy wymagające od wyborców przedstawienia dokumentu tożsamości, wbrew stanowemu prawu. Wynikało to często z niepotwierdzonych obaw przed oszustwami wyborczymi - wyjaśniał portal Politico.

Tylko w 36 stanach USA przepisy wymagają od wyborców okazania jakiegoś dokumentu tożsamości podczas głosowania w wyborach. Kalifornia jest jednym pozostałych z 14 stanów, które stosują inne metody weryfikacji tożsamości wyborców. "Najczęściej inne informacje identyfikujące dostarczone w lokalu wyborczym, takie jak podpis, są sprawdzane z informacjami znajdującymi się w rejestrze" - wyjaśnia Krajowa Konferencja Legislatur Stanowych (NCSL), organizacja zrzeszająca ustawodawców i pracowników legislacyjnych ze wszystkich stanów i terytoriów USA.

Aby zarejestrować się do głosowania w Kalifornii, trzeba:

  • być obywatelem Stanów Zjednoczonych i mieszkańcem Kalifornii,
  • mieć co najmniej 18 lat w dniu wyborów,
  • nie odbywać obecnie kary więzienia stanowego lub federalnego z tytułu skazania za przestępstwo,
  • nie być obecnie uznanym przez sąd za psychicznie niezdolnego do głosowania.

Kalifornijczycy muszą być zarejestrowani do głosowania co najmniej 15 dni przed dniem wyborów. Chcąc to zrobić online, należy podać: numer kalifornijskiego prawa jazdy lub kalifornijskiego dowodu tożsamości; cztery ostatnie cyfry numeru ubezpieczenia społecznego i datę urodzenia. Te informacje są przekazywane kalifornijskiemu Departamentowi Pojazdów Silnikowych (DMV) w celu uzyskania kopii podpisu osoby, która zarejestrowała się jako wyborca.

W przypadku gdy osoba ta nie posiada kalifornijskiego prawa jazdy lub kalifornijskiego dowodu tożsamości, nadal może wypełnić formularz rejestracji online, jednak wówczas będzie "konieczne podjęcie dodatkowych kroków w celu ukończenia rejestracji wyborcy" - wyjaśniono na oficjalnej stronie rejestracji wyborców w stanie Kalifornia.

"System ten, choć wydaje się skomplikowany, gwarantuje, że nie będzie dochodzić do nadużyć na szeroką skalę"

W rozmowie z Konkret24 amerykanista i publicysta Rafał Michalski podkreśla wagę weryfikacji wyborcy w momencie jego rejestrowania się w spisie wyborców. Jak piszemy wyżej, w Kalifornii wymaga się podania kalifornijskiego numeru identyfikacyjnego, prawa jazdy, czterech ostatnich liczb numeru ubezpieczenia i daty urodzenia - a jeśli ktoś nie ma takich dokumentów, może przedstawić inne, np. umowę najmu mieszkania czy wyciąg z konta bankowego. - W formularzu rejestracyjnym jest rubryka, w której wypełniający wpisuje wszystkie miejsca, gdzie jest zarejestrowany jako obywatel, czyli na przykład bank lub jakiś program rządowy, w którym uczestniczył, na przykład wymiany pieca. To rodzaj poświadczenia, że inne placówki pozytywnie zweryfikowały tożsamość danej osoby i fakt, że mieszka w danym miejscu - wyjaśnia Michalski.

Podkreśla, że we wszystkich stanach podczas rejestracji wyborcy musi on złożyć swój podpis, który od razu jest umieszczany w systemie informatycznym. - Gdy wyborca zgłasza się po kartę do głosowania w jednym z czternastu stanów, gdzie nie jest wymagane okazanie dokumentu, również musi się podpisać. I jego podpis jest weryfikowany z tym widniejącym w systemie - opisuje amerykanista.

Jak więc weryfikowana jest tożsamość wyborcy w lokalu wyborczym w Kalifornii, skoro nie prosi się tam o dowód tożsamości? Otóż każdy głosujący obywatel jest proszony o podpisanie formularza potwierdzającego tożsamość. Następnie urzędnik wyborczy - w celu weryfikacji - porównuje podpis złożony w komisji wyborczej z tym złożonym wcześniej w momencie rejestracji danego wyborcy. W stanie Kalifornia obowiązują szczegółowe wytyczne dotyczące weryfikacji podpisu. Zwraca się uwagę m.in. na pochylenie pisma, jego wielkość, cechy indywidualne - tj. sposób stawiania kropek nad literami, wygląd zakręconej części w literach f, g, j lub y. Podpisy, w których system wykazuje wiele istotnych różnic, są poddawane dodatkowej kontroli.

Podpis może zostać odrzucony, jeśli dwóch urzędników wyborczych jednogłośnie stwierdzi, że poza wszelką wątpliwością nie zgadza się on z podpisem w dokumentacji rejestracyjnej wyborcy. Do weryfikacji podpisów mogą być też wykorzystywane narzędzia technologiczne. Jeśli one odrzucą podpis, ten weryfikowany jest później przez urzędnika.

Przypomnijmy: na popularnym teraz w sieci nagraniu słyszymy, jak członkini komisji wyborczej pyta mężczyznę, czy złoży taki podpis. Ten potwierdza - ale tego aktu na filmiku już nie widzimy. A wcześniej inna członkini komisji poprosiła go o podanie pierwszych trzech liter imienia i nazwiska oraz o podanie daty urodzenia.

"Rzeczywiście, w niektórych stanach USA nie jest wymagane wylegitymowanie się w lokalu wyborczym dokumentem ze zdjęciem. Nie oznacza to jednak, że nie weryfikuje się tożsamości wyborców i pozwala się np. na wielokrotne głosowanie przez tę samą osobę. Jest oczywiste, że taki system wyborczy byłby powszechnie nadużywany " - uspokaja dr Mateusz Radajewski, prawnik z Wydział Prawa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu. Jak wyjaśnia w komentarzu dla Konkret24, sposoby weryfikacji wyborców różnią się w poszczególnych stanach. "W niektórych konieczne jest np. podanie dokładnych danych osobistych. Choć może to rodzić ryzyko zagłosowania za inną osobę, należy pamiętać, że takie działania są przestępstwem (podobnie zresztą w Polsce jest możliwe zagłosowanie za inną osobę, gdy np. posłużymy się skradzionym albo podrobionym dowodem osobistym). Wbrew sugestiom pojawiającym się w internecie nie można też skutecznie zagłosować, podając w lokalu wyborczym fikcyjne dane. Każdy wyborca jest bowiem sprawdzany w rejestrze wyborców i otrzymuję kartę wyborczą tylko wtedy, gdy potwierdzi się, że rzeczywiście istnieje i jest uprawniony do głosowania" - wyjaśnia prawnik.

"W Kalifornii istnieje specjalna procedura dotycząca wyborców, których dane nie znajdują się w rejestrze (czyli dotyczy to również podania w lokalu wyborczym fikcyjnych danych). Oddają oni tzw. głos warunkowy (ang. Provisional Ballot - red.). Jest on umieszczany w specjalnej kopercie, na której wyborca wskazuje swoje dane oraz zamieszcza swój podpis. Odpowiedni urzędnik wyborczy następnie weryfikuje te dane i podpis, sprawdzając, czy dany wyborca znajduje się w rejestrze i czy nie głosował w innym miejscu. Gdy uda się potwierdzić, że dana osoba była uprawniona do głosowania (czyli np. nie znalazła się w rejestrze z powodu błędu), kopertę się otwiera, a jej głos zalicza się jako ważny. Jeśli natomiast dane wyborcy były fikcyjne albo głosował on już w innym miejscu, taki głos warunkowy jest nieważny" - opisuje dr Radajewski. I podkreśla: "System ten, choć wydaje się skomplikowany, w praktyce gwarantuje, że nie będzie dochodzić do nadużyć na szeroką skalę".

Którzy wyborcy muszą okazać dokument tożsamości w Kalifornii

Zgodnie z prawem federalnym - a więc obowiązującym we wszystkich stanach USA - "wyborcy głosujący po raz pierwszy muszą okazać dokument tożsamości podczas głosowania w dniu wyborów, jeśli nie zarejestrowali się osobiście lub nie okazali dokumentu tożsamości podczas rejestracji" - czytamy na rządowej stronie USA. W takiej sytuacji wyborca powinien podczas głosowania okazać jeden z wymienionych dokumentów: aktualny i ważny dokument tożsamości ze zdjęciem; aktualny rachunek za media; wyciąg bankowy; czek rządowy; czek z wypłatą; wydany przez rząd dokument zawierający imię i nazwisko oraz adres.

Miliony Amerykanów bez dowodu tożsamości

Amerykanista Rafał Michalski w obszernym wątku w serwisie X opublikowanym 5 listopada wyjaśnia, dlaczego tyle kontrowersji wywołują w USA zasady identyfikacji wyborcy w lokalu wyborczym. "W latach 80. wiele stanów wprowadza *wymóg* osobistego stawiennictwa przed wyborami, aby wpisać swoje nazwisko do rejestru. I to po przedstawieniu zadowalającego dowodu tożsamości i kwalifikowalności. To są przepisy utrzymujące się do dzisiaj w wielu przypadkach" - pisze.

Przypomina, że od 1993 roku zgodnie z National Voter Registration Act obowiązek rejestracji wyborców przekazano władzom federalnym. Michalski zaznacza, że "*nie ma* dzisiaj stanu, w którym osoba bez udowodnienia swojej tożsamości zarejestrowałaby się na liście wyborców". Skąd zatem problem potwierdzaniem tożsamości w lokalu wyborczym? Ekspert odpowiada: "Powód jest jasny: i wtedy, i dzisiaj - kilkadziesiąt % Amerykanów nie posiada dowodu tożsamości".

"W 2020 roku prawie 29 milionów obywateli USA w wieku uprawniającym do głosowania nie posiadało ważnego prawa jazdy, a ponad 7 milionów nie posiadało żadnego innego ważnego dokumentu tożsamości ze zdjęciem wydanego przez rząd" - wynika z badania Uniwersytetu Maryland i VoteRiders, amerykańskiej pozarządowej organizacji zajmującej się prawami wyborczymi. Bo w USA nie jest prawnie wymagane posiadanie dokumentu tożsamości. Nie ma też jednego, krajowego wzoru tego dokumentu - każdy stan wydaje własną wersję. Dowodem tożsamości jest też prawo jazdy, także wydawane przez stany.

Michalski w swojej analizie przywołuje sekcję pierwszą 24. poprawki do konstytucji USA, która stanowi:

Prawo obywateli Stanów Zjednoczonych do głosowania w jakichkolwiek prawyborach i wyborach Prezydenta i Wiceprezydenta, elektorów Prezydenta i Wiceprezydenta, Senatorów lub Reprezentantów w Kongresie nie będzie uchylane ani ograniczane przez Stany Zjednoczone albo którykolwiek ze stanów z powodu niezapłacenia podatku wyborczego lub innego.

I właśnie na ten zapis w konstytucji USA powołują się przeciwnicy identyfikacji wyborców w lokalach wyborczych. "Czy w Kalifornii nielegalny imigrant może w lokalu wyborczym podać się obywatela i pobrać kartę wyborczą? Jeśli dana zarejestrowana osoba nie głosowałaby po raz pierwszy, to tak. Czy to się dzieje? Rejestr karny nie mówi nam rokrocznie o wielu wszczętych postępowaniach" - komentuje Rafał Michalski.

Głosowanie za kogoś lub pod fałszywym nazwiskiem? Konsekwencje są surowe

Wszyscy wyborcy, niezależnie od rodzaju weryfikacji wymaganej przez stany, podlegają zarzutom krzywoprzysięstwa, jeśli głosują pod fałszywym pozorem - przypomina NCSL. Zgodnie z prawem stanu Kalifornia przestępstwo popełnia każda osoba nieuprawniona do głosowania w wyborach, która oszukańczo głosuje lub oszukańczo próbuje głosować w tych wyborach albo też podszywa się lub próbuje podszyć się pod wyborcę podczas wyborów. Grozi za to kara więzienia.

Podobnie w przypadku głosowania korespondencyjnego: każdy, kto w stanie Kalifornia próbuje zagłosować lub zagłosuje korespondencyjnie, składając fałszywy podpis, używając fikcyjnego imienia i nazwiska lub imienia i nazwiska innego wyborcy uprawnionego do głosowania, jest winien przestępstwa i podlega karze pozbawienia wolności od 16 miesięcy do trzech lat oraz grzywnie do tysiąca dolarów.

Amerykanista Rafał Michalski zaznacza, że kradzież tożsamości wyborcy jest jednym z najcięższych przestępstw - zwłaszcza dla imigrantów, którym grozi deportacja. Co do ewentualnych masowych fałszerstw, które miałyby być - jak straszą internauci nagłaśniający tę narrację - skutkiem braku wymogu okazania dokumentu tożsamości przed komisją wyborczą, Michalski stwierdza, że po prostu nie ma żadnych danych, które by mówiły o masowych oszustwach przy głosowaniach, na co także zwracają uwagę amerykańskie sądy.

"Nadzorować taką krynicę demokracji jak USA?" Tak, jest misja OBWE

W związku z opisanym tu popularnym nagraniem z Kalifornii internauci poruszają jeszcze jedną kwestię: jakoby żadna organizacja międzynarodowa nie nadzorowała wyborów w Stanach Zjednoczonych. "No jak można nadzorować taką krynicę demokracji jak USA?"; "Jakaś organizacja miałaby nadzorować USA? Pękliby ze śmiechu" - kpią w postach na platformie X.

Nie mają racji. Wybory w USA obserwuje bowiem Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE/OSCE). W skład misji wchodzi 15-osobowy zespół ekspertów i 64 obserwatorów, którzy zostali rozmieszczeni w całym kraju. Szefem misji jest Węgier Tamás Meszerics. Wśród obserwatorów jest dwóch polskich posłów: Konrad Frysztak i Krzysztof Truskolaski, obaj z Platformy Obywatelskiej.

Zgodnie z komunikatem na stronie OBWE misja ocenia "przebieg wyborów pod kątem ich zgodności ze zobowiązaniami OBWE i innymi międzynarodowymi zobowiązaniami i standardami, a także z przepisami krajowymi".

Obserwatorzy zajmują się takimi zagadnieniami jak:

  • prawo wyborcze i jego wdrażanie;
  • administracja wyborcza, w tym rejestracja wyborców, ich identyfikacja, alternatywne mechanizmy głosowania, środki zapewniające tajność głosowania;
  • głosowania z wykorzystaniem nowoczesnych technologii;
  • środowisko kampanii wyborczej, w tym sieć internetowa;
  • finansowanie kampanii, w tym prawne regulacje, przejrzystość.

Jest prowadzony jakościowy i ilościowy monitoring relacji medialnych na temat kampanii wyborczej w USA, a także ograniczona obserwacja kampanii wyborczej w mediach społecznościowych.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Nowa ustawa spowoduje, że polski gaz będzie magazynowany w Niemczech - alarmują politycy opozycji i prawicowe media. To fałszywa narracja zbudowana na wielostopniowej manipulacji. W jej przypadku szczególnie istotne jest, jak powstała.

"Polski gaz u Niemca"? Tekst Obajtka i ustawa z czasów PiS

"Polski gaz u Niemca"? Tekst Obajtka i ustawa z czasów PiS

Źródło:
Konkret24

Wizualizacje remontowanych kamienic we Wrocławiu wywołały poruszenie w sieci. Na budynkach widać bowiem szyldy w językach polskim i niemieckim. Czy rzeczywiście tam wiszą? My sprawdziliśmy, a inwestor wyjaśnia.

Niemieckie szyldy na kamienicach we Wrocławiu? "Charakter ilustracyjny"

Niemieckie szyldy na kamienicach we Wrocławiu? "Charakter ilustracyjny"

Źródło:
Konkret24

Po rocznicy rzezi wołyńskiej w sieci pojawiło się zdjęcie, które rzekomo przedstawia szczątki ofiar w zbiorowej mogile. Drastyczny opis informuje o "10 000 czaszkach małych dzieci". Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z ludobójstwem na Wołyniu. Wyjaśniamy, co wiadomo o grobie i ofiarach, które się w nim znajdują.

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

"To jest mocne" - napisał rzecznik rządu Adam Szłapka, publikując w mediach społecznościowych "wyciąg z systemu wizowego", który miał udowadniać, że za rządów Zjednoczonej Prawicy nie kontrolowano migracji do Polski. Tylko że akurat nie te dane to pokazują.

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Źródło:
Konkret24

"Biurokratyczny zamordyzm w plastikowym wydaniu" - grzmiał w Sejmie poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, twierdząc, że szwedzka fundacja wykazała wzrost liczby wyrzucanych nakrętek po tym, jak Unia Europejska nakazała przytwierdzać je do butelek. Tylko że to nieprawda.

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy polski polityk wprost podważa zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau, w sieci rozpowszechniane są grafiki AI, które mają imitować autentyczne obrazy pokazujące sceny z tego obozu zagłady. Powstają często na bazie prawdziwych, zachowanych zdjęć. "Manipulowanie takim obrazem dla rozrywki bezcześci go" - przestrzega muzeum. Apeluje o niepodawanie dalej takich postów.

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Źródło:
Konkret24

Iga Świątek pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu, przechodząc do historii tenisa. Jej zwycięstwo skomentował premier Donald Tusk, lecz nie ustrzegł się przy tym wpadki.

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Źródło:
Konkret24

W gorącej dyskusji na temat migrantów "przerzucanych" przez niemiecką granicę politycy opozycji stawiają za wzór Danię i Luksemburg. Według nich te dwa kraje mają nie przyjmować żadnych migrantów z Niemiec. Sprawdziliśmy więc, jak to jest. Publikujemy najnowsze niemieckie statystyki.

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Te historie poruszają. Szczególnie tych rodziców, którzy stracili dzieci, a teraz widzą zdjęcia nastolatków i czytają, że zginęli w wypadkach, lecz ich organy posłużyły do przeszczepów. Autorzy takich wpisów "błagają o udostępnienia" - a my ostrzegamy: to fake newsy.

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS postanowił zaalarmować o wzroście bezrobocia wśród młodych ludzi w Polsce. Choć posłużył się wiarygodnymi danymi, to przedstawił je w taki sposób, że czytelnik może wyciągać błędne wnioski. Wyjaśniamy.

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Źródło:
Konkret24

Opozycja krytykuje rząd za wprowadzenie zakazu lotów dronami nad zachodnią granicą. Według niej ten zakaz ułatwi "przerzucanie" migrantów z Niemiec. A ponadto politycy opozycji twierdzą, że nie ma podstawy prawnej tej decyzji. Wyjaśniamy.

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Źródło:
Konkret24

Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

Źródło:
Konkret24

"Grok zerwał się z łańcucha", "Grok zwariował" – przestrzegają użytkownicy platformy X należącej do Elona Muska. Rzeczywiście, chatbot oparty na sztucznej inteligencji obraża Tuska i Giertycha, a pozytywnie pisze o Braunie czy Hitlerze. O co chodzi z tym Grokiem? 

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Źródło:
TVN24+

"Germanizacja w pełni" - tak internauci i niektóre media komentują rzekomą zmianę nazwy mostu Grunwaldzkiego we Wrocławiu z polskiej na niemiecką. Konserwator zabytków i urząd miasta zaprzeczają, a my tłumaczymy, skąd wziął się ten fałszywy przekaz.

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Wygląda jak lokalny serwis, ale nim nie jest. Zamiast informować, strona ta szerzy antymigrancki hejt. W rzekomej trosce o bezpieczeństwo mieszkańców karmi ich strachem. Promują ją politycy, a firmuje człowiek z komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Portal Gazeta Zielonogórska to modelowe źródło dezinformacji niemedialnej. Na czym polega to zjawisko? 

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Źródło:
TVN24+

Prawica rozpowszechnia przekaz o tysiącach "nielegalnych imigrantów" z Afryki, czy Bliskiego Wschodu zawróconych z Niemiec do Polski. Dane - także te najnowsze - pokazują coś zupełnie innego.

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji grzmią w mediach społecznościowych, że "ludzie Bodnara chcieli zapewnić sobie bezkarność". Jako dowód rozsyłają rzekomy zapis, który miał się znaleźć w ustawie przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort już się do tego odniósł, a my wyjaśniamy, co dało początek tej narracji.

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie wykonane nocą niedaleko granicy z Niemcami przez umieszczoną w lesie fotopułapkę wywołało oburzenie w sieci. Polityczka Konfederacji uznała bowiem, że kamera pokazała niemiecki patrol po polskiej stronie granicy. Wyjaśniamy, kogo naprawdę widać na fotografii.

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Po głośnym pożarze budynku w podwarszawskich Ząbkach w mediach społecznościowych pojawiły się teorie, że jego przyczyną były panele fotowoltaiczne. Jako potwierdzenie tej tezy publikowano nawet zdjęcia satelitarne. Straż pożarna dementuje ten przekaz.

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Źródło:
Konkret24

"Wszyscy powinni bić na alarm", "dlaczego zbiorniki retencyjne są pełne", "nie spuszczają wody"... - takie komentarze pojawiły się w sieci po informacjach o zbliżających się ulewach. Internauci alarmują, że zbiorniki retencyjne są już zapełnione, a Wody Polskie na to nie reagują. Przedsiębiorstwo zarządzające zbiornikami odpowiada, że "tworzący alternatywne teorie" internauci nie mają racji.

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Źródło:
Konkret24

Internauci dyskutują, czy na nagraniu z płonącym samochodem, które krąży w sieci, rzeczywiście płonie auto elektryczne. Sprawdzamy, więc co o całym zajściu wiadomo.

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

Źródło:
Konkret24

Kolejne państwa strefy Schengen przywracają kontrole graniczne, dlatego coraz częściej można usłyszeć głosy o "końcu" czy nawet "zabiciu Schengen". Eksperci wymieniają jednak zaskakujące powody, dla których ich zdaniem strefa nie tylko przetrwa, ale będzie się rozszerzać.

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Źródło:
TVN24+

Internauci, ale też poseł Marek Jakubiak oburzają się na zdjęcie polskiego policjanta, który na ramieniu ma naszywkę z flagą unijną. Wyjaśniamy, co to za naszywka.

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24