Nowa ustawa spowoduje, że polski gaz będzie magazynowany w Niemczech - alarmują politycy opozycji i prawicowe media. To fałszywa narracja zbudowana na wielostopniowej manipulacji. W jej przypadku szczególnie istotne jest, jak powstała.
Posłowie opozycji, a wraz z nimi prawicowe media i internauci w ostatnich dniach ostrzegali przed rządową ustawą, na podstawie której polskie zapasy gazu ziemnego rzekomo miałyby trafić do niemieckich magazynów. Wypowiedzi na ten temat były alarmujące, pełne oburzenia. "Polski gaz w Niemczech?! To się po prostu nie trzyma kupy"; "Tusk chce przechowywać polskie rezerwy gazu w Niemczech i jeszcze za to płacić"; "Polskie, strategiczne rezerwy gazu mają być u Niemców"; "Ten rząd chce oddać bezpieczeństwo energetyczne Polski Niemcom" - to przykładowe komentarze posłów opozycji zamieszczone w serwisie X w ostatnich dniach. Autorami są kolejno: Krzysztof Mulawa z Konfederacji (który mówił o tym również 8 lipca w Sejmie) oraz posłowie PiS Maria Kurowska, Robert Gontarz i Grzegorz Lorek. Ten ostatni udostępnił nawet swoje nagranie z tytułem "Polski gaz u Niemca?".
Narracja, jakoby rezerwy polskiego gazu miały być przechowywane w niemieckich magazynach, szybko rozniosła się po sieci; podchwyciło ją wielu internautów. Pisali o "zdradzie stanu" lub "hańbie neorządu niemieckiego"; pytali, czy "ktoś jeszcze ma wątpliwości, czyj to rząd, czyje interesy reprezentuje i chroni". Niektóre prawicowe media roztaczały już daleko idące wizje. "Niewykluczony jest scenariusz, w którym Niemcy będą blokować polski gaz wykorzystując go np. do szantażu politycznego" - informował portal Radia Maryja.
W tej dyskusji pojawia się wiele emocjonalnych komentarzy, tylko faktów brak. A fakt jest taki, że to wcale nie przygotowywana ustawa wprowadza możliwość magazynowania gazu w Niemczech. Bo taka istnieje od 2017 roku.
Skąd więc całe to wzmożenie? To jest właśnie ciekawe.
Artykuł autorstwa europosła PiS Daniela Obajtka
Warto zwrócić uwagę na pewien artykuł, który najprawdopodobniej był źródłem rozpowszechnianego teraz przekazu - a w każdym razie na pewno go wypromował. "Nasz gaz ma stać w niemieckim magazynie!" - brzmiał tytuł tekstu opublikowanego 1 lipca 2025 roku na portalu wgospodarce.pl. Autor pisał: "Czytając projekt nowelizacji ustawy o zapasach gazu ziemnego, miałem wrażenie, że trzymam w ręku nie dokument legislacyjny, lecz podręcznik pt. 'Jak strategicznie oddać własne bezpieczeństwo energetyczne, płacić za to podwójnie i jeszcze dziękować'. Napisany po polsku, ale jakby po niemiecku".
Jako autor tekstu widniał Daniel Obajtek, europoseł PiS, były wieloletni prezes PKN Orlen za rządów Zjednoczonej Prawicy. To on jako jeden z pierwszych stwierdził publicznie, że "projekt ustawy z dumą znosi obowiązek przechowywania zapasów gazu w Polsce" i odtąd będzie można wykorzystywać niemieckie magazyny.
To jednak jest manipulacja.
W ustawie ani słowa o Niemczech
Mechanizm powstania tego fejka był następujący: od grudnia 2024 roku rząd - konkretnie: Ministerstwo Przemysłu - przygotowywał nowelizację tzw. ustawy magazynowej (uchwalono ją w 2007 roku). W uzasadnieniu projektu tłumaczono, że jest to konieczne do spełnienia wymagań unijnego rozporządzenia o bezpieczeństwie dostaw gazu z 2017 roku, których Polska wciąż nie wypełniła.
W projekcie nowelizacji, który rząd wysłał do Sejmu w maju 2025 roku, zapisano między innymi, że magazynowaniem zapasów gazu będzie się zajmować od teraz Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS). W projekcie pojawił się jednak także przepis mówiący, że RARS "utrzymuje zapasy strategiczne gazu ziemnego na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej" lub "na terytorium innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej, lub państwa członkowskiego Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu" (EFTA, czyli Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria - red.). Postawiono dwa zastrzeżenia: na magazynowanie gazu w innym kraju musi się za każdym razem zgodzić minister ds. energetyki (obecnie ten dział administracji rządowej nadzoruje minister przemysłu) oraz warunki muszą pozwalać na przekazanie całości magazynowanego gazu z powrotem do Polski w ciągu 50 dni.
Oczywiście, nie ma tu słowa o magazynowaniu gazu w Niemczech. Taką interpretację przepisów wymyślił najprawdopodobniej Daniel Obajtek, by przy pomocy tej manipulacji móc krytykować rządową nowelizację.
Sęk w tym, że jego zarzuty wydają się o tyle absurdalne, że obecna nowelizacja wcale nie wprowadza możliwości magazynowania gazu za granicą. Otóż magazynowanie go między innymi w Niemczech umożliwił poprzedni rząd.
Na magazynowanie polskiego gazu w krajach UE pozwolono w 2017 roku
Przepisy pozwalające na magazynowanie polskiego gazu w innych krajach są w tzw. ustawie magazynowej od 2011 roku. W przegłosowanej wtedy przez sejmową większość PO-PSL nowelizacji zezwolono jednak na magazynowanie gazu tylko w czterech krajach EFTA: Islandii, Liechtensteinie, Norwegii i Szwajcarii.
Możliwość taką rozszerzył na wszystkie kraje Unii Europejskiej - czyli również Niemcy - dopiero rząd Zjednoczonej Prawicy w 2017 roku. Właśnie wtedy przegłosowano nowelizację zawierającą przepis: "Zapasy obowiązkowe gazu ziemnego mogą być utrzymywane fizycznie poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej – na terytorium innego państwa członkowskiego Unii Europejskiej lub państwa członkowskiego Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA)".
Gdyby więc Polska chciała magazynować gaz w Niemczech, mogła to robić od sierpnia 2017 roku. Wszelkie wypowiedzi typu, że "ten rząd chce oddać...", są więc nieprawdą.
Wracając do słów Obajtka, że "projekt ustawy z dumą znosi obowiązek przechowywania zapasów gazu w Polsce" - otóż takiego obowiązku nie było już od 2011 roku. A od 2017 roku te zapasy mogą znajdować się we wszystkich krajach Unii Europejskiej.
Zmieniona nowelizacja przegłosowana
Po co więc obecny rząd wprowadził zmiany w cytowanym wyżej przepisie o magazynowaniu gazu za granicami? Po pierwsze, chciał dodać do niego Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS), która po zmianach miała się zajmować tą kwestią. Po drugie, uzależnił magazynowanie gazu za granicą od zgody właściwego ministra, czego wcześniej w ustawie nie było. Po trzecie, wydłużył maksymalny okres, w jakim ewentualne państwa trzecie miałyby zwrócić do Polski cały magazynowany tam nasz gaz: z 40 do 50 dni. Po czwarte, zmienił określenie "zapasy obowiązkowe" na: "zapasy strategiczne".
Po gorącej dyskusji na posiedzeniu sejmowej Komisji Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych z części zmian się jednak wycofano. W wersji ustawy przegłosowanej 9 lipca przez Sejm nie ma już wzmianki o RARS jako zarządcy całego procesu, ale pozostawiono warunek uzyskiwania zgody odpowiedniego ministra na magazynowanie gazu za granicą. Ten zapis - wbrew temu, co pisał Daniel Obajtek i inni politycy opozycji - nie oznacza jednak, że "nasz gaz ma stać w niemieckim magazynie". Pomijając już fakt, że jest to możliwe przecież od ośmiu lat.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock